sobota, 11 października 2014

Rozdział XV. Królowa śniegu

[muzyka]

Scar

Dwudziestowieczny Londyn tonął w śniegu, tworząc z zazwyczaj szarego miasta istne arcydzieło. Biel otulała wszystkie kamieniczki i uliczki, a nawet wracających z pracy ludzi. Kupcy zamykali stosika, nie chcąc ani chwili dłużej zmagać się ze spadającymi płatkami. Wszyscy przechodnie mieli na twarzach wyraz irytacji i otulali się ciaśniej płaszczami. Niektórzy chowali głowy pod kapturami, inni osłaniali dłońmi oczy, w ten sposób chroniąc się przed deszczem bieli. Na ich tle wyróżniała się stojąca pośrodku ulicy Kayth. Odziana w czerwoną szatę kobieta odchyliła głowę do tyłu i przymknęła oczy, rozkoszując się błądzącym po jej ciele zimnie. W ciągu kilku minut śnieg zdążył okryć jej wysokie buty, a na policzki wstąpiły spowodowane chłodem rumieńce. I choć temperatura jej ciała znacznie się ochłodziła, temperatura jej serca się podniosła. Na bladych ustach wykwitł z początku lekki, lecz z każdą chwilą poszerzający się uśmiech.
Byłam umarła od wielu lat, a dopiero z powrotem na ziemi czuję się jak w niebie – szepnęła, nie otwierając oczu. Nikt jej nie słyszał, podobnie jak nikt jej nie widział. Kobieta, tak samo jak sto lat temu, była niewidzialna. Nikt żywy nie mógł zobaczyć ducha, a właśnie nim była. Wyjątek stanowił ciemnowłosy mężczyzna.
– Może po powrocie do Hadesu powinienem cię wysłać do Tartaru. Są tam tereny, w których temperatura jest jeszcze niższa, niż tutaj. Spodobałoby ci się - powiedział Scar ze znużeniem. Zapiął kurtkę pod samą szyję, żałując, że nie założył czegoś cieplejszego. - Jestem pewien, że gdzieś tu grasuje Chione.
– Bogini Śniegu?
– Nie, Bogini Niewiedzy – wywrócił oczami. - Żyjesz w mitologicznym świecie, Key. Mogłabyś się wreszcie nauczyć rozróżniać bogów.
– Nie moja wina, że mnożycie się jak króliki.
– Przepraszam, możesz powtórzyć? - pstryknął palcami. - Czy przymarzły ci usta?
Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, doszło go jednak jedynie pełne złości Mph.
– Że też nie wpadłem wcześniej na to, by cię uciszyć... Miałbym taki spokój w pociągu!
– Mphhh!
Pola Elizejskie znajdowały się pod Wezuwiuszem, co znaczyło, że by dostać się do Londynu, musieli pokonać drogę tysięcy kilometrów. Najpierw spędzili kilkanaście godzin w pociągu, a następnie przez pięć godzin dogryzali sobie na statku, na którym termin zimno nabierał całkiem nowego znaczenia. Choć Scar mógłby przeskoczyć z Pompei do Londynu w ciągu kilku sekund, Kayth nie miała takiej możliwości. Mógłby kazać jej jechać samej, w tym czasie rozrywkowo spędzając czas w jednym z wielu bogato urządzonych pensjonatów, nie mógł niestety ryzykować jej zguby. Jej strata nie byłaby szczególnie bolesna, strata dziennika jednak i owszem. Powinien się cieszyć, że udało mu się ją przekonać do pozostawienia smoka w pałacu. Poskutkował jednak dopiero argument, że Cutie, jako istota magiczna, nie istniałby w prawdziwym świecie. Jakie to szczęście, że na Ziemi nie było Zilantów! Nie wyobrażał sobie spędzenia z tym duetem nawet godziny. Sam nie wiedział, które więcej mówiło - Kayth, czy Cutie.
Poczuł, że kobieta starała się przezwyciężyć jego zaklęcie. Uniósł brew, zaskoczony. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że była tak potężna. Skąd umiała tak dobrze posługiwać się magią? Czary bogów często były nie do złamania nawet dla innych nieśmiertelnych, nie mówiąc już o herosach. Wiedział, że gdyby sam nie opuścił zaklęcia, zdołałaby je złamać w ciągu następnych kilku minut. Nie chcąc jej dawać powodów do naigrawań, sam ją od niego uwolnił. Patrzył na nią jednak z większą czujnością, niż zazwyczaj. 
