Kayth
rok 1926
Kayth
pamiętała, jak razem z przyjaciółmi opijała
rozpoczęcie dwudziestego wieku. Nadine urządziła z tej okazji
przyjęcie herbaciane, na którym można było spróbować smaków
wszystkich herbat świata. Mieszkańcy Podziemia żegnali
się z poprzednim stuleciem i z uśmiechem na ustach witali nowe,
mając nadzieję, że będzie najlepszym w ich życiu. Nikt nawet nie
przypuszczał, że dwudziesty wiek okaże się tak pełen bólu i
rozpaczy nie tylko dla żyjących, ale również dla umarłych.
Do
Hadesu z każdym dniem przybywało coraz więcej dusz. Powoli
zaczynało brakować dla nich miejsca. W poprzednim stuleciu do
pałacu trafiło jedynie sześć osób, a jedną z nich była Kayth.
Choć minęło dopiero niespełna ćwierć dwudziestego wieku, zamek
stał się bogatszy w dziewięciu nowych obywateli. Ludzie na świecie
umierali, zanim zdążyli posmakować życia, a ich śmierć była
często heroiczna. Pola Elizejskie przepełniały się w zawrotnym
tempie. Najpierw katastrofa Titanica, następnie pierwsza wojna
światowa, później rewolucja w Rosji. Tanatos miał ręce pełne
roboty. Chodziły słuchy o tym, że coraz częściej litował się
nad ofiarami i na polecenie Hadesa darował im życie. Władca nie
był litościwy, jedynie zdrowo myślący - nawet w poczekalni
Podziemia zaczynało brakować miejsc dla dusz.
Przez
ostatnie dwadzieścia lat w Hadesie panował względny spokój, choć
nikt nie zapomniał o zagrożeniu, które potocznie zostało nazwane
wojną bogów. Ta wisiała w powietrzu i zaczynała dotykać
biedniejsze części Podziemia. Po jednej stronie bitwy stał Olimp,
a po drugiej Hades. Jednak na tym wcale nie kończyły się strony
wojny, ponieważ Scar i Persefona stworzyli swą własną, trzecią.
Kayth nie miała pojęcia, jaki był tego cel i nieraz myślała, że
matka i syn chcieli jedynie zaprowadzić większy zamęt. A jednak
według krążących plotek, po trzeciej stronie opowiedziała się
większość pomniejszych bóstw, w tym Bogini Urodzaju, Demeter. To
ona odpowiadała za zaopatrzenie Podziemia we wszelką żywność i
tylko od jej kaprysu zależało, czy dusze nie będą głodować.
Matka Persefony nie była litościwa – nawet na Polach Elizejskich
było słychać jęki głodujących mieszkańców Erebu. Choć nie
mogli umrzeć, pustka w brzuchu nie była miłym uczuciem. Tym
sposobem trzecia strona wojny chciała zmusić Hadesa do kapitulacji,
póki walki nie zdążyły jeszcze wybuchnąć z całą swoją mocą.
Pana Podziemia jednak kompletnie nie interesowały problemy jego
poddanych. Jego celem było przejęcie Olimpu i zamierzał go
zrealizować za wszelką cenę. Choć na salonowych podwieczorkach
starano się omijać temat wojny szerokim łukiem, coraz więcej
osób, w tym również Kayth, podejrzewało, że owa cena będzie
bardzo wysoka. Rewolucja w Erebie, o której wcześniej mówiono
tylko szeptem, stała się potężnym zagrożeniem dla większości
mieszkańców pałacu, którzy nie chcieli zmieniać swego
dotychczasowego życia.
Wczorajszej
nocy Kayth położyła się spać bardzo późno. Przez godziny
słuchała Juliana czytającego francuską książkę pod tytułem
Mój przyjaciel Meaulnes. Położywszy
głowę na jego brzuchu, wsłuchiwała się w piękne brzmienie
wypowiadanych przez niego słów. Kilka lat temu mężczyzna
postanowił nauczyć ją francuskiego. Już na pierwszej lekcji
okazało się, że nauka nie była jej potrzebna. Odpowiedziała
płynnie na zadane przez niego w tymże języku pytanie, nawet nie
zdając sobie z tego sprawy. Aż do tamtego momentu nie miała
pojęcia, że znała francuski. Musiała się go nauczyć za życia,
którego dalej nie mogła sobie przypomnieć w całości. Nagłe,
chwilowe przebłyski wspomnień powodowały jedynie więcej pytań,
zamiast dostarczać odpowiedzi.
– Je
t'aime – mruknęła wtulona w ramię Juliana, gdy skończył
czytać.
– Je
t'aime aussi – odparł, całując ją we włosy, po czym zgasił
światło.
Zanim zasnęli, usłyszeli senny głos Cutiego, dobiegający z jego
posłania.
– Cutie
was też kochać.
Rano obudził ich głośny stukot do drzwi. Kayth tradycyjnie ocuciła
się z przyciśniętym do pleców Juliana policzkiem i ręką
obejmującą go w pasie. Westchnęła lekko i zamknęła oczy,
zamierzając zignorować gościa i ponownie wejść do świata snu.
Po kilku minutach walenia w drzwi, usłyszała, że gość sam je
otworzył. Nie musiała na niego patrzeć, by wiedzieć, kim był.
– Kayth,
wstawaj! – zawołała czternastoletnia dziewczynka o wyglądzie
aniołka i ściągnęła z niej kołdrę. Kobieta nie po raz
pierwszy przekonała się, że niewinny wygląd był jedynie
przykrywką dla diabolicznego charakteru. Tessie przeniosła wzrok
na cucącego się mężczyznę i dodała zwyczajnie: – Cześć,
Julian.
Tak jakby przyszła na pogawędkę i jakby wcale nie była ósma
rano. Obudzony Cutie trącił Tessie w nogę, a ta tradycyjnie wzięła
go na ręce, niczym małe dziecko i połaskotała go w nosek. Kayth
przewróciła się na brzuch i ukryła twarz w poduszce. Dopóki
miała łóżko, dopóty mogła obyć się bez kołdry.
– Kayth!
- ponagliła dziewczynka. Kobieta jęknęła głośno. - Od miesięcy
obiecujesz, że oprowadzisz mnie po pałacu! Tym razem nie dam się
zbyć.
– Co
to za Pola Elizejskie, skoro nie mogę się nawet wyspać? -
westchnęła i choć jej głos był zniekształcony przez poduszkę,
Tessie idealnie ją usłyszała.
– Obiecałaś!
- przypomniała jedynie.
Kayth z miną męczennicy wstała z łóżka, nałożyła na siebie
szlafrok i zmierzwiła włosy dziewczynki.
– Daj
mi się chociaż umyć, diabełku – powiedziała, po czym
poczłapała do łazienki.
Tessie trafiła na Pola Elizejskie kilka miesięcy temu. Nim to się
stało, Kayth dostała od Platona list, w którym filozof oznajmił
jej, że została mentorką nowej mieszkanki pałacu i kazał jej
pójść po dziewczynę nad Styks. W to samo miejsce, w którym on
nie zjawił się po nią kilkadziesiąt lat temu. Córka Hekate była zarówno lepszą osobą, jak i lepszą mentorką.
Rzuciła wszystko i popędziła nad rzekę, by zobaczyć trzęsącą
się ze strachu dziewczynkę. Nie miała więcej, niż piętnaście
lat. Była ubrana w białą sukienkę, która podkreślała wygląd
aniołka i jasny odcień kręconych włosów. Na tle bladej twarzy
odznaczały się wielkie, niebieskie oczy, w których czaił się
strach. Jej broda trzęsła się od powstrzymywanego płaczu.
Wydawała się być bardzo krucha, ale zarówno piękna. Była
najpiękniejszym dzieckiem, jakie kobieta kiedykolwiek widziała.
Kayth nie mogła wyjść z podziwu, jaką metamorfozę przeszła z
początku wystraszona i nieśmiała dziewczynka. Kiedy po kilkunastu
minutach wyszła z łazienki, zobaczyła siedzącą na łóżku po
turecku Tessie, machinalnie głaszczącą Cutiego po głowie i
zażarcie o czymś dyskutującą z przykrytym jeszcze kołdrą
Julianem. Ta dwójka od razu przypadła sobie do gustu, a w ciągu
ostatnich tygodni ich sympatia przerodziła się w przyjaźń. Oboje
kochali poezję i mogli o niej rozmawiać godzinami, podczas gdy
ciesząca się reputacją mola książkowego Kayth nigdy nie
przekonała się do wierszy i nie brała udziału w ich rozmowach.
Oparła się o framugę, zastanawiając się, ile czasu minie, zanim
ją zobaczą. Nie miała serca im przerywać, zwłaszcza, że Tessie
uśmiechała się od ucha do ucha, a to rzadko jej się zdarzało.
Patrzyła jedynie z utęsknieniem na łóżko, marząc o jeszcze
kilku minutach snu. Wedle jej wcześniejszych przewidywań, Julian i
Tessie zorientowali się o jej obecności dopiero wtedy, gdy podłoga
pod jej stopami zatrzeszczała. Przerwali rozmowę o poezji Goethego
i posłali sobie uśmiechy, będące obietnicą dokończenia dyskusji
w najbliższym czasie.
Tessie zwinnie zeskoczyła z łóżka i z entuzjazmem podeszła w
stronę Kayth.
– Spędzasz
w łazience chyba więcej czasu, niż moja mama! - powiedziała
żartobliwie, co było dużym przytykiem, zważywszy na to, że jej
matką była Afrodyta.
– Ale
za to ślicznie wygląda – obronił jej Julian, wpatrując się w
odzianą w żółtą, sięgającą kolan sukienkę kobietę. Na nogach miała
niskie obcasy, a z szyi zwisały perły.
Podeszła do Juliana i pocałowała go, nie zważając na jęk
protestu dziewczynki, która udawała, że takie rzeczy ją
zniesmaczały. By się z nią podroczyć, mężczyzna wplótł dłonie
we włosy Kayth, a potem zaczął obsypywać pocałunkami jej twarz i
szyję. Dziewczynka jęknęła jeszcze głośniej, po czym
interweniowała, łapiąc za rękę córkę Hekate i ciągnąc ją w
stronę drzwi. Para wybuchnęła śmiechem i puściła sobie oko.
Kayth pomyślała, że gdyby kiedykolwiek wyobrażałaby sobie swoją
córkę, zachowywałaby się ona tak samo, jak Tessie.
– Kiedy
w końcu się pobierzecie? - spytała dziewczynka cicho, zanim
wyciągnęła Kayth na korytarz.
– Tess,
pytasz o to co tydzień.
Wzruszyła ramionami i puściła jej oko.
– Muszę
wiedzieć, kiedy mam wam przerwać.
Kobieta prychnęła, udając złość, po czym włożyła na głowę biały kapelusz z szerokim rondem. Odkąd moda na nie trafiła do Hadesu, Kayth pokochała je równie mocno, jak wszystkie inne kobiety.
– Zajrzysz
dzisiaj do Nadine? - spytał na pożegnanie Julian, podpierając się
na łokciach.
– Jeśli
będę mieć czas – „i siłę”, dodała w myślach.
Z Nadine już dwadzieścia lat temu nie było dobrze. Teraz było
katastrofalnie. Choć dwie dekady temu Scar zdołał przy pomocy
Ateny zatrzymać napady bólu, kilka lat temu nastąpił ich nawrót
i były jeszcze gorsze, niż wcześniej. W przeszłości Nadine była
torturowana przez swój własny umysł tylko wtedy, gdy ktoś w jej
obecności wspomniał o Anne. Od niedawna ból był nieodłączną
częścią jej życia.
Choć Tessie mieszkała w pałacu od niecałego roku, nieraz nadal
się w nim gubiła. Kayth to zupełnie nie dziwiło, gdyż ona sama
nie zdążyła poznać wszystkich jego zagadek. Olbrzymi gmach był z
jednej strony tajemniczy, z drugiej straszny, a z trzeciej wart
poznania. Trzy strony, pomyślała z przekąsem Kayth. Moje
życie składa się z trójkątów. Liczne korytarze były długie
i ciemne. Im dalej się szło, tym bardziej miało się wrażenie, że
nigdy nie dojdzie się do końca. Po obu stronach przejścia były
rozmieszczone drzwi do pokojów, z których zaledwie mała część
była zajęta. Nadwyżka demograficzna najwyraźniej nie dotyczyła
pałacu. Kayth pokazywała zainteresowanej dziewczynce wszystkie
tajne przejścia, sale, z których od dawna nikt nie korzystał i
przedmioty, które nie pasowały do reszty wystroju i musiały pełnić
funkcję inną, niż dekoracyjna. Tessie słuchała z otwartymi
ustami, chłonąc każde jej słowo. Kobieta pokazała jej komnatę
Juliana, apartament Persefony (z daleka, oczywiście) oraz salę
tronową, w której zatrzymały się na dłużej. O tak wczesnej
porze była całkowicie pusta, choć zazwyczaj tłoczyli się w niej
poddani, a na jednym z czterech tronów codziennie w południe
siedziała Persefona, słuchając ich skarg. Tess patrzyła na
ogromne, wiszące na ścianie za tronami portrety władców Podziemia
i studiowała każdy z nich przez kilka minut. Na dłużej zatrzymała
się na portrecie małego chłopca o czarnych jak noc włosach i
oczach. Jeszcze jako dziecko Scar wypracował sobie kpiący
uśmieszek, który zawsze tak bardzo irytował Kayth. Przez środek
obrazu przebiegały trzy rysy niewiadomego pochodzenia.
Zastanawiające było, dlaczego nie został namalowany nowy portret.
Albo dlaczego pokazywano podobizny małych dzieci, skoro Rosae i Scar
dorośli dawno temu. Kayth miała równie wiele pytań, co Tessie, o
czym od razu ją uprzedziła. Dziewczynka zadała jednak pytanie, na
które kobieta znała odpowiedź.
– Co
się stało z tym chłopcem? Znam Rosae - sama mi ją
przedstawiłaś - o Hadesie i Persefonie oczywiście słyszałam.
Ale nie kojarzę tego chłopca.
