piątek, 20 lutego 2015

Rozdział XXI. Memento mori


Poprzednio...
Scar wyjechał z Hadesu na dwadzieścia lat, w ciągu których ani razu nie odwiedził Kayth. Przez dwie dekady w jej życiu wiele się zmieniło, między innymi została narzeczoną Juliana i mentorką kilkunastoletniej Tessie. Po powrocie Boga Nocy powiedziała mu, że nie chce go więcej widzieć. Nadine, której stan znacznie się pogorszył, próbowała zabić Kayth, jednak jej się nie udało. Scar poprosił córkę Hekate, by stanęła po trzeciej stronie wojny. Zanim miała szansę udzielić odpowiedzi, do pałacu przybiegła Rosae, oznajmiając, że Hades dowiedział się o jej związku z Henrym.


Scar

Nad Hades przybywały burzowe chmury. Nieszczęścia kumulowały się w powietrzu i już wkrótce miały wybuchnąć z całą swoją mocą. Bóg Nocy przez wieki życia zdążył zaobserwować, że gdy tylko coś złego działo się na Ziemi, automatycznie dotykało to również świat mitologiczny. Mojry nie były ani wybredne, ani litościwe. Nie wybierały losu tylko dla jednego wymiaru, ale dla wszystkich. Dwudziesty wiek przyniósł ból zarówno żywym, jak i umarłym. A najgorsze miało dopiero nadejść.
Scar nie rozumiał wielu rzeczy. Nie wiedział, po co ktoś wymyślił tak irytujące stworzenia jak Zilanty. Nie rozumiał, dlaczego śmiertelnicy nie mogli wiedzieć o mitologicznym świecie. Nie pojmował, jak taki półgłówek jak Zeus mógł być władcą wszystkich bogów. Ale największą konsternację wywoływał w nim fakt, że z powodu osoby tak nudnej i nierozgarniętej, jak Henry, mogło zostać w trybie pilnym zwołane posiedzenie trzeciej strony wojny.
Choć mężczyzna powinien był się do tego przyzwyczaić, nadal zdumiewał go fakt, że zwykły stajenny znaczył tak wiele dla dwóch najważniejszych w jego życiu kobiet. Rosae i Kayth od kilku godzin dobijały się do Hadesa, prosząc o wypuszczenie Henry'ego, a gdy to nie poskutkowały, siostra błagała Scara, by zwołał posiedzenie. Córka Hekate stała z boku, nie zamierzając go o nic prosić, ale zdawał sobie sprawę, że było to dla niej równie ważne, co dla Rosae. Zgromadzenie odbywało się w jednej z komnat jego pałacu, która zwykle stała zamknięta na klucz. Była niewielka, ale bardzo funkcjonalna. Na jej ściany rzuciła czar Temida, przez co nikt niepożądany nie mógł usłyszeć, o czym dyskutowano w środku. Na suficie znajdowała się mapa całego Hadesu, pełniąca bardziej funkcję dekoracyjną, niż pożyteczną. Jedna ze ścian zakryta była wycinkami z gazet, druga natomiast pełniła funkcję contactusa, a wielkość obrazu odbiorcy odpowiadała rzeczywistemu.
– Jestem ciekawa, ile jeszcze tajemnic skrywa przede mną ten pałac – mruknęła Kayth, gdy Scar przepuszczał ją w wejściu.
– Mogę ci pokazać je wszystkie – szepnął jej do ucha. Nie bez satysfakcji zauważył, że na jej ramiona wstąpiła gęsia skórka. Błyskawicznie się od niego odsunęła i popatrzyła ze złością. Wyrzucił ręce w górę i roześmiał cicho.
Scar, Platon, Rosae i Kayth usiedli wokół okrągłego stołu, a zebranie tradycyjnie rozpoczął filozof. Nie czekali na Persefonę, która zawsze musiała być modnie spóźniona.
– Mógłby mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego zostałem wyciągnięty w środku nocy z łóżka? - narzekał. Miał na sobie jedynie szlafrok, a w jego oddechu czuć było alkohol. Nawet nie próbował ukryć swego niezadowolenia. - Nie każdej nocy śni mi się Afrodyta...
– Och, na miłość bogów, niech się pan nie zachowuje jak dziecko! - burknęła Rosae, która nadal się trzęsła. Scar przypomniał sobie, co czuł, gdy stracił Anne. Jeśli jego siostra czuła choć połowę tego, co on, współczuł jej z całego serca.
– Po pierwsze, jest środek dnia, więc sugeruję ci zmianę czasu snu, Platonie – wtrąciła lodowatym tonem Kayth. - Po drugie, kto wie, czy nie jesteśmy tu przez ciebie. W końcu tak lubisz niszczyć ludziom życie, że może życie Henry'ego również zniszczyłeś...
– Key, przestań – powstrzymał ją Scar. Rozumiał, że kobieta była wzburzona faktem, iż Platon dał jej fałszywy sztylet, którym omal nie zabiła Nadine, ale to nie był czas na potyczki. - Nie jesteśmy tu, by zwalać na siebie winę.
– Przestań mnie tak nazywać – wycedziła w jego stronę. - Nie masz już do tego prawa.
Zamierzał się odciąć, ale drzwi komnaty się otworzyły i stanęła w nich Persefona. W ciągu ostatnich paru lat jego matka zmizerniała. Jej oczy były zapadnięte, na twarzy wyraźnie odznaczały się kości policzkowe, a ciało wydawało się być kruche. Tylko ona mogła wyglądać zarówno słabo, jak i olśniewająco. Wojna ją wykańczała, ale nadal było widać, że była boginią.
– Coś mnie ominęło? - spytała, wchodząc do środka. Oczywiście nie zamierzała przeprosić za spóźnienie. Dopiero gdy usiadła na swym fotelu, zorientowała się, kto koło niej siedział. - No, no, Kayth Candid... co się stało, czyżby wyrzucili cię z teatru? Zdumiewa mnie, że tak długo im to zajęło.
– Zdumiewające by było, gdyby mnie naprawdę wyrzucili – odcięła się kobieta. - Oczywiście tego nie widziałaś, ale ja nadal pamiętam owacje na stojąco, które dostałam za zagranie najpodlejszej i najbardziej egoistycznej kobiety w Hadesie. Poczekaj, jak ona się nazywała... Ach, już wiem! Persefona.
Scar i Platon wbili wzrok w stół, by nie wybuchnąć śmiechem. Nawet na ustach przygaszonej Rosae zagrał uśmiech. Królowa wpatrywała się w Kayth palącym spojrzeniem, jednak nic nie powiedziała. Mimo to, córka Hekate odwróciła wzrok, a na jej policzki wstąpiły rumieńce gniewu. Scar domyślił się, że między nimi właśnie odbyła się rozmowa bez użycia słów i bynajmniej nie była ona miła dla Kayth. Bogini Podziemia uśmiechnęła się szeroko, jakby nic się nie stało, i zwróciła do córki:
– Chociaż chętnie pozbyłabym się panny Candid, cieszę się, że ty do nas dołączyłaś, Rosae.
Kobieta pokręciła głową i splotła drżące dłonie. Jej stan był opłakany, ale była spokojniejsza, niż godzinę wcześniej. Od czasu zabrania Henry'ego zdążyła wypłakać chyba kilka wiader wody i stracić resztki głosu. Przez godziny błagała Hadesa, który właśnie wrócił z Erebu, by wypuścił jej narzeczonego. Ojciec nie tylko pozostał niewzruszony, ale miał również pretensje do córki, że ta związała się z mężczyzną, którego surowo jej zabronił.
– Nie dołączę do was. Wojna bogów nie jest moją walką. Prowadzę jednak własną, dużo mniejszą. I chcę, żebyście mi w niej pomogli. - Pokrótce wyjaśniła matce sytuację Henry'ego. Słysząc, że córka związała się z przybranym synem Anne Boleyn, Persefona zacisnęła usta w wąską kreskę, jednak pozostawiła ten fakt bez komentarza. Miała za to obiekcje co do innej sprawy.
– Przykro mi, Rosae, ale nie możemy ci pomóc – powiedziała, a wszyscy zebrani zamarli. - Trzecia strona nie zajmuje się sprawami indywidualnymi. Nie działamy charytatywnie, działamy w imię wyższej idei. Oczywiście sprawa wyglądałaby inaczej, gdybyś nas poparła...
Scar w myślach pogratulował matce sprytnego posunięcia. Zahaczającego o szantaż, ale metody były nieważne, jeśli tylko były skuteczne. Rosae przygryzła wargę, by nie wybuchnąć. Platon uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że niebawem ich strona zyska cennego sojusznika. Wszyscy, włącznie z boginią wiedzieli, że nie miała wyjścia. Choć wcześniej pragnęła pozostać neutralna, kiedy do gry weszła miłość jej życia, nie mogła się wahać. Musiała zrobić wszystko, by ją odzyskać. A to oznaczało stanięcie przeciwko ojcu.
– W zasadzie po co chcecie mnie po swojej stronie? - spytała po chwili, grając na zwłokę. - Mam zasypać waszych wrogów kwiatami?
– Widzisz? Już wnosisz pomysły – zaśmiał się Scar, chcąc rozładować atmosferę. - Chcemy cię z tego samego powodu, co Kayth. Ludzie ci ufają. A teraz najbardziej ze wszystkiego potrzebujemy właśnie zaufania.
Rosae i Kayth wymieniły spojrzenia. Dzieliły ten sam los. Bogini Kwiatów musiała dołączyć do trzeciej strony, by uratować miłość swojego życia. Kayth musiała to zrobić, by uratować tysiące dusz, które Hades codziennie skazywał na śmierć. Choć im obu nie podobał się pomysł angażowania się w politykę, musiały zrobić to, co uważały za słuszne.
Zgodziły się niechętnie, a Scar podał im wcześniej przygotowane kontrakty, które musiały podpisać własną krwią. Był to odwieczny zwyczaj w Hadesie i tylko takie umowy w nim obowiązywały. Czytały tekst przez kilkanaście minut; Kayth zajęło to nieco dłużej, niż Rosae.
– Kto by się spodziewał – mruknęła Persefona złośliwie, a kiedy kobiety musiały nakłuć palce, by zostawić na pergaminie krople krwi, w oczach królowej błysnęła nadzieja, iż córka Hekate się rozmyśli. W sprawie dołączenia Kayth do trzeciej strony, Scar odbył z matką kilka poważnych kłótni. Nawet nie miała zamiaru udawać, że podobało jej się, iż postawił na swoim. Gdy oba kontrakty zostały podpisane, Scar wstał, by schować je do szuflady, a Persefona westchnęła z zawodem. - Co ona w ogóle umie robić, oprócz bycia dobrą i podziwianą? Czy Rosae nam nie wystarczy?
W tamtej chwili usłyszeli cichy brzęk, a spodnie Scara zsunęły się aż do kostek. Zapanowała cisza, w trakcie której spojrzenia wszystkich skupiły się na bieliźnie mężczyzny. Pamiętał, że rano założył zwykłe, szare bokserki. Dlatego gdy popatrzył w dół i zobaczył, że były różowe i przyozdobione wzorkami ciuchci oraz hipopotamów, wywrócił oczami.
