niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział XXVI. Pozwolić jej odejść


Kayth

Koniec. To takie smutne słowo, które mało komu dobrze się kojarzy. Koniec drzemki, koniec związku, koniec życia. Jest jednak również dobra strona końca, o której nie zapomnieli mieszkańcy Hadesu. Początek panowania Persefony i Scara witany był z wielkim entuzjazmem, od którego Ziemia drżała w podstawach. Przez ogromne straty ludzkie i materialne, do których przyczynił się Hades, mieszkańcy byli przekonani, iż każdy władca będzie od niego lepszy. Natomiast byłego Pana Podziemia czekały trudne czasy. Choć Persefona odnalazła w sobie resztkę człowieczeństwa, która nie pozwoliła jej zesłać go do Tartaru, jej humanitarna strona nie miała oporów, by wysłać go na Ziemię. By jeszcze bardziej uprzykrzyć mu życie, kazała mu pracować w zakładzie pogrzebowym, ponieważ powszechnie wiadomym było, że Pan Umarłych umarłych nienawidził. Mąż utarł jej trochę nosa, gdy wkrótce do Podziemia doszły słuchy, że zakład pochówkowy „Hades” odniósł wielki sukces, a jego filie zaczęły powstawać na całym globie. Ich właściciel był tak zajęty, że nie miał nawet czasu obmyślać planu zemsty na małżonce.
Euforia spowodowana zmianą władców nie trwała długo. Scar i Persefona wprowadzali zmiany, ale były to zmiany niewielkie, które nie poprawiały warunków życia mieszkańców Erebu. Jak dotąd największym osiągnięciem było poproszenie Posejdona o zapełnienie słodką wodą Jeziora Porzuconych Marzeń, które znajdowało się na środku tej krainy, a i tak to Kayth w największej mierze przyczyniła się do tego progresu. Persefona przerażająco szybko porzuciła głoszone wcześniej postulaty, zadowalając się pozycją, jaką zdobyła. Scar natomiast nie rozmawiał z matką od czasu, gdy dowiedział się, że przez kilkaset lat wiedziała o tym, co się stało z Anne i nie zająknęła się o tym ani słowem. Był zbyt dumny i zbyt rozwścieczony, by przerwać to chłodne milczenie, przez które najwięcej tracili poddani. Z takim nastawieniem władców kolejna rewolucja wisiała na włosku, a Kayth wcale nie była pewna, czy nie stanęłaby na jej czele. Rozmawiała o tym ze Scarem, ale był nieprzejednany. Próbował wprowadzać zmiany na własną rękę, ale było to trudne, gdy królowa blokowała wszystkie nowe ustawy; z czystej przekory, tylko dlatego, by zrobić synowi na złość i zmusić go do rozmowy. Kobieta nienawidziła Persefony z całego serca, ale wiedziała, że dopóki nie dostanie tego, czego chce, Podziemie pozostanie w martwym punkcie. Dodatkowo niepokoił ją fakt, że dopóki królowa nie miała co robić, miała mnóstwo czasu, by obmyślać plan ponownego pozbycia się ze swojego życia Anne Boleyn. Choć przyrzekła synowi, że nie tknie jej nawet palcem, była wystarczająco inteligentna, by obejść tę obietnicę.
Kayth była cierpliwa. Przez dwieście lat była duchem, przez pięć lat włóczyła się po poczekalni Hadesu, przez dwadzieścia lat czekała na powrót Scara. Była definicją cierpliwości. Jednak gdy pewnego pochmurnego dnia po raz kolejny odeszła z kwitkiem spod drzwi apartamentu władcy Podziemia, pomyślała, że jej cierpliwość się kończy.
– Na majtki Zeusa! Znowu go nie ma? - dobiegł jej głos, podczas gdy bez przekonania stukała do drzwi. Obróciła się na pięcie, przewracając oczami.
– Wyrażasz na głos moje własne myśli, Platonie – przywitała się i zanim do niego podeszła, po raz ostatni spojrzała na drzwi, upewniając się, że pozostawały zamknięte. - Chyba muszę zacząć się umawiać ze swoim własnym mężczyzną z tygodniowym wyprzedzeniem. Co cię do niego sprowadza?
– Właściwie chciałem odwiedzić ciebie, a gdy nie było cię w twojej komnacie, domyśliłem się, że będziesz tutaj. Jako że jestem starym człowiekiem, mogę się mylić, ale wydaje mi się, iż Scar wspominał o konieczności odwiedzenia Erebu.
Wolnym krokiem ruszyli ku wyjściu z pałacu, a Kayth uderzyła się dłonią w czoło.
– Faktycznie, całkowicie o tym zapomniałam! - westchnęła, po czym rzuciła mu rozbawione spojrzenie. - Odwiedzić mnie? Z własnej inicjatywy? W środku dnia? Poczekaj, tylko wyczaruję dziennik, by zapisać tę historyczną chwilę.
– Wiesz, Kayth, mam w komnacie przedstawiającą kaczkę pozytywkę. Gdy się ją nakręci, kaczka zaczyna kwakać... To smutne, ale ta pozytywka jest zabawniejsza od ciebie.
– Nauczyć... się... kwakać - zanotowała w dzienniku, który pojawił się w jej dłoniach po tym, jak za pomocą magii przywołała go ze skrytki w swojej komnacie.
Zerknęła na Platona, chcąc puścić mu oko, jednak on patrzył nieobecnym wzrokiem na księgę.
– Czy to jej dziennik? - spytał cicho, a do jego głosu, ku jej przerażeniu, wdarła się tęsknota.
– Dlaczego mówisz „jej”, a nie „twój”? - odpowiedziała pytaniem. Choć bardzo podobał jej się zwrot, jakiego użył, nie była przyzwyczajona, by ludzie rozumieli wewnętrzną walkę, jaką toczyły ze sobą Kayth i Anne.
– Ponieważ oboje dobrze wiemy, że Kayth nie równa się Anne – odparł, na co jej serce podskoczyło. Czyżby naprawdę ją rozumiał? Czy mężczyzna, który zawiódł ją w tak wielu sprawach mógł nie zawieść jej w tej jednej, najważniejszej? - Byłem mentorem Anne zaledwie parę lat, ale takiego charakteru nigdy się nie zapomina... Jeszcze nigdy nikomu tego nie mówiłem, ale spośród wszystkich, których byłem mentorem, ona była moją ulubienicą.
– Oczywiście, że była – mruknęła Kayth zajadle, czując ogarniającą ją frustrację. - Nie mogę zrozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo ją kochali.
– Nie rozumiesz tego, bo jesteś wspaniałym człowiekiem. Ja, Scar, nawet Nadine, mieliśmy w sobie ciemność, która była przyciągana przez ciemność Anne i właśnie dlatego tak bardzo nam na niej zależało. Rozumieliśmy ją, wspieraliśmy ją, kochaliśmy ją. Jednak ty, Kayth, straciłaś wspomnienia wszystkich okropności, które przeżyła i dzięki temu stałaś się najlepszą wersją siebie samej. Nie masz już w sobie ciemności, masz za to pokłady jasności, które umieją nawrócić nawet tych, co do których inni stracili już nadzieję. Powinnaś być z tego dumna i nigdy nie powinnaś chcieć, by to się zmieniło. Nawet jeśli Scar będzie na ciebie naciskał, nawet jeśli sama będziesz mieć wątpliwości. Nie będę ukrywać, że tęsknię za Anne i chętnie powitałbym ją z powrotem w moim życiu... ale ta decyzja należy tylko do ciebie, Kayth. Cokolwiek zadecydujesz, masz moje pełne poparcie.
Spojrzała mu w oczy i choć filozof zawsze ją irytował, po raz pierwszy w życiu pomyślała, że on jedyny ją rozumie. Przytuliła go mocno, chcąc tym gestem wyrazić swoją wdzięczność.
– Czy mnie również przytulisz?
Zamarła, po czym powoli odsunęła się od Platona i obróciła na pięcie. Znalazła się oko w oko z największym potworem w Podziemiu. Henry uśmiechnął się drwiąco i wyciągnął ku niej ramiona. Odepchnęła go tak mocno, że niemal się przewrócił. Choć filozof nie wiedział, co między nimi zaszło, westchnął głośno.
– Och, dzieciaki, zostawię was, byście mogły się w spokoju pobawić – Kayth momentalnie zapomniała, dlaczego wcześniej myślała, że mogłaby go polubić. Filozof odszedł powolnym krokiem, opierając się na lasce, a ona nawet się z nim nie pożegnała, wpatrując się morderczym wzrokiem w swego przyszywanego syna.
– Wiesz, Kayth, zastanawia mnie, dlaczego wciąż nie powiedziałaś o tym, co zrobiłem, Scarowi... - zaczął Henry, obrzucając ją zaciekawionym spojrzeniem.
– To niech cię zastanawia – warknęła i choć nie była to riposta najwyższych lotów, nie potrafiła udzielić mu innej odpowiedzi. Sama nie wiedziała, co powstrzymywało ją od powiedzeniu Bogowi Nocy o tym, że to jej wychowanek zabił Nadine. Na początku był to wstyd, tak jakby to ona ponosiła winę za jego czyn. Później była rozpacz, która sprowadziła myśl, że może Henry jeszcze się nawróci. Teraz? Teraz pojawiła się myśl, że cokolwiek zrobiłby mu Scar, nie byłoby wystarczające. Wiedziała, że mężczyzna wpadłby w szał i najpewniej mocno poobijanego Henry'ego zesłał do Tartaru. Ona jednak zaczęła obmyślać w głowie swój własny plan. Plan, który nie tylko skaże mężczyznę na cierpienia, ale również odbierze mu to, co uważa za najcenniejsze. Widząc jego pełen zadowolenia uśmiech, odpowiedziała mu tym samym. - Och, śmiej się... póki jeszcze możesz.
– Groźby do ciebie nie pasują, Kayth – odparł, a uśmiech zniknął z jego ust.
– Masz rację, ale to nie jest groźba. To zapowiedź.
– Zapowiedź czego? - spytała wesoło Rosae, doganiając ich w drodze na błonia i obejmując swego narzeczonego w pasie. Henry wysunął podbródek do przodu i rzucił Kayth wyzywające spojrzenie. „Twoje słowo przeciwko mojemu”, zdawał się mówić.
– Zapowiedź mojego nowego spektaklu – odparła lekko, a wzrokiem przekazała mężczyźnie, że rozliczą się na jej własnych warunkach. - Będę parodiować Scara. Naprawdę nie wiem, czy lepiej rżeć jak osioł, czy piać jak kogut.
– Najlepiej udaj pawiana – poradziła Bogini Kwiatów, uśmiechając się do niej szeroko. Przez krótką chwilę Kayth miała wielką ochotę sprawić, by odsunęła się od mężczyzny, którego uważała za miłość jej życia, a który był kłamcą i mordercą, ale powstrzymała się. Zabijając Nadine, Henry chciał sprawić, by cierpiała. Ona pragnęła tego samego dla niego, dlatego musiała przygotować plan dużo brutalniejszy, niż wyznanie prawdy jego narzeczonej. - Niestety musimy cię opuścić, Kayth. Obiecaliśmy Apollinowi, że wpadniemy na Olimp posłuchać jego nowego utworu.
– To ty mu to obiecałaś – mruknął Henry, przestając patrzeć na Kayth i posyłając swej narzeczonej podejrzliwe spojrzenie. - Jak na boga, który ma dziewięć swoich własnych Muz, bardzo mu zależało na twojej opinii...
Rosae uśmiechnęła się ze zmęczeniem do Kayth i uniosła dłoń do góry, pokazując mieniący się światłem pierścionek zaręczynowy.
– Założyłeś mi obrożę, pamiętasz? - zażartowała. - Apollo doskonale wie, że niedługo się pobieramy, więc przestań być takim zazdrośnikiem.
– Może i wie, ale wolałby nie wiedzieć – burknął, na co bogini dała mu kuksańca w bok i pożegnawszy się z Kayth, ruszyła wraz z narzeczonym w stronę pałacu.
Kobieta patrzyła za nimi, zastanawiając się, czy Henry naprawdę darzył Rosae uczuciem. Zawsze wydawało jej się, że tak, ale mężczyzna już raz pokazał jej, jak bardzo myliła się względem jego osoby. Poza tym, był siostrzeńcem Anne Boleyn. Oszukiwanie miał zapisane w genach. Kiedy jednak patrzyła na ich oddalające się sylwetki, wiedziała, że choć mężczyzna był urodzonym kłamcą, w sprawie miłości mówił prawdę. Tak samo jak Anne.