– Jak nauczyłaś się czarów? - spytał podejrzliwie.
– Jak nauczyłeś się być takim bufonem? - warknęła, odzyskując głos. - Czytałeś „Jak sprawić, by kobieta cię znienawidziła”?
– Jest coś takiego? - odparł z nadzieją, myśląc o mieszkających w pałacu natrętnych damach, które za wszelką cenę chciały przyciągnąć jego uwagę. - Chętnie bym to przeczytał.
– Nie martw się, i bez tego sobie świetnie radzisz.
Skręcili w boczną uliczkę, a ich nogi z każdym krokiem grzęzły w śniegu. Na zewnątrz było coraz mniej ludzi. Wszyscy siedzieli w domach, słuchając radia i grzejąc się w blasku kominków. Scar nie wiedział, dokąd zmierzali. Nie wiedział nawet, dlaczego byli w Londynie. Kayth poprosiła go, by przed odwiedzeniem Hever zatrzymali się w stolicy, a on zgodził się, głównie z tego powodu, że sam nie chciał prędko wracać do Hadesu. Domyślał się, że kobieta tęskniła za metropolią, jednak w ciągu ich kilkugodzinnego już pobytu, nie wyraziła chęci zobaczenia żadnego szczególnego miejsca. Skończyło się na tym, że błąkali się po przykrytych śniegiem ulicach bez celu. Otaczała ich cisza, która zupełnie nie pasowała do zazwyczaj zatłoczonego miasta. Scar poczuł klimat Londynu dopiero z chwilą, w której weszli do gospody, pragnąc się ogrzać. Znajdujący się w piwnicy jednej z kamienic bar gościł wielu spragnionych plotek i zabawy ludzi. Kayth znalazła im miejsce w tylnej części pomieszczenia, w której było nieco ciszej, niż przy wejściu. Scar przysiadł na drewnianym krześle, przeglądając obfite w alkohol menu. Nagle uniósł głowę i spojrzał na Kayth z szerokim uśmiechem.
– O nie – jęknęła. - Znam tę minę. Co znowu wymyśliłeś?
Zanim kobieta przybyła do Hadesu, przez dwieście lat błąkała się po Ziemi jako duch, czyli była niewidzialna. Znaczyło to, że była taka również teraz, z powrotem w Londynie. Nikt z żywych nie mógł zobaczyć umarłego. Reguła ta niestety nie dotyczyła bogów.
– Pomyślałem, że mogłabyś nam przynieść coś do picia. – Z jej stanu musiały wynikać jakieś korzyści. Mężczyzna mówił półgębkiem, nie chcąc ściągnąć na siebie zaciekawionych spojrzeń. Londyn był miastem postępowym, ale rozmawianie z samym sobą jeszcze nie weszło w modę.
– Masz na myśli ukraść? - uniosła brwi – Mieszkasz w ogromnym pałacu, a nie stać cię na piwo?
– W kupowaniu nie ma zabawy – wytłumaczył, jednak wiedział, że przegrał tę bitwę. Była zbyt dobra i uczciwa, by podjąć tę grę. Z westchnieniem wstał od stołu, by po chwili wrócić z dwoma grzańcami.
– Myślisz, że unosząca się w powietrzu szklanka nikogo nie zdziwi? - spytała sceptycznie, przyglądając się trunkowi. Usłyszał w jej głosie również nutę smutku, która dowodziła tego, że była nieszczęśliwa. Choć uważał, że dzięki byciu niewidzialną robiła przysługę całej ludzkości, musiał przyznać, że był to przykry los.
– Możesz mi usiąść na kolanach, a ja cię napoję. Wtedy będzie wyglądać, jakbym to ja pił – zaproponował, a widząc jej powątpiewające spojrzenie, dodał: - Albo możesz nie robić z tego cyrku i sama się napić. Jeśli ktokolwiek zobaczy latającą szklankę, będzie myślał, że alkohol uderzył mu do głowy.