– Poważnie?
Kayth uśmiechnęła się niewinnie.
– Chcieliście wiedzieć, co potrafię. Umiem posługiwać się magią, a dodatkowo posiadam rzadką umiejętność irytowania Scara.
Platon uniósł dłoń.
– Chcę ją w zespole!
– Czy możemy już powrócić do tego, co jest naprawdę ważne? - wtrąciła Rosae, zerkając na zegar. - Z każdą chwilą waszych żartów mija czas, który moglibyśmy wykorzystać na pomoc Henry'emu. Musimy obmyślić jakiś plan.
– Wspaniała propozycja, Rosae – ziewnął filozof. - Może masz jakiś pomysł?
– Ja mam – odparła Kayth. - Wymieńmy go na ciebie.
Usta Persefony wykrzywiły się w uśmiechu, a Scar pomyślał, że może jeszcze istnieje jakaś nadzieja, iż ta dwójka kiedyś się dogada. Jego siostra niestety nie była w nastroju do żartów. Uderzyła dłonią w stół, na co wszystkim zrzedły miny. Scar jeszcze nigdy nie widział jej tak wściekłej.
– Czy możecie wreszcie przestać żartować?! Myślałam, że zależy ci na nim tak samo, jak mi, Kayth! Ale gdyby tak było, nie marnowałabyś czasu na dogryzanie! Przecież wiesz, że Hades w każdej chwili może zrobić z Henrym to, co robi duszom w Erebie!
Córka Hekate wstała, a na jej policzkach wykwitły rumieńce złości. Oparła dłonie o blat i patrząc w oczy Rosae, odparła chłodno:
- Nie chciałam tego wcześniej mówić, ale miarka się przebrała. Wiesz, że cię lubię, Rosae, ale to, jak się dzisiaj zachowujesz i co wygadujesz... Rozumiem, że się o niego martwisz, ale jak, na bogów, możesz mi zarzucać, że nie obchodzi mnie jego los?! Gdy był mały, kochałam go jak własne dziecko, a gdy dorósł, byłam jego najlepszą przyjaciółką! Spójrz prawdzie w oczy! To ty jesteś odpowiedzialna za to, co mu się stało. Ty i on. Wiedzieliście, jak się skończy wasz związek. Milion razy wam to powtarzałam! Obwiniasz wszystkich wokół, a szczególnie swojego ojca, ale to ty jesteś winną. Hades nie ukrywał swoich zamiarów. Mówił ci, co zrobi, jeśli zwiążesz się z mężczyzną, którego to nie on wybierze. Fakt, to tyraństwo z jego strony, ale nie możesz powiedzieć, że nie wiedziałaś, jakie będą konsekwencje waszego związku. Więc przestań zgrywać ofiarę, bo sama jesteś sobie winna! A gdy sprawy się sypią, oczekujesz, że to my naprawimy twoje błędy!
Kayth usiadła, głośno oddychając. Mierzyły się z Rosae spojrzeniami, ale, ku zdumieniu Scara, jego siostra nie odparła ataku. Zawsze wygadana i skora do dyskusji, nie miała żadnych argumentów na swoją obronę. W końcu wzruszyła ramionami.
– Skoro wszyscy się już ożywili, może będziemy mogli wreszcie przedyskutować, jak uwolnić Henry'ego.
Dyskusja trwała dwie godziny, ale ich plany stały w miejscu. Nie umieli wymyślić nic, co dałoby im choć pięćdziesiąt procent szans na odzyskanie Henry'ego. Był zbyt dobrze strzeżony w lochach przez szkielety Hadesa. Wszyscy byli zmęczeni i poirytowani tym, że nie mieli dostatecznie dobrego pomysłu. Zgodnie uznali, że zastanowią się nad tym przez noc i na następnym zebraniu przedstawią nowe pomysły. Wiedzieli, że Hades nie odbierze Henry'emu duszy od razu. Po pierwsze, miał zbyt wiele spraw na głowie, a po drugie był typem człowieka, który nigdy nie działał pochopnie. Scar pamiętał, jak kiedyś przez cały poprzedzający zebranie Dwunastki tydzień rozmyślał, czy włożyć na nie czarny płaszcz, czy czarną szatę. Miał dylemat, ponieważ szata wydawała mu się zbyt elegancka, a płaszcz kojarzył się ze złymi wieściami. Nie miał obiekcji co do koloru, który przecież był radosny i optymistyczny.
– Odprowadzisz mnie do komnaty, Scar? - spytała Kayth, gdy wszyscy wychodzili z sali obrad i rozchodzili się do własnych pokoi. Był zaskoczony jej prośbą, ale oczywiście na nią przystał. Przez kilka minut szli w kompletnej ciszy i gdy już myślał, że Kayth zasnęła na stojąco, odezwała się. - Zgodziłam się stanąć po trzeciej stronie, ale mam swój warunek. Wiem, że już podpisałam kontrakt i nie musisz go spełniać, ale byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś to zrobił. Otóż nie chcę cię więcej widzieć, Scar. Nie chcę cię widzieć, nie chcę cię słyszeć, nie chcę nawet przebywać z tobą w jednym pomieszczeniu. Masz zniknąć z mojego życia. Wątpię, by był to dla ciebie duży problem. W końcu zostawianie przyjaciół to coś, co wychodzi ci najlepiej.
Te słowa paliły żywym ogniem, ale miała wszelkie prawo, by je wypowiedzieć. Wiedział, jak bardzo ją zranił, a ona nie była osobą, która dawała się sobą bawić. Właśnie dlatego tak ją cenił.
– Aż tak bardzo mnie nienawidzisz? - spytał.
Westchnęła.
– Oczywiście, że cię nie nienawidzę, Scar – odparła pokonana. - Po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego zostawiłeś mnie na tak długi czas. Czekałam na ciebie dniami, miesiącami, latami... aż w końcu przestałam. Mam do ciebie ogromny żal, ale nie mogę się nawet zmusić, by cię nie lubić. Właśnie dlatego muszę się od ciebie odciąć. Jesteś toksyczny, a ja nie chcę znowu przechodzić przez to, co ostatnio. Wytłumacz mi tylko jedną rzecz. Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego odwiedzałeś wszystkich, oprócz mnie?
Mimowolnie się uśmiechnął, gdy usłyszał, że go nie nienawidziła. Zrobił sobie wrogów w wielu osobach, ale najbardziej na świecie zależało mu, by ona nie była jedną z nich. Schował ręce do kieszeni.
– Naprawdę nie wiesz? Nie pamiętasz tego, co ci powiedziałem, zanim dałaś mi dziennik Anne? Zacząłem się w tobie zakochiwać, Kayth. Nie chciałem tego. Moim celem było odnalezienie Anne i chciałem, by tak pozostało. Ale nie dałaś mi wyboru. – Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy przypominał sobie początki ich znajomości. - Na początku nie mogłem cię znieść, ponieważ tak bardzo ją przypominałaś, a jednocześnie nią nie byłaś. Później poznałem cię bliżej. Można było z tobą porozmawiać o wszystkim, umiałaś się odgryźć. Jednocześnie byłaś dobra, niczym nimfa, ale miałaś charakterek. Nie byłaś... nudna. Byłaś pierwszą osobą od bardzo długiego czasu, którą zdołałem polubić. Zostałaś moją przyjaciółką. Następnie wybraliśmy się do Londynu i spotkaliśmy Chione, a ty niemal zamarzłaś. Nie masz pojęcia, jak bardzo byłem przerażony. Myślałem, że straciłem cię na zawsze, tak, jak Anne... Wtedy zrozumiałem, że przyjaźń przeistoczyła się w coś więcej. W Hever dowiedziałem się, że nie tylko ja to czułem. Chciałem z tobą być, Kayth. Chciałem zapomnieć o Anne, zacząć życie na nowo, z tobą. To właśnie próbowałem ci powiedzieć. Ale ty pokazałaś mi ostatni wpis z dziennika i wiedziałem, że muszę zacząć poszukiwania od nowa. A to, jak szybko zabiło mi serce, gdy przeczytałem tamten zapis, uświadomiło mi, że nigdy nie zapomnę o Anne. A nie mogłem być z tobą, wiedząc, że nadal ją kocham.
Dochodzili do jej komnaty, a z każdym jego słowem jej kroki stawały się coraz bardziej niepewne. Słyszał, jak jej serce wybijało szaleńczy rytm. Zwilżyła wargi.
– Więc przez dwadzieścia lat nie dawałeś znaku życia, bo się we mnie zakochałeś? To nie ma sensu, Scar.
– Naprawdę, nie ma? - zaśmiał się smutno. - Wiedziałem, że jeśli zobaczę cię choć raz, przerwę poszukiwania. Że jeśli będę cię odwiedzał, nastąpi moment, w którym zaczniesz dla mnie znaczyć więcej, niż Anne. A nie mogłaś, Kayth. Anne... Ona poznała sposób na zabicie bogów. Posiadając tę wiedzę jest niesamowicie niebezpieczna dla całego mitologicznego świata, zwłaszcza, że miała trzysta lat, by ją zgłębić. Muszę ją odnaleźć, by wiedzieć, że nie wykorzysta jej, by zranić kogoś, na kim mi zależy.
– Albo sam chcesz poznać ten sposób – dodała cicho. - Nie wiem, co ci odpowiedzieć, Scar. Nie wiem, co mogę odpowiedzieć. Oboje wiemy, że nam się nie uda. Anne zawsze będzie stała między nami. Nie było cię bardzo długo, a ja zdążyłam ułożyć sobie życie. Jestem zaręczona i szczęśliwa. Nie psuj tego, proszę.
– Wiem – odparł cicho. - Ja nigdy nie przestanę szukać Anne, a ty zasługujesz na coś znacznie lepszego, Kayth. Na kogoś znacznie lepszego. Jeśli tego pragniesz, będę się trzymał od ciebie z daleka... Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
– A ja, że znajdziesz Anne i tym samym szczęście – wyszeptała i wykonała ruch, jakby chciała uścisnąć jego dłoń, ale w połowie drogi się rozmyśliła. Mrugnęła do niego, zmuszając się do uśmiechu. - Jeśli mogę udzielić ci jeszcze jednej, ostatniej rady... pozbądź się tego piekielnego irokeza.
Uśmiechnął się do niej szelmowsko i odwrócił się, by odejść. Słyszał, jak otwierała drzwi do swej komnaty. Był w połowie korytarza, gdy jego uszu dobiegł wrzask rozpaczy. Zmroziło go. Był to krzyk kobiety pokonanej, której w jednym dniu na głowę zawalił się cały świat. Błyskawicznie zawrócił i zobaczył, że córka Hekate osunęła się na ziemię, opierając plecy o framugę drzwi. Jej ciałem wstrząsały spazmatyczne dreszcze, nie mogła złapać oddechu. Domyślił się, co zobaczy, gdy zajrzy do wnętrza komnaty, ale to nie sprawiło, że był mniej zdruzgotany. Musiał się podeprzeć ręką o ścianę, kiedy jego wzrok podążył za wzrokiem Kayth.
Ciało Nadine, które kilka godzin temu zostawili na łóżku, by się regenerowało po ciosie sztyletem, zniknęło.
Zastąpił je proch, wśród którego błyszczał sztylet córki Hekate.