***
Scar

Nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego tak bardzo chciał być władcą. Odkąd jego matka wysłała Hadesa na Ziemię (swoją drogą, skazanie Boga Umarłych na pracę w zakładzie pogrzebowym? To jak wpuszczenie uzależnionego do sklepu monopolowego), tonął w pracy. Nigdy nawet nie podejrzewał, że jego ojciec musiał zajmować się tak wieloma sprawami. Gdyby to jeszcze były ciekawe sprawy! Ale kiedy musiał kontrolować statystyki dusz w Hadesie i omawiać z Demeter dostawy żywności, najciekawszą częścią było skupianie się na tym, by nie zasnąć. Choć prywatnie nie tęsknił za ojcem, nie mógł zaprzeczyć, że miał on dużo większe doświadczenie w kontrolowaniu Podziemia. Miał okropny charakter, to fakt, ale to właśnie on sprawiał, że był tak zaradny i zorganizowany. Gdyby rewolucja miała miejsca sto lat wcześniej, Scar bez trudu przejąłby obowiązki Hadesa, co więcej, napawałby się nową władzą i nowymi możliwościami. Teraźniejszy Scar jednak kochał Kayth, a co za tym szło, chciał być dla niej lepszym człowiekiem. Wszystkie sprawy Hadesu starał się załatwiać tak, by zyskać jak najwięcej korzyści dla jego mieszkańców. Było to pracą żmudną i wycieńczającą, a mężczyzna w chwilach zwątpienia zastanawiał się, czy nie porzucić nowych zasad moralnych i nie pójść po najmniejszej linii oporu, wybierając rozwiązania niekorzystne dla poddanych.
Wracał z Erebu na Pola Elizejskie na Deltusie. Odkąd wojna się zakończyła, a Hades został wypędzony, atmosfera zrobiła się dużo lżejsza i było to wyczuwalne nawet w powietrzu. Uszu Scara dochodziły płynące z pałacu rozmowy i śmiechy poddanych. Na Polach Hadesowych, na których nie tak dawno temu miała odbyć się egzekucja władcy, były porozkładane koce, na których siedziały grupy znajomych, ciesząc się z pięknej pogody i bezpieczeństwa, w jakim żyli. Jedną z grup stanowili Kayth, Platon, Tessie i, ku niezadowoleniu Scara, Julian. Nieco dalej w jeziorze pluskały się zakochane pary (i Cutie), a w Ogrodach Persefony jakaś szatynka pielęgnowała kwiaty. Kiedy Scar zdał sobie sprawę, że była to jego matka, odwrócił wzrok. Nie pamiętał, by kiedykolwiek był na kogoś tak wściekły, jak od pewnego czasu był na nią. Podejrzewał, że kiedyś jej wybaczy, ale miał stuprocentową pewność, że już nigdy jej nie zaufa.
Odstawił swego pegaza do stajni i szybkim krokiem ruszył w stronę Pól Hadesowych. Ludzie kiwali mu głową, gdy przechodził obok nich, a on, korzystając z sugestii Kayth, starał się do nich uśmiechać, choć zapewne wychodził mu z tego grymas. Nie był osobą, która emanowała pozytywną energią. Gdyby to od piorunowania wzrokiem zależała popularność, byłby najbardziej lubianą osobą w Podziemiu.
Kayth siedziała wraz z przyjaciółmi na kocu w czerwono-czarną kratę i wyjmowała z wiklinowego kosza kanapkę. Z uśmiechem potakiwała czemuś, o czym mówił Julian. Nagle jednak zamarła i jakby wyczuwając obecność Scara, odwróciła głowę w jego stronę, a ich spojrzenia się spotkały. Upuściła kanapkę, która wpadła z powrotem do kosza i przestała zwracać najmniejszą uwagę na Juliana.
– Scar! - zawołała, wstając z klęczek i biegnąc w jego kierunku. Nie widzieli się od ponad tygodnia, w trakcie którego on musiał wybrać się do Erebu, by pilnować prac nad nowym, pierwszym od kilkuset lat, osiedlem mieszkaniowym. Wpadła na niego z takim impetem, że niemal zwaliła go z nóg. Objął ją w pasie i zakręcił się z nią dookoła własnej osi. Nie był typem mężczyzny, który uśmiechał się do ludzi... ale do niej mógłby uśmiechać się cały dzień.
Złapawszy kobietę za rękę, podszedł do jej przyjaciół i skinął im głową na powitanie. Julian i Tessie powitali go bez entuzjazmu, ale Platon wydawał się dość szczęśliwy, że go widzi – jeśli za miarę szczęścia przyjmie się fakt, iż się nie skrzywił.
– Dawno cię nie było – powiedział, gdy Scar i Kayth usiedli na kocu. - Zanim udasz się w następną podróż, pogódź się z Persefoną, proszę. Ostatnio nie da się z nią wytrzymać.
– Jeśli miałoby to znaczyć koniec twych mąk... mogę się na nią gniewać już wiecznie – puścił mu oko, wyjmując z kosza kanapkę. Wystarczyły dwa gryzy głodnego Boga Nocy, by chleb zniknął, a jego widocznemu braku manier przy jedzeniu krytycznie przyglądała się Tessie. Zanim miała szansę nauczyć go zasad dobrego zachowania, na ich głowy spadły krople wody.
– Woda jest taaaka... mokra! Cutie kochać taplanie w mokrej wodzie! - zawołał Zilant, który latał nad ich głowami, wróciwszy z jeziora. Gdyby tak tylko Scar sprowadził do niego jakieś potwory morskie...
Później jednak Kayth zaciągnęła mężczyznę do wody i Scar po raz pierwszy musiał przyznać Cutie'emu rację - w pływaniu rzeczywiście można się było zakochać.
Kilka dni później Bóg Nocy wyruszył w następną podróż do Erebu, tym razem w towarzystwie Kayth. Często rozmawiali o jej rodzinie i o bólu, który ten temat powodował, po czym wspólnie uznali, że czas zmierzyć się z przeszłością. Szkoda tylko, że przeszłość miała twarz Thomasa Boleyn.
Mając w pamięci ich pierwszą wycieczkę do tej krainy, Kayth przestrzegła Boga Nocy, że jeśli wpadnie na głupi pomysł typu zrzucenie jej z pegaza, nie minie sekunda, nim do niej dołączy, ale za pomocą jej czarów zmieniony w pawiana. Scar nie miał nic przeciwko małpom, ale niekoniecznie chciałby być jedną z nich. Podróż więc przebiegła im nadzwyczaj spokojnie, choć parę razy, tylko by wywołać w niej strach, zbliżył Deltusa niebezpiecznie blisko jej pegaza. Za każdym razem, gdy to robił, miał wrażenie, że zaczynał rosnąć mu ogon.
Ereb pogrążony był w ciszy, która była miłą odmianą od jęków i wrzasków, dochodzących stamtąd za panowania Hadesa. Było jeszcze wiele do zrobienia, ale sam fakt, że mogli pozostawić pegazy przy strumyku z pitną wodą napawał nadzieją. Kraina zmierzała ku lepszemu i nieważne, jak bardzo Persefona będzie chciała mu utrudnić jego realizację, Scar zrealizuje swój cel zrobienia z niej drugich, może nieco uboższych Pól Elizejskich.
Choć wszystko w Erebie rozkwitało, dom Thomasa Boleyn wyglądał tak samo, jak sto lat temu. Mała, jednoizbowa chatka była opłakanym stanie, o czym świadczył fakt, że zatrzęsła się w posadach, gdy do niej weszli. Brak drzwi i rozlatujący się dach również nie były symbolem bogactwa.
– Halo? - zawołała Kayth, całkowicie niepotrzebnie. W ruderze nie było nikogo, oprócz robactwa. Kobieta powoli przespacerowała się po jej wnętrzu, przyglądając się ubogiemu umeblowaniu i krzywiąc się, gdy podłoga pod jej stopami trzeszczała. Zwróciła spojrzenie ku Scarowi. - Zaczekamy tu?
– A zmieścimy się we dwoje? - spytał żartobliwie, na co córka Hekate posmutniała.
– Żył tyle lat w takich warunkach, podczas gdy w pałacu jest tyle wolnych komnat...
– Chyba nie mówisz poważnie! Twój ojciec to potwór. Może tego nie pamiętasz, ale w momencie, w którym znudziłaś się królowi, Thomas odwrócił się od ciebie plecami! Dopóki byłaś królową, byłaś jego kochaną córeczką, a gdy tylko ten etap się skończył, wyparł się ciebie. Żył jeszcze pięć lat po twojej egzekucji i do końca życia już ani razu nie wspomniał twojego imienia.
– I to jest powód, by resztę wieczności spędził tutaj zamknięty? - odparła, udowadniając, że jego słowa nie zrobiły na niej takiego wrażenia, na jakie liczył. - Nie można definiować człowieka przez jeden uczynek...
Popatrzył na nią, mrużąc oczy.
– A gdyby tym uczynkiem było zabicie przeciwnika politycznego? Wyrzucenie na bruk władnej córki? Znęcanie się nad biedniejszymi? - mówił cicho, podchodząc coraz bliżej niej, udowadniając, że w izbie mogą się zmieścić dwie osoby. Kayth cofała się z niepewną miną.
– Myślałam...
– Wiem, co myślałaś – warknął. - Myślałaś, że jego jedyną winą było odwrócenie się od ciebie... od Anne... w momencie, w którym najbardziej go potrzebowała i nie uznałaś tego za zły uczynek. Pewnie nawet w myślach mu pogratulowałaś, bo wreszcie ktoś dał Anne to, na co zasługiwała. Wreszcie był ktoś, kto gardził nią tak samo, jak ty nią gardzisz.
– Ja wcale... Nie o to mi chodziło! - zaperzyła się, a po jej oczach widział, że dotknął czułego punktu. Niemal przyszpilał ją do ściany, więc odepchnęła go od siebie i popatrzyła na niego zimno. Zanim zdążyła dodać coś na swoje usprawiedliwienie, chatką zatrzęsło od ciężkich kroków przybysza.
