piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział XXV. Egzekucja


Kayth

Przez okna jej komnaty wlewały się promienie słoneczne, co znaczyło, że na Ziemi musiał być wyjątkowo słoneczny dzień, skoro jego okruszki docierały aż do Hadesu. Stała na środku pomieszczenia, rozglądając się wokoło, nie wiedząc, jak się w nim znalazła. Jeszcze chwilę temu była... nie mogła sobie przypomnieć nazwy tego miasta, ale wiedziała, że bardzo jej się podobało – zwłaszcza nocą. Widziała bardzo niewyraźnie, a gdy przenosiła wzrok na inny przedmiot, od razu zapominała, co widziała wcześniej. Zorientowała się, że śniła, gdy jej spojrzenie padło na siedzącą na łóżku kobietę. Miała na sobie krwistoczerwoną suknię, która mogła być modna wieki temu. Jej nieskazitelną twarz okalały kasztanowe, sięgające piersi loki, a spojrzenie zielonych oczu przesuwało się po tekście książki, którą czytała ze znudzoną miną. Jakby pragnąc uwolnić się od nudnej lektury, podniosła wzrok, który spotkał się ze wzrokiem Kayth. Uśmiechnęła się niebezpiecznie i odłożywszy tomiszcze, wstała.
– Długo kazałaś na siebie czekać – powiedziała z brytyjskim akcentem, wyciągając do niej dłoń. Pod płachtą uprzejmości krył się dobrze zaostrzony nóż. - Nie miałyśmy okazji się jeszcze poznać, choć przeczytałaś mój dziennik i ukradłaś miłość mojego życia. Jestem Anne Boleyn. Nie sądzisz, że to zabawne, iż masz mnie za ladacznicę i kurtyzanę, podczas gdy wcale nie jesteś lepsza ode mnie?
Kayth przyłożyła palce do skroni, próbując zrozumieć, co się działo. Wiedziała, że był to sen, ale stojąca przed nią kobieta wydawała się być całkowicie realna. A przecież nie mogła. Były jedną i tą samą osobą. Jakby wiedząc, co działo się w jej głowie, Anne spytała z niewinnym zainteresowaniem:
– Czyż nie tego właśnie pragnęłaś, Kayth? Byśmy były dwoma całkowicie innymi kobietami? Trzymasz mnie zamkniętą na końcu własnego umysłu, nigdy nie pozwalając dojść do głosu. Dlaczego? Bo chcesz być dobra – wywróciła oczami na to słowo. - To naprawdę świetna zabawa obserwować, jak ta dobroć prowadzi cię do zguby. Może nie masz moich wspomnień, ale masz mój charakter i wierz mi, niedługo staniesz się jeszcze gorsza ode mnie. Ja też kiedyś byłam szlachetna. Ale to nie jest świat dla niewinnych. To, jacy jesteśmy zależy od zdarzeń, przez jakie przechodzimy, a Mojry nie są litościwe. Och, widzę, że ktoś bardzo chce, byś przypomniała sobie, jaka byłaś... i jaka już niedługo będziesz...
Jej komnata zniknęła, zastąpiona przez jedno z pomieszczeń domostwa Hever. Sala jadalna wyglądała inaczej, niż gdy Kayth odwiedziła ją w 1902 roku. Wtedy wszystko było nienaturalne wysprzątane przez pokojówki, podczas gdy teraz widać było, iż dom był użytkowany na co dzień. Przed kobietą stała dwójka mężczyzn, w których rozpoznała Thomasa i George'a Boleyn. Ojciec siedział na fotelu, łącząc palce dłoni, a brat patrzył na nią ze współczuciem.
– Czy to naprawdę jest konieczne? - odezwała się żałośnie, ale nie był to głos Kayth; był to głos Anne. Kayth została uwięziona w jej ciele, nie mając nad nim kontroli i mogąc tylko obserwować zdarzenia, które rozegrały się dawno temu. - Król chce się mną jedynie pobawić. Przecież królowa Catherine jest jeszcze młoda, więc nie ma możliwości, bym wkrótce zastąpiła jej miejsce. Och, ojcze, czy nie lepiej, bym poślubiła jakiegoś zamożnego szlachcica i była ustawiona do końca życia? Błagam, królowa Catherine jest dla mnie jak druga matka... Nie chcę jej krzywdzić w tak okrutny sposób.
Thomas Boleyn wstał z fotela i podszedł do córki, biorąc jej twarz w dłonie. W jego oczach błyszczały stanowczość i żądza władzy, na próżno było szukać w nich litości.
– Moja droga Anne, nie bądź głupia. Już nieraz zdarzały się sytuacje, że młode królowe odchodziły z tego świata w niewyjaśnionych okolicznościach i nie widzę powodu, dlaczego tak by się nie miało stać i tym razem... Król jest tobą oczarowany tak, jak jeszcze nigdy nie był żadną kobietą. To jest szansa dla Boleynów i nie pozwolę ci jej zmarnować – jego uchwyt na jej policzkach się wzmocnił. - Nie życzę sobie, żebyś jeszcze kiedykolwiek podważała moje decyzje, rozumiemy się? Jesteś kobietą, a kobiety słuchają się mężczyzn, nawet jeśli mają inne zdanie i tak cięty język, jak ty. Oby tylko nie zaprowadził on cię do zguby...
Scena się zmieniła i teraz kobieta znajdowała się na podwyższeniu w Westminster Abbey, które jako duch miała okazję kilka razy odwiedzić. Biły dzwony, a ona siedziała na tronie w złotej sukni, patrząc na zebranych w kościele poddanych. W pierwszym rzędzie siedział jej ojciec, który patrzył na nią z dumą i choć wiedziała, że uważał, iż to wszystko było jego zasługą, było to najmilsze spojrzenie, jakie od niego otrzymała od lat. Jej serce wybijało szaleńczy rytm, gdy Thomas Cranmer wkładał jej na głowę koronę, obwieszczając królową Anglii. Udało jej się. Wyniosła rodzinę Boleyn na szczyt. Obróciła głowę, patrząc na nowo poślubionego męża i uśmiechnęła się lekko. Odwzajemnił jej uśmiech, a w jego oczach błyszczała wielka miłość. Wtedy uważała się za najszczęśliwszą kobietę na ziemi... Przez następne trzy lata nawet wybijano monety z przydomkiem, który dla siebie wybrała - „Anne Boleyn. The Most Happy”. Niestety już niedługo miała być najbardziej nieszczęśliwą.
Przed oczami pojawiały jej się dziesiątki wspomnień i choć bardzo nie chciała ich sobie przypominać, nie miała wyboru. Dwór powitał ją z otwartymi ramionami jako nową królową, ale Anglia widziała w niej uzurpatorkę i nie kryła swej niechęci za każdym razem, gdy jej orszak wybierał się w odwiedziny do okolicznych wsi. Prości ludzie tęsknili za królową Catherine, która zawsze dzieliła się z nimi pieniędzmi i jedzeniem. Anne, która zapomniawszy, jak kiedyś ją ceniła, bez mrugnięcia okiem wypędziła ją ze stolicy i reagowała furią za każdym razem, gdy ktoś o niej wspominał. Choć jej romans z królem trwał od niemal dziesięciu lat, Henry nadal zapatrzony był w Najszczęśliwszą Królową jak w obrazek. A przynajmniej przez pierwsze miesiące tak było... Anne była brzemienna już w momencie, gdy brali ślub, choć oficjalna wersja głosiła, że do jego momentu żyli w celibacie. Elizabeth urodziła się zaledwie trzy miesiące później i choć rodzice starali się tego nie okazywać, byli zawiedzeni, iż nie okazała się chłopcem. Henry potrzebował męskiego potomka i miał nadzieję, że to Anne mu go zapewni. Mijały miesiące, a małżeństwo coraz bardziej się od siebie oddalało, mimo usilnych prób zatrzymania przez kobietę męża przy sobie. Wiedziała, że jeśli oczaruje go inna dworka, może spotkać ją taki sam los, jaki z jej rąk spotkał Catherine. Pewność siebie powróciła do niej, kiedy okazało się, że znów była brzemienna. Nie wybuchała już złością, gdy Henry na jej oczach flirtował z innymi, nie wpadała w szał, gdy na polowania zamiast niej zabierał młode damy. Jeśli tylko miała mu zapewnić męskiego potomka, była bezpieczna. Ponownie przechadzała się korytarzami zamku z dumnie podniesioną głową, a oschłe słowa ojca przestały robić na niej wrażenie.
Było mroźne, jesienne popołudnie, gdy Anne zabłądziła we wschodnią część zamku, w której stało wiele pustych komnat. Lubiła afiszować się ze swoją ciążą, dlatego w wolnym czasie (a miała go aż nadto) zwiedzała każdy zakątek posiadłości. Jej zdziwienie wzbudził fakt, że przed drzwiami jednej z komnat stał uzbrojony strażnik. Jej kolorowy świat nagle stał się czarno-biały, ponieważ wiedziała, co to znaczyło. Położyła rękę na brzuchu i odezwała się lodowato:
– Przepuść mnie.
Strażnik wyraźnie się zmieszał.
– Dostałem rozkazy...
– Jestem królową Anglii, na Boga! Wpuść mnie, ale już!
Przełknął ślinę i z wahaniem otworzył jej drzwi. Zachwiała się, gdy zobaczyła scenę rozgrywającą się w środku. Oparła rękę o ścianę, próbując zachować równowagę. Jane Seymour, jedna z jej dworek, siedziała na kolanach Henry'ego, a ich ruchy były jednoznaczne. Nawet jej nie zobaczyli. Role się odwróciły. Kiedyś to ona w tak okrutny sposób wbijała sztylet w serce królowej Catherine, a teraz to ona była ofiarą. W przypływie furii dopadła do kobiety i chwytając ją za włosy, podniosła z kolan Henry'ego i nie dając jej czasu na poprawienie sukni, wyrzuciła za drzwi. Chwyciła się za brzuch, ponieważ coś w niej szarpnęło, ale nie miała czasu na ból. Ze łzami wściekłości w oczach zwróciła się do męża.
– JAK MOGŁEŚ?!
Henry próbował ją uspokajać, przez godziny próbował ją przeprosić. Ona jednak nie mogła wyzbyć się myśli, że już niedługo zostanie zesłana na odludzie, tak jak to było w przypadku poprzedniej żony, którą zdradzał. Nie reagowała na jego słowa, jedynie głaszcząc się po brzuchu i modląc się, by był to chłopiec. W końcu jej mąż dał sobie spokój. Wychodząc z komnaty, rzekł:
– Naprawdę zaczynasz mnie męczyć, Anne.
Kilka dni później poroniła i to był jej koniec. Henry wyprowadził się do osobnej komnaty, a niedaleko niego zamieszkała Jane. Kiedy królowa skonfrontowała się z tą lafiryndą i powiedziała jej, że król nigdy nie pokocha jej tak mocno, jak pokochał ją, zazwyczaj uprzejma i skromna Jane podniosła sarnie oczka i odparła cicho:
– Oby. Proszę zobaczyć, jak pani skończyła.
Nie powinna była tego robić, ale uderzyła ją. Dało jej to satysfakcję, niestety nie na długo. Tydzień później została uwięziona w Tower of London, obserwując śmierć własnego brata i czekając na własną. Nie wierzyła, że tak zakończy się jej opowieść. Była kobietą, która zmieniła bieg historii. To ona była tą, dla której po raz pierwszy został unieważniony ślub królewski, to dzięki niej Anglia uniezależniła się od papieża... Nie płakała. Całymi dniami wpatrywała się w ścianę, wierząc, że król tylko z nią pogrywał i niedługo ją uniewinni od kary śmierci, skazując jedynie na wygnanie. Z każdym dniem pod jej adresem przybywało hańbiących zarzutów. „Lafirynda, która romansowała z całym dworem... Czarownica, dopuszczająca się czynów kazirodczych z własnym bratem... Wiedźma, pojąca króla eliksirem miłosnym...”.
Dziewiętnastego maja, ponad dwa tygodnie od uwięzienia, do jej celi przyszedł ojciec Kingston, oznajmiając, że nadszedł czas. Do tego czasu Anne zmieniła się nie do poznania; z wesołej kokietki pozostał cień człowieka, umęczonego cierpieniami, które go spotkały. Wiadomość o śmierci przyjęła ze spokojem, nie mogąc się doczekać końca męczarni, jaką było jej życie. Dworki, które król litościwie do niej przysłał, ubrały ją i uczesały, choć nawet z najlepszym makijażem wyglądała jak upiór. Podczas gdy dziewczęta płakały, ona utkwiła niewidzący wzrok w ścianie i z roztargnieniem przejeżdżała dłońmi po szyi.
– Słyszałam, że nieraz potrzeba nawet dziesięciu ciosów, by głowa całkowicie oderwała się od ciała – powiedziała głucho, gdy była już przyszykowana do wyjścia. - Założę się, że król rozkazał katowi zadać mi ich co najmniej dwadzieścia. Och, nie, nie zakładajcie się ze mną, przecież nie będę miała okazji sprawdzić, kto wygrał...
Zaczęła chichotać, a z każdą kolejną sekundą ich niezręcznego milczenia, jej śmiech przybierał na sile. Obecni w celi wymienili zaniepokojone spojrzenia.
– Doszły mnie słuchy, że król Henry sprowadził najlepszego kata w królestwie. Będzie po wszystkim, zanim wasza królewska mość się zorientuje – odezwał się spokojnie ojciec Kingston, na co szaleńczy śmiech Anne gwałtownie się urwał.
– Jak hojnie z jego strony – odpowiedziała, przebiegając palcami po kolii, którą miała założoną na szyi. Obrzuciła spojrzeniem płaczące kobiety. - Nie ma z wami Jane, jak widzę... No tak, przecież ona już nie jest zwykłą dworką, nieprawdaż? Zróbcie mi przysługę. Przekażcie jej, że ją przeklinam i że umrze w chwili narodzin swego pier...
– Królowo – przerwał ojciec Kingston stanowczo. Zrobił jej ogromną przysługę, nie pozwalając wypowiedzieć dalszych słów, ponieważ wtedy już na wieki zapisałaby się w pamięci ludzi jako czarownica, zwłaszcza, że jej proroctwo miało okazać się prawdziwe. - Czy nie chciałaby się królowa wyspowiadać?
Popatrzyła na niego, a w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk; pierwsza żywsza reakcja od tygodni.
– Wyspowiadać? Och, tak. Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam...
– Co uczyniłaś? - nachylił się w jej stronę. Zbliżyła usta do jego ucha, a na jej twarzy pojawił się wyraz zdecydowania.
– Zabiłam Henry'ego VIII Tudora – wyszeptała głośno, a po chwili znów zaczęła chichotać. Wkrótce śmiała się tak bardzo, że musiała zasłaniać usta rękami.
Niewiele pamiętała ze swojej egzekucji. Była ona tylko formalnością, ponieważ wewnętrznie była martwa od chwili, w której zobaczyła oddzieloną od ciała głowę swego ukochanego brata. Wśród gapiów widowiska, jakim była jej śmierć, zabrakło Thomasa Boleyn, który całkowicie odciął się od córki w momencie, w którym król się nią znudził.
Anne zachowała spokój do samego końca. Ręce jej drżały, gdy zdejmowała naszyjnik ze złotą literką „B”, ale nie płakała. Uklęknęła przed katem, wpatrując się w tłum, w którym widziała twarze jedynie swoich wrogów. Wszyscy jej przyjaciele zostali ścięci z rozkazu króla kilka dni przed nią, a on sam był zbyt wielkim tchórzem, by przyjść zobaczyć to, co zrobił kobiecie, którą niegdyś kochał najbardziej na świecie. Wzniosła oczy ku niebu, chcąc po raz ostatni poprosić Boga o pokój wieczny.
Nie zdążyła.