Kayth

Pogrzeb Nadine odbywał się na sali balowej. Było to nieco ironiczne, ale żadne inne pomieszczenie w pałacu nie zdołałoby pomieścić tak dużej liczby gości. Przyszli wszyscy znajomi Nadine, których kobieta miała sporo. Znała niemal każdego w pałacu i na Polach Elizejskich. Wszystkich traktowała tak samo i nie słuchała krążących po pałacu plotek. Była miła, radosna i potrafiła znaleźć czas dla każdego. Nikogo nie osądzała. Nie obchodziło jej, czy ktoś był popularny, czy wykluczony ze społeczeństwa. W momencie, gdy się poznały, Kayth nie miała nikogo. Wszyscy traktowali ją jak powietrze. Wszyscy, oprócz Nadine, która podała jej pomocną dłoń i przeobraziła z wyrzutka w gwiazdę. Już nigdy miała jej się za to nie odwdzięczyć... Nie wiedziała, jak sobie bez niej poradzi. 
Ogromną salę otulały tysiące białych narcyzów. Był to kwiat, który wszystkim w Podziemiu, a szczególnie Persefonie, kojarzył się z żałobą. To on tysiąclecia temu sprowadził ją do Hadesu, a dzisiaj symbolizował podróż Nadine do innego miejsca. Miejsca, z którego nie było powrotu. Na samym środku pomieszczenia, na niskim podwyższeniu, stały świeczniki, w których palił się czarny ogień i to one skupiała wszystkie spojrzenia. Nikt nie zwracał uwagi na małą wazę, znajdującą się obok nich, a w rzeczywistości to ona była najważniejsza. Znajdował się w niej proch najlepszej przyjaciółki, jaką można sobie było wymarzyć.
Kayth przyglądała się otaczającym jej ludziom pustym wzrokiem. Wszyscy, bez wyjątku, płakali. Niektórzy mieli lekko zaczerwienione oczy, inni głośno łkali. Nie było osoby, która zachowałaby neutralny wyraz twarzy. Setki obecnych na sali osób zachowywały się, jakby to im umarła najlepsza przyjaciółka. Swoim smutkiem pokazywali, jak bardzo ją kochali. Kayth nie przypominała sobie, by w ciągu kilku ostatnich miesięcy, podczas gdy Nadine nie wychodziła z łóżka, ktokolwiek z nich zapytał, co się z nią działo. Choć powinna być na nich wściekła, kobieta czuła jedynie rezygnację. Pola Elizejskie były farsą. Teatrem, w którym każdy odgrywał wyznaczoną rolę i z którego nie było ucieczki. Kayth przez blisko dobę po feralnym zdarzeniu była apatyczna. Nic do niej nie docierało, nie chciała nikogo widzieć. Następnie przyszedł czas na złość, głównie skierowaną przeciw niej samej. Dzisiaj zakiełkowała w niej wściekłość na osobę, która doprowadziła do tego wszystkiego. W pałacu był morderca, który zabił Nadine, a następnie próbował wrobić Kayth, umieszczając wśród prochu jej własny sztylet. Miał pecha, ponieważ kobieta wiedziała, że na świecie były tylko cztery ostrza mające moc zabicia dusz i ona bynajmniej nie posiadała jednego z nich. Obiecała sobie, że nie spocznie, póki nie znajdzie mordercy jednej z najbardziej niewinnych istot w Hadesie.
– Widzę, że znalazłaś dobry sposób – powiedział Julian, który stanął obok niej przy świecznikach i objął ją czule w pasie. - Wpatrując się w ogień, będziesz mogła udawać, że twoje oczy nie są zaczerwienione od płaczu.
– Chciałabym nie musieć udawać – odparła smętnie, przytulając się do niego. - Tak nie powinno być... To wszystko jest niesprawiedliwe.
– Wiem, kochanie, wiem – pocałował ją w czoło i gładził po plecach przez kilkanaście sekund. - A mówiąc o sprawach, których nie powinno być... nadal zamierzasz publicznie opowiedzieć się po trzeciej stronie?
Wyplątała się z jego objęć i spojrzała na niego krzywo.
– Ty znowu o tym? Nie, Julian, od kilku dni tylko tak żartuję! - zniecierpliwiła się.
– A ja od kilku dni proszę cię, być tego nie robiła – odparł poważnie. - Kayth, błagam. Przecież wiesz, że muszę pracować dla Hadesa. To bóg, który bez wahania zabije narzeczonego swojej córki. Jak myślisz, co zrobi z tobą? Albo ze mną?
Zamknęła oczy, wzdychając ciężko.
– Nie rób tego. Nie zmuszaj mnie do wyboru między tobą, a setkami ludzi, których codziennie morduje Hades... Przykro mi, ale jeśli to zrobisz, wybiorę ich.
Cofnął się, jakby go uderzyła.
– Ich, czy Scara? - spytał w końcu. - Powiedz, czy gdyby to Persefona poprosiła cię o pomoc, zrobiłabyś to? Myślę, że oboje znamy odpowiedź na to pytanie. Przypominam ci, że on zostawił cię na dwadzieścia lat, Kayth! Czasami myślę, że o tym zapomniałaś. Jesteś na każde jego skinienie... On chce cię z powrotem, a ja nie mogę patrzeć, jak dajesz się złapać w jego pułapkę.
Nie mogła tego dalej słuchać. Zanim odeszła, spojrzała na niego z rozczarowaniem.
– Wiesz, co jest smutne? W ciągu ostatnich dni na głowę zawalił mi się CAŁY ŚWIAT, a ty masz czelność robić mi jakiekolwiek wyrzuty, w dodatku na pogrzebie mojej najlepszej przyjaciółki. Właśnie ty, który powinieneś być dla mnie podporą.
Odwróciła się od niego ostentacyjnie i weszła na podest, na którym były ustawione świeczniki i prochy Nadine. Podczas gdy Kayth śmierć przyjaciółki traktowała jako tragedię, Persefona uważała ją za wspaniałą okazję do wypromowania trzeciej strony. Uznała, że w trakcie mowy pogrzebowej córka Hekate powinna wspomnieć dobre słówko o niej i jej działaniach. Scar ostro zaprotestował, ale choć Kayth uważała to za nietakt, musiała przyznać, że lepsza okazja mogłaby się nie powtórzyć. Wiedziała bowiem, że na pogrzeb przybędą setki ludzi, a ją gonił czas. Im szybciej bowiem wygrałaby trzecia strona, tym prędzej Henry zostałby uwolniony, a dusze w Erebie przestałby spotykać ten sam los, który spotkał Nadine.
Nie była pewna, czy przez zdenerwowanie jej czar zadziała, ale gdy pomyślała o tym, by jej głos doszedł do wszystkich zgromadzonych w sali, z ich min wywnioskowała, że tak się stało. Odchrząknęła, a wszyscy zwrócili spojrzenia w jej stronę. Jako aktorka była przyzwyczajona do tego, że obserwowały ją setki par oczu, jednak dzisiejszego dnia czuła się nieswojo. Miała zamiar zmanipulować tych wszystkich ludzi, by poparli trzecią stronę wojny. Z góry wiedziała, że jej słowa odniosą zamierzony skutek, bowiem jej przemowa była tak sprytnie ułożona, iż każdy musiał się z nią zgodzić. Powtarzała sobie jednak, że nawet jeśli była to manipulacja, to w słusznym celu.
– Zapewne większość z was mnie zna – zaczęła, przeskakując spojrzeniem po najbliżej stojących osobach i z każdą z nich nawiązując kontakt wzrokowy. - A nawet jeśli nie, to jestem pewna, że każdy z was zna osobę, którą dziś żegnamy. Nazywam się Kayth Candid i byłam jej przyjaciółką. Domyślam się, że wielu z was również mogło się szczycić tym mianem. Jak sami wiecie, Nadine była otwarta, przebojowa i niesamowicie przyjazna. Zarażała wszystkich dobrą energią. Pragnę, byście właśnie taki jej obraz zapamiętali. Ostatnimi czasy nie czuła się zbyt dobrze, ale to nie znaczy... nie znaczy, że powinien ją spotkać taki los – Jej głos załamał się przy ostatnim zdaniu. W tłumie twarzy wypatrzyła jedną, która nie tylko słuchała tego, co mówiła, ale również czuła to, co ona. Scar uśmiechnął się do niej lekko, chcąc dodać jej otuchy. - Co to w ogóle za świat, w którym umarła osoba umiera po raz drugi, tym razem całkowicie przestając istnieć?! Czy to aby na pewno Pola Elizejskie? Niestety ja nie czuję się tu szczęśliwa... Tak nie powinno być. Nie powinniśmy być żegnani dwa razy. Jesteście przerażeni tym, co stało się z Nadine? Co, jeśli powiem wam, że Hades każdego dnia w ten sam sposób morduje najstarsze dusze w Erebie? Co, jeśli niedługo zapragnie pozbyć się również nas? On myśli, że tamte dusze się nie liczą. TO NIEPRAWDA! Każda dusza się liczy, bez wyjątku. Rozumie to trzecia strona wojny. Persefona i Scar wiedzą, jakim potworem jest Hades. Pragną zaprowadzić zmiany, dzięki którym będziemy żyć w prawdziwej krainie szczęścia... Jednak by to zrobić, potrzebują waszego poparcia. Jeśli im go nie udzielicie, przegrają, a wraz z nimi przegra wizja lepszego świata. Nie pozwólmy na to... jesteśmy to winni Nadine. Niech jej śmierć nie pójdzie na marne. Niech uświadomi wam, w jak niesprawiedliwym świecie żyjemy i jak mało musimy zrobić, by to zmienić.
Po jej wypowiedzi na sali zapanowała cisza na czas około jednej minuty. Minuta ciszy, zrozumiała Kayth, a w jej oczach zabłysnęły łzy. Następne słowa wypowiedziała szeptem, ale i tak wszyscy doskonale je słyszeli.
– Prochy jednej z najlepszych osób, jakie kiedykolwiek mieszkały w pałacu, zostaną rozsypane przez Boga Nocy na paryskim Place des Vosges... Tym sposobem Nadine powróci na Ziemię, za którą tak bardzo tęskniła.
Nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Zdjęła z siebie zaklęcie podgłośnienia głosu i schodząc z podwyższenia, zaczęła przeciskać się ku wyjściu z sali. Musiała przez chwilę pobyć w samotności, z dala od pełnych współczucia spojrzeń. Nie podejrzewała, że będzie jej aż tak ciężko pożegnać przyjaciółkę.
Droga ku wyjściu jednak nie była łatwa. Na każdym kroku ludzie składali jej kondolencje. Jako że taka była jej natura, na każde z padających słów odpowiadała smutnym uśmiechem, choć w duchu miała ochotę wyrzucić wszystkich z sali. Kiedy kolejna osoba chwyciła ją za ramię, odwróciła się z irytacją. Jednak gdy zobaczyła, kto ją zatrzymał, pozwoliła sobie na szczery uśmiech, na który, jak myślała chwilę wcześniej, nie było jej stać.
– Afrodyta! - przywitała się z zaskoczeniem. - Pomyliłaś drogę na Olimp?
– Ciii... Jestem tu incognito - zaśmiała się rudowłosa kobieta, by po chwili posmutnieć. - Nie chcę robić niepotrzebnego zamieszania, a musiałam przyjść na pogrzeb swojej ulubionej córki. Nadal nie mogę uwierzyć, że spotkał ją tak okrutny los.
Kayth kątem oka zaobserwowała, że każda osoba w pobliżu odwracała głowę, by spojrzeć na Boginię Miłości z uwielbieniem. Sama pamiętała swoją reakcje, gdy zobaczyła ją po raz pierwszy. Komu jak komu, ale Afrodycie ciężko byłoby nie przykuć niczyjej uwagi. Kobieta była w szoku, że bogini znalazła czas i siłę, by zejść do Hadesu, aby pożegnać jedno ze swoich dzieci. Zastanawiała się, czy Hekate zrobiłaby coś takiego dla niej. Odpowiedź jedynie pogorszyła jej humor.
Wyczuwając jej depresyjny nastrój, Afrodyta przytuliła ją mocno i zaczęła uspokajająco gładzić po plecach. Kayth przyrzekła sobie, że będzie silna, ale nie mogła dotrzymać obietnicy. W obecności bogini wszystkie skrywane przez nią uczucia wypłynęły na wierzch. Rozpłakała się, a jej łzy moczyły czarną suknię kobiety.
– Przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przechodzić... - powiedziała Afrodyta cicho, kołysząc nią lekko. Kayth wiedziała, że nie miała na myśli jedynie śmierci Nadine. Bogini Miłości umiała odczytać każde jej uczucie. - Jak sama powiedziałaś, to niesprawiedliwy świat, który krzywdzi najlepszych, a nagradza najgorszych. Ale ty jesteś nie tylko dobra, Kayth. Jesteś również silna. Dlatego wiem, że przez to przejdziesz. Dzisiejszego dnia wszystko może ci się wydawać bez sensu, ale już niedługo zobaczysz światełko w tunelu. Obiecuję ci to.
Kayth odsunęła się, pociągając nosem i spojrzała na nią z wdzięcznością. Właśnie takich słów potrzebowała. Teraźniejszość ją przytłaczała. Jeśli straciłaby nadzieję na to, że kiedyś będzie lepiej... straciłaby wszystko. Afrodyta podała jej chusteczkę, uśmiechając się dobrodusznie.
– Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? - spytała kobieta, ocierając oczy. - Masz tyle spraw na głowie, a jednak znalazłaś czas, by pocieszyć żałosną beksę.
Bogini uścisnęła jej ramiona i spojrzała surowo.
– Nie jesteś żałosna. Ukazywanie swoich uczuć nie jest czymś, czego powinnaś się wstydzić. Zauważyłam, że lubisz ukrywać w sobie emocje. Ja jednak mogę wyczytać wszystko, Kayth. Dlatego gdy zobaczyłam, jak bardzo cierpisz, nie mogłam przejść obojętnie. Potrzebowałaś kogoś, kto zrozumie przez co przechodzisz. Niestety nie będzie mnie tu wiecznie. Obie jednak wiemy, do kogo wtedy powinnaś się zwrócić... kto również rozumie cię bez słów.
– Na tej sali jest jeszcze jedna osoba, która cię potrzebuje – powiedziała Kayth, ignorując jej ostatnie słowa. Nie po raz pierwszy bogini próbowała ją zeswatać ze Scarem. Ruchem ręki przywołała wpatrującą się w nie od kilku minut dziewczynkę o wyglądzie aniołka. Tessie podeszła do nich niepewnie i dygnęła wdzięcznie przed swoją matką. Przyglądała jej się z uwielbieniem wielkimi, błękitnymi oczami. - Afrodyto, to...
– Tessie – przerwała bogini, uśmiechając do dziewczynki. - Moja córeczka. Wraz z resztą bogów obserwowaliśmy zatonięcie Titanica i twoją heroiczną śmierć. Jeszcze nigdy nie byłam tak dumna z żadnego ze swoich dzieci.
Czternastolatka zarumieniła się i nerwowo nawinęła na palec jeden ze swoich blond loków.
– Każdy by tak postąpił na moim miejscu...
Kayth zostawiła je, by mogły porozmawiać. Bogowie rzadko kontaktowali się ze swoimi dziećmi, ale kobieta była pewna, że jeśli Afrodyta spędzi z Tessie choć pięć minut, będzie zaglądała do Hadesu częściej. Miała taką nadzieję, bo dziewczynka potrzebowała prawdziwej matki, zwłaszcza, że Kayth mogło niedługo zabraknąć. Nie wiedziała, o co chodziło zabójcy Nadine, ale obawiała się, że może być następna w kolejce. Jeśli w jej otoczeniu był ktoś, kto nie miał skrupułów przed odebraniem komuś duszy, nic go nie powstrzyma, by zrobić to raz jeszcze.
Zanim wyszła z sali, przez kilka minut szukała pod przykrytymi obrusami stołami torby, którą tam zostawiła. Nie mogła sobie przypomnieć, pod którym z kilkudziesięciu stolików ją zostawiła, przez co musiała zaglądać pod wszystkie, a pech sprawił, że znalazła ją dopiero pod przedostatnim, jaki został w sali. Przewiesiwszy torebkę przez ramię, próbowała utorować sobie drogę ku drzwiom, co nie było łatwe, zważywszy na to, że wszyscy chcieli z nią porozmawiać. Gdy stopień jej irytacji osiągnął apogeum, rzuciła na siebie zaklęcie niewidzialności, które odebrało jej resztki energii.
Wyszła na korytarz i oparła się o ścianę, oddychając ciężko. Było na nim przyjemnie cicho i ciemno. Przeklinała pomysł zaproszenia na pogrzeb kilkuset osób. Tak naprawdę na bycie na nim zasługiwała tylko ona, Scar, Platon, Henry i Rosae. Inni wcale nie znali Nadine, choć rozpaczali po niej jak po najlepszej przyjaciółce. Kayth miała jedynie nadzieję, że jej mowa przyniesie zamierzony efekt. Potrzebowała, by chociaż to jedno się jej udało.
– Aleee tu ciemno! - zapiszczał Cutie, wychylając główkę z torby. Prosił ją, by go zabrała na pogrzeb tak długo, że w końcu mu uległa; gdy mały smok patrzy na ciebie błagalnymi oczkami, musisz mu ulec. Nie chciała jednak robić niepotrzebnego zamieszania, dlatego postawiła mu warunek pozostania przez całe wydarzenie w torbie. Przystał na niego wyjątkowo entuzjastycznie, podekscytowany możliwością podglądania wszystkich z ukrycia. - Kaythy, Cutie cię nie widzieć, gdzie ty być?
– Niosę cię, matołku – odparła i pogłaskała go po łebku. - Moja torba jest podejrzanie ciężka. Wykradłeś jakieś ciasteczka?
– Tylko kilka – odpowiedział z wyglądem niewiniątka. Zajrzała do torebki i zobaczyła, że otoczony był stosami słodyczy. Zawstydzony schował główkę pod skrzydła. Teraz wiedziała, dlaczego tak chętnie zgodził się na to, by go ukryła. Westchnęła z pobłażliwością, mając nadzieję, że znajdzie z Hadesie jakiegoś dentystę Zilantów.
Po kilku minutach, w czasie których Cutie rozprostował sobie skrzydła, chciała zawrócić do sali, jednak ktoś złapał ją za ramię. Podskoczyła wystraszona, ponieważ wcześniej nie słyszała niczyich kroków, a na korytarzu panowała grobowa cisza. Przełknęła ślinę, próbując dojrzeć w ciemności, kto ją zatrzymał. Postać chwyciła jej dłoń, do której włożyła jakąś kopertę.
– Naprawdę znowu do tego wracamy?! - spytała, a do jej głosu wdarło się poirytowanie. - Nie możesz ze mną normalnie porozmawiać?
To, że jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności, niewiele dało. Postać była odziana w czarną szatę, a na głowę miała zarzucony kaptur, jak zawsze, gdy przynosiła kobiecie jakieś wiadomości. Odwróciła się, by odejść, tradycyjnie nic nie mówiąc. Kayth była zbyt wyczerpana, by ją zatrzymywać. Tajemnicza postać nie wzięła jednak pod uwagę, że kobieta nie była sama. Z torby wyfrunął Cutie, który ząbkami chwycił za kaptur jej szaty, po czym pociągnął go w dół. W tej samej chwili, w której Kayth ujrzała twarz, nad której wyglądem zastanawiała się od blisko stu lat, zza jej pleców dobiegł głos Scara:
 Wszędzie cię szukam! Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, więc możesz się nie odwracać... Kayth?  Była zbyt zdumiona widokiem stojącej przed nią osoby, by odpowiedzieć. Mogła myśleć jedynie o tym, że mężczyzna, któremu teraz patrzyła prosto w oczy, okłamywał ją od dekad. Miał odpowiedzi na pytania, które męczyły ją od ponad wieku i zamiast z nią o nich porozmawiać, zakładał na głowę kaptur i zostawiał jej niejasne polecenia. Wodził ją za nos, traktując jak kukiełkę na sznurku. Scar stanął obok kobiety i zmarszczył brwi, patrząc na mężczyznę, którego Kayth nie znała. Przez lata wydawało jej się, że tak było, ale teraz zrozumiała, że nie wiedziała o nim niczego. Rozumiem, że to pogrzeb, ale takie szaty były modne wieki temu, Platonie...

