piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział XVIII. Pojedyncza łza

[muzyka]

Kayth

Wróciła z Londynu kilka dni wcześniej, a przynajmniej tak się jej zdawało. Czas w Hadesie trudno było porównać z ziemskim. Z jednej strony wydawać by się mogło, że płynął on tak samo, lecz tak naprawdę w ciągu kilku minut w Podziemiu na Ziemi mijał cały tydzień. Kayth nigdy nie była dobra z matematyki, a tak zaawansowany poziom przekraczał jej możliwości.
Od czasu powrotu do Hadesu nie widziała się ze Scarem. Robiła wszystko, byleby na niego nie wpaść. Chodziła na posiłki pół godziny później, omijała szerokim łukiem jego część pałacu, całe dnie spędzała w bibliotece. Wątpiła, by w obecnej sytuacji miał czas, by się z nią spotkać, wolała jednak nie kusić losu. Każde wspomnienie dotyczące ich pocałunku paliło żywym ogniem, a zobaczenie go na żywo mogło spowodować pożar. Nie była w stanie o nim myśleć, a co dopiero z nim rozmawiać. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak upokorzona, jak tamtej nocy.
Jedno ze słonecznych popołudni spędzała w towarzystwie Rosae, Henry'ego, Nadine i Juliana. Ich piątka od jakiegoś czasu zaczęła się regularnie spotykać, a więzi między nimi coraz bardziej się zacieśniały. Nad ich głowami latał Cutie, śpiewając jakąś wyliczankę i jednocześnie strasznie fałszując. Od czasu powrotu Kayth do pałacu, smok nie odstępował jej na krok. Siedzieli nad małym jeziorkiem, które umiejscowione było na tyłach pałacu, w zalesionej części ogrodu. Choć zazwyczaj wylegiwało się przy nim wiele osób, dzisiaj obecni byli tylko oni. Inni mieszkańcy nie mieli ochoty na zabawę, podczas gdy zbliżała się wojna. Kayth sama nie mogła uwierzyć, że się tam znalazła. Choć powtarzała, że zabawa w czasie, można powiedzieć, żałoby narodowej, nie przystoi, trudno było cokolwiek przetłumaczyć rozrywkowej Nadine. Carpe diem, brzmiało motto urodzonej w renesansie kobiety.
Sączące się przez sklepienie Podziemia promienie słoneczne tańczyły na wodzie i na ich skórze. Kayth z tęsknotą pomyślała o przepięknej pogodzie, która musiała panować na Ziemi. Choćby nie wiadomo jak pozytywne uczucia na Polach Elizejskich, nie umywały się one do odczuć z Ziemi.
– Kayth, chodź do nas! – zawołał Henry, który razem z Rosae pływał w jeziorze.  Julian, Nadine, nie dajcie się prosić!
Kayth, podobnie jak jej przyjaciele, miała na sobie kostium kąpielowy. Nie chciała jednak przeszkadzać zakochanej parze, która od półgodziny okupowała jezioro. Rosae i Henry byli tak zakochani, że nie widzieli poza sobą świata. Rzadko ich takimi widziała, gdyż zazwyczaj musieli być powściągliwi. Ich związek był ścisłą tajemnicą, którą znała tylko ona. Nawet obecni Nadine i Julian nie mieli o niczym pojęcia. Dla nich Bogini Kwiatów i stajenny wyglądali jak zwykli przyjaciele. Chlapali się wodą, wpychali swoje głowy pod wodę, śmiali się z siebie nawzajem. Raz oboje byli pod taflą przez tak długi czas, że myślała, iż coś się stało. Kiedy się nareszcie wynurzyli, popatrzyli na siebie z taką miłością, że Kayth nie miała wątpliwości, iż odbyli romantyczny, niewidziany przez nikogo, podwodny pocałunek. Cieszyła się ich szczęściem, ale nie mogła się wyzbyć obaw. Nie zniosłaby ponownej utraty Henry'ego, a wiedziała, że jeśli Hades dowiedziałby się o związku jego córki, mężczyzna zostałby wysłany do Tartaru. To była optymistyczna wizja.
– Ależ z ciebie natręt! – odkrzyknęła Nadine, podnosząc się zwinnie z leżaka. Sprawiała wrażenie, jakby od kilkunastu minut jedynie czekała na zaproszenie. Pobiegła w stronę jeziora, po drodze klepiąc Juliana w ramię.
– Kto ostatni ten przegraniec! - zawołała i ze śmiechem wskoczyła do jeziora. Wyprzedził ją Cutie, który z okrzykiem zachwytu głęboko zanurkował. Kobieta posłała im szeroki uśmiech, po czym położyła się na plecach. - Wiem, że zachowuję się gorzej, niż Henry, ale rzeczywiście powinniście przyjść. Woda jest cudowna!
Julian spojrzał na Kayth z uniesionymi brwiami i podał jej rękę. Westchnęła, odłożyła Dumę i uprzedzenie, po czym podała mu dłoń i pozwoliła pociągnąć się do góry. Miała na sobie sięgający górnej części uda strój, jednak nie czuła się zawstydzona. Była aktorką. Nie znała takiego uczucia, jak zażenowanie. Julian natomiast ubrany był w przylegający do ciała kostium, który podkreślał wszystkie zalety jego sylwetki. Musiała przyznać, że był seksowny.
Podeszli na brzeg jeziora i, trzymając się za ręce, wbiegli do niego, rozpryskując wodę na wszystkie strony. Ochlapali przyjaciół, a następnie siebie nawzajem, śmiejąc się wesoło. Kobieta nie wiedziała, skąd wziął się jej dobry humor. Czyżby obecność przyjaciół aż tak dobrze na nią działała? Julian chwycił ją w pasie i z dzikim okrzykiem wrzucił do wody. Zdążyła jednak złapać go za rękę i sprawić, że zanurzył się razem z nią. Woda była tak czysta, że idealnie widzieli swoje twarze, które nagle znalazły się niepokojąco blisko siebie. By rozluźnić atmosferę, mężczyzna zaczął robić głupie miny i wypuszczać z ust bąbelki. Kayth natomiast zaczęła tańczyć, co musiało wyglądać komicznie, gdyż woda hamowała jej wszystkie ruchy. Wynurzyli się, śmiejąc z siebie nawzajem. Następnie przez długi czas pływali, stawali na rękach, urządzali konkursy w tym, kto dłużej wytrzyma pod taflą. Kayth lojalnie dopingował Cutie, który kilka razy nawet podgryzł Juliana, pilnując, by nie wygrał.
            Nadine miała rację, temperatura wody była idealna. Kobieta już wcześniej się tam kąpała, jednak wydawało jej się, że było to w dawnym życiu. Życiu, w którym jedynym jej problemem było odnalezienie Henry'ego. Była to poważna kwestia, to prawda, jednak wydawało jej się, że teraz przyszedł czas na dużo ważniejsze. Miała tyle na głowie, że ten dzień wydawał się być wyrwanym z rzeczywistości. Czuła, jakby znalazła się w pięknym śnie, w którym choć na chwilę mogła zapomnieć o problemach. Sny niestety miały jedną wielką wadę - zbyt szybko się kończyły.
– Nie powiesz mi, że nie czujesz nic do Juliana – zagadnęła ją cicho Nadine, gdy osuszały ręcznikami włosy. Reszta przyjaciół pozostała w wodzie, jednak Kayth nie miała wątpliwości, że Julian za chwilę do nich dołączy. Przy Henrym i Rosae musiał czuć się jak piąte koło. Zganiła w myślach zakochanych. Z jednej strony nie robili nic podejrzanego, ale z drugiej każdy, kto spędził z nimi pięć minut, mógł zauważyć, że łączyła ich nie tylko przyjaźń (oczywiście oprócz Cutiego, ten był zbyt zajęty puszczaniem bąbelków pod wodą, by zwrócić na nich uwagę). Będzie musiała poruszyć tę kwestię z Rosae. Nie uśmiechała jej się kolejna kłótnia, ale jeszcze mniej pragnęła straty Henry'ego.
– Zaskoczę cię. Nie czuję nic do Juliana – odparła równie cicho. Zaczynały ją męczyć te pytania. Jej uczucia były tylko i wyłącznie jej sprawą i nikt nie powinien się w nie wtrącać. Niestety nieraz wydawało jej się, że cały świat obserwował jej życie miłosne, zwłaszcza od czasu, gdy w Podziemnym Świecie ukazał się wyssany z palca artykuł na temat jej rzekomego związku ze Scarem. 
Nadine okręciła na palcu lok jasnych włosów i puściła do niej oko.
– Może i jestem blondynką – odparła. - Ale nie jestem aż taką blondynką.
Kayth westchnęła z rezygnacją. Nie chciała psuć tego dnia kłótnią, zwłaszcza kłótnią z Nadine. Jednak nawet gdyby miała taki zamiar, nie zdążyłaby tego zrobić. Jej przyjaciółka bowiem osunęła się na krzesło, wypuszczając ręcznik z rąk. Wzięła głęboki oddech i dotknęła dłońmi głowy, jakby chciała odegnać z niej ból.
– Nie, tylko nie to – mruknęła do siebie. – Nie znowu...
Kayth od razu wiedziała, co się działo. Jej przyjaciółka miała kolejny napad bólu. Ostatnimi czasy pojawiały się one coraz częściej, w najmniej oczekiwanych momentach. Słowa Prophety zaczynały stawać się rzeczywistością. Jeśli Nadine nie przypomni sobie, kto dawno temu odebrał jej wszelkie związane z Anne Boleyn wspomnienia, całkowicie oszaleje. Kayth, obserwując katorgę przyjaciółki, z przerażeniem pomyślała, że może nadszedł ten czas.
– Julian – Chciała wykrzyczeć to imię, jednak głos odmówił jej posłuszeństwa. Nadine rzucała się po ziemi, raz za razem prosząc, by kobieta zakończyła jej męki. Uklęknęła obok, łapiąc ją za rękę i głaszcząc po włosach. Przełknęła ślinę, zmuszając gardło do posłuszeństwa. – Julian!
Mężczyzna zjawił się przy jej boku po kilkunastu sekundach. Nie był zdziwiony stanem przyjaciółki. Musiał widzieć pokazy jej szaleństwa już wiele razy. Zaczął do niej uspokajająco mówić, jednak Kayth mu przerwała.
– Biegnij po Scara – powiedziała. – Tylko on umie jej pomóc.
Po chwili wahania wykonał polecenie, lecąc na łeb na szyję, ciągle w mokrym kostiumie, w kierunku pałacu Boga Nocy. Wrócił razem z nim po kilku minutach, w ciągu których po twarzy Kayth zdążyły popłynąć łzy. Nienawidziła oglądać przyjaciółki w takim stanie. Nienawidziła czuć się bezsilna. Uniosła załzawione oczy i spojrzała na Scara. Nie podejrzewała, że po tym wszystkim, jedyne, co poczuje na jego widok, to niewysłowiona ulga. Mężczyzna, tak jak dawniej, położył głowę szamotającej się Nadine na swoich kolanach i złapał jej twarz w obie dłonie, zmuszając, by na niego spojrzała.
– To ty? – wyszeptała, próbując skupić na nim wzrok. Jej ciało się rozluźniło, jakby sama obecność przyjaciela pomagała jej przezwyciężyć szaleństwo.
– To ja, Na. Zawsze jestem przy tobie, pamiętaj.
Nie uszło uwagi Kayth, że Julian odwrócił wzrok, słysząc te słowa.
– Nie zawsze – odrzekła i zamknęła oczy. Chwyciła rękę przyjaciela, desperacko zaciskając na niej palce. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza. – Dlaczego to musi tak boleć? Czuję, jakby moja głowa miała eksplodować. Po prostu chcę, by to się skończyło, to wszystko. Scar... skończ to, Scar. Proszę.
– Zabić najlepszą przyjaciółkę? – spytał, odsuwając jej spocone włosy z twarzy i uśmiechając zarówno figlarnie, jak i z bólem.  Jeszcze mnie nie zezłościłaś wystarczająco, by na to zasłużyć.
– Dlaczego to tak boli? – spytała ponownie, nawet go nie słysząc, i zaczęła się wiercić w gorączce. Po chwili przestała, a jej głos był ledwie głośniejszy od szeptu. - Widzę te urywki wspomnień i to one powodują tę katorgę... Widzę brunetkę z cynicznym uśmiechem. Widzę, jak tańczy z tobą na balu, Scar, jak cię całuje. Jak kłóci się z Persefoną, jak mówi mi, że ma plan, by się wydostać... Widzę, jak odchodzi, zostawiając mnie na zawsze. Kto to jest, Scar? Kto to jest?!
Mężczyzna złapał ją za ramiona, a jego twarz nagle nabrała surowości. W jego oczach pojawiła się niezwykła zaciętość.
– Gdzie ona odchodzi, Na? Przypomnij sobie, to ważne.
– Mówi... mówi, że idzie do piekła.
Czekał na część dalszą, a gdy ta nie nadeszła, potrząsnął nią lekko, potem mocniej. Jęknęła cicho, a po jej twarzy popłynęły kolejne łzy.
– Jakiego piekła?! Zdradź mi więcej szczegółów!
– Co ty robisz?! - przerwał mu Julian ostro i odepchnął go od kobiety. – Zwariowałeś? Już bez tej szarpaniny Nadine nie czuje się najlepiej!
Scar dalej wpatrywał się płomiennym wzrokiem w przyjaciółkę. Kayth przełknęła ślinę i z przerażeniem zdała sobie sprawę, że gdyby Julian nie zareagował, ona nie poczyniłaby w tym kierunku żadnych kroków. Zależało jej na kobiecie, jednak była gotowa zadać jej nieco bólu, by dzięki temu uzyskać informacje o miejscu pobytu Anne - od razu wiedziała, że to o niej mówiła Nadine. Cyniczny uśmiech był znakiem rozpoznawczym królowej Anglii. Ręce Kayth zaczęły lekko drżeć, gdy uświadomiła sobie straszną prawdę. Zaczynała się zmieniać w Scara. Była gotowa dążyć do celu nawet po trupach.
– Muszę się tego dowiedzieć – odparł Bóg Nocy równie nieprzyjemnie. – Rozumiem twoją złość, Julianie, ale Nadine jest w posiadaniu informacji, które próbuję zdobyć od kilkuset lat. Nie odpuszczę.
– Odpuścisz – powiedział mężczyzna stanowczo. - Póki ja z nią jestem, nie tkniesz jej nawet palcem. Taki z ciebie przyjaciel, co? Nie mam pojęcia, dlaczego ona darzy cię takim zaufaniem. Wbiłbyś jej nóż w plecy, byleby tylko odnaleźć swoją Anne.
– Nie pamiętam – jęknęła Nadine w tym samym momencie, przeszkadzając w kiełkującej kłótni. –Nic nie pamiętam... Wszystko spowija mgła. Nie męczcie mnie już, proszę...
Słowa trwały jeszcze przez chwilę, jednak wydawały się nie być skierowane do żadnej konkretnej osoby. Nadine z każdą chwilą popadała w obłęd coraz bardziej. Scar odepchnął mocno Juliana i jedynie by się z nim podrażnić, dotknął kobiety opuszkiem palca. Kobieta zapadła w mocny sen, który mógł zesłać na nią jedynie Bóg Nocy.
Przez kilka sekund nikt się nie odzywał.
– Co się stało? – spytali równocześnie Rosae i Henry, którzy pojawili się przy nich, cali mokrzy. Przez te wszystkie minuty, podczas których Kayth przeżywała piekło, oni byli zbyt zajęci sobą, by zorientować się, że działo się coś strasznego. Uśmiechy zeszły im z twarzy, gdy zobaczyli leżącą na fotelu Nadine. Z jeziora nadal dobiegało ich wesołe nucenie Cutiego, który nawet nie zorientował się, że został sam. Nikt nie musiał odpowiadać na pytanie zakochanych.
Scar przeniósł wzrok ze śpiącej przyjaciółki i popatrzył na Henry'ego z chłodnym zainteresowaniem. Wystarczył mu jeden rzut oka, by poznać, jakie uczucia żywił mężczyzna względem jego siostry. Roześmiał się z zaskoczeniem, lecz bez krzty wesołości.
–Słynny stajenny – rzucił zamiast powitania. – Nie masz przypadkiem do wypasienia jakichś pegazów?
– Scar! – odezwała się z naganą Rosae.  Nie mów tak do mojego...
– Twojego co? – zamrugał niewinnie mężczyzna, po czym uśmiechnął się drwiąco.  To właśnie to, prawda? Boisz się nazwać rzecz po imieniu nawet teraz, w zaufaniu bliskich ludzi. Prawda jest taka, że on zawsze będzie tylko i wyłącznie stajennym, nigdy nikim więcej. Za bardzo się boisz, Rosie. I nigdy nie przestaniesz.
– Co w ciebie wstąpiło? – wtrąciła ostro Kayth. Po raz pierwszy od czasu feralnej nocy popatrzyli sobie prosto w oczy i bynajmniej nie była to miła sytuacja.  Zachowujesz się niegrzecznie, nawet jak na ciebie.
– Masz rację – powiedział po chwili ciszy, czym zaskoczył wszystkich obecnych. – Wyładowuję się na was, podczas gdy jestem zły na coś zupełnie innego. Nie jestem dziś najlepszym towarzystwem. Zaniosę Nadine do jej komnaty i za chwilę spotykamy się u mnie, Rosae. Chyba nie muszę ci mówić, po co. Masz przyjść, słyszysz? Wierzę, że zdołasz się choć na chwilę odkleić od Harry'ego.
– Henry'ego – odparł z ledwo chowaną wściekłością nosiciel imienia. Kayth znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie spodobały mu się przytyki Boga Nocy, a jeszcze bardziej nie spodobało mu się, że w jego obronie stanęły kobiety, nie on.
– Ja zaniosę Nadine do komnaty – wtrącił Julian, chcąc jak najszybciej opuścić napiętą konwersację. Spojrzał twardo na Scara, jakby czekając, aż ten odmówi. Gdy tak się nie stało, wziął śpiącą kobietę na ręce i poszedł w stronę pałacu.
Bóg Nocy spojrzał na Rosae i mimo jej protestów, wziął ją za rękę i pociągnął w stronę komnaty Persefony.
– Nie uda ci się odwlekać tej rozmowy w nieskończoność, Rosie – powiedział tylko, na co jego siostra westchnęła.
– Nie, chyba nie – zaprzestała oporu i dała się pociągnąć w górę krętej ścieżki.
Kayth, którą wydarzenia minionej godziny bardzo zmęczyły i nawet nie wiedziała, o czym mówiło rodzeństwo, zawołała, zanim znaleźli się za daleko, by ją usłyszeć:
– Scar! – Mężczyzna raptownie się zatrzymał i odwrócił w jej stronę. W jego spojrzeniu czaiło się współczucie, gdyż wiedział, co sobie uświadomiła. - Ona nie ma dużo czasu, prawda?
Nie musiała dodawać, o kogo jej chodziło. Wiedział. Przejechał dłonią po włosach, a ona nawet z odległości kilku metrów widziała, że ręka mu drżała. Spojrzał na znikającego w oddali Juliana z Nadine na rękach. W jego głosie pojawił się ból.
– Nie. Ma go bardzo mało.
Przełknęła cisnące się do oczu łzy. I choć niedawno nie mogła znieść nawet towarzystwa mężczyzny, powiedziała:
– Musimy coś zrobić.
Popatrzył jej prosto w oczy, po czym przyrzekł:
– Zrobimy.