Kayth obudziła się gwałtownie i pierwszym, co zrobiła, było przyłożenie dłoni do szyi, upewniając się, że jej głowa nadal była na swoim miejscu. Oddychała ciężko, a jej serce wybijało szaleńczy rytm. Przebiegając wzrokiem po pomieszczeniu, z ulgą zorientowała się, że nadal była w Rzymie, a przy jej boku spał Scar. Nie zastanawiała się długo. Użyła całej swojej wściekłości, by zrzucić go z łóżka. Upadł na podłogę z głośnym trzaskiem.
– CO, DO CHOL... - krzyknął zaskoczony, raptownie się obudziwszy. Rozejrzał się, a jego wzrok spoczął na Kayth. Zaczął rozplątywać się z kołdry. - Co ty wyprawiasz?
Skoczyła na niego z furią, siadając na nim okrakiem, tym samym ponownie przygważdżając do podłogi.
– Co ty wyprawiasz?! Wyraźnie mówiłam, że nie chcę pamiętać jej życia, a tymczasem podczas snu, czyli wtedy, gdy jestem całkowicie bezbronna, zakradasz się do mojego umysłu i sprawiasz, że wszystko sobie przypominam!
Spojrzał na nią z miną pod tytułem „za dużo wypiłaś”.
– Spałem – powiedział powoli, jakby mówił do głupiutkiego dziecka. - Nie mogłem ci się zakraść do umysłu. Zresztą, skąd w ogóle ten pomysł? Czyżbyś miała jakiś seksowny sen z moim udziałem? Kochanie, o tym nie musisz tylko śnić...
Uderzyła go pięścią w pierś i zbliżyła wykrzywioną złością twarz do jego, tak, że opadły na niego jej długie włosy.
– Nie kłam. Nadine powiedziała mi kiedyś, że opanowałeś sztukę wnikania w czyjś umysł. Nikt nie pragnie powrotu dawnej Anne tak bardzo jak ty, a ja niemal czułam twoją obecność w tym śnie.
Złapał ją za biodra i delikatnie, aczkolwiek stanowczo, zmusił, by z niego wstała. Z irytacją usiadła na łóżku, a gdy do niej dołączył, odsunęła się ostentacyjnie. Wzniósł oczy ku niebu.
– Jeśli cokolwiek zrobiłem, zrobiłem to całkowicie nieświadomie, Kayth. Przed zaśnięciem rozmyślałem o Anne i możliwe, że podświadomie sprawiłem, że również o niej myślałaś...
– Cóż – odparła chłodno, wstając i idąc w stronę łazienki. - W takim razie będziemy musieli spać osobno. Jej życie było okropne i choć nie jestem w stanie zapomnieć tego, co widziałam, nie chcę poznawać całej reszty. To mnie... to mnie złamie, Scar.
Jej głos zatrząsł się przy ostatnim zdaniu. Kiedy była już przy łazience, silne ręce objęły ją w pasie i przytuliły do piersi. Obróciła się w jego ramionach, a gdy na niego spojrzała, w jej oczach szkliły łzy. Nie mogła zapomnieć potworności, których doświadczyła. Porzucając złość, wtuliła głowę w jego nagą pierś, a on mógł poczuć, że trzęsła się z wyczerpania. Tulił ją przez kilka minut, aż całkowicie się uspokoiła. Choć fizycznie doszła do siebie, szramy w psychice miała nosić już zawsze. Uśmiechnęła się jednak do niego nieśmiało.
– Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam...
– W dosłownym tego słowa znaczeniu – mrugnął do niej i pocałował w czubek głowy. – Kiedy następnym razem najdzie cię ochota na wściekanie się na mnie, proszę, zrób to na czymś wygodniejszym, niż podłoga.
– Postaram się o łóżko... ze szpilkami – Zmierzwiła mu włosy i ponownie ruszając w stronę łazienki, powiedziała przez ramię: - Jest jeden plus tego, że z tobą spałam. Wreszcie mogę cię zobaczyć bez tego okropnego irokeza.
– Już ja ci pokażę jeden plus – zawarczał i ze śmiechem ruszył za nią do łazienki.