_________________________________________

Wiem, że spóźniłam się z rozdziałem, za co bardzo przepraszam! Na górze przypomniałam, co działo się poprzednio, bo podejrzewam, że przez ponad miesięczną przerwę niektórzy mogli zapomnieć. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że pisałam rozdział dwa razy. Gdy zaczęłam sprawdzać pierwszą wersję, doszłam do wniosku, że na poprawianiu spędziłabym wieki i że bardziej opłaca mi się go napisać od nowa. Z wersji końcowej również nie jestem zbyt zadowolona, ale zupełnie nie miałam weny :( 
Przynajmniej końcówka wynagradza, a przynajmniej taką mam nadzieję! Oj, teraz się będzie działo... :D
Dodam jeszcze, że już zadecydowałam, co będę pisać po Krainie. Większość z Was radziła mi wykreowanie całkiem nowego świata, więc tak zrobię... choć nie do końca. Wolę jeszcze nic nie zdradzać, ale jeśli oglądaliście serial Zagubieni, będzie to coś podobnego. (:

54 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ee... to nie sprawiedliwe. Ja marzyłam o pierwszym komentarzu, który dzisiaj miał być napisany przeze mnie.

      Usuń
    2. Ja o tym marzę już długo, zwłaszcza, że zazwyczaj jestem jedną z ostatnich. Bardzo mi przykro!
      Przeczytam i skomentuję później. ;*

      Usuń
    3. Dla mnie to się naprawdę nie liczy, czy komentujecie pierwsze, czy ostatnie. Ważne, że jesteście! <3

      Usuń
    4. Jestem! ;*
      Przepraszam, że tak długo to trwało, ale zaczęłam czytać jakąś przypadkową książkę, którą znalazłam na półce u Mamy... i nie mogłam się od niej kompletnie oderwać. xd Tak mnie wciągnęła, że od jakiejś dziewiątnastej nie robił nic innego! A to rzadko mi się zdarza.
      Przepraszam Cię za tę moją waleczną walkę o pierwszy komentarz. :D To był raczej łut szczęścia, bo weszłam, aby sprawdzić, czy może coś dodałaś i tylko takie "ojejku, w końcu mam szansę być pierwsza *-*". Nawet nie wiesz, jakie to niesamowite uczucie, hihi! :D
      Dobrze, już przestaję majaczyć i przechodzę do Twojej cudownej historii! <3
      Ile tutaj się dzieje... To jest wprost niesamowite. Po przeczytaniu tego rozdziału nawet ta książka sporo straciła na swojej cudowności. Poważnie. Jesteś po prostu niesamowita. Ten blog jest niesamowity. Matko, aż się zaczęłam powtarzać. Gdybym miała Ci to powiedzieć w realnym świecie, to pewnie padłabym na kolana i zaczęła się jąkać. :D
      (czy na sali jest ktoś, kto pomoże mi się ogarnąć? jeśli tak to będę bardzo wdzięczna).
      Biedna Rosae. Myślę, że mimo prawdy, Kayth troszeczkę za ostro ją potraktowała. Rozumiem, że się martwi i nie życzy sobie takich insynuacji, jakie w jej stronę skierowała zrozpaczona Rosae, ale nie powinna tak dobitnie powtarzać, że jest to jej wina. :c Ostatecznie, i bez tego o tym na pewno wiedziała.
      Mam nadzieję, że jak najszybciej uradzą coś w sprawie Henry'ego, bo naprawdę nie chcę, aby spotkał go taki sam los jak Nadine.
      Zgrozo, właśnie...
      Kto... kto mógł się dopuścić tak strasznego czynu? Reakcja Kayth naprawdę musiała przerazić Scara, ale myślę, że nic tego bardziej nie odda słowami. :c To jest straszne. Pomysł z tym, aby przy przemówieniu córki Hekate na pogrzebie poruszono temat wojny, był bardzo... nie na miejscu. Myślę jednak, tak jak z resztą Twoi bohaterowie, że było to jedno z lepszych wyjść.
      Wiesz co mnie tak nagle ukuło? Nie mam pojęcia czemu... Ale Julian nie maczał czasami w czymś palców? Dziwny mi się wydaje ostatnio. Zawsze to Scar był taki mało taktowny i w ogóle, ale teraz... :c Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Tak jakby Hades pociąga za sznurki, więc...
      Co do Scara, a ściślej jego rozmowy z Kayth... Zaimponował mi. Naprawdę. Tym, że on też potrafi być szczery i poważny. Ukazywał to już wcześniej, ale nie taki sposób.
      Ach, ta Anne, cholerna Anne. ;-; Ona wszystko psuje. Gdyby nie tęsknota Momosa za nią, wszystko mogłoby wyglądać inaczej... A tak... Ych, co za podła kobieta. Wybacz, ale w tej chwili nawet jej tragiczna przeszłość nie jest s stanie mnie wzruszyć.
      Platon?! Ta dziwna zjawa w kapturze, to cały czas był Platon?! No nie, czy ten facet jest niepoważny? Nie mógł normalnie, jak człowiek dawać jej wskazówek? Mózg roz...rozwalony.
      1000 pkt dla Cutiego! ♥♥♥
      Och, jak ja kochać to malutkie stworzonko! Kochać bardzo! <3
      Co do tego dentysty to nie martw się, Kayth. Coś się zawszd znajdzie. :D
      Och, tyle dzisiaj wrażeń... Chyba muszę w końcu iść spać, chociaż nie sądzę, że zasnę po takiej lekturze.
      Życzę Ci mnóstws weny kochana! ♥
      Pozdrawiam! (:
      PS. Jeśli znajdziesz chwilkę to zapraszam Cię na nowe opowiadanie. ^^
      A jak nie spodoba Ci się tematyka albo najzwyczajniej w świecie nie będzie chciało Ci się czytać to rozumiem. Nie ma sprawy! <3
      trust-me-lovely.blogspot.com
      PS2. O matko, piszę ten komentarz od pół godziny...
      PS3. Czy Ty właśnie powiedziałaś, że teraz będzie się działo?! Borze szumiący, dodawaj szybciutko kolejny rozdział! Błagam! *-* ♥

      Usuń
    5. Ja wczoraj zaczęłam czytać Szukając Alaski, więc doskonale znam uczucie, gdy nie możesz się oderwać od książki!
      Rozumiem podekscytowanie w związku z napisaniem pierwszego komentarza, naprawdę, więc mnie nie przepraszaj :D
      Teraz akcja naprawdę przyspiesza i w każdym następnym rozdziale będzie się działo tak wiele, jak tutaj. Kayth w ciągu dwudziestu lat nieco się zmieniła. Dawniej tylko przytuliłaby Rosae i powiedziała, że to nie jej wina, teraz natomiast puściły jej nerwy. Ale Rosie nie jest bez winy... to, że Kayth nie rozpacza w widoczny sposób nie oznacza, że nie zależy jej na Henrym.
      Pomysł poruszenia sprawy wojny na pogrzebie był bardzo nietaktowny, ale jak najbardziej skuteczny. Ludzie boją się, że może spotkać ich taki los, jaki spotkał Nadine, wiec poprą trzecią stronę.
      Wiele osób uważa, że mam jakieś niecne plany względem Juliana, a ja w zasadzie po prostu chciałam, by był zwykłym, miłym gościem. Widzę, że w tym opowiadaniu miłe postacie od razu stają się podejrzane :D
      Platon miał powody, by nie ujawniać twarzy, o których powie w następnym rozdziale. Dodam również, że ma on odpowiedź na pytanie, gdzie jest Anne ^^
      Z tym dentystą dla Zilantów może być ciężko, więc ja mieć nadzieję, że taki nie będzie potrzebny (:
      Miałam do ciebie wpaść już dawno, ale tradycyjnie zapomniałam. Teraz będę mieć rekolekcję, więc na pewno zajrzę!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  2. No to, tak. Dzisiaj na każdej lekcji wyczekiwałam na ten rozdział i w końcu jest przez co się ogromnie cieszę <3 Jupi xD Chcę częściej rozdziały bo z ogromną pasją czytam twoje rozdziały, ale rozumiem coś takiego co nazywa się szkoła i nie ma się przez nią czasu. No, nic. Już się nie mogę doczekać twoje nowe opowiadanie.