Scar

Czy wspominał już, że nie lubił spotkań rodzinnych? Dzisiejsza dyskusja jedynie utwierdziła go w tym przekonaniu. Trzecia strona wojny spotykała się w komnacie Persefony, dzięki czemu mieli pewność, że nikt ich nie podsłuchiwał. Ludzie bali się przejść obok lokum Królowy, a co dopiero przyłożyć ucho do drzwi. Kiedy Scar i Rosae weszli do pomieszczenia, Bogini Podziemia oraz Platon siedzieli przy okrągłym stole, zażarcie dyskutując. Mężczyźnie nieraz wydawało się, że tej dwójki nie rozumiał nikt, oprócz ich samych. Kiedy rozmawiali, byli wyłączeni ze świata, zasłonięci kurtyną własnych myśli. Nic dziwnego, że wiele osób podejrzewało ich o romans.
Dopiero gdy odchrząknął, przyciągnął ich uwagę. A raczej nie on to uczynił, tylko jego siostra.
– Rosae! – wykrzyknęła Persefona radośnie, obejmując córkę. Rzadko kiedy okazywała uczucia, zwłaszcza te pozytywne.  Bardzo się cieszę, że przyszłaś! Przez chwilę myślałam, że staniesz po stronie Hadesa.
Kobieta wyplątała się z jej uścisku i powiedziała ostrożnie:
– Nie stanę po waszej stronie, matko. Nie stanę jednak też po stronie ojca. Jestem neutralna. Przyszłam was jedynie poprosić, byście nie wciągali mnie w tę wojnę.
W komnacie zapadła cisza. Scar nie mógł uwierzyć, że Rosae stawiała ich w takiej sytuacji. Zrozumiał, dlaczego tak długo zwlekała z przyjściem na ich obrady. Potrzebowali jak najwięcej sojuszników, biorąc pod uwagę, z jak wielkimi siłami stawali do walki. Jeśli ich najbliższa rodzina nie zdecydowała się ich poprzeć, nikt nie zechce. Choć w ciągu ostatnich dni Hades nieco spuścił z tonu, kończąc jedynie na pustych pogróżkach względem Olimpu, jednocześnie nie czyniąc żadnych kroków ku jego podbiciu, wojna musiała kiedyś nadejść. Nikt nie groził Panu Piorunów zrzuceniem z tronu, by potem się wycofać. Nie była to jedynie sprawa zysku, ale głównie honoru. Prędzej czy później wojna musiała nadejść. Hades zdecydował, że nastąpi to później. Bóg Nocy miał nadzieję, że do tego czasu uda im się zebrać wystarczającą ilość sojuszników i wybić pomysł wojny Hadesowi z głowy. Właśnie po to stworzyli trzecią stronę – nie po to, by sięgnąć po tron Najwyższego. Mieli zamiar walczyć z Hadesem. Wojna w Podziemiu była straszną wizją, aczkolwiek dużo lepszą, niż wojna z Olimpem.
– Jesteś tego pewna? - spytał Scar siostry. - Zastanów się nad tym dobrze, Rosie. Nie będąc po niczyjej stronie, znajdziesz się w większym niebezpieczeństwie, niż gdybyś kogoś poparła.
– Jestem pewna, Scar – odparła, patrząc mu prosto w oczy. - To nie jest moja wojna. Uważam, że ojciec popełnia błąd, ale wy popełniacie jeszcze większy. Czy naprawdę chcecie niszczyć to, co zostało z naszej rodziny? Hades nigdy wam tego nie wybaczy. Może mówienie o takich wartościach jak rodzina w czasie kryzysu jest dla was śmieszne, ale dla mnie to nadal ważna sprawa. Może nie rozumiem praw rządzących światem, ale sądzę, że obowiązuje nas, wszystkich jego mieszkańców, jakiś kodeks, jakieś wartości moralne. Ja nadal staram się ich przestrzegać.
– Scar i Persefona nie mogą zniszczyć czegoś, co nie istnieje – wtrącił Platon, który przez ostatnie minuty był całkowicie cicho. Kobieta skierowała na niego złowrogie spojrzenie, które zupełnie do niej nie pasowało. - A wasza rodzina nie istnieje od dawna.
– Może masz rację, filozofie. W końcu postarałeś się o to, by nie istniała, prawda? Zresztą, nieważne. Nie mam ochoty się kłócić. Moja decyzja jest nieodwołalna. Nie stanę po waszej stronie.
– W takim razie wyjdź – odparł Platon sucho, nie zamierzając jej przekonywać. - Nie jesteś mile widziana na naszym spotkaniu.
– O nie – jęknęła teatralnie, kierując się w stronę wyjścia. - Co w takim razie zrobię z wolnym popołudniem?
Filozof przewrócił oczami, gdy drzwi się za nią zamknęły. Atmosfera nadal była napięta, jednak zdobył się na to, by posłać Persefonie lekki uśmiech.
– Wcześniej tego nie widziałem, ale muszę przyznać... jaka matka, taka córka.

