czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział XXIII. Piękna i bestia


Kayth

Kayth westchnęła ciężko, opierając głowę na dłoniach. Wraz z resztą trzeciej strony wojny od niemal godziny siedziała w sali porozumień, czekając na wieści od Hekate. Jej matce można było wiele zarzucić, ale była honorowa. Kayth nie spodziewała się tego, że egoistyczna bogini będzie chętna podjąć się tak niebezpiecznego zadania, jakim było uratowanie Henry'ego. Mimo że w pewnym sensie ją do tego zmusiła - uruchomiła reakcję łańcuchową, prosząc o pomoc winnego jej przysługę Tanatosa, u którego Hekate miała dług wdzięczności - była pewna, że matka się nie zgodzi. I choć ta narzekała gorzej, niż rozespany Cutie, rzuciła na siebie zaklęcie zmieniające wygląd i pod postacią Hadesa poszła odwiedzić lochy. Była to ich jedyna szansa na uratowanie Henry'ego.
– Dlaczego to tyle trwa? - spytała Kayth, pragnąc przerwać przytłaczającą ciszę. Od kilkudziesięciu minut nikt z obecnych się nie odzywał, a ich miny były napięte jak struny.
Rosae w skupieniu szkicowała projekty kwiatów, które można by było wprowadzić do świata. Niepokojąco mocno przyciskała ołówek do papieru, sprawiając, że rośliny, które powinny być kolorowe, były niemal czarne. Platon od godziny sączył wino z jednego kieliszka, a Scar czytał mitologię. Persefona jakiś czas temu wyszła do swego ogrodu i do tej pory nie wróciła. Kayth natomiast spędzała czas, obserwując Boga Nocy. Wraz z każdą kolejną stroną jego mina coraz bardziej rzedła, a dłonie zaciskały się w pięści. Kilka razy wybuchnął gorzkim, pełnym pogardy śmiechem, po którym zatrzasnął książkę z głośnym hukiem, na który wszyscy podskoczyli. Po kwadransie jednak otworzył ją ponownie, stwierdzając, że lepiej czytać głupoty, niż siedzieć bezczynnie. Po pytaniu Kayth podniósł wzrok znad lektury, wdzięczny, że ktoś go od niej wybawił.
– Jestem pewien, że wszystko idzie zgodnie z planem – odparł łagodnie. - Hekate jest potężna. Poradzi sobie.
– Hades też jest potężny – odezwała się cicho Rosae, nie odrywając spojrzenia od swojego szkicu, a w jej głosie można było wyczuć nutę nienawiści. Nagle podniosła wzrok i wlepiła go w Kayth. - Słyszałam, że Anne znalazła sposób na to, by zabić boga. Jeśli kiedykolwiek go poznasz... proszę, użyj go na moim ojcu.
– Co ty wygadujesz, Rosae?! - przeraził się Scar, a o stanie jego wzburzenia świadczył choćby fakt, że nie nazwał jej zdrobniale, jak to zawsze robił.
Kobieta powróciła do szkicowania, przyciskając grafit jeszcze mocniej.
- On nie zasługuje na wygnanie, a nawet na poćwiartowanie i wrzucenie do Tartaru. To potwór. A potwory trzeba niszczyć.
Kayth zauważyła pełne niepokoju spojrzenia, jakie posłali sobie Scar z Platonem i dotarło do niej, jak bardzo potrzebowali choć jednej dobrej osoby w rodzinie królewskiej. Potrzebowali wiary w to, że nie była ona doszczętnie zniszczona i dotąd to Rosae im ją dostarczała.
Jako że mieli pełno czasu do zabicia i duszę do nawrócenia, filozof pochylił się na fotelu i patrząc na Boginię Kwiatów, podjął:
– Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego twój ojciec jest taki, jaki jest? Nikt nie rodzi się dobry lub zły. To ludzie i okoliczności zmuszają nas, by się takimi stać. Pozwólcie, że coś wam opowiem. Dawno, dawno temu...
– Kiedy dziadziuś był jeszcze młody... - wtrącił Scar z rozbawieniem, choć na jego twarzy dalej odznaczały się ślady zaniepokojenia o siostrę.
– I trzeźwy... – zawtórowała mu Kayth, na co nawet Rosae się lekko uśmiechnęła, choć dalej pochylała głowę nad swoimi szkicami.
– Trzeźwy nigdy nie byłem – przewrócił oczami, po czym wycelował w nich palec. - Nie przerywajcie mi, dzieciaki. Będziecie chcieli usłyszeć to, co mam do powiedzenia. Umarłem w 347 roku przed naszą erą. Był to czas wierzeń politeistycznych, z których największą sławą cieszyły się wierzenia greckie i rzymskie. Hades nie był jeszcze wtedy przepełniony i niemal od razu po śmierci doczekałem się wyroku sędziów, których moje poglądy tak urzekły, że wysłali mnie do pałacu. W tamtym czasie nie był to pałac Hadesa i Persefony, a tylko Hadesa. Persefona była dopiero małym dzieckiem i miało minąć jeszcze trochę czasu, nim ścieżki jej i pana Podziemia się skrzyżują. Hades był niesamowicie zgorzkniałym bogiem, co było widać nawet po pałacu, w którym mieszkał. Nie wyglądał on tak, jak teraz. Nie było tu żadnych kwiatów, żadnej zieleni. Wszystko było ponure, a najbardziej ponury był on. Wysłany przez braci do Podziemia, nienawidził swego nowego miejsca zamieszkania. Trudno mu się dziwić; słyszałem, że każdemu, kto choć raz był na Olimpie, wszystko inne wydawało się być piekłem.
Swoją bezsilność Hades wyładowywał na mieszkańcach swojego nowego królestwa. Nie obchodziło go, czy będą mieli co jeść, gdzie spać, w co się ubrać. Zakładał, że skoro już umarli, nie powinno być to dla nich ważne i zostawiał ich samym sobie, podobnie jak on został zostawiony przez swoją rodzinę. Po latach bezcelowego błąkania się po Podziemiu, głodując i nie mając jakichkolwiek rozrywek, ludzie zaczynali wariować. Ulatywała z nich wola walki i stawali się cieniami samych siebie, z którymi nie można było się w jakikolwiek sposób skontaktować. W tamtym czasie w pałacu mieszkało zaledwie kilkanaście osób i żadnej z nich nie obchodził los mieszkańców innych części Podziemia, tak długo, jak tylko sami byli szczęśliwi. Próbowałem rozmawiać z Hadesem, próbowałem negocjować. Straszyłem nawet rewolucją i zauważyłem, że ta groźba go ucieszyła. Zrozumiałem, że pragnął stracić panowanie nad królestwem, by bracia pozwolili mu wrócić na Olimp. I gdy widziałem, że Hades chylił się ku upadkowi, a jego tereny zapełniały cienie, zamiast ludzi, zdarzył się przełom.
Hermes dostarczył wujowi wiadomość od Mojr, w której zapisane było, że Podziemie stanie się lepszym miejscem, gdy ziarno urodzaju spotka na swej drodze narcyza. Pamiętam, jak wzburzony był Hades tamtą wiadomością, narzekając na jej nieprecyzyjność i, jak mówił, śmieszność. Minęło kilka lat, kilkanaście... Bóg wracał zmęczony z narady bogów na Olimpie, gdy niedaleko wejścia do Podziemia zobaczył bawiące się na łące panienki. Wszystkie były tak samo piękne, młode i szczęśliwe. Jednak on zwrócił uwagę tylko na jedną, odzianą w zieloną sukienkę. Nuciła pod nosem, zrywając kwiaty i tworząc z nich wianek. Jak później mówił, był nią oczarowany, nie mógł spuścić z niej wzroku. Jeszcze zanim przypomniał sobie słowa przepowiedni, wiedział, że była tym ziarnem urodzaju, córką Demeter, które miało przynieść Podziemiu lepsze czasy. Była tak szczęśliwa, tak pełna życia. Dlatego gdy wśród maków wypatrzyła narcyza i schylała się, by go zerwać, pragnął ją powstrzymać. Przerwać to, co im obu było pisane i pozwolić jej cieszyć się życiem na Ziemi, z dala od trosk i mroku Podziemia. Niestety nie zdążył jej powstrzymać, a w momencie, gdy Persefona chwyciła kwiat w swoje dłonie, jej los został przesądzony. Już nie należała do świata żywych.
Hades zabrał ją do pałacu i robił wszystko, by była szczęśliwa. Ona jednak nocami płakała w poduszkę, tęskniąc za matką, za słońcem, za światem... Nienawidziła go. Choć to Mojry przesądziły o jej losie, ona winiła Hadesa. Bóg kochał ją tak bardzo, że pozwolił, by wracała do matki na większą część roku. Pragnął uwolnić ją całkowicie, jednak Los mu na to nie pozwalał. Persefona musiała spędzać cztery miesiące w Podziemiu, jednak z czasem zaczęły być one dla niej coraz mniejszą katorgą. Powoli, naprawdę powoli, zaczęli się do siebie zbliżać. Coraz częściej widywałem Persefonę i Hadesa na wspólnych spacerach i posiłkach. Bóg wydzielił jej ogromny teren wokół pałacu, z którym mogła zrobić, co tylko chciała. Tak oto powstał ogród Persefony, w którym kobieta zaczęła spędzać większość czasu, bardzo często za towarzysza mając Hadesa. Lubił przyglądać się jej pracy; nieraz nawet próbował pomóc, ale ogrodnictwo nie było jego mocną stroną. Rozmawiali, żartowali, zakochiwali się...
Persefona z własnej woli zaczęła spędzać coraz więcej miesięcy w Podziemiu, ani myśląc wracać na Ziemię. Wraz z ich szczęściem rozkwitał cały Hades. Kobieta namówiła matkę, Demeter, by część plonów przeznaczała dla najbiedniejszych części Podziemia. Poprosiła Dedala, by zaprojektował domy dla choć części z dusz, Posejdon natomiast stworzył w Erebie wielkie jezioro z pitną wodą. Sama jeździła po królestwie, wprowadzając do niego rośliny i tym samym sprawiając, że Podziemie nie było już tak mroczne. To były dobre czasy zarówno dla królestwa, jak i dla waszych rodziców. Dopiero po stu latach znajomości wzięli ślub, któremu przewodniczyła Hestia. Byli tak niesamowicie szczęśliwi, że radością zarażali wszystkich wokół, nawet mi udzielił się ich nastrój.