    PS:
    Cudny ale tak naprawdę cudny ten rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym częściej pisać rozdziały, ale naprawdę nie dam rady :( Napisanie jednego rozdziału zajmuje mi około 10 godzin, a nie mogę poświęcać całego czasu wolnego opowiadaniu. Ale bardzo się cieszę, że z taką niecierpliwością wyczekujesz nowości!
      Też się nie mogę doczekać, aż zacznę pisać nowe opowiadanie. Mam na nie naprawdę dobry pomysł (: W sumie już niedługo, do końca Krainy zostało jakieś 5 rozdziałów.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Z góry mówię i przepraszam za moją chaotyczność. Właśnie wróciłam z Piędziesięciu twarzy Greya i, nie powiem, film zrobił na mnie dość duże wrażenie — spodziewałam się czegoś dużo gorszego, aktorów, którzy nie potrafią dobrze odegrać przyjemności, a jednak było okej… Byłaś może na filmie? Albo ktokolwiek, kto przeczyta ten komentarz? XD Co o nim sądzisz/sądzicie? (:
    O jacie! Niesamowicie podobał mi się ten rozdział. Wydaje mi się, że jest to jeden z najlepiej napisanych notek. Dodaję go do ulubionych!
    Nie dziwie się Kayth, że jest tak wkurzona na Scara. Sama wolałabym nie patrzeć w oczy komuś, kogo kocham, a tak bardzo mnie zranił i pozostawił na taki długi czas. Wyobrażam sobie jej cierpienie i naprawdę mi jej żal. Sama ostatnio przechodzę smutne humorki, kiedy myślę o moim wymarzonym chłopaku… Te nastoletnie miłości! :’) Ale ja tutaj nie o tym. Wydaje mi się, że Scar tak naprawdę bardzo chciałby porozmawiać szczerze z Kay, wziąć ją w ramiona, wycałować na śmierć i poznać jej cudowny smak (nie śmierci, Kayth XD). Chociaż wyznał uczucia, które czuł (i czuje nadal?) przed jego wyjazdem, myślę, że tak naprawdę ona nadal nie wypadła mu z myśli i chciałby to oznajmić całemu światu. Rozumiem jego podejście do sytuacji — cały świat bogów jest zagrożony, bo Anne może w każdej chwili zachcieć się ich zgładzić, a jeśli znalazła na to dobry sposób, to Scar będzie musiał się pośpieszyć. Z drugiej strony czuję, że Anne sama do nich przyjdzie… Wydaje mi się, że ta wojna będzie dla niej idealną okazją — nie jestem pewna, czy chce ich zabić, czy cokolwiek im zrobić, ale po prostu czuję to wszystko w kościach. Sytuacja z Henrym jest okropna i również nie dziwię się Rosae. Jej sens życia może za chwilę stracić życie. Mam nadzieję, że uratują Henry’ego i wszystko będzie w porządku, bo uwielbiam tą parkę <3 Powinnam Cię zabić za to, że uśmierciłaś Nadine! Ale z drugiej strony nie musiała cierpieć. Wydaje mi się, że sama, gdybym miała wybór, pomiędzy cierpieniem i śmiercią, wybrałam śmierć. Tak naprawdę jej sytuacja była ciężka i wątpię, że dałoby się ją łatwo ocalić.
    PLATON?! CO?! Gdy czytałam kolejne zdania, stawiałam na Juliana, ale PLATON?! Nigdy bym nie powiedziała! Ty to jednak umiesz zadziwić czytelnika, trzeba to przyznać :D I właśnie między innymi dlatego z Tobą pozostanę do końca opowiadania <3 Jak Kayth na to zareaguje? Zapewne wszystko o wszystkim wiedział i siedział cicho…
    Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz nowe cudo. Jeśli chodzi o brak czasu, uwierz — u mnie z nim jeszcze bardziej krucho niż u Ciebie. Przepraszam, że nie pojawiłam się pod tamtym rozdziałem, no ale jak już pisałam, ja sama także jestem zabiegana i ledwo piszę swój rozdział.
    Gorąco pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    www.kiedy-runie-niebo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki długi komentarz! *.*
      Podziwiam, że chciało Ci się go pisać, zwłaszcza tak szybko po opublikowaniu przeze mnie rozdziału!
      Pięćdziesięciu twarzy nie widziałam. Dostałam dwie propozycje pójścia na ten film do kina i obie odrzuciłam, bo słyszałam druzgocąco złe opinie. To nie były po prostu złe opinie... To były "NIE IDŹ NA TO COŚ, stracisz pieniądze, czas i dobry humor na cały tydzień" opinie :D Więc nie poszłam, a ty jesteś pierwszą osobą, która mówi, ze film był nawet dobry :P Obejrzę, jak będzie online i wtedy ci powiem, co myślę (:
      Cieszę się, ze rozdział tak ci się podobał, choć jak go uznaję za średni. Oboje Kayth i Scar chcieliby być ze sobą, ale dlatego, bo ciągnie ich do siebie serce, nie rozum. Rozum podpowiada coś całkowicie innego. A kiedy rozum i serce nie idą w parze, nie da się zbudować trwałego związku i oni o tym wiedzą.
      Podoba mi się twoja teoria z Anne. Czy się sprawdzi, okaże się już w następnym rozdziale ^^
      Dla Nadine rzeczywiście było lepiej, że umarła. Inaczej byłaby skazana na wieczność w bólu, zapewne szpikując się lekami przeciwbólowymi... Nawet odejście w nicość jest lepsze, niż taki los.
      Uwielbiam zaskakiwać i cieszę się, że mi się udało! Platon skrywał wiele, wiele sekretów... a w przyszłym rozdziale podzieli się paroma z nich z Kayth (:
      Nie musisz przepraszać, brak czasu to nasz wspólny nieodłączny towarzysz! Do ciebie wpadnę jutro!
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Ogółem warto dla samej ciekawości obejrzeć film i porównać swoją opinię z inną. ;) Jeżeli nie lubisz scen, w których są pokazane piersi, pupa; jednym słowem: nagość, to raczej film nie jest dla Ciebie, bo to na tym polega cały urok. Ja osobiście czułam mały dyskomfort oglądając to, bo obok mnie siedziała moja mama XD

      Długi komentarz? Właśnie krótki, miałam napisać dłuższy, ale pewnie wymyśliłabym same bzdury bez sensu, a chciałam się ładnie odpłacić za tamten rozdział :(

      W takim razie czekam i mam nadzieję, że u mnie Ci się będzie podobało. :>

      Usuń
    3. Wiesz co, czytałam książkę (2 części, przez 3 już nie mogłam przebrnąć) i naprawdę nie rozumiem fenomenu tej książki. Najlepsze, ze to na początku był fanfick Zmierzchu. Ja na miejscu Stephanie Meyer bym pozwała o plagiat, bo bohaterzy 50 twarzy bardzo, bardzo przypominają tych ze Zmierzchu. Mi tam nagość nie przeszkadza (oglądałam Czystą Krew, Outlandera, itd.), ale samo BDSM do mnie nie przemawia :p
      Na pewno mi się będzie u ciebie podobało! Wieczorem spodziewaj się komentarza (:

      Usuń
    4. Powiem Ci szczerze, że jestem jedną z nielicznych osób, której ta książka się podoba. XD Nie mówię tutaj, że jest ona jakoś super napisana, jednak wciągnęła mnie na tyle, że straciłam przy niej cały dzień, a kolejny tydzień na przeczytanie dwóch kolejnych części. No i kocham mega bogatych i egoistycznych facetów <3
      Ja, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że E L James zainspirowała się Zmierzchem, nie powiedziałabym, że są oni aż tak podobni. Ale rzeczywiście - Ana jest też tak irytująca jak Bella Swan ;_;
      W razie czego, po sieci już krążą zhakowane wersje tego filmu, tyle że po angielsku, słyszałam też ostatnio od koleżanki, że po rosyjsku też jest gdzieś, więc zapewne do końca marca już z polskimi napisami będzie :D

      Usuń
  4. "W tamtej chwili usłyszeli cichy brzęk, a spodnie Scara zsunęły się aż do kostek. Zapanowała cisza, w trakcie której spojrzenia wszystkich skupiły się na bieliźnie mężczyzny. Pamiętał, że rano założył zwykłe, szare bokserki. Dlatego gdy popatrzył w dół i zobaczył, że były różowe i przyozdobione wzorkami ciuchci oraz hipopotamów, wywrócił oczami.
    – Poważnie?
    Kayth uśmiechnęła się niewinnie.
    – Chcieliście wiedzieć, co potrafię. Umiem posługiwać się magią, a dodatkowo posiadam rzadką umiejętność irytowania Scara.
    Platon uniósł dłoń.
    – Chcę ją w zespole!"
    Założyła ostatnio Zeszyt Cytatów...
    BŁAGAM POZWÓL MI TO TAM NAPISAĆ!!!
    Ale od początku... *zGóryOstrzegamO.NieOgarniętościTegoKomentarza*
    Od 30 stycznia codziennie... po kilka razy wchodziłam na Twojego bloga w nadziei, że zobaczę nowy rozdział...
    I na reszcie po miesiącu i czterech dniach u przyjaciółki patrzę, a ty rozdział!
    Nie wyobrażasz sobie, kochana Vakme, mojej reakcji. To była radość prawie równa tej, gdy w 100 odc, TVD (oglądasz prawda?) pojawił się Klaus... Poskakałam sąsiadom przyjaciółki po głowie... myślała, że coś ze mną nie tak.
    Ale może przejdziemy do rozdziału :
    Oh Scar... (zawsze od niego zaczynam, prawda?) ten jego monolog, czemu nie odwiedzał Kayth... (który też jest na liście cytatów do Zeszyciku...) Nie wiem jak Ty to robisz, że z rozdziału na rozdział raz po raz ten bóg zdobywa moje serce od nowa coraz mocniej...
    I ten jego irokez... Czy tylko ja go kocham? No tak jakoś do niego pasuje! Nie zgadzam się z tym by się go pozbył ( z resztą to i tak ode mnie nie zależy, więc nie wiem po co to pisze)
    Ale może zostawmy Scara w spokoju... (i tak pewno jeszcze o nim napomknę. Nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła)
    Hmm... to może zajmijmy się Nadine... Mówiłaś, że jej nie zabijesz, a jednak... Mam wrażenie, że nie do końca umarła... ale... w sumie z Tobą nic nigdy nie wiadomo ;* xD
    Platona zostawię sobie na później...
    Docinki Key i Persefony... myślałam, że spadnę z krzesła ze śmiechu... o i jeszcze te różowe bokserki Scara! (a nie mówiłam, że o nim wspomnę?) I w sumie dziwię się, że mnie boli gardło jak się tak śmiałam...
    Rosae mnie zdenerwowała... No taki mazgaj z niej! I ona jest boginią... Kayth słusznie jej wygarnęła!
    Julian... przestaje go lubić! No wkurzył mnie! Ale tekst : "Ich, czy Scara?" rozwalił mnie do reszty. Znowu prawie nie znalazłam się na podłodze!
    Afrodyta! Ta za to u mnie zapunktowała! Polubiłam ją jeszcze bardziej! To, że pofatygowała się na pogrzeb córki (mało bogów w końcu to robi) i jej stosunek do Tessie ( nadal jest mi obojętnaaa...)
    No to może w końcu przejdźmy do Platona... via Zakapturzonej Postaci
    No każdego sie spodziewałam! Anne, Persefony, Scara, Nadine, Juliana, ojca Kayth, nawet sama Key z przeszłości przeszła mi przez myśl! Ale nie Platon! (tak w sumie to był jeden z takich bardziej... hmm... niezaskakujących wyborów na Zakapturzoną postać... ale ja jestem tępa i szukam dziury w całym wymyślając dziwne teorie)
    A co do pokrewieństwa Anne i Key o którym wspominałaś chyba pod poprzednim rozdziałem... Przecież one są siostrami xD Obie to córki Hekate, mylę się? Ale to chyba nie o to chodzi...
    No nic
    Pozostaje mi chyba tylko życzyć Ci dużo weny, powodzenia w szkole, dużo czekolady i wszystkiego co lubisz i przeprosić za tak nieogarnięty komentarz!
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojaaa, to chyba Twój najdłuższy komentarz! *.* Jeszcze za niego przepraszasz... Żartujesz? Kocham takie długie komentarze!
      Cieszę się, że sytuacja z bokserkami cię rozbawiła. Punkt dla Kayth, niech Scar ma za swoje! ^^ Oczywiście możesz to zapisać gdziekolwiek chcesz, cieszę się, że aż tak ci się spodobało.
      Przepraszam, że tak zawaliłam z terminem! Mogłam dodać wcześniej, ale wtedy rozdział byłby dużo gorszy, bo jego poprzednia wersja była makabryczna, uwierz.
      TVD oczywiście oglądam, też się cieszyłam z Klausa... Ogólnie odkąd nie ma w TVD oryginalnej rodzinki to już nie jest to samo. A The Originals oglądałam i mi się nie spodobało -.- Więc jak dla mnie robienie spin-offu było bardzo złą decyzją, bo TVD na tym bardzo dużo straciło. Klaroline [*]
      Mi też się wydaje, że mały irokez pasuje do Scara, ale chyba jesteśmy jedynymi, które tak myślą... Inni czytelnicy mnie proszą, żebym się go pozbyła. Zobaczymy :D W sumie Kayth on też się nie podoba, a niestety Kayth ma na Scara jakiś wpływ...
      Nadine niestety definitywnie umarła. Stwierdziłam, że jej śmierć jest w opowiadaniu potrzebna, szczególnie po to, by zmotywować do działania ludzi na Polach Elizejskich.
      Rosae w tym rozdziale się zachowywała rzeczywiście mazgajowato, ale w następnym już jej przejdzie i weźmie się do roboty (:
      Zakapturzona postać była osobą, której można się było spodziewać, a wydaje mi się, że i tak nikt na to nie wpadł! Przynajmniej w komentarzach nikt nie pisał :D
      Tak, Kayth i Anne to obie córki Hekate... ale to nie jest takie proste. Wyjaśni się w następnym rozdziale (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. TVD bez Mikaelsonow nie jest tym samym! Mi sie akurat TO podoba, ale jednak wolalabym Pierwotnych w 'pierwotnym' serialu. Bo przez to Klaroline umarlo smiercia naturalna [*]
      Nie narzekam na termin. Wazne ze wstawilas ^u^
      Scar + iroker + tatuaze = idealny Scar
      to ze Key ma na niego pewny wplyw... cieszy mnie, ale niech ten irokez nie znika!
      smierc Nadine byla taka strategiczna... szkoda troche jej. ale dobrze ze juz sie nie meczy
      ciekawe tylko kto to zrobil...
      *chwile pomysly* moze Anne? bylaby do tego zdolna... ciekawa jestem jak rozwiazesz ta sprawe... i jeszcze jej pokrewienstwo z Key...
      no i Platon... tak logicznie patrzac to latwo bylo sie domyslic... ale nie wpadlabym na to
      ah juz sie nie moge nastepnego rozdzialu doczekac!
      Cieszy mnie ze lubisz takie komentarze ^^ bede sie starala utrzymac ich dlugosc
      i dziekuje za zezwolenie! zaraz zabieram sie za uzupelnianie Zeszyciku!

      Usuń
    3. Anne zdecydowanie byłaby zdolna do zabicia przyjaciółki, co do tego nie ma wątpliwości. Co oczywiście nie znaczy, że to zrobiła; na razie niczego nie zdradzam (:
      Ja lubię wszystkie komentarze, ale takie długie to już w szczególności! Podziwiam wszystkich, którym się chce takie pisać <3

      Usuń
  5. O jejku. Cudowne! ♡ Nie netem w stanie napisać nic więcej, wybacz. :((
    Pozdrawiam serdecznie ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i cieszę się, że ci się podobało! :*

      Usuń
  6. To skócenie poprzedniego rozdziału było naprawdę zbawienne ;).