***

Byli na nogach już o siódmej rano, na co oboje narzekali równie mocno, choć nawet bez przypomnień Scara Kayth wiedziała, czyja to była wina. Poranną porą Rzym nie był tak ładny, jak wieczorem, choć zewsząd dochodziły pyszne zapachy pieczonego chleba. Siedziba Bogów znajdowała się zaledwie kilka kroków od Fontanny di Trevi, dlatego nie mogli przepuścić okazji, by zobaczyć ją bez rzeszy turystów wokoło. Pod posągiem Posejdona leżały tysiące monet, ale Kayth i tak wrzuciła swoją, ponieważ Scar powiedział jej, że pieniądze szły na cele charytatywne. Kiedy mieli ruszyć w poszukiwaniu miejsca na śniadanie, podszedł do nich elegancko ubrany mężczyzna, trzymając w ręku jakiś przedmiot.
– Może życzą sobie państwo zdjęcie? - spytał i choć zdjęcia cieszyły się popularnością od niedawna, mająca zaprenumerowany angielski The Times Kayth doskonale wiedziała, czym one były.
Ustawili się przed fontanną i objęli w pasie, a na ich ustach tańczyły pełne miłości uśmiechy. W tym samym czasie, w którym fotograf nacisnął na przycisk, Scar schylił się i pocałował Kayth w policzek.
Mężczyzna sprzedał im film, z którego mogli wywołać zdjęcie, za wygórowaną cenę, a Kayth pomyślała, że Rzym był miastem dla bogaczy. Bóg Nocy schował rolkę w kieszeni spodni, nawet nie próbując negocjować ceny, a fotograf wyruszył na poszukiwanie następnych arystokratów. Spletli palce i wyruszyli na poszukiwanie otwartego lokalu, w którym mogliby zjeść śniadanie. Jako że konkurencja była ogromna, połowa restauracji była otwierana wraz ze wschodem słońca, dlatego jedyny problem, jaki mieli, to wybór tej jednej specjalnej, w której zjedzą swoje pierwsze wspólne śniadanie.
– Wiesz, jestem nieco zawiedziona – przekomarzała się Kayth. - Liczyłam, że gdy się obudzę, będę miała podane jedzenie do łóżka...
– Myślę, że pobudka, jaką mi urządziłaś, zabiła we mnie cały romantyzm – odparł. - Poza tym, odstaw te powieści romantyczne. Masz przez nie zaburzone spojrzenie na rzeczywistość.
Na pocieszenie jednak pocałował ją słodko, a ona objęła go w pasie. Kilkadziesiąt metrów przeszli w ciszy, zatrzymując się przy wystawionych przed restauracjami tabliczkach i czytając ich menu. Nigdzie nie znaleźli bomboloni, na który kobieta miała ogromną ochotę, dlatego ruszyli dalej. Kiedy w jednej z bocznych uliczek wreszcie znaleźli lokal, który je serwował, Scar gwałtownie się od niej odsunął i sycząc, zaczął podskakiwać na jednej nodze. Musiała zamrugać, by upewnić się, że jej się nie przewidziało. Mężczyzna nadal wysoko podskakiwał, wyginając się w powietrzu, a jego ręka wsunęła się do tylnej kieszeni spodni, jakby próbowała coś z niej wyjąć.
– A już myślałam, że znalazłam normalnego faceta... - mruknęła Kayth do siebie, obserwując to przedstawienie szeroko otwartymi oczami.
– Cholerny contactus! - wrzasnął Scar, wyjmując go wreszcie z kieszeni i z sykiem bólu rzucając go na ziemię. Świeca upadła pionowo, a na jej końcu od razu pojawił się płomień. Mężczyzna z gniewną miną chuchał na swoje palce, które od parzącego wosku zrobiły się czerwone. - Kto się tak dobija, do cholery?! Niemal wypaliło mi pośladek!
Zanim mieli szansę zobaczyć nadawcę połączenia, usłyszeli głośny, serdeczny śmiech, dochodzący spod ściany pobliskiej kamienicy. Tym razem to Kayth wysoko podskoczyła, ponieważ była całkowicie pewna, że jeszcze chwilę temu uliczka była całkowicie pusta (sprawdzała, czy nikt nie widział godnego miejsca w szpitalu psychiatrycznym przedstawienia Scara). Teraz pod ścianą stał opalony mężczyzna z torbą przewieszoną przez ramię i skrzydlatymi butami na nogach. Już kiedyś się spotkali, ale teraz, z szerokim uśmiechem na ustach, wyglądał jak całkowicie inny człowiek – a raczej bóg. Hermes zaklaskał, próbując opanować śmiech. Minęło kilka sekund, zanim zdołał wykrztusić:
– Właśnie latałem nad Rzymem, myśląc „Jak ja, u licha, mam znaleźć w tak wielkiej metropolii dwoje ludzi?!”. Potem zobaczyłem niezbyt zdrowego na umyśle mężczyznę, który o siódmej rano tańczył jakiś bardzo pokręcony taniec... Od razu wiedziałem, że to ty. Na pocieszenie powiem, że gdybyś włożył contactusa do przedniej kieszeni, mogłoby ci się przypalić coś ważniejszego. Wiesz, pośladki masz dwa... – Podszedł do nich i poklepał Boga Nocy po ramieniu, a jego ton zmienił się na bardziej oschły, gdy zwrócił się do postaci ukazanej w płomieniu świecy, której usta zaciśnięte były w wąską kreskę, a mina wyrażała ogromne zniecierpliwienie. - Może cię to zdziwić, Persefono, ale nie jestem gołębiem pocztowym. Wiem, że jestem tak ładny, że mogę się z nim mylić, ale jednak jest kilka różnic... Więc powiedz mi, dlaczego mnie tu wysłałaś, skoro Scar ma contactusa?!
Wizja królowej w płomieniach bardzo przypadła Kayth do gustu, dlatego wpatrywała się w nią z takim zaciekawieniem, jak nigdy wcześniej. Nie obchodziło ją zdrowie Persefony, ale musiała przyznać, że bogini wyglądała strasznie; przypominała Anne na kilka dni przed śmiercią. Na wychudłych policzkach cienie pod oczami wydawały się niemal czarne, a w jej włosach pojawiły się pojedyncze siwe włosy. Ostatnio widziała ją podczas misji ratunkowej Henry'ego i choć już wtedy nie wyglądała dobrze, teraz na pierwszy rzut oka było widać, że dawno nie miała w ustach ambrozji. Oby nie miała jej jeszcze przez długi czas, przebiegło Kayth przez myśl, za co natychmiast się zganiła. Jak na osobę, która nie chciała być Anne, zaczynała myśleć w niepokojąco podobny sposób.
– Nie odbierał – powiedziała po prostu. - Przez całą noc nie mogłam się dodzwonić. W każdym razie, dodzwoniłam się, więc nie jesteś mi już potrzebny, Hermesie. Leć być listonoszem gdzie indziej.
– Pracę można zmienić – odparł sucho Hermes, a Kayth przypomniała sobie, że gdy spotkali się w Hever kilkadziesiąt lat temu, mówił, iż nienawidził być sprowadzany przez swoją rodzinę do roli wyłącznie posłańca bogów. - Charakteru już nie.
Tak trzymaj, pomyślała Kayth z zadowoleniem i odwzajemniła pożegnalny uśmiech, który jej posłał, zanim wzbił się w powietrze i zniknął na tle błękitnego nieba. Był jednym z niewielu bogów, których lubiła i rozumiała.
– O co mu chodziło? - zdziwiła się bogini, patrząc za nim.
– O co tobie chodzi? - odparł Scar zimno, zakładając ręce na piersi i patrząc na matkę z frustracją. Odkąd wyjechali z Hadesu, Kayth nie mogła przestać się zastanawiać, o co im poszło. Anne przez lata próbowała skłócić matkę z synem i nie odniosła rezultatów. Persefona musiała zatem bardzo narazić się Scarowi, skoro teraz niemal nie mógł na nią patrzeć. - Czy to, że wyjechałem z Podziemia bez słowa pożegnania nie jest wystarczającym sygnałem, iż nie chcę cię widzieć?
Persefona wydawała się zaszokowana tymi słowami. Przez kilka sekund nic nie mówiła, aż w końcu w jej oczach pojawiło się zrozumienie. Wyglądała, jakby chciała przeprosić syna, ale gdy gdzieś za nią rozległy się głośne okrzyki tłumu, przywdziała swą tradycyjną maskę i rzeczowym tonem przekazała wiadomość, która niemal zwaliła ich z nóg.
– Wracaj do naszego królestwa. Wygraliśmy wojnę – po czym zdmuchnęła świecę, a jej obraz zniknął.