Kayth

Po wyczerpującym popołudniu poszła odpocząć do kwiatowej wnęki, jak zwykła ją nazywać. Było to odkryte przez nią dawno temu miejsce spotkań Anne i Scara. Znalazła ją bez problemu, gdyż odwiedzała ją za każdym razem, kiedy zaczynała tęsknić za Ziemią, a takich chwil było mnóstwo. Wcześniej zostawiła mokrego Cutiego w swej komnacie. Niestety nie ufała mu na tyle, by zaprowadzić go do tego miejsca. Zilant nigdy nie zrobiłby czegoś, by ją skrzywdzić, jednak miał bardzo długi język. Gdyby pokazała mu wnękę, na następny dzień o sekretnym miejscu wiedziałby cały pałac.
       Usiadła na ławce i uniosła głowę do góry, by popatrzeć na stworzony przez Hekate obraz nieba, który pokazywał jego rzeczywisty wygląd w danym dniu. Dzisiaj było krystalicznie czyste, bez żadnej chmury. Wyobraziła sobie promienie słońca błądzące po jej skórze i pomyślała, że w Pompejach musiało być bardzo ciepło. Odwiedzenie Ziemi było złym pomysłem. Przez ostatnie lata zdążyła przestać za nią tęsknić, jednak teraz uczucia uderzyły z podwójną siłą. Dałaby wszystko, by być znowu żywą. Choć nie popierała czynu Anne, zaczęła go rozumieć. Kobieta musiała tęsknić za Londynem równie mocno, jak ona tęskniła w tej chwili. Kayth nie miała możliwości ożyć, jednak czy gdyby ją miała, skorzystałaby z niej? Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie. Była jednak pewna, że gdyby ktoś kochał ją tak mocno, jak Scar kochał Anne, nie zostawiłaby go bez słowa wyjaśnienia. Nie złamałaby jego serca, nawet jeśli oznaczałoby to, że nie zobaczyłaby słońca ponownie.
Zamknęła oczy i przywołała dziennik, który spoczywał w skrytce w jej sypialni. Otworzyła go na ostatniej stronie i wzięła głęboki wdech. A więc to już. Dzisiaj miała zakończyć się jej historia z Anne Boleyn. Pozostał jej do przeczytania ostatni wpis, który był dużo krótszy, niż wcześniejsze. Nierówne litery były dowodem na to, że został napisany drżącą z emocji ręką.
Kayth ze smutkiem i niejakim zażenowaniem pomyślała o tym, ile lat czytała zapiski angielskiej królowej. W myślach zrobiła szybki rachunek i wyszło na to, że przez prawie wiek studiowała dziennik. Pokręciła głową z niedowierzaniem. Wcześniej nawet o tym nie myślała, gdyż czas jej szybko płynął, jednak nie mogła zaprzeczyć temu, co oczywiste. Podczas gdy inne książki pożerała w kilka godzin, dwieście stronicowy dziennik czytała przez sto lat. Jak to było możliwe? Nie chodziło o to, że treść ją nudziła – była jej przecież niesamowicie ciekawa! Gdy teraz o tym myślała, zauważyła, że w przeszłości, zawsze, gdy tylko sięgała po kolejny zapis, nagle robiła się albo strasznie zmęczona, albo przypominała sobie, że musiała gdzieś iść. Nawet gdy czytała inne książki, a przez myśl przelatywało jej, by zbadać dalsze tajemnice dziennika, treść aktualnej historii wciągała ją tak bardzo, że nie mogła się od niej uwolnić. Nigdy też nie było tak, by za jednym razem przeczytała dwa lub więcej wpisów. Zawsze poznawała treść tylko jednego. Zupełnie, jakby to nie ona decydowała o tym, kiedy przeczyta następny zapis, tylko dziennik. Przełknęła ślinę, a kilka kolejnych minut rozmyślań wystarczyło, by utwierdziła się w tym przekonaniu. Gdyby zależało to tylko i wyłącznie od niej, pochłonęłaby dziennik w jeden dzień.
Zmusiła wystraszone oczy do spoczęcia na ostatnim zapisie. Choć jej serce tłukło się w piersi, była ciekawa jego treści. Zastanawiała się też, dlaczego ktoś, kto najwidoczniej sterował etapami jej czytania, stwierdził, że dzisiejszy dzień był najlepszym na zakończenie historii.

Grudzień 1545

Nadszedł ten dzień. Dziś spędzam moje ostatnie chwile na Polach Elizejskich. Nie mogę uwierzyć, że czas minął tak szybko. Matka właśnie wysłała do mnie Zilanta z informacją, że jest gotowa. Tylko czy ja jestem?
Świadomość, że zostawiam Momosa, niemal sprawia, że chcę wycofać się z układanego od lat planu. Ale potem myślę o ufnych oczach mojej córeczki i wiem, że nie mogę z niej zrezygnować. I choć pierwotnie moim celem było jedynie spotkanie z Elizabeth i oczyszczenie mojego imienia w jej oczach, teraz wiem, że muszę wykonać jeszcze jedno zadanie. Ostatecznie to ta wizja powstrzymuje mnie od zostania w Podziemiu. Jeśli nie odejdę, nigdy nie dokonam zemsty i już na zawsze zostanę tylko ofiarą. Ta perspektywa przeraża mnie tak bardzo, że jestem przekonana o słuszności mojego odejścia. Będę patrzyła jak umiera, jak błaga mnie o litość. Zaśmieję mu się wtedy prosto w twarz, zadam ostateczny cios i upewnię się, że zgnije w piekle. Ja, Anne Boleyn, zabiję Henry'ego VIII Tudora.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powrócę do Podziemia, zanim Momos się zorientuje. Jeśli nie... wolę nie wiedzieć, jakie tortury zarezerwowała dla mnie Persefona. Zdążyłam poznać jej kreatywną wyobraźnię i z pewnością nie chcę, by użyła jej na mnie. Choć nie dopuszczam do siebie myśli niepowodzenia, powiedziałam Platonowi, co ma zrobić w jego wypadku. Dodatkowo ukrywam ten dziennik i list do Persefony w bezpiecznym miejscu. Mam nadzieję, że królowa nigdy go nie dostanie. Ponieważ to będzie oznaczało, że przegrałam.
Mam nadzieję, że to nie koniec mojej historii. Modlę się o to, bym jeszcze tu wróciła. Dopiero teraz rozumiem, że Hever, Londyn... to nie były moje domy. Mój dom jest tutaj, na Polach Elizejskich.
Błagam, Hekate, nie zostawiaj mnie...