    Rozdział mi się bardzo podobał i nie było widać braku weny. Całkowicie rozumiem prośbę Kayth do Scara, chociaż osobiście sądzę, że Bóg Nocy jej nie dotrzyma.
    Końcówka była wspaniała, w ogóle nie spodziewałam się Platona. Szczerze powiedziawszy to byłam prawie pewna, że to będzie Jullian, a tu taka niespodzianka (a tak btw. to okropnie się zachował wywierając na Kayth taką presję).

    Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale piszę na telefonie, co jest okropnie niewygodne, nie mówiąc już o tym, że chyba coś mnie bierze, bo okropnie boli mnie głowa.

    Ogółem życzę dużo weny i mam nadzieję, że kolejny rozdział ukaże się trochę szybciej. Oczywiście bardzo chętnie przeczytam Twoje następne opowiadanie <3.

    Lydia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że to dobry pomysł, by przypomnieć co działo się ostatnio. Jak czytam blogi, gdzie była długa przerwa między rozdziałami to często nie mogę się połapać i nie chciałam, żebyście mieli tak samo :D
      Scar już jej nie dotrzymał, w końcu poszedł z nią porozmawiać... Ale nie miał okazji, bo Kayth była zbyt zaszokowana poznaniem tożsamości tajemniczej postaci (:
      Wszyscy obstawiali Juliana, ale oczywiście jako że wszyscy tak myśleli, nie mogłam go dać. Zresztą planowałam, by był to Platon już od rozdziału pierwszego (:
      Nieważna jest długość, ważne, że jesteś! Mam nadzieję, że jednak się nie rozchorujesz! :c
      Postaram się dodać następny rozdział w ciągu trzech tygodni, ale ostatnio naprawdę słabo z weną...
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. Bardzo przyjemnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny jak zawsze. ;)
    ~Katie

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany! Ja chcę więcej! I coraz bardziej wkurza mnie Julian! Ja bym go zabiła. Lepi się do tej Kayth i lepi... No mam go dość! Wyznanie Scara o jego uczuciach względem Kayth... Bomba! Ja chcę więcej takich momentów! Tak bardzo marzę o tym żeby wreszcie byli razem. Tak idealnie do siebie pasują: Kayth sprawia, że Scar jest lepszym człowiekiem (a raczej bogiem) - a przez Scara Kayth zyskuje trochę charakteru i nie jest tak nieznośnie porządna.
    A tak po za tym obawiam się jak to zakończysz. Bo jeśli końcówka będzie nieszczęśliwa to ja tego nie przeżyję!!!
    Czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że jesteś wielką przeciwniczką Juliana... Ale żeby aż go zabijać? :D Biedny, nawet nie wie, że ma tylu wrogów...
      To teraz muszę tak obmyślić końcówkę, żebyś przeżyła... Kurczę, psujesz mi plany ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Po przeczytaniu tego rozdziału... jestem zdruzgotana! Jak mogłaś zabić Nadine!? Normalnie łzy i w oczach stanęły, kiedy Key wróciła do swojego pokoju i... i...
    Ughh... Od początku. Tym razem były rzeczy które mi się podobały i te, które w ogóle mi nie przypadły do gustu. Dziwne prawda? Pewnie zazwyczaj dostajesz same pozytywne komentarze... :D
    To było do przewidzenia, że trzecia strona w końcu uzyska nowych członków. Myślę, że ogólnie ta strona będzie rosła w siłę. Ciekawa jestem jaki stosunek będzie miał do tego Hades. Przedstawiasz go jako prawdziwego nieczułego gburowatego drania. Nie dość, że jego biedna córeczka dobijała się do niego z przyjaciółką to jeszcze zrobił jej wyrzuty. Niby miał powód i rozumiem jego motywacje, ale kim trzeba być, by rozdzielać parę kochanków? To okrutne. Kopletnie się z nim nie zgadzam, powinien stać murem za swoim dzieckiem, a on,... Ughh doprowadza mnie do szweskiej pasji. Normalnie gościa nie trawię. Zapisuję go sobie na swoją czarną listę...!
    Bardzo fajna sala. Prynajmniej nikt nie będzie przeszkadzał im w obradach. Jak na razie grono składające się ze Scara, Platona, Key, Rosae i Persefony nie jest wyjątkowo okazałe, ale co poradzić... No właśnie bogini... Jakby nie mogła normalnie przyjść tylko się wiecznie spóźnia. To naprawdę irytujące... Jeszcze się głupkowato pyta czy ją coś ominęło. Ehh i tak ją uwielbiam :3
    Kontrakt podpisywany krwią skojarzył mi się z podpisywaniem cyrografu dla diabła. Pewnie coś w tym jest.
    Hahahahhahhah leżę i nie wstaję....Kiedy przeczytałam o tych gaciach normalnie spadłam z fotela... Biedny Scar, ale jednocześnie gratuluję Key pomysłu.
    Swoją droga Persefona jest naprawdę przebiegłą osobą. Bez trudu nakłoniła córkę do przyłaczenia się do jej strony. Ma w sobie coś takiego, ciężko to nawet nazwać, ale w całym tym świecie radzi sobie doskonale.
    Jakby nie brać... Kayth powiedziała Rosae prawdę. Miała rację, że to wina Rosae i Henry'ego... ale znowu wracam do pytania jak można rozdzielać pare kochanków...? To takie nie fair. (Dobra musze z tym przestać.)
    Rozmowa Scara i Key była naprawde urocza, ty to wiesz jak wzbudzić w czytelniku emocje. Zakładam, że wszyscy chcą ich widzieć razem (mam na mysli czytelników) ale ja uważam, że dobrze postępują. Jeśli Anne byłaby ciągle miedzy nimi, ich związek nie miałby szansy przetrwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz przejdę do najbardziej smutnej części tego rozdziału. Jak mogłaś zabić Nadine? Nie mieści mi się to w głowie. Kiedy Key pomyślała, że Na została zamordowana, przyszły mi do głowy dwie rzeczy. Po pierwsze Hades - mimo tego, że nie dostrzegam tu żadnych motywacji z jego strony, a po drugie Anne. Scar powiedział że jego ukochana poznała sekret jak zabić bogów... Może nie tylko ich? Wiesz chodzi mi to to, że ktoś spartaczył usuwanie pamięci Nadine, (te jej bóle głowy) więc pomyśłałm, że Anna postanowiła się jej pozbyć, żeby nie było nikogo, któ mógłby jej w jakimś stopniu zagrozić. Co prawda kłóci się to z moją teorią, że to Kayth w rzeczywistości jest Anne, tylko tego nie pamięta, ale tak jakoś mi się to wymysliło. Pewnie w żadnym z wariantów nie mam racji, ale zgadywać zawsze można. :D
      Zepsułaś uroczystość dla Nadine. Poważnie. Już nie chcodzi o to, że pojawiła się masa gości tylko po to, aby odstawić szopkę, i większość z nich beczała na zawołanie, bo przecież spektakl musi trwać, a aktorzy muszą grać... (Taaa). Nie znosze takich osób, które robią coś na pokaz i to naprawdę denerwujące, że na polach elizejskich są tacy właśnie osobnicy. To akurat pewnie nigdy się nie zmieni, ale jestem zdania, że na pogrzeb powinni przyjść tylko najbliżsi przyjaciele Nadine.
      Julian oczywiście nie mógł wybrać sobie lepszego momentu na kłótnię. No normalnie jakby go strzelił. Zgadzam się z nim, że ten plan wystapienia, mu się nie podobał, ale nie musiał w takim dniu dodatkowo sprawiać Kayth przykrości.
      A teraz powieszę psy na wystąpieniu. Śmierć Nadine, dużo ludzi, fajnie. Zupełnie absurdalny moment na coś takiego (chociaż z drugiej strony cięźko byłoby o lepszy). Dobra zostawiam sytuację. Gorzej z tym, że ta przemowa brzmiała jak reklama produktu Tesco. Były dobre momenty, jednak osobiście gdybym coś takiego usłyszała, raczej by mnie to nie zachęciło. Ale to może tylko mnie :)
      Oooo Afrodyta taka słodka... Przyszła dla Nadine... W ogóle wykreowałaś ja jako taką uroczą, dobroduszną kobietę. Pojawiła się dopiero dwa razy a już podbiła moje serce.
      Dla Tessie to z pewnościa była udana rozmowa.
      Oooo Cutie! Tęskniłam za nim...! To najbardziej uroczy smok jakiego kiedykolwiek spotkałam. W dodatku ukradł ciastka! I jak tu się na niego gniewać?
      Na sam koniec oczywiście zostawiłaś wisienkę na torcie, bo pytania i zagadki rodzace się w mojej głowie to już chleb powszedni. Jestem bardzo ciekawa z czym takim przyszedł Scar, o czym chciał porozmawiać, ale odkryciem tożsamości t e j postaci to już normalnie dołożyłaś do pieca. Kolejna zagadka to to, jaką p o s t a ć przyniosła wskazówkę.
      Pomyślałabym o każdym, napawdę o każdym, ale nie o Platonie! Przez cały czas wodził Key za nos i udawał, tego który niczym się nie interesuje, a w rzeczywistości..! No normalnie mnie zezłościł... i jednoczesnie zaintrygował. Dlaczego to robił? Czemu nie mógł po prostu usiąść i porozmawiac z Kayth? Z drugiej strony, kto zrozumie filozofa...?
      Ale się rozpisałam O_o, aż musiałm podzielić komentarz na dwie cześci. Jak nigdy, ale takie wzbudziłas we mnie emocje, że musiałam, Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Życzę wodospadu weny i pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Rzeczywiście przeważają komentarze pozytywne, ale zdarzają się też negatywne i cieszę się, że jasno powiedziałaś, co ci się nie podobało. Zdaję sobie sprawę, że opowiadanie nie jest idealne, mi samej nie podobają się niektóre wątki, a zazwyczaj czytelnicy jedynie słodzą, w związku z czym nie wiem, co poprawiać (:
      Hades jest... biznesmenem. Chce wydać Rosae za boga, dzięki któremu będzie mógł coś zyskać, a nie za zwykłego stajennego. Jest okrutny, to fakt. Ale Persefona wcale nie jest mniej okrutna. Zauważ, że plany trzeciej strony to tylko i wyłącznie słowa. Bez trudu te obietnice można złamać. Dla Hadesu nie ma dobrego wyjścia - czy wygra, Hades, czy Persefona, niewiele się zmieni, oprócz rządzącego.
      "Kontrakt podpisywany krwią skojarzył mi się z podpisywaniem cyrografu dla diabła." - cieszę się, że miałaś takie skojarzenie, bo o to mi chodziło ^^
      Persefona musi być przebiegła i zaradna, inaczej nie poradziłaby sobie w tym świecie. Ludzie jej nie ufają, ale ją szanują, nawet bardzo. I właśnie dlatego myślę, że to ona wygra i zostanie nową, samodzielną królową Podziemia. W zasadzie jeszcze tego całkowicie nie obmyśliłam, ale z poparciem Kayth i Rosae trzecia strona powinna wygrać. Zwłaszcza, że Hades nie ma nikogo.
      Powiem tak; jedna z twoich teorii jest dobra, co zresztą wyjaśni się w przyszłym rozdziale. Gratuluję :D
      Pogrzeb rzeczywiście okazał się wyłącznie spektaklem, ale myślę, że dobrze się stało, iż było tyle osób. Nie chodzi tylko o to, że trzecia strona miała szansę na promocję, ale o to, żeby Nadine mogli pożegnać wszyscy, którzy ją znali. Ona była osobą, która dogadywała i zaprzyjaźniała się ze wszystkimi, dlatego na jej pogrzeb przyszedł cały pałac i niemal całe Pola Elizejskie. Fakt, jej najlepszymi przyjaciółmi była Kayth, Scar, Rosae, Henry, Julian i nawet Platon, ale tak wąskie grono może być na urodzinach lub nawet na ślubie, ale nie na pogrzebie. Na pogrzeb powinni przyjść wszyscy, którzy ją lubili i tak się stało.
      Przemówienie rzeczywiście nie było najlepsze (jak mówiłam, nie miałam weny), więc postaram się je jakoś poprawić (:
      Afrodyta tak ma, umie podbijać serca ^^
      Odpowiedzi na twoje pytania pojawią się w następnym rozdziale, na razie niczego nie zdradzę. Ale będzie to rozdział przełomowy, wiele spraw się wyjaśni :D
      Dziękuję, nie tylko za miłe słowa! Postaram się poprawić to, co do czego miałaś obiekcje i w przyszłości będę wiedziała, czego unikać :*