Scar

Scar różnił się od innych ludzi pod wieloma względami, ale w jednym był taki sam – lubił wygrywać. Jednak wygrana trzeciej strony z Hadesem była tak gwałtowna i niespodziewana, że zamiast szczęścia, czuł niepokój. Rzadko myślał racjonalnie, ale gdy już mu się zdarzało, miał poważne wątpliwości co do ich szans w tej walce. Teraz się okazywało, że nie tylko ją wygrali, ale zrobili to w zatrważającym tempie. Podczas drogi z Rzymu do Pompejów, w których znajdowało się przejście do jego krainy, cały czas zadawał sobie pytanie, jak to było możliwe. Odpowiedź siedziała tuż obok niego. Nie miał wątpliwości, że w dużej mierze to właśnie Kayth zawdzięczali zwycięstwo. Przez tysiąclecia jego matka wiele razy próbowała wprowadzić reformy, ale kończyły się one fiaskiem, ponieważ nie miała poparcia społeczeństwa. Kayth natomiast trzymała w garści serce ludu – wszyscy ją kochali i przychodzili do niej nawet z najbardziej banalnymi problemami. Jeszcze gdy na siebie ciągle warczeli, jego uszu dochodziły wiadomości o przepięknej, pomocnej Kayth, która zawsze miała dla każdego czas. Teraz, gdy patrzył na jej przejętą minę, po raz pierwszy pomyślał, że może nie byłoby tak źle, gdyby dawna Anne nie powróciła.
Z wysokości kilkuset metrów Pola Elizejskie wyglądały tak samo, jak zwykle. Lecieli na Deltusie, czarnym pegazie Scara, i z początku z niepokojem obserwowali widok, który się pod nimi malował. Świeża trawa obrastała łąki i pagórki, rzeki lśniły czystością, a domy dusz były w nienaruszonym stanie. Trudno było uwierzyć, że w Hadesie od ponad dwudziestu lat toczyła się krwawa wojna. Scar jednak wiedział, że gdyby lecieli nad Erebem, zastaliby całkowicie inną, dużo straszniejszą panoramę. To właśnie na tamtych terytoriach dochodziło do najgorszych zbrodni – według ostatnich informacji, które zdobyła trzecia strona, Hades zabił jedną dziesiątą jego polulacji, co było niewyobrażalną sumą. Mogło to być jednak również iskrą, która otworzyła oczy jego mieszkańcom i zachęciła do wspólnej walki przeciwko wrogowi. A dopóki Scar i Persefona mieli po swojej stronie Kayth i Rosae, to nie oni byli wrogami.
Jeszcze zanim wylądowali niedaleko stajni, usłyszeli niosące się echem okrzyki, których źródłem musiały być setki ludzi. Gdy mężczyzna pomagał Kayth zeskoczyć z Deltusa, wymienił z nią pełne zaniepokojenia spojrzenie. Mieszkańcy Podziemia byli w bojowym nastroju i dopóki chodziło o zdetronizowanie Hadesa, taki nastrój był pożądany. Gorzej, jeśli społeczeństwo nie zapragnie spocząć na usunięciu jedynie jego. Scar pamiętał Wielką Rewolucję Francuską i pamiętał, jak niespodziewane były jej rezultaty. Ludwikowi XVI i Marii Antoninie nawet w najgorszych koszmarach nie przyszło do głowy, że mogliby zostać zdetronizowani. Miał nadzieję, że on i Persefona nie staną się teraźniejszymi przedstawicielami ancien regime'u.
Kayth splotła swe palce z jego, by dodać mu otuchy i razem ruszyli w kierunku południowej części pałacu, z której dochodził gwar tysiąca głosów. Podczas wędrówki przez błonia nie spotkali żywej duszy (nieżywej też nie), co znaczyło, że na Polach Hadesowych musieli zebrać się wszyscy mieszkańcy pałacu, a egzekucja była już blisko.
– Kaythy! - dobiegł ich piskliwy głos, który jako jedyny nie dochodził sprzed, a zza nich. Kobieta przystanęła, oglądając się za siebie, a po wzniesieniu oczu ku sklepieniu Podziemia, Scar zrobił to samo. - Och, jak Cutie się cieszyć, że ty już wrócić! Nie być cię taaak długo!
Zilant wyrwał się z ramion niosącej go Tessie i powitał radośnie swoją panią, latając nad jej głową. Dziewczynka natomiast przytuliła się do Kayth, posyłając jej szeroki uśmiech.
– Dobrze, że już jesteś – szepnęła. - Wiesz, że uwielbiam Cutiego, ale dużo bardziej lubię go na odległość.
– Jadł tyle kamieni, że myślałem, iż niedługo zabraknie ich dla niego w całym Hadesie – wtrącił trzeci głos, a Scar napiął mięśnie. Był zbyt zajęty patrzeniem na czułe powitania Kayth z przyjaciółmi, by zauważyć, kto kroczył obok Tessie. Bóg Nocy nigdy nie utrzymywał bliskich kontaktów z Julianem, a od momentu, w którym dowiedział się, że był on narzeczonym Kayth, zaczął go traktować jak powietrze. I choć kobieta zerwała z nim zaręczyny, ich stosunki były przyjazne, o czym świadczył fakt, że mężczyzna na powitanie pocałował ją w policzek. Czy to para buchała z nozdrzy Scara?
– Cutie dużo jeść, gdy się stresować – bronił się smok, przysiadając na ramieniu kobiety i podkładając łebek do głaskania.
– W takim razie musisz mieć bardzo stresujące życie – mruknęła, gładząc go po ciele, a jej spojrzenie było zamyślone. Gdy zwróciła je na Juliana, w jej oczach pojawił się cień poczucia winy. - Miło widzieć, że spędzasz czas z Tessie.
– Oczywiście, że spędzam. Przecież to nasza... Traktuję ją jak własną córkę – dokończył niezręcznie, a wszyscy obecni, nawet Cutie, który miał móżdżek wielkości ziarnka grochu, wiedzieli, że chciał powiedzieć coś innego.
– Chodźmy wreszcie – przerwał napiętą ciszę Scar, odzywając się nieco ostrzej, niż zamierzał i ruszył do przodu, obejmując Kayth w pasie. Wywinęła się z jego uścisku, posyłając mu karcące spojrzenie.
– Daj spokój – szepnęła kącikiem ust. - Pomyśl, jak ty byś się czuł na miejscu Juliana.
– Ja bym nie dopuścił do tego, by cię stracić – odparł równie cicho, choć do jego głosu wdarła się złość.
– Tak? - jej ton się ochłodził. - To zabawne, bo przecież już raz mnie straciłeś... na dwadzieścia lat!
– Wtedy odszedłem od ciebie, bo, paradoksalnie, chciałem cię znaleźć, więc to się nie liczy.
– Po prostu daj spokój – syknęła kobieta. - I nie patrz na Juliana jak bazyliszek! Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Byłoby miło, gdybyś choć spróbował nawiązać z nim koleżeńskie więzy.
– Dobra uwaga – odparł Scar, na co Kayth uniosła brwi, słusznie obawiając się najgorszego. Bóg Nocy odwrócił się do mężczyzny, który szedł kilka kroków za nimi i był zajęty rozmową z Tessie. - Hej, Julian, czy ty przypadkiem nie popierałeś Hadesa? Wygląda na to, że wygrali lepsi, co?
– SCAR! - upomniała Kayth, szturchając go w ramię.
– Nigdy nie popierałem twojego ojca – wyjaśnił spokojnie Julian, choć zacisnął pięści. - Zmusił mnie, bym opracowywał dla niego taktyki militarne...
– Gdybyś nie był takim tchórzem, tysiące dusz, które zabił mój ojciec, nadal by żyły – podsumował chłodno Scar, a zanim mężczyzna miał szansę dodać coś na swoje usprawiedliwienie, Bóg Nocy odwrócił się ku dźwiękowi tłumu, który nagle zrobił się bardzo głośny. Znaleźli się na Polach Hadesowych, czyli ogromnej łące, na której w „dobrych czasach” rozgrywały się wszelkie festiwale i wystawne przyjęcia. Teraz Pola miały służyć innemu, bardziej barbarzyńskiemu celowi, a i tak były zapełnione jak nigdy wcześniej. Wydawało się, że każdy mieszkaniec Elizjum chciał zobaczyć upadek dawnego władcy.
Przy krańcu łąki wznosiła się północna część pałacu, której częścią był ogromny balkon i mimo że znajdowali się dość daleko, Scar mógł dostrzec na nim jego matkę, Rosae i Platona. Po obu stronach balkonu znajdowały się półkoliste schody, prowadzące na górę. Mężczyzna, mimo protestów wciąż złej na niego Kayth, złapał ją za rękę i zaczął się przepychać przez tłum. Głowę trzymał nisko, ponieważ nie potrzebował zamieszania, jakie z pewnością by wybuchło, gdyby ktoś go rozpoznał. Spojrzenia i tak za nimi podążały, na szczęście pełne podekscytowania szepty rozległy się dopiero, gdy byli już przy schodach. Hades został pokonany niecałą dobę temu, a Persefona już zdążyła wyrzucić z pracy szkieletowych strażników. Zamiast nich, schodów pilnowały zwykłe dusze. Choć Scar nigdy nie podzielał wręcz chorobliwej awersji jego matki do szkieletów, musiał przyznać, że widok był dużo lepszy. Poniósł głowę, a sprowadzeni z Erebu mężczyźni od razu go przepuścili.
– Poczekaj – Kayth wyszarpnęła rękę z jego uścisku, gdy postawił stopę na pierwszym schodku. Entuzjastyczne szepty tłumu zmieniły się w okrzyki, przez co ledwo ją słyszał. - Ty idź, ja zostanę tutaj.
– Dlaczego? - uniósł brwi.
– Jeśli powiem, że wstydzę się tam wyjść niepomalowana, uwierzysz? - Zmrużył oczy, na co wyrzuciła ręce w górę. - Chodzi o to, że jeśli mnie tam ze sobą weźmiesz, to będzie to coś w rodzaju... oświadczyn. Tak jakbyś obwieszczał wszystkim, że jestem dla ciebie ważna i że być może zostanę księżniczką Podziemia, jakkolwiek głupio to brzmi.
– Ta ostatnia część jest najmniej głupią z twojej wypowiedzi – przewrócił oczami, ponownie ciągnąc ją za rękę. - To nie są żadne oświadczyny. Cała trzecia strona wojny znajduje się na tym balkonie, a ty jesteś przecież jej częścią.
Popatrzyła w górę, a gdy zauważyła Persefonę, Platona i Rosae, którzy patrzyli na nich nagląco, na jej policzki wstąpiły rumieńce. Przez całe zamieszanie musiała ich nie zauważyć.
– Etap pierwszy w zrobieniu z siebie głupka zaliczyłam śpiewająco – mruknęła, na co ze śmiechem objął ją ramieniem.
– Och, Kayth, etap pierwszy zaliczyłaś w chwili, w której się urodziłaś – szepnął jej do ucha, na co odparła słodko:
– Uważaj, bo głupie osoby mają tendencje do robienia głupich rzeczy... jak na przykład zrzucenie boga ze schodów.
Na balkonie powitały ich okrzyki tłumu, które z każdą sekundą przybierały na sile. Na Polach panowała wesoła, pełna entuzjastycznego oczekiwania atmosfera. Choć tłum tworzyli tylko mieszkańcy Pól Elizejskich, a oni nie doświadczyli żadnych represji ze strony Hadesa, słyszeli, co się działo w Erebie i byli radzi, że okres terroru się skończył. Scar skinął im głową, a Kayth pomachała dłonią. Zaskoczone spojrzenie mężczyzny było niczym w porównaniu z piorunującym wzrokiem Persefony, gdy zobaczyli, że niemal cały tłum jej odmachał.
Królowa siedziała na wielkim tronie i wyglądała okropnie. Scar nigdy nie widział matki w takim stanie. Jej policzki były nienaturalnie wychudłe, a oczy straciły cały blask. Już nie wyglądała pięknie. Po raz pierwszy w życiu mężczyzna zobaczył, że jej ręka drżała. Nie było mu jej jednak żal. Zasługiwała na nieco cierpienia po tym, jak przez lata ukrywała prawdę o tym, co się stało z Anne. Rosae siedziała na nieco mniejszym tronie po lewej stronie matki i uśmiechnęła się do Scara szeroko. Pobyt na Olimpie jej służył – wyglądała kwitnąco. Stojący obok niej Platon natomiast w zamyśleniu obserwował tłum. Scar usiadł na swoim tronie wśród dobiegających ze wszystkich stron okrzyków i choć nie podobało mu się, że Kayth musiała przy nim stać, nie mógł teraz nic z tym zrobić. Przejechał spojrzeniem po tłumie i po raz pierwszy tak naprawdę zdał sobie sprawę, jak wiele ludzi przyszło. Musiał mrużyć oczy, by zobaczyć jego koniec. Na środku łąki stał drewniany podest, na którego środku stało wymyślone w dobie rewolucji francuskiej, nieco ulepszone urządzenie. Gilotyna, która jaśniała blaskiem odbijających się od niej promieni słonecznych, miała służyć nie tylko obcięciu głowy, ale poćwiartowaniu ciała, dlatego była dużo większa od normalnej, a wyposażona była w kilkanaście ostrz. Scar nie wiedział dlaczego, ale odwrócił wzrok.
Kiedy cała trzecia strona była gotowa, a Persefona wstała ze swojego tronu, tłum momentalnie ucichł. Wszyscy wstrzymali oddech, gdy królowa ręką dała znak strażnikom, by wprowadzili więźnia. Orszak z jego ojcem wyszedł centralnie spod balkonu, ponieważ tam znajdowały się cele, które Hades kazał wybudować wieki temu dla swych przeciwników. Nigdy nawet nie pomyślał, że kiedyś sam się w jednej z nich znajdzie. Nie było słychać nic, oprócz kroków kilkunastu strażników i skazanego. Ojciec Scara trzymał głowę wysoko, patrząc na mijanych poddanych. Niektórzy z nich spuszczali wzrok, inni dzielnie go wytrzymywali. Bóg Nocy wychylił się, by spojrzeć na siostrę. W jej oczach malowała się jedynie determinacja. Poczuł przykre ukłucie w sercu. Co się stało z jego małą siostrzyczką, która nie mogła patrzeć nawet na śmierć muchy?
Nagle Kayth złapała go za ramię. Popatrzył na nią, a w jej oczach dostrzegł przerażenie.
– Nie – wydusiła gorączkowo. - Nie, nie możecie. Nie możecie go zgilotynować. NIE.
Teraz nie tylko Scar na nią patrzył, ale cała trzecia strona wojny. Przez tłum ponownie zaczęły przebiegać szepty.
– Dlaczego? - spytał zaskoczony. Jej palce mocniej zacisnęły się na jego ramieniu i wyglądała, jakby przeprowadzała wewnętrzną walkę.
– Bycie pozbawionym głowy to najgorsza możliwa śmierć... Nie ma nic gorszego. Ten strach, to oczekiwanie na ostrze, ten ból, który ogarnia całe twoje ciało w ostatnich momentach, a ty nie możesz już nic zrobić. Chcesz krzyczeć, chcesz wrzeszczeć, ale już nie możesz... - w jej oczach pojawiły się łzy. Zrozumiał, dlaczego nie chciała nic mówić. Teraz Persefona już wiedziała o tym, iż Kayth sobie przypomniała, że była Anne. - Myślałam, że skażecie go na wygnanie, a nie na tak bestialską śmierć. Scar, Rosae, błagam... To wasz ojciec. Nie róbcie mu tego, co mi kiedyś uczyniono.
Scar spojrzał na swoją rodzinę. Jego matka wyglądała zarówno na zdziwioną, jak i rozwścieczoną faktem, iż Kayth wiedziała o swojej przeszłości. Jego siostra natomiast wyglądała na niepewną, choć szala nadal bardziej się chyliła ku tej złej stronie. Mężczyzna położył dłoń na ręce kobiety.
– Ty byłaś niewinna, podczas gdy mój ojciec jest winien milionów zbrodni. On zasługuje na haniebną i straszliwą śmierć... Poza tym, on tak naprawdę nie umrze. Nie znamy sposobu na zabicie boga – popatrzył na nią znacząco, ponieważ była tylko jedna osoba, która go poznała i była to Anne. - Mimo że go rozczłonkujemy i wrzucimy do Tartaru, on za jakiś czas ożyje, bo jest nieśmiertelny. Ale teraz musi ponieść karę za to, co robił przez tysiąclecia.
Kobieta nadal nie wyglądała na przekonaną, ale wiedział, że informacja o tym, że to nie była całkowita śmierć, nieco ją zmiękczyła. Kiedy szepty tłumu stały się jeszcze głośniejsze, Persefona przewróciła oczami i syknęła do córki Hekate:
– Och, na bogów, koniec tej szopki. - Ponownie wstała i zwróciła się do tłumu, a jej zaczarowany głos obiegł całe Pola Hadesowe. - Dzisiaj, dwudziestego ósmego sierpnia 1931 roku ziemskiego, władca Krainy Zmarłych, Hades, zostaje oskarżony o spowodowanie w sposób pośredni i bezpośredni śmierci tysięcy swoich poddanych, głównie mieszkańców Erebu. Ponadto, jest oskarżony o zastraszanie, szantażowanie i świadome głodzenie poddanych mu dusz. Z jego winy wybuchła również wojna o Podziemie, którą w dniu wczorajszym przegrał. Lista nie tyle jego zarzutów, co mających potwierdzenie w każdym z nas win, jest długa i jeśli ktokolwiek chciałby ją przeczytać w całości, będzie powszechnie dostępna w sali zebrań w pałacu. Biorąc pod uwagę rozmiar win i całkowity brak skruchy, trzecia strona wojny o Podziemie skazuje Boga Zmarłych na poćwiartowanie i wrzucenie do Tartaru. - Po Polach Elizejskich poniosły się entuzjastyczne okrzyki, ale urwały się, gdy królowa podniosła dłoń. - Czy oskarżony ma jakieś ostatnie słowa?
Przez całą przemowę Hades patrzył prosto na nią, a ona zawzięcie unikała jego spojrzenia. Teraz, gdy ich wzrok się spotkał, w oczu obu było widać ogromny żal.
– Nie – odparł bóg cicho, ale jego głos i tak potoczył się wśród powszechnej ciszy.
Ich spojrzenia jeszcze przez chwilę się krzyżowały, po czym bogini przełknęła ślinę i z powrotem usiadła na tronie. Ku zdumieniu Scara, odwróciła wzrok od swojego męża, wpatrując się w tłum niewidzialnym wzrokiem. Ludzie ponownie podnieśli okrzyki, gdy przy eskorcie straży Hades układał się na brzuchu na ogromnej gilotynie. Wyglądała ona jak drewniane łoże, z tym małym szczegółem, że była wyposażona w kilkanaście ostrzy. Układanie władcy w takiej pozycji, by cięcia przeszły w prawidłowych miejscach, zajęło kilka minut, w trakcie których oczy Persefony robiły się coraz bardziej szkliste. Hades ani na sekundę nie spuścił z niej wzroku, choć ona uparcie starała się go ignorować. Wreszcie na podwyższenie wszedł kat, którego zadaniem było pociągnięcie dźwigni, opuszczającej w tym samym czasie wszystkie ostrza. Mężczyzna zbliżył się do skazanego, a w momencie , w którym położył dłoń na maszynie, powietrze przeciął drżący głos Persefony.
– Poczekaj.
Zanim popatrzyli na matkę, Scar i Rosae wymienili zaniepokojone spojrzenia. Zmieniły się one w westchnienia rezygnacji, ponieważ w tym samym czasie przypomnieli sobie, co kiedyś powiedział im Platon. I choć zarówno im, jak i całemu tłumowi rozżalonych poddanych decyzja królowej miała się nie spodobać, na ustach Hadesa błądził pełen zadowolenia uśmiech.
Może wam się wydawać, że się nienawidzą, ale nawet nie myślcie, że ten z nich, kto wygra wojnę, zarządzi egzekucję tego drugiego. Znam ich tak długo i na tyle dobrze, by doskonale wiedzieć, że nigdy by się nie posunęli do czegoś takiego. Wygnanie? Może, ale nic więcej. A gdy od siebie odpoczną, zaczną za sobą tęsknić tak bardzo, że poruszą świat, by się odnaleźć”.
Stało się dokładnie tak, jak przewidział Platon.