Potem na świat przyszedłeś ty, Momosie... Wtedy zaczęły się problemy. Nigdy nie pomyślałbym, że można się tak bardzo kłócić o imię dla dziecka. Nic w tym jednak dziwnego; było to starcie dwóch silnych charakterów, z których żaden nie chciał pójść na kompromis. Wreszcie stanęło na pomyśle twojej matki, która zagroziła mężowi, że Demeter może w każdej chwili przestać przysyłać jedzenie do Podziemia. To był początek tysiącleci awantur. Kłócili się o twoje wychowanie, o twoich przyjaciół, wreszcie nawet o miejsca, w których mogłeś bywać, Hades bowiem nie zgadzał się, by Persefona zabierała cię ze sobą na Olimp. Napięcie między nimi potęgowała niepochwalana przez męża przyjaźń królowej ze mną. Kwiaty w Podziemiu zaczęły więdnąć razem ze szczęściem pary królewskiej. Problemy zaczęły się mnożyć, a żadne z nich nigdy nie chciało przyznać racji drugiemu. Persefona zaczęła z tobą jeździć na Ziemię, choć wiedziała, że twój ojciec się na to nie zgadzał. Hades natomiast zabierał cię do najodleglejszych części Erebu, co powodowało u twojej matki wybuchy wściekłości. Byli zbyt uparci, by ustąpić i traktowali cię jak piłeczkę, którą można było odbijać, byleby tylko zrobić drugiemu na złość.
Nie mam pojęcia, jak to się stało, że zdecydowali się na ciebie, Rosae... Znaczy się, ekhem, mam pojęcie... Chodzi mi o to, że w tamtym czasie cały czas chodzili na siebie wściekli i naprawdę nie wiem, co ich skłoniło do decyzji o drugim dziecku. Kochali się, ale gdy nie można się dogadać, miłość nie pomaga. Twoje urodziny jedynie pogorszyły stosunki między nimi. Persefona chciała, byś była silna, Hades natomiast próbował cię od siebie uzależnić, czego zresztą dokonał. Musisz wyjść za mąż za kogoś, kogo on ci wybierze...
Wraz z ich kłótniami, Hades pogrążał się w chaosie, a oni pozostawali głusi na prośby poddanych o pomoc. Byli tak zajęci sobą, że odległe tereny Erebu, nie mówiąc już o Tartarze, zupełnie przestały ich interesować. Persefona zaczęła zmieniać się z promieniejącej radością dziewczyny w zgorzkniałą, żądną władzy, której wbrew pozorom nie miała, kobietę. Hades nie dopuszczał jej do niczego, nie miała wglądu w żadne ważniejsze sprawy. Zmieniali siebie na gorsze, aż w końcu stali się tacy, jakimi są dzisiaj. Chcę was uświadomić, że Hades czerpał swoją potęgę z miłości do Persefony. To wtedy, gdy byli szczęśliwi, podejmował najlepsze decyzje, a Podziemie przeżywało okres rozkwitu. Naprawdę żałuję, i wszyscy mieszkańcy Erebu również powinni, że im się nie ułożyło. Ich nienawiść nie wychodzi nikomu na dobre, co doskonale widać po zbliżającej się wojnie.
Filozof oparł się na fotelu, oddychając głęboko. Długa opowieść odebrała mu siły, ale sądząc po niepewnym spojrzeniu Rosae, odniosła skutek.
– Chcesz powiedzieć, że to przez moją matkę Hades jest zły? Przez to, że go opuściła? – spytała, przygryzając wargę.
– Raczej, że to ich miłość była tak toksyczna, iż w końcu zamieniła ich oboje w potwory, które teraz walczą o tron w tym miejscu wszystkimi możliwymi sposobami – odparł. - I choć może wam się wydawać, że się nienawidzą... nawet nie myślcie, że ten z nich, kto wygra wojnę, zarządzi egzekucję tego drugiego. Znam ich tak długo i na tyle dobrze, by doskonale wiedzieć, że nigdy by się nie posunęli do czegoś takiego. Wygnanie? Może, ale nic więcej. A gdy od siebie odpoczną, zaczną za sobą tęsknić tak bardzo, że poruszą świat, by się odnaleźć.
W tym momencie do sali weszła Persefona, trzymając bukiet uzbieranych z nudów kwiatów i zupełnie nieświadoma rozmowy, jaka właśnie się odbyła. Kayth nie mogła uwierzyć, by kiedykolwiek była dobra. Widziała w niej tylko złą królową, która od trzystu lat okłamywała swojego syna. Potem jednak pomyślała o tym, jak bardzo Anne była zepsuta przez wydarzenia, które ją spotkały. Przez despotycznego ojca, którego nie mogła zadowolić, przez małżeństwo z mężczyzną, który zaczął ją obwiniać za wszystko złe w jego życiu. Przez obserwowanie śmierci własnego brata i wreszcie przez bycie skazaną na ścięcie przez własnego męża na podstawie fałszywych zarzutów, które zrobiły z niej wroga całej Anglii. Bez wspomnień o tamtych przerażających wydarzeniach, Anne była całkowicie inną osobą. Miłą, uczynną, przyjaźniącą się ze wszystkimi. Była Kayth. Pytanie tylko, czy Persefona również umiała odnaleźć dawną siebie, czy miała już na zawsze pozostać w ciemności.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować na wejście królowej, w sali z głośnym brzdękiem rozbłysnęło oślepiające światło, a po nim pojawiły się kłęby dymu. Po chwili można było w nich dostrzec sylwetki szarpiącego się Hadesa i Henry'ego.
– Nie przytulaj się do mnie! - krzyknął Henry, odpychając od siebie Hekate, która miała na siebie rzucone zaklęcie upodobniające ją do Boga Zmarłych. - Odbiło ci?!
– Musiałam cię objąć, żeby się z tobą teleportować, półgłówku! - odwrzasnęła, na ich oczach powracając do naturalnego wyglądu. Poprawiła kapelusz na głowie, zerkając na mężczyznę z pogardą. - Chyba należy mi się trochę wdzięczności.
Henry zamarł, po czym rozejrzał się po sali zdezorientowany. Po dwóch tygodniach spędzonych w lochach brudne ubranie żałośnie na nim zwisało, policzki były zapadnięte, a oczy straciły blask. Rosae załkała z ulgą, wstając od stołu i rzucając mu się na szyję. Uderzyła w niego z impetem, niemal zwalając go z nóg.
– Udało wam się – powiedziała przez łzy radości. - Przez chwilę zwątpiłam, że się wam powiedzie.
Hekate odchrząknęła.
– Cóż, nie chcę się przechwalać, ale to mi się udało. Ten gamoń chciał mnie uderzyć w nos, gdy złapałam go za rękę.
– A co miałem zrobić, jeśli bóg, który mnie uwięził, przyszedł w odwiedziny i od razu zaczął się do mnie przystawiać! - odparł ze złością mężczyzna, obejmując w pasie swoją narzeczoną.
– Przecież dawałam ci sygnały, że nie jestem Hadesem! – narzekała Hekate.
– Mruganiem oczami? - zdziwił się. - Myślałem, że to sposób na podryw!
– Chociaż zabawnie się tego słucha, musicie już znikać – wtrącił Platon, wstając z fotela i wyglądając z niepokojem przez okno. - Hades niedługo wróci z Erebu i lepiej, by was nie było, gdy zorientuje się, że chłopak zniknął.
Rosae i Henry pokiwali głową, choć mężczyzna nie miał pojęcia, gdzie mieli jechać. Kayth zdała sobie sprawę, że go to nie interesowało. Ufał swojej narzeczonej i liczyło się dla niego tylko to, by być razem z nią, daleko od Boga Zmarłych. Kayth czuła wielką ulgę, widząc, że jej matka zdołała uratować chłopca, ale spodziewała się tego. Wiedziała, jak potężna była Hekate. Utrzymanie czasu zmienienia postaci przez kilka godzin nie było dla niej dużym wyzwaniem.
Scar podszedł do narzeczonych i przytulił mocno siostrę na pożegnanie. Jego twarz nie wyrażała emocji, ale Kayth wiedziała, że nie podobała mu się sytuacja, z jaką przyszło mu się zmierzyć. Rosae odchodziła na Olimp, gdzie nie mógł się już nią opiekować. Gdzie nie mógł być jej starszym bratem, dostępnym na każde jej wezwanie. Popatrzyli sobie w oczy, nic nie mówiąc. Znali swoje myśli na tyle, że nie musieli używać słów. Puściwszy siostrę, Bóg Nocy uścisnął rękę Henry'ego.
– Opiekuj się nią. Wspominałem już, że Cerber, ogromny pies z trzema głowami, który jest wiecznie głodny, to mój przyjaciel? - Zauważając spojrzenie siostry, wyrzucił ręce w górę. - Oczywiście nie ma tu żadnych podtekstów kryminalnych.
Gdy Rosae żegnała się z Persefoną, Kayth podeszła do swojego dawnego wychowanka. Starała się uśmiechnąć, ale kilka łez popłynęło jej po policzkach. Kiedyś myślała o nim jako o przybieranym dziecku, ale teraz wiedziała, że była jego ciotką. Bycie z nim spokrewnionym było jednym z niewielu plusów bycia Anne Boleyn. Henry złapał ją za ręce, tak jak to zwykł robić jako dziecko i popatrzył jej prosto w oczy.
– Przeżyliśmy pięćdziesiąt lat rozłąki – powiedział. - Przeżyjemy jeszcze trochę. Zobaczysz, nawet nie będzie ci mnie brakować.
– Oczywiście, że będzie... - odparła zdziwiona, że w ogóle sugerował inną opcję.
Przytulił ją, nie pozwalając dodać nic więcej. Założył jej włosy za ucho i wyszeptał tak cicho, że tylko ona mogła go usłyszeć.
– Nigdy nie wybaczyłem ci tego, że porzuciłaś mnie na pół wieku. Przez lata zastanawiałem się, jak sprawić, byś cierpiała tak bardzo, jak ja cierpiałem... To ja zabiłem Nadine. – Skamieniała w jego uścisku, niezdolna się poruszyć. Zaśmiał się, przyprawiając ją o gęsią skórkę. - Najtrudniejsza była kradzież sztyletu Rosae, ale potem poszło z górki. Wbiłem twojej przyjaciółce sztylet prosto w serce i obserwowałem, jak zamieniała się w proch. Gdybym tylko znał sposób na zabicie boga, zrobiłbym to samo twojemu Scarowi...
– Bo się tu zestarzejemy – przerwała ich pożegnanie Persefona kwaśno, zapewne zirytowana tym, że nie wiedziała, co mówili. Po raz pierwszy w życiu Kayth jej czegoś zazdrościła i była to właśnie ta niewiedza.
Henry odsunął się od niej, uśmiechając szeroko, a ona była w stanie tylko na niego patrzeć i zastanawiać się, co się stało ze słodkim, pomocnym chłopcem, który był w stanie nakrzyczeć nawet na kamień, na którego ona przypadkiem nadepnęła, raniąc sobie nogę.