Po chwili wahania skorzystała z jego rady. Nikt w najmniejszym stopniu nie zwracał na nich uwagi, wszyscy byli zbyt pochłonięci rozmowami w gronie znajomych. Choć przy barze parę kobiet rzucało mu tęskne spojrzenia, nie posłał żadnej nawet uśmiechu, co musiało je skutecznie odstraszyć.
Zaklaskał cicho, chcąc wyrazić pochwałę, a jednocześnie nie przyciągnąć niczyjej uwagi.
– Jestem z ciebie dumny – wywrócił oczami.
– Naprawdę? Czym sobie na to zasłużyłam? - rozległ się za nim wesoły głos. - Czy mogę do pana dołączyć? Jest pan pewien, ze wypije pan dwa piwa? Może mogę pomóc w tym trudnym zadaniu?
Około trzydziestoletnia kobieta dosiadła się do ich stolika, nawet nie czekając na zaproszenie. Ku rozczarowaniu Scara nie usiadła na krześle, które zajmowała Kayth. Kobieta natomiast dostrzegła swą szansę na odpłacenie się za wszystkie przykrości, których przez niego doznała. Przechyliła się na krześle i zaczęła mu dmuchać w twarz, wiedząc, że nie mógł nic zrobić, by ją powstrzymać. Musiał zachowywać się tak, jakby jej tam nie było, jeśli nie chciał, by kobieta, która do niego dołączyła, uznała go za wariata.
Jego twarz wykrzywił grymas złości, jednak jego głos zabrzmiał nad wyraz spokojnie:
– Po prostu, jestem dumny z ludzi. Radujmy się i takie tam – wytłumaczył. Kayth, widząc że dmuchaniem wiele nie osiągnie, wstała i zaczęła go łaskotać po szyi. Przybliżył ramię do policzka, utrudniając jej dostęp i jednocześnie wyglądając, jakby złapał go skurcz. Zaczęła na przemian łaskotać przeciwne strony jego szyi, sprawiając, że wyglądał jakby tańczył bardzo pokręcony taniec.
Trzydziestolatka przyglądała mu się ze zdumieniem.
– Coś panu dolega? - spytała uprzejmie.
– Nie, to po prostu... - Kayth przybliżyła palec do jego ust, na co kłapnął zębami. - Przeklęte muchy! Nie chcą zostawić mnie w spokoju.
– Może więc powinieneś się umyć – wyszeptała mu Kayth do ucha i unosząc jego rękę, uderzyła nią w jego głowę. Siedząca naprzeciwko kobieta wykrztusiła kilka słów pożegnalnych i czym prędzej czmychnęła jak najdalej od szalonego klienta. Córka Hekate uśmiechnęła się szeroko. - Zemsta jest słodka.
Usiadła z powrotem na krześle, zanosząc się śmiechem. Nie mogła się powstrzymać, widząc jego minę.
– Przypomnij mi, dlaczego cię jeszcze nie zabiłem?
– Za późno, już jestem martwa.
– Faktycznie. Ale to znaczy, że mam wieczność na torturowanie cię – wstał od stołu i powiedział do niej cicho: - Chodź za mną do łazienki. Sprawię, byś była widzialna. Ty i niewidzialność to niebezpieczny duet.
Przestała się śmiać.
– Umiesz tak zrobić?! Dlaczego nie uczyniłeś tego wcześniej?
Wzruszył ramionami.
– Miałem nadzieję, że załatwisz nam darmowe piwo.
Przez następną godzinę spacerowali po zaśnieżonych uliczkach Londynu, oglądając wystawy sklepów i obserwując, jak miasto zmieniło się od czasu ich ostatniej wizyty. Kayth była już widzialna i każdy przechodzeń mógł zobaczyć jej pełne fascynacji i radości spojrzenie. Była jak małe dziecko, które dopiero poznaje świat. 
Scar nie podzielała jej radości. Ostatni raz był w Londynie prawie trzysta lat temu, niedługo po odejściu Anne. Od tamtego czasu miasto diametralnie się zmieniło, choć nie był w stanie powiedzieć, czy na lepsze. I choć wybudowano pełno nowych budynków, on dalej miał w pamięci, jak wyglądało dawniej. Wszędzie, gdzie spojrzał, widział Anne. Wyobrażał sobie, jak chodziła tymi uliczkami w otoczeniu straży, George'a i Mary. Nierozłączne rodzeństwo, które spotkał tak smutny koniec. Wyobrażał sobie jej perlisty śmiech, jej pewny siebie chód. Był pewien, że gdziekolwiek się pojawiła, wszystkie głowy odwracały się ku niej - nie przez to, że była królową. Ona po prostu miała w sobie magnetyzm. 