– Złodzieje! Nie pozwolę wam mnie okraść, wy parszywe... - krzyknął Thomas Boleyn, wbiegając do środka i wygrażając im pięściami. Rozpoznawszy swoich gości, zmarkotniał. - Ach, to wy.
Scar powoli odwrócił wzrok od Kayth i uśmiechnął się do niego drwiąco.
– Złodzieje z pewnością tylko czyhają na okazje, by cię okraść... To wielki pech, że wszystko co posiadasz to głupota, ponieważ chętnie ułatwiłbym im zadanie.
– Czego znowu ode mnie chcecie? - burknął zarumieniony od biegu i złości mężczyzna, siadając na łóżku, które pod jego ciężarem niebezpiecznie się ugięło.
– Odwiedziliśmy cię tylko raz w ciągu stu lat, więc radzę zmienić ton – zasugerował Bóg Nocy z niebezpieczną nutą w głosie, opierając się o ścianę i zaplatając ręce na piersi.
– Czy pana żona nadal tu mieszka? - spytała niespodziewanie Kayth, rozglądając się po izbie ze zmarszczonymi brwiami. - Nie ma tu żadnych damskich rzeczy...
– Czy wszechobecny brud nie powiedział ci, że od dawna nie było tu kobiety? - warknął Thomas. - Pewnego dnia Margaret wyszła nad jezioro, by przynieść wodę, w której chciała uprać nasze ubrania i już nie wróciła. Została zabita przez jeden ze szkieletów Hadesa, podobnie jak duża część moich sąsiadów.
– Na ciebie oczywiście nie trafiło – mruknął Scar pod nosem.
Ton ojca Anne był zdawkowy i wydawało się, jakby największą przykrość sprawiał mu brud w domu, którego samemu nie chciało mu się posprzątać. Mimo to, Kayth przyłożyła dłoń do ust i powiedziała cicho:
– Naprawdę bardzo mi przykro. To musiał być dla pana poważny cios.
Mężczyzna machnął ręką.
– Za życia straciłem syna i córkę. Przywykłem do straty.
– Tak, słyszałam... To w tej sprawie tu jestem - kobieta odchrząknęła, jednocześnie zrobiwszy się blada. - George chciał, bym panu przekazała, że panu wybaczył.
Bóg Nocy rzucił jej zaskoczone spojrzenie, zastanawiając się, skąd miała taką informację. Gdy nic innego nie przyszło mu na myśl, założył, że Anne musiała o tym napisać w dzienniku.
– Cóż, nie miał dużo do wybaczania, biorąc pod uwagę, że od niego ojciec nigdy się nie odwrócił – wtrącił zimno.
Oboje jednak go nie słuchali, wpatrzywszy się w siebie nawzajem. Thomas zwilżył usta i spytał powoli:
– Skąd o tym wiesz? Czy mój syn się z tobą kontaktował?
Kayth zignorowała jego pytanie, a jej głos był cichy i drżący.
– Chcę, żeby pan wiedział, że Anne również by panu wybaczyła. Mimo, że pan się od niej odwrócił w najtrudniejszym dla niej czasie, ona by panu wybaczyła.
Scar zacisnął pięści, ponieważ nigdy nie pochwalał pomysłu, by Kayth udzieliła przebaczenia temu potworowi. Thomas natomiast przez kilka chwil przyglądał jej się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym na jego usta wpłynął kpiący uśmiech.
– Chyba nie znasz mojej córki. Poza tym, ja nie chcę jej przebaczenia. Nie żałuję niczego, oprócz tego, że uwierzyłem, iż mogłaby wynieść rodzinę Boleyn na szczyt. Jeśli ktoś miałby komuś przebaczyć to ja jej, nie odwrotnie – ziewnął głośno, lustrując ich spojrzeniem. - Chciałbym się wyspać, więc może moglibyście już wyjść?
– Jeszcze jedna sprawa – powiedział Scar, prostując się i stając naprzeciwko niego. W następnej chwili nos Thomasa Boleyn był złamany, a brudny parkiet dodatkowo poplamiła krew.
– Scar! - upomniała Kayth, ale w jej głosie nie było tak wielkiej nagany, jak mógł się spodziewać. Nawet nie ruszyła się z miejsca, by pomóc ojcu, który jęczał z bólu, przyciskając do nosa prześcieradło.
Bóg Nocy wzruszył ramionami.
– Jeśli ktoś miałby komuś przebaczać to ja jemu, nie odwrotnie – zakpił, cytując wcześniejsze słowa swojej ofiary.
Podał jej dłoń i razem wyszli z chatki, nie oglądając się za siebie i nie zwracając uwagi na przekleństwa, które Thomas mruczał w ich kierunku.
Podczas drogi ku pegazom, Scar kątem oka obserwował Kayth. Nie odezwała się do niego ani słowem, pogrążona we własnych myślach. Mężczyzna wiedział, że spodziewała się czegoś innego po spotkaniu z ojcem. Była tak dobra, że chciała mu przebaczyć, by mógł żyć w spokoju z własnym sumieniem. W przeciwieństwie do Boga Nocy, nie przewidziała jego reakcji i teraz była zarówno zawiedziona, jak i rozwścieczona tym, że nie przyjął jej rozgrzeszenia.
– Czy nadal masz wątpliwości co do tego, że Thomas Boleyn trafił do Erebu? - spytał, gdy doszli do pojących się ze strumienia pegazów, a cisza między nimi stała się nie do zniesienia. Starał się, by w jej głosie nie było słychać kpiny, ale chyba nie za bardzo mu to wyszło.
– Nie miałam wątpliwości co do tego, że tu trafił, ale co do tego, by tu został – odparła sucho, wsiadając na swego pegaza. - Choć Thomas nie jest tego najlepszym przykładem, ludzie się zmieniają i myślę, że jako władca powinieneś wprowadzić do Podziemia możliwość ponownego osądzenia.
Był to dobry pomysł, jednak Scar był zbyt zirytowany ich wcześniejszą kłótnią i słowami ojca Anne, by go docenić. Pogładził Deltusa po szyi i zaraz po wskoczeniu na niego, wzniósł się w powietrze. Kiedy Kayth zdecydowanie mniej śmielej poszła w jego ślady, burknął:
– Nie potrzebuję twoich rad. Jak sama powiedziałaś, jestem władcą i sam najlepiej wiem, czego potrzebuje moje królestwo.
Rzuciła mu zaskoczone spojrzenie, którego nie zobaczył, ale poczuł.
– O co ci chodzi?
– O nic – O to, że nasze charaktery całkowicie się różnią. O to, że jesteś tak dobra, że jest to aż irytujące. O to, że byłaś gotowa przebaczyć człowiekowi, któremu Anne nigdy by nie przebaczyła... O to, że nie jesteś nią.
Ostatnia myśl uderzyła go niczym piorun. Gdy tylko dowiedział się, że Kayth była Anne, za pewnik wziął to, że były jedną i tą samą osobą. Wiedział, że się różniły, ale jednocześnie myślał, że Anne, którą tak bardzo kochał, nadal tam jest i potrzeba jedynie czasu, by do niego wróciła. Jednak teraz już nie był tego taki pewny. Jego Anne nigdy nie przebaczyłaby swemu ojcu i byłaby to decyzja, którą w pełni by popierał. Kochał osobę, którą się stała po stracie wspomnień, ale jednocześnie czuł między nimi mur i wiedział, że nigdy w pełni nie zaakceptuje tej dobroci, która w niej była. Anne miała w sobie ciemność, która go przyciągała i która sprawiała, że wiedział, iż na nią zasługiwał. Kayth miała w sobie tyle dobroci, że z każdym dniem utwierdzał się w przekonaniu, że nie tylko byli od siebie całkowicie różni, ale również, że na nią nie zasługiwał.
Przez pewien czas lecieli w całkowitej ciszy, tak niepodobnej do rozmów i śmiechu, jakie przeżyli w drodze do Erebu. Kobieta próbowała do niego zagadywać, ale on ją zbywał, zbyt pogrążony w myślach, których nie mogłaby zrozumieć. W końcu przez powłokę muru, który zaczął wokół siebie budować, przebił się jej błagający ton głosu:
– Proszę, nie odtrącaj mnie od siebie. Nie wiem, co się dzieje w twojej głowie, ale chcę, żebyś wiedział, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. Nie zniosę tego chłodu, który teraz od ciebie bije...
Podniósł wzrok, napotykając się z jej smutnym spojrzeniem. Nawet nie trzymała się grzywy swego pegaza tak mocno, jak zwykle, zbyt zaabsorbowana chęcią zrozumienia go.
– Nie chcę cię odtrącać, Kayth – powiedział łagodnie, ponieważ nie był w stanie jej skrzywdzić powiedzeniem, jak bardzo tęsknił za Anne. - Po prostu uświadamiam sobie, jak bardzo jesteśmy od siebie...
– Wy... lecieć... wolniej! Cutie mieć małe skrzydełka, Cutie nie nadążać! - rozległ się za nimi zarówno zmęczony, jak i entuzjastyczny głos. Przerywając w pół słowa, Scar odwrócił się, by zobaczyć śmigającego ku nim Zilanta, który w malutkich szponach trzymał list.
Kayth gwałtownie zatrzymała swojego pegaza, przez co omal z niego nie spadła. Scar mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie tego, jak wiele lat temu sam ją z niego zrzucił. To były dobre czasy.
– Cutie, kochanie, co ty tu robisz? - spytała kobieta z niepokojem, chwytając zmęczonego smoka w objęcia. Zwierzę dumnie podało jej list, aż się rumieniąc ze świadomości dobrze wykonanego zadania.
– Cutie mieć przekazać od Platona list! Platon mówić, że list być bardzo pilny!
– Następnym razem mu powiedz, że nie jesteś gołębiem pocztowym – odparła surowo, rozwijając wiadomość.
– Cutie lubić gołębie! - oznajmił smok, ale nikt go już nie słuchał.
Scar na Deltusie zbliżył się do kobiety, by móc zajrzeć jej przez ramię i zobaczyć, co było tak pilne, by nie mogło poczekać kilku godzin do ich powrotu.