Obserwowała, jak Henry i Rosae łapią się za dłonie i nie była w stanie nic powiedzieć, choć wiedziała, że powinna. Chciała wykrzyczeć to, co usłyszała, ale wewnętrzna blokada jej na to nie pozwalała. Był takim kochanym dzieckiem, myślała ciągle. Nie urodził się zły. To ja go takim uczyniłam. Gdybym nie ich trwająca pięćdziesiąt lat rozłąka, w trakcie której mężczyzna był pod opieką surowego i egoistycznego Thomasa Boleyn, ośmioletni chłopiec nigdy nie musiałby się zastanawiać, co zrobić, by wyrwać jej serce.
Henry odwrócił w jej stronę głowę, jakby wiedział, o czym myślała i puścił jej oko. Masz to, na co zasłużyłaś, zdawało się mówić jego spojrzenie. Wyraz twarzy, który miała pamiętać do końca życia, zniknął w chmurze pyłu, będącego efektem ubocznym rzuconego przez Hekate zaklęcia. Henry i Rosae zostali przeniesieni na Olimp, gdzie mieli wieść szczęśliwe, wolne od trosk życie, dopóki (jeśli w ogóle) Hades zostanie pokonany.
Kayth drżącą ręką chwyciła szklankę z wodą i wypiła ją ciurkiem, jednak nadal odczuwała suchość w gardle.
– Blado wyglądasz – rzuciła Persefona, patrząc na nią z ukosa. Córce Hekate wydawało się, że jej oczy były zaszklone, ale zapewne było to tylko złudzenie.
– Nadal bardziej kolorowo, niż ty – odparła, ukrywając twarz w dłoniach.
Bogini Wiosny rozłożyła ręce.
– Raz w życiu nie byłam kąśliwa, a i tak mi się dostało – wymamrotała, po czym wstała i wyszła z sali, szybkim ruchem dłoni ocierając policzek. Platon rzucił im przepraszające spojrzenie i podążył za nią. Gdyby Kayth mogła myśleć o czymkolwiek innym, niż Henry, zdziwiłoby ją, że Persefona nie zareagowała na obelgę.
– Królowa dramatu – przewróciła oczami Hekate, gdy zamknęły się za nimi drzwi. - Właściwie na mnie też pora. Jeśli będziecie jeszcze kiedykolwiek potrzebować pomocy... nie proście mnie.
Dopiero informacja o tym, że jej matka miała zamiar już ich zostawić, przywróciła jej zdolność rozumowania. Odłożyła sprawę Henry'ego na bok, skupiając się na bogini, która przyczyniła się do dwustu lat jej cierpień.
– Och, nie tak prędko – odparła, jeżdżąc paznokciem po blacie stołu. - Mamy jeszcze parę niedokończonych spraw.
Hekate zamarła jedynie na sekundę, by chwilę potem grać całkowicie rozluźnioną. Spojrzała na nią ze zdziwieniem, które mogłoby uchodzić za autentyczne.
– My mamy jakieś sprawy? Prawie cię nie znam, Kayth...
Kobieta spojrzała na nią z irytacją. Pamiętała, że był czas w jej życiu, w którym świadomość, że była jej córką niesamowicie ją ekscytowała. Oznaczało to bowiem, że umiała władać magią, a to czyniło z niej osobę mniej uzależnioną od świata, a bardziej od siebie samej. Ale to nie to najbardziej ją uszczęśliwiało. Cieszyło ją, że wiedziała, kim była jej matka, bo to sprawiało, że nie czuła się aż tak samotna. Myślała nawet, że jeśli wpadłaby w poważne tarapaty, miałaby się do kogo zwrócić. Były to strasznie naiwne marzenia.
– O, właśnie – powiedziała, mrużąc oczy i zakładając ręce na piersi. - Zacznijmy może od tego. Dlaczego właśnie „Kayth”? Dlaczego nie Mary, Elizabeth, Jane... Dlaczego nie Anne?
Bogini Magii przełknęła ślinę, opadając na krzesło naprzeciwko córki. Gdyby Platon nie wyszedł, zapewne rzucałby Kayth gniewne spojrzenia. Nie obchodziło jej jednak, że uważał za niebezpieczne zdradzanie swojej wiedzy Hekate. Musiała się dowiedzieć, jak matka mogła skazać własne dziecko na takie cierpienia.
– Odpowiedz na moje pytanie – warknęła, nie podnosząc głosu.
– Czy dobrze rozumiem, że ona miała coś wspólnego z twoim zniknięciem, Kayth? - wtrącił Scar, podnosząc się powoli od stołu i mierząc boginię wściekłym spojrzeniem.
– Imię Kayth pochodzi z języka staroceltyckiego – odezwała się wreszcie Bogini Magii, ignorując mężczyznę. Jej głos był neutralny, nie było w nim śladu poczucia winy. - Oznacza „nieświadomą”. Odcinając ci drogę powrotną do Podziemia i zabierając wszystkie wspomnienia, chciałam, byś właśnie taka się stała. Może oczekujesz przeprosin, ale nie dam ci ich. Nie żałuję tego, co zrobiłam. Posiadałaś potężne informacje, które musiały ci zostać odebrane. Jeśli to coś znaczy... walczyłaś bardzo mocno. Blokowałaś mi dostęp do swoich myśli przez kilkanaście minut, czego nie dokonał wcześniej nikt inny. W końcu się poddałaś, ale i tak wiedziałam, że byłaś zbyt silna i wspomnienia prędzej czy później powrócą. Wygląda na to, że nadszedł ten czas.
Wraz z każdym kolejnym słowem Hekate, Kayth przypominała sobie tamten przerażający dzień. Kiedy popełniła w Hever samobójstwo, przez kilkanaście minut oczekiwała pojawienia się Tanatosa i zaczęła się poważnie niepokoić, gdy zawsze punktualny bóg się spóźniał. Mary, która była obecna przy jej śmierci, usiadła na łóżku, płacząc. Po raz drugi straciła siostrę, która tym razem nie zostawiła jej nawet ciała do pożegnania. Ciało Anne zostało pochowane jedenaście lat wcześniej w bezimiennym grobie w kaplicy Świętego Piotra w Tower of London. Powracając na Ziemię, Anne była duchem, którego tylko dzięki czarom mogli zobaczyć i dotknąć śmiertelnicy. Ponowna śmierć sprawiła jedynie, że czar widzialności ustąpił.
Kiedy po minutach oczekiwania w komnacie zmaterializowała się Hekate, kobieta odetchnęła z ulgą. Radosny uśmiech niedługo jednak utrzymał się na jej ustach. Matka odebrała jej wspomnienia bez żadnych skrupułów, bez cienia litości na twarzy. Krzyki i prośby Anne na nic się nie zdały. Walczyła, ale nie mogła się mierzyć z Boginią Magii. Najdłużej broniła wspomnień o Momosie i Elizabeth. Pamiętała, jak błagała, by matka jej ich nie zabierała. Padła na kolana, łapiąc skrawek jej szaty, strumienie łez spływały jej po policzkach. I choć w tamtej chwili dostrzegła w oczach Hekate cień człowieczeństwa, bogini i tak je zabrała. Zabrała całą jej tożsamość, zostawiając w pamięci jedynie fałszywe imię i tym samym skazując własną córkę na dwieście lat cierpień.
– Nadine też się opierała, prawda? - wyrzucił z siebie Scar, a jego twarz była ściągnięta w wyrazie wściekłości. - Zawsze wiedziałem, że to ty odebrałaś mieszkańcom pałacu wspomnienia o Anne, ale nigdy nie znalazłem powodu, dla którego mogłabyś zrobić coś takiego. Cóż, gratuluję. Przez twój nieudany akt zła moja przyjaciółka straciła rozum, a teraz jest za późno, byś mogła cokolwiek z tym zrobić.
– Jak mogłaś zrobić coś takiego własnemu dziecku? - dodała Kayth ze łzami złości w oczach. Nie chciała ukazywać matce emocji, ale nie mogła się opanować. - Zostawiłaś mnie na Ziemi bez żadnych wspomnień, żadnych przyjaciół, niczego... Przez dwieście lat nie mogłam z nikim porozmawiać, nikogo dotknąć. Nie mogłam nawet umrzeć, choć bogowie mi świadkiem, że próbowałam. Myślałam, że zostanę w tym piekle na wieki wieków...
Hekate założyła ręce na piersi i wpatrywała się w sufit.
– Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. Jak już mówiłam, musiałam to zrobić. I bez wahania zrobiłabym to ponownie.
– Wyjdź stąd – rzucił Scar lodowato. - Gdybym tylko znał ten cholerny sposób na zabicie boga, Zeus mi świadkiem, że wykorzystałbym go na tobie. Wyjdź stąd i trzymaj się z daleka od Kayth.
– Nie – przerwała kobieta. - Załatwimy to inaczej. Widzisz, Hekate, myślę, że to, co zrobiłaś, zasługuje na karę. Od teraz jesteś moją dłużniczką i będziesz musiała zrobić cokolwiek, o co cię poproszę.
– Zaniki pamięci w tym wieku? - zacmokała matka. - Właśnie pomogłam ci uratować zakładnika Hadesa, pamiętasz?
– Naprawdę myślisz, że przysługa, która zajęła ci godzinę, wynagrodzi mi dwa wieki cierpienia?
– Jak to się teraz mówi... Nie obchodzi mnie to. Nie jestem osobą, która cokolwiek wynagradza, więc ciesz się tym, co dostałaś, córko.
– Pamiętasz powód, dla którego wymazałaś moje wspomnienia? - Kayth ponownie zaczęła jeździć dłonią po stole, udając mało zaciekawioną rozmową. - Sposób zabicia bogów... Wymazałaś mi go z pamięci lata temu, fakt, ale powrócił, tak jak wszystko inne. Zamierzałam go najpierw przetestować na Persefonie, ale cóż, są sprawy ważne i ważniejsze. A ty właśnie podskoczyłaś w hierarchii ważności.
Hekate otworzyła szerzej oczy, by po chwili zwęzić je w małe szparki.
– Kłamiesz. Zużyłam na jego wymazanie tyle magii, że akurat jego jednego nie możesz pamiętać.
Kayth dzielnie wytrzymała jej spojrzenie.
– Naprawdę chcesz się o tym przekonać?
Przez kilkanaście długich sekund bogini nie wiedziała, co powiedzieć. Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu znalazła się w pułapce. Wreszcie wstała od stołu, kipiąc ze złości.
– Podjęłaś niebezpieczną grę, dziewczyno – warknęła, po czym zniknęła w zasłonie dymu i światła.
Kayth oparła się na siedzeniu, oddychając ciężko.
– Wygląda na to, że wygrałam – powiedziała, jednak nie czuła się zadowolona. Nieważne, jak wiele przysług od tej pory miała oddać jej Hekate, nie zrekompensują jej one całego bólu, przez który musiała przejść.
Scar uśmiechnął się do niej szeroko i uniósł dłoń do góry, czekając na jej reakcję.
– Sprytnie to rozegrałaś. Mam nadzieję, że nie jestem na twojej liście bogów do zabicia.
Przewróciła oczami i przybiła mu piątkę.
– Jeśli taką stworzę, będziesz nawet na jej drugim miejscu. Jednak na razie taka lista nie jest mi potrzebna, bo nie mam bladego pojęcia, jak zabić boga. - Widząc jego zaskoczoną minę, puściła mu oko. - Hekate jednak nie musi o tym wiedzieć, prawda?