      Usuń
  11. Coraz bardziej zakochuje się w krainie (o ile to w ogóle możliwe, bo już kocham ją najmocniej jak się da).
    Rozdział taki średni, ale kilka spraw będzie mnie męczyć, aż do nowego rozdziału, albo dłużej jeśli ich nie wyjaśnisz.
    Po pierwsze i najważniejsze KTO ZABIŁ NADINE?! oczywiście wspominasz, że to Hades, ale ja jakoś nie jestem do końca przekonana
    Zakapturzoną postacią był PLATON?! Nie mogę w to uwierzyć, obstawiałam różne osoby, ale akurat jego zupełnie nie brałam pod uwagę
    Ciągle trzymam kciuki za Kayth i Scara choć po twojej ostatniej odpowiedzi na mój komentarz zaczynam wątpić w ich szczęśliwe zakończenie.
    Bardzo cieszę się na twój nowy blog, ale będę tęskniła za Krainą (a pro po obiecałaś wspomnieć o Beatrice :))
    Chciałam ci jeszcze powiedzieć, że cię podziwiam i uwielbiam to jak piszesz. Sama też trochę piszę, ale brakuje mi twojej wytrwałości i talentu.
    Dużo weny i czasu na pisanie❤
    Ps.Za błędy przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie wspomniałam, że Hades zabił Nadine, musiałaś coś źle zrozumieć (: Hades zabija dusze w Erebie, aby zrobić miejsce tym, które czekają w Poczekalni, ale w pałacu (jeszcze) nikogo nie zabił. Zabójcę Nadine poznacie za kilka rozdziałów (:
      Cieszę się, że zaskoczyłam cię z Platonem! Ja nie lubię szczęśliwych zakończeń, ale historia Scara i Kayth nie jest jeszcze przesądzona. Ciągle rozmyślam, jak mam to wszystko zakończyć, a wiem, że wszyscy liczycie na happy end ^^
      Do Beatrice niestety nie dojdę. Obecnie jesteśmy około 1930 roku, a zostało jeszcze jakoś 5 rozdziałów, więc nie dam rady :( Przepraszam, myślałam, że jednak uda mi się dojść do teraźniejszości, ale to za duży obszar czasowy. Choć może uda mi się wkręcić Trice do epilogu.
      Ale słodzisz! Dziękuję! :*

      Usuń
    2. No może źle zrozumiałam, ale ciągle wspominasz o Hadesie zabijającym stare dusze i tak wyszło. Ale teraz jak o tym myślę to nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że to Julian (wiem, że to absurdalne, bo on nie ma tego sztyletu) albo Scar (oby nie) zabił Nadine. I liczę na happy end ♥

      Usuń
  12. Boze,zostało tylko piec rozdziałów do konca? Ja myslalam, ze sie dopiero rozkręcasz.sorry, ale przeczytałam ostatni Twoj komentarz i bardzo mnie to zdziwiło...nie jestem gotowa na opuszczenie tego opowiadania tak szybko!!! Mam wrażenie, ze wszystko sie komplikuje zamiast rozwiązywać... Co do Platona troche podejrzewalam,ze nas jeszcze zaskoczy, aczkolwiek nie sądziłam,ze sam sie podszywa pod ta tajemnica postacia. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie,ze Scar powiedxIal Kayth,ze sie w niej zakochał, kurcze, mam nadzieje,ze nie sprawisz,zebu oni sie do siebie nie odzywali. Noe oczekuje szczęśliwego happy ever after w wykonaniu Scafa i Kayth,ale chce, zeby byli szczerzy w swoich uczuciach, a mysle,ze Anne trzeba znaleźć,ale nie Ze wzgl na uczucia,ale raczej ze wzgledu na odkrycie,jak zabijać bogów. Tak mysle,ze to moze Anne zabiła Nadine? Hm,to jest ciekawe. Podobnie jak trzecia wojna i to,jak uwolnią henruego,bo liczę na to.mam tez nadzieje,ze kayth nie bedzie juz udawać prźed Scarem,ze nie chce z nim gadać ;) p niezdrowo tak. Rozdział długi, cudowny,a za kochanego Zlatana dodatkowy plus. Nie wiem,jak Scar moze go nie kochać, pewnie jest po prostu zazdrosny o kayth ;) zaptaszam na zapiski-condawiramurs na nowosc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam siły, by pisać więcej :( Mam już pomysł na nowe opowiadanie i chciałabym z nim ruszyć, a nie zrobię tego, dopóki nie skończę tego. Ale w tych około 5 rozdziałach się będzie dużo działo i obiecuję, że doprowadzę wszystkie sprawy do końca (:
      Kayth i Scar będą się do siebie odzywać, nie martw się. Inna sprawa, czy będą ze sobą... Anne również się odnajdzie i to już bardzo niedługo.
      Tak, Scar najpewniej jest po prostu zazdrosny. Choć zauważ, że Nadine też nie lubiła Cutiego.
      Do ciebie postaram się wpaść jeszcze dzisiaj.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Platon?! Ja wiedziałam że on coś musi wiedzieć, wiedziałam! Ale kto zabił Nadine, nie wiem czemu ale podejrzewam Juliana, nie lubię go, nie lubiłam i nie polubię, poza tym on jest jakiś taki podejrzany. Biedny Scar niech szybko znajdzie tę Ann i wraca do Kayth i niech jej już więcej nie zostawia! Cutie jest taki kochany i przesłodki, poza tym to on zdją kaptur Platonowi! I te ciasteczka...
    Mam nadzieję że następny rozdział będzie szybciej bo ja już nie mogę się doczekać :) !
    Poza tym nie mogę się doczekaç twojego kolejnego opowiadania! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że dużo osób stawia na to, że to Julian jest mordercą :D Zobaczymy, tę zagadkę rozwikłam za jakieś 2/3 rozdziały.
      Pytanie tylko, czy jeśli Scar znajdzie Anne to wróci do Kayth?
      Cutie dobrze odegrał swą rolę w tym rozdziale (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Nie wiem czemu ale obstawiam, że Anne i Kayth są w jakiś sposób ze sobą powiązane ;)

      Usuń
  14. Też się zastanawiam, jak to się wszystko dalej potoczy. Zastanawiam się, kto zabił Nadine, skoro ponoć są tylko cztery ostrza, które mogłyby to zrobić, i wszystkie są w posiadaniu rodziny Hadesa, nie zaś zwykłych dusz. I komu mogłoby na niej zależeć, skoro raczej nikomu szczególnie nie wadziła, a była osobą dosyć lubianą? Jestem ciekawa, jak poprowadzisz ten wątek, i czy uda się odnaleźć Henry'ego. Ten to jest pechowy, ale Kayth ma sporo racji: Rosae była doskonale świadoma konsekwencji, a i tak kusiła los i narażała ukochanego na nieprzyjemności w przypadku, gdyby ich romans się wydał.
    Jestem też ciekawa wątku ze Scarem, bo podejrzewam, że Kayth nie wytrzyma zbyt długo w postanowieniu nieutrzymywania z nim żadnych kontaktów. Oboje za bardzo mają się ku sobie. Swoją drogą, zastanawia mnie, co knuje Platon, po co te wszystkie przebieranki i cudowanie tak pod koniec rozdziału. Jeszcze jest całkiem sporo rzeczy w tym opowiadaniu, które wymagają wyjaśnienia, i jestem ich bardzo ciekawa :).
    I oczywiście ciekawi mnie też pomysł na twoją nową historię ^^. Fajnie, że chcesz pisać jeszcze coś nowego xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosae zdawała sobie sprawę, jak to się może zakończyć, a teraz i tak obwinia wszystkich, tylko nie siebie... Rzeczywiście dobrze, że Kayth jej wygarnęła :D Sprawa zabójstwa Nadine jest nietypowa i zapewniam, że będzie miała zaskakujący finał ^^
      Powiem tak; Platon nic nie knuje, za to Anne tak...
      Postaram się o niczym nie zapomnieć i wszystko wyjaśnić! Pokochałam blogosferę i w tej chwili to takie moje małe uzależnienie, więc nie wyobrażam sobie, że mogłabym przestać pisać (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  15. Zacznę od tego, że gdy wkleiłam tekst do Wordu (niestety internet mi szwankował i w ten sposób miałam pewność, że przeczytam) i zobaczyłam, że zajmuje ok. 15 stron to byłam lekko przerażona, ale gdy zaczęłam czytać to nawet nie zorientowałam się, że to już koniec. Ale to za sprawą Twojego niewątpliwego talentu, którym bez przerwy mnie zadziwiasz. Nie wiem jak można TAK dobrze pisać! Kochana, zazdroszczę... Budujesz akcję w taki sposób, że szczeny opadają. Mam wrażenie, że zarówno wątek miłosny, polityczny, obyczajowy to Twoje specjalności.

    Ale przejdźmy do treści ;) Może zabrzmi to okrutnie, ale ja się nie przejęłam tak bardzo śmiercią Nadine. Bardziej tym, że ktoś chciał wrobić w to Kayth. Ta kobieta się okropnie męczyła i z każdym dniem coraz bardziej szalała. Dla niej życie było męką, więc zabójca w pewnym sensie ją z tego wyzwolił. Nie twierdzę, że zrobił dobrze albo że nie powinien ponieść kary, ale... jest jeden, mały plus: Nadine nie cierpi. Co do rozmowy Kayth ze Scarem.. Było mi kurde przykro, bo oboje mają racje, a mimo to ciągnie ich do siebie i nawet narzeczony kobiety to widzi. Oni muszą być kiedyś razem i uciekanie od tego nie ma sensu! Gdyby Scar znalazł Anne, upewnił się, że nic nie zrobi bogom to może potrafiłby o niej zapomnieć? A wtedy... :D Ah za bardzo wybiegam w przyszłość;D

    Co jeszcze mogę napisać... Jestem zaskoczona tym, ze to Platon podsyłał Kayth te liściki. W sumie nie miałam zupełnie pojęcia, kto to może być, ale i tak jestem zaskoczona;D I mega podobała mi się wymiana zdań między paniami na samym początku. Dogryzanie poziom hard xD

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie jakoś dziwnie się liczą te strony :D W OpenOffice, w którym piszę, wyszło 8 stron A4... Nie dziwię, że prawie dwa razy więcej cię przeraziło.
      Rzeczywiście wątki, które wymieniłaś, są moimi ulubionymi... Zawsze chciałam jeszcze pisać kryminalne, ale jakoś mi nie wychodzą, a na pewno nie tak dobrze, jak tobie! (:
      Dla Nadine rzeczywiście lepiej, że umarła. Inaczej nadal żyłaby w męczarniach, więc zabójca może być w maleńkim stopniu usprawiedliwiony.
      Zaspoileruję, że Scar dowie się, gdzie jest Anne już w przyszłym rozdziale. To was dopiero wbije w fotele! :D
      Lepiej nie zamykać Persefony i Kayth w jednym pomieszczeniu, bo wybuchłaby trzecia (a raczej druga, skoro w opowiadaniu jest 1926 rok) wojna światowa ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Wykreowanie nowego świata?
    To będzie bardzo ciekawie.
    Tymczasem wracając do rozdziału.
    Widać boginii jest bardzo za związkiem Scara i Kayth.
    Liczę że jednak jakoś się dogadają.
    Zwłaszcza po wyzwaniu jakie jej powiedział.
    Naprawdę ją kochał?
    Jestem w szoku dosłownie xp.
    A ja się przejęłam.
    Kto mógł zabić Nadine? Kto miał taką moc?
    Po prostu czułam ciarki na plecach to czytając.
    Nie wiem co jeszcze wymyślisz, ale czuje iż będzie się działo.
    Zaimponowała mi historia małej Tessie.
    Niby tylko jeden wątek, ale liczę iż pokażesz coś więcej gdyż jest zaintrygowana.
    Co takiego zrobiła na Tytanicu, że zasłużyła na takie wyróżnnienie?
    Wiem czepiam się szczegółów ale tak już mam;) Niby mało ważne a jednak wiele wnoszą do opowiadania.
    No i zachowanie Juliana.
    Z jednej strony umiem go zrozumieć gdyż jest zazdrosny o Scara
    Z drugiej powinien zachować trochę taktu i być przy dziewczynie, gdy tego potrzebowała.
    Czekam na ciąg dalszy i widzę że się rozpisałam!
    Jak najbardziej zasłużony komentarz może trochę nieskładny ale szczery

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, wpadam po raz pierwszy, ale spodobała mi się tematyka, jaką poruszasz. Jest taka inna niż wszystko inne, co można znaleźć zwykle w blogosferze. Hades! Yey yeah!