Droga Kayth!
Właśnie dostałem od Prophety długo oczekiwany list, w którym prorok napisał, że poznał sposób, by przywrócić wszystkie twoje wspomnienia. Powiedział jednak, że zdradzi go jedynie osobiście, ponieważ w zamian pragnie przedyskutować z naszym nowym władcą Podziemia dalszą istotę istnienia Zakazanego Miasta. Pamiętaj jednak, że decyzja o ponownym zagłębieniu się w przeszłość należy tylko i wyłącznie do Ciebie.
Platon

Mężczyzna wytrzeszczył oczy, patrząc na przemian na kartkę i na Kayth, której mina była, delikatnie mówiąc, nietęga. Skończyła czytać chwilę wcześniej od niego i odniósł wrażenie, że od razu próbowała zabrać wiadomość z zasięgu jego wzroku, jednak na jej nieszczęście zdążył poznać jej treść. Nie rozumiał, dlaczego nie była tak szczęśliwa, jak on. Nareszcie miała szansę przypomnieć sobie swoje dawne życie i tym samym zapełnić dziurę w pamięci, która pewnie każdego by irytowała. A mimo to, kobieta nawet się nie uśmiechała.
– Cutie, naprawdę cudownie się spisałeś, dostarczając mi tę wiadomość – powiedziała martwym głosem, głaszcząc ulokowanego przed nią na pegazie Zilanta i unikając spojrzenia Scara. - Wyśpij się trochę, ta podróż musiała cię wykończyć.
Cutie z głośnym ziewnięciem się umościł, chroniony przed spadnięciem przez jej nogi i nie minęła chwila, a ich uszu doszło jego pochrapywanie. Jako że pegazy w wolnym tempie zmierzały w stronę pałacu, Scar dał znać Deltusowi, by zawrócił.
– Co ty robisz? - spytała go Kayth, zatrzymując w miejscu swoje zwierzę, ale nie każąc mu zmieniać kierunku lotu.
– Zawracamy do Zakazanego Miasta... prawda? - dodał, gdy się nie odezwała.
Zanim mu odpowiedziała, jedną ręką mocno złapała się grzywy pegaza, a drugą położyła na ciele Cutiego, jeszcze bardziej chroniąc go od upadku. Wiedziała, że jej słowa mu się nie spodobają i upewniała się, by nie odreagował na niej złości w sposób inny, niż słowny. Przez chwilę nienawidził siebie za to, że pomyślała, iż mógłby to zrobić... a potem usłyszał jej słowa i cieszył się, że podjęła środki zapobiegawcze.
– Ja nie chcę tych wspomnień, Scar.
– Cóż, ja nie chcę codziennie wieczorem myć zębów, a jednak to robię, bo muszę. Chyba, że nie przeszkadzałoby ci, gdyby wszystkie sczerniały?
– Myślę, że bardziej przeszkadzałoby to tobie, Panie Ale-Jestem-Przystojny – rzuciła z przekąsem. - Poza tym, nie wierzę, że właśnie porównałeś całkowitą zmianę mojej osobowości do mycia zębów.
Starał się nie wybuchnąć, naprawdę się starał. Chciał użyć racjonalnych argumentów i na spokojnie spróbować ją przekonać, ale miał wrażenie, że ona już podjęła decyzję. Na jej nieszczęście, on nie miał zamiaru jej zaakceptować
– Porównałem je, ponieważ obie te czynności nie są przyjemne, a jednak trzeba je wykonać – odparł cicho, a gdy Scar zniżał głos, zaczynało się robić niebezpiecznie. Kayth jeszcze mocniej zacisnęła palce wokół grzywy swojego pegaza.
– Nie zamierzam odzyskiwać tych wspomnień – powtórzyła twardo.
Przez kilka sekund milczał, coraz bardziej tracąc cierpliwość. Gdy wreszcie się odezwał, jego głos był zaskakująco spokojny.
– Jeśli nie chcesz sobie przypomnieć, jak to jest być zrzuconą z pegaza, radzę ci polecieć ze mną na dół.
Otworzyła usta, by zaprotestować, ale nie zdążyła, bo od razu po poleceniu Scara, Deltus poszybował w dół. Zatrzymali się koło Lete, jednej z pięciu opływających Hades rzek. Była to najniebezpieczniejsza rzeka Podziemia. Każdy, kto się z niej napił, momentalnie tracił pamięć. Bóg Nocy przywiązał Deltusa do jednego z pobliskich drzew, nie chcąc ryzykować tym, że pegaz napiłby się wody. Gdy Kayth do nich dołączyła, to samo zrobił z jej pegazem. Cutie nadal smacznie spał, zupełnie nieświadomy kłótni, która miała się zaraz rozpocząć. Córka Hekate stanęła przed Scarem, łapiąc się pod boki i patrząc na niego groźnie. Była gotowa do odparcia wszelkich argumentów. Zrobił trzy kroki, znajdując się zaledwie kilkanaście centymetrów od niej. Często podczas awantur uciekał się do tego sposobu, ponieważ gdy patrzył na przeciwnika z góry, tamten od razu czuł się mniej pewnie. Jedyny rezultat, jaki odniósł w przypadku Kayth, to jeszcze bardziej ją rozzłościł.
– Chciałem wcześniej zachować pozory, że to twoja decyzja – warknął, nareszcie wyrzucając z siebie to, co myślał. - Podczas ostatnich tygodni rzadko wspominaliśmy o Anne i o odzyskaniu wspomnień o jej życiu, ale kiedy to robiliśmy, nie chciałem naciskać. Wiedziałem, że to ściśle hipotetyczne rozważania i nie chciałem się kłócić, choć widziałem twoją minę na myśl, że mogłabyś powrócić do życia, jakie ona miała. I nie rozumiem tego, bo to było cholernie dobre życie, Kayth. Mam wrażenie, że skupiasz się jedynie na jego ostatnich tygodniach, na tym, jak Anne została opuszczona przez bliskich i pozbawiona życia przez własnego męża. To traumatyczne przeżycia, to fakt, ale to jedynie kilka tygodni! A na szali jest kilkadziesiąt lat jej wspaniałego, pełnego przygód życia. Nie mówiąc o tych kilku latach spędzonych w Podziemiu, razem ze mną... Naprawdę nie chcesz tego pamiętać?
W jej oczach błyszczał wielki smutek, gdy pokręciła głową.
– Nie chcę, ale nie dlatego, że nie chcę pamiętać tych wszystkich rzeczy samych w sobie... Dlatego, że wtedy stanę się Anne. Będę z powrotem pozbawioną skrupułów intrygantką, nie zwracającą uwagi na nic, oprócz siebie samej. I proszę, nie mów, że nie wiadomo, czy tak będzie, ponieważ ja to wiem. Anne miała silny charakter, który bez trudu wyparłby ten, który ja... budowałam przez lata. Każdy z nas ma pociąg do ciemności i dlatego wiem, że jej mrok bez trudu wyparłby moją dobroć. A ja nie mogę pozwolić, by tak się stało.
Miał ochotę nią mocno potrząsnąć. Już nawet wyciągnął ręce w jej stronę, gdy się opanował. Zamiast tego uderzył pięścią w drzewo, do którego wcześniej przywiązał pegazy. Zwierzęta popatrzyły na niego zdziwione, ale już po chwili wróciły do skubania trawy. Cutie nadal spał jak zabity.
– TO NIE JEST TYLKO TWOJA DECYZJA! - wrzasnął tak głośno, że Kayth, która dotąd stała nieruchomo, się od niego odsunęła. - Ja też mam tu coś do powiedzenia i chcę powrotu Anne. Od trzystu lat nie pragnę niczego bardziej. Myślałem, że ją odzyskałem, ale jak sama powiedziałaś, ty jesteś całkowicie inną osobą. I kocham cię, Kayth, ale... ale Anne zawsze będzie pierwsza. Proszę, pozwól jej do mnie wrócić.
Cofnęła się jeszcze bardziej, a początkowy szok, który malował się na jej twarzy, został zastąpiony pustką.
– A więc tak mnie postrzegasz? Jako intruza w jej ciele?
Chciał do niej podejść, przytulić ją, ale gdy tylko robił krok w jej kierunku, ona robiła krok do tyłu.
– Nie, oczywiście, że cię tak nie postrzegam! - zaprzeczył gwałtownie. - To jest niecodzienna sytuacja i nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale... kocham was obie i nie chcę stracić żadnej z was. A gdy ty nie posiadasz jej wspomnień, tracę Anne. Chciałbym nie kochać was obu, a tylko jedną. I będzie tak, gdy przypomnisz sobie swoje dawne życie i wreszcie ty i Anne będziecie tą samą osobą.
Teraz już po jej policzkach spływały łzy. W dłoni tarmosiła list od Platona, jakby to z niego pragnęła czerpać siłę.
– Nie zro... - jej głos się załamał, ale już chwilę później powtórzyła mocno: - Nie zrobię tego. Przykro mi, Scar, ale nie. Albo pogodzisz się ze stratą Anne, albo stracisz nas obie.
I wtedy to do niego dotarło. Scar po raz pierwszy zrozumiał sformułowanie „uderzyć jak grom z jasnego nieba”, ponieważ właśnie czegoś takiego doświadczył. Odwrócił się od Kayth i oparł dłonie na ogromnym kamieniu, których w dolinie obok rzeki Lete było pełno. Oddychał ciężko, próbując poukładać w głowie to, co właśnie zrozumiał. Stracił je obie dawno temu. Anne już nigdy miała do niego nie wrócić, a on musiał pozwolić odejść Kayth. Ich związek nie miał prawa się udać, ponieważ oboje pragnęli całkowicie innych rzeczy i żaden z nich nie chciał pójść na kompromis. Po raz pierwszy zrozumiał, że Kayth nie była Anne i nigdy nie będzie. Była dobra, tak bardzo dobra... Była całkowitym przeciwieństwem Anne i Scar wiedział, że powinna taka pozostać. Nawet jeśli łamało mu to serce. Nawet jeśli miało złamać to jej serce.
Świat dużo bardziej potrzebował Kayth, niż potrzebował Anne. Mężczyzna wiedział również, że jeśli kobieta zostanie w Podziemiu, w końcu stanie się najgorszą wersją siebie. Nieraz były to lata, nieraz tysiąclecia, ale koniec końców każda dusza stawała się zepsuta. Było to tym bardziej niebezpieczne, że Anne poznała sposób na zabicie boga. Scar nie mógł pozwolić, by go sobie przypomniała i kierowana nienawiścią do niego lub do Persefony, zdecydowała się go wykorzystać. Nikt nie powinien być w posiadaniu tak potężnych informacji i choć teraz całkowicie jej ufał, nie wiedział, czy będzie mógł powiedzieć to samo, gdy nagromadzona w Hadesie ciemność wniknie również w nią. Argumentem, który przeważył, był fakt, że Persefona była pamiętliwa i w końcu znalazłaby sposób, by pozbyć się znienawidzonej Kayth. Mężczyzna wiedział, że to, co on wymyślił, było dużo lepsze od czegokolwiek, co wymyśliłaby jego matka. Chciał zapewnić jej lepsze życie, z daleka od niego, z daleka od jego matki, z daleka od Hadesu... Właśnie dlatego podjął decyzję, za którą miał się nienawidzić do końca wieczności.
Odwrócił się do kobiety, która patrzyła na niego z mieszaniną lęku i ciekawości. Minęły minuty, odkąd ostatni raz się odezwał. Podszedł do niej wolnym krokiem i tym razem się nie odsunęła. Złapał ją za rękę i trzymając ją w żelaznym uścisku, zaprowadził tuż nad rzekę. Musiał działać szybko, ponieważ wiedział, że inaczej by się rozmyślił. A miał świadomość, że była to jedyna słuszna decyzja.
– Co ty robisz?! - syknęła, wyrywając mu dłoń i rozcierając zaczerwieniony nadgarstek drugą ręką.
– Tak bardzo cię kocham, Kayth – powiedział, chwytając jej twarz w dłonie. - I tak bardzo żałuję, że nie możesz tego pamiętać.
Po czym popchnął ją do rzeki. Kobieta wpadła do lodowatej wody, a jej krzyk utonął w jej gęstwinie. Wszystko wokół zamarło, tak jakby cały Ereb oddawał hołd kolejnej ofierze rzeki Lete. Kayth wyłoniła się na powierzchnię po kilku długich sekundach, wypluwając wodę i rzucając pod nosem przekleństwa. Spiorunowała Scara wzrokiem, a on jeszcze nigdy nie widział jej tak wściekłej, nawet gdy zrzucił ją z pegaza. Zanim się jednak odezwała, przejechała językiem po wargach, zlizując z nich wodę. Nie minęła chwila, a z jej twarzy zniknęła cała złość. Jej spojrzenie stało się nieobecne, a Bóg Nocy niemal widział, jak z jej głowy uciekają wszystkie wspomnienia. Bycie duchem, wkroczenie do świata Hadesu, pierwsze spotkanie ze Scarem, podróż po Podziemiu, zawieranie przyjaźni, wycieczka do Rzymu... Wiatr wokół ustał, rośliny zamarły, nawet zwierzęta przestały się ruszać. Czas w Erebie się zatrzymał, by ponownie ruszyć do przodu w chwili, gdy Kayth uniosła w górę oczy. Oczy, które często patrzyły na niego ze złością, smutkiem, żalem, radością, miłością.
Jeszcze nigdy nie patrzyły na niego tak, jak teraz. Jakby był całkowicie obcym człowiekiem.

_________________________________

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali ze mną do tego momentu. To już ostatni rozdział Krainy i jestem z siebie naprawdę dumna, że udało mi się dojść do tego momentu. Wiem, że nigdy by się to nie udało, gdyby nie Wy i Wasze komentarze, które motywowały mnie do dalszej pracy. Jesteście kochani i mogłabym o tym napisać dużo, ale zachowam to na za dwa tygodnie, kiedy to pojawi się epilog Krainy Hadesa.
Rozdział nie jest taki, jaki sobie zamarzyłam i wyobrażam sobie, że jesteście na mnie bardzo źli za to zakończenie, ale planowałam je już od momentu, w którym pisałam pierwszy rozdział i choć nie jest ono najszczęśliwsze, podoba mi się dużo bardziej od oklepanego "I żyli długo i szczęśliwie". 
Jeśli jednak jesteście na mnie bardzo wściekli, może uda mi się Was troszkę udobruchać faktem, że zarówno Kayth, jak i Scar będą się pojawiać w moim następnym opowiadaniu, Kierunku Atlantyda, którego premiera odbędzie się w ten sam dzień, w którym opublikuję epilog Krainy (:

51 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To jakiś głupi żart, tak? Tu gdzieś jest ukryta kamera, prawda? Nie wierzę. Przez całe to opowiadanie Kayth tyle przeżyła, żeby o tym wszystkim po prostu zapomnieć? Znowu nie pamiętać niczego, tak jak na początku? Aż się poryczałam.
      W sumie żadne słowa nie oddadzą mojego żalu. Nie mam nawet siły komentować reszty rozdziału... Kayth i tak niczego z tych zdarzeń już nie pamięta. Nawet tego Cutiego.
      Czekam niecierpliwie na epilog.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie takim tokiem wydarzeń... Dla tego też nie wiem co mam napisać pod  rozdział.
      Cieszę się, że będziesz kontynuowała dalsze losy bohaterów mitologii twojego autorstwa. Jedna rzecz mnie zastanawia od początku 2 trylogii, kiedy Kayth pozna Beatrice z pierwszej części?