***
Scar

Kayth była Anne. Ta informacja nadal do niego nie docierała, jakkolwiek mocno próbował się na niej skupić. Nie mógł uwierzyć, że kobieta, której poszukiwał tak długo, od stu lat była na wyciągnięcie jego ręki. Miał do siebie żal, że jej nie poznał. Wyglądała inaczej i zachowywała się inaczej, ale w jej oczach można było dostrzec resztki dawnej siebie. Nie było tak, że nie miał podejrzeń. Zastanawiało go, dlaczego tak bardzo interesowała się losem Anne. Dlaczego ze wszystkich komnat, trafiła akurat do tej, która w przeszłości należała do królowej Anglii. Nie miał pojęcia, dlaczego przez dwieście lat szwendała się po Ziemi jako duch. A jednak nigdy te sprawy nie zainteresowały go na tyle, by przyjrzeć się im bliżej. Była po prostu... Kayth. Kobietą, której nie cierpiał, a którą potem polubił i w której wreszcie się zakochał. Wiadomość, że była Anne była dla niego jak wygrana na loterii. Zrozumiał, że nigdy nie będzie musiał stanąć przed wyborem między dwoma miłościami, ponieważ miał tylko jedną. Nieważne w jakiej postaci, ze wspomnieniami, czy bez. Anne Boleyn była miłością jego życia.
Myślał o tym, gdy odprowadzał ją do komnaty i w drodze powrotnej. Był zwyczajny dzień w pałacu. Ludzie przechadzali się jego korytarzami i spacerowali po błoniach. Niektórzy rozmawiali o tematach neutralnych, inni szeptali o wojnie i podziale stron. Prośba Kayth o poparcie trzeciej strony obiegła całe Pola Elizejskie i coraz więcej ludzi wyrażało aprobatę dla działań Persefony i jej syna. Niesamowite, jak wielki wpływ na decyzje mas miała jedna osoba. Kayth nie miała pojęcia, jak oddziaływała na ludzi. Nieważne, co mówiła, inni zawsze jej słuchali. Część tego uroku było pozostałością po jej dawnym magnetyzmie, ale większość zawdzięczała swojej obecnej postaci. Elizjum ją kochało za jej dobroć, skromność i chęć pomocy innym. Ludzie do niej przychodzili ze swoimi problemami, a ona zawsze miała dla nich czas. Jeśli powiedzeniem chrześcijan było „jak trwoga to do Boga”, mieszkańcy pałacu mieli swoje własne - „jak trwoga to do Kayth”.
Pałac Persefony był pogrążony w mroku. Kierując się w stronę komnaty Rosae, słyszał jedynie echo własnych kroków. Wiedział, że nie zastanie w niej siostry, jednak czuł niewytłumaczalną potrzebę podlania kwiatów, które znajdowały się w jej pokoju, a które bez niczyjej opieki miały zwiędnąć. Chciał również posiedzieć na jej łóżku i przypomnieć sobie czasy, gdy oboje byli mali i chowali się pod kołdrę, myśląc, że rodzice nigdy ich nie znajdą. Tak wiele zmieniło się od tamtego czasu... Niegdyś pełen miłości gmach teraz zamieszkiwany był tylko przez matkę i córkę. Ponad dwadzieścia lat temu Hades kazał Dedalowi wybudować dla siebie osobną rezydencję i gdy tylko prace zostały zakończone, wyprowadził się do niej, nie zamierzając nawet stwarzać pozorów, że między nim a królową się dobrze układało.
Dlatego Scar zamarł, słysząc jego głos dobiegający z komnaty Persefony, obok której przechodził. Nie mogąc powstrzymać ciekawości, stanął obok drzwi, opierając się niedbale o ścianę i wytężając słuch. Nie było to jednak potrzebne, bo rodzice mówili dość głośno, myśląc, że w pałacu nie było nikogo, oprócz nich.
– Gdzie on jest? - warknął Hades, a jego głos przepełniony był wściekłością. - Zniknął z moich lochów i wiem, że nie ma go na terenie Podziemia, podobnie jak naszej córki! Gdzie ich wysłałaś?
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – odparła leniwie kobieta, a Scar niemal widział, jak wzruszała ramionami z udawaną obojętnością. - Jednak to, że nie możesz upilnować własnego więźnia to chyba najlepszy dowód na to, że nie powinieneś już być władcą Hadesu.
– Och, na bogów! - zdenerwował się ojciec, uderzając pięścią w coś twardego. - To moje królestwo! Cholera, nawet jest nazwane moim imieniem. Czy ty naprawdę myślisz, że możesz mnie pokonać i je przejąć?
– Wiem, że mogę. I ty również o tym wiesz, dlatego tu dzisiaj przyszedłeś. Chcesz zawrzeć pokój, prawda? - Gdy nie odpowiedział, kontynuowała: - Wiem, jak to wygląda, Hadesie. Przez tysiąclecia obserwowałam twoje negocjacje z innymi bogami. Obiecasz mi szereg ustępstw, z których nie spełnisz żadnego i wszystko zostanie tak, jak było dawniej. Z tą różnicą, że nie będę mogła się zbuntować, bo zaczniesz mnie bardziej pilnować. Powiedz mi, że się mylę.
– Naprawdę nie chciałabyś, by było jak dawniej? - odparł mężczyzna tak cicho, że Scar musiał się przybliżyć do drzwi. Usłyszał również szelest, który świadczył o tym, że jego ojciec stanął naprzeciwko matki. - Nie pamiętasz, jak bardzo byliśmy szczęśliwi?
– Byliśmy – przytaknęła, cofając się od niego. - Przez bardzo krótki czas. Moje życie z tobą to trzysta lat szczęścia i dwa tysiące lat męczarni.
– Nie wierzę ci – wyszeptał. - Kochasz mnie, Persefono. Wiem to, ponieważ ja kocham ciebie. Zawsze kochałem i nigdy nie przestanę, nieważne, jak bardzo będziesz udawać, że mnie nienawidzisz. Czy naprawdę nie możemy rządzić tym królestwem razem, tak jak to planowaliśmy? Pamiętasz, jak wiele zmian chcieliśmy wprowadzić? Jak chcieliśmy uczynić to miejsce rajem, a nie piekłem?
– Planowaliśmy – odparła, a jej oddech był drżący. - To dobre słowo. Żadne z tych planów nie zostały zrealizowane, bo wymagałyby od ciebie zbyt wiele wysiłku. Cokolwiek proponowałam, od razu odrzucałeś, a jedyną moją funkcją było wysłuchiwanie skarg poddanych, z którymi i tak nie mogłam nic zrobić! Dlatego właśnie chcę objąć tron samodzielnie. Podziemie będzie lepsze bez ciebie.
– Nie żartuj, że zależy ci na losie poddanych – odparł tak cicho, jak wcześniej, ale do jego głosu wkradła się złość. - Chcesz jedynie wygrać i pokazać mi, że jesteś lepsza. To rozgrywka między mną, a tobą, a cierpi przez nią cały Hades. Załóżmy, że wygrasz. Co wtedy? Oboje wiemy, że mnie nie zabijesz. Nawet jakbyś była do tego zdolna, nie znasz sposobu, by zabić boga.
Na kilkanaście sekund zapanowała cisza, którą w końcu przeciął szept królowej. Wydawało się, jakby musiała to z siebie wyrzucić, podzielić się z kimkolwiek swoimi obawami.
– Wiem, że Kayth zaczyna sobie przypominać swoje dawne życie. Te jej spojrzenia, uśmiechy... Nie zachowuje się tak, jak dawniej. W jej oczach nie ma już strachu, została tylko pewność siebie. Mam to wrażenie, a wiesz, że one najczęściej są słuszne... że Anne wróciła. Że już nie patrzę na Kayth, tylko na Anne. A wraz ze wszystkimi wspomnieniami, powróci do niej to o sposobie na zabicie boga. - Po chwili uświadomiła sobie, że to wszystko zabrzmiało zbyt łagodnie, biorąc pod uwagę, że rozmawiała z Hadesem, dlatego dodała cierpko: - I uwierz mi, nie zawaham się wypróbować go na tobie.
Po chwili ciszy bóg roześmiał się tubalnie.
– Twoje plany są niewinnie urocze. Prawda jest taka, moja droga żono, że nawet jeśli wygrasz ze mną, to i tak przegrasz. Stracisz to, co cenisz najbardziej, mianowicie miłość swojego syna. Jak myślisz, jak Scar zareaguje na to, że przez te wszystkie lata wiedziałaś o tym, co stało się z jego ukochaną Anne i nic mu o tym nie powiedziałaś? Co więcej, sama maczałaś palce w jej zniknięciu. Wybaczył ci wiele, ale tego nie wybaczy ci nigdy. Kto wie, może sam mu uświadomię, jak to jego matka go kocha.
Bóg Nocy podparł się ręką o ścianę, przetrawiając usłyszane wiadomości. Zrobiło mu się sucho w gardle, a myśli wirowały z prędkością światła.
– Nie zrobisz tego, ponieważ jesteś tak samo winny, jak ja. Wiedziałeś, co się stało z Anne i nie powiedziałeś mu ani słowa. I choć możesz udawać, że nie zależy ci na naszych dzieciach, wiem, że również nie chcesz go stracić.
– Nic mu nie powiedziałem, bo chciałem cię chronić – odparł obronnym tonem  mężczyzna. - Chroniłem cię przed nienawiścią naszego syna, a ty wykorzystujesz to przeciwko mnie?
– Masz rację, zrobiłeś to z miłości do mnie. A teraz z miłości do siebie nie piśniesz mu o tym ani słowa. Och, Hadesie... Miłość to słabość, która nawet najwspanialszych doprowadziła do upadku.
Scar cofnął się jak oparzony, wpadając na ścianę po przeciwnej stronie korytarza. Wziął głęboki wdech, by się uspokoić, choć czuł, że ręce zaczęły mu drżeć. Tyle razy patrzył w oczy matki, która ze smutkiem przekazywała mu, że nie odnalazła żadnych śladów Anne. Wiedział, że Persefona jej nienawidziła, dlatego nie łudził się, że powiedziałaby mu, gdyby tak było, ale nigdy, nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczał, że mogła być odpowiedzialna za jej zniknięcie. Zdrada ojca, z którym nigdy nie był szczególnie blisko, nie bolała tak, jak jej powtarzane od setek lat kłamstwa. Wcześniej był pewien, że Anne pomagali tylko Hekate i Platon. Nie przeszło mu przez myśl, że kobieta mogła zwróci się o pomoc w opuszczeniu Ziemi do swojego największego wroga.
Jednak teraz, pędząc przez korytarze pałacu, byle jak najdalej od komnaty Persefony, uświadomił sobie, że było to genialne posunięcie. Fatalne w skutkach, ale wtedy musiało wydawać się dla Anne idealnym rozwiązaniem.
Nim zdążył pomyśleć, już był w jej pokoju, do którego wszedł bez pukania. Rozstali się kilkanaście minut temu, a ona już miała gościa. Kilkunastoletnia dziewczynka o kręconych blond włosach siedziała po turecku na łóżku, a zaraz za nią siedziała Kayth, która zaplatała jej warkocza. Zaniemówiła w pół słowa i zamarła z uniesioną ręką, gdy mężczyzna wpadł do komnaty.
– Cieszę się, że nie zdecydowałam się pójść teraz umyć – mruknęła do siebie. - Wiem, że jest dwudziesty wiek, ale zasady dobrego wychowania wciąż obowiązują, Scar.
– Mnie nie obowiązywały nawet w osiemnastym – odparł, opadając na fotel naprzeciwko. Nie mógł zebrać myśli, wszystko wirowało mu przed oczami. Jeszcze nigdy nie był w takim stanie. Nawet gdy stracił Anne, nie czuł się tak zraniony, jak teraz.
– Widziałam pana portret – odezwała się dziewczynka o wyglądzie aniołka, uśmiechając się miło. Był pewien, że była córką Afrodyty. - Gdy był pan mniejszy, wyglądał pan ładniej. Co się stało z pana włosami?
Albo córką którejś z Erynii.
– Stanęły dęba na twój widok – odparł, przejeżdżając dłonią po irokezie. - Kayth, czy mógłbym z tobą porozmawiać na osobności?
Podczas gdy Kayth kończyła zaplatać dziewczynce warkocza, on chodził zdenerwowany po komnacie. Tęsknił za dawną Anne, która bez wahania wyrzuciłaby każdego za drzwi, byleby tylko zostać z nim sam na sam. Chwilę później pomyślał, że stara Anne najpewniej w ogóle nie miałaby gości. Była lubiana jedynie przez męską część populacji, a Scar nigdy nie zgodziłby się na to, by inni mężczyźni ją odwiedzali.
Dziewczynka po kilku minutach wyszła z komnaty z pięknym warkoczem i naburmuszoną miną.
– Wolałam Juliana – wyszeptała głośno, gdy go mijała, po czym drzwi się za nią zamknęły.
Kayth wstała z łóżka i stanęła naprzeciwko niego, zmuszając go do zaprzestania chodzenia po komnacie. Położyła mu dłonie na ramionach i spojrzała mu prosto w oczy.
– Przez ciebie zaczyna mi się kręcić w głowie. Co się stało?
Wiedział, że nie wytrzyma kolejnego dnia w Podziemiu. Musiał opuścić swoje królestwo choć na chwilę, by oczyścić umysł i uporać się ze zdradą, która spotkała go ze strony osoby, której zawsze ufał.
– Persefona wiedziała o wszystkim... Zresztą nieważne – westchnął ciężko, nie mając siły nawet o tym mówić. - Opowiem ci o tym, ale nie teraz. Teraz potrzebuję jedynie się stąd wyrwać.
Wyglądała na zaskoczoną, ale pokiwała głową.
– Gdzie chcesz pójść? Do piwiarni, nad jezioro, czy może na występ Orfeusza? Jestem otwarta na propozycje.
Przez kilka sekund myślał nad odpowiedzią, po czym na jego twarzy pojawił się figlarny uśmiech.
– Co powiesz na wycieczkę do Rzymu?