_____________________________________

Przepraszam, że tak długo kazałam wam czekać na ten rozdział, ale zupełnie nie miałam weny. Chciałam dodać przypomnienie, co działo się poprzednio, ale gdy zdałam sobie sprawę, że składałoby się na nie jedynie "Kayth i Scar pojechali do Rzymu, gdzie bardzo się do siebie zbliżyli", dałam sobie spokój. Do końca został jeszcze tylko jeden rozdział + epilog, dlatego myślę, że już pod koniec lipca ruszę z Kierunkiem Atlantydą (:
+ Co roku w Chinach organizowany jest "festiwal" psiego jedzenia. Nie chodzi tu o jedzenie dla psów, ale z psów. Tysiące naszych czworonożnych przyjaciół są torturowane (oszczędzę wam opisu, ale myślę, że takich okropności nie doświadczali nawet więźniowie obozów koncentracyjnych), zanim są zabijane. Aż się w głowie nie mieści, że torturowanie tych biednych zwierząt w biały dzień, jedynie dla chorej zabawy chorych ludzi, jest legalne. Do festiwalu zostało mało czasu, trzeba działać. Błagam, podpiszcie petycję do prezydenta Chin - KLIK.
Ostatni rozdział postaram się dodać za trzy tygodnie!

49 komentarzy:

  1. Hej :) Jeszcze nie przeczytałam rozdziału, ale zauważyłam twoją informację o pokerze. Jak chcesz mogę ci wytłumaczyć co i jak, a nawet polecić fajną grę internetową, która ciekawie szkoli w tej grze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie! Jakbyś mogła to na shaaunee@gmail.com napisz mi co i jak, będę bardzo wdzięczna! <3

      Usuń
    2. W końcu udało mi się przeczytać i powiem bardzo szczerze. Wiem, że to niby już końcówka wszystkiego i jestem mega ciekawa, co będzie dalej, ale jestem troszkę zawiedziona. Może dlatego iż jestem fanką ... kurde, nie wiem jak to napisać. Po prostu chodzi mi o to, że wolałabym by było dużo więcej wojny niż romansu. Trochę za szybko ta wojna minęła, w zasadzie byłam cholernie zaskoczona, że aż tak szybko, bo w zasadzie ja nawet nie poczułam, że ona miała jakieś wybitne znaczenie, a moim zdaniem powinna mieć.
      Bardzo podobał mi się pierwszy fragment. Oczywiście nie lubię Ann, ale coraz bardziej nie podoba mi się i Kayth i Scar. Na serio. Najlepiej było do momentu, w którym prawda wyszła na jaw, ale to tylko moje zdanie, bo ja preferuję, gdy romans ma swoje zakończenie na samiutkim końcu :) Zauważał też parę dziwnych literówek, ale w tej chwili ich za nic nie wyłapię...
      No nic.
      Rozdział był nawet ciekawy, choć tak jak mówiłam wyżej, paru rzeczy mi brakowało. Nie mniej czekam na zakończenie i teraz czekam na zakończenie wątku Ann i Kayth o którym już dawno ci mówiłam.
      Weny, czasu, sprawnego kompa i do zobaczenia ;)

      Usuń
    3. Dziękuję za szczerość i całkowicie rozumiem twój zawód. Wiem, że zawaliłam. Mogłabym pociągnąć tę wojnę i spokojnie dobrnąć do 30 rozdziałów, ale szczerze mówiąc, już nie mam weny na Krainę. Myślami jestem przy Kierunku Atlantydzie i jako że chciałabym już zacząć pisać nowe opowiadanie, to chcę szybko skończyć, stąd też tak prędkie załatwienie sprawy wojny. Nie wiem, czy w Kierunku będzie jakaś wojna, ale jeśli tak, to obiecuję, że ją całkowicie doszlifuję i spektakularnie rozwinę i zakończę. Właśnie dzięki takim komentarzom wiem, nad czym muszę w przyszłości popracować (:
      Wiesz, to już jest samiutki koniec... :D Ale wiem, sama tak mam, że jak jacyś bohaterowie zaczynają być razem to momentalnie tracę entuzjazm. Może ponownie ci się spodobają w następnym, już ostatnim rozdziale (:
      Literówki? Sprawdzałam 3 trzy razy i nie zauważyłam. Eh, czas na sprawdzenie po raz czwarty.
      Dziękuję! :*

      Usuń
    4. Całkowicie cię rozumiem i literówka na 100% była :) Ale to nic się nie stało. Ja czasami sprawdzam 10 razy rozdział i nic nie widzę, więc spokojnie :)
      Oczywiście nie mogę się doczekać Atlantydy (bardzo ładny szablon, choć uważa, że może się okazać troszkę zbyt ciemny).
      Czekam na ostatni rozdział, więc:
      weny, czasu, sprawnego kompa!