Kayth ponownie zerknęła na portret, jednak niemal od razu odwróciła
wzrok, gdyż jej serce przeszył ból.
– Ten
chłopiec nazywa się Scar i jest już dorosły – wytłumaczyła,
gdyż nieważne, jak nieprzyjemny był to dla niej temat, Tessie
zasługiwała na to, by znać odpowiedzi. - Jest Bogiem Nocy, bratem
Rosae i razem z Persefoną tworzy trzecią stronę wojny bogów. Od
dwudziestu lat jest... nieobecny w Hadesie.
Tessie położyła rękę na jej ramieniu, jakby wyczuwając jej ból.
– Tęsknisz
za nim, prawda? - spytała, a Kayth kolejny raz zaskoczyło to, jak
spostrzegawcza była. Dzięki byciu córką Afrodyty idealnie
orientowała się w cudzych uczuciach.
Westchnęła ciężko i powiedziała coś, co zaskoczyło nawet ją
samą.
– Każdego
dnia.
Ich następnym przystankiem było jezioro na tyłach pałacu. Już z
samego rana kręciło się przy nim wiele osób, które zajmowały
miejsca położone najbliżej wody. Widząc jego zarys, Tessie
zatrzymała się gwałtownie, po czym odwróciła się na pięcie i
odeszła w przeciwną stronę. Brwi Kayth poszybowały w górę.
– Tess!
- zawołała, doganiając dziewczynkę. - Co się stało?
W części rekreacyjnej pałacowego ogrodu było kilkanaście
drewnianych, obrośniętych bluszczem altanek, które często były
miejscem spotkań paczek przyjaciół. Wymieniali się oni plotkami,
dzielili wiadomościami, żartowali. Jeszcze przed chorobą Nadine,
Kayth nieraz przychodziła tu z nią, Julianem, Henrym i Rosae.
Altanki były miejscem, z którego miała wiele dobrych wspomnień.
Dzisiejszego dnia miało się to zmienić.
Tessie wsunęła się do środka jednej z nich i schowała twarz w
dłoniach. Kayth usiadła naprzeciwko niej i czekała. Wiedziała, że
musiała dać jej trochę przestrzeni. Nie chciała na nią naciskać.
Po kilku minutach dziewczynka uniosła wzrok, a jej oczy były
czerwone od płaczu. Wyglądała na zaskoczoną, gdy zobaczyła swą
mentorkę. Nie miała pojęcia, że Kayth przy niej była.
– Przepraszam
– wychrypiała. - Wszelkie zbiorniki wodne... one mnie przerażają.
Nie mogę nawet na nie patrzeć. Nie po tym, co przeszłam.
Kayth sięgnęła przez stół i chwyciła jej małą dłoń w swoją.
Uścisnęła ją, chcąc dodać otuchy. Mimo tego, że znały się
kilka miesięcy, nie miała pojęcia, jak umarła dziewczynka. Platon
powiedział jej jedynie, że była to heroiczna śmierć.
– Jeśli
nie jesteś gotowa, żeby o tym mówić, zrozumiem. Jednak jeśli
chciałabyś się wygadać, jestem tu. Zawsze cię wysłucham,
pamiętaj.
Dziewczynka popatrzyła jej w oczy, w których znalazła tylko i
wyłącznie szczerość. Przełknęła ślinę i po chwili wahania
rozpoczęła swą tragiczną historię.
– Myślę...
myślę, że muszę to z siebie wreszcie wyrzucić – powiedziała
cicho. - Moim ojcem był John Jacob Astor. Jestem pewna, że o nim
słyszałaś, w końcu był najbogatszym mężczyzną w Anglii.
Kiedy miałam czternaście lat, poślubił starszą ode mnie o
zaledwie cztery lata Madeleine. Nienawidziłam jej, moje protesty
jednak na nic się nie zdały. On mnie nigdy nie słuchał.
Traktował raczej jak nieistotny dodatek do swojego życia, zamiast,
jak większość rodziców ma w zwyczaju, jego środek. Jestem
pewna, że żałował, iż poznał moją matkę i dał się jej
oczarować. Oczywiście nie zabrali mnie ze sobą w podróż
poślubną. Zostałam z opiekunką, której zapłacono grube
pieniądze, by była dla mnie miła. Ich wyjazd, który początkowo
miał trwać miesiąc, przedłużył się na pół roku. Nie
dostałam ani jednej kartki, ani jednej wiadomości. Czułam się
jak sierota. Kiedy wreszcie wrócili, Madeleine była w czwartym
miesiącu ciąży. Chcąc poprawić ze mną relacje, zaproponowała,
byśmy wszyscy razem popłynęli dziewiczym rejsem największego na
świecie statku. Titanic wypłynął dziesiątego kwietnia 1912 roku
z nami na pokładzie. Jak podejrzewałam, Madeleine nie zwracała na
mnie najmniejszej uwagi. Chciała jedynie przekonać ojca do
wykupienia biletów na rejs, a próba poprawy naszych stosunków
dawała jej ku temu świetny argument. Ojciec i Madeleine spędzali
całe dnie razem, a ja dostawałam od taty pieniądze, bym zajęła
się czymś innym, niż przeszkadzaniem im. Nienawidziłam ich. W
przypływie złości powiedziałam, że życzę im śmierci... Nie
masz pojęcia, jak później żałowałam tych słów. Nie miałam
pojęcia, że nasz rejs zakończy się tak tragicznie. Wieczorem
piętnastego kwietnia statkiem wstrząsnął potężny huk. Razem z
ojcem siedzieliśmy w sali balowej, słuchając koncertu orkiestry.
Madeleine została w apartamencie, ponieważ źle się czuła. Na
początku nic się nie działo, gigant spokojnie płynął dalej.
Wiedzieliśmy, że statek na coś wpadł, jednak nie sądziliśmy,
iż powinniśmy się tym przejmować. „Pracownicy wszystkim się
zajmą”, rzekł mój ojciec i powrócił do słuchania orkiestry.
Jeszcze przez trzydzieści minut żyliśmy w błogiej
nieświadomości. Później... później zaczęło się piekło.
Choć z początku żaden z pracowników nie chciał wywoływać
chaosu, później stało się jasne, że dla Titanica nie było
ratunku. Tonęliśmy w zawrotnym tempie. Razem z ojcem pobiegliśmy
po Madeleine, która wyglądała nas ze swojego apartamentu. Ojciec
zabrał z sejfu wszystkie pieniądze – jakby miały mu się na coś
przydać! - i przeciskając się przez rozhisteryzowany tłum,
popędziliśmy na samą górę statku. Nie mogłam uwierzyć, że to
wszystko działo się naprawdę. Byłam dzieckiem, które dotychczas
żyło w luksusach. To było jak najgorszy koszmar, jaki mogłam
sobie wyobrazić. Ludzie byli przerażeni. Statek zaczął tonąć,
a wokół podnosiły się coraz głośniejsze wrzaski rozpaczy.
Brakowało szalup ratunkowych. Madeleine była ciężarna, ja byłam
nieletnia. Miałyśmy pierwszeństwo, by się ratować. Jako jedne z
pierwszych mogłyśmy wsiąść na łódź. Madeleine oczywiście z
tej szansy skorzystała. Ojciec spytał oficera, czy może wsiąść
razem z nami, ale ten kategorycznie odmówił i nie obchodziło go,
że tata był najbogatszym człowiekiem na statku. Mężczyźni
mieli wchodzić na łódki jako ostatni, a to było równoznaczne z
tym, że mieli nie wejść na nie w ogóle. Ojciec przełknął
ślinę, uśmiechnął się do nas i powiedział: „Nie martwcie
się, aniołki. Niedługo się zobaczymy”. W tamtej chwili
zobaczyłam człowieka, jakim kiedyś był. Przypomniałam sobie, że
niedawno życzyłam mu śmierci i coś we mnie pękło. Choć byłam
już na burcie szalupy, wyskoczyłam z niej. Nie mogłam tego
zrobić. Nie mogłam odpłynąć, wiedząc, że zostawiam na pewną
śmierć tych wszystkich ludzi... że zostawiam ojca. Próbował
przekonać mnie do zmiany zdania, ale byłam nieubłagana. Moje
miejsce zajęła młoda kobieta w ciąży, która płynęła trzecią
klasą. Gdyby nie ja, nie miałaby szansy na ratunek. Łódź z
zawodzącą Madeleine zjechała niżej i odpłynęła, w końcu
znikając z zasięgu naszego wzroku. Ojciec wrzeszczał na mnie
niemiłosiernie. Nie mógł uwierzyć, że mogłam zrezygnować z
jedynej szansy przeżycia. Chciał poszukać dla mnie innej łodzi,
ale mu zabroniłam. Powiedziałam, że albo opuścimy Titanica
razem, albo nie opuścimy go w ogóle. Nie mogłabym żyć ze
świadomością, że go zostawiłam. Nie popierał mojej decyzji, to
pewne. Ale jednak jakaś jego część cieszyła się, że nie
został sam, widziałam to. Pomagaliśmy innym dostać się do
szalup, aż całkowicie ich zabrakło. Tata chciał zmusić mnie do
wejścia na ostatnią łódkę ratowniczą, jednak ja ponownie
ustąpiłam miejsca, tym razem staruszce. Ponad połowa pasażerów,
w tym i my, pozostała na statku, który z każdą chwilą tonął
coraz bardziej. Ostatnie minuty życia wykorzystałam najlepiej, jak
się dało. Uspokajałam dwójkę dzieci, które w panującym
chaosie zgubiły rodziców. Rozmawiałam z niewidomym mężczyzną,
który zrezygnowany usiadł koło barierki. Trzymałam za rękę
staruszka, który popadł w otępienie. Wiedziałam, że nie było
dla nas ratunku. Orkiestra nie przestawała grać, choć wszyscy
wiedzieli, że umrą. Cały wieczór zgrywałam dzielną, ale w
końcu się rozkleiłam. Patrzyłam na bezkresne morze i łkałam z
rozpaczą. Ojciec tulił mnie i powtarzał, że jest ze mnie
niesamowicie dumny. Nie mówił, że wszystko będzie dobrze, bo
wiedzieliśmy, że tak nie będzie. O godzinie drugiej nasza część
statku zaczęła odchylać się do tyłu. Złapaliśmy się
barierek, ale to było na nic. Chwilę później kolos przełamał
się na dwie części. Widziałam, jak ludzie wpadają do wody i już
się z niej nie wyłaniają. Jak ci, którzy utrzymali się na
statku, wrzeszczą i się modlą. Od utonięcia ratowała mnie
jedynie barierka, której się kurczowo trzymałam. Ale moje ręce
wysiadały, wisiałam niemal pionowo. Gdy zrozumiałam, że pomoc
nie przybędzie dostatecznie szybko, spojrzałam ojcu w oczy.
„Wytrzymaj jeszcze trochę”, powiedział, choć widziałam, że
zdał sobie sprawę z tego samego, co ja. Dla nas już nie było
ratunku. Musieliśmy umrzeć. „Niedługo się zobaczymy”,
powiedziałam, cytując jego wcześniejsze słowa i puściłam się.
Kiedy spadałam, zobaczyłam, że poszedł w moje ślady... Woda
była lodowata, a impet, z jakim w nią wpadłam, odebrał mi dech.
Uderzyłam o coś głową i straciłam świadomość. Śmierć była
dla mnie wybawieniem. Nie miałam już siły patrzeć na tę
katastrofę. Nawet, gdybym ją przeżyła, jej wspomnienie by mnie
zabiło. Utonęłam, a niezatapialny Titanic razem ze mną.
Kayth płakała. Nie zdawała sobie sprawy, że po jej policzkach
spływały łzy, dopóki Tessie nie zakończyła opowieści. Była
tak młoda, a przeszła tak wiele. Córka Hekate poczuła do siebie
wstręt. Nie zasługiwała na miejsce w pałacu. Tess pomogła
uratować setki ludzi, a ona? Ona nie zrobiła nic szczególnego, a w
każdym razie o niczym takim nie pamiętała. Zapewniła sobie
miejsce na Polach Elizejskich dzięki kłamstwu, podczas gdy siedząca
przed nią dziewczynka poświęciła się, by ratować innych.
Sięgnęła przez stół i chwyciła dłoń szlochającej Tess.
– Nie
zasługuję na to, by być twoją mentorką – powiedziała cicho. – To ja powinnam uczyć się od ciebie. To, co zrobiłaś, wymagało
wielkiej odwagi i poświęcenia. Dziękuję, że mi to wszystko
opowiedziałaś. Czy jest ci teraz łatwiej?
Dziewczynka pokiwała głową, a ponownie odezwała się dopiero po
paru minutach.
– Ojciec
nie trafił do Hadesu, bo nie był herosem. Najgorsze jest to, że
nie wiem, czy w ogóle gdzieś trafił. Był ateistą. Nie wiedział,
że moją matką była Afrodyta. Ja sama dowiedziałam się tego
dopiero po śmierci. Czy... on teraz całkowicie przestał istnieć?
– Nie
sądzę – odparła łagodnie Kayth. – Nasze życie ziemskie to
jedynie wstęp do życia pozaziemskiego. Jeśli potem miałoby nas
nie być... po co by to wszystko było? Nie wierzę w to, że twój
tata po prostu przestał istnieć.
Dziewczynka otarła łzy i spojrzała na nią z wdzięcznością:
– Dziękuję.
Od tak dawna chciałam to usłyszeć... Oprócz ciebie i Juliana,
nie mam nikogo, Kayth. Jesteście moją najbliższą rodziną. Wiem,
że rzadko to mówię, ale kocham was.
– My
również cię kochamy – odparła i przytuliła ją mocno. -
Kochamy cię najbardziej na świecie, tak samo jak Cutiego.
– Opłacało
się zejść do Hadesu, chociażby po to, by obejrzeć tę ckliwą
scenę – wtrącił ktoś głębokim głosem.
Kayth podskoczyła i spojrzała za siebie. Za nią stał niski,
ubrany w czarny, staromodny frak mężczyzna. Był blady, niczym
popularne ostatnio wampiry, a włosy miał zaczesane gładko do tyłu.