      Usuń
    3. Ja wiem, to ironia, że Kayth znowu straciła wspomnienia... Ale tak miało być. Jedyna rzecz, jakiej byłam pewna, zaczynając pisać to opowiadanie to to, że tak właśnie się to wszystko skończy. Cieszę się, że wywarło to na tobie takie wrażenie, że się popłakałaś. Widzę, że obydwie jesteście na mnie złe, ani jednej emotikonki w komentarzach... :P Dziewczyny, ale przecież tak jest dużo ciekawiej, niż jakby miało być szczęśliwe zakończenie! :D
      Kayth niestety raczej nie pozna Beatrice, porzuciłam ten zamiar dawno temu. Dzieli je od siebie zbyt duża bariera czasowa. Za to obiecuję, że główna bohaterka Kierunku pozna Beatrice, tak samo zresztą jak i reszta jego bohaterów (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  2. źli???? Ty se jaja ze mnie robisz?! Ja cię kocham za takie zakończenie. Całuję cię po rękach, dziewczyno! Uwierz mi, że ja marzyłam o takim zakończeniu! Leciutko czułam, że możesz zakończyć to opowiadanie w jakiś zaskakujący dla nas sposób, ale w żadnym wypadku nie spodziewałam się, że to zrobisz! Kochana, cudownie! I wreszcie daję tę liczbę! 10/10 bez żadnego "ale". Cieszę się, że w tak świetny sposób rozwiązałaś wątek kayth -> anne (i niezwykle cieszy mnie fakt, że ja też miałam w to swój wkład ;) ) Nienawidzę Scara i chyba nigdy go nie polubię. To jest czyste zło, którego należy się pozbyć z tego świata. Mogę być jedynie zła ze względu na dwie rzeczy, jeśli mogę podsumować opowiadanie. Że nie rozwinęłaś dwóch cholernie ważnych wątków 1. wojna (o tym ci mówiłam) 2. jak zabić bogów. Liczę, że może w "Kierunek Atlantyda" pojawią się odpowiedzi na temat "2" wątku, ale zobaczymy.
    Dziękuję Ci za całą pracę, jaką włożyłaś w to opowiadanie. Bardzo mnie cieszy fakt, iż udało mi się je odkryć, bo w zasadzie, gdyby nie wywiad w chyba spisie opowieści, to bym w życiu nie poznała twojego bloga. Życzę ci naprawdę dużo weny, czasu, cierpliwości, sprawnego kompa, paczki porządnych długopisów i czego tam jeszcze chcesz. Czekam z niecierpliwością na Epilog i do zobaczenia na nowym blogu ;)
    Ola Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zakończenie ci się spodobało, myślałam, że raczej wszyscy mnie za nie zjedzą. Sama się cieszę, że wydarzenia przybrały taki obrót, bo jest to dużo ciekawsze od happy endu. 10/10, wow! Dziękuję, choć nieco dziwi mnie ta ocena, bo sama odnoszę wrażenie, że oprócz końcówki to ten rozdział był do bani. Zupełnie nie miałam weny :(
      Miałaś swój wkład i właśnie to uwielbiam w blogach, że czytelnicy mogą mieć swój wkład w historię ^^
      Mam wrażenie, że Apollo (główny bohater Kierunku) ci przypadnie do gustu, bo jest on całkowitym przeciwieństwem Scara (: Co do sposobu na zniszczenie bogów to zdecydowanie rozwinę go w Kierunku, bo zdaję sobie sprawę, że niestety tutaj o nim nieco zapomniałam. To ja dziękuję za to, że mam tak wspaniałych czytelników, bo bez Was pewnie nie dobrnęłabym nawet do rozdziału piątego!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Przy wcześniejszym rozdziale odrobinę się zawiodłam, jak zresztą część osób, że kwestię wojny potraktowałaś odrobinę po macoszemu. Trochę rozwlekłoby Ci się to opowiadanie, ale, kurczę, czytelnik nie czułby takiego niedosytu, że niby tyle miejsca dla wycieczki do Rzymu, a wojna rach ciach i po sprawie? ;< No ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo po tym rozdziale jestem w pełni usatysfakcjonowana. Co prawda Scar żyje (bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee), ale przynajmniej podjął jakąś sensowną decyzję w sprawie Kayth i szczerze mówiąc, lepszego zakończenia sobie wymarzyć nie mogłam. (Bo Scara zabić nie chciałaś ;c). Trochę mi się smutno robi, że to już w sumie koniec. Przyzwyczaiłam się do tego opowiadania jakoś i do tego bloga, szablonu, do wiecznego zirytowania, jakie powodował u mnie Scar... Ale poczekajmy do epilogu, wtedy zrobi się sentymentalnie. (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety poprzedni rozdział był rozczarowujący i zdaję sobie z tego sprawę :( Ale chciałam już zakończyć Krainę, by rozpocząć nowe opowiadanie i wyszło jak wyszło, inaczej akcja rozciągnęłaby się pewnie na 5 następnych rozdziałów...
      Tak sobie teraz myślę... a co jakbym zakończyła tak, że Kayth przypomniałaby sobie sposób na zabicie boga i wykorzystała go na Scarze? Np. przez pomyłkę, bo chciałaby go wykorzystać na Persefonie? To by było dopiero zaskakujące! Ale oczywiście to czysta teoria, bo raczej nie posunęłabym się do czegoś aż tak drastycznego :P Chociaż ty pewnie byś była bardzo usatysfakcjonowana :D
      Co do szablonu to Kierunek Atlantyda ma bardzo podobny, więc w tej kwestii pewnie nawet nie odczujesz różnicy. Sama uwielbiam ten szablon i dlatego chciałam, by następny był podobny (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. Co?
    Na Zeusa, Hadesa, Posejdona i innych bogów. Jak to możliwe?
    Coś Ty zrobiła kobieto nieczysta, aż tak bardzo nas nienawidzisz? Jak nie Kraina, to Zaplątani... Kierunek pewno też będzie miało swoje pechowe zakończenie.
    I jestem ciekawa przed czym postawisz Nas w epilogu, jeśli mam być szczera to boję się go jak cholera. Z jakiegoś powodu nie mam do Ciebie żalu, że tak - jakby to powiedzieć... - uśmierciłaś miłość Kayth i Scara. Ale!, tak "ale", smucę się z tego powodu.
    Dopiero miała szansę odzyskać wspomnienia, a teraz nie zostawiłaś na niej suchej nitki - dosłownie. Jakoś musiałaś zakończyć to opowiadanie, lecz pytam: czemu? Dlaczego akurat tak? :c
    Jestem troszkę rozstrojona tym, ale co mogę poradzić? Czuję się jak w jakieś ukrytej kamerze, która kameruje każdą moją łzę ;(
    Jednak podziwiam odwagę Scara. Podjęcie takiej decyzji nie mogło wyjść dla niego na dobre - dla Kayth? Możliwe, że tak. Cierpienia na jakie się skazał, aż mnie ciarki przechodzą. A może ona.. - jakoś odzyska wspomnienia? Co do jednego? A zwłaszcza Anne, jak życzył sobie tego Scar.
    Szczerość z ostatniej chwili? Jestem cholernie roztrzęsiona, przybita i naprawdę mi smutno, gdy zafundowałaś nam taką mieszankę wybuchową w rozdziale. I to praktycznie ostatnim - nie licząc epilogu.
    I jeśli mam dodać jeszcze coś to tylko to, że oczekuję jak najszybciej epilogu! Aha, teraz uświadomiłam sobie, że prowadzisz taki, hmm, cykl opowiadań o Herosach a tego na blogosferze brakuje. Miło coś czytać innego niż o tych wszystkich boys bandach i wampirach, czy też HP.
    No i niby happy endy lepsze, ale jednak ten koniec ma w sobie coś, co nie pozwalałoby nawet zakończyć tego inaczej.
    Życzę Scarowi mniej cierpienia. Btw. jestem ciekawa jak się wytłumaczy co ona robiła w tej wodzie. :x
    Życzę weny, szybkiego napisania epilogu (słyszycie mój płacz?) i wesołych wakacji.
    I na koniec: dziękuję za tak wspaniałe opowiadanie, przebiło zaplątanych i to zdecydowanie. Jestem w szoku, że tego nie wydajesz. Serio - uwielbiam to opowiadanie i z niecierpliwością czekałam na więcej. I przepraszam, że nie komentowałam żadnych rozdziałów, ale jakoś marnie mi to wychodzi. Ewidentnie Twoje najlepsze opowiadanie jak dotąd (według mnie).
    Pozdrawiam, Ail

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kierunek będzie już moim ostatnim opowiadaniem związanym z mitologią (zawsze chciałam, by była to trylogia) i całkiem możliwe, że jednak się zlituję i nie dam mu tak smutnego zakończenia (:
      Epilog Krainy będzie dość smutny, ale również dający cień nadziei. Nie będzie aż tak "dewastujący", jak to było w Zaplątanych.
      Dla mnie to jest idealne zakończenie, ja po prostu nienawidzę happy endów. I troszkę się cieszę, że płakałaś (wiem, jestem straszna), bo to znaczy, że osiągnęłam swój cel - udało mi się poruszyć czytelników.
      Scar wykazał się wielką determinacją, by zapewnić Kayth lepszy los i cieszę się, że to dostrzegłaś. Jego poświęcenie będzie jeszcze bardziej widoczne w epilogu.
      Zawsze chciałam pisać o mitologii i podzielam twoje zdanie, że brakuje takich opowiadań. Ale z drugiej strony się z tego cieszę, bo przynajmniej jestem oryginalna ^^
      Krainy raczej nie wydam, ale mam takie nieśmiałe plany względem Kierunku Atlantyda (:
      Bardzo dziękuję za komentarz i za tak miłe słowa! :*

      Usuń
  5. Kochana uwielbiam twój sposób pisania. Uważam, że masz naprawdę niesamowity talent, ale to co się teraz dzieje, to eh... Sama nw jak to nazwać, ale to po prostu dziecinada :/. Te żarty na poziomie przedszkola, podrywy i ogólnie zachowanie. Bardzo mi przykro, ale naprawdę ciężko to czytać :'(. Cały rozdział niesamowicie nudny, irytujący i monotonny, za to koniec to zupełnie CO INNEGO!!! Nie mogę uwierzyć, że tak to zakończyłaś. Rozumiem, że niektórzy lubią takie coś, ale ja zdecydowanie bardziej lubię "nudne happy end-y". Nienawidzę Scara za to co zrobił Kayth i ani trochę nie obchodzi mnie, że zrobił to dla niej. Nienawidzę go i już! Kiedy o tym czytałam to prawie się popłakałam i nie mogłam się uspokoić. Za to co jej zrobił zasłużył na śmierć. A co z Henrym. Miałaś go ukarać, wymyśleć jakiś wspaniały plan, który miał go upokorzyć, doprowadzić do szaleństwa i zabić, a zamiast tego odebrałaś Key pamięć?! Czyli nic już z tym nie zrobisz?! Ten potwór będzie sobie spokojnie żył obok bogini, wśród bogów, na Olimpie?! Nie wierzę!
    Po za tym bardzo dziękuję ci za ten komentarz pod moim postem. Jesteś kochana ;*. Z niecierpliwością czekam na epilog i nowy blog, który z pewnością będę dokładnie śledzić, czytać i komentować. Uwielbiam cię i szczerze podziwiam. Powodzenia i weny :****.
    Ps.: Bardzo przepraszam cię za ten mój komentarz i te wszystkie niemiłe słowa, ale sama mówiłaś, że wolisz gorzką prawdę od słodzenia.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ten rozdział jest jednym z najgorszych i mam całkowitą świadomość, że zawaliłam. Tak bardzo chcę już zacząć pisać nowe opowiadanie, że na tym się już nie skupiałam tak, jak kiedyś.
      Happy endy są takie nudne, takie wyjście podobało mi się dużo bardziej, ale całkowicie rozumiem, że Tobie mogło się nie spodobać... ja sama jakbym przeczytała coś takiego to chciałabym ukatrupić autorkę :P
      No niestety, Henry się z tego wywinął. O to też mi chodziło, żeby pozostało uczucie niesprawiedliwości, bo podczas gdy Kayth, która jest strasznie dobra, cierpi poprzez utracenie wspomnień, Henry będzie żył z Rosae długo i szczęśliwie.
      Oczywiście wolę prawdę, nawet jeśli jest gorzka i strasznie dziękuję za te słowa, naprawdę nie powinnaś za nie przepraszać!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Tak mi się właśnie wydawało, że po tym rozdziale Scar zyska więcej wrogów, niż przyjaciół :P