***

Ciszę na korytarzu zakłócił głośny łomot do wykonanych ze złota drzwi. Kayth myślała, że ręka jej odpadnie, ale nie odpuszczała. Niemal uderzyła lokaja, który pojawił się w progu.
– O, bogowie! - krzyknęła w pierwszym odruchu, patrząc na jego ciało, a raczej jego pozostałości. Mężczyzna (przynajmniej zakładała, że był to mężczyzna), był szkieletem. Wszystkie jego kości były na wierzchu, oprócz miednicowej, którą zasłaniał fartuszek. Pomyślała, że równie dobrze mogłoby go tam nie być. A co tam, jak szaleć to szaleć.
– Nie, to tylko ja – odparł na jej powitanie, próbując zażartować. Widocznie musiał przywyknąć do takich reakcji na jego widok. Kayth nie wiedziała, jak to możliwe, że z jego gardła wydobywał się głos. Nie miała też pojęcia, czy cokolwiek widział, zważając na to, że nie miał oczu. Przełknęła ślinę, próbując się w niego natarczywie nie wpatrywać.
– Powiedz... - jej głos zadrżał. - Powiedz Persefonie, że Kayth Candid przyszła się z nią zobaczyć. I że nie odejdzie, dopóki nie uzyska tego, po co przyszła.
– Nie ma powodu do takiego dramatyzmu – odparł, próbując ukryć śmiech. Otworzył szerzej drzwi i wpuścił ją do środka. - Królowa kazała mi panienkę wpuszczać zawsze, nieważne, czy jest zajęta, czy nie. Wiedziała, że panienka w końcu do niej przyjdzie.
Kayth nie odpowiedziała na te słowa, jednocześnie głowiąc się, co mogły oznaczać. Lokaj przeprowadził ją przez rząd pomieszczeń, aż w końcu dotarli do przestronnego salonu, w którym Persefona rozmawiała z kimś przez contactusa. Gdy tylko zobaczyła nowego gościa, pożegnała się i zgasiła świecę. Rozparła się wygodnie na fotelu, który przypominał tron i dała szkieletowi znak, że mógł odejść. Kayth wypuściła z ulgą powietrze, gdy to uczynił. Choć jej uwaga skupiała się wyłącznie na królowej Podziemia, zarejestrowała, że w pomieszczeniu znajdowały się setki gatunków kwiatów, które najwyraźniej miały przypominać bogini ukochaną wiosnę. Były wszędzie – na szafkach, regałach, podłodze; oplatały nawet nogi krzeseł. Zauważyła jednak, że mimo wielkiej rozbieżności gatunków, nie było ani jednego narcyza. Najwidoczniej kwiat, który sprowadził Persefonę do Hadesu, nie był jej ulubionym.
– Kayth, kochana! Siadaj, proszę – powiedziała królowa, a w jej oczach pojawiły się chłodne ogniki, gdy kobieta nie wykonała polecenia. - Domyślam się, że skończyłaś czytać dziennik. Sama nie czytam najszybciej, ale męczyć kilkaset stron, bo przypuszczam, że nie ma ich więcej, przez osiemdziesiąt lat? Najprawdopodobniej pobiłaś jakiś rekord.
– Gdzie ona jest? - przerwała jej Kayth, nie zamierzając słuchać jej przytyków. - Wiesz, gdzie jest Anne, prawda? Wiedziałaś przez te wszystkie lata.
Persefona zaśmiała się śmiechem, który mroził krew w żyłach.
– Oczywiście, że wiem. Jestem Królową Podziemia. Wiem o wszystkim, co się dzieje w moim królestwie. Powinnaś się wstydzić, że wpadłaś na to dopiero teraz.
– Więc Anne jest w Hadesie?
– Jedyne, co ci powiem, ale to już oczywiście wiesz, to to, że kiedyś tu była. A teraz? Może być praktycznie wszędzie. Jesteś głupia, jeśli myślisz, że zdradzę ci ten sekret.
– Jestem córką Hekate...
Persefona uniosła brwi.
– A ja córką Demeter. Dzielimy się teraz opowieściami o więziach rodzinnych? Uwierz mi, nie chcesz słuchać moich. Ja sama nie chcę.
– Jestem córką Hekate – kontynuowała, ignorując jej słowa. Już wiedziała, po kim Scar odziedziczył bycie irytującym. - A to znaczy, że posiadam zarówno magię, jak i pomoc mojej matki. Co oznacza, że mogę...
Nie zdążyła dokończyć, ponieważ niewidzialna siła popchnęła ją aż pod ścianę, do której została przykuta. Syknęła z bólu, bowiem niewidzialna lina owinęła jej nadgarstki i kostki zdecydowanie zbyt ciasno.  
Persefona wybuchnęła śmiechem, obserwując jej próby uwolnienia się. Kobieta zaprzestała ich po kilkunastu sekundach. Magia, która ją więziła, była najciemniejszą, z jaką się dotychczas spotkała. Nie była w stanie z nią walczyć. Złowrogi śmiech królowej brzmiał w uszach Kayth jeszcze przez długi czas.
– Ty głupia dziewczyno! – powiedziała kobieta, podchodząc do niej. Jej twarz znalazła się kilkanaście centymetrów od twarzy Kayth. W oczach miała pozostałości niedawnego rozbawienia. - Naprawdę myślisz, że możesz mnie pokonać? Mnie, boginię i królową?! Osobę, którą magii uczyła jej stara przyjaciółka, Hekate? Była tu taka jedna, która również tak myślała... Powiem ci tylko, że źle skończyła. Nie powiem jak, bo właśnie to przyszłaś tu dzisiaj usłyszeć. I choć jestem kiepska w dotrzymywaniu tajemnic, tej jednej nie zdradzę nigdy.
Kayth patrzyła jej prosto w oczy, choć wiele ją to kosztowało.
– Czy nie obchodzi cię, że twój syn od trzystu lat stara się ją odnaleźć? Ten cel go zabija, sprawia, że nie obchodzi go nic innego. Nie namawiam cię, byś zdradziła miejsce pobytu Anne mnie. Ale, na Bogów, zdradź je swojemu synowi!
– Tobie naprawdę na nim zależy... – odparła w zamyśleniu królowa. Po chwili pokręciła głową, jakby starała się odegnać tę myśl i kontynuowała zimno: – Nie zrobię tego i nie będę ci się spowiadała z powodów, choć domyślam się, że niektóre z nich znasz. Jestem pewna, że Anne pisała o naszej nienawiści w tym swoim dzienniku... Och, niemal widzę te trybiki obracające się w twoim mózgu! Przyznam, że zaskoczeniem jest, iż w ogóle posiadasz mózg. Niestety nie jest on zbyt sprawny. Bowiem, moja droga Kayth, nawet nie myśl o oświeceniu Scara w sprawie mojej wiedzy na temat Anne. Nie piśniesz mu o tym ani słowem.
– Jestem niesamowicie ciekawa, co zaoferujesz mi w zamian za milczenie – warknęła. - Choć to nieistotne, bo cokolwiek by to było, możesz być pewna, że powiem Scarowi wszystko, co wiem!
– Taka wojownicza... Aż żal mi niszczyć w tobie tę chęć walki. Jak mówiłam, jestem słaba w dotrzymywaniu tajemnic, jednak z jedną idzie mi bardzo dobrze. Nie pisnęłam o niej nikomu ani słowem dokładnie od roku 1828 – serce Kayth zamarło. - Naprawdę wymyśliłaś dla siebie nazwisko Candid? Nie dziwię się, że mój syn opuszcza wszelkie występy kabaretów. Po co na nie chodzić, jeśli ma się ciebie za przyjaciółkę? Twoja tajemnica była u mnie bezpieczna przez niemal wiek. Jestem jednak gotowa ją zdradzić, jeśli tylko ty zdradzisz mój sekret... Chyba nie muszę mówić, co się wtedy stanie. Podczas gdy ujawnienie mojej tajemnicy pogorszy jedynie moje kontakty ze Scarem, ciebie będzie kosztowało o wiele więcej. Cały Hades, łącznie z moim mężem, dowie się o tym, jak kłamstwem zapewniłaś sobie pobyt w Elizjum. I uwierz mi; ja, w porównaniu z nim, jestem bardzo wyrozumiała.
Przez kilkanaście sekund mierzyły się spojrzeniami. Kayth musiała pogodzić się z tym, że przegrała tę bitwę. Ucisk na jej rękach i nogach stopniowa zanikał, a ona znów mogła się poruszać. Minęła wściekłym krokiem uśmiechającą się kpiąco Persefonę, jednocześnie powstrzymując się od chęci starcia jej uśmiechu z ust. Jej wędrówce towarzyszył głośny szelest sukni, który zagłuszał bicie serca. Choć znalazła się już przy drzwiach, usłyszała niesiony za pomocą magii szept królowej:
– Pamiętaj, Kayth. Ja zawsze wygrywam.

***

Kiedy nie znalazła Scara w jego pałacu, skierowała się do jednego miejsca, w którym wiedziała, że będzie. Nie myliła się. Mężczyzna siedział w pałacowej piwiarni i popijał trunek, który zaserwował mu barman. Był dziwnie przygaszony, a Kayth pomyślała, że musiał martwić się o Nadine. Nie była pewna, czy dobrze robi, przychodząc do niego. Nie wiedziała, czy rozbudzenie w nim nadziei mu pomoże, czy go zniszczy. Jednak obserwowanie jego zrezygnowanej miny zaważyło na decyzji. Podeszła do baru i usiadła na stołku obok Boga Nocy. Spojrzał na nią z zaskoczeniem, odstawiając pustą już szklankę na blat. Nie był pijany, ale również nie był trzeźwy. Jego wzrok przemknął po niej od góry na dół.
– Kayth – przywitał się. - Właśnie chciałem do ciebie iść. Musisz wiedzieć, że jest mi strasznie przykro z powodu tego, co się stało w Hever – widząc jej minę, dodał: - Nie z powodu naszego pocałunku! Możesz mi nie wierzyć, ale jego nie żałuję. Jest mi przykro z powodu tego, że nazwałem cię jej imieniem. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Kayth. Jeśli miałbym listę osób, które skrzywdziłbym bez zawahania, byłabyś na ostatnim miejscu.
Jej brwi powędrowały w górę. Był niezwykle rozmowny i nie podobało jej się to. Chciała mu tylko przekazać posiadane informacje. Nie chciała znów poczuć do niego sympatii.
– A nie powinno mnie nie być na niej wcale?
– Cóż, czasami jesteś bardzo irytująca...
Wbrew woli, roześmiała się. W dniu, w którym myślała, że nic nie zdoła poprawić jej humoru, wystarczył jeden jego komentarz, by świat znów stał się kolorowy. Przyglądał jej się przez długą chwilę, po czym zrobił coś zaskakującego. Chwycił jej rękę w swoją i choć na początku chciała ją wyrwać, nie była w stanie tego zrobić. Jej dłoń była dwa razy mniejsza od jego, a jednak pasowały do siebie idealnie. Kayth nie miała wątpliwości, że alkohol zaczął uderzać do głowy Boga Nocy. Jego spojrzenie zaczynało się robić coraz bardziej odległe, a jednak przyglądał się ich złączonym dłoniom z zainteresowaniem. W jego oczach pojawił się dziwny błysk.
– Scar, nie rób tego – uprzedziła, gdyż wiedziała, co zamierzał powiedzieć. - Nie dzisiaj, proszę...
– Czujesz to samo, prawda? - spytał, ignorując jej słowa. - To przyciąganie, to uczucie, gdy jesteśmy razem? Nigdy nie byłem romantykiem, ale na bogów, Kayth... czuję, jakby jakaś wyższa siła pchała nam ku sobie. Nawet nasze dłonie pasują do siebie idealnie! Jeśli to nie jest znak...
Wyszarpnęła swoją dłoń z jego uścisku i odsunęła się od niego. Miała wrażenie, że jej serce rozpadnie się na milion kawałków. Gdyby tylko powiedział to nieco wcześniej, zanim dowiedziała się o Anne... wszystko wyglądałoby inaczej. Ich życie mogłoby potoczyć się całkowicie inaczej.
– Nie mów tego – przerwała cicho, a jej oczy zaszkliły. - Nie teraz, gdy muszę ci powiedzieć coś, co sprawi, że cofniesz te wszystkie słowa.
Dopiero teraz jego wzrok spoczął na trzymanym przez Kayth dzienniku. Jego oczy otworzyły się szeroko, a spowodowane alkoholem zamglenie zniknęło w ciągu sekundy.
– Czy to...
– Tak, to dziennik Anne – powiedziała i widziała, że straciła już całą jego uwagę. Anne zawsze stała na pierwszym miejscu. Powoli otworzyła pamiętnik na ostatnim wpisie i podała go Scarowi do przeczytania. Za pomocą magii ukryła jedynie wzmiankę o Persefonie, choć gdy to robiła, aż się w niej gotowało. Wiedziała jednak, że nie mogła wydać jej sekretu. Szantaż Persefony nie był czystym zagraniem, jednak jak najbardziej skutecznym. Jeśli miałaby trafić do Tartaru, to walcząc o sprawę wyższej rangi, niż zniknięcie znienawidzonej przez siebie Anne. Wraz z dalszym wgłębianiem się w lekturę, Scar stopniowo podnosił się z krzesła. Jego pięści się zaciskały, podobnie jak usta. Po kilku minutach uniósł płonący wzrok. Przejechał dłonią po włosach.
– Od dawna podejrzewałem, że wróciła do Elizabeth. Nie wiedziałem jednak, że chciała zabić Henry'ego...  nagle uderzył dłonią o blat tak głośno, że Kayth podskoczyła.  Zarówno Hekate, jak i Platon zapewniali mnie, że nie mieli nic wspólnego z jej zniknięciem! Jeśli Hekate pomogła jej uciec, musi wiedzieć, co się z nią stało. Jeśli tylko dowiem się, że tak było, bogowie pomóżcie, rozszarpię ją gołymi rękoma! Anne pisała, że planem był powrót do Podziemia! Mija trzysta lat, a jej nadal nie ma!
Kayth wiedziała, że nie żalił się nikomu konkretnemu, mówił bardziej do siebie. Widziała, jak to wszystko analizował. Zdobył kilka nowych, ważnych informacji. Poszukiwania, które wiele lat temu utknęły w martwym punkcie, mogły się zacząć ponownie.
– Idź – powiedziała, gdy widziała, jak bił się z myślami. Był rozdarty między tym, co kilka minut temu powiedział Kayth, a tym, co od wieków czuł do Anne. Kobieta wiedziała, które uczucie ostatecznie by wygrało i wolała sama zachęcić go do odejścia, niż pozwolić, by to on zadecydował. Choć złamało jej to serce, powtórzyła: – Idź po nią.
Patrzył na nią przez kilka sekund, które wydawały się wiecznością. W końcu westchnął i, choć ich obu zaskoczył ten gest, przytulił ją mocno. Nie musiał niczego mówić. Odwzajemniła uścisk i przez krótką chwilę czuła namiastkę tego, co mogliby mieć, gdyby Anne ponownie nie stanęła między nimi. Odsunęła się i uśmiechnęła do niego z trudem, tym samym chcąc przekonać samą siebie, że nic jej nie było.
Gdy patrzyła, jak odchodził, po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie widziała go już więcej tego wieczoru. Ani następnego.
Ani przez kolejne dwadzieścia lat.