Wyglądał jak... trup.
– Tanatos
– powitała go kobieta bez entuzjazmu. - Czy wy, bogowie, musicie
się zawsze tak skradać?
– Przychodzę
niespodziewanie niczym śmierć – uśmiechnął się do niej
krzywo, bez cienia sympatii.
– Och,
zdecydowanie – odparła ze sztuczną słodyczą. Nienawidziła go
jeszcze bardziej, niż Persefony. - Nigdy bym się nie
spodziewała, że Bóg Śmierci zapomni o mnie na dwieście lat.
Wzniósł oczy ku sklepieniu Hadesu.
– Ty
znowu o tym?
– Słucham? – odparła lodowato. – Przez dwie trzecie dotychczasowego życia
byłam niewidzialna i zostawiona sama sobie z twojej winy! A ty masz
czelność mówić mi, że znów marudzę?! Tak, cholera, wyobraź
sobie, że ja znowu o tym!
Zarówno Tanatos, jak i Tessie zmarszczyli brwi, słysząc jej
wybuch. Rzadko dawała się wyprowadzić z równowagi, ale gdy tak
się działo, była przerażająca.
– W zasadzie przyszedłem do Tessie. Ta dziewczynka podbiła moje
serce, gdy zabierałem jej duszę z Titanica – odparł cicho Bóg
Śmierci. – Jednak wiedz, że żałuję, iż zaprowadziłem cię do
Hadesu tak późno. Gdybym zrobił to dwieście lat wcześniej,
mieszkańcy Podziemia mieliby dwa stulecia więcej śmiechu.
Poderwała się od stołu i spojrzała na niego z góry. Przez krótką
chwilę myślała, że naprawdę chciał ją przeprosić, ale on
znowu z niej zażartował. Jakimś cudem znalazła w sobie tyle
silnej woli, by go nie uderzyć. Słowa odpieraj słowami,
powiedział kiedyś Platon.
– Radziłabym
uważać. W każdej chwili mogę opowiedzieć Hadesowi lub
Persefonie o tym, jak Bóg Śmierci wywiązuje się ze swoich
obowiązków... Nie sądzę, by byli zadowoleni.
– Blefujesz
– odparł z przekonaniem.
– Przez
dwieście lat tułałam się po Ziemi, bo ty popełniłeś błąd.
Spójrz mi w oczy i powiedz, że blefuję.
Przez kilkanaście sekund mierzyli się spojrzeniami. W oczach Kayth
można była dostrzec jedynie lodowatą szczerość. Tanatos niemal niezauważalnie przełknął ślinę.
– Persefona
cię nienawidzi. Jedyna reprymenda, jaką mógłbym od niej dostać,
byłaby za to, że w ogóle sobie o tobie przypomniałem i
sprowadziłem cię do Podziemia.
– Mylisz
się. Persefona mnie nie lubi, fakt, ale ciebie nie lubi jeszcze
bardziej. - Była to krążąca po pałacu plotka, ale widząc minę
Boga Śmierci, Kayth przekonała się, że była prawdziwa. – Czy
naprawdę myślisz, że będzie dla ciebie łaskawa?
Wpatrywał się w nią z obojętnością, pod którą skrywała się
wściekłość.
– Zmieniłaś
się – rzekł w końcu. - Dużo bardziej lubiłem kobietę, jaką
kiedyś byłaś.
– Nie
wątpię. Była łatwiejsza do oszukania.
Po kilkunastu sekundach ciszy spytał z napięciem:
– Więc
czego chcesz w zamian za zachowanie swojej historii dla siebie?
– Na
razie niczego – odparła. - Ale chcę, żebyś wiedział, że masz
wobec mnie dług. I będziesz musiał go spłacić, kiedy cię o to
poproszę.
Spokojnie kiwnął głową, jednak w jego oczach czaiła się furia.
Musiał być wściekły, że dał się złapać w pułapkę. Kayth
odetchnęła głęboko. Przez całą rozmowę zgrywała pewną
siebie, jednak zupełnie tak się nie czuła. Była zdumiona, że
udało jej się wygrać tę potyczkę. Zrobiła sobie wrogów w dwóch
bogach: Persefonie i Tanatosie. Była przekonana, że kiedyś przyjdzie jej za to słono zapłacić. Z rezygnacją pomyślała o osobie, którą
się stawała. Nie chciała nią być, ale nie miała wyjścia. W
trudnych czasach trzeba było dokonywać trudnych wyborów.
Żałowała, że Tessie musiała być świadkiem tej sceny. Spojrzała
na wpatrującą się w nią w osłupieniu dziewczynkę i powiedziała łagodnie:
– Wracam
do pałacu. Idziesz ze mną?
Tess wbiła wzrok w dłonie i po chwili ciszy powiedziała:
– Pan
Tanatos był dla mnie miły, gdy prowadził mnie do Hadesu.
Przyszedł mnie odwiedzić, więc jeśli nie masz nic przeciwko,
chwilkę z nim porozmawiam.
– Och
– Kayth nie mogła sobie wyobrazić, by Tanatos był dla
kogokolwiek miły. Postawa dziewczynki naprawdę musiała zrobić na
nim wrażenie. Pokiwała wolno głową. - Oczywiście, to twój
wybór. Gdybyś mnie potrzebowała... wiesz, gdzie mnie znaleźć.
– Przyjdę
do ciebie później – pożegnała się Tess z pewną dozą
nieśmiałości. Musiała czuć się winna tego, iż chciała
porozmawiać z mężczyzną, którego Kayth tak bardzo nienawidziła.
Po powrocie do pałacu, kobieta nie skierowała się do swojej
komnaty. Wdrapała się na czwarte piętro, na którym znajdował się
pokój Nadine. Przez ostatnie miesiące odwiedzała go częściej,
niż przez ostatnie sto lat. Zdążyła znienawidzić jego
jasnoróżowy kolor ścian, stare, skrzypiące meble oraz wieczny
bałagan. Nie mogła patrzeć na leżącą całymi godzinami w łóżku
przyjaciółkę. Pamiętała czasy, gdy ta była wesołym promykiem,
zarażającym swym optymizmem cały pałac. Niestety te chwile miały
nigdy nie wrócić. Zgodnie ze słowami Prophety, Nadine traciła
rozum. Zdawało się, że choroba nie dotknęła jedynie jej, ale
również innych mieszkańców zamku, którzy stali się posępni i
przygnębieni.
Zapukała do drzwi, jednak tradycyjnie nikt jej nie otworzył.
Westchnęła ciężko i weszła do środka. W pokoju panował zaduch,
a w powietrzu unosiły się widoczne gołym okiem drobinki kurzu.
Nadine spała na łóżku zwinięta w kłębek, przykryta jedynie
cienką narzutą. Na stoliku nocnym leżało opakowanie po
tabletkach, jak lubiła pieszczotliwie nazywać narkotyki była
reżyserka spektakli. Co tydzień dostawała nowy zestaw od Platona,
a skąd tamten je miał, było ściśle strzeżoną tajemnicą, choć
Kayth, która miała okazję odwiedzić Zakazane Miasto, nie musiała
długo głowić się nad zagadką. Od początku była przeciwna
faszerowaniu przyjaciółki lekami, jednak została przegłosowana
przez filozofa, Juliana i samą Nadine, która raz na jakiś czas
miała przebłyski świadomości. Od czasu zaprzyjaźnienia się z
narkotykami, spała całe dnie. Nic nie było w stanie jej obudzić i
gdyby nie to, że nie żyła od kilkuset lat, Kayth pomyślałaby, że
umarła. Wstawała jedynie po to, by zażyć kolejną porcję środków
nasennych. Trzeba ją było niemal błagać na kolanach, by coś
zjadła, wypiła lub choć na chwilę ruszyła się z łóżka.
Kayth otworzyła na oścież okno, pozwalając wywietrzyć się
komnacie. Posprzątała walające się po podłodze ubrania, starła
kurz z mebli i poprawiła kołdrę na plecach Nadine. Szybko
naskrobała krótki list, w którym opisała, co przez ostatni
tydzień działo się w pałacu, po czym położyła go na stercie
wcześniejszych. Pisała je podczas każdej wizyty u przyjaciółki.
Chciała, by ta, kiedy będzie miała przejawy świadomości, nie
czuła się samotna i opuszczona. Kayth pragnęła, by przyjaciółka
wiedziała, co się działo w jej ukochanym pałacu, podczas gdy ona
była... nieobecna.
Wyszła z pokoju, zamykając cicho drzwi. Oparła się o nie plecami,
zacisnęła powieki i pomodliła się do bogów o siłę. Nie
wiedziała, ile jeszcze mogła znieść. Stan Nadine nie uległ
poprawie od kilku miesięcy, co więcej, pogarszał się. Kayth miała
na głowie Cutiego, Tessie i Platona. Ten ostatni, choć dorosły,
czasami był gorszy od dziecka. Nie była w stanie zajmować się
jeszcze Nadine. Choć Julian starał się jej pomagać najlepiej, jak
umiał, sam również nie dawał rady. Kilka miesięcy temu Hades
poprosił go, jako świetnego taktyka, o pomoc nad planami przejęcia
Olimpu. Choć mężczyźnie zupełnie nie podobał się ten pomysł,
wiedział, czym groziła odmowa Władcy Zmarłych. Od tamtego czasu
większość dni spędzał nad studiowaniem przeróżnych map i
wymyślaniem nowych planów, przez co Kayth rzadko kiedy mogła
liczyć na jego pomoc.
Pokojówki nie zaglądały do pokoju Nadine od czasu, gdy ta odniosła
sukces w próbie uduszenia jednej z nich. Biedna kobieta, która do
pracy w pałacu została wyciągnięta z Erebu, oczywiście po kilku
godzinach ożyła, ale powiedziała, tak samo jak wszystkie inne, że
nie chce mieć więcej do czynienia z wariatką. Kayth w akcie
desperacji poprosiła o opiekę nad Nadine jednego z pracujących w
kuchni szkieletów. Lepiej nie opisywać wrzasku, który kobieta
podniosła po obudzeniu się i ujrzeniu nad sobą takiej zjawy.
Od dwudziestu lat Kayth nie uroniła ani jednej łzy. Dzisiaj jednak
była gotowa zrobić wyjątek. Od osunięcia się na ziemię kobietę uchroniła
Tessie, której entuzjastyczne podskoki były słyszalne z daleka.
Zanim wyjawiła się zza zakrętu, Kayth otarła zaczerwienione oczy
i przybrała na twarz najbardziej naturalny uśmiech, na jaki było
ją stać. Zgodnie z jej przewidywaniami, to jej podopieczna
spowodowała drżenie obrazów na ścianach. Podskakiwała wesoło,
nucąc pod nosem szybką melodię. Widząc mentorkę, uśmiechnęła
się od ucha do ucha.
– Kayth! – przywitała się, lecz spoważniała, gdy zobaczyła, skąd
wychodziła córka Hekate. - Co u Nadine?
Tess nie miała szansy poznać wspaniałej kobiety, jaką była
Nadine przed chorobą, jednak Kayth wiele jej o niej opowiadała.
Troszcząca się o wszystkich dziewczynka była niesamowicie
poruszona historią dawnej reżyserki i, podobnie jak cały pałac,
trzymała kciuki za jej rychły powrót do zdrowia.
– To,
co zwykle – pokręciła głową kobieta, jednak nie dała zniknąć
z twarzy uśmiechowi. Chwyciła Tessie za ręce. - No dalej, widzę,
że nie możesz się doczekać, by mi o czymś opowiedzieć.
Dziewczynka jeszcze przez chwilę usiłowała być poważna, lecz na
jej twarz mimowolnie wpłynął szeroki uśmiech. Wzięła głęboki
wdech i powiedziała rozentuzjazmowana:
– Poprosiłam
kiedyś Tanatosa, by sprawdził, co się stało z moim tatą.
Normalnie tego nie robi, ale chyba mnie polubił i uczynił dla mnie
wyjątek. Przed chwilą poinformował mnie, że znalazł mojego
ojca! Wiesz, co się z nim stało? Jest duchem! - poinformowała
radośnie dziewczynka. - Na początku byłam przerażona, ale
Tanatos wytłumaczył mi, że bycie duchem to świetna sprawa.
Mieszka się na Ziemi, można nocować wszędzie, gdzie się chce,
obserwować kogo się chce. Można prowadzić żywot, jakiego za
życia nie było się w stanie. Dodatkowo, nie jest się samotnym,
bo na świecie jest pełno innych duchów. To tak naprawdę takie
drugie uniwersum. Zresztą, komu ja to mówię! Sama przecież byłaś
duchem! Wiem, że byłaś zła na Tanatosa, ale to chyba dlatego, że o tobie zapomniał, a nie dlatego, że bycie duchem jest okropne... Powiedz, czy to, co mi powiedział, to wszystko prawda?
Kayth spojrzała w oczy podekscytowanej dziewczynki. Tess przez lata
głowiła się, co się stało z jej ojcem. Obawiała się, że
przestał istnieć, lub trafił do piekła. Dzisiaj otrzymała
odpowiedź, o jakiej od zawsze marzyła.
Kayth była duchem przez dwieście lat. Większość podanych przez
Tanatosa informacji było prawdziwych. Bóg mylił się jedynie w
dwóch sprawach. Może i na świecie było wiele duchów, ale te nie
widziały się nawzajem. Przez dwa wieki nie spotkała żadnej osoby,
która podzielała jej los. A to pociągało za sobą drugą sprawę,
mianowicie bycie duchem wcale nie było świetną zabawą. Był to
najgorszy czas, jaki kobieta kiedykolwiek spędziła. Gdyby miała do
wyboru ponowne bycie duchem, albo odejście w nicość, bez wahania
wybrałaby drugą opcję.
Taka świadomość jednak w niczym nie pomogłaby Tess. Dziewczynka i
tak nie była w stanie pomóc ojcu. Jedyne, co Kayth mogła zrobić,
by jej ulżyć, to skłamać.
– Tak – powiedziała cicho, siląc się na fałszywy uśmiech. – Twój
ojciec jest szczęściarzem. Bycie duchem to wspaniała sprawa.