      Usuń
  7. Napisałam piękny komentarz wczoraj w nocy... Ale oczywiście coś kliknęłam i się usunęło... I jeszcze przyłapali mnie pod kołdrą * bo oficjalnie spałam * i nie mogłam napisać go znowu...
    Ehhh
    No dobra ale jestem
    Początek był piękny
    A potem pojechali do Thomasa...
    Też nienawidzę sielankowego "I żyli długo i szczęśliwie"
    Ale są miliony sposobów na zakończenie Krainy...
    Kayth mnie wkurzała swoją dobrocią i tak dalej, ale ją uwielbiałam, więc nie wiem jak mogłaś jej to zrobić?!
    Co będzie że Scarem? Cała jego dobroć, jaką miał przy Key * chociaż i tak była niewielka * zniknie
    Całe Podziemie się bez niej zawali. Ostatnia dobra Iskierka w całym tym okrutnym Hadesie!
    Kto będzie grał w teatrze. Kto będzie dawał wszystkie dobre pomysły, by duszom było lepiej?
    Podziemie bez niej nie będzie już takie jakie było..
    Ale jeszcze zastanawia mnie jedna rzecz...
    Tutaj akcja dzieje się w XX wieku...
    Spójrzmy na zakładkę Bohaterowie...
    2014
    Kayth pamięta wszystko, mówi że powoli zmienia się w Anne...
    Odzyska wspomnienia?
    Jestem strasznie ciekawa jak to rozwiążesz!
    Jeszcze Kierunek...
    Jak ja już bardzo chce zobaczyć na czym będzie polegała ta historia!
    Ale nie chce też się żegnać z Krainą...
    Fakt, że Scar i Key będą się tam pojawiać sprawia że niecierpliwie się jeszcze bardziej!
    * mogę zapytać kiedy mniej więcj możemy się epilogu i Kierunku spodziewać? Chociaż doskonale wiem jak te pytania wkurzają*
    Już chyba nie mam nic do napisania...
    Pozdrawiam, życzę wodospadu weny, cudownych wakacji i czekolady
    Do zobaczenia w epilogu...
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopiuj komentarze przed dodaniem, bo wiem, że nie ma nic bardziej frustrującego od skasowanego komentarza :D
      Scar niestety się stanie taki, jaki był zanim poznał Kayth. Już nie będzie miał żadnej motywacji, by dobrze postępować. Z tego co pamiętam, czytałaś Zaplątanych (: To on zabił Beatrice, a w epilogu ukazane było, jak strasznym miejscem pozostał Ereb... Nic się nie zmieniło :c
      Kayth i Scar będą w Kierunku, a jego akcja dzieje się w roku 2015 (: Więc kto wie, może wszystko się ułoży?
      Epilog będzie za tydzień, albo maksimum za dwa, a prolog Kierunku tydzień po epilogu (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Właśnie miałam skopiować i coś kliknęłam ;P
      Pamiętam jaki był Scar w Zaplatanych... I to nie jest dla mnie zagadką...
      Tylko ten 2014 w dzienniku XD co będzie teraz z Key/Anne/kimkolwiek stanie się teraz
      Mam nadzieję że jakoś dobrze się skończy... Moja ulubiona para miałaby tak skończyć? Nie zgadzam się!
      No to zaczynam odliczanie do epilogu! Chociaż tak bardzo go nie chce ;-; <3

      Usuń
  8. Jestem również ja. Wiem, wiem - nie komentowałam zbyt często, jednak każdy rozdział czytałam z takim samym zainteresowaniem. Teraz, gdy kończysz to opowiadanie, muszę, po prostu muszę wypowiedzieć się na temat całokształtu twojej twórczości tutaj.
    Co ja mogę powiedzieć? No więc, nie spodziewałam się, że tak to zakończysz, ale wielbię cię za to, naprawdę. Bo ja nie znoszę happy endów. Są one przereklamowane. Tutaj na szczęście nam czegoś podobnego nie zafundowałaś, za co jestem ci wdzięczna.
    Co prawda, myślałam, że postanowisz kogoś zabić, ale w sumie wymazanie wspomnień Key jest równie okrutne. Dlatego jestem zadowolona. No, ale od początku.
    W sumie chyba wszyscy mieszkańcy Podziemia byli świadomi tego, że Persefona i tak okaże litość względem męża. Takie wygnanie, to nie wygnanie, skoro wciąż obcuje ze śmiercią.
    Szkoda tylko, że kontakty matki z synem skutkują tym, że zbyt wielkiej zmiany po tej wojnie nie widać. Gdyby potrafili ze sobą rozmawiać, może wyglądałoby to inaczej, ale Scar jest honorowy i tak bardzo mu się nie dziwię.
    Eh, czyli wychodzi na to, że wszyscy Kayth lubili, ale bardziej tęsknili za mroczną Anne... Przyznał to Platon, przyznał to również Scar. Jednak oni chyba prosili o zbyt wiele. Może i K. wykazała się egoizmem, ale pozostali również. Ona walczyła o własną osobowość, oni o powrót osoby, którą kochali, a która została uwięziona gdzieś w głębi Kayth (przypomniała mi się scena z Intruza :D ) Wcale nie potępiam Scara za to, co powiedział ani tym bardziej, co zrobił później. Było to wielkie poświęcenie z jego strony, choć również niesamowicie brutalne zagranie.
    Wiesz, co mnie jednak niepokoi? Henry. W końcu Kayth była jedyną osobą, która była świadoma tego, co on zrobił. Nie powiedziała o tym nikomu, a teraz została wymazana jej pamięć, więc Henry pozostanie bezkarny? Nie podoba mi się to!
    Czekam na epilog, bo jestem niesamowicie ciekawa, jak to rozegrasz.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że przestałaś czytać Krainę! Bardzo się cieszę, że jesteś! (:
      Happy endy są zdecydowanie przereklamowane i myślę, że to właśnie smutne zakończenia najlepiej zapadają w pamięć.
      Niby Hades nienawidzi umarłych, ale rzeczywiście, wygnanie Pana Umarłych do zakładu pogrzebowego jest po prostu śmieszne ;D Ach, ta Persefona i jej poczucie humoru.
      Gdyby Scar i Persefona się dogadali, przyszłość Podziemia mogłaby wyglądać inaczej, ale teraz jest już na to za późno, bo Scar stracił motywację, by podejmować dobre decyzje.
      Myślę, że zarówno Platon, jak i Scar woleli Anne, ale całe Podziemie zdecydowanie wolało Kayth ^^ Jak o tym pisałam, to też mi się to kojarzyło z Intruzem, choć było to zdecydowanie niezamierzone :P
      Decyzję Scara można interpretować na dwa sposoby, bo z jednej strony chciał jak najlepiej dla Kayth, ale z drugiej też trochę się bał, co by było, gdyby mrok Hadesu dopadł również ją, a ona przypomniałaby sobie sposób na zabicie boga. Miłość miłością, ale Scar ma też instynkt samozachowawczy :D Choć na pierwszym miejscu zdecydowanie stawiał dobro Kayth.
      Niestety, Henry pozostanie bezkarny, co jest wielką ironią... Chociaż wierzę, że kiedyś dostanie to, na co zasłużył.
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Nie mogłabym przestać! Zbytnio polubiłam twoją twórczość, abym mogła ją zwyczajnie "olać".
      No to mogę przybić ci piątkę - bo mam dokładnie takie samo zdanie, co do smutnych zakończeń.
      Hmm... czyli Scar zwyczajnie chronił własny tyłek? To też mi do niego pasuje, więc jak dla mnie może być i taka wersja :D
      I szkoda, że Henry nie poniesie żadnej odpowiedzialności za to, co zrobił. Tak, zdecydowanie mnóstwo w tym ironii i niesprawiedliwości. Mam nadzieję, że kiedyś i tak odpowie za swoje uczynki. W końcu przyrodzie nic nie ginie...
      Czekam na kolejne opowiadanie, a jeżeli masz ochotę i chwilkę wolnego czasu, to oczywiście nieśmiało zapraszam do siebie, bo zaczęłam nowe opowiadanie :)
      nieobecne-jutro.blogspot.com

      Usuń
    3. Oczywiście do ciebie wpadnę, nie miałam pojęcia, że zaczęłaś nowe opowiadanie! W wolnej chwili przeczytam i skomentuję (jeśli zapomnę to przypominaj, ja mam pamięć złotej rybki) (:

      Usuń
  9. Happy end, rpzynajmniej taki stuprocentowy, nie byłby dobrtym zakończeniem, tego jestem pewna, dlatego dziękuję Ci, że się nie pojawił. Ale coś takiego.... Na początku byłam niesamowicie zła, pomyślałam nawet - kurde, to takie pójście na łatwiznę, żeby ona znów wszystko zapomniała. Później jednak uznałam, że właściwie to całkiem... znamienne, że znów wymazano jej pamięć. Choć ponowanie cholernie niesprawiedliwe. To nie jest złe zakonczenie , choć niesmaowicie frustrujące. To nie jest złe zakonczenie, w jakiś sposób jest genialne, tylko że ono sprawia, iż nienanwidzę Scara. Po pierwsze - nie wiem, czy on kochał Kayth jako Kayth. Wydaje mi sie, że nie. Wiem za to, ze jest niesamowitym egoistą. Lepiej byłoby, jakby Kayth była zła, bo wtedy on bym na nią zasługiwał. Genialne myślenie. Lepiej decydować za ukochaną, bo skoro ja nie mogę jej kochać taką, jaką jest, to niech wszystko zapomni. lepiej, żbey zapomniałą, bo jakby jednak zła się stała, to też nie byłoby fajnie, bo wtedy gdyby zdecydowała się przywrcić wspomneina, wiedziałaby, jak mnie zabić. Boże, Scar... Naprawdę myślałam, że jest w Tobie coś dobrego. Nie uzanję tego za żaden akt miłosierdzia, tylko za okropny egoizm. W miłości niezbędne jest zaufanie, szkoda, że Scar tego nie widzi. Ciekawe co teraz zroib Kayth, jak potoczą się jej losy... Przecież raczej inni będą wiedziec kim ona jest? Scar o tym nie pomyślał? Chyba ktoś ją uświadomi? W ogóle co to ma byc... serio, keidy rpzeczytałam, ze wbrew swojej matce próbuje naprawiać Hades, wierzyłam, że coś się w nim zmieniło. Ale teraz... ech... dobrze że jest postacią fikcyjną, bo szukałabym go wszędzie, zanim by dopadła... KAyth nawet nie zdążyła powiedzizec nikomu o Hnerym... Dlatego myślę,że w epilogu pojawi się coś na jego temat bo nie sądzę, abyś urwała ten wątek... Ale kurde, nie sądzę, żeby wkurzyl mnie bardziej niż Scar. Może dlatego, że nigdy specjalnie go nie lubiłam, a Scara w jakimś sensie wręcz ubóstwiałam. Dlatego właśnie jestem tak niesamowicie na niego zła. Ale sam pomysł... należy do dobrych. Jest w jakiś sposób klamrą kompozycyjną, nawiążaniem do tego, jak Kayth wcześniej straciła pamieć - raz przez kogoś kto ją nienawidził, drugi raz przez kogoś, kto niby ją kochał choć ja w to szczerze wątpię...
    Mimo frustracji dotyczącej Scara muszę napisać, że napisałaś wspaniałe opowiadanie. Gdyby było inaczej, nie wzbudziłabyś we mnie tak wiele emocji. Stworzyłaś bohaterów z krwi i kiśći i ngidy nie ułatwiałaś im życia. BArwnie rpzedstawiałaś tak różne światy, tworzyłaś piękne dialogi, cudowne opisy, czarowałaś słowami. No i zaskakiwałaś. Wiem, ze epilog też mnei zaskoczy, czekam więc na niego choć jednocześnie smutno mi, ponieważ wtedy to już będzie ostateczny koniec tj historii... Dobrze, że w następnej pojawią się chociaz epizodycznie Kayth i ten okropny Scar bo to może pomóc mojej tęsknocie za ni...ą/mi. Ok, trochę będę tęsnikć za tą okropną postacią, jaką jest Scar xD
    Zapraszam do mnie nja nowość, jestem ciekawa Twojej opinii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Scar kochał Kayth, ale bardziej kochał Anne, zresztą on sam zaczął sobie z tego zdawać sprawę. Muszę się z nim zgodzić co do tego, że nie zasługiwał na Kayth. Egoistą też nie jest takim skończonym, bo właściwie chodziło mu o dobro Kayth, co będzie widoczne w epilogu. Co do tego, by inni pamiętali, kim jest Kayth - ona już nie będzie w Hadesie. Scar będzie chciał ją całkowicie odciąć od tego mrocznego świata i podaruje jej ponowne życie na ziemi.
      Wątek z Henrym niestety zamierzam urwać, ale jest to urwanie całkiem świadome - miałam okazję napisać, by Kayth powiedziała o jego czynie Rosae, ale nie zrobiłam tego, ponieważ (boże, jaka ja jestem zła) chciałam wprowadzić do opowiadania jeszcze więcej ironii. Dobra Kayth przegrywa, zły Henry wygrywa... Tak, w Krainie wszystko jest na odwrót :P Chociaż może wspomnę o nim w Kierunku.
      "Jest w jakiś sposób klamrą kompozycyjną, nawiążaniem do tego, jak Kayth wcześniej straciła pamieć - raz przez kogoś kto ją nienawidził, drugi raz przez kogoś, kto niby ją kochał choć ja w to szczerze wątpię..." - to jest chyba najlepsze podsumowanie Krainy, jakie do tej pory czytałam! Aż mi się łezka w oku kręci, jak o tym myślę :<
      Dziękuję za komentarz i za tak miłe słowa! :*