      Usuń
  2. Trzeciaaaaaaaa!!
    Czemu już tak blisko koniec?! x.x Cudooooowny rozdział. 10000000 razy lepszy od ostatniego. Na początku nie wiedziałam co się dzieje. Pomyślałam, że może jednak postanowiłaś zrobić nam psikusa i Kayth to tak naprawdę nie Anne. Ale niestety nie. No cóż, bywa.
    Uwielbiam czytać o Anne i jej poprzednim życiu. To strasznie ciekawe i mega zajmujące. Po za tym słodko, słodko i jeszcze raz słodko. Co do egzekucji ja jednak wolałabym żeby się odbyła, ale eh, co zrobić.
    Już nie mogę doczekać się "Kierunek Atlantyda" duuuuuuużo weny :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ostatni rozdział musiał być straszny :D Przy pisaniu tego zupełnie nie miałam weny (choć przy pisaniu poprzedniego też nie), ale bardzo się cieszę, że ci się podobał!
      Chyba jesteś jedyną, która chciałaby twista, że Kayth jednak nie jest Anne. Inni by mnie pewnie zabili za takie zamieszanie :P
      Dla Hadesa wymyśliłam ciekawszą opcję, niż zesłanie do Tartaru... A na pewno zabawniejszą ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Mam ogromną prośbę i mam nadzieję, że jako prośbę wiernej fanki ją spełnisz xd
      Czy mogłabyś wejść na mój profil i przeczytać ostatni wpis (ten z rozdziałem) i udzielić mi jakiś rad? Byłoby mi mega miło i strasznie byś mi pomogła :)
      pozdrawiam i jeszcze raz weny :*

      Usuń
    3. Jasne, jutro zajrzę! :*

      Usuń
    4. To znowu ja nie mogę się już doczekać nowego (jak przeczytałam, ostatniego) rozdziału :), ale chciałam się zapytać co sądzisz o moim wpisie (nie mam jeszcze bloga, ale zastanawiam się nad jego założeniem) obiecałaś, że zajrzysz
      Ps.: przepraszam jeśli jestem namolna, ale bardzo mi zależy ;)

      Usuń
  3. Super rozdział :D Ja tam się ciesze ze Hadesa nie zgilotynowali :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie bardziej, niż on ^^ Choć nie będzie mu do śmiechu, jak się dowie, gdzie Persefona go wysyła...
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. Cudowny rozdział 😍 nie moge uwierzyc, ze koniec jest tak blisko. Zakochalam sie w tym opowiadaniu ❤ pozdrawiam i zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowicie miło się czyta takie komentarze! Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Znowu latam palcami po klawiaturze nie mając pojęcia co napisać.
    Początek z tym snem, był dziwny i przez moment zastanawiałam się o co chodzi, ale muszę Ci powiedzieć, że wspaniale przedstawiłaś historię Anne na dworze. Wspaniale <3
    Początek jeszcze w Rzymie był strasznie uroczy <3 Scar zaraz po przebudzeniu...
    Jeśli będzie kiedykolwiek ekranizacja Krainy... Mogę zgłosić się na Kayth?
    Hermes <3 Jak ja za nim tęskniłam :3 Zdecydowanie należy do Twojej Świętej Trójcy Bogów - Apollo, Hermes i Scar <3
    Odkąd Key i Scar weszli na Pola Hadesowe, o mało nie zaczęłam obgryzać paznokci z nerwów! Niesamowicie wciągające!
    Już myślałam, że zetną Hadesa! Jestem ciekawa, co czeka go zamiast tego!
    Nie wierzę, że został tylko jeden rozdział i epilog :'( łamie mi to serce. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam dobiega końca ;'(
    Zawsze jednak będzie Kierunek Antlantyda.
    Ale nie będzie tyle Scar'a :(
    Mam nadzieję, że Apollo będzie godnym zastępstwem!
    No nic
    Życzę Niagary Weny, udanych wakacji i ogółem wszystkiego najlepszego ;*
    Pozdrawiam,
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście początek mógł zmylić, ale nie wiedziałam, jak inaczej to napisać. Ja sama uważam, że retrospekcje są najlepszą częścią tego rozdziału, dlatego cieszę się, że tobie również się spodobały!
      Hahah, jasne, możesz być Kayth. Ale uprzedzam, że ja będę Anne... Chociaż w retrospekcjach będę miała Scara dla siebie ^^
      Też tęsknię za Hermesem, bardzo lubiłam o nim pisać! Ale w Kierunku też będzie (i to współcześnie, bo akcja się dzieje w 2015 roku).
      Dla Hadesa przygotowałam coś... zabawnego (przynajmniej dla czytelników, bo dla niego już mniej).
      Scara rzeczywiście nie będzie wiele w moim następnym opowiadaniu, ale obiecuję, że Apollo ci to wynagrodzi! Ja sama myślę, że może go nawet polubię troszkę bardziej od Scara... Tylko mu o tym nie mów, żeby nie doszło między nimi do jakiejś bójki! Co by to było, gdyby Apollo miał złamany nos!
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Mamy Kayth, mamy Anne... To kto zagra Scara? ^^
      Czyżbyśmy w końcu mieli szansę poznać końcowe losy Trice i Hermesa? <3
      Właśnie tak myślałam kiedy obsadzisz Kierunek... Czy w starożytności *tak myśleć trochę nakazywał mi tytuł* czy w teraźniejszości..
      Dla Hadesa prawie nic nie jest zabawne...
      I czemu pomyślałam, że Persefona każe mu chodzić po Hadesie w różowym stroju Jednorożca?.
      Apollo chyba byłby w rozsypce, gdyby ktoś odważył się złamać mu jego perfekcyjny nos!

      Usuń
  6. OMG. Sen był cudowny, ale to co było po nim to to, nie potrafię tego opisać. Myślałam że Kayth go zabije gołymi rękami. Hermes jest mega fajny. Historia z contactusem i tekst Kayth oraz Hermesa rozbawiły mnie do łez. Czekam na koniec Krainy bo wiem, że to nie będzie koniec twojej twórczości, ale to ZAWSZE będzie koniec naszej cudownej parki, tej niezwykłej historii i tego wszystkiego. Atlantyde czytam obowiązkowo :) Mam nadzieje że będzie tam Hermes. Dobrze że nie uśmierciłaś Hadesa. Mimo iż nie sprawdza się jako władca, zawsze pozostanie mężem i ojcem. Persefona się zmienia, a ja ją już spisałam na całkowite straty.
    Życzę dużo weny i czekam na emocjonujący finał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kayth bardzo nerwowo reaguje na jakiekolwiek wzmianki o Anne ze strony Scara, więc co dopiero, gdy myślała, że majstrował jej on przy wspomnieniach. Cieszę się, że ci się podobało! (:
      Scar i Kayth pojawią się w Kierunku gościnnie, więc epilog Krainy nie będzie jeszcze pożegnaniem ich na zawsze. Hermes również będzie się pojawiał, ale bogiem prowadzącym będzie Apollo (:
      A finał będzie bardzo emocjonujący, obiecuję!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. Do pokera polecam: http://www.poker1.pl/zasady-pokera
    Sama kiedyś grałam, więc mogłabym pomóc, ale dopiero jak skończę sesję i wtedy też porządnie skomentuję. (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana! Ola Ri już mi pomogła, ale jako że jestem tępakiem, chętnie skorzystam również z twojej strony.
      Powodzenia na sesji! :*

      Usuń
  8. Po masakrycznie długiej mojej nieobecności wpadłam dosłownie na chwileczkę by pozostawić choć maleńki ślad w postaci tego tyci tyciutkiego komentarza. Czytałam zawsze, choć nie zawsze komentowałam (przez komórkę, gdy brakuje zasięgu jest to prawie niewykonalne).
    Rozdział, jak zawsze, wyszedł Ci świetnie. Czekam na więcej.
    Weny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie rozumiem, nie musisz się tłumaczyć :* Sama często czytam, a nie komentuję, tylko u mnie to jest spowodowane głównie lenistwem.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  9. Zostałaś nominowana do LBA
    Więcej u mnie :
    dalszy-ciag-nastapi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przyjmuję nominacji, niemniej bardzo dziękuję :*

      Usuń
  10. Okropieństwo! Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że psy też mają uczucia? Że to ich boli? :c
    Jestem ciekawa, co będzie teraz, kiedy Persefona wie, że Kyath się dowiedziała, kim była w przeszłości. W ogóle jak to będzie wyglądać! :c
    Do zobaczenia za trzy tygodnie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie mogę pojąć. Wszystkie zwierzęta mają uczucia - niestety w przeciwieństwie do niektórych ludzi. A w Chinach to już panuje całkowita znieczulica - to, co tam się wyprawia na co dzień przechodzi ludzkie pojęcie.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  11. Przeczytałam i jestem szczęśliwa. Masz szczęście, że Hades'kowi nic nie jest. Huehue. Kocham gościa, ale nie ważne, wracam do rozdziału. Jak zawsze świetnie napisany i jak zawsze, świetnie dobrana muzyka. Ja też chciałam nauczyć się grać w pokera, ale mi nie wychodziło dłuższy czas, więc sobie odpuściłam. Jestem ciemna w tej grze. Kompletnie zielona. Od razu podpisałam i wysłałam petycję do tego całego nieczułego sukin... idioty. Ludzi to najokropniejsze stworzenia na ziemi, nieczułe jak nic innego. Sama się przekonałam na swojej skórze. Takie bestialskie zachowanie powinno być karygodnie zabronione, a skazywane nawet na śmierć. Pozdrawiam i życzę weny c:
    xoxo, elose.

    + wpadniesz i ocenisz mój styl itd. może jakieś rady? z chęcią bym przeczytała opinię od takiej świetnej pisarki c:
    [ love-begins-with-hate.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś jedną z nielicznych, które słuchają muzyki, dlatego tym bardziej cieszę się, że ci się podobała.
      Też kiedyś próbowałam się nauczyć grać w pokera, ale to nie moja bajka. Niestety na potrzeby kolejnego opowiadania muszę go choć trochę zrozumieć :D
      Ja czasami żałuję, że kodeks Hammurabiego już nie funkcjonuje. Jak czytam np o psie zakopanym żywcem w lesie to jedyną sprawiedliwością byłoby zrobienie z właścicielem tego samego.
      Wpadnę do ciebie, jak tylko znajdę trochę czasu! Dziękuję! :*