***
Wieczorem wybrała się do wnęki, którą odkryła dzięki
dziennikowi Anne. Zaglądała tam zawsze, gdy czuła się
przygnębiona lub przytłoczona. Usiadła na ławeczce i wpatrzyła
się w zaprojektowane za pomocą magii, odzwierciedlające pogodę na
Ziemi, niebo. Dzisiejszego wieczoru było zachmurzone i ponure,
zupełnie jak Kayth.
Nie miała pojęcia, że życie na Polach Elizejskich mogło być tak
trudne. Jeszcze niedawno je uwielbiała. Miała przyjaciół, z
którymi mogła zawsze porozmawiać. Adoratorów, którzy
przychodzili na każdy jej spektakl. Szacunek, płynący od
wszystkich mieszkańców pałacu. Choć nie straciła żadnej z tych
rzeczy, nie cieszyły jej one już tak, jak dawniej. Od dwudziestu
lat czuła, że w jej życiu czegoś brakowało. A raczej kogoś.
Jej rozmyślania przerwał dochodzący z pobliskiej polany warkot.
Zmarszczyła brwi, pewna, że się przesłyszała. Dziwny dźwięk
jednak nadal przeszywał powietrze i z każdą sekundą stawał się
coraz głośniejszy. Wiedziała, że jego źródłem była maszyna,
jednak nigdy nie widziała, by w Hadesie używano jakichkolwiek
urządzeń. Czasami wydawało jej się, że czas w Podziemiu
zatrzymał się na szesnastym, siedemnastym wieku.
Pchana ciekawością, wstała z ławki i wyszła z wnęki. Skierowała
się ku polanie, jednak zanim zdążyła dojść do źródła
dźwięku, ono przyjechało do niej. Przed Kayth zatrzymał się
dwukołowy, błyszczący pojazd. Głośny warkot ustał z chwilą,
gdy ubrany na czarno właściciel go wyłączył. Kobieta widziała
kiedyś zdjęcie podobnej maszyny w gazecie The Times, na którą
natrafiła w zbiorach biblioteki Hadesu. Z trudem przypomniała sobie jej nazwę – motocykl. Nawet dla takiego laika
jak ona było jasne, że pojazd kosztował majątek. Najbardziej
zastanawiało ją jednak, jak motor w ogóle znalazł się w
Podziemiu.
Uśmiechnęła się do mężczyzny, gotowa zacząć rozmowę. Uśmiech
zamarł na jej ustach w chwili, gdy właściciel pojazdu zdjął z
głowy kask. Nie, to niemożliwe, pomyślała. Jej serce
stanęło, by potem zacząć wybijać szaleńczy rytm. Przez
kilkanaście sekund przyglądała mu się w milczeniu. Zmienił się,
ale nie miała wątpliwości, że to on. Jego niegdyś krótkie włosy
układały się w małego irokeza, jeszcze bardziej dodając mu
wzrostu. Twarz była opalona, ale w oczach tańczyły zwyczajowe
ogniki wesołości. Spod podwiniętych rękawów skórzanej kurtki
wyglądały muskularne ręce, które zdobiły dziesiątki tatuaży. Wyglądał jeszcze
seksowniej i groźniej, niż kiedyś.
Mężczyzna zwinnie zeskoczył z motoru, po czym oparł się o niego
niedbale, skanując Kayth wzrokiem. Gdy ich spojrzenia się spotkały,
uśmiechnął się szelmowsko i powiedział:
– Kayth
Candid wiecznie młoda. Wyglądasz dokładnie tak samo, jak
dwadzieścia lat temu. Chociaż może ci się
troszkę przytyło...
Teraz już nie miała wątpliwości. Wiele mogło się zmienić, ale
głos (i pozostawiający wiele do życzenia charakter) pozostawał taki sam. A ten, choć minęło dwadzieścia lat,
rozpoznałaby zawsze.
–Scar. Przegapiłam jakiś bal przebierańców?
___________________________________
WIELKA PROŚBA
W żadnym wypadku nie jestem osobą, która błaga na kolanach o komentarze. I tak jestem naprawdę zadowolona z ich liczby i miłych słów, które od Was dostaję (: Wiem jednak, że duża część z Was często nie ma czasu lub weny komentować (co naprawdę rozumiem!). Niestety przez to nie wiem, ile osób tak naprawdę czyta moje opowiadanie. Dlatego mam do Was prośbę, mianowicie, gdybyście mogli, dajcie o sobie znać pod tym wpisem. To nie musi być komentarz dotyczący rozdziału, wystarczy mi jedno słowo, bym wiedziała, że ze mną jesteście. Zależy mi na tym, by wiedzieć, ile osób na bieżąco czyta Krainę (:
Z rozdziału nie jestem zbytnio zadowolona, co nie jest niczym nowym. Poprzedni mi się podobał, więc zgodnie z prawidłowością, którą zaobserwowałam jakiś czas temu, ten po prostu musi mi się nie podobać. Mam jednak nadzieję, że jakoś przez niego przebrniecie ^^ Pocieszenie jest takie, że następny prawdopodobnie będzie lepszy.
Jakie są wasze odczucia na temat zmian, jakie zaszły w życiu bohaterów w ciągu ostatnich dwudziestu lat? Polubiliście nową bohaterkę, Tessie? Myślicie, że Nadine odzyska rozum?
Przyszły rozdział będzie pisany z perspektywy Scara. Zaspoileruję również, że Kayth wcale nie przyjmie go z otwartymi ramionami. Będzie awantura, będą rękoczyny - krótko mówiąc, będzie się działo (:
Życzę szampańskiego, udanego Sylwestra i wszystkiego, co najlepsze w nowym roku!
boję się tego nowego Scara, wydaje się zupełnie inny od tego sprzed 20 lat :o
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wydaje się być inny. Ale chyba nie może być gorszy, niż wcześniej :D W przyszłym rozdziale okaże się, czy ostatnie 20 lat go bardzo zmieniło (:
UsuńRozdział jak zwykle jest cudowny, a ty, jak zwykle, z niego niezadowolona :D
OdpowiedzUsuńTa mała sporo namiesza, prawda??? Powiedz, że mam rację, BŁAGAM :D
Scar... troszke go oszpeciłaś, wiesz??? Irokez, serio??? ;-;
Aaaa i niech Kate walnie Scara ode mnie. Taki siarczysty policzek by mu nie zaszkodził :D
Czekam na nn :)
Dużo weny i żelków życzę
Żelcio
Chodziło mi o mały, zupełnie nieoszpecający irokez. Coś w tym stylu: http://ifryzjerzy.pl/images/joomgallery/details/irokez_meski_18/meski_irokez_20130212_1752765282.jpg :D
UsuńZ ostatniego byłam zadowolona! Ale rzeczywiście, przeważnie nie jestem zadowolona. Tess może nieco namieszać, ale nie mogę nic obiecać, bo jeszcze nie jestem pewna, jaką rolę dla niej przygotowałam (:
Planuję, że Kayth przyłoży Scarowi w przyszłym rozdziale. No i ogólnie będzie na niego wściekła.
Dziękuję! :*
Dostosuję się do prośby. Ja jestem, czytam itd. ^^
OdpowiedzUsuńŻebyś widziała moje zdziwienie gdy przeczytałam pod koniec, że to Scar. Pierwsze co zrobiłam, to ogromny okrzyk "NARESZCIE!". Rozdział jak rozdział, za każdym razem u ciebie, jest genialny. Powiesz mi ile zajmuje ci pisanie rozdziału? Ja jednego rozdziału nie mogę posklejać przez dwa miesiące, aż mi wstyd! Tessie naprawdę mi się spodobała, a jej historia spowodowała potok w moim pokoju. Jezu, prawdziwa bohaterka z niej. Wybacz, nie mogę się zbytnio rozpisać, naprawdę, gdybym miała na to szansę, to bym zapewne to zrobiła. Pozdrawiam ^^
Super, dzięki, że dałaś znać, że czytasz (:
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba. Widzę, że kolejna fanka Scara? Taki dupek, a tyle osób go lubi ^^
Rozdziały zazwyczaj mają 8-9 stron A4, a jedną stronę piszę około godzinę. Plus 2 godziny poprawek i wychodzi jakieś 11 godzin pisania. Długo, ale rozbijam to w czasie na około tydzień (: Choć jak nie mam weny to mogę pisać nawet trzy...
Mało kto by się zdobył na takie poświęcenie, jak Tess. Myślę, że jest jedną z niewielu osób, które zasługują na bycie w pałacu.
Dziękuję! :*
Dobra! Teraz mam szansę napisać wszystko co chciałam. Wiesz.. zazwyczaj ci niegrzeczni są bardziej pociągający niż ci uroczy. Nie powiem, że nie. Po za tym własnie wyobrażałam sobie od początku Scara z takim malutkim irokezem. Naprawdę. ^3^ Jeśli mam być szczera, to w ankiecie zaznaczyłam Kayth, bo wręcz ją ubóstwiam. <3 Weź mi kurcze kiedyś pożycz te chęci do pisania rozdziałów, bo ja jestem zbyt dużym leniem, jeśli o to chodzi. :p Grożenie/szantaż Kayth do Tanatosa, ty sobie ze mnie żartujesz, prawda?! Haha, jezu pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy to reakcja Scara. Zapewne byłby rozbawiony i uśmiechnięty tak szeroko, że policzki by zasłoniły jego oczy xD Rozbawił mnie tekst Scara pod koniec i wiesz jaki komentarz sobie wyobraziłam co do Kayth? "Czarujący jak zawsze" xD To świetnie pasuje do ironii Kayth. :p
UsuńJakiś czas temu stworzyłam bloga z dedykacją dla ciebie, ale musiałam go usunąć, bo aż mi było wstyd go pokazać :c No wiesz... nie potrafię pięknie pisać, ale się staram xD Zazwyczaj mi to nie wychodzi bo tracę jakiekolwiek chęci. :c Ale jeszcze, może kiedyś, go odnowię i wtedy podam ci linka byś mogła ocenić czy jest do "przetrawienia". Pozdrawiam, życzę wesołego sylwestra, który zakończy nasz kochany 2014 i zmieni się na 2015! :D
Naprawdę wyobrażałaś sobie Scara z irokezem? To fajnie. Przynajmniej ciebie nie szokuje jego nowa fryzura :D
UsuńCieszę się również, że lubisz Kayth, zwłaszcza że wiele osób uważa ją za dość nudną.
Scar byłby zachwycony, słysząc wymianę zdań Kayth i Tanatosa. Zapewne by ją dopingował ^^
Rzeczywiście taki komentarz pasowałby do Kayth. Ale była w lekkim szoku i dlatego nie wysiliła się na nic innego, tylko na wypowiedzenie jego imienia (:
Usunęłaś i mi nawet nie powiedziałaś, że taki był? :c Kurczę, chciałabym go zobaczyć. Na początku nikt nie umie ładnie pisać, trzeba ciężko pracować, by wypracować sobie dobry styl. Nie można tracić zapału!
Z chęcią zajrzę, jeśli zdecydujesz się go odnowić (:
Dziękuję! :*
Nie dziwię się Kayth. Ja bym tam od razu strzeliła Scar'owi prosto w twarz. Haha. <3
UsuńJak się uda, to w najbliższym czasie postaram się odnowić go i zacząć od nowa. Okaże się jak idzie.
Proszę! :* Zasługujesz na to! :*
Ja tu jestem (:
OdpowiedzUsuńJeju, to jest takie strasznie smutne, no. O Tessie smutne, o Key smutne, o Nadine smutne, o wszystkich smutne. Jest mi smutno ;__;
Szkoda mi Kayth, że znowu musi się użerać z Scarem, który jest świnią, bo jedyne, co ma do powiedzenia po dwudziestu latach to "przytyło ci się". Może jest w ciąży, nieładnie się czepiać. Czy ludzie, ekhm, nieżywi mogą zachodzić w ciążę? *właśnie dlatego milczę i nie komentuję*
Mam nadzieję, że Nadine wyzdrowieje, ale chyba nie lubisz happy endów, więc... :'c
Aha, i tam gdzieś wyżej Julian i Kayth wymieniają "kocham cię" po francusku, tyle że kiedy czasownik zaczyna się od spółgłoski albo h, pisze się to tak: je t'aime. c:
Cudownego Sylwestra i szczęśliwego nadchodzącego roku!
Rzeczywiście trochę przygnębiający ten rozdział.
UsuńScar to całkowity dupek, masz rację. Ale nic nie przebije bodajże rozdziału 9, kiedy zrzucił ją z pegaza... Nie zachował się dobrze, ale zawsze mogło być gorzej :D Ale Kayth i tak go zjedzie.
Niestety Kayth nie miałaby szansy na zajście w ciążę. Na przytycie raczej też nie, więc Scar po prostu był chamski, jak zwykle.
Nie lubię happy endów, ale lubię Nadine. Zobaczymy :D
Kurczę, miałam to tak napisane! Tylko przekopiowałam tekst z Open Officea i musiał się usunąć ten znak -.- Już poprawiam, dzięki, że zwróciłaś na to uwagę!
Dziękuję! :*
Kurczę,chyba tylko w świecie nieśmiertelnych można w taki sposób prowadzić wojnę,że jej sięnie prowadzi,mimo że sięprowadzi:D toskomplikowane, ale tak chyba jest. Co robił Scar przez dwadzieścia lat,bochyba nie szukał cały czas Ann? Najwyraźniej miał trochę zabawy na ziemi, wygląda jakjakiś buntownik z las 60-tych, choć jeszcze ich nie było (co przypomina mi,że na początku rozdziału,w II akapicie, napisałaś, żeludzie przeżyli drugą wojnę światową, a powinno być:pierwszą).alesię ucieszyłam,jak uświadomiłamsobie,że to on,prawie tak jak Kayth. Jakoś tak myślałam,że może i jestteraz z Julienem,ale nadal rozmyśla o Scarze;) trochęszkoda Juliena, ale może ta Tessiebędzie w sam raz dla niego...jak trochę podrośnie,zrób tak,żeby podrosła. Bardzopodobami się tapostać,swoją drogą,myślę,że wprowadzi tutaj wiele dobrego. Jej historiadotycząca Titanica bardzo mnie wzruszyła,aż się łezka w oku zakręciła. A,i bardzo mi się podobało,że Cuttie był inawet się wypowiadałxDZ niecierpliwością czekam na cd,ciekawe,co będzie wyprawiał teraz Scar :p wystrzałowego sylwestra i super roku 2015:)
OdpowiedzUsuńBogowie mają przed sobą całą wieczność. Dla nich 20 lat to jak mrugnięcie okiem. Ale wojna nadejdzie bez wątpienia, zbliża się wielkimi krokami (:
UsuńDziękuję, sprawdzałam tekst dwa razy, a nie zauważyłam pomyłki w formie drugiej wojny światowej ^^
Kayth się w sumie niezbyt ucieszyła z powrotu Scara. Zaczęła sobie układać życie bez niego, a nagle on wraca i wszystko weźmie w łeb. W następnym rozdziale będzie na niego strasznie wściekła.