      Usuń
  10. Ej, ej, ej. Eeejj... Były wspomnienia i puff! nie ma! :(
    Ale żeby było jasno: niech Kayth ich sobie nie ma. Chodzi o to, że Scar jest takim egoistycznym dupkiem. No i teraz nie zamkniesz pewnych wątków... i Scar nie umrze, skoro nie ma sposobu :( (serio by mu się przydało za kradnięcie fuchy Nyks).
    To teraz od początku. Uwielbiam jak opisujesz sytuacje, miejsca, stosunki. Ten wstęp był taki płynny. Świetnie mi się go czytało.
    Kayth faktycznie zupełnie nie jest zabawna. Za to ten brak zabawności jest śmieszny :). Och, i jest Henry. Jedyny porządny morderca. Właśnie, to zło Henry'ego jest o wiele bardziej namacalne niż zło Scara, nawet przed poznaniem Kayth. Scar jest dupkiem, ale to Henry jest zły. Nawet Persefona wydaje się być lepsza od niego. Nie jestem pewna czy taki właśnie efekt chciałaś osiągnąć, ale jeśli to Persefona albo Scar mieli być bardziej mrocznymi postaciami to powinnaś od czasu do czasu pokazać jak wysyłają do Erebu kogoś, kto ich przez przypadek potrącił, lub coś w tym stylu. Wtedy Kayth miałaby się czego obawiać. W sumie w rankingu bycia złym Henry stoi nawet wyżej niż Hades (moje subiektywne odczucie) dlatego, że Hades nie zabił nikogo, kogo bym znała. To całe jego zarzynanie ludności Hadesu było trochę jak oglądanie trzęsienia ziemi w telewizji. Wiesz, że to straszne, ale nie wiesz jak bardzo dopóki sama tego nie doświadczysz. Hades by wyglądał na o wiele gorszego gdyby zabił np. Cutiego (brońcie bogowie!) albo Juliana.
    I jeszcze raz: głupi, egoistyczny Scar. "Nie mogę cię mieć? W takim razie ty też nie możesz! Wymazuj wspomnienia! Ha! Teraz jesteś nikim,skoro nie chciałaś być tym, czym ja chciałem żebyś była. Nie będziesz sama decydować o swoich wspomnieniach." D. U. P. E. K. A skoro już jestem przy hejtowaniu, to Persefona nie zachowała się wiele dojrzalej nie pozwalając na poprawienie warunków życia mieszkańców tylko po to by zrobić na złość synowi. Poza tym widzę, że Scar się bał. Nie tylko o Kayth, ale i o siebie (chyba bardziej o siebie, pewnie się obawiał, że Kayth w końcu zmądrzeje i go zabije :)) dlatego wyczyścił jej wspomnienia. Niezbyt heroiczne. W przeciwieństwie do Kayth, która chciała zrezygnować ze wspomnień z życia Anne tylko po to by nie stać się złą osobą. Naprawdę musiała być silna.
    Aaaj, czyli to już prawie koniec :(. Jestem niezmiernie ciekawa co pojawi się w epilogu, a i nie mogę się doczekać Kierunku :)
    Weny, weny, weny i dużo pomysłów na nowe opowiadanie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooow, ile osób chce zabić mojego biednego Scara! Nie, ja się nie zgadzam! Dzięki bogom, że Kayth straciła pamięć, inaczej sama bym ją wrzuciła do Lete, żeby tylko sposób na zabicie boga nigdy nie został odkryty ^^
      Kayth kiedyś była zabawna i właśnie za to Scar ją polubił. Jakoś ostatnio ta zabawność jej uciekła... a może gdyby się nauczyła tego kwakania to byłoby jak dawnej :D Już się nie przekonamy.
      "powinnaś od czasu do czasu pokazać jak wysyłają do Erebu kogoś, kto ich przez przypadek potrącił" - taki piękny pomysł! Może wykorzystam przy Kierunku, kiedy nieraz będą o nich wzmianki :D
      Henry miał być tym złym i to takim "wow złym". Na początku był dobry i chciałam właśnie ukazać jego zmianę o 180 stopni. A Cutiego niech nikt nie dotyka! Kurde, aż mi go żal, co on zrobi bez Kayth :'(
      To podsumowanie Scara jest niesprawiedliwe! :< Fakt, jego decyzja była nieco egoistyczna, ale z drugiej strony chciał dla niej jak najlepiej, by jak najdłużej pozostała dobra. Mógł z nią zostać, ale wtedy w końcu na powrót stałaby się Anne, a on chciał jej zapewnić lepszą przyszłość. Strach przed sposobem na zabicie boga też nim kierował, ale w niewielkiej mierze. Choć może gdyby nie on, jeszcze by się wstrzymał z decyzją.
      Dziękuję bardzo! :*

      Usuń
    2. Zrób Cutiemu żonę i dziecko-ja przygarnę dzidzię zamiast tego dużego (:

      Usuń
    3. Cutie w roli ojca? To by się nadawało na spot zachęcający młodych do stosowania antykoncepcji. "Dzieci mają dzieci" i te sprawy... :D

      Usuń
  11. Omg. Ten rozdział pobił na łeb i szyje wszystkie inne. Głupi fałszywy Henry. Key była dla niego jak matka. Psychopata i tyle. A takie grzeczne i dobre dziecko z niego było. Nie moge zrozumieć zachowania Thomasa Boleyna. Stracił wszystko co powinno być ważne wcżyciu każdego człowieka a on po prostu wszystko olał. Nawet swoją córkę która przez niego cierpiała. Tylko pieniądze i władza. A gdzie rodzina???
    Scar od początku był moim ulubionym bohaterem tego opowiadania. Dlatego to właśnie jego wybrałam w ankiecie. To co zrobił było egoistyczne. Decyzja o ewentualnym odejścou powinna należeć tylko do Key. Przez swoją nienawiść do matki rójnował swoj statut wladcy podziemia. Ale to moglam mu wybaczyć. Jednak skoro kochal tak bardzo Key to po co ciągle wracał do Anne. Była manipulantką i szczerze nie nawidziłam jej. Key natomiast była najjaśniejszym promyczkiem w całym tym miehscu. Jaśniejszym nawet od Nadine czy Rosae. Nie marze o niczym innym niż śmierć Henrego albo coś w tyn stylu. Już teraz nie moge doczekać się epilogu.Mam naszieje że losy Key i Scaea nie urwą się na straconej pozycji a oni zaczna od nowa z czysta karta. Kierunek Atlantyda bedzie na pewno cudowna. A bonusik w postaci naszej cudownej już nie parki będzie wisienką na torcie.
    Żyxzę dużo weny i czekam na happy end z naszą parką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio sobie przeleciałam wzrokiem po rozdziale pierwszym i faktycznie, to aż straszne, co wyrosło z Henry'ego. A był taki kochany...
      Z Thomasem Boleyn sprawa jest dodatkowo jeszcze o tyle gorsza, że żył on naprawdę. I o ile charakter Anne mógł być trochę inny, od opisanego przeze mnie to myślę, że jego podsumowałam idealnie. On się ani trochę nie liczył ze swoją rodziną.
      Scar kochał Kayth, ale Anne kochał bardziej. Sama tego nie rozumiem, bo ja bym wybrała Key, no ale jednak trzeba przyznać, że S&A bardziej do siebie pasują. Planuję w Kierunku zrobić jeden rozdział niemal całkowicie poświęcony Kayth i Scarowi, więc to nie jest jeszcze z nimi całkowite pożegnanie (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  12. Z jednej strony jest to przerażająco okrutne zakończenie. Biedna Kayth!
    Jednak z drugiej strony dużo gorzej by było gdybyś ją zabiła.
    Tak naprawdę bardzo mi się podoba ponieważ jeszcze wszystko się może zdarzyć :)
    W sumie to ze wszystkich bohaterów opowiadania szkoda mi tylko Cutiego. Jak on sobie poradzi ze zrozumieniem tego że jego ukochana pani już go nie pamięta, nie wie kim jest. Mam nadzieję, że ta trzecia Ann będzie podobna do drugiej i pokocha Cutiego.
    Świetne zakończenie! Jesteś wielka! Nie mogę się doczekać epilogu i kolejnego opowiadania :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdobyłabym się na zabicie Kayth, ponieważ wtedy przestałaby całkowicie istnieć, a zbyt się do niej przywiązałam, by zrobić jej coś takiego. Poza tym, mam jeszcze względem niej plany :D
      "Trzecia" Kayth pewnie z chęcią znowu zaadoptowałaby Cutiego, niestety nie będzie to możliwe, bo Scar wyśle ją na Ziemię... a Cutiem zaopiekuje się on. Aż mi szkoda, że nie będę mogła tego opisać, bo coś czuję, że ta dwójka to mieszanka wybuchowa ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Nie, nie, nie!!!!! NIENAWIDZĘ MOMOSA!!!! Przecierz to okropne!!! Poryczałam się przy zdaniu " Cofnęła się jeszcze bardziej, a początkowy szok, który malował się na jej twarzy, został zastąpiony pustką.
    – A więc tak mnie postrzegasz? Jako intruza w jej ciele?" A na samym końcu miałam ochotę rozwalić telefon. Taka miłość zmarnowana, ten, ten ten... D E. B. I. L!! Scar to jeden wielki pawian. I zdania nie zmienię. Jak mógł?! Jak mógł?! Nie, nie, nie...