_______________________________________

Trochę się działo, choć najbardziej chciałam się skupić na historii Hadesa i Persefony, ponieważ wcześniej nie opowiedziałam jej tak, jak chciałam. Jak myślicie, czy uda im się dogadać i będą jeszcze kiedyś razem władać Podziemiem? Czy może nadszedł czas na nową parę królewską? :D
W następnym rozdziale Scar i Kayth wybiorą się w podróż do Rzymu, czego osobiście nie mogę się doczekać! Nigdy nie byłam w stolicy Włoch, ale trochę się o niej naczytałam, więc chętnie zabiorę Was, i równocześnie siebie, na wirtualny spacer (: 
Do końca zostały równiutko trzy rozdziały i epilog!

48 komentarzy:

  1. *napisałam mega długo komentarz - zadzwoniła do mnie babcia i wszystko się usunęło... napisałam go znowu - coś kliknęłam i znów się usunęło. Więc pisze to trzeci raz tym razem na komputerze mając nadzieje, że w końcu uda mi się go opublikować*
    Nawet sobie, droga Vakme nie wyobrażasz mojej radości, gdy myląc czwartek z piątkiem weszłam na Twojego bloga, w między czasie uświadamiając sobie o pomyłce, pewna, że nie zastanę nowego rozdziału, a zobaczę go dopiero jutro. A tu jednak nie <3
    Ale przejdźmy do rozdziału...
    Henry, Henry, Henry... Nie wierzyłam w fakt jakoby to Scar miał zamordować Nadine, chociaż miał ku temu powody... Ale o Henrym nawet bym nie pomyślała! Telefon o mało nie wypadł mi z ręki, gdy to przeczytałam! Jeszcze ten tekst o zabiciu Scara...(W TMI Book Tag jest pytanie jaką postać kochałaś, po czym ją znienawidziłaś... Moja odpowiedź brzmiałabym Henry)
    Szkoda mi Hadesa i Persefony... Historia ich miłości tak toksycznej jest tak pięknie smutna...
    Fakt iż Kayth to Anne a Anne to Kayth zaczął do mnie docierać. Nareszcie.
    Scar... Ten moment, gdy dowiedział się o kłamstwach matki... Był naprawdę dobry. Bardzo dobrze wyszła Ci ta scena :3
    I ta wycieczka do Rzymu <3 Jak ja jej wyczekuje :3 Już nie mogę się doczekać naszego wirtualnego spaceru ^u^
    Sposób na zabicie bogów... ta zagadka będzie mi zaprzątać głowę teraz. Jestem naprawdę ciekawa jak to rozwiniesz :3
    Nie mam nic do zarzucenia, z wyjątkiem tego, że "schowała głowę w dłoniach" brzmi z lekka dziwnie...
    Jeszcze trzy rozdziały (+epilog) i koniec?! Ten fakt łamie mi serce... Jednocześnie chcę poznać już całe losy Key, Scara, Cutiego i całej pałacowej gromadki... Ale fakt, że w pewien sposób rozstanę się, z Twoją piękną historią łamie mi serce ;-;
    Marzę by na mojej półeczce dumnie stała Kraina w wersji papierowej... Ile bym dała...
    No nic... nie pozostaje mi już nic jak tylko marzyć, wytrzymać te trzy tygodnie i życzyć Ci dużo weny <3
    Laciata <3
    P,S Wiesz, że dodałaś ten rozdzial równo tydzień przed moimi urodzinami? Lepszego prezentu od Ciebie nie mogłam sobie wyobrazić <3 Dziękuję (chociaż nawet o tym nie wiedziałaś) (chyba, że wydanie Krainy...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *załamana ilością literówek i błędów jakie zrobiła przypomniała sobie jeszcze o jednym*
      Jeszcze Tessie!
      W końcu ją polubiłam! Ten tekst o włosach Scara i Juliane był genialny :3 I to o tym, że jest córką jednej z Erynii...
      Tyle wystarczyło by stała się dla mnie bardziej znaczącą postacią :)
      No to znowu
      Dużo weny ;*
      Laciata <3

      Usuń
    2. Tak, wreszcie się zebrałam i dodałam rozdział na czas, a nawet przed czasem. Jestem z siebie dumna ^^
      Cieszę się, że fakt, iż to Henry zabił Nadine cię zaskoczył! Właśnie na to liczyłam. To, że Kayth była Anne dla wielu nie była zaskoczeniem, więc miałam nadzieję, że chociaż to będzie.
      Mi się właśnie wydaje, że scena jak Scar dowiedział się o kłamstwach Persefony wyszła średnio (jakoś inaczej ją sobie wyobrażałam, pewnie jak będę miała wenę to coś jeszcze do niej dopiszę), ale bardzo się cieszę, że tobie się spodobała!
      Rzeczywiście "schowała głowę w dłoniach" brzmi dość dziwnie. Masz może jakiś pomysł, by to zastąpić? Bo ja mam pustkę w głowie :(
      A sposób na zabicie boga jest tak oczywisty, że pewnie nikt z was się go nie spodziewa! Nikt nigdy nie myśli o najłatwiejszych rozwiązaniach :D
      Naprawdę masz takie marzenie? Ja też, piona! Ile ja bym dała, by się spełniło, ale wątpię... :(
      Szkoda, że nie udało mi się dodać równiutko w twoje urodziny :( Już teraz życzę ci wszystkiego najlepszego, czego sobie tylko wymarzysz! (pssst, marz o Krainie w wersji papierowej, wtedy to będzie prezent dla nas obu!). ^^
      Wcale nie ma wielu błędów, nie przesadzaj :D Bardzo się cieszę, że polubiłaś Tess, choć raczej nie będzie ona już wiele znaczyć w kolejnych rozdziałach. Wprowadziłam ją w zasadzie tylko po to, by przedstawić historię Titanica, bo zawsze chciałam o niej napisać. Chociaż mam pewien plan co do Tessie, ale nie wiem, czy go zrealizuję.
      Dziękuję, uwielbiam twoje komentarze! :*

      Usuń
    3. "schowała twarz w dłoniach" proponuję ;)
      Henry zdawał mi się być zbyt niewinny, by zabić Nadine... a jednak...
      Zdaje mi się, że ten sposób ma coś związanego z osobą jaką ten bóg kocha (i prawdopodobnie jedynie przez Death Note'a)...
      Nigdy się o najłatwiejszym nie myśli!
      Ile ja bym dała by mieć Krainę... na mojej półeczce <3 Pjona!
      Dziękuję bardzo za życzenia! Nic się nie stało, że jest tydzień wcześniej. Nawet lepiej, bo mogłam to szybciej przeczytać <3 ale równiutko 7 dni przed Ci się udało, więc można to potraktować jako 'tydzień urodzinowy' xD
      Marzę o Krainie od dawna *.* i to całym swoim serduszkiem :3 A nie planowałaś kontaktować się z żadnym wydawnictwem?
      Ja tak kocham literówki, że kilka zawsze musi być i to jest u mnie normalne...
      Lubię takie postacie, które nie są wiecznie słodkie, tylko jednak mają charakterek :3 Zawsze, możesz napisać coś osobnego o Titanicu, jeżeli będziesz chciała. Oczywiście bardzo chętnie przeczytam :3Juz się boje jaki to plan jest. Ty i te Twoje plany ;*
      N-naprawdę? Dziękuje! Bardzo mi miło z tego powodu! <3

      Usuń
    4. Dziękuję rzeczywiście brzmi lepiej! Już poprawiam (:
      Masz rację, sposób jest związany z osobą, jaką kocha bóg! Trafiłaś w dziesiątkę, choć to jeszcze trochę bardziej skomplikowane ^^
      Planuję skontaktować się z wydawnictwem, ale zapewne dopiero za kilka miesięcy, bo będę jeszcze musiała od nowa przejrzeć całą Krainę, dopisać niektóre rzeczy, poprawić błędy. W zasadzie wątpię, że mi ją wydadzą, ale spróbować nie zaszkodzi (: Co mnie martwi to to, że mało która polska książka osiąga sukces, raczej przechodzą zupełnie bez echa i zostają zapomniane. Najlepiej gdybym spróbowała wydać Krainę w Stanach albo w UK, ale by to zrobić musiałaby ona być napisana po angielsku :\
      Jakbym miała pisać coś o Titanicu to bym chyba płakała cały czas :( Chociaż moje następne opowiadanie jest również związane z wielką katastrofą... Ups.
      To mi bardzo miło, że piszesz takie piękne komentarze! :*

      Usuń
    5. W końcu coś udało mi się zgadnąć! Tak!
      Wydawnictwo, które by uznało, że Karina nie nadaje się do wydania popełniłoby największy błąd w swoim życiu...
      O to echo można się postarać. *z góry jest pewna, że będzie polecać Krainę wszystkim, nawet nie znanym ludziom w empiku...*
      W UK/Stanach, a potem w Polsce... Tylko ten angielski (nie wątpię w Twoje umiejętności posługiwania się tym jeżykiem, ale napisanie książki po angielsku łatwe by być nie mogło.)
      W sumei historia Titanica jest tak katastroficzna... że nawet piękne momenty staja się tragiczne...
      To teraz jeszcze bardziej nie mogę sie doczekać Twojego następnego projektu.
      Ja je za takie nie uważam, ale dziękuję bardzo ;*

      Usuń
    6. Zobaczymy, jak to będzie (: Sama Krainy nie przetłumaczę, po pierwsze na tyle dobrze nie znam angielskiego, po drugie nie chce mi się. A tłumacz pewnie zażyczyłby sobie za to kilku tysięcy, więc nawet nie marzę o tym, że uda mi się wydać książkę za granicą (no dobra, marzę, ale wiem, że to marzenia nie do spełnienia). :D

      Usuń
    7. Jak wydasz ją po polsku, może uda się wydać ją też za granicą ( chyba Ostatnie Życzenie pana Sapkowskiego jest wydane w USA...)
      Wszystko jest możliwe ;) Może Ci się uda
      I ja też bardzo na to liczę... ;D

      Usuń
  2. Henry jest zły?!?!!? OMG :D to się zdziwiłam serio. mam nadzieję, ze w końcu wydobrzeje ;p
    ja to bym chciała żeby Persafona i Hades się zeszli i byli szczęśliwi :D wątpię że nagle staną się idealną parą, ale może się w końcu dogadają.
    czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henry nie jest tak całkowicie zły, choć to, co zrobił, jest godne potępienia (wiem, dziwnie to brzmi, nie mam weny na napisanie tego inaczej). Ale chciałam pokazać, jak wydarzenia, przez które przeszliśmy, wpływają na nasz charakter. On nie urodził się zły. To 50 lat w towarzystwie Thomasa Boleyn go takim uczyniło. Ojciec Anne ma dar do psucia ludzi. Dla Hadesa i Persefony planuję coś ciekawego, ale to za dwa rozdziały ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Ale sobie zrobiłam spojlera... Zjeżdżam na komentarze przez przeczytaniem *wiem, głupia jestem ;)* i tu takie zdanie Henry jest zły?!?!!?.
      Hah, nie mogę doczekać się lektury, jednak nauka wzywa ;'(