_________________________________________

Rozdział ten jest momentem zwrotnym w historii. Akcja następnego wpisu będzie się rozgrywała dwadzieścia lat później. Wiem, że może wydawać się to dużym przeskokiem, jednak jak pisałam na początku rozdziału, czas w Hadesie płynie zupełnie inaczej, niż na Ziemi. Wyjawię, że przez te lata wiele rzeczy się zmieni, zwłaszcza w życiu głównej bohaterki. Mam tylko nadzieję, że mnie nie zlinczujecie.
Jako że następny rozdział dodam prawdopodobnie 2 stycznia (może nieco wcześniej), już teraz chciałabym Wam złożyć świąteczne życzenia!

Byście byli lojalni jak Kayth, zabawni jak Scar,
mądrzy jak Platon, potężni jak Persefona.
Przyjaźni jak Rosae, optymistyczni jak Cutie, magiczni jak Hekate.
Pewni siebie jak Anne, szlachetni jak Julian oraz pozytywnie zakręceni jak Nadine!
Na koniec życzę, a raczej proszę, by Chione na święta zesłała nam wszystkim piękny, puszysty śnieg!
Wesołych!

46 komentarzy:

  1. Informuję, że przeczytałam. W najbliższym czasie pojawi się tutaj komentarz. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Płacze, łzy mi ciurkiem lecą po policzkach.
    Początek, rozwiniecie, koniec i piosenka wszystko idealne!
    Rosae i jej związek z Henrym współczuje jej że nie mogą pokazać wszystkim jak się kochają.
    Nadine ,ten fragment sprawił, że miałam łzy w oczach.
    A kayth naprawdę ją podziwiam pozwolić osobie którą kochamy odejść to jedna z najcieższych rzeczy.
    Końcówka uwolniła potok łez.
    Scar wkurzył mnie, tak że miałam ochote wywalić laptopa przez okno, ale po części go rozumiem, ale tylko po części xd
    Co moge dodać jesteś wspaniała! dużo weny i nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę udało mi się wzbudzić w Tobie takie emocje? Bardzo się z tego cieszę (:
      Rosie i Henry z pewnością nie mają łatwo, podobnie jak Nadine. Kayth musiała podjąć bardzo ciężką decyzję i sama niestety nie wie, czy słuszną.
      Scar w zasadzie nie miał wyboru... Przykra (przynajmniej dla Kayth) prawda jest taka, że zawsze, gdy przyjdzie mu wybierać między nią, a Anne, wybierze tą drugą.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Aż stanęły mi łzy na końcu. To takie smutne ;c
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, naprawdę. Bo zapowiada się naprawdę epicko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział będzie z pewnością zaskakujący :) Sama się nie mogę go doczekać!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. "Ani przez kolejne dwadzieścia lat"
    Kobieto tym zdaniem praktycznie mnie załamałaś.
    I ja mam czekać do 2 stycznia na rozdział! Nie!!! Ja nie wytrzymam! Ale wiem, że na siłę kiepsko się pisze rozdziały. Więc jak będzie taka konieczność to do tego drugiego poczekam.
    Rozdział jest wspaniały. Scar... Kayth... Julian... Nadine... Anne... Persefona... no kurde słów mi brak!
    Wspaniale piszesz, mówiłam Ci to już mnóstwo razy, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Zdaje mi się, że chyba jestem uzależniona od Twojego bloga.
    Piękny, wzruszający rozdział (akurat nie w moim przypadku, gdyż ja nie posiadam kanalików łzowych Znaczy się wzruszyłam się, ale bez możliwości łez)
    Bogowie... Scar... jaki on był słodki w tym rozdziale *.* z wyjątkiem tej końcówki. Noo... Scar... mogło być tak pięknie.
    Ale w sumie trochę rozumiem Kayth. Choć nie wiem czy ja bym mogła się na to zdobyć... Raczej nie...
    Persefona wie gdzie jest Anne... hm....
    Dobra niestety kończę ten nieskładny i bezsensowny komentarz (bo ja sensownych pisać nie potrafię)
    o i dziękuję za życzenia :* Tobie też wszystkiego najlepszego (nie posiadam niestety(powtórzenie ale co tam) zdolności pisania kreatywnych życzeń.) Więc duuużo weny, wolnego czasu, powodzenia w szkole, booogatego Mikołaja i czekolady chyba, że nie lubisz... to nie wiem... żelków życzę :3
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się napisać następny rozdział do 2 stycznia... Bo inaczej chyba nie wytrzymasz :D Ale nie martw się, jest mała szansa, że rozdział pojawi się jeszcze w tym roku.
      Bardzo się cieszę, że Ci się podobało! Cieszę się, że jesteś i komentujesz, naprawdę cenię Twoje komentarze (: No i bardzo je lubię, bo zawsze mi słodzisz!
      Tak, Scar umie wszystko popsuć. Kayth podjęła ciężką decyzję, ale spójrzmy prawdzie w oczy - gdyby ona jej nie podjęła, Scar by to zrobił. A to całkowicie złamałoby jej serce.
      Śliczne życzenia! Czekoladę ubóstwiam, za to żelki niespecjalnie :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Jakoś może i wytrzymam. Ale łatwo nie będzie ;)
      Cieszę się, że lubisz moje komentarze bez ładu i składu. I zawsze słodzę, bo mówię prawdę. Jestem za każdym razem oczarowana Twoim talentem i jak to czytam uświadamiam sobie, jaka ze mnie marna "pisarka" w porównaniu do Ciebie :*
      Scar zawsze wszystko popsuje... ehhh...
      Tak te życzenia są naprawdę kreatywne. tak...
      Czekolady nie da się chyba nie kochać :3
      Nie ma za co :*

      Usuń
    3. Choć nie sądzę, że jestem bardzo dobrą pisarką, pisałam od wieku 10 lat. Ćwiczyłam, ćwiczyłam i ćwiczyłam :) Według mnie talent to tylko 1/4 sukcesu, resztą jest praca, więc tak naprawdę każdy może tworzyć piękne historie, wystarczy chcieć (:

      Usuń
    4. Wiem, że wystarczy chcieć, ale talent to też jednak coś. No i praca... Ale dla tego można się poświęcić.
      Piszesz od wieku 10 lat? Ja tak samo :) Tylko Ty masz jeszcze trzy (albo cztery) lat więcej pracy niż ja i piszesz naprawdę wspaniale *.*

      Usuń
    5. No widzisz, ty też będziesz! Już piszesz zgrabnie, z humorem :) Jeszcze trochę pracy nad opisami, itp. i będzie cudownie. Jak na 13(?) lat piszesz naprawdę świetnie!

      Usuń
    6. tak 13 :)
      Dziękuje bardzo! Nie sądziłam, że czytasz mojego bloga! Jest to dla mnie niezłe zaskoczenie.
      Jeszcze raz dzięki :) będę się szkolić