    Uf.. Odetchnęłam. No więc chcę tego dużego Zilianta, jak tylko napiszesz prolog (:
    Muszę Ci przyznać, że żadne opowiadanie nie wzbudziło we mnie tyle emocji!! Łzy smutku, rozpaczy (wyobraź sobie, że to dwa zupełnie inne uczucia!!) i nienawiści płyneły ciurkiem. Ufff... Nie wiem jak ja pożegnam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiepski komentarz, ale pisany z uczuciem. :D

      Usuń
    2. Widzę, że zarówno rozdział, jak i całe opowiadanie wywołały w tobie wiele emocji, z czego niesamowicie się cieszę (: To chyba najlepszy komplement, jaki autor może usłyszeć. A komentarz wcale nie jest kiepski, twoje uczucia są niemal namacalne :D
      Przyślę ci Zilanta pocztą, ok? Tylko nie mogę obiecać, że się uwolni z paczki i nie ucieknie... A może sam do ciebie przyleci? ^^ Chyba założę fabrykę Zilantów, zbiję fortunę.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. Dlaczego żadne z twoich opowiadań nie kończy się szczęśliwie ;/ No kuuuuuuurde a ja tak chciałam żeby odlecieli w kierunku zachodzącego słońca na pegazie ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie lubię szczęśliwych zakończeń :c Po mnie zawsze można spodziewać się najgorszego :D

      Usuń
  15. Nie rozumiem jednej rzeczy.
    Co jest oklepanego w "Szczęśliwym zakończeniu"?
    Przecież w życiu tak wiele jest rozczarowań, że w powieściach lubię czytać że innym się udaje. Trochę się zawiodłam. Liczyłam, że Scar będzie z Kayth. Rozumiem że powrót Anne wszystko by zniszczył. W końcu wiemy kim ona była. egoistką bez serca. Ale czy na pewno? Nie mogę. Nie mogę przyjąć do wiadomości takiego zakończenia. Kocham Cię Vakme i Twoje opowiadania ale czuje taką gorycz w sercu. Kayth i Scar od początku nie mieli łatwego życia. Wszystko pod górke. Dlatego liczyłam iż przy końcowej drodze im się uda. A ty postanowiłaś inaczej. Naprawdę zapomni o wszystkim? O Scarze, Cutiem i innych? Nie tak nie może być. Już bym wolała żebyś zabiła Kayth. O wiele lepsze zakończenie. Ale cóż pozostaje czekać na Epilog. W końcu nikt nie powiedział że nas nie zaskoczysz. I chyba dawno się tak nie wzruszyłam. Mimo wszystkiego wciąż pozostajesz w moim sercu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety szczęśliwe zakończenia to nie u mnie :( Po prostu nie lubię ich pisać, choć całkowicie Cię rozumiem, bo jako czytelnik lubię o nich czytać.
      Przykro mi, że Cię zawiodłam, ale mam malutką nadzieję, że może kiedyś w przyszłości pomyślisz o Krainie i uznasz, że jednak takie zakończenie nie jest aż taką złą rzeczą. Nie wiem, czy czytałaś "Jeden dzień", ale on też kończy się nieszczęśliwie i z początku pozostawia wielką gorycz. Potem jednak czytelnik dochodzi do wniosku, że było to dobre posunięcie ze strony autora, bo dzięki temu nie był to zwykły, szczęśliwy romans, a coś głębszego, pokazujące, że w życiu nieraz nie ma szczęśliwego zakończenia.
      Myślę, że zabicie Kayth byłoby tak samo oklepane, jak szczęśliwe zakończenie, a ja chciałam czegoś więcej. Chciałam powrócić do momentu początkowego, w którym to Kayth nie miała żadnych wspomnień. Historia zatoczyła koło (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Mimo, że przeczytałam notkę dzień po tym jak ją wstawiłaś, to komentuje dopiero teraz. Musiałam dać sobie czas, że by ochłonąć.
    Okej.....
    .
    .
    .
    Może jednak nie.
    .
    .
    .
    Serio? Serio Scar? Wepchać kobietę, którą kochasz do rzeki zapomnienia? ja rozumiem kochasz ją, ale kochasz Anne bardziej. Co jest dziwne bo to ta sama osoba, z tak jakby rozdwojeniem jaźni. Nie no ja wiem, Kath jest kompletnie inna niż Anne. I dzięki bogom! Ale przecież, zakochałeś się w niej nie dla tego, że była Anne. Tylko dlatego, że była sobą. Nie? No chyba, że wiedziałeś, że to Anne i tak po prostu....
    Nie no nie mogę...
    Pfff.....
    A co z tą obietnicą? Scar powiedział Beatrice, ze nie chce jej zabić bo komuś obiecał. Komu?
    Teraz jak tak sobie przypomniałam Beatrice....
    Lubisz NIE szczęsliwe zakończenia. Najpierw Beatrice. A teraz biedna Kath. I nie zapomnijmy o biednej zabitej Algidzie i Nadine.
    Co Kath takiego zrobiła?
    Weź się w garść....
    To chyba najdłuższy komentarz jak w życiu napisałam. :)
    Rozdział był dobry. Z pewnością zaskakujący. Bo kto by się spodziewał, że Scar wepchnie swoją miłość, której tak długo szukał do rzeki zapomnienia. Zamiast tego mógł przecież odjechać z nią na cerberze w stronę zachodzącego słońca. a nie czekaj, w Hadesie nie ma słońca! A tak na marginesie, skoro Hadesem nie rządzi już Hades, a nie Persefona, to może by tak zmienić nazwę? PERSEFOLAND brzmi całkiem nieźle.
    Dobra, czekam na Kierunek Atlantyda z bananem na twarzy.
    Kto nie lubi Apolla?
    Ściskam i życzę udanych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z przepowiednią?
      Spełniła się czy nie?

      Usuń
    2. Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz, ale dopiero teraz udało mi się znaleźć chwilkę (:
      W zasadzie teraz sama się zastanawiam, czy Scar kochał Kayth. Niby jestem autorką i powinnam to wiedzieć, ale jak patrzę na to z perspektywy, to nie jestem pewna, czy on kiedykolwiek kochał Kayth, czy to zawsze była tylko Anne.
      Zapomniałam o tej obietnicy! :o Kiedy pisałam o niej w Zaplątanych to chodziło mi o to, że obiecał to Kayth, ale jestem głupia i zapomniałam o tym wspomnieć w Krainie -.-
      Ja uwielbiam nieszczęśliwe zakończenia! :D
      Zamiast Persefoland to może po prostu Persefona? Mógł być Hades, może być Persefona ;D Ale na razie niech pozostanie Hadesem, bo Bóg Umarłych został wygnany, ale nie przegnany ^^
      Przepowiednia z prologu spełniła się co do słowa. Anne (ta, której wszyscy chcieli się pozbyć) była martwą istotą, bo jako Kayth wkroczyła do Hadesu, była światłem rewolucji, a Persefona straciła to, co uważała za najcenniejsze - syna.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  17. Powiem tyle... jestem pod wrażeniem;) Prowadziłaś to na wysokim poziomie od samego początku i ani na moment nie zjechałaś w dół. Zakończenie było fenomenalne! Podziwiam Cię, że potrafiłaś zrobić swoim postaciom coś takiego i tak zakończyć ich historię. Ja bym chyba nie umiała, i zawsze wymyślam im happy endy. Dlatego podziwiam Ciebie, że rozegrałaś to w taki sposób! Kochana, duże wow... Aż nie wiem, co powiedzieć. Może zacznę od tego, że Scar pokazał tutaj, że tak naprawdę nigdy nie zależało mu na Kayth. On od samego początku szukał tylko Anne, a ta miłość go kompletnie zniszczyła. No bo to co zrobił z Kayth było ciosem poniżej pasa. Zadecydował za nich oboje, bo nie mógł poradzić sobie z tym, że nigdy więcej nie zobaczy Anne. To było wredne i choć kierowały nim też inne pobudki to ja mu tego nie wybaczę. Zawsze go uwielbiałam, a teraz go nienawidzę! To zakończenie jest mega denerwujące i frustrujące. Choć napisałaś je świetnie, to nie mogę się pozbyć złości na tą niesprawiedliwość. Kayth chciała być dobra i była dobra i co ją za to spotkało? Najpierw to zachowanie Henry'ego, potem nieszczęśliwa miłość do Scara i teraz znowu wymazanie pamięci. Eh... On nie mógł jej kochać. Gdyby ją kochał to zaakceptowałby ją taka jaka jest, a nie szukał w niej kogoś innego. Kochana, rozdział był świetny, ale kompletnie teraz nie wiem, co powiedzieć! Rozwaliłaś mnie kompletnie, ale na plus oczywiście.
    Arcydzieło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tak uważasz, choć osobiście myślę, że kilka ostatnich rozdziałów mogło być lepszych, ale tak się chyba zawsze wydaje każdemu autorowi (:
      Hmn, jeśli wpadłabym na pomysł wymazania Kayth wspomnień niedawno to nie wiem, czy bym to zrobiła. Ale planowałam takie zakończenie odkąd tylko napisałam prolog, więc już od dawna znałam jej przyszłość (:
      Podoba mi się, że Scar wzbudził w tobie takie emocje, bo choć kierowały nim różne pobudki to fakt, trudno go teraz nie znienawidzić.
      Chodziło mi właśnie o to, by pokazać ogromną niesprawiedliwość rządzącą światem. Nawet po śmierci nie ma sprawiedliwości, a Kayth jest tego najlepszym przykładem :c
      Naprawdę nie spodziewałam się tak miłych słów! Dziękuję! :*

      Usuń
  18. O kurczę...muszę przemyśleć ten rozdział

    OdpowiedzUsuń
  19. O czym będzie ten nowy blog?
    usuniesz ten blog?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie usunę Krainy, pracowałam nad nią ponad rok :D
      Kierunek Atlantyda będzie o ofiarach katastrofy samolotu, która miała miejsce na terenie Trójkąta Bermudzkiego. Rozbitkowie znajdą się na wyspie, której nie ma na żadnych mapach i na której dzieją się rzeczy, których nigdy by sobie nie wyobrażali. Będzie Apollo, Artemida, mitologia... "Oficjalny" opis podam w ten czwartek lub piątek, razem ze zwiastunem (:

      Usuń
    2. Dziękuje za informacje.
      Trochę mi szkoda ze ten blog kończysz, bardzo mi się podoba ta historia, lepiej bym nie wymyśliła tej całej fabuły. :)

      Usuń
  20. Niespodziewałam się takiego zakończenia. zaskoczyłaś mnie. Całe opowiadanie bardzo dobre, jak też zaplątani w mitologię. Najbardziej zastanawiamnie kilka rzeczy dotyczących zaplątanych. Jak potoczyły się losy wojny i co się stało z hermesem i selene? Ogólnie masz wielki talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie Zaplątanych jest zakończeniem otwartym, które można sobie samemu dopowiedzieć wedle pomysłu, choć planuję opisać dalsze losy Hermesa w Kierunku Atlantydzie (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Okej. Na początku gdy zaczynałam czytać Krainę myślałam że będzie to kontynuacja zaplątanych, ale i tak mi się bardzo spodobało.

      Usuń
  21. Strasznie, ale to strasznie przepraszam za opóźnienie! Odkładałam Twój blog na ostatnią chwilę, bo wiedziałam, że to będzie wielki cios. Nie myliłam się.
    Aż się popłakałam. To zakończenie jest potworne. Scar, jesteś potworem! Nie można tak po prostu wymazać komuś pamięci. Nie można wrzucić kogoś do rzeki! To takie niesprawiedliwe. Przecież ona miała prawo do wspomnień. Każdy takie ma! Tak nie można, nie..
    Chusteczki byłyby bardzo przydatne, ale nie chcę schodzić na dół, bo rodzina zorientowałaby się, że płaczę. Znając życie zapytaliby się o powód, a co ja mam im w takim razie powiedzieć?
    ,,Scar wrzucił miłość swojego życia do rzeki, aby nic nie pamiętała, bo nie mógł się pogodzić z tym, że ona już nie będzie dawną osobą?'' Nie, to dziwnie by zabrzmiało, nie sądzisz?
    Czy tylko mnie kara dla Hadesa śmieszy? Lepsze to niż ścięcie głowy i w dodatku zabawne! Ten cały paradoks. No bo to w końcu Pan Umarłych.
    Teraz przejdę oceniać Epilog, a później Atlantyda, której nie mogę się doczekać!
    Do zobaczenia w następnym komenatrzu! ♥

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.