Przez mroźną pogodę na ulicach nie było wielu ludzi, aczkolwiek przed oczami widział codzienny gwar i tłok, które zapamiętał. W oddali, pomiędzy kamienicami, zobaczył zarys Hyde Parku, który od 1637 roku stał się miejscem publicznym, a nie terenem polowań która. Zamknął oczy i choć starał się temu zapobiec, zalały go wspomnienia.

Było mroźne popołudnie roku 1539. Śnieg zasypał cały Londyn, obdarzając dzieci mnóstwem zabawy, starszych natomiast zachęcając do zostania w ciepłym domu. W sklepach i kawiarniach był mały ruch, tak niepodobny do ciągle zabieganego miasta. Ulice były puste i tylko nieraz można było wpaść na staruszka w stanie upojenia alkoholowego, bądź obciążoną zakupami służącą, której żadna pogoda nie była straszna. Hyde Park był cichy i spokojny, wolny od śpiewu ptaków i śladu jakichkolwiek zwierząt, które kryły się przed zimą w swych norach. Jego alejki były niemal puste, jeśli nie liczyć dwójki ludzi, spacerujących po nich, trzymając się za ręce. Scar doskonale pamiętał, jak wyglądała w tamtym dniu. Miała na sobie białą szatę, przez którą zlewała się z otoczeniem. Na głowę miała zarzucony kaptur, chroniący ją zarówno przed zimnem, jak i ciekawskimi spojrzeniami nielicznych przechodniów. Spod płaszcza wyglądały ciemnobrązowe, sięgające piersi loki. Na ukrytych w cieniu ustach błąkał się pełen smutku uśmiech.
– Henry by umarł, gdyby mnie teraz zobaczył – odezwała się, po czym rozejrzała, jakby pragnęła, by nagle się przy nich pojawił.
– Gdyby tylko był na tyle blisko, by cię teraz zobaczyć, sam bym dopilnował, by umarł – odparł Scar i przyciągnął ją do siebie bliżej, zamykając w uścisku.
– Nie. Chcę, by umarł na moich warunkach – wyszeptała tak cicho, że nie był pewien, czy się nie przesłyszał. Podniosła głowę, by na niego spojrzeć, przez co zsunął jej się kaptur. Chciał go poprawić, jednak powstrzymała go pocałunkiem. Jej wargi były nadzwyczaj ciepłe, stanowiąc kontrast dla wszystkiego, co go otaczało. Po kilkunastu sekundach odsunęła się i uśmiechnęła, ukazując dołki w policzkach. Wyglądała tak... niegroźnie. - Wiesz, jak dużo dla mnie znaczy to, że mnie tu zabrałeś, prawda?
– Nie za bardzo... - Przejechał palcem po ustach. - Mogłabyś mi to pokazać ponownie?
Roześmiała się i pocałowała go. Ich uszu dobiegła cicha, pełna pasji melodia, dochodząca z pobliskiej kawiarni. Widział, jak jej oczy się zaświeciły. Taniec był jej żywiołem To, że znajdowali się w parku pośrodku zimy stanowiło jedynie ciekawy dodatek, nie przeszkodę. Scar skłonił się i wyciągnął rękę:
– Czy zechciałaby pani zatańczyć, panno Boleyn?
– Z największą przyjemnością, panie... - zakryła dłonią usta. - Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie wiem, jak masz na nazwisko.
– Tak potężne osoby jak ja nie potrzebują nazwiska – puścił do niej oko. - Ale możemy przyjąć, że brzmi ono Admiribalis.
– Admiribalis, co? - Dała mu kuksańca w bok. - A co powiesz na Stultus?
- Momos Stultus - wypowiedział, chcąc sprawdzić brzmienie tego połączenia. - Niestety nie pasuje. Myślę, że zostaniemy przy Admiribalis.