      Usuń
    3. Rzeczywiście masz spoiler! Ale przez to będzie ci się może nawet lepiej czytało, bo będziesz się zastanawiać, co też takiego się stało :D

      Usuń
  3. Ile rewelacji, jak zwykle zresztą! Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać. Najbardziej zaskoczył mnie rzecz jasna Henry. Czy z tego wynika, ze on nienawidził Kayth juz na samym poczatku, jak był małym chłopcem? To by było dopiero... Nie wiem, co kayth z tym zrobi, ale pdnosze wrażenie, ze Henry gra tutaj w jakąś dziwną grę i troche sie martwię,ze moze wykorzystać Rose na Olimpie do swoich nicnych planów. Naprawdę nie spodziewałam się, ze jest przeciwko kayth... A spokój, w jaki to powiedział, tylko zwiększa moje obawy... Mam nadzieję, ze Kayth nie będzie tego ukrywać przed Scarem, podobnie mam nadzieję, ze Scar powie ukochanej, co podsłuchał... Persefona i Hades są dla mie zagadka, ich milosc jest destrukcyjna jak nie wiem, ale opowieść Platona trochę wyjaśnia. Byłoby dobrze, gdyby wrócili do czasów początkowych, ale chyba nie jest to mozwlie. Inna kwestia, ze Scar moze zaczac sie obwiniać, w koncu to od niego zaczęli sie te niepotrzebne nikomu kłótnie... Ale nie powinien. Pewnie teraz jest bardziej zły i oszukany jesli chodzi o matkę, szczegolnie o nia. Swoją drogą to wlasciwie ciekawie, ze dwoch przeciwników tej wojny spotyka się ot tak we wspólnej sypialni czy cos, to tez p czymś świadczy. Ma, nadzieję, ze ta wojna szybko się skończy, bo meczy cały Hades. Wizyta w Rzymie to ciekawy pomysł, coz ta, dla nas szykujesz? Wizyt na ziemi zawsze są u Ciebie ciekawe. Na koniec Dodam, ze za grosz nie rozumiem, dlaczego Hekate rzuciła to zaklęcie na własna córkę., a pozniej na wszystkich w palacu, to jest dla mnie kompletnie niepojęte, chciała ją w jakis sosob chronić czy co? Bo naprawdę nie ogarniam jej pobudek. Zaparszam Cię serdecznie na nowosc na zapiski-condąwiramurs, jestem ciekawa Taojej opinii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, Henry kochał Kayth jak był mały. Gdy znajdował się razem z nią w poczekalni Hadesu, traktował ją jak starszą siostrę. Potem jednak los ich rozdzielił, on trafił do Erebu, a ona na Pola Elizejskie. Znalazła go dopiero po 50 latach, w zasadzie przypadkiem i dlatego właśnie ją znienawidził, że go zostawiła.
      Kayth wie, że Persefona i Hekate stoją za odebraniem jej wspomnień (było o tym w rozdziale XVIII), ale nie mogła Scarowi nic powiedzieć, bo królowa jej zagroziła (:
      Hades przyszedł do Persefony, co chciał zawrzeć rozejm, niestety mu się to nie udało... Nie da się cofnąć czasu, ktoś z nich musi wygrać, a któryś przegrać. Pytanie tylko, kto.
      Pobudki Hekate zostały opisane w rozdziale, ale może troszkę nieprecyzyjnie. W każdym razie, tu fragment:
      "– Pamiętasz powód, dla którego wymazałaś moje wspomnienia? - Kayth ponownie zaczęła jeździć dłonią po stole, udając mało zaciekawioną rozmową. - Sposób zabicia bogów... Wymazałaś mi go z pamięci lata temu, fakt, ale powrócił, tak jak wszystko inne."
      Hekate nie chciała jej chronić, wręcz przeciwnie.
      U ciebie rozdział I już czytałam, ale oczywiście zapomniałam skomentować. Nadrobię w weekend!
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. No Tak, on a jus wiedziala,zapomniałam. Co do Hekate, dlacżego ona mysli, ze jej córka chciałaby ją zabic, gdyby wiedziała jak to żrobic? No bo chyba boi się o samą siebie czy też się mylę? Dlaczego kayth,nawet jak była Anne, chciałaby zabijać własną matkę?

      Usuń
    3. Hekate nie tyle bała się, że Anne ją zabije, co bała się jej potęgi (: Już bez sposobu na zabicie boga Anne była potężna, a co dopiero z nim... Hekate jest osobą, która nie lubi, by ktokolwiek miał większą moc od niej, dlatego zabrała córce wspomnienia. W sumie to i tak "wspaniałomyślne", że jej nie zabiła :p

      Usuń
  4. Jejku, ile tu się działo! Po prostu nie wiem od czego zacząć...
    Spojler spojlerem, ale jak czytałam fragment, gdy Henry szepcze do ucha Kayth mroczną prawdę i tak byłam strasznie zaskoczona XD. Z jednej strony rozumiem Henry'ego, ale z drugiej jestem ma niego mega wkurzona, bo przecież Kayth to już zupełnie inna osoba. Ja na miejscu Kay powiedziałabym wszystkim, a chociaż Scarowi, o jego zabojstwie Nadie.
    Bardzo fajnie czytało się wątek Persefony i Hadesa. W sumie to jestem prawie pewna, że się pogodzą, ale czym ty nas jeszcze zaskoczysz ;). Trochę przeraziłam się fragmentem, gdy Persefona mówi, że Kayth powoli zamienia się w Anne ;-;, to byłoby okropne.
    Strasznie jestem ciekawa tego sposobu na zabójstwo bogów. Kayth stąpa po kruchym lodzie kłócąc się z Hekate u czuję, że będą nie miłe konsekwencje :/.
    Ach, nie mogę się doczekać wycieczki do Rzymu!
    Na koniec jeszcze napiszę, że uwielbiam Tessie <3

    Weny! :D
    Lydia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego, czy Kayth powie Scarowi, kto zabił Nadine, zobaczymy w następnych rozdziałach. Na razie chce sobie sama to poukładać w głowie i, co najważniejsz, wciąż odczuwa dziwną potrzebę chronienia swojego dawnego wychowanka. Po części obwinia siebie za to, co zrobił.
      Kayth powoli rzeczywiście upodabnia się do Anne, tak jak to powiedziała Persefona. Choćby sam fakt, jak zaszantażowała Hekate. Przysługi od matki jej się należą, to pewne, ale czy dawna Kayth byłaby zdolna do kłamania komuś prosto w oczy, że znalazła sposób na jego zabicie?
      Bardzo się cieszę, że lubisz Tess! Wcześniej była wszystkim obojętna, dlatego mam nadzieję, że choć trochę bardziej polubią ją po tym rozdziale :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Z luźny sugestii, to spróbowałabym wyakapitować opowieść Platona, bo bez akapitów, strasznie źle się ją czyta. ;c
    A tak w ogóle, mam ochotę zdzielić Henry'ego w łeb czymś twardym i powiedzieć mu Ty wierutna, kłamliwa szkarado. (Ale i tak lubię to minimalnie bardziej od Scara).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłam, są akapity (: Rzeczywiście wygląda dużo lepiej!
      Widzę, że twoja nienawiść do Scara jest naprawdę wielka :D

      Usuń
    2. Nie nienawiść, postaci opowiadań tylko nie lubię. ;d A Scar mnie przez większą część opowiadania denerwował, jego cała praca poszłaby na marne, gdyby teraz wtryniła przed niego Henry'ego. Więc wiesz. c;

      (A i zapomniałam wspomnieć, że Umarłem w 347 roku przed naszą erą dziwnie brzmi. Przed naszą erą. NASZĄ, bo w niej żyjemy, raczej. Ten, kto tworzył nazewnictwo o zaświatach nie myślał, więc zamieniłabym to na "przed narodzinami Chrystusa"). (;

      Usuń
    3. No tak, przynajmniej Scar w czymś przoduje w twoim rankingu :D
      Tylko czy pasowałoby "przed Chrystusem", skoro to opowiadanie mitologiczne? Może "nasza era" brzmi dziwnie, ale chyba ją zostawię, bo niezbyt chcę mieszać Chrystusa do tego opowiadania. Niemniej dziękuję za sugestię i spostrzegawczość! :*