      Usuń
  5. Cudowny rozdział. Mam tylko nadzieję, że nie planujesz rozdzielić Kayth i Scara, bo tego bym chyba nie zniosła. No i ta Anne... Ciężki orzech do zgryzienia.
    Czekam na kolejny rozdział:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie już ich rozdzieliłam na 20 lat :) Czy rozdzielę ich na stałe? Nie mogę tego zdradzić, ale po dwudziestoletniej rozłące ich "związek" znów nabierze tempa.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  6. Jestem :D Nareszcie oderwałam się (prawie) od natłoku sprawdzianów i mam czas żeby skomentować. Takie osiągnięcie :)
    To zacznę od absolutnie najważniejszego. Od trzech rozdziałów (nie jestem pewna czy nie więcej) nie było Cutiego :( Myślałam, że go pokażesz, kiedy Kayth wróci do Hadesu. Me serce ciąży z nadmiaru smutku.
    A teraz co do rozdziału. Świetny. Dużo się w nim działo i był taaki długi ^^ (choć może to być tylko moje wrażenie wynikające z tego, że właśnie dużo się w nim działo). Podoba mi się odnowiony wątek Nadine. Już o niej przycichło a tu takie bum. No i nie zostało jej dużo czasu i będzie coraz bardziej szaleć. Ciekawie. Tylko jeśli dojdzie do apogeum jej psychozy to chyba nie chodziło o to, że umrze, prawda? Może bardzo, bardzo oszałeć... :> fajny potencjał jest w tym wątku. I ten moment, kiedy Kayth zamiast jej pomóc słuchała o Anne – super. Właściwie jej ciekawość była dla niej jak hamulec. Myślę, że Julian pomógł Nadine dlatego, że uważał jej zachowanie za bełkot, inaczej trochę by się to przedłużyło, zanim ktoś by się skapnął, że trzeba jej pomóc. Biedna Kayth. Z jednej strony chce poznać prawdę o Anne, a Nadine jest bardzo dobrym sposobem, a z drugiej to takie niemoralne.
    A ja jestem ciekawa o czym Persefona tak często i namiętnie rozmawia z Platonem. Chyba jestem głodna czegoś o tej rewolucji, bo jak na razie wydaje się jakaś taka odległa nierealna. No i chętnie bym posłuchała co w tej sprawie knują ;). Widzę, że postać Rosae nabiera charakteru. Wcześniej była trochę nijaka, ale czekam co z niej wyniknie.
    Kayth skończyła czytać dziennik... łał, Parę ciekawych informacji tam było. Nie przypuszczałam, że Anne próbowała się tylko na chwilę wyrwać. I to, że Kayth musiała czytać dziennik nie tak, jak sama chciała, ale najprawdopodobniej ktoś. To by znaczyło, że jest czymś w rodzaju narzędzia w czyichś rękach.... ^_^ jej
    Ooo, więc mamy antagonistkę? Kochana Persefono, nie zepsuj tego pięknego tytułu. Aaach, teraz jest okropnie, że ona wie gdzie jest Anne, a ja nie -,- nawet się wróciłam do prologu. A tam nic. Tyle tylko, że jest jeszcze jedno pytanie. W jaki sposób Anne przegrała? Persefona dostała ten list, ale jak tamtej nie było, tak nie ma. Chodziło pewnie o to, że ona chciała wrócić. Tylko po co by jej to było? >.< Dużo myślenia.
    O, mam teorię, tyle, że do czegoś innego. Więc Kayth była czyimś narzędziem ––> ten ktoś wpuścił ją na Pola Elizejskie robiąc coś z krukiem (nie jestem pewna czy to był kruk, w każdym razie z tym ptakiem-wykrywaczem kłamstw) ––> Platon wiedział o planach Anne ––> Persefona wiedziała o kłamstwie Kayth ––> zrobił to Platon i powiedział Persefonie, jako, że jest z nią w bliskich stosunkach ––> jeśli to nie Platon, to ktoś kogo zna (może i nie, ale to by mi popsuło teorię ;p) ––> Platon ma fajnych znajomych, jest dobrze ustawiony i odegra jeszcze pewną rolę ––> będzie Cutie TADA! dobra, ja już przestanę szerlokować i złożę Ci życzenia przy okazji wspominając, że grzecznie podziękuję za takie poczucie humoru, jakie ma Scar. To tradycyjnie dużo prezentów (lub kasy na dużo prezentów), pachnącej choinki, aby jedzenie świąteczne w magiczny sposób straciło wszystkie swoje kalorie i szczęścia, bo nie wiem co jeszcze napisać.
    Ach, następny rozdział przeskoczy o 20 lat... Super, lubię się tak odkrywać nowe sytuacje. :)
    Czekam z niecierpliwością ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie było Cutiego i mi samej jest smutno z tego powodu :'( Wierz lub nie, ale po prostu o nim zapomniałam. Przypomniało mi się dopiero jak już napisałam ten rozdział. Ale w następnym będzie na pewno!
      Rozdział rzeczywiście był długi, prawie 10 stron w wordzie. Wątek Nadine rzeczywiście się ciekawie rozwinął i mam nadzieję, że uda mi się go pokierować tak, jak zamierzam. Powinnam go zakończyć (to brzmi, jakby Na miała umrzeć...) za jakieś 3 rozdziały.
      Na razie nie mogłam całkowicie zacząć rewolucji, gdyż planuję zrobić ten przeskok czasowy. Myślę, że rewolucja zacznie się z momentem powrotu Scara do Hadesu (:
      Kayth rzeczywiście jest narzędziem w czyichś rękach, trafnie to podsumowałaś. Pytanie tylko, w czyich i dlaczego?
      Anne chciała wrócić, ponieważ, jak pisała w dzienniku, to pałac jest jej domem. Musiała się dostać na Ziemię, by dokonać zemsty na Henrym oraz dotrzeć do Elizabeth. Zawsze jednak chciała wrócić. Niestety nie udało jej się to.
      Czyli Twoją teorią jest, że Platon wpuścił Kayth na Pola Elizejskie, tak? I że Kayth jest narzędziem w jego rękach? Ciekawe, ciekawe. Oczywiście, jak zwykle, będę irytująca i powiem, że nie mogę nic zdradzić :p Zamierzam jednak ten wątek wyjaśnić w najbliższych rozdziałach i wtedy się dowiesz, czy teoria była słuszna :D Na marginesie, cieszę się, że masz teorię! To znaczy, że bardzo uważnie czytasz (:
      Cutie będzie, obiecuję! I też ci śle moc życzeń!
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. PS. Miałam trochę wolnego czasu i dodałam Cutiego do sceny nad jeziorem (: Aż mi się go żal zrobiło, że o nim zapomniałam!

      Usuń
    3. Ooo, jest moje słoneczko ^^ oczywiście przeczytałam jeszcze raz tą scenkę.
      Nie mówię, że to na pewno Platon, choć go nie wykluczam, tylko raczej, że jest w to głęboko zamieszany.
      Hm... zaczynam współczuć Anne. Mam nadzieję, że to nic dziwnego.
      Oo, zmieniłaś avka! Stwierdzam, że fajny ;)

      Usuń
    4. Powiem tak: Jeśli Persefona jest w coś zamieszana to Platon również :D
      Teraz mam jeszcze innego avka, ale też z Elsą. Ten pozostanie ze mną na dłużej (:

      Usuń
  7. Kurczę blade, po raz pierwszy nie wiem co napisać. :)
    Dużo się zadziało w tym rozdziale. Rzeczywiście czas w Hadesie dziwnie płynie. Osiemdziesiąt lat czytać jedną książkę? Ciekawy pomysł z tym, że ktoś mógł sterować jej czytaniem. A jeśli tak, to kto?
    Mam kolejną teorię co do Katyh, ale pewnie za jakiś rozdział lub dwa ją obalisz. :D
    Ciekawe czy Rosae mądrze postąpiła pozostając bezstronna.
    Za końcówkę cię uwielbiam. :)
    Strasznie dużo tajemnic się narobiło. Nie mogę się doczekać aż wszystko się wyjaśni.
    Pozdrawiam i również życzę Wesołych Świąt.
    [pat-czyli-ognistowlosa]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wywołałam w Tobie takie emocje!
      Rzeczywiście dużo się działo. Kto decydował o tym, kiedy Kayth będzie czytała dziennik, okaże się za kilka rozdziałów. Zdradź teorię, uwielbiam ich słuchać! :D
      Czy Rosae dobrze zrobiła... niekoniecznie. Jednak planuję, by nie na długo pozostała bezstronną.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  8. Wesołych Świąt! Obecnie na studiach kolokwia, zerówki itd i nie mam kompletnie czasu nic czytać, ale idą święta i idzie WOLNE, więc mam nadzieję wszystko pięknie zadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem brak czasu, wierz mi! Aż się nie mogę doczekać tych 3 tygodni wolnego.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  9. Wesołych Świąt! Życzenia, które zamieściłaś na końcu, cudowne! Ta zapowiadana 20 letnia nieco mnie przeraża. Pocieszające jest to, że wskazówki w zegarach biegną w Hadesie nieco inaczej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czas w Hadesie nie równa się temu ziemskiemu, więc nie należy tego odbierać jako jakiejś wielkiej przerwy (: W końcu oni mają całą wieczność do przeżycia.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Grrr... Naprawdę szczerze nie znoszę Anne! Mimo iż nie pojawiła się w opowiadaniu osobiście, to za każdym razem gdy jest o niej mowa dzieje się coś złego: biedna Nadina, która jest przeze mnie bardzo lubiana, musi cierpieć przez te ataki, Scar zaczyna wariować z braku wieści o byłej miłości, Kayth straciła przez nią szansę na uczucie, a Persefona znalazła sposób by dziewczynę szantażować. A wszystko ma ścisły związek z tą przeklętą Anne. I choćbym chciała powiedzieć na jej temat coś dobrego, bądź znaleźć jakikolwiek powód by zacząć ją znosić - nie umiem. Mam nadzieję, że spotkały ją najgorsze kary, bo namieszała okropnie!