      Usuń
  12. Vakme naprawdę to już będzie ostatni rozdział?
    Już nie mogę w to uwierzyć że tak szybko zleciało
    Ta historia należy do jednej z moich ulubionych i czytam ją z wypiekami na twarzy za każdym razem.
    Ten rozdział był niezwykle poruszający. Szczególnie iż przedstawiłaś w nim historie Kayth jako Anny. Od początku miałam podejrzenia i nie myliłam się. Ona wciąz przeżywa wszystko i nic dziwnego że tak mocno wkurzyła się na Scara. W sumie ona chce się po części odciąć się od przeszłości a ja ją rozumiem. Najbardziej wstrząsnęła mną końcówka. Persefona wygrała wojnę dobry punkt. I ta wizja Hadesa, którego chcą ściąć. Nic dziwnego, że Kayth była zszokowana i próbowała go bronić. Znała dobrze ból jaki świadczy tej śmierci i nawet jeśli była niewinna uważa że mężczyzna nie zasłużył na taką śmierć. Ja tak samo uważam. Może i zachował się wyjątkowo okrutnie ale i tak nie zasłużył na wszystko. Nie wiem czemu ale po części ja również mu współczuje. Nie wiem czemu po prostu jakoś tak od serca.
    Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
    Petycja o której napisalas również mną wstrząsnęła.
    Niby w innych krajach to normalne ale pies czy kot jest traktowany inaczej jak krowa czy kurczak.
    To jednak członek rodziny i może nie humanitarne to jednak nie wyobrażam sobie bym miała zjeść członka rodziny.
    pozdrawiam mocno i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraina zaczęła się półtora roku temu, więc rzeczywiście szybko zleciał ten czas, nawet bardzo szybko.
      Kayth wolałaby nigdy nie dowiedzieć się, że jest Anne - myślę, że tak by było dla niej łatwiej. To piekło, przez które przeszła Anne jest naprawdę ciężkie do opisania... Nic dziwnego, że była taka wredna.
      Kayth, która przypomniała sobie, jak to jest mieć ściętą głowę, nie mogła pozwolić, by taki los kogoś spotkał, nawet jeśli tym kimś był Hades.
      Osobiście uważam, że Hadesowi dobrze by zrobiło trochę czasu w Tartarze, ale Persefona jest za miękka :P
      Tu nawet nie chodzi o to, że psy w Chinach są jedzone, choć to również jest straszne, ale o sposób, w jaki cierpią, zanim trafią na talerz... Niewyobrażalne :'(
      Ludzie to największe potwory.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Wiesz, mam wrażenie, ze ta wojna przebiegła tak szybko, ze wlasciwie się jej nie widziało. Mhsle, ze jeden rozdział o niej bezposrednio, o tym, jak ginęły dusze, by sie przydał, by ją w pewien sposob urzeczywistnil, nadal jej kolejny wymiar oprocz tego złożonego z intryg i skomplikowanych relacji miedzy Hadesem a trzecią stroną. Bo co do tych ostatnich to nie mam zastrzeżeń. Spodziewałam sie, ze Hades przegra, ale i wydawało mi sie tak jak Platonowi, ze Persefona nie skaze do na smierc. Zastanawia mnie jednak, czy oni będą potrafili się dogadać, czy persfona zahamuje hadesa i jego wielkie ambicje... Nawet hesli-to chyba ludzie nie beda zbyt zachwyceni. Nie wiem, czy w takim przypadku Hades i persefona będą mogli dalej rządzić podziemiem. Z drugiej strony tak sobie mysle, ze Scar i Kayth by sie całkiem dobrze do tego nadali. A jakby mieli takiego pomocnika jak cutie, to juz w ogole. Zastanawia mnie, co zrobisz z Henrym, bo jednak Scar nadal nie wie o jego roli w smierci Nadine, podobnie zresztą jak Rose, podejrzewam. Skoro jest jeden rozdział do konca, to mam wrażenie, ze dosc sporo rzeczy sobie zostawiłaś do wytluamczrnia, nie czuję się, jakby to byl koniec mimo zakończenia wojny. Np.sprawa kayth i jej podobieństwa do Anne.. No coz, wiem, ze to jedna i ta sama osoba i na pewno w kayth jest wiele z Anne, ale to odp niej zalezy, jaka bedzie. Scara kocham całą moją duszą i pewnie nigdy nie przestane xD z niecierpliwoscia czekam na ostatni rozdział i epilog, bo mam nadzieję na fozwiazanie wątków. Z drugiej strony nie chcę konca, zbyt polubilam Twoich bohaterow, zbyt się z nimi zżyłam... Eh, niezdecydowana ja xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojna z pewnością przebiegła zbyt szybko i głupio mi, że tak to rozwiązałam. Gdybym miała wenę to bym to opisała bardziej szczegółowo, bardziej krwawo... Ale ostatnio mam wenę jedynie na nowe opowiadanie, a do Krainy jakoś ją straciłam :(
      Hades nie zostanie w Podziemiu - Persefona przygotowała dla niego inną karę :D
      Sprawa Anne/Kayth wyjaśni się w przyszłym rozdziale, podobnie jak sprawa Henry'ego, choć nie do końca tak, jak można by się tego spodziewać. Podejrzewam, że ten rozdział będzie jeszcze dłuższy od poprzedniego... Nie wiem, jak wy przez to przebrniecie :P
      Niektórzy bohaterowie Krainy będą się gościnnie pojawiali w Kierunku Atlantyda, więc to nie jest takie całkowite pożegnanie (oczywiście, jeśli zamierzasz czytać "kontynuację") (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. Hejo :)
    Ponieważ skończyło się poprawianie ocen, wyskrobałam parę chwil na skomentowanie. Poprzednie rozdziały czytałam na bieżąco. Wszystkie były świetne, jak zwykle :)
    Największe zaskoczenie przeżyłam, gdy okazało się, że to Henry zabił Nadine. Naprawdę super to rozegrałaś. Teraz aż mam ochotę zobaczyć go jeszcze parę razy. Brakowało mi trochę właśnie takich złych charakterów.
    Co do tego rozdziału – ach, ta retrospekcja. Przeszłość Anne była naprawdę okropna i tak ją przedstawiłaś. Nawet trochę żal mi się jej zrobiło. Nie dziwne, że stała się taka zgorzkniała po tym co przeszła. Bardzo dobry pomysł miałaś też z przedstawieniem jej jako oddzielnej osoby. Dobrze ukazałaś psychikę swoich postaci, bo Kayth bardzo mało utożsamia się z Anne, traktuje ją nie jako część siebie, tylko jak kogoś innego. Natomiast można zauważyć, że Scar raczej uważa, że Kayth i Anne to to samo.
    Fajny smaczek z tym aparatem, lubię początki XX w. :)
    Zaraz... To już koniec wojny? :( Scar i Kayth nie brali w niej prawie żadnego udziału, nie byli w Erebie, w centrum wydarzeń. Były relacjonowane tylko z drugiej ręki, nikt z bohaterów nie odczuł skutków wojny (przynajmniej nie dotkliwych), dokładnie nie wyjaśniłaś z kim walczy Hades i dlaczego z tego powodu musi zabijać dusze (poza tym, że Hades jest przeludniony nie były to w każdym razie motywy, które naprawdę mogłyby kogoś skłonić do ludobójstwa, a i na to Pan Podziemia mógł znaleźć jakieś rozwiązanie). Nie było też bezpośredniej konfrontacji z zabijanymi czy buntownikami, a Trzecia strona wygrała wojnę nie ruszając się z Pałacu (z wyjątkiem Scara i Kayth, którzy pojechali do Rzymu). Być może czegoś nie dopatrzyłam, ale odniosłam wrażenie, że ta wojna mogła być o wiele lepiej rozwinięta :(
    Och, Cutie ^^ mogę zabrać go do domu jak skończysz opowiadanie? Obiecuję, że będę mu dawać dużo kamyków :3
    Oj, nie było egzekucji Hadesa. Chętnie bym o tym przeczytała *taka sadystka* Za mało osób umarło ^_^
    Naprawdę istnieje taki festiwal? Ludzie przyjeżdżają żeby torturować psy? I na coś takiego się pozwala? Słucham? Wierzyć się nie chce. Powinno się coś z tym zrobić a jedyne co my jesteśmy w stanie to wpisać się na jakąś stronę internetową :(
    Ok, to teraz coś przyjemniejszego. Wiesz, że pan Riordan wydaje nową książkę? Tym razem na podstawie mitologii nordyckiej ^_^
    I co ja widzę? Nowe opowiadanie już w lipcu :D Uwielbiam tematykę Atlantydy, uwielbiam Apolla, uwielbiam Twój styl. Już się nie mogę doczekać :)
    Dużo szczęścia życzę i niechaj Calliope nad Tobą czuwa :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś, tęskniłam za tobą! Nienawidzę tego czasu poprawiania ocen, jeden z najgorszych w roku szkolnym... Ale przynajmniej teraz już jest spokój, ja osobiście już od tego tygodnia nie chodzę do szkoły, choć zakończenie mam dopiero w piątek.
      Wydaje mi się, że zaniedbałam sprawę Henry'ego i jestem za to zła na samą siebie :\ Mogłabym go jeszcze trochę potrzymać w opowiadaniu, zamiast wysyłać na Olimp.
      Scar chciałby, żeby do Kayth wreszcie "trafiło", że ona i Anne to ta sama osoba, ale jak widać, to nie jest takie łatwe. Nie wiem, czy Kayth kiedykolwiek w pełni to zaakceptuje. Bez wątpienia jej życie było dużo łatwiejsze i przyjemniejsze, zanim się o tym dowiedziała.
      *chowa się pod ziemię* Wiem, całkowicie zawaliłam ze sprawą wojny. Już po prostu nie miałam weny i chciałam ją dość szybko zakończyć, żeby jeszcze w lipcu móc ruszyć z nowym opowiadaniem, na które mam pełno pomysłów. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś, wojna mogła zostać dużo lepiej rozwinięta :(
      Cutie jest twój! Tylko nie roztyj go za bardzo :D
      W sumie w całym opowiadaniu umarła tylko Nadine... Rzeczywiście słabo. Mogłam jednak dać Hadesowi umrzeć :P
      Ja bym zabiła wszystkich Chińczyków, naprawdę, jak słucham o tym, co oni wyprawiają to odzywa się we mnie instynkt mordercy. I jeszcze czerpią z tych tortur chorą przyjemność... Chory naród i tyle.
      Wiem, że Rick Riordan wydaje coś nowego, ale nic poza tym, co nie zmienia tego, że z wielką chęcią przeczytam jego nową książkę! Wiesz może kiedy wychodzi? :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Też teraz nie chodzę do szkoły ;) Ale oceny wycisnęłam na maksa :)
      Nie chciałam żeby wyszedł hejt totalny na tą wojnę... Rozumiem, że wolałaś się skupić na wątku miłosnym. Jednak, jeśli będziesz kiedyś wysyłać Krainę do jakiegoś wydawnictwa, to wątpię żeby przepuścili takie niedociągnięcie.
      Książeczka będzie się nazywać Magnus Chase i bogowie Asgardu (mitologia nordycka, Loki ♥ *.* *fangirlowy pisk*). Podobno ma zostać wydana w październiku :D

      Usuń
    3. A masz rodzeństwo Cutiego, które jest tak samo słodziaśne? Bo ja oprócz żółwia stepowego mogę przyjąć pod dach Zilianta (do terarium Zuzi się nie zmieści, to na ogród pójdzie). Hehe. A i dobrze, że piszecie o tej książce, bo Percy-ego już czytałam i mi się podobał. Co do psów dziś kol. pokazała mi okropny filmik na jej fb o tym co robią z tymi psami i wg (przypadek, nie sądzę?). To koszmar!!!! Całą klasę zmobilizowałam!!!(chociarz wątpię, że ktoś mnie usłyszał). Cytuję: "to zwierzęta- nie śmieci!!!!"