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj, kochana! ♥
    Tak, tak, tak! Eveline we własnej osobie dzisiaj skończyła czytać rozdziały, które do tej pory miała zaległe. Nie chcę marudzić i się powtarzać, w każdym razie wolny czas skurczył mi się jeszcze bardziej od mojego ostatniego komentarza, ale poradziłam sobie i z tym – czytałam na lekcjach, starając się niewiele rzucać w oczy i oczekując na przyjazd autobusu na przystanku. (Nie ma to jak ładować bloga do przeglądarki telefonu w domu ze względu na brak pakietu internetowego...) *taka zaradna* :D
    Dobrze, wstęp typowy dla mnie, czyli nawijanie o wszystkim i o niczym, uważam za zakończony.
    Może bym w końcu zaczęła pisać coś sensownego, hmm...
    Scar... Gdybym kiedykolwiek spotkała takiego faceta w realu *lub w biedronce huehue*, ręka świerzbiłaby mnie, żeby dać mu w pysk. Ale jako postać... Coraz częściej łapię się na tym, że tego typu wykreowani bohaterowie budzą moją największą sympatię... no bo takim zły, ale nie do szpiku kości, a również nie nudny i bezbarwny w swej nieskazitelnej bieli. Opowiadania nabierają dzięki temu takiego wyjątkowego charakteru... Słabość do takich postaci sprawia, że nie mogę się oprzeć takiemu facetowi jak Scar. Po prostu go wielbię. Kocham. ♥
    Jeszcze podczas czytania poprzedniego rozdziału (tak, przedostatni rozdział był perfect... chociaż wszystkie są świetne, to ten był mega) nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie coś takiego napisać... Ale przez ostatni rozdział moja miłość do niego nieco osłabła, choć nie potrafię konkretnie stwierdzić dlaczego. Może to dlatego że lubię tragiczne związki, które nie mają szansy na zaistnienie, bo to jest wtedy taki prawdziwe... I choć cieszę się, że Kayth i Scar coraz bardziej zbliżają się do siebie... bo to para, którą oczywiście shippuję i za każdym razem się uśmiecham lub mam ochotę piszczeć, gdy czytam fragmenty ich rozmów... To jednak uwielbiam zakończenia, które nie kończą się happy endem. To samo mam ze związkami w opowiadaniach, choć oczywiście nie ze wszystkimi. (Przykładem może być zakończenie historii Diany i Caina z serii Gone:Zniknęli, która, choć doszczętnie zniszczyła mi serce, jest dokładnie tym, czego zwykle pragnę w książkach. Toksyczna miłość, toksyczny związek, zatruwające czytelnika zakończenie.) Mam jednak nadzieję, że Kraina Hadesa nie zakończy się aż tak źle, bo nie mogłabym tego przeżyć przez parę tygodni... a może i dłużej. Odzywa się po prostu moja naturalna radość z podłożonych bohaterom kłód pod nogi. (Przeraża to mnie samą.) Na szczęście Ty tu rządzisz i jestem pewna, że co zrobisz, i tak będę zachwycona. Choć tak szczerze to obawiam się nieco tego, co wymyślisz.
    Ojej. Znów sobie uświadomiłam, że nieuchronnie zbliżamy się do końca Krainy. Jak dla mnie to opowiadanie mogłoby trwać wieczność. I gdybym miała wybrać, co zabrałabym ze sobą na samotną wyspę, jedną z rzeczy byłaby Kraina w wersji papierowej. :3 Choć coraz bardziej przekonuję się do wersji elektronicznej książek i opowiadań, to jednak nic nie zastąpi w pełni ukochanych literek na papierze. :D Oczywiście jestem za tym, żebyś pisała swoją własną historię. Swego czasu byłam zachwyona Lostem. Niewiele już pamiętam z tego serialu, ale jeśli będą to tego typu klimaty, to piszę się na to z chęcią. Phi... Nawet jakby zachciałoby Ci się tworzyć emocjonującego bloga ze zwrotami akcji i cliffhangerami na każdym kroku... a mianowicie stronę z przepisami na ciasta i tak bym ją czytała... XD
    W ogóle to jak po mistrzowsku zagrałaś mi na uczuciach... Cała ta historia z Nadine... Najpierw uwierzyłam w to, że nie żyje i miałam łzy w oczach na matmie, potem ta nadzieja, którą przyniosły słowa Scara, że jest dobrze... (Nawiasem mówiąc, gdy Key skontaktowała się ze Scarem to pomyślałam sobie, że ona chce, żeby Scar pomógł jej jakoś ukryć to, co zrobiła, no nie wiem... schować ciało czy coś... Co za pomysł w ogóle, a tak jakoś samoistnie się pojawił... XD) A potem nagłe BUM iiii no jak to? Coś we mnie umarło... Po...poprostu wow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście się nie zmieściłam. Też mi nowość. xD
      Tak szczerze pisząc... :D Związek Kayth i Juliana nawet mi nie przeszkadza. Po takiej przerwie mam wrażenie, że jest całkiem naturalny. (Choć, muszę przyznać, zaręczyn się nie spodziewałam.) Wprowadza też trochę zamieszania jeśli chodzi o kontakty S&K *co się z tą młodzieżą dzieje, lenistwo się wkrada, skróty wszędzie... lol :D* Choć Julian trochę przesadził w tym rozdziale, to jednak go rozumiem. Gdyby osoba, z którą ja byłabym zaręczona, miała widywać się z kimś kogo również kocha... Ciężko byłoby mi opanować zazdrość i obawę przed jej utratą.
      Tak samo Henry. Na początku taki szok, co się dzieje w ogóle, gdzie to dziecko zniknęło, dlaczego ten facet ma jego imię... Ahah oczywiście wyolbrzymiam, ale chodzi mi o to, że do tego też przywykłam. :D Ciekawa jestem, co teraz, gdy Hades się dowiedział o ukrywanym związku, i jak zakończy się to dla zakochanych. Wiadome było, że w końcu Pan Podziemia się połapie, ale co teraz z tego wyniknie? ;)
      I ta historia Tessie i Titanic... Po raz kolejny zadziwia mnie to, jak prawdziwe wydarzenia wplatasz w akcję opowiadania. No po prostu talencior jak się patrzy. :3
      Tak się rozpisałam, że w końcu zapomniałabym o tajemniczej zakapturzonej postaci o imieniu Platon. Co on wymyślił w ogóle? Nie spodziewałam się, że to on. Mam nadzieję, że wyjaśni się to w NN-nie, bo choć jestem cierpliwa, to jednak ciekawość mnie zjada. :D
      Uch, jest jeszcze tyle rzeczy ile mogłabym opisać... Poczynając od kolejnych zachwytów nad stylem, kończąc na wątkach, postaciach czy odczuciach. Po pierwsze jednak i tak nie jestem w stanie w pełni wyrazić tego, o czuję, a po drugie choć jest piątek, piąteczek, piątunio to jestem tak wykończona po całym tygodniu, że po prostu marzę o tym, żeby się wyspać, zwłaszcza że na odpoczynek w weekend nie mogę liczyć. Jeśli kiedyś będziesz miała ochotę popisać to pisz do mnie... na mailu, czy nawet w wiadomościach na wattpadzie. Chętnie dam Ci kopniaka z weną, jeśli ta humorzasta dama znów zawiedzie. :D
      Obym na następne rozdziały nie wpadła tak spóźniona jak teraz...
      Uch, mam nadzieję, że nie popisałam tu jakichś bzdur, bo już nie mam siły sprawdzać, a coraz słabiej kontaktuję. :)
      Weny na każdy dzień, godzinę, minutę, sekundę... ;D
      Całuję! :****
      Zagubiona *aluzja do Losta :D* i odnaleziona Eveline

      Usuń
  19. Jak ja tęsknie za komentowaniem :( Ale nadal czytam i wszystko, co napiszesz będę czytać ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję Wam wszystkim bardzo za komentarze! A Ty, Eveline jesteś po prostu wielka *.* To jeden z najdłuższych komentarzy, jakie kiedykolwiek dostałam! Niestety obecnie nie mam czasu na odpisanie na każdy z nich (nawet nie mam czasu napisać nowego rozdziału), ale wiedzcie, że bardzo je doceniam. Jesteście kochane! Gdy tylko znajdę chwilkę czasu, odpiszę na każdy komentarz z osobna (:

    OdpowiedzUsuń
  21. Informuję, że w związku z nieukończeniem stażu przez Cyrille, blogi z jej kolejki, w tym kraina-hadesa, zostały umieszczone w wolnej kolejce.
    Jednak ja jestem zainteresowana ocenieniem Twojego opowiadania. Pytanie tylko: czy się zgadzasz, bym to właśnie ja podjęła się tej oceny?

    Prosiłabym o pozostawienie odpowiedzi pod najnowszym postem na ocenialni.

    Pozdrawiam,
    MariXa M. z Krytyki Dla Odważnych

    OdpowiedzUsuń
  22. Cześć!
    S powrotem wróciłam do czytania Twoich opowiadań, ale tylko i wyłącznie tu zostanę jeśli zechcesz tego. Jeśli chcesz mieć jedną fankę więcej wejdź na mojego bloga i zacznij go czytać i komentować, ponieważ preferuję czytanie za czytanie :) http://vampireandmillionaire.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie
    Eve Lovsed :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się powstrzymać, bo naprawdę jest to okropne podejście. Rozumiem, że jeśli ktoś czyta i komentuje twojego bloga, to kultura i jakieś własne zasady nakazują, by zacząć robić to samo na blogach innych, ale to już lekka przesada jest. Uważam, że takie podejście zniechęca do przeczytania czyjegoś bloga, a na dodatek ja uważam, że czytanie ma być dla przyjemności, a nie z wymuszenia.
      Przepraszam, że tutaj o tym napisałam, ale jak to zobaczyłam, nie potrafiłam się powstrzymać!

      Usuń
    2. A wiesz, że dopóki nie skomentowałaś to nawet nie zauważyłam tego wpisu! Jakoś mi umknął, tak to by od razu został usunięty, bo od spamu jest osobna zakładka.
      No cóż, taka właśnie jest blogosfera - przeważnie coś za coś i już się do tego przyzwyczaiłam, ale komentarz Eve naprawdę jest nie na miejscu. Brzmi, jakby stawiała mi ultimatum. No cóż, nie odniosła skutku. (:

      Usuń
    3. A jakoś od razu zauważyłam - miałam zacząć komentować rozdział, a jeszcze nie skończyłam ;)
      No niestety są tacy ludzie, ale nie sądzę, by to przeszło gdziekolwiek ;)

      Usuń
  23. Uwielbiam już sam tytuł - Memento Mori, bo od razu kojarzy mi się z Dance Macabre i moim ulubionym tematem średniowiecznym, w tym rozmowy mistrza Polikarpa ze śmiercią.

    Początek - to myślenie Scara o Zeusie, Henrym, Zielantach... genialne. Bidny Scar, tyle okropnych ludzisk, bogów i smoków, a on jeden taki idealny i niedoceniany... xD

    Rozmowa o teatrze i owacjach na stojąco za rolę Persefony - genialna, ta to zawsze wie co powiedzieć by się odciąć. W końcu nie ma to jak odpysknąć właścicielce Hadesu, w którym się mieszka.

    Haha, spadły mu gatki xD Jeszcze jakie ładne miał, kolorowe, we wzorki xD

    Key powiedziała prawdę Ros, ale z drugiej strony to i tak najbardziej wina Hadesa! Lubię go i zawsze starałem się go bronić w komentarzach, gdy nadarzała mi się na to okazja, ale tym razem przesadził. Jak mógł zabrać córce jej miłość? I dlaczego? Tylko dlatego, że miał w planach wydać ją za kogoś innego? Toż to barbarzyństwo, ale z drugiej strony ja też nie popieram mieszania klas i uważam, że niewiele jest rzeczy gorszych na świecie niż mieszanie klas i to nie ze względu na młodych zakochanych, a na ich rodziny i mus by później się spotykać na przeróżnych okolicznościach takich jak urodziny i święta, udawanie że się lubią i wymyślanie tematów, o których oboje mają pojęcie. Jeszcze gdy przy jednym stole spotykają się zadufani w sobie prywaciarze, a po drugiej zwykli, szarzy pracownicy, których na co dzień ci prywaciarze nie szanują, to nie ma co, imprezka przyjemna się od razu robi (to ostatnie to ironia). Przez tyle lat nie mieszano klas bo było to źle postrzegane i ludzie jakoś żyli i rozwodów mniej było, a teraz? Każdy sobie sam wybiera drugą połówkę, rodzice ani nikt z bliskich nie musi tego popierać i się narobił bałagan.

    Radosny i optymistyczny czarny kolor xD To niemal to samo co przebiegnięcie przed oczami czarnego kota na szczęście xD - Uwielbiam poczucie humoru w tym opowiadaniu, te ironiczne i sarkastyczne wstawki. Naprawdę kocham takie wzmianki i zawsze mnie rozbrajają.

    Gdy czytam o Key i Scarze, tę ich rozmowę to skojarzył mi się cytat z banalnej i nudnej piosenki, która ma melodię niemal pogrzebową "I nagle ty stoisz dziś w moich drzwiach, i pytasz się czy może kogoś mam. Więc jeśli Bóg zrobić mógł taki żart, to po co tyle straconych w życiu lat".

    a więc Nadine zmarła - dlaczego? Jak mogłaś? Cieszę się, że potrafisz krzywdzić swoich bohaterów, bo zazwyczaj trafiam na blogi, gdzie wszyscy zawsze wychodzą ogromną ręką z każdej opresji i szczerze to jest to bardzo nudne i naciągane, więc jakkolwiek głupio to zabrzmi - cieszę się, że pozbyłaś się Nadine, chodź bardzo ją lubiłem za jej maksymę życia "Carpe Diem".

    Pogrzeby to też farsa w naszym świecie - kilku bliskich, a reszta takich jak sąsiedzi, którym dany człowiek nawet nie mówił "dzień dobry" przyłażą z ciekawości.

    Persefona występuje przeciw mężowi, a Scar przeciw ojcu - nielojalni ludzie!

    Nic dziwnego, że Afrodyta martwi się o swoje dzieci robi to co należy, w końcu jest boginią miłości. Jaka by była z niej bogini miłości, gdyby nie kochała swoich dzieci?

    Niesprawiedliwy świat, który krzywdzi najlepszych, a nagradza najgorszych - zapożyczam, kradnę, wykorzystam!

    Oj ja nie wiem czy każdy by postąpił tak jak Tesie, w końcu na Titanicu było dużo osób, które postąpiły inaczej. Odważę się o teorię, że większość tam obecnych postępowała inaczej.

    "znajdzie z Hadesie" - w Hadesie

    Cutie, kochany Cutie. Ja bym takiego adoptował i to z przyjemnością ;-)

    Już na początku tego opowiadania czułem, że Platon nie jest tam po nic i że ten filozof jeszcze namiesza. No i proszę - mamy Platona. Teraz to przyszło mi do głowy, że Key jest Anną, ale to byłaby chyba zbyt śmiała i za bardzo naciągana teoria.

    No nic, póki nie przeczytam to odpowiedzi na zadane pytania nie poznam. Tak więc nie zwlekam dłużej i lecę do kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.