Przez krótką chwilę zastanawiałam się nad duetem Tess&Julian, ale jednak nie. Szykuję dla was coś innego :) Tessie kiedyś podrośnie, ale na razie sama sobie wybrała, że chce mieć czternaście lat. Nie jest jeszcze gotowa, by być dorosłą.
Dziękuję! :*
Ja czytam cały czas, ale z tymi komentarzami u mnie dość ciężko. Wiem, że sprawiają one autorowi tekstu mnóstwo radości, ale ostatnio nie mam ani siły, ani weny na ich tworzenie. Liczę, że mi to wybaczysz!
OdpowiedzUsuńTen rozdział był świetny, a już zwłaszcza przez to, że ta nasza urocza parka znowu się spotkała. Jestem ciekawa, jak bardzo skomplikuje to życie tej biednej Kayth. W końcu jej reakcja na jego widok nie była obojętna. Ona wyraźnie tęskniła.
Spodobała mi się również nowa postać - Tessie. Dziewczynka jest urocza, a jej historia porusza do głębi. To, że nie zostawiła ojca i wolała z nim umrzeć w tej katastrofie, niż ratować własne życie kiedy miała możliwość... Tak, to zasługuje na podziw.
Również życzę udanego Sylwestra i pomyślności w 2015 roku!
Pozdrawiam :*
Nawet nie wiesz, jak mi miło! Nie miałam pojęcia, że nadal czytasz (:
UsuńOczywiście rozumiem, że nie masz czasu, doskonale to znam. Tak swoją drogą to jak z Ostatnim Tangiem? Będziesz jeszcze pisać?
Kayth tęskniła, ale jest jednocześnie wściekła na Scara... W następnym rozdziale dojdzie nawet do rękoczynów. Tess została uhonorowana w najlepszy możliwy sposób - dostała się do pałacu.
Dziękuję! :*
Nadal jestem twoją wierną czytelniczką ;) Postaram się częściej dodawać komentarze, chociązby króciutkie, bo jednak wiem, ile one sprawiają autorowi radości.
UsuńCo do Tanga - zamierzam do niego wrócić, ale już raczej w okolicach maja, jak już będę po maturze i spokojnie sobie to wszystko przemyślę. Obecnie prowadzę tylko jeden blog ;)
O! Rękoczyny zapowiadają się niezwykle interesująco, ale jakżeby mogło być inaczej, skoro mamy do czynienia z tak emocjonalną parką? No, a Tess zasłużyła!
Nie mogłaś darować sobie tego wątku miłosnego pomiędzy Kayth a Julianem?! Mam nadzieję, że to nie na długo. Julian ma słabą, nijaką osobowość więc myślę, że to tylko stan przejściowy prawda? Wraca Scar! Ach, jak ja bym chciała żeby byli z Kayth wreszcie razem!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o cały rozdział to niewiele się wydarzyło oprócz tego, że wprowadziłaś nową postać. Ciekawa jestem jak ten wątek rozwiniesz.
Życzę weny na nowy rok!
No nie mogłam :D Od samego początku opowiadania miałam taki wątek miłosny w planach. Julian z pewnością nie jest tak złożony jak Scar, ale obiektywnie rzecz biorąc, bardziej pasuje do otwartej i radosnej Kayth (: Ale zapewniam, że historia Kayth i Scara się jeszcze nie skończyła.
UsuńDziękuję! :*
Byłam, jestem i będę:)
OdpowiedzUsuńNie bądź dla siebie taka surowa. Piszesz naprawdę świetnie i masz styl, którego nie powstydziłby się żaden pisarz. Każdy ma swoje gorsze dni. Uuu, Scarek jednak postanowił wrócić , jak miło xD
Ooch, irokez? Jakoś podejrzane wydaję mi się te lubienie Tess przez Tanatosa...hm
Czekam na ciąg dalszy i mam szczerą nadzieję, że Kate odwdzięczy się Scarowi za te 20 lat. Siłom oczywiście; )
Życzę weny i pozdrawiam :*
~Rosia
Cieszę się, że jesteś i że Ci się podoba! (:
UsuńScar wrócił, ale nie dla Kayth niestety. W przyszłym rozdziale okaże się, po co zawitał do Hadesu.
W zasadzie Tess się nie da nie lubić, więc nie jest to niczym podejrzanym. Jej śmierć poruszyła Tanatosa, który choć nie chciał, musiał zabrać jej duszę do Hadesu. Chociaż możliwe, że coś się za tym kryje... Zobaczymy (:
Nie martw się, Kayth potrafi o siebie zadbać.
Dziękuję! :*
Droga, najukochansza Vakme....
OdpowiedzUsuńwiesz ze nie powinno sie konczyc rozdzialow w taki sposob, prawda?!
Scar... Boze... tak sie po prostu nie powinno robic! ehhhhh...
Ale i tak Cie kocham, wiesz? Kocham Cie za to ze wytrwale prowadzisz tego bloga, ze mam na co czekac, ze doprowadzasz mnie do takich atakow smiechu ze szkoda gadac, ze doprowadzasz mnie prawie do lez
no po prostu za wszystko
(wybacz jest godzina 6:45 ja od 10 rano nie spie i polowniczo funkcjonuje i lubie w takich momentach powiedziec co mi na serduszku lezy <3
Tessie jest mi szczerze tak lekko obojetna, ale chyba tylko dlatego ze za bardzo juz tesknie za Scarem :3 nie moge sie juz nastepnego doczekam (jak zawsze zreszta :) )
o! bo bym zapomniala! rozdzial jak zwykle swietny. z kazdym rozdzialem coraz bardziej mnie zadziwiasz i porazasz swoim talentem. *.*
Kayth coraz bardziej zaczyna przypominac Anne... robi sie ciekawie.
ah! i te rekoczyny... o kurde... ja juz na prawde nie moge sie doczekac
zycze duzo weny szczesliwego Nowego Roku by byl o wiele lepszy niz ten ktory prawie 7 godz temu pozegnalismy.
Laciata <3
Wiem, wiem! Nic na to nie poradzę, lubię trochę dramatyzmu! :D
UsuńTo ja cię kocham, że tak długo ze mną wytrzymałaś i że ciągle czytasz, ciągle czekasz :*
Imprezowało się, hm? Ja poszłam spać o 4 rano, wstałam 2 godziny temu ^^
Mam nadzieję, że wkrótce polubisz Tess :)
Rzeczywiście Kayth robi się coraz bardziej podobna do Anne, co z pewnością jej nie cieszy, ale ciężkie czasy potrzebują ciężkich metod.
Dziękuję! :*
czytanie Twojego wspanialego bloga to sama przyjemnosc!
UsuńTessie jest slodka ale wole postacie ktore maja cos za uszami. sa ciekawsze.
my z dwiema przyjaciolkami wstalysmy o 13 xD i tak bylo imprezowanie :D spiewanie My Heatr Will Go On na caly dom xD
ta Nowa Kayth bedzie ciekawa... szcegolnie gdy Scar powrocil...
naprawde juz nie moge sie doczekac :*
W Krainie przeważają postacie mające coś za uszami, dlatego chciałam wprowadzić choć jedną, która naprawdę zasługuje na bycie w pałacu :D
UsuńJeszcze raz dziękuję :*
Fajny :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz! Dziękuję! :*
UsuńJednak wczoraj nie dodało mojego pięknego komentarza. :( Wygląda na to, że już nie będę mogła komentować z komórki. Szkoda, bo w moim przypadku było to niezwykle wygodne. Ale do rzeczy...
OdpowiedzUsuńTak, ja jestem tu przez cały czas, mniej więcej od 8 rozdziału "Zaplątanych". Może nie zawsze komentowałam w czas, albo i nawet zdarzało mi się nie komentować wcale, ale czytam Twoją historię.
Rozdział wyszedł ciekawy, nie narzekaj. No, może z jednym maleńkim zastrzeżeniem, dlaczego Scar wrócił dopiero na samym końcu? Na szczęście jego "wejście" nadrobiło tę stratę, a w dodatku jego nowy, wygląd (stylizacja na niegrzecznego chłopca - podoba mi się) XD Tess jest urocza, już lubię ten mały wulkan energii. Żal mi Nadine i tego, że tak ją nafaszerowałaś prochami... Mam nadzieję, że wkrótce z tego wyjdzie. A Kayth, czy ona przypadkiem nie nabiera cech Anny? Ale najlepsze były zaręczyny Juliana i Kayth, a dokładniej wzmianka o nich :)
Jednym słowem, rozdział, jak zwykle, udany. Już nie mogę się doczekać następnego.
W Nowym Roku, oprócz duuużej ilości weny, życzę Ci sukcesów, za równo w życiu prywatnym, jak i zawodowym (znaczy się szkolnym).
Jeszcze tylko jedno... Gdybyś czasem chciała coś przeczytać, to zapraszam do siebie. Co prawda, nie jestem nawet w połowie tak dobra, jak Ty, ale... W razie czego, wiesz gdzie mnie znaleźć...
Dobra, już nie przedłużam tej paplaniny.
Pozdrawiam serdecznie [o;
Kurczę, nienawidzę tego, jak komentarz się nie dodaje :( Ale jest na to sposób, mianowicie trzeba go skopiować przez opublikowaniem i jesteś zabezpieczona :D
UsuńBardzo się cieszę z tego, że ciągle ze mną jesteś i ciągle czytasz :*
Scar może i wrócił późno, ale za to w jakim stylu! Super, że polubiłaś Tess. Lubię Nadine, więc postaram się, żeby z tego wyszła (: Prawdziwa wzmianka o zaręczynach Kayth i Juliana będzie w następnym rozdziale (: Kayth rzeczywiście coraz bardziej upodabnia się do Anne. Na jej nieszczęście :(
Kurczę, naprawdę źle jest u mnie z czasem, jeszcze ostatnio doszły mi korki pod maturę z maty i angielskiego. Ale postaram się wpaść, naprawdę! Gdy tylko znajdę czas, z przyjemnością zajrzę.
Dziękuję! :*
Jestm ciekawa reakcji Kayth i dzięki za spoiler. Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnej notki. Czytam na bierząco ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo się cieszę, że czytasz! Ja sama nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału (:
UsuńDziękuję! :*
Katyh z Julianem? To takie trochę dziwne. Dla mnie bardziej pasowali do siebie jako tylko przyjaciele.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Nadine. Powiedz, że ona wyzdrowieje.
Polubiłąm Tessie, chociaż mało jeszcze o niej wiem.
Mam nadzieję, że Scar coś tam znalazł i że się aż tak bardzo nie zmienił.
Nie bardzo mam wenę do tego komentarza, ale prosiłaś, więc oto jestem.
A tym czasem zapraszam do mnie na rozdział 32. Chyba że już czytałaś, tylko nie zostawiłaś komentarza, to przepraszam.
Pozdrawiam i życzę weny!
[pat-czyli-ognistowlosa]
Od początku chciałam, żeby byli razem i wydaje mi się, że dałam odczuć, iż na to się zanosiła (:
UsuńNadine... Lubię ją, więc możliwe, że wyzdrowieje, ale nic nie mogę obiecać. O Tess będzie wkrótce więcej.
Scar się zbytnio nie zmienił, oprócz wyglądu oczywiście. Ale przyszły rozdział będzie z jego perspektywy, więc zobaczycie, że wcale nie stał się inny.
Czytałam już Twój rozdział, ale najpierw nie miałam weny na komentarz, potem wyleciało mi z głowy :( Nadrobię to najpóźniej jutro!
Dziękuję! :*
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńTeż jestem, jakby co. ;d
OdpowiedzUsuńUdanego 2015!
Cieszę się bardzo i dziękuję! :*
UsuńJa również tu jestem xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
Szczęśliwego 2015 ;*
Super, że Ci się podobał!