Uwielbiał, że rozumiała jego żarty, nawet te z wyższej półki. Mimo że urodziła się w rodzinie kupieckiej i nie odebrała nigdy wykształcenia godnego królowej, była inteligentna i wszechstronna. Znała kilka języków, w tym łacinę, dzięki czemu mogła zrozumieć „boskie żarciki”. Bogowie, często liczący sobie kilka tysięcy lat, najchętniej korzystali bowiem właśnie z tego języka, a potyczki słowne były częstym gościem w ich życiu.
Melodia trwała i trwała, tak samo jak ich taniec. Poruszali się w rytm muzyki, obejmując mocno i tym samym ocieplając nawzajem swoje ciała. Zarówno Scar, jak i Anne mieli w pamięci ich pierwszy taniec - moment, w którym wytworzyła się między nimi więź. Anne położyła mu głowę na ramieniu i przymknęła oczy.
– Chciałabym, by to trwało wiecznie.
– Myślę, że w końcu rozbolałyby nas nogi.
Zaśmiała się cicho.
– Nie taniec, tylko my. Nasze szczęście.
– Jeśli tylko się nie pozabijamy, będzie ono trwać dzień dłużej, niż wieczność.
– Chciałabym – powtórzyła, a w jej głosie rozbrzmiała nuta, która mu się nie spodobała. Anne brzmiała, jakby wiedziała o czymś, o czym on nie miał pojęcia. Powinien był zwrócić na to uwagę, jednak wydawało mu się wtedy, że nic nie było w stanie zburzyć ich idealnego świata.
Puścił ją i schylił się, by ulepić ze śniegu kulę. Gdy obracał ją w dłoniach, na jego usta wpłynął złośliwy uśmiech.
– Momosie – odezwała się, cofając i unosząc ręce w górę. - Nawet o tym nie myśl. Już bez tego jest mi zimno.
– Naprawdę jest ci zimno z tak gorącym bogiem jak ja? - spytał dramatycznie. - Zraniłaś mnie, Anne. A wiesz, co robię ludziom, którzy mnie ranią? Karzę ich.
Rzucił w nią śnieżką, trafiając w brzuch. Schyliła się szybko i również rzuciła w niego kulą, która odbiła się od jego nogi. Wkrótce ich płaszcze zrobiły się cłakiem białe. Kiedy ostatnia śnieżka Scara dosięgnęła jej loków, uniosła ręce.
– Poddaję się! Ogłaszam kapitulację!
– Tak szybko? - naigrawał się, choć sam również był zmęczony.
Kiedy zobaczyła, że zaczął się do niej zbliżać, chciała uciec, jednak był szybszy. Zamknął ją w uścisku, przytulając do swego mokrego płaszcza. Chciała się wyrwać, ale trzymał ją mocno, upewniając się, by oboje ponieśli w tej wojnie takie same straty.
– Jesteś niemożliwy! - zawołała, gdy ją wreszcie puścił. Jej płaszcz był jeszcze bielszy i bardziej mokry, niż chwilę wcześniej. - Naprawdę nie wiem, co w tobie widzę.
– Szansę na stanie się królową Podziemia? - podsunął, puszczając jej oko. - Musisz również przyznać, że jestem przystojny.
– Fakt, twój wygląd wynagradza pustkę w głowie – westchnęła, a na jej ustach zatańczył lekki uśmiech. Jej nastroje zmieniały się tak szybko, że trudno było za nią nadążyć. Zaczęła zmierzać w kierunku wyjścia z parku.- Chodź, mamy jeszcze odwiedzić Elizabeth. Jak myślisz, jaka ona jest?
– To proste  odparł, chwytając ją za rękę.  Bystra, zabawna, magnetyczna. Nieco uszczypliwa, ale również troskliwa w stosunku do najbliższych. No i piękna. Niemal tak piękna, jak jej matka.
Uniosła głowę, by na niego spojrzeć. Nie wiedział, czy jej szkliste spojrzenie było spowodowane zimnym wiatrem, czy wzruszeniem. Dostał jednak odpowiedź, gdy stanęła na palcach, by dać mu pełnego miłości całusa. Nic nie powiedziała, bo nie musiała. Wiedział.