      Usuń
    4. Zawsze można "naszą" zamienić na "waszą". ;d

      Usuń
  6. Przeczytałam już w dniu publikacji, jednak skomentuję dopiero we wtorek/środę/czwartek, bo będę miała wolne dni :)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  7. każdy nowy rozdział mnie zaskakuje, ciekawi, jak ty to robisz c: nie wierzę, że do końca zostało tylko kilka rozdziałów... mam nadzieję, że może uda ci się zacząć coś nowego i to "zrekompensujesz' haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko kilka rozdziałów, ale za to jakich rozdziałów! Mam nadzieję, że wbiją was w fotel ^^
      Mam już plan na opowiadanie po Krainie, więc gdy tylko ją skończę, zabieram się za następną historię.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  8. Ehh, kolejny rozdział za mną. Nie mogę uwierzyć, że zostały już tylko trzy do końca ;_; Ciężko pogodzić się z tym faktem... Ale to pewnie dlatego, że łatwo się przyzwyczajam, a potem nie chce porzucać.
    Tym rozdziałem po raz kolejny wywołałaś we mnie lawinę różnych uczuć. Zaczęło się niewinnie, od zwyczajnego oczekiwania. (Scar czytający mitologię, serio?) Ale potem? Historia o Hadesie i Persefonie, którą opowiedział Platon normalnie mnie wzruszyła. Szczególnie ten wątek, że bogini sprawi, że Podziemia dzięki niej staną się lepsze. Aż ciężko uwierzyć, że oni kiedyś mogli ze sobą współgrać i współistnieć. Tym rozdziałem pokazałaś - szczególnie końcową rozmową, że jednak się kochają, ale nie potrafią dojść do porozumienia. Fajnie, że przedstawiłaś ich historię. Wypadła doskonale.
    Dalej, normalnie nie mogłam ze śmiechu. Kiedy Hekate pod postacią Hadesa wpadła razem z Henrym i zaczęli swoją zabawną sprzeczkę, aż musiałam przestać czytać, aby dać sobie chwilę, aby się opanować. No właśnie Henry! Tego chyba się nikt nie spodziewał. On zabił Nadine? Ale, ale... ;_; jak to tak? Oo! Minęło mi zdziwienie i teraz to jestem na niego wściekła! Mógł tam zgnić w więzieniu jak tak ;D Teraz to już go nie lubię! Co za parszywy typ, ugh! A biedna Rosae nawet nie ma pojęcia. (Swoją drogą, ciekawe, czy Hades o tym wiedział, czy rzeczywiście uwięził go, tylko dlatego, że wykrył związek córki).
    Przez jedną małą chwilę, miałam wrażenie, że Persefona wcale nie odgrywała smutku, z powodu tego, że Rose wyjechała. Wydawało mi się to autentyczne - tym bardziej, że bogini musi tęsknić (kto by nie tęsknił?) za Olimpem. Chociaż z drugiej strony z nią nigdy nic nie wiadomo.
    " Jeśli będziecie jeszcze kiedykolwiek potrzebować pomocy... nie proście mnie." - haha, nie mogłam z tego, tym bardziej, że Hekate otrzymała odwrotny skutek. Na pewno jest szczęśliwa, że wisi córce więcej przysług, niż się jej wydawało. Ale dobrze. Nie spisywała się dobrze jako matka, więc chyba Kayth może nieco wymagać ;) Ciekawa jestem, czy Key rzeczywiście przypomni sobie, ten sposób, aby zabić boga. Niby trzy rozdziały do końca, a jednak wiele wątków można by tu ciągnąć.
    Co do rozmowy podsłuchanej przez Scara... Kurcze, Persefona i Hades nadal się kochają. Aż mnie zżera, żeby wiedzieć, czy dojdą do porozumienia. Nie zanosi się na to, ale on chociaż próbuje. No i kto wygra wojnę? Mimo to, wciąż sobie docinali. Oj gdyby tylko wiedzieli, że ich syn to słyszy. A właśnie! Prawie zapomniałam. Bardzo zastanawia mnie, dlaczego zaczęli się tak kłócić i walczyć ze sobą właśnie po tym jak na świecie pojawiał się Scar. (Tak na marginesie, nie wyobrażam sobie bogini w ciąży - och na Olimp, jestem taka gruba! ;D) Myślałam że Scar wparuje tam z pretensjami i ogólnie będzie super wściekły (no wściekły to był, no ale) a on tu wyskakuje z Rzymem. Nie mogę się doczekać tej wycieczki i mam nadzieję, że poradzisz sobie mimo tego, że nigdy tam nie byłaś. ;)
    Życzę morza weny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że spodobała Ci się historia Hadesa i Persefony! Mam wrażenie, że wcześniej trochę ją pominęłam i nie przedstawiłam tak, jak chciałam.
      Bogowie wręcz uwielbiają czytać mitologię... Pełno śmiechu! :D
      Hades nie wiedział, że Henry zrobił coś takiego, co stawia go w bardzo złym świetle, bo uwięził go tylko dlatego, że chciał oddzielić od siebie Henry'ego i Rosae. Ale kto wie, może kiedyś powie córci, że wiedział, iż Henry zabił Nadine i niby dlatego go uwięził :p
      Persefona kocha trzy osoby na świecie. Są nimi Demeter, Scar i Rosae. Sprzeczne jest, czy kocha Hadesa (obstawiam, że tak, ale ona na razie jest na etapie zaprzeczenia), dlatego mówię, że kocha tylko te trzy osoby. Strata Rosae jest dla niej bardzo bolesna. Zawsze miała córkę przy sobie, zawsze mogła ją chronić. Może nigdy nie była zbyt wylewna, ale naprawdę ją kocha, podobnie jak Scara. Wysłanie córki na Olimp było dla niej trudne. Jeszcze trudniej będzie, gdy straci drugie dziecko. Zresztą już straciła - Scar łatwo nie wybaczy jej tego, że maczała palce w tym, co się stało z Anne.
      O sposobie na zabicie boga na razie nic nie zdradzam, ale powiem tylko, że może być z tym małe zaskoczenie (:
      "och na Olimp, jestem taka gruba!" - hahah, no po prostu mam przed oczami Persefonę, gdy to czytam. Też sobie nie wyobrażam jej w ciąży, no ale jakoś te dzieci musiały się pojawić. Chyba że wyskoczyły jej z głowy, tak jak Atena Zeusowi :DD
      Scar ma dość Podziemia i swojej matki, dlatego chce się wyrwać, a gdzie lepiej pojechać z miłością swojego życia, niż do Rzymu? No dobra, jest jeszcze Paryż, ale Scar jest bogiem, więc Rzym mu bardziej pasuje ^^ Będzie nawet rozważał opuszczenie trzeciej strony wojny.
      Dziękuję za taki długi komentarz, kochana! :*

      Usuń
  9. Widzę, że dość sporo się działo.
    Cała historia naprawdę mnie zszokowała i poruszyła.
    Głównym wątkiem jaki zrobił na mnie wrażenie jest oczywiście miłość Persefony i Hadesa.
    Pokazałaś wszystko z zupelnie innej strony i tak wspaniale.
    Nie spodziewałam się tego wszystkiego kompletnie.
    I Scar dobrze wiedział kiedy pojawić się i podsłuchać rodziców.
    I usłyszał szokującą prawdę.
    Persefona o wszystkim wiedziała?
    Jestem w szoku.
    Że miłość może tak łatwo zmienić się w nienawiść.
    Z początku tak nie wyglądało że będzie.
    Tymczasem Scar uusłyszał prawdę, której nie powinien znać.
    Jak zachowa się w takiej sytuacji?
    Czuje że wszystko może się pokomplikować i sprawiać tylko klopoty.
    No i przemiana Kayth w Annę również może byc miażdżąca.
    Na całe szczęście udało im się uwolnić Henrego.
    Chociaż jeden plus.
    Tymczasem kochana czekam na ciąg dalszy i jest mi przykro że to prawie koniec.

    p.s. jak masz chęć zapraszam na moje autorskie opowiadanie:
    http://mrok-wyobrazni.blogspot.com!

    pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podobał Ci się wątek Hadesa i Persefony! W zasadzie gdyby Scar tylko mógł cofnąć czas i nie podsłuchać tej rozmowy, z pewnością chętnie by to zrobił... Niełatwo dowiedzieć się, że twoi rodzice okłamywali cię od trzystu lat i to w bardzo poważnej sprawie :(
      Kayth już niedużo brakuje, by powrócić do bycia dawną, nie-tak-lubianą Anne. Chyba tylko Scar by się z tego cieszył, choć może też nie do końca.
      Postaram się niedługo cię odwiedzić.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Hej kochana! ;*
    Wygląda na to, że powoli wszystko zaczyna się wyjaśniać, a tajemnice wreszcie wychodzą na wierzch. Jak widać prawda potrafi ujrzeć światło dzienne nawet po kilkuset latach. Najbardziej w tym rozdziale wstrząsnęła mnie sytuacja z Henrym. W pierwszej chwili nie mogłam w ogóle uwierzyć w to, co przeczytałam! Spodziewałam się wszystkiego, podejrzewać mogłabym wszystkich, ale nie jego! Sprawiał wrażenie takiego dobrego chłopaka, a okazało się, że jest przesiąknięty chęcią zemsty od szpiku do kości... Uważam, że mimo wszystko nie ma prawa nienawidzić Kayth. Przecież ona robiła wszystko, co mogła by go odnaleźć. Starała się, również cierpiała, a potem ogromnie cieszyła, gdy Henry jednak wrócił. A on zachowuje się tak jakby specjalnie go zostawiła i nie interesowała jego losem. Ile on musiał przeżyć, że tak się zmienił...
    Byłam w szoku czytając o wyznaniach Hadesa! Takich czułych słów w kierunku Persefony się nie spodziewałam. A więc jednak ten znienawidzony Bóg ma jakieś uczucia... Cóż ta miłość jest w stanie zrobić z człowiekiem. I cieszy mnie bardzo, że Scar wreszcie dowiedział się prawdy o kłamstwach matki. Martwi mnie tylko jak zareaguje na to, że Kayth wiedziała. Przyzna mu się? Czy też będzie ukrywać prawdę?
    Mam ogromną nadzieję, że na tej wycieczce wreszcie coś się między nimi wydarzy! Jak długo jeszcze będą się czaić?:D
    Ściskam mocno! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej ci, którzy wydają się być najlepszymi, okazują się być najgorszymi. Henry nie widzi tego tak, jak Kayth - ona wie, że robiła wszystko, by go odnaleźć, ale on myśli, że mogła się postarać bardziej. Widzi te wszystkie rarytasy, te metody, jakimi dysponują mieszkańcy pałacu i po prostu nie może uwierzyć, że ona, tak szanowana osoba, nie była w stanie go odnaleźć. A naprawdę w tamtym czasie nikt się z nią nie liczył.
      Kayth raczej nie przyzna się Scarowi, bo nie będzie chciała dolewać oliwy do ognia - gdyby mu powiedziała, że wiedziała, on nie byłby zły na nią, za to jeszcze bardziej wściekłby się na matkę, która zakazała Kayth cokolwiek mówić.
      Na wycieczce coś się wydarzy, już niedługo oczekiwania! :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  11. Przeczytałam ^^. Bardzo fajny rozdział. Wyszły na jaw kolejne fakty, których się zupełnie nie spodziewałam, bo nie wpadłabym na to, że to właśnie Henry mógłby zabić Nadine (wgl zastanawiająca jest ta jego nagła przemiana), albo że Hades i Persefona kiedyś mogli być tacy szczęśliwi, no i ta cała intryga z pozbawieniem Anne pamięci i pozostawieniem jej na ziemi, żeby błąkała się jako Kayth. Fajnie, że zdecydowałaś się to wyjaśnić ^^. Ogólnie Hekate wydaje się niezbyt przyjemną osobą, zwłaszcza że tak po prostu pozbawiła własną córkę wspomnień. I podobała mi się historia przeszłości Hadesa i Persefony. Bardzo się zmienili przez ten czas, co dość mocno oddaje ta rozmowa na końcu, gdzie wyraźnie widać, że o ile Hades wciąż kocha żonę, tak ona go nienawidzi. I zastanawia mnie, czy Kayth i Scar kiedyś do siebie wrócą, po tylu latach rozłąki. To, że Scar polubił Kayth jako Kayth, też pewnie nieco komplikuje sytuację.
    Sorki, że tak krótko :/. Chciałam chociaż dać znać, że przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henry od dawna planował zniszczyć życie Kayth, tylko po prostu się czaił. Chciał, by cierpiała tak, jak on cierpiał w Erebie. Hekate z pewnością przyjemna nie jest i Kayth miała szansę się o tym przekonać. Osobiście sobie nie wyobrażam, jak można własną córkę skazać na taki los... Persefona nie darzy Hadesa obecnie ciepłym uczuciem, ale go nie nienawidzi, czego da wyraz w przedostatnim rozdziale (: Przygotowałam dla tej dwójki dość ciekawy los.
      Co do Scara i Kayth to w przyszłym rozdziale będzie trochę rewelacji.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  12. Dam od siebie taki zbiorowy komentarz, bo naprawdę nie pamiętam co się działo w poszczególnym rozdziale :) - na raz przeczytałam.
    Wszystkie rozdziały były świetne, a na dodatek czuje się tak usatysfakcjonowana tym, że zgadzam, że Kayth to Ann. Chociaż uważałam to za niedorzeczność w pewnym sensie, a tu taka niespodzianka. Bardzo podobał mi się ten pomysł, tylko szkoda mi Kayth, bo pomimo wszystko z Anny to była wielka SUKA, a główna bohaterka nią nie jest.
    Platon tajemniczym gościem... To ma sens i fajnie, że sprawy się tak potoczyły. Cieszę się, że "dzięki niemu" wszystko się wyjaśniło ;)
    Persefona to jednak także SUKA. I tutaj szczerze szkoda mi Hadesa, bo on ją chyba nadal kocha, a ona zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Na dodatek wydaje mi się, że ona nie chce być 3 stroną wojny, tylko chce zniszczyć męża (to chyba zostało powiedziane, prawda?)
    Teraz Scar. To jest dziwne stwierdzenie, ale muszę to powiedzieć. On sam rzekł, że myślał, że będzie musiał wybierać między dwiema kobietami, które kochał, a one okazały się być jedną osobą. Dla mnie to nie jest do końca prawda, gdyż ja osobiście twierdzę, że nadal Ann i Kayth to dwie różne osoby. Taka jest prawda, dlatego nie chcę by Kayth cokolwiek sobie przypomniała. One są dwiema istotami. Dwa razy się "narodziły" i umarły. Wolę, żeby Scar kochał Kayth, a nie Ann. Ale tutaj znowu jest dziwna rzecz, bo cały czas zastanawiam się, o co chodziło z przepowiednią...
    A na koniec Henry i coś tu mi nie pasuje. Chodzi mi o czas. Nadine atakuje Kayth -> pojawia się Scar -> zabiera Kayth -> wbiega Rosae i krzyczy, że Hades zabrał Henrego. Kiedy zabił Nadine? Wiem, że niby nie potrzebował dużo czasu, ale to jakoś dla mnie za szybko jest (albo to moja wyobraźnia).
    Nie wiem, co się będzie działo dalej. Osobiście uważam, że chyba wszystkie rozdziały spokojnie zasługują na 9,5 a jednemu chciałam dać 10, ale nie pamiętam któremu.
    Świetne opowiadanie. Ostatnio poleciłam je koleżance. Ma się za nie zabrać jak tylko będzie trochę luzu na studiach (a o to naprawdę jest trudno).
    Na koniec. Dziękuję ci za cholernie dobrą dawkę rozrywki. Oczywiście niedługo wezmę się za twój skończony blog, a na razie...
    WENY, CZASU, SPRAWNEGO KOMPUTERA I DO ZOBACZENIA ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję, że zgadłaś, że Kayth to Anne! No i cieszę się, że przebrnęłaś przez wszystkie rozdziały, a jest ich dość dużo.
      Właśnie piszę rozdział 24, w którym to Kayth wyrzuca z siebie wszystkie myśli związane z byciem Anne. I nie jest ani trochę zadowolona.
      Persefona to największa suka tego opowiadania, ale ja właśnie lubię takie bohaterki ^^ Stworzyła trzecią stronę wojny, by pokonać męża, ale również po to, by zostać samodzielną królową Podziemia. Dotychczas jej jedynym obowiązkiem było wysłuchiwanie skarg poddanych, a ona chce czegoś więcej.
      Co do Scara i Kayth... Przed nimi jest kilka ważnych decyzji i mam nadzieję, że was zaskoczę obrotem sprawy. Ale masz całkowitą rację, Kayth i Anne to tak naprawdę nie są te same osoby. Pytanie, czy Kayth będzie chciała sobie przypomnieć, jak to było być Anne. Bo jeśli sobie przypomni, wtedy tak naprawdę przestanie istnieć, a jej miejsce zajmie Anne.
      O tym, że to Henry zabił Nadine zadecydowałam podczas pisania rozdziału, w którym ona zginęła, więc faktycznie, mogą być niejasności związane z czasem. Cieszę się, że to zauważyłaś i postaram się to poprawić (:
      Bardzo mi miło, że Kraina Ci się tak spodobała, nawet nie wiesz, jak się cieszę! To ja dziękuję za to, że przeczytałaś i komentowałaś wszystkie rozdziały, choć wiem, że to zabiera wiele czasu.
      Co do Zaplątanych, to możesz się trochę podłamać, to naprawdę nie jest zbyt dobre opowiadanie, przynajmniej moim zdaniem, no ale oczywiście czytać Ci nie zabronię. Ale nie obrażę się, jeśli stwierdzisz, że jednak tego nie przeczytasz ^^
      Jeszcze raz dziękuję! :*