UsuńDziękuję! :*
Swietny niepowtaralny rozdzial :D "
OdpowiedzUsuńdosiego roku 2015 ;)
pozdrawiam :***
Dziękuję! :*
UsuńTo jest moje ulubione opowiadanie 😘😘
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Bardzo się cieszę! :*
UsuńNie marudź że rozdziały ci nie wychodzą, bo jest naprawdę dobrze. Może za mało tu się działo, ale trzeba było opowiedzieć z grubsza co wydarzyło się na przestrzeni dwudziestu lat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że wrócił Scar. Naprawdę uwielbiam go, jest jednym z najlepszych bohaterów jacy ci wyszli w tym opowiadaniu. Powiedziałabym że to ogólnie najlepiej wykreowana postać ale w moim serdu do końca pozostanie Nereus i jego Waj-Faj <3 (tęsknię :'( )
No dobrze, pochwała była a teraz opieprz... :P
Ja się pytam, na Crowleya i wszystkich diabłów i demonów, czemu tak zacna osoba jak córka Hekate chodzi z kimś tak nudnym jak syn Zeusa?! Moim zdaniem Julian na nią nie zasługuje. Powtórzę się, jest zbyt nudny i wyidealizowany. Sceny miłości Kayth i Juliana są zbyt przesłodzone i mdłe. Wybacz ale rzygam tęczą... Nie temu że źle to piszesz czy coś, ale nie lubię tego kolesia, serio. Jak pewnie powalająca większość twoich czytelniczek, twierdzę że Momos ( lubię to imię ^^) powinien chodzić z naszą główną bohaterką. Między nimi iskrzy tak bardzo że mogę to nazwać pożogą ( nie lubię tego słowa, więc możesz uznać za komplement że go używam ). Kocham opisy ich przygód!!! Ich rozmowy są bardzo śmieszne, a czasami lecą takie teksty że mam ochotę wyciągnąć notes i zapisać kilka z nich żeby potem skorzystać jak będę się z kimś kłócić :D Także jak czytam o nich, mam motylki w brzuchu... Nie popsuj ich :P
Świetnie piszesz, naprawdę chciałabym tak pisać, no ale zawsze ma się to co się chce :) Jestem z tobą i twoimi opowiadaniami jeszcze od czasu Zaplątanych i mam zamiar pozostać jeszcze przez długi czas :D
A tak z okazji że wstąpiliśmy w nowy ( miejmy nadzieję że lepszy) 2015 rok, życzę ci dużo szczęścia, weny i żebyś miała wytrwałość do spełniania marzeń! :*
Żem się rozpisała -.-
UsuńNereusa nikt nie pobije! Też za nim tęsknię... Ale w przeciwieństwie do Beatrice ma się naprawdę dobrze, mieszka dalej w Siedzibie, śpi w bańce wodnej... :D
UsuńLecą hejty na Juliana, lecą ^^ Wiedziałam, że tak będzie. Wcześniej Julian był ok, a teraz, jak tylko jest z Kayth to wszyscy go nienawidzą :D Zabawne, że nikt nie nienawidzi Scara za to, że odszedł na 20 lat :p Nie zdradzę, jak się dalej ułożą losy tej pary, ale przyjęłam do wiadomości, że zdecydowana większość czytelników ich nie lubi ;D
Cieszę się, że lubisz Scara & Kayth i ich kłótnie. W takim razie pokochasz następny rozdział (:
Bardzo się cieszę, że ze mną jesteś i że chce Ci się czytać moje opowiadania (: W sumie jeśli mogę, to jeszcze cię troszkę pomęczę - mogłabyś obiektywnie przyznać, które opowiadanie jest lepsze; Zaplątani czy Kraina? Zależy mi na opinii osób, które czytały obie historie :)
Dziękuję! :*
Jeśli chodzi o styl pisania i sprawy techniczne to moim zdaniem lepsza jest Kraina. Wiadomo z każdym wpisem nabierasz wprawy :) Za to Zaplątani bardziej mi się podobali, bo więcej się tam działo. W sensie walki i rozlewy krwi i realne śmierci ( Algida [*] ). Cóż, jestem dziewczyną z deka zmilitaryzowaną i takie rzeczy mi się podobają <3 Byłabym szczęśliwa gdyby Kayth dostała w rączki miecz i poszła wyciągnąć na światło dzienne jelito cienkie Hadesa ( także tego no, ja chyba skończę z supernatural... xD ).
UsuńJeśli chodzi o Juliana to nie lubiłam go od początku, był i jest nijaki. Mam nadzieję że ze sobą zerwą :)
Mam małą-dużą prośbę, a mianowicie wprowadź Nereusa do opowiadania czasami :D On jest po prostu świetny, a jestem pewna że za młodości, oczywiście jak na boga, trochę szalał i dałoby się go jakoś wkręcić ;)
Kochana przecież wiesz, że wszystkie kochamy badboyów, a Scar bezapelacyjnie takowym jest. Jest tak uroczy i tak się cieszymy, że wrócił że nie możemy się na niego gniewać. W końcu co to jest 20 lat dla mieszkańców Hadesa c:
Mój komentarz pewnie bardzo nie trzyma się kupy, ale jest pisany prosto z serca <3
Naprawdę w Zaplątanych było więcej akcji? :o Właśnie wydawało mi się, że tam wszystko kręciło się wokół Siedziby i akcja odgrywała się tylko w niej. Co do realnych śmierci... W Hadesie wszyscy są już martwi :D
UsuńAle masz rację, Krainie brakuje jakichś rozlewów krwi i walk. Postaram się to zmienić teraz, w czasie rewolucji (: Juliana nikt nie lubi, już do tego przywykłam. Choć w prawdziwym życiu, to on byłby uwielbiany, a Scar nienawidzony. Scar pewnie byłby jakimś gangsterem ^^
Też tęsknię za Nereusem! Trochę trudno będzie mi go wprowadzić, jako że akcja rozgrywa się pod Ziemią, ale się postaram! Dzięki za sugestię (:
No co ty, komentarz idealny! Dziękuję :*
Jestem, czytam, uwielbiam i czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana! :*
UsuńProsiłaś, żeby się pokazać, więc jestem. ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś, w odpowiedzi na bodajże pierwszy komentarz, napisałaś, że Scar gorszy być nie może niż wcześniej. Wtedy miał jeszcze jakiejś ludzkie odruchu, np. wtedy kiedy pocałował Kayth i mówił imię swojej byłej panny, Anne, i żałował tego, a teraz, po swoich poszukiwaniach mógł stać się zimny niczym głaz. I patrząc na jego "wielkie" wejście, a raczej wjazd, mam wrażenie, że zrobił się jeszcze bardziej denerwujący (pozytywnie, rzecz jasna, bo jakby nie było uwielbiam jego charakterek, mimo że jest podły itd. <3) niż wcześniej. Ha, jeszcze nic nie powiedział, a już powoduje, że myślę "to się źle skończy". Jego postać jest tak prawdziwa, że aż zazdrości Ci powinnam (i zazdroszczę, ale cii) jak genialnie go ukształtowałaś. Ma swoją duszę chłopaczyna!
Tess... aniołkowaty diabełek. :D Ma swój nieodparty urok, który w ciągu czytania, rzuciła także na mnie, a historia jej śmierci urzekła mnie... Bojku, jaka ona była heroiczna, dorośli by się mogli od niej wiele nauczyć. Pokochałam ją i mam nadzieję, że zostanie z nami do końca.
Kayth i Julian... hm, to dla mnie, mimo tego, że się całują, wciąż przyjaciele. Nie widać między nimi tej chemii, czegoś mi między tą dwójką brakuję. Myślę, że jednym z powodów, dla którego oni są razem jest tęsknota Kayth za Scarem. Mam nieodparte wrażenie, że w ten sposób chciała zagłuszyć do Boga Nocy uczucie, którym go obdarzyła... Boję się - jeśli to prawa - że kiedy Julian się o tym dowie, nie będzie wstanie przyjaźnić się z naszą Kayth, przynajmniej na początku.
Bardzo ciekawi mnie, co takiego przez te dwadzieścia lat robił Scar i czy dowiedział się prawdy, w co wątpię, bo byłby pewnie u Persefony, a nie przy Kayth, no ale... Nie mogę się doczekać przyszłego rozdziału.
Historia jest naprawdę ciekawa i nadal czekam aż wyjawisz nam, dlaczego Kayth nie ma wspomnień z życia ziemskiego. Jestem na 99% pewna, że ma to związek z Anne, ale to się zobaczy w przyszłości. Rozdziały czyta mi się naprawdę dobrze, masz genialny styl. Jedno z moich ulubionych opowiadań. <3
Pozdrawiam!
Cieszę się, że jesteś!
UsuńPrzez ostatnie dwadzieścia lat Scar rzeczywiście się trochę zmienił. Mogę zaspoilerować, że nie znalazł tego, czego szukał i po raz kolejny to go bardzo wkurzyło. Możliwe, że jest bardziej podły, niż wcześniej. Ale myślę, że będzie się chciał zmienić na lepsze... dla Kayth. Nie wiem, czy czytałaś Zaplątanych, ale zanim Scar zabił Beatrice, powiedział, że naprawdę tego żałuje, bo osoba, na którym mu zależy prosiła go, by nigdy więcej nie zabijał. Zrobił to i tak, ale dla Scara dużym sukcesem jest, że w ogóle pomyślał o NIE zabijaniu (:
Nie wiem, czy Tess zostanie. W sumie przygotowałam jej inne "zadanie", ale jeszcze nie jestem do niego całkowicie przekonana.
Faktycznie, gdyby nie to, że Scar wyjechał, Kayth nie zbliżyłaby się z Julianem. Myślę, że jest zakochana w Scarze, ale sama całkowicie nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale teraz, gdy Scar wrócił, wszystko się zmieni (:
Scar się już całkiem niedługo dowie CAŁEJ, CALUTKIEJ prawdy. I to od najbardziej nieoczekiwanej osoby :D
Już za kilka rozdziałów wyjaśni się również kwestia wspomnień Kayth ^^
Dziękuję! :*
No tak, 20 lat to szmat czasu i Kayth miała prawo ułożyć sobie życie nawet jeśli wcześniej czuła coś do Scara, ale mimo to trudno mi było uwierzyć, że swatanie jej z Julianem przyniosło efekty. I mam nieodparte wrażenie, że ten jej związek (wnioskuję, że skoro sypia z nim, a Tess mówi o ślubie to jest to związek) jest jakiś hm.. nieszczery. Może mężczyzna naprawdę ją kocha, ale ona chyba cały czas myśli o Scarze i gdyby był w stanie odwzajemnić jej uczucie (szczerze) to Julian poszedłby w odstawkę. Takie mam wrażenie, a czy prawdziwe? Nie wiem, zobaczymy. Niemniej, tęskni za nim i ciekawa jestem jak będzie wyglądało ich spotkanie. Co sobie powiedzą? Czy Scar się zmienił? Wątpię. Może trochę. Ale skoro kilka wieków go nie zmieniło to 20 lat tym bardziej. Przecież dla nich to prawie nieodczuwalny czas.
OdpowiedzUsuńCo do małej Tess skradła moje serce. Jest absolutnie fantastyczną postacią! Mam wrażenie, że na tych Polach Elizejskich tak naprawdę nie ma szczerych, dobrych osób. Każda wydaje mi się w mniejszym czy większym stopniu fałszywa. Nawet moja kochana Kayth dostała się tu przez kłamstwo. A ten mały aniołek jest po prostu fantastyczny i nieskalany! To co zrobiła dla swojego ojca było niesamowite. On ją olewał przez nową pannę, a ona tak go kochała. Skradła moje serce, serio:D
No i oczywiście wiedz, że jestem;) Często spóźniona, ale jestem! :D I czytam, bo piszesz kochana fenomenalnie ;)
Pozdrawiam!:*
Twoje wrażenie jest prawidłowe. Kayth zakochała się w Scarze, choć sama do końca o tym nie wie. A prawda jest taka, że zakochała się w nim tak, jak on zakochał się w Anne. Mocno i nieodwołalnie. To ją jednak przyraża i zamiast się do tego przyznać, woli zaangażować się z Julianem. Oczywiście kocha go, ale raczej jako przyjaciela. Scar się odrobinę zmienił, ale nie jest to wielki przełom (:
UsuńBardzo się cieszę, że polubiłaś Tess! Rzeczywiście, jest chyba jedyną szczerą osobą na Polach Elizejskich... Miejmy nadzieje, że pałac jej nie zmieni.
Ty jesteś spóźniona? To co powiedzieć o mnie, jeśli nieraz mam nawet tygodniowe opóźnienia? :O
Dziękuję! :*
Jestem, i to już od Zaplątanych.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. Masz talent!
Nie przedłużając oby było tak dalej. Życzę weny.
Szczęśliwego nowego roku!
~ Demon
Bardzo się cieszę, że jesteś i czytasz! (:
UsuńDziękuję :*
Świetny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńPowiem tylko tyle: wersja Scara bez motora, bez irokeza i bez tatuaży bardziej mi się podobała. Jak dla mnie była uosobieniem męskości. Obecna jakby nieco przereklamowana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny ;)
I oczywiście, że czytam regularnie! A, przynajmniej się staram :D
No nie wiem, ja w sumie lubię taką jego wersję, choć na razie będzie mi się (i Wam) pewnie trudno przestawić :D
UsuńDziękuję! :*
Czytam i bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i dziękuję! :*
UsuńCześć! Wiadomo, że każdy bloger chce wiedzieć jak dużą ma publikę. Ja oczywiście jestem, czasem z opóźnieniem ale się pojawiam. Szczerze mogę nawet dodać, że to jedno z moich ulubionych opowiadań.
OdpowiedzUsuńŻycie w Hadesie upływa niemożliwie szybko. Już niedługo dojdziemy do czasów współczesnych. Jak widać zaszło wiele zmian i nie bardzo rozumiem dlaczego wiele osób ciśnie Juliana. Okej wiem, że Kayth&Scar to najlepsze połączenie i tak dalej, ale czemu by nie dać Julianowi szansy. Ja tam ich popieram. W końcu Scar wciąż goni za niemożliwym, za Anne. Raczej słaby z niego materiał na partnera.
Wzruszyła mnie opowieść Tessie. Miałam łzy w oczach, kiedy ją czytałam. Genialnie wykorzystujesz historię w swoim opowiadaniu. Titanic był tu jak najbardziej na miejscu. (Swoją drogą mam małą teorię, że tego dnia, gdy statek zatonął, Posejdon musiał mieć wyjątkowo paskudny humor :<) Od razu polubiłam nową bohaterkę. Jest jak aniołek. Trudno jej nie lubić.
Nic dziwnego, ze Kayth nie znosi Tanatosa i Persefony. Mimo to ta słowna bitwa poszła świetnia i cieszę się, że Key wyszła z niej zwycięsko. To nic złego, że Tessie, zgodziła się z nim porozmawiać i szczerze powiem, że w kwestii jej ojca... Chyba też bym skłamała tak jak Kayth.
Jak widzę, z Nadine co raz gorzej... Jekju, kiedy bohaterowie wymyślą jak jej pomóc? Nie chcę, aby coś jej się stało...ale to wygląda co raz gorzej.