      Usuń
    4. Ja mam średnią... średnią, ale nie przykładałam się zbytnio do nauki i wyszło, jak wyszło. 4.0 - chociaż wiem, że i tak najważniejsza jest matura. Co w sumie nie jest pocieszające, bo mam spore wątpliwości, czy zdam matmę.
      Nie tyle chciałam się skupić na wątku miłosnym, co po prostu już zakończyć to opowiadanie, a gdybym nie ucięła wojny, to bym mogła ją ciągnąć przez następnych 5 rozdziałów. Co do wydawnictwa to i tak wątpię, by wydali Krainę, nawet gdybym opisała całą wojnę, więc obecnie chcę się skupić na jak najlepszym napisaniu Kierunku - może on się będzie nadawał do wydania :D I ja naprawdę lubię uzasadnione hejty, są bardzo motywujące! Dlatego jeśli w Kierunku będzie jakaś wojna, na pewno jej nie utnę, jak to zrobiłam tutaj (:
      Magnus? Kojarzy mi się tylko z czarownikiem z Darów anioła... Nie pasuje mi to imię do nastolatka, niemniej narobiłaś mi ochoty i teraz też się nie mogę doczekać na tę książkę!
      Truskawka, pamiętasz Zilanta, który bronił wejścia do Zakazanego Miasta? Możesz go mieć, może uda ci się go udomowić... Bo ostatnio chciał spopielić Kayth i Scara :D A tak to niestety Cutie jest jedynym słodkim Zilantem (takim odmieńcem), ale może Bestia się nim z tobą podzieli!
      Straszne jest to, że dla niektórych nawet śmieci mają większą wartość od zwierząt - a przecież one czują zarówno fizycznie, jak i psychicznie, zupełnie jak ludzie, jeśli nie bardziej :'(

      Usuń
    5. Dobra. To ja zabieram Bestię (jak brat na nią / niego warknie to od razu będzie grzeczny). A pieski są cudowne i słitaśne! (Nie mam bo jestem uczulona na sierść)

      Usuń
    6. Jak lubicie mitologię nordycką, to jedyna książka którą znam w tym temacie to Szkoła Bardów autorstwa Nancy Farmer. Ma jeszcze pare innych ale nie czytałam.

      Usuń
  15. Nie ogarniałam tego snu, dopiero jak napisałaś to zrozumiałam ^^. Rozdział mega,ale chyba wolałabym, żeby zgilotynowali nie Hadesa, a Persefone (ale tak na serio). Dużoo weny.

    Przepraszam, że tak późno, ale na koniec roku przedstawienie robimy i nie miałam czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że sen wiele osób wprawił w stan konsternacji :P W sumie to dobrze, przez chwilę się poczuliście tak, jak Kayth :D
      Nie masz za co przepraszać! Cieszę się, że jesteś, czytasz i komentujesz, a data naprawdę nie jest ważna.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Troche mnie zaskoczyło to zakończenie wojny i w zasadzie nie wiem czemu to, że wygrała trzecia strona. Z jednej strony jest taka radość, że Kayth i Scar byli po wygranej stronie i itd, ale z drugiej strony szkoda mi było Hadesa. Między innymi dlatego, że cała rodzina była przeciw niemu, ale też z tego powodu, że mam wrażenie, że on robił to co uważał za słuszne i nie widział innego sposobu, a był zbyt dumny, by spytać kogoś o radę, bo w końcu to oni włada podziemiem. Po prostu takim był człowiekiem, znaczy bogiem oczywiście. Więc koniec konców ciesze się, że Persefona go oszczędziła.
    Gdy tylko zauważyłam nowy rozdział, nie mogłam się powstrzymać i musiałam przeczytać go na informatyce. Dlatego też piszę komentarz dopiero teraz. Kurczę, tyle czekałam, aż Kayth i Scar będą razem i kiedy czytam teraz o nich, to mam takiego banana na twarzy, że się na mnie dziwnie ludzie patrzą, ale co tam. Skoro jestem już przy nich, to napisze o kolejnej dziwnej sprawie, mianowicie znowu jestem rozdarta ;D. Jak już zdążyłaś nas poinformować, niedługo koniec. Z jednej strony szkoda, bo naprawdę spodobała mi się ta historia i bardzo polubiłam bohaterów, ale z drugiej strony jestem niesamowicie ciekawa jak skończy się ten wątek miłości Kayth i Scara no i ogólnie jak zakończy się cała Kraina. Poza tym nie mogę się doczekać kierunku Atlantydy. No więc jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej hej! :D
    Jestem i ja! Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła za tak długą zwłokę. Teraz postaram się przybyć na czas! A wiesz, co jest najlepsze? xd Ja Twoje rozdziały zawsze czytam zaraz po dodaniu, a potem mam problem, żeby znaleźć czas na jakiś ogarnięty komentarz. xd
    Współczuję Kayth takich koszmarów. Jeju! Ja na jej miejscu bałabym się położyć spać. One są takie realistyczne.
    Hah, szkoda tylko, że Scarowi się dostało. Biedak!
    Mam nadzieję, że mężczyzna przestanie w końcu utożsamiać Kayth z Anne, bo widzę, że kobiecie nie bardzo się podoba to porównanie. Widać, że córka Hekate za wszelką cenę, chcę wyrzucić odległą przeszłość ze swojej pamięci.
    Ojej! :o To już koniec wojny? Tak szybko?
    Myślałam, że trochę dłużej to pociągniesz, główni bohaterowie przeżyją jakąś walkę, czy coś. Ale wiesz, w sumie to i lepiej, bo jeszcze by im się coś stało. Więc bardzo się cieszę, że to oni wygrali! :D
    O matko... Jak ja się przestraszyłam, że naprawdę zetną Hadesa! :o Nie spodziewałam się takiej znieczulicy ze strony jego dzieci, bo choć nieobliczalny i okrutny, to zawsze ojciec.
    Dobrze, że Persefona na czas zareagowała!
    Ha! Ja wiedziałam, że oni nadal się kochają! Tak wielkie uczucie nie umiera od tak!
    Naprawdę się cieszę i nie mogę się doczekać, co zaserwujesz nam w ostatnim rozdziale. :)
    Tylko proszę, nie zrób czegoś strasznie złego. Tak teraz jest pięknie!
    Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Widziałam komentarz, w którym dziewczyna pisze, że nie podobało jej się to jak teraz toczy się opowiadanie. A ja właśnie jestem odmiennego zdania. Bardzo podoba mi się to, co teraz się dzieje i to, że więcej jest Kayth i Scara. Przez te XXV rozdziałów tak naprawdę niewiele mieliśmy scen miłosnych między nimi. Przynajmniej ja nie odczułam, żeby ciągle coś się w tej kwestii działo. Oczywiście przedstawiałaś uczucia Kayth i jej miłość, Scara również ale takich typowo romantycznych scen nie było wiele. Dlatego myślę, że pod koniec opowiadania rozdziały typu Rzymskie wakacje były bardzo potrzebne. I wcale nie odczułam by brak opisu wojny negatywnie wpłynął na całość. Może to zależy od czytelnika?W każdym razie ja jestem zadowolona;D

    Niepokoi mnie to, że Kayth zaczyna sobie przypominać życie z perspektywy Anne. Mam wrażenie, że im więcej będzie wiedzieć, tym bardziej ją to będzie wyniszczało. W końcu jeśli w jej głowie pojawią się wspomnienia, to pojawi się też sposób rozumowania Anne. I boję się, że po czasie może stać się taka jak Anne. A przecież ona nie chce taka być. Za to niezmiernie podobała mi się jedna myśl Scara, że 'może lepiej by pozostała taka jak jest i nie była Anną'. O tak, Scar! Oby więcej takich spostrzeżeń <3
    Choć muszę powiedzieć, że zdenerwował mnie tym jak zachował się wobec Juliana. Ten chłopak nic mu nie zawinił! Gdyby Scar nie uciekł to Julian nie byłby z Kayth tak blisko, więc mógł sobie odpuścić te chamskie teksty. W końcu to Julian mógłby mieć do niego żal, a nie na odwrót.

    Persefona jednak pokazała inne oblicze. Dobre oblicze! No proszę... tego się nie spodziewałam! Czyżby ona naprawdę kochała męża? Jeju, ja naprawdę mówię o tej samej Persefonie?:D

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! ;*
    A w wolnej chwili zapraszam na nowy do siebie! ;)


    PS Jak przeczytałam o tej chińskiej zabawie to myślałam, że padnę... oczywiście podpisałam petycję, ale już za późno z tego, co czytałam. Mam łzy w oczach. Bez kitu... i gdybym miała władzę to bym kazała tym wszystkim katom zjadać się nawzajem, bo to kurwa nie jest ludzkie!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zawaliłam na całej linii. Przepraszam, że tak długo mnie nie było. :/
    No ale przechodząc do rozdziału. Dobrze, że Hades przeżył. Może i zasłużył sobie na śmierć, ale co to za Hades, bez Hadesa. Nie zdziwiła mnie reakcja Katyh na wieść o poćwiartowaniu Hadesa. Mam nadzieję, że kobieta mimo wszystko nie stanie się taka jak Anne. Ale żeby Scar i ta dobra Rosae chcieli tak okrutnej śmierci swojego ojca? Tego się nie spodziewałam.
    Podobał mi się opis egzekucji Anne. Dobra to dziwne, ale i tak mi się bardzo podobał. :) Przez scenę z contactusem omal nie popłakałam się ze śmiechu. A komentarze Hermesa to mistrzostwo.
    Przepraszam za taki krótki komentarz, ale jakoś nie mam do tego głowy. Co do pytań pod ostatnim rozdziałem to rozdziały są okej, chociaż ja wolę nieco krótsze wpisy. Osobiście wolę pierwszoosobową narrację, perspektywa kobiety i mężczyzny jest jak najbardziej okej. Ogólnie czytam bez muzyki, czasami włączam jakąś swoją.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
    PS. Zapraszam na mojego bloga z miniaturkami. Może coś Ci się spodoba.
    [miniatury-pat]

    OdpowiedzUsuń
  20. tak w ogóle to bardzo duuuuży plus za piosenkę ^^ tak bardzo Supernatural <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Komentarz do tego jak i do (chyba) dwóch poprzednich rozdziałów.

    Henry mnie zaskoczył. Ale skurwiel. A był takim słodziastym dzieckiem, takim dobrym... Ale czego się spodziewać po kimś kto ma takie geny... z pewnością niczego lepszego.

    Rozumiem trochę irytację kobiety z powodu tego, że Monos widzi w niej Annę, a nie nią samą, ale mnie się wydaje, że one nie są tak bardzo różne, że zarówno ta pierwsza wersja - Anna, jak i druga - Key były dla Scara dokładnie takie same, i dlatego on nie czuje różnicy, dlatego pokochał Key nie wiedząc jeszcze, że jest Anną.

    PS. Resztę skomentuje przy epilogu (już całość przeczytałem, ale niewygodnie mi się komentuje z tel i się wkurzałem podczas pisania tych kilku zdań, bo coś zrobiłem z wyświetlaczem i tak nagle pociemniał ;-( )

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.