    Żal mi Scara i żal mi Kayth. Jej, dlatego, że nic się ostatnio nie układa po jej myśli. Najpierw facet, do którego coś poczuła pokazał, że nigdy nie zapomni o byłej (a to naprawdę upokarzające), a potem jeszcze bezlitosny szantaż Persefony. Nie dziwię się, że podjęła taką decyzję i nie pisnęła słówka. Chyba każdy by tak zrobił. Ale Scar jest chyba w jeszcze gorszej sytuacji. To uczucie do Anne go zabija, nie potrafi już normalnie myśleć. Miałam nadzieję, że po tych słowach skierowanych do Kayth, coś się zmieni między nimi, ale najwidoczniej jest jeszcze za wcześnie. Szkoda mi ich, bo pasują do siebie, a nie mogą się zejść...
    A rozdział boski! Tyle akcji, że czytałam z zapartym tchem;D
    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne zdecydowanie kreowałam na złą bohaterkę, dlatego cieszę się, że mi się udało. Rzeczywiście, trudno ją lubić. W sumie nic dobrego nigdy nie zrobiła. Nic dziwnego, że Scar ją kocha - pasują do siebie.
      Kayth nie miała wyboru, musiała zachować milczenie. Gdyby zdradziła, że Persefona wie, gdzie jest Anne, zostałaby prawdopodobnie zesłana do Tartaru. Niestety w Hadesie panują rządy autorytarne. Kayth byłaby gotowa spędzić wieczność w Tartarze, ale walcząc o sprawę dużo większą, niż sprawa Anne.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  11. Ja osobiście zlinczuje i nie będę żałować.
    Możesz mi wierzyć.
    Te pożegnanie Scara i Kayth aż miałam łzy w oczach.
    Normalnie to było piękne
    I kurczę jaką tajemnicę ukrywa Kayth?
    Do tej pory podejrzewałam iż ona jest Anne, ale teraz?
    Kurczę sama nie wiem
    Co jest w niej takiego mrocznego?
    Osobiście również przyznam iż nie znoszę Persefony.
    Nie wiem jak mogła się tak zachować względem własngeo syna.
    W końcu Scar nic nie zawinił.
    Mam jednak nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy.
    Dwadzieścia lat to szmat czasu ale wierzę w nich mocno;)
    i ja również wesołych świąt życzę i udanego sylwestra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zakończeniem udało mi się wzbudzić w Tobie takie emocje!
      Kayth skrywa dużo tajemnic i sama o tym nie wie ;) W końcu nie pamięta nic ze swojego ziemskiego życia.
      Persefonę trudno lubić, więc się nie dziwię. Królowa nie znosiła Anne, dlatego całkowicie odpowiada jej sytuacja, jaka panuje teraz - że Anne zniknęła.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  12. to takie cholernie smutne. To zakończenie. Myślę,że Scar mógłby pokochać i może w jakiś spoób kochał Kayth, ale nadal żyje miłością do wspomnienia Ann. Ciekawe, czy będzie ją nadal kochał, gdy ją spotka, bo z pewnością nie jest tą samą kobietą. Tak sobei myślę,że Kayth nie opowinna była wcześniej porozmawiać z P. o tym, co wie o zniknięciu Ann... albo jakoś spóbować skonaktować się z Hekate. H.nnajwyrazniej gra na kilka forntów, mówię np.o tym,że uczyła magię Persefopny. Ach, Persefona tutaj chyba ostatecznie spowodowała, że jej nie polubię. Zachowała się właściwie w swoim stylu, ale jakże okrutnie... Choć spodziewałam się,że może to właśnie ona więzi Ann. nawet przez chwilę miałam wrażenie, że może Kayth jest Anne i na tym polega to całe więzienie i cała tajemnica, ale chyba jednak nie. aczkolwiek myslę,że Kaythj znała Anne w swoim ziemskim życiu i mam nadizeję,że dowie się niedługo więcej o własnej przeszłosci, o tym, kto jest jej ojcem i w ogóle. w tym rozdziale zzdziwiło mnie nieco,że najwyuraźniej Scar nie porzomawiał z siostrą o jej ukocjhanym, tylko chciał ją przekabacić na własną stronę - tzn. na tę trzecią w tje wojnie... Włąsnie, co z wojną? aż przez dwadzieścia lat ma być jeszcze względny pokój? bo chyba nie przeskoczysz w opisie czegoś aż tak ważneg? inna jwestia, że Persefona chyba będie mega wkurzona na syna, ze odszedł w takim momencie. ale cóż, sama jest temu winna, Boże, jaka onajest straszna.. doprawdy. nie spodziewałam się,że nie będzie wojny w tym rozdziale, szczerze mówiąc, ale uważam, że byl genialnie genialny. Wzbudził we mnie wiele emocji - a właśnie, co oni zrobili z Nadine? dwadzieścia lat to może mało na standardy Hadesu, ale hello, mieli nie pozwolić jej zwariować? więc..? Mam nadzieje,że nie zapomnisz o żadnym z wątków. no i chcę,żeby Zlatan coś powiedział w następnym rzodziale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Scar i Kayth mieli więcej czasu, pewnie by się w sobie zakochali. Miłość... nie wiem. Nie, jeśli Scar nadal nie wiedziałby, co z Anne. Jej widmo nadal stałoby pomiędzy nimi, więc może to i dobrze, że Scar wyjechał jej szukać.
      Kayth porozmawia z Platonem, nie martw się o to :D Zrobi mu awanturę. Z Hekate się raczej nie skonfrontuje, bo woli jej unikać.
      Kayth niedługo dowie się wszystkiego o swojej przeszłości, choć nic z tych wiadomości się jej nie spodoba. No może oprócz jednej...
      Nie przeskoczę wojny. Na razie, jak sama mówisz, będzie panował względny pokój, z drobnymi tylko potyczkami. Wraz z powrotem Scara do Podziemia akcja nabierze tempa.
      Persefona nie ma się co złościć na Scara. Jakby nie była aż tak okrutna, powiedziałaby mu, gdzie jest Anne.
      Właśnie tego się boję, że zapomnę o którymś z wątków. Sprawę Nadine jednak rozwinę i o niej akurat nie zapomnę :D
      Cutie będzie bardzo cute w następnym rozdziale!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Przeczytałam rozdział :). W sumie dobrze, że będzie przeskok, choć zastanawiam się, co takiego robił Scar, że aż tyle czasu go nie było. Rzeczywiście musi nadal mu bardzo zależeć na Anne, skoro tak jej szuka, ale zastanawia mnie, czy kiedyś się dowiemy, gdzie ona się podziewa. Po tym odcinku mam wrażenie, że Persefona wie o wiele więcej, ale z jakichś powodów zachowuje to dla siebie, i nie chce podzielić się informacjami nawet z własnym synem, a co dopiero z jakąś obcą kobietą, jedną z wielu dusz mieszkających w pałacu. Ale sprytnie ją podeszła, grożąc, że może wyjawić jej tajemnicę. Naprawdę zastanawia mnie ten wątek, podobnie jak nadal ciekawi mnie ten motyw szykującej się wojny i podziału stron.
    Zastanawiają mnie też ataki Nadine. Dzieją się one od czasu ucieczki Anne? Ciekawe, czemu teraz nagle się nasiliły i wszyscy uważają, że kobiecie nie zostało wiele czasu (aczkolwiek, to i tak dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że ona już przecież jest martwa; często zdajesz się zapominać, że piszesz o duchach ^^). Swoją drogą, mam wrażenie, że Julian chyba coś do niej czuje.
    Sformułowanie "Pojedyncza łza" troszkę trąci kiczem, ale rozdział ogólnie czytało mi się całkiem dobrze. Wybacz, że komentarz taki krótki, ale nie mam ostatnio weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, gdzie jest Anne, dowiemy się za jakieś... hm, 4 rozdziały. Przynajmniej tak przewiduję.
      Persefona rzeczywiście bardzo dużo wie. Jako Bogini Podziemia, wie o wszystkim, co się w nim dzieje. W takim razie pytanie, czy wie o Henrym i Rosae... ;)
      Wiem, wiem, rzeczywiście często zapominam, że piszę o duchach :( Ale tutaj chodzi o to, że Nadine może całkowicie oszaleć, nie umrzeć. Teraz ma napady raz na jakiś czas, a wkrótce może żyć tylko tymi napadami.
      Czy Julian czuje coś do Nadine? Z pewnością ;) Ale na razie nie zamierzam tego przeistaczać w coś większego, bo zaplanowałam dla niego inną przyszłość.
      Mi się podoba nazwa rozdziału, tym bardziej, że jest powtórzona na jego końcu :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. https://www.youtube.com/watch?v=gwheGlNrDEk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi Ci o to, że dziewczyna ukradła mi filmik, to nie ukradła. Ona jest jego autorką i pozwoliła mi go zamieścić na swoim koncie na potrzeby opowiadania :) Aczkolwiek i tak już go nie mam, bo stwierdziłam, że inny (też nie mojej produkcji, nie umiem robić filmików) jest lepszy :D
      Wesołych świąt!

      Usuń
  15. ja uważam że ten z carmen jest lepszy ;) :D bardzo dobrze piosenka i w ogólne cały filmik oddaje jej życie, styl bycia.(takie skrócony jej żywot) i są bardzo fajne wstawki np "My boy! No! No! No!" aż miałam ciarki pierwszy raz to oglądając i słuchając. (nawet teraz :P) WESOŁYCH ŚWIĄT WZAJEMNIE! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile ludzi, tyle opinii. Mi się w zasadzie podoba większość filmików o Anne (oglądałam ich bardzo dużo), bo po prostu ją lubię (: Moim zdaniem oba filmiki oddają jej charakter, a ten drugi nawet lepiej, bo jest przedstawiona z wielu punktów widzenia (żona, matka, ofiara). "My boy, no, no, no" jest też w drugim filmiku, z tego co pamiętam :D

      Usuń
  16. To jest najgorsze opowiadanie, jakie dane mi było czytać. Albo inaczej. Jesteś najgorszą autorką, jaka może pisać opowiadanie. Jak, do jasnej ciasnej, popielatej, mogłaś zrobić coś takiego?! Jak mogłaś sprawić, by W TAKIM MOMENCIE Momos przypomniał sobie o Anne i wypowiedział jej imię?! Co wtedy Kayth musiała czuć?! Kurde, powiem tak. Z doświadczenia wiem, że jak przypomina się facetowi jego byłą i to jeszcze taką, którą bardzo, bardzo mocno kochał, a stracił, nie jest dobrze. To tak cholernie boli, kiedy uświadamiasz sobie, że tak naprawdę nie wiesz, czy on kocha/jest zainteresowany Tobą ze względu na to, co sobą reprezentujesz, na Twoją duszę i charakter, czy tylko dlatego, że przypominasz mu jego utraconą miłość. To boli i to bardzo. W zasadzie mogę Ci powiedzieć coś. Ostatnio bardzo wiele się u mnie pozmieniało. Co prawda i tak jest tragicznie, bo i tak nic się nie poukładało, ale pojawił się ktoś w moim życiu, kto wiele dla mnie znaczy, tak myślę. I tą sytuacją, w której prawie udało się związać Kayth ze Scarem, przypomniałaś mi właśnie moją sytuację. Za to mam ochotę Cię zlinczować! Ale jednocześnie uśmiechnęłam się delikatnie, bo w zasadzie skąd możemy wiedzieć, że właśnie nie o to chodziło? Żeby Kayth trafiła na Scara i przypominała wyglądem jego utraconą miłość, bo tylko taka osoba może sprawić, by Momos w końcu szczęście odnalazł?
    Ha, wiem, bujdy, bujdy.! Ogólnie, to ja dalej wychodzę z założenia, że Kayth to Anne, więc nie dam sobie wmówić nic innego, do czasu, aż to opowiadanie się nie zakończy tak już całkowicie. Zbyt wiele podobieństw jest między tymi postaciami. A w dodatku ostatnie słowa Kayth, która się powiesiła, za bardzo przypominają te, które napisała Anne w swym dzienniku. No, chcąc, nie chcąc, one są bardzo podobne. A że zarówno Kayth, jak i Hekate potrafią używać magii, jakoś nie zdziwiłoby mnie, gdyby razem sprawiły, że Anne zapomniała o sobie i swoim dawnym ja. Zresztą, uważam, że w tym rozdziale Kora powiedziała już za dużo. Dlaczego Kayth wybrała takie nazwisko. Myślę, że to logiczne, że ona i Anne to jedna i ta sama osoba, aczkolwiek moja logika nie jest jak teksty Magika. Chociaż bardzo się staram, nic z niej nie wynika. ;) Więc mogę się mylić!
    Scar, oczywiście, niezawodny ze swymi tekstami. ;D Aż miło było znów poczytać o nim. I zauważyłam, że zjawia się coraz częściej, a ja to kocham.! Co do Hermesa. Hmm.. Wydawał mi się jakiś przygaszony, wymęczony, jak nie Hermio. :( Viator, którego znałam, to na pewno nie jest ten bóg. Nie jest AŻ TAK pewny siebie i zadufany w sobie, tak mi się wydaje. Może to dlatego, że sytuacja nie pozwoliła mu na wiele? Kurcze, sama nie wiem. Ale coś wydaje mi się, że on tutaj był jeszcze bardzo, bardzo udręczony. Szkoda swoją drogą, że tak piękna przyjaźń, jaka łączyła go ze Scarem, została zniszczona przez Anne. (Swoją drogą to też mi przypomina moją sytuację, z tym, że to ja mogłam odsunąć się od bliskich)
    I Henry. O la Boga. Coś Ty zrobiła! Przez cały ten czas był pod nosem, a Kayth o tym nie wiedziała? Nie rozumiem tego. Czasami los płata nam straszne figle. Ale zachowanie Scara godne pożałowania. Mógł oszczędzić Kayth wiele trudu, a zamiast tego zachował się jak zwyczajny cham.
    Czemu ja lecę na chamów? Nie wiem. Chyba to Ty jesteś temu winna -.- Tacy bad boys, wkurzający i irytujący, a jednak tacy kochani i w ogóle przystojni i ja Cię kręcę, jak ja za Scarem tęskniłam ^^