Nie wiedział jednak, że w tym samym momencie, w którym w pełni zdała sobie sprawę ze swoich uczuć względem niego, zdała sobie sprawę również z czegoś jeszcze. Zauważyła bowiem, jak wielkim on darzył ją uczuciem. Tak wielka miłość znaczyła, że był skłonny zrobić wszystko, o co by go tylko poprosiła. Mogła nim niesamowicie łatwo manipulować. I zrobiła to, choć złamało jej to serce.

– Scar? - Kayth pstryknęła palcami przed jego oczami. - Słyszysz mnie?
– Niestety – westchnął, otrząsając się ze wspomnień. W Londynie wszystko przypominało mu o Anne i o tym, co stracił. O jego dawnym życiu, o człowieku, którym był. Od dawna zadawał sobie pytanie, czy to strata Anne zamieniła go w nieczułego drania, czy to Anne go w niego przeistoczyła.
Spojrzał na Kayth, która obejmowała się ciasno ramionami. Dopiero teraz zauważył, że w ciągu ostatnich kilku minut temperatura jeszcze bardziej spadła. Kobieta zaszczękała zębami, jednocześnie z fascynacją obserwując spadające z nieba płatki śniegu.
– Zaczął sypać śnieg – zauważyła inteligentnie. Nie dziwiła go jej reakcja, bowiem wiedział, że widziała tak obfite opady śniegu po raz pierwszy od niemal wieku. On również dawno nie widział takiej zamieci. Na jej usta wypłynął rozmarzony uśmiech. - Pięknie to wygląda, prawda?
– Może wejdziemy do jakiegoś sklepu? - odpowiedział. - Jesteś taka słodka, że w zetknięciu ze śniegiem możesz się rozpuścić.
Rzuciła mu długie spojrzenie.
– Ty za to nie masz się o co martwić, w końcu jesteś z kamienia – odparła słodko, jednak ugodowo podążyła za nim w stronę najbliższego budynku.
Weszli do zakurzonego pomieszczenia, w którym czuć było charakterystyczny dla starych mebli zapach. W powietrzu unosił się pył, który świadczył o tym, że sklep był opuszczony. Stały w nim tylko stół, komoda i cztery krzesła, wszystkie wyglądające równie żałośnie. Na regale stało kilkanaście świec, niektóre nowe, a niektóre wypalone do połowy. Scarowi nie podobało się to miejsce, jednak jego zdecydowanym atutem było to, że było w nim dużo cieplej, niż na dworze. Choć był bogiem i nie mógł zamarznąć, niska temperatura nie była jego przyjacielem.
– Dlaczego ten sklep był otwarty? - zakłóciła ciszę Kayth, rozglądając się po odpychającym pomieszczeniu. - Nie powinien być wystawiony na sprzedaż? Widać, że od dawna nikt do niego nie zaglądał.
– I tu się mylisz – dobiegł ich z rogu pokoju cichy głos. Kayth wydała z siebie zduszony okrzyk, a Scar uniósł brwi z zaciekawieniem.
Na starym fotelu, którego wcześniej nie zauważył przez wygryziony przez mole parawan, siedziała stara kobieta, wpatrująca się w nich beznamiętnie. Mężczyzna nie mógł się oprzeć wrażeniu, iż spędziła bez ruchu wiele czasu, bowiem zdawała się być równie zakurzona, co otaczające ich meble. Miał również niewytłumaczalne wrażenie, że ją znał. Podniosła się z trudem, a jej kości strzeliły nieprzyjemnie. Zgarbiona poczłapała w stronę komody i zaczęła szperać w jednej z szuflad. Scar i Kayth wymienili spojrzenia.
– Najmocniej panią przepraszamy! Nie wiedzieliśmy, że sklep jest dalej... czynny – wytłumaczyła szybko kobieta.
Staruszka obróciła głowę w ich stronę, lecz wyraz jej twarzy pozostał niewzruszony.
– Skoro już tu jesteście i zakłócacie mój spokój, równie dobrze mogę wam powróżyć.
– Naprawdę nie trzeba, możemy wyjść...
– Sza, dziewczyno! - przerwała ostro. - Jak powiedziałam, tak będzie. Jesteście moimi pierwszymi gośćmi od kilku miesięcy, więc nie dam wam odejść, zanim nie powiem wam, co was czeka.
– To zdumiewające, że nikt tu nie zagląda... – mruknął Scar do siebie.