      Usuń
  13. Dobra, to będzie taki zbiorowy komentarz do kilku poprzednich rozdziałów.
    Dobra na poczatek... Kath to Anna?
    Co ty zrobiłaś z moim mózgiem? cały czas myślałam o tym, jak mogłam to przegapić? Bardzo ciekawe rozwiązanie. Domyślam się, że Kath jest jakoś spokrewniona z Anne, ale żeby to była ta sama osoba? :O szok. Myślałam raczej o jej wymyślone córce, bratanicy. Zaskoczyłaśw mnie.
    Dobra co mamy dalej...
    Historia Persefony i Hadesa, naprawdę realistyczna. W końcu spędzili ze sobą lata, no tysiąclecia. A tysiąclecia zdrad, spisków muszą niszczyć.
    Dalej, Platon.
    Ze wszystkich osób w Podziemiu, on jest mężczyzna w czerni? Wow. No chociaż z drugiej strony, jakby tak głębiej o tym pomyślec... Nie to wciąż zaskakuje!
    Persefona, stara dobra Persefona. Zdolna zrobić wszystko, aby osiągnąć cel. Lubię ją. To taka silna kobieta!
    Dobra to już prawie koniec. Jeszcze tylko Rosae, słońce naszego Podziemia. Biedna, ona naprawdę kocha Henrego. :(
    Niech ucieka z nim na drugi koniec świata.
    Teraz juz chyba koniec, wiec poza wielkim WOOW! Pozdrawiam, Catty :*
    P.S
    Co z Hermesem i Beatrice?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Cię zaskoczyć z Kayth = Anne! Większość osób się tego niestety domyślała, ale cieszę, że kilka osób udało się się zaszokować! :)
      Pomyślałam, że akurat Platon idealnie nadaje się na tajemniczą postać. W końcu sam często mówił, że zna sekrety wszystkich. Chociaż jakbym była Kayth to bym się nigdy nie domyśliła.
      Też lubię Persefonę, w zasadzie jest moją ulubioną postacią w tym opowiadaniu. Nie jest zniewolona przez sumienie, skrupuły. Jest gotowa zrobić wszystko, by wygrać.
      Co do pytania o Trice i Hermesa to dużo osób mi je zadaje, więc od tej pory będę je odsyłała do tej odpowiedzi - http://ask.fm/vakme/answer/126450053629 (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. Naprawdę cieszę się,że znalazłam twojego bloga. Jest CUDOWNY!!! To dla mnie jak prawdziwa książka. Wywołujesz u mnie prawdziwe emocje,których nawet książki nie potrafiły wywołać. Naprawdę jednak mnie zaskoczyłaś,że Anne i Kayth to ta sama osoba. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Nie mogłam się oderwać od rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się tak spodobało! Kto wie, może kiedyś je nawet wydam, choć żeby to zrobić, będę musiała gruntownie popoprawiać wszystkie rozdziały, a na samą myśl o tym mi się odechciewa :(
      Dziękuję! :*

      Usuń
  15. Sama nie wiem co napisać... Scar,Persefona,Hades,Anne,Kayth,Tessie iwg. Rozdział wyszedł naprawde super i mogłabym przytoczyć cały (bez wątku o urodzinach)komentarz Laciatej (dobra odmiana?).
    W moim serduszku jest taka iskierka nadzieji, by Kraina została wydana na światło dzienne. Mieszkam w dość dużej gminie,ale nie za wielkiej, więc stanęłabym w kilku miejscach i krzyczała:
    -Kupujcie "kraine Hadesa"!!
    ☺Kocham opowiadania, jestem wybredna, ale twoje naprawde przypadło mi do gustu. Jestem tylko trochę zawiedziona tym, że tylko 3 rozdziały zostały ):
    Jak wydasz książkę to nas koniecznie poinformuj na blogu!
    Weny,radości, i mądrości (to pierwsze przyda się do nowego opowiadania (:)
    Życzy Zwariowana :* twoja wielka fanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale szybko pochłonęłaś rozdziały, jeszcze dwa dni temu komentowałaś dziesiąty! Bardzo się cieszę, że Kraina Ci się tak spodobała! (:
      Teraz to się naprawdę zastanawiam nad wydaniem Krainy, zwłaszcza, że będę w Tobie miała darmową reklamę :D Kto wie, może kiedyś Kraina przeistoczy się w książkę, byłoby to spełnienie moich marzeń. Oczywiście nie omieszkałabym napisać na blogu - wtedy to bym się chwaliła wszystkim, którzy by mnie chcieli słuchać ^^
      Myślę, że nie ma sensu dłużej ciągnąć tego opowiadania, zwłaszcza, że niemal wszystko już się wyjaśniło. W ogóle Kraina ma niemal 200 stron A4... Szaleństwo!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Zostałaś nominowana do LBA ;) Więcej informacji tutaj - http://hogwart-xxi-wiek.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, ale nie przyjmuję nominacji :*

      Usuń
  17. Hejka! ;*
    Ojeju, kochana, tak bardzo Cię przepraszam. Tak dawno dodałaś ten rozdział, a ja dopiero teraz go czytam i komentuję.
    Właściwie pewnie już się przyzwyczaiłaś do tych moich spóźnień, to bez mojej woli weszło w nawyk. :c
    Najpierw miałam egzaminy, potem ten stres powoli ze mnie schodził przez, co chodziłam niewyobrażalnie senna i na blogi Wasze, jak i moje nie starczyło mi już czasu.
    Teraz jest maj, ostatnie poprawki, więc piszę ten komentarz ledwo widząc na oczy. Miałam tak wielkie wyrzuty sumienia, że juź nie chciałam dłużej zwlekać.
    Rozdział jak zwykle cudowny, przepełniony takimi emocjami i wydarzeniami, że aż mi dech zapierało w piersiach!
    Na początku naprawdę cieszyłam się, że Henry został uratowany przez Hekate. Nawet się troszkę zdziwiłam, że mimo wszystko matka Kayt zgodziła się pomóc.
    Jednakże potem... To co powiedział Henry, sprawiło, że mój stosunek do niego zmienił się o 180°. Jak on mógł zabić Nadine?! I to z zemsty?! Jakiej zemsty?! Za to, że kobieta przez te długie lata nie mogła go znaleźć, choć okropnie tęskniła? Co za idiota.
    Niech się przyzna Rosae! Dopiero będzie bezgraniczna miłość. -.-
    Troszkę zdziwiło mnie, że Anne zareagowała na początku dość gwałtownie, a potem sprawiała wrażenie, że całkowicie o tym zapomniała. Ciekawi mnie, czy podzieli się tą wiedzą ze Scarem. Myślę, że Henry byłby wtedy bardzo biedny. Oj, biedny. I dobrze.
    Niepokoi mnie trochę to, że Kayt coraz bardziej upodabnia się do Anne. Przecież Boleyn nie była dobrą kobietą i boję się, że jej zła strona charakteru całkowicie nią zawładnie. To byłoby straszne.
    Ojeju! *-*
    Jak mile byłam zaskoczona słowami Hadesa! Ja czułam, że on nadal kocha Persefonę. Ciekawe czy ona jego też, bo w sumie się do końca nie określiła.
    Hm, a jeśli Hades mówił tak tylko, bo chodziło mu rzeczywiście o zażegnanie konfliktu? Kurczę. Ale chyba aż nie chciałby się zniżyć.
    O nie.
    Persefona o wszystkim wiedziała i nawet pomagała Hekate przy całej operacji?
    Jejku, o co tym wszystkim bogom chodzi... Boją się tego sposobu, który Anne poznała, żeby móc zabić któregoś z nich?
    Jestem niezwykle ciekawa, czy Kayth go sobie przypomni i...czy go kiedykolwiek użyje.
    Nie dziwię się Scarowi, że tak zareagował. Przez tyle lat był oszukiwany przez własną matkę, choć wiedziała ona jak bardzo tęskbi za Anne
    Jestem ciekawa, co też Scar wymyślił z tym Rzymem! Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! ;*
    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.