    Życzenia! Dziękuję za życzenia ^^
    Ja także życzę Ci samych zalet i wad typu umiejętności używania sarkazmu i ironii, żeby móc gasić tępe społeczeństwo, uważające, że jest najmądrzejsze ^^ Dużo, dużo szczęścia! Radosnych świąt w przewspaniałej atmosferze kochającej rodziny i ogólnie bliskich Ci osób! Oraz bardzo dobrego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że jesteś! Teraz czekam, aż znów ruszy Projekt: Rozpruwacz :D
      Przykro mi, że moment z dwóch rozdziałów wstecz tak na ciebie wpłynął. Ja tworzę fikcję i nie mam pojęcia, co bym zrobiła, gdybym była na miejscu Kayth, a widzę, że ty miałaś taką sytuację i szczerze współczuję. Jednak jeśli to jakoś pomoże, to on naprawdę nie chciał jej skrzywdzić. To imię mu się po prostu wymsknęło, bo Kayth przypomina mu Anne. Anne, którą kocha nad życie i w zasadzie skoro Kayth mu ją przypomina, to na pewno coś znaczy.
      Mam nadzieję, że wszystko się u ciebie ułoży!
      Co do teorii, że Kayth to Anne, jak zwykle trzymam buzię na kłódkę. Jednak za kilka (4/5) rozdziałów wyjaśni się, co się stało z Anne. Persefonie w zasadzie chodziło o ironię, jaką jest nazwisko Kayth. Candid znaczy szczera, a Kayth ma wiele pozytywnych cech, jednak szczerość do nich nie należy.
      Akcja rozgrywa się na początku XX wieku, czyli 100 lat przed wydarzeniami z Zaplątanych. Hermes wtedy był całkowicie inny. Całe dnie harował, a nigdy nie usłyszał zwykłego dziękuję. Nic dziwnego, że był tak przygaszony. Dodatkowo lubię myśleć, że to Beatrice również wniosła trochę światła w jego życie. Z nią naprawdę trudno się nudzić.
      Mojry rzeczywiście mają czarny humor. Sprawa z Henrym to potwierdza.
      Gdy Kayth pytała Scara o Henry'ego ten zapierał się, że nie miał pojęcia, iż chłopak był na Polach Elizejskich. Kobieta mu nie uwierzyła, ale to nie znaczy, że kłamał. Henry powiedział, że przyszli po niego ludzie Scara, a nie sam Scar. A gdyby to nie byli ludzie Scara, a może... Rosae? ;) Księżniczka Podziemia też ma swoje wpływy i wydobycie z Erebu swej utraconej miłości mogło nie stanowić dla niej wielkiego wyzwania. Wkrótce wyjaśnię to w rozdziale.
      Ślicznie dziękuję za życzenia i bardzo się cieszę z tego, że wróciłaś! Mam nadzieję, że wszystko się ułoży! :*

      Usuń
  17. Tragizm związku Rose i Henry'ego jest naprawdę przygnębiający, jednak cały czas zastanawiam się co by było gdyby Rodzice Rose dowiedzieli się o ich uczuciach. Nie życzę im źle, ale takie myśli czasem błąkają się po moim umyśle. Naprawdę współczuję Nadine. Dziwię się, że od początku twojej historii jeszcze nie zwariowała. Ta męka jest po prostu potworna. Ktoś nieźle spartaczył robotę i jak zakładam, Na zostanie od tego uwolniona dopiero wtedy gdy my-czytelnicy będziemy mogli naprawdę dowiedzieć się, co stało się z Anne. Popieram Rose, że nie chce przystąpić do żadnej z wojennych stron, ale boję się, że ta decyzja będzie opłakana w skutkach. Nie wiem czemu mam co do tego złe przeczucie. (Swoją drogą gdzie stał Hades, kiedy Mojry rozdawały rozsądek i rozum? Wciąż nie rozumiem jego decyzji. Jest bogiem, ma prawo przebywać, gdzie tylko chce, a w dodatku jakby tego nie brać rządzi całym światem umarłych. To chyba nie tak źle, prawda. Chyba najwyraźniej wyprzedza go jego własna ambicja)
    Cholera Platon, musiałeś powiedzieć, że ta rodzina już nie istnieje? Za każdym razem mam idiotyczną nadzieję, że ich rodzinny spór zostanie zażegnany, a on tak tymi słowami wbija nóż w serce. Z drugiej strony taka prawda. Oni już nie są razem :( Czy jestem jedyną osobą która pragnie ich jako szczęśliwej rodzinki?
    Ostatni wpis Anne zostawił mi wiele pytań. Czy Anne wróciła do Krainy Hadesa i Persefona coś jej zrobiła, czy może bogini jedynie wie gdzie ona się znajduje? Drugą rzeczą jest ten zwrot do Hekate. Bogini pomogła jej uciec, czy łączy je jakąś bliższa więź? (Znając mnie coś mi mogło umknąć) nie mniej jednak Persefona jest normalnie genialną postacią. To jak się zachowuje, jej chłód. Nie wiem ja ją uwielbiam. No i ten jej "sposób przekonywania". I sarkazmy!
    Swoją drogą nie wiem czemu rozbawił mnie moment:
    " – Jestem córką Hekate...Persefona uniosła brwi.
    – A ja córką Demeter."
    Persefona jest najlepsza. (Aha obrażam się na Hekate, za to, że nauczyła Persefonę magii - skandal normalnie ;P)
    Co do Scara. Każdego zabolałyby jego słowa, szczególnie, że po jednym zdaniu sam sobie zaprzeczył. Myślę, że dla niego samego byłoby lepiej, gdyby odpuścił sobie Anne, ale wiem, że jego miłość do niej jest silniejsza niż rozsądek.
    No więc Scar znika na 20lat? Ciekawe czy po tym czasie będzie wiedział więcej...
    Piękne życzenia świąteczne. Ja nie jestem dobra w te klocki więc ograniczę się do tego, że tobie również życzę wesołych świąt... No i żeby wena cię nie opuszczała ;)
    Pozdrawiam i do następnego ;*
    Aha, u mnie, w Toruniu, śniegu nie ma.
    (Chione, przybywaj! Proszę!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Hades i Persefona wiedzieli o związku Rosae i Henry'ego, nie wynikłoby z tego nic dobrego, zapewniam. Persefona zniosłaby taką rewelację na pewno lepiej, niż Hades, o czym niestety w końcu się przekonacie :(
      Nadine nie będzie miała łatwo w kilku kolejnych rozdziałach. Nie zdradzę, jak rozwinie się jej historia, ale mam nadzieję, że was zaskoczę.
      Hades od dawna (w sumie od ponad 2tys. lat [było o tym w mitologii]) pragnie przejęcia Olimpu. Masz rację, jego ambicja go wyprzedza.
      Niestety wątpię, by Scar, Rosae, Persefona i Hades jeszcze kiedykolwiek się dogadali. A gdy Hades dowie się o trzeciej stronie wojny... już całkowicie przestaną być rodziną. Będą wrogami.
      Bardzo się cieszę, że podoba Ci się moja kreacja Persefony! Z pewnością różni się ona od tej mitologicznej, ale stwierdziłam, że po tylu latach w Hadesie Persefona z pewnością nie pozostała słodką dziewczyną.
      Na razie nie wyjawiałam nic o więzi Anne i Hekate, jednak taka rzeczywiście istniała. Niedługo to wyjaśnię :)
      Pomyślałam, że wypadałoby przypomnieć o relacji Demeter i Kory, skoro w sumie nigdy nic o tym nie mówiłam, a jakby nie patrzeć, Demeter była ważną częścią mitu o Demeter i Korze :D
      Scar po 20 latach niestety nie będzie wiedział wiele więcej. Jednak niecały ten czas poświęci na poszukiwania Anne - będzie również chciał znaleźć sojuszników trzeciej strony.
      W Częstochowie też nie ma śniegu :( Chyba Chione znowu ma problemy ze swoimi mocami.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  18. Jestem!
    Masakrycznie spóźniona, ale jestem! Już nawet nie będę się tłumaczyć, tylko przejdę od razu do komentowania, bo jestem strasznie rozemocjonowana tym rozdziałem. No, i załamana końcówką. ;(
    Matko, jak ja nienawidzę Anne. Przez jej zemsty i podstępy, skrzywdziła Scara. Tak strasznie, że po jej odejściu, biedak nie potrafi pokochać innej kobiety, tak jak kochał ją. Myślę, że Momos czuje coś do Kayth, ale to nie jest to uczucie, jakim darzy Anne. Ych. A żeby ją pokręciło. -.-
    O, robisz przeskok. :D Osobiście uważam, że takie przeskoki są czasami potrzebne. Zawsze lepiej coś pominąć niż zanudzać nieważnymi wydarzeniami przez kilka rozdziałów.
    Tylko zastanawia mnie, co z tą wojną? Co się zdarzy przez te dwadzieścią lat? Dojdzie do tych bitew, czy Hades odpuści? Ych, za dużo tych pytań. Cały czas nasuwają mi się następne. Ty to jednak masz talent do dręczenia nas takimi niedopowiedzeniami! Można oszaleć z ciekawości! (I tak Cię kocham za to opowiadanie. :3)
    Persefono, Ty dzi(e)wko!
    Jak możesz odstawiać takie rzeczy?! Ty przez te wszystkie lata wiedziałaś, gdzie jest Anne i mimo to nie położyłaś kresu udręce syna? A ja zawsze myślałam, że córka bogini natury jest miła i...łagodna. -.-
    Żenua. Jesteś okropna, Persefono. A na Hadesa to cały czas nadajesz.
    Uch, zbulwersowałam się. :<
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i żeby... żeby Persefonę też pokręciło, o!
    Pozdrawiam. ;*
    PS. Chione się nad nami zlitowała i sypnęła śniegiem! :D

    OdpowiedzUsuń
  19. No... Wesołych Świąt!
    Chce już wolne :(
    A tak powracając do rozdziału. Posłuchaj. Ten rozdział był genialny i chyba w końcu mogę śmiało dać 10\10.
    Wszystko, co tu się działo, było idealne. Nawet wyjaśniłaś część, która mnie tak intrygowała, czyli dlaczego Kayth czytała ten głupi dziennik taki szmat czasu - a raczej zalążek wyjaśnień ;)
    Pierwsze sceny były takie sobie, ale niezła była część z Nadine i Scarem. On już naprawdę przesadza w tych poszukiwaniach Ann. To się robi chore i to nie jest miłość, tylko szaleństwo i mnie to przeraża!
    Jednak nic nie przebije ostatniego wpisu i tego, że Persefona więzi Ann. Uważam, że to był genialny fragment, nie spodziewałam się tego (sądziłam, że może Hades maczał w tym palce, ale nie!). I tutaj daję punkt Persefonie, że tak się przygotowała. Ja lubię takie tajemnice, zabiegi, które później mają jakiś sens. Uważam, że Kayth jest w potrzasku, ale zachowuje się cholernie samolubnie. Ona nie powinna być w tym miejscu (chyba). Wiem, że zachowuje się jak człowiek, ale... No... Na pewno zgadzam się z tym, że nie powinna pokazywać tego dziennika Momosowi. Stwierdzam jednoznacznie. On jest chory!
    10\10! I... Jezu... Zostało mi kilka rozdziałów do tego, co już napisałaś i chyba tylko 10 do końca tego opowiadania... Matko boska! Ale mówię. Cholernie zachęciłaś mnie do napisania opowiadania, które trzymam w sobie od lat (o bogach greckich mam na myśli ;) ). Naprawdę będę musiała to napisać, dlatego... Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałem życzenia i brakło w nich nawiązania do Henrego i Hadesa ;-) - Lubię się czasami czepić szczegółów.

    Szkoda mi głównej bohaterki, ale za to niezmiernie ciekawi mnie co ukrywa. No i Nadine - niechże ona się wyleczy z tych szaleńczych napadów.

    I jest smoczuś kochany, śpiewający dla odmiany. Zastanawia mnei czy jego śpiewanie to też przykład: "być sobie król być sobie król i być sobie też też królewna" hehe.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej,
    biedna Nandaine, ech chciałabym aby byli razem, oddała mu dziennik...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.