Chyba nigdy nie przestanę zachwycać się tym niebem stworzonym przez Hekate. (Tak tylko cichutko szepnę, że znów chętnie zobaczyłabym ją w opowiadaniu :>) Dobrze jest mieć miejsce, w którym można ukryć się przed całym światem., ale Scar normalnie mnie zwalił z krzesła. Nie wiem czemu zaczęłam się śmiać jak to przeczytałam. Nie wiem co on robił przez ostatnie 20 lat, ale ta zmiana... Co mu się stało? :D
Niecierpliwie czekam na rozwinięcie tej sytuacji :D
Życzę wodospadu weny i pozdrawiam :*
Bardzo się cieszę, że jesteś i że lubisz Krainę :)
UsuńŻycie w Hadesie musi płynąć szybko, inaczej oni by tam umarli z nudów. W końcu mają przed sobą całą wieczność :D Cieszę się, że Ciebie Julian nie irytuje. Ja myślę, że jest dość ważną postacią, od samego początku opowiadania planowałam spleść jego losy z losami Kayth.
Scar rzeczywiście niezbyt się nadaje na partnera, przynajmniej na razie i Kayth doskonale o tym wie.
Posejdon z pewnością miał zły humor, zapewne związany z wojną bogów... Czyli w sumie wina Hadesa, jak zawsze ;D
Kayth skłamała, ale w dobrej wierze. Jak zwykle zresztą, inaczej raczej nie kłamie.
Historia Nadine zakończy... ekhem, wyjaśni się za jakieś 2/3 rozdziały. Hekate też niedługo będzie!
Rozumiem, że zmiana wyszła na złe? Mi się on tam podoba w takiej wersji ^^
Dziękuję! :*
A mi się ten rozdział nawet spodobał ;). Fajnie, że zrobiłaś taki przeskok czasowy i nawiązałaś trochę do początków dwudziestego wieku oraz przepełnienia podziemia, choć chyba muszą mieć jakieś sposoby, żeby powiększać przestrzeń, bo dusz przecież przybywa coraz więcej.
OdpowiedzUsuńNie było tu za wiele Scara, choć ciekawi mnie, co porabiał przez te dwadzieścia lat, kiedy go nie było, i dlaczego wrócił taki odmieniony. Choć czy to na pewno są te czasy? Nie jestem pewna, czy w latach dwudziestych były już motocykle, czy moda na tatuaże i takie fryzury. No ale może kolejny rozdział wyjaśni, co się z nim działo.
Podoba mi się wprowadzenie postaci Tessie, w końcu do pałacu też mogły przybyć jakieś nowe dusze. Ciekawą historię jej wymyśliłaś. Zastanawiam się też, dlaczego stan Nadine tak nagle zaczął się pogarszać, i co dalej się z nią stanie. Mam nadzieję, że to też się jakoś wyjaśni; w końcu na początku była taką energiczną postacią, a teraz tylko leży w pokoju.
Zastanawia mnie też, jak to będzie z tą znajomością Kayth z Julianem - niby wydaje się taki porządny i wgl, ale mam wrażenie, że coś namiesza.
Czekam na kolejny rozdział ;). I bardzo dziękuję za komentarz pod moim. Powoli zbliżam się już do zakończenia, ale cieszę się, że ci się podobało ^^.
Cieszę się, że Ci się podobało!
UsuńSposobów na powiększenie Podziemia raczej nie ma, zakładam, że jego wielkość jest taka sama, jak wielkość Ziemi (choć w sumie mniejsza, skoro im niżej, tym bardziej zmniejsza się średnica).
Wszystko sprawdziłam, były zarówno motory, tatuaże (te pojawiły się duuużo wcześniej), no i irokezy też, choć z pewnością nie były popularne. Co tu dużo mówić, oryginalny z jego facet.
Historia Nadine się wyjaśni za jakieś 2/3 rozdziały (:
Nie masz za co dziękować, ja zawsze komentuję :D
Dziękuję! :*
Bardzo przepraszam, że pod tamtym rozdziałem nie pojawił się komentarz. Tak, po raz któryś piszę, że na pewno skomentuję, a później dupa — nie ma po mnie słowa. Postaram się to jakoś wynagrodzić, chociaż z góry mówię, że przez ostatni czas marnie u mnie z weną — na komentarze jak i na rozdziały.
OdpowiedzUsuńDwadzieścia lat to jednak szmat czasu… I nawet na Polach Elizejskich jest to jednak dłuższy okres, w którym może dużo się pozmieniać. Widzę, że dla jednych czas był bardzo dobry i ich uszczęśliwił, jak i też był zły, wyniszczył życie tak jak Nadine. Tak cholernie mi jej szkoda… Jest to ponownie wina Anne. W końcu, gdyby się nie pojawiła, ta szalona i kochana dziewczyna nigdy nie zaznałaby takiego bólu i cierpienia. Nadal zastanawiam się, co spowodowało TAK NAPRAWDĘ odejście panny(?) A. Niby wiemy, że było to związane z matką, ale kurcze — sama nie wiem, jaka może być prawda i chciałabym ją już bardzo poznać.
Kayth i Julian… Ja od początku wiedziałam, że ich ze sobą zeswatasz. I uważam, że tworzą nawet dobry związek. Przyjaciele od seksu. Tak, lubię takie coś… Jednak nie wiem, a w każdym razie nie napisałaś, czy Kayth czuje coś więcej do Juliana. Czy kocha go, ale z myśli nie może wyrzucić Scara? Czy okłamuje samą siebie i innych, mówiąc, że czuje coś więcej do przyjaciela? A powracając do Scara… Czy odnalazł Anne? Jestem ciekawa jak bardzo się zmienił… Zapewne nawet jeśli będzie większym chamem (chociaż w to wątpię), to i tak skradnie mi znów serce. Ale nie podoba mi się ta wzmianka o irokezie. Motory kocham, ale irokez… Niecierpliwie czekam na ich spotkanie <3
Całuję i zapraszam do siebie :*
www.kiedy-runie-niebo.blogspot.com
I tak w ogóle... ELSA NA AVKU <3 <3 <3
UsuńTeż kocham Krainę Lodu <3
Chyba zaraz zasiądę w łóżeczku i po raz setny ją obejrzę, jakoś naszła mnie ochota, haha <3
A ja Krainę widziałam tylko raz, rok temu w kinie ^^ Ale Elsa jest świetną postacią!
UsuńNie masz za co przepraszać, znam zarówno brak czasu, brak weny, jak i zapominalstwo :D
Powody odejścia Anne się w sumie wyjaśniły - chciała być bliżej córki i zabić Henry'ego :) Ale cała jej historia wyjaśni się za kilka rozdziałów.
Kayth kocha Juliana, ale raczej jako przyjaciela. Choć myśli, że nie tylko jako przyjaciela. Ale teraz Scar sporo namiesza między nimi.
Widzę, że nie ma tu ani jednego fana irokezów... A to taki mały, malutki irokez. No cóż, może mu go zmienię ^^
Dziękuję! :*
Czytam i kocham to opowiadanie od samego początku, aczkolwiek wolę obserwować i zazwyczaj nie komentuję.
UsuńOczywiście rozumiem, samej też nie zawsze chce mi się komentować inne opowiadania (:
UsuńDziękuję! :*
To ja wierna fanka od początku historii i zawsze ja komentuje na bieżąco.
OdpowiedzUsuńRety spotkanie Kayth i Scara.
Że też musiałaś zakończyć w tym momencie no wiesz jesteś okrutna.
W ogóle bardzo spodobała i się postać Tess.
Naprawdę miałam łzy w oczach gdy czytalam wszystko co opisałaś i przeżyła ta niezwykła dziewczyna.
Właściwie nie sądziłam że jest taka osoba która może poświęcić się w jakikolwiek sposób.
I widzę jak tutaj dwadzieścia lat wpłynęło na wiele osób.
Zwłaszcza na naszą bohaterkę.
wi szykuje się wojna, która może wiele zmienić.
Jestem ciekawa jak potoczy się to wszystko dalej.
Aż czytam z wypiekami na twarzy naprawdę.
i czekam na ciąg dalszy
Wiem, że jesteś i bardzo się z tego cieszę! (:
UsuńWiem, jestem okrutna, ale uwielbiam kończyć rozdziały w takich momentach!
Cieszę się, że polubiłaś Tess! Kayth rzeczywiście się trochę zmieniła, z pewnością jest bardziej zadziorna i buntownicza.
Dziękuję! :*
To chyba najsmutniejszy rozdział w całym opowiadaniu. Jeszcze mi się w głowie włączyła piosenka z Titanica przy opisie tej scenki.
OdpowiedzUsuńOk. Cutie jest. ^^
Nowa postać. Już się nie mogę doczekać w co się wpakuje taki aniołek. Układy z bogiem śmierci? Tanatos nie wygląda mi na kogoś, kto po prostu może się z kimś zaprzyjaźnić. Ale ja, jako, że lubię intrygi, to wszędzie ich szukam. No ale nie możesz sobie od tak wprowadzić takiej uroczej postaci. Jak się zawiesi w jednym akcie strzelbę na ścianie, to w następnym trzeba z niej strzelić. Więc coś się jej stanie lub jakoś się zmieni. Nadine też była taka kolorowa i teraz jest jak jest :>
Swoją drogą, fajna kłótnia z Tanatosem. Nareszcie Kayth pokazała pazurki, w przeciwieństwie do boga, który dał się jej zastraszyć. Oj, Tanatos to taki słodko-głupi mroczny potworek ^^. Nie spodziewałabym się czegoś takiego po bogu śmierci.
Zastanowiły mnie te szramy na portrecie Scara (bo mi się skojarzyły z Wolverinem :)). Wyjaśni się to kiedyś? Może sam tak zrobił?
Julian powinien nabrać kolorów, ma okropny Mery Sue charakter. Jeśli nie nabierze, to skłoni mnie to do podejrzeń, że trzymasz go tylko w jakimś niecnym celu.
Hej, a tak właściwie skąd się biorą te szkielety? To jakiś rodzaj kary, nekromancja, czy co?
Aha, i Scar. Co on robił na ziemi przez te 20 lat? (I w ogóle co się działo przez te 20 lat?). Cwaniaczek ma irokeza... jak dla mnie może być nawet taki szpikulcowaty, zielony :> I tatuaże... Taki wygląd (motocykl również wliczając, chociaż je lubię) kojarzy się z prostackimi punkowcami, co to podchmieleni próbują poderwać wszystkie przechodzące obok laski. Stereotyp, ale jednak jest. Samo słowo "irokez" raczej się kojarzy z takim, który opisałam, niż z takim małym, o który ci chodziło. Więc, jak dla mnie, z mrocznego dupka, zrobił się punkowym dupkiem (nie chodzi tylko o irokez, bardziej o cały wygląd).
Tym optymistycznym akcentem zakończę i zapewnię, że czekam na więcej ;)
Rzeczywiście chyba najsmutniejszych. W Zaplątanych to była śmierć Algidy, tutaj śmierć Tess.
UsuńZ Tessie to nie wiem, co zrobię. Wprowadziłam ją po to, by Kayth miała swoją uczennicę. Stwierdziłam, że skoro minęło 20 lat to w pałacu musi pojawić się ktoś nowy i skoro tak, dlaczego by go nie dać do Kayth. Chciałam, by Tess była w zasadzie jedyną postacią w pałacu, która naprawdę zasłużyła, by w nim być. Tanatos chyba ją tak po prostu polubił (jak wszyscy), ale kto wie, jak będę miała wenę to może coś wykombinuję ^^
Tanatos ostatnio czuje się coraz bardziej zagrożony. Nie od dawna wiadomo, że Persefona i Hades go nie lubią, a jeśli Kayth by na niego doniosła, mógłby stracić "pracę". Jestem pewna, że któryś z pomniejszych bogów mógłby zając jego miejsce i już wkrótce to nie Tanatos nazywany byłby Bogiem Śmierci.
Scar sam zrobił te szramy ^^ Był w złym nastroju po stracie Anne i razem ze zmianą imienia chciał zapomnieć o przeszłości, przy okazji niszcząc portret. I kategorycznie odmówił pozowania do kolejnego (no tak, Scara do pozowania można było zmusić chyba tylko, jak był dzieckiem) no i musiał zostać taki portret.
Postaram się coś zrobić z Julianem, bo widzę, że go bardzo nie lubicie :D
Szkielety wyjaśniałam chyba w czwartym rozdziale, więc daaawno temu. Hades wyciąga je z Tartaru, żeby mu służyły. Można sobie tylko wyobrazić, co przeszły w Tartarze, skoro tak wyglądają. Nie mogą umrzeć, więc zostają z nich tylko żyjące szkielety :P
Na irokeza też jest duży hejt jak widzę :D Kayth też na niego wjedzie, bez obaw. Może sobie da spokój z irokezem, ale tatuaże i motor zostają ^^
Dziękuję! :*
Znowu się spóźniłam :c eh
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :***, naprawdę nie rozumiem co ci się w nim nie podobało :/
Jako, że należę do osób, które mocno (a nawet bardzo) przeżywają filmy i książki, czytając historię Tessie zalałam się łzami (dosłownie)
Scar wrócił! :) (osobiście bardzo się cieszę (mimo, że to dość stereotypowe) mocno trzymam za nich kciuki ^.^) Już się bałam, że zeswatasz ze sobą Kayth i Juliana
Znowu będę zaglądać codziennie, żeby potem (zniechęcona czekaniem) się spóźnić ;)
Kocham twojego bloga :* i już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów (ale też i nie, bo im szybciej je przeczytam tym szybciej się skończą:'()
Weny i czasu ♥♥♥
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało!
UsuńPrzepraszam, że wywołałam w Tobie taką reakcję, ale z drugiej strony cieszę się, że płakałaś, bo to znaczy, że dobrze opisałam historię Tess ^^
Będzie malutki (naprawdę malutki, nie będę z tego robić głównej osi opowiadania) trójkąt Scar-Kayth-Julian, choć już wiem, komu wszyscy kibicujecie :D
Dziękuję za tak miłe słowa i za to, że tyle ze mną (i z tym opowiadaniem) wytrzymałaś! :*
Trafiłam tu dość niedawno (coś koło 15 rozdziału) i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Muszę przyznać, że przez Ciebie byłam nieźle niewyspana, bo nie mogłam się oderwać i te pierwsze 15 rozdziałów przeczytałam za jednym zamachem :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest świetne i bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Choć nie wyrobiłam w sobie nawyku komentowania rozdziałów, możesz być pewna, że kolejne wpisy będą czytane :) Bardzo polubiłam Twoich bohaterów. I mam tylko jedną prośbę: niech opowiadanie zakończy się szczęśliwie dla głównej bohaterki! ;)
Nie przestawaj pisać, masz ogromny talent!
Pozdrawiam :*
Ola.
Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się tak spodobało i podziwiam, że zdołałaś przeczytać wszystko za jednym zamachem! Wychodzi chyba ponad 100 stron A4 (:
UsuńDziękuję, że dałaś znać, że jesteś i czytasz! Nie zdradzę, jak zakończę opowiadanie, ale mogę powiedzieć, że będzie to bardzo nieoczekiwane zakończenie. Czy szczęśliwe? Nie do końca, ale też nie złamie serca Kayth (:
Dziękuję! :*
Scar wrócił! Ale jestem zadowolona z tego, że Kayth nie przyjmie go z otwartymi ramionami. Jednak mądra z niej dziewczyna:)
OdpowiedzUsuńWedług mnie jeśli Tessie ma 15 lat to zachowuje się zbyt dziecinnie.
Szkoda mi Nadine, mam nadzieję, że wyzdrowieje.
Pozdrawiam serdecznie!
"Jednak"? :D Kayth rzeczywiście jest inteligentna, inaczej nigdy nie utrzymałaby się w pałacu (:
UsuńTess może rzeczywiście zachowuje się trochę dziecinnie, ale wtedy, w okresie międzywojennym, były całkowicie inne czasy po prostu i inne metody wychowywania (:
Dziękuję! :*
JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! No jak?!
OdpowiedzUsuńRozdział ogółem mi się podobał i mimo, że nie było dużo akcji to dowiedziałam się o nowej bohaterce i o jej historii, o tym że jest z Julianem (czemu?! Przecież ona kocha Scara!), no i... o powrocie mojego ulubionego bohatera! Tymi ostatnimi wymianami słów pokazałaś, że Kayth od razu wrócił humor ;). Uwielbiam ich sprzeczki.
I wiedz, że bardzo uważnie śledzę twojego bloga, ale jak napisałaś często nie wiem co napisać w komentarzu oprócz prostego "super!". Więc nawet jak nie pojawi się komentarz to ja tu jestem (jednakże postaram się częściej komentować c;)
Szczęśliwego nowego roku, weny, wspaniałych ocen i dużo słodyczy, bez przybierania na wadze ;P
Lydia
Lubię kończyć w takich momentach, jestem wredna, wiem :D Kayth kocha Scara, ale kocha też Juliana. Będzie musiała zdecydować, którego kocha bardziej.
UsuńCałkowicie rozumiem brak czasu na komentarze, wierz mi. Cieszę się, że czytasz (:
Dziękuję! :*
Uzależniłam się od Twojej twórczości, jeszcze w czasach Zaplątanych :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ci się podoba! :*
UsuńCzytam :)
OdpowiedzUsuńK.
Bardzo się cieszę! :*
UsuńBelka taka jak u Alathei zachęcila mnie do czytania, szczególnie, że opowiadanie jest o ducach ;D Szkoda, że na blogspocie jest ich tak mało. ;/
OdpowiedzUsuńTak, cytat z Boskiej Komedii pasuje i do jej i do mojego opowiadania ^^
UsuńŻeby nie było podejrzeń o to, że zgapiłam - miałam ten cytat pierwsza, już gdy zaczynałam tego bloga. Niemniej jestem pewna, że ona też ode mnie nie zgapiła, za to obie skopiowałyśmy z Dantego :D
Bardzo się cieszę, że lubisz historie o duchach i mam nadzieję, że ta ci się też spodoba (: Cieszę się również, że historii o duchach nie ma wiele, bo dzięki temu jestem oryginalna (:
Wiem, że z Dantego i nie oskarżam o plagiat, tylko stwierdziłam, że skoro macie ten sam cytat, to w pewnym aspekcie opowiadania muszą być podobne, ot co.
UsuńNo rozumiem, rozumiem (:
UsuńVakme, przepraszam ostatnio o wszystkim zapominam. Coraz mniej czasu, robi swoje.
OdpowiedzUsuńStaram wrócił. Robimy imprezę ;)
Julian po prostu jest zbyt miły. Tęsknię umrze? Błagam nie bo jest taka... kolorowa. To chyba odpowiednie słowo. Przeczuwam wojnę, ale wolałabym się mylić. A co z Beatrice i Hermesem? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Szkoda mi, Nadine, była moją ulubioną mieszkanką pałacu
. Ann jak mogłaś jej to zrobić.
Mogę zadać ci pytanie, nie musisz odpowiadać, jak nie chcesz.
Czy Kath jest spokrewniona z Ann?
Musiałam zapytać, wybacz. Po prostu ostatnio mam dziwne detektywistyczne zapędy. Obejrzałam"Kości" i kilka innych seriali i mi odbija. Co za dużo, to nie zdrowo.
To chyba najbardziej chaotyczny komentarz jaki w życiu napisałam. Serio. Ciekawe tylko co z tą Ann. Mam nadzieje, ze nas zaskoczy. N pewno zaskoczysz.
Pozdrawiam, Catty. :*
P. S
Za wszystkie błędy przepraszam. Autokorekta w telefonie to ZŁO.
Uwielbiam autokorektę, zawsze ciekawe rzeczy wychodzą :D
UsuńOczywiście doskonale rozumiem brak czasu, wierz mi.
Tessie już umarła, jeśli o to chodzi ^^ Ale nie planuję dla niej nieodwołalnej, całkowitej śmierci.
Niestety nie wiem, czy zdołam wpleść do opowiadania Beatrice. Jesteśmy w 1926 roku, a w sumie planuję jeszcze tylko jakieś 6-7 rozdziałów, a potem ruszam z czymś nowym :(
Kayth jest spokrewniona z Anne, dobrze myślisz (:
Dziękuję! :*
Nie zamieżasz wplatać Beatrice?! A już miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie. :-(
UsuńGdybym miała do niej dojść to opowiadanie musiałoby mieć jakieś 60 rozdziałów, a nie dam rady tyle napisać, zresztą Wam pewnie też by się znudziło :( Myślałam, że uda mi się dojść do czasów współczesnych, ale chyba się przeliczyłam. Możliwe jest jednak, że po Krainie napiszę Zaplątanych od nowa i wtedy rzeczy ułożą się nieco inaczej. Nie mogę niestety nic obiecać, bo mam również pomysł na nowe opowiadanie, już niezwiązane z mitologią i możliwe, że to ten projekt zrealizuję po Krainie (:
UsuńHej, słoneczko! ;*
OdpowiedzUsuńJestem, jak zwykle spóźniona, nieważne, mam nadzieję, że nie jesteś zła. :c
Kocham ten rozdział! Uwielbiam go po prostu, po pierwsze, dlatego, że zamieściłaś tutaj nie małą wzmiankę o Titanicu, a po drugie, że Scar wrócił. ^^ Ale o tym niegrzecznym dzieciątku za chwilę. Jakieś dwa lata temu miałam taką fazę na historię Titanica, co zapoczątkowała film z DiCaprio i Winslet. Najpierw wylałam morze łez podczas ogladania, potem napisałam bloga zmieniając końcówkę historii, a na w między czasie przegrzebywałam internet oraz bibliotekę w poszukiwaniu jakichś informacji o katastrofie. Och, ile ja się ciekawych rzeczy dowiedziałam, to aż szkoda gadać. Potrafiłam czytać nocami. Ale wracając do Twojego rozdziału, przepraszam, rozgadałam się, bardzo podobało mi się jak opisałaś historię dziewczynki, a racz
*o matko, co się dzieję z tym bloggerem, sam publikuje komentarze o.o*
Usuń* a raczek jak ona sama to zrobiła. Jest naprawdę bardzo dojrzała na swój wiek i naprawdę podziwiam jej postawę na statku. Wielokrotnie sama zastanawiałam się, co ja bym zrobiła, ale... nadal nie doszłam do żadnej sensownej odpowiedzi. Hm, bardzo się cieszę, że bóg śmierci znalazł Astora. :) Przynajmniej dziewczyna odetchnie.
Hm... Cholera, biedna Nadine... Osobiście nie mam pojęcia, co musiałoby się stać, aby jej stan się polepszył. Powrót Anne? Może Scar spróbuję coś zaradzić? Ach, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi...
Wracając do Scara... O BOGOWIE, KAYTH, TY JESZCZR STOISZ NA NOGACH?! Ja przeczytałam opis jego wygladu i już sturlałam się z krzesła. Do tego zalałam laptopa herbatą z wrażenia, no ale...
I na koniec... Ojennyy! Julian i Kayth są razem?! Jak pięknie! Życzę im mnóstwa szczęścia, chociaż wydaję mi się, że powrót Momosa nie uławti spraw w ich związku. :c
To ja się żegnam, życzę mnóstwa weny i czekam na kolejny rozdział! ^^
Pozdrawiam! :*
Oczywiście, że nie jestem zła! Bardzo się cieszę, że komentujesz każdy rozdział, na opóźnienia w ogóle nie zwracam uwagi, bo ważne, że jesteś (:
UsuńTeż miałam wielką fazę na Titanica. Film to niezaprzeczalne arcydzieło, wzbudzające morze emocji. Kilka lat temu oczytałam się o katastrofie bardzo dużo, a również przed tym rozdziałem zrobiłam mały research :D
Cieszę się, że uważasz, iż Tess jest dojrzała na swój wiek, bo spotkałam się również z opinią, że jest zbyt dziecinna ^^
Momentem przełomowym dla Nadine będzie następny rozdział (:
Taak, Scar wzbudził w tym rozdziale wiele emocji :D Związek Juliana i Kayth niespecjalnie mu się spodoba.
Dziękuję! :*
Czytam i wprost uwielbiam! Kayth i Scar to moja ulubiona para :)) A Cutie jest cudowny!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńOczywiście, że czytam i dobrze o tym wiesz. I ten komentarz niedługo zostanie rozbudowany.
OdpowiedzUsuńPs. Przepraszam, że tak późno napisałam komentarz :< Jestem dość opóźniona...
Wiem, wiem!
UsuńI nie masz mnie za co przepraszać, doskonale rozumiem wszelkie opóźnienia! (:
Podoba mis ię twoja prośba o komentarze. Naprawdę i rozumiem cię. Ostatnio mi napisałaś, że nie muszę komentować każdego rozdziału. I ja ci to powtórzę, co napisałam kiedyś tam. Jeśli czytam czyjąś pracę, pragnę ją docenić. Największym tego wyrazem jest pozostawienie komentarza, który (nie oszukujmy się) dla pisarza bloggowego jest największą zapłatą i szczęściem za rozdział. Dlatego ja komentuję.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. Bardzo mi się podobał, choć ta Tessa. Moja droga Vakme. Ja nie wierzę, by mała dziewczynka by coś takiego zrobiła. Nie powiem, ładna historia, ale przerysowana. Stara babcia na jej miejsce? Wybacz, ale ja już bym tą staruchę udusiła za to, że nie kazała dziecku uciekać. Heroiczna śmierć, ale miałam wrażenie, że zaczynam oglądać Titanica, a ja nie znoszę tego filmu. Nie mniej, było fajnie, ale nierealistycznie.
Zaręczyny Juliana i Kayth. Bardzo dobrze! Choć uważam, że za mało było o ich relacjach, ale i tak sądzę, że do ślubu raczej nie dojdzie. Ogólnie cieszę się, że ich połączyłaś. Teraz tworzą taką słodką rodzinkę!
Szkoda mi Nadine i to szczerze. Zaczęłam czytać kolejny rozdział, więc wiem jaki ze Scara dupek, dlatego jego pojawienie się na końcu uwazam za zbędne, bo ja bym osobiście go zabiła (da się?). Nie lubię go, ale na 90% czuję, że Kayth zostanie kolejną panią podziemia ;)
Rozdział 8\10 ;)
Masz rację, komentarze są bardzo ważne dla autora, by ten wiedział, co się czytelnikom podoba, a co nie i co w takim razie musi poprawić.
UsuńNaprawdę jestem niesamowicie wdzięczna za twoje komentarze, nie mogę wyjść z podziwu, że chce ci się wszystko komentować! :*
Cieszę się, że poprzedni rozdział ci się tak podobał, że wystawiłaś mu 10/10! Myślałam, że nigdy nie doczekam się takiej oceny :D Ten wyszedł dużo gorzej, a gdybym mogła cofnąć czas, w ogóle nie wprowadzałabym Tessie. No ale trudno, stało się, wyszła taka mała, nierealna bohaterka :( Jesteś trzecią albo czwartą osobą, która nie lubi Scara! Większość czytelników go lubi, także jesteś oryginalna ^^ Tak między nami, to jakbym go spotkała w realu, to bym mu przyłożyła w twarz :P
W ostatnim komentarzu pisałaś, że chciałabyś napisać opowiadanie związane z mitologią - jak tylko zaczniesz pisać, daj mi znać! Uwielbiam wszystko, co jest związane z bogami, więc oczywiście bardzo chętnie przeczytam :D
Jeszcze raz dziękuję! <3
Ja też bym mu przywaliła w twarz!!! Ty jedną stronę, ja drugą i by nieźle bolało (a przynajmniej taką mam nadzieję :) ).
UsuńJa kocham mitologię, kocham książki z nią związane. Seriale i filmy też obejrzałam. Nawet parę bajek ;) I oczywiście dam ci znać, choć znając uroki studiowania i to, że prowadzę dość długiego bloga sprawi, że troszkę czasu minie :( - a kusi!
I proszę bardzo! A co do Tessie... Dobrze zrobiłaś, że ją wprowadziłaś. Fajna postać i wprowadza taki ... klimat rodziny, więc jest dobrze, że ona jest ;)
Przeczytałem, ale skomentuje całość przy XX rozdziale
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na twój blog w tym tygodniu i nie mogę się oderwać! Z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej oczarowana
OdpowiedzUsuń