Właściwie nie widział powodu, by wychodzić. Staruszka nie była zbyt miła, ale był ciekaw, co mogło wyniknąć z jej czarów. Nie spieszyło mu się również na dwór, gdzie temperatura osiągnęła trzydzieści stopni poniżej zera.
Kobieta wyciągnęła z szafki karty i zapaliła kadzidło, z którego wydobywał się specyficzny, drażniący zapach. Następnie poczłapała w ich kierunku i opadła na krzesło. Pomarszczonymi dłońmi wskazała im, by zrobili to samo.
– Daj mi rękę – zażądała od Kayth, która zacisnęła usta w wąską kreskę. Mężczyzna widział, że gotowała się w środku. Nie była osobą, która lubiła, gdy ktoś jej mówił, co ma robić. Z niechęcią wymalowaną na twarzy podała jej swoją dłoń. Staruszka chwyciła ją i obejrzała uważnie.
– Bardzo krótka linia życia – mruknęła, bardziej do siebie, niż do Kayth. Uniosła wzrok. - Linia urwana w połowie, co znaczy, że życie zakończyło się wcześnie, jednak nie z twojej winy. Co my tu jeszcze mamy... Długa linia pomyślności, co znaczy, że lubisz pomagać innym i to ci się kiedyś opłaci. Linia losu jest przerwana, co jest rzadkim zjawiskiem. Oznacza to, że czeka cię wiele dużych zmian. Och! Ciekawa linia serca. Bardzo ciekawa, muszę powiedzieć. Żyję tyle lat, a jeszcze nigdy takiej nie widziałam. Jest zarówno podwójna, przerwana, jak i zakończona trójzębem. Czeka cię niesamowicie trudne życie miłosne. Twoje serce będzie należeć do dwóch mężczyzn, których będziesz kochać równie mocno. Do końca zostanie jednak z tobą tylko jeden z nich, bowiem druga linia jest przerwana. Trójząb oznacza, że spotkasz na swej drodze osobę, która będzie ci szczególnie bliska. Trójzęby są niesamowicie rzadkie, ponieważ niewiele ludzi odnajduje na świecie swe prawdziwe drugie połowy. Ty taką znajdziesz.
– To... cóż, bardzo się cieszę z tego powodu – odparła Kayth, która sprawiała wrażenie równie rozbawionej, co Scar. Oboje ani przez chwilę nie wierzyli, że kobieta naprawdę znała tajniki magii. Powtarzała jedynie stare jak świat formułki.
Następnie staruszka rozsypała na stole karty i kazała kobiecie wybrać trzy z nich. Kiedy córka Hekate to uczyniła, wróżbitka zmrużyła oczy, jakby próbowała poskładać pewne fakty w całość. Zamknęła powieki i biorąc głęboki wdech, powtórzyła cicho:
– Ciekawe, bardzo ciekawe - Wyglądała, jakby wpadła w trans. Oczy poruszały się pod jej powiekami. - Umarłaś bardzo młodo, jednak twoje życie naprawdę rozpoczęło się po śmierci. Oddasz swoje serce niewłaściwej osobie, choć to tę właściwą będziesz za taką postrzegać. Najbardziej w świecie boisz się, że żyjąc życiem autorki dziennika, sama się nią staniesz. Czeka cię wiele trudnych wyborów i nie wszystkie z nich będą słuszne - Po jej słowach zapadła cisza, której ani Kayth, ani Scar nie wiedzieli, jak przerwać. Może mylili się co do niej i kobieta nie była wyłącznie naciągaczką. Otworzyła oczy i zwróciła się w stronę boga: - A pan nie chce poznać swej przyszłości?
– Niestety nie wierzę w takie rzeczy.
– Nie wierzy pan w magię?
– Och, w magię wierzę – zaśmiał się. - Jakże mógłbym nie wierzyć, skoro spotykam się z nią na co dzień. Nie wierzę jednak, że pani magię posiada.
Uprzejmy uśmiech zniknął z jej ust. Pochyliła się do przodu, patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
- A może powinieneś, Momosie.
Scar zerwał się z krzesła, Kayth natomiast siedziała osłupiała. Mężczyzna patrzył na staruszkę z mieszaniną nieufności, zainteresowania i gniewu. Kobieta, którą wcześniej wziął na oszustkę, najwidoczniej nią była, ale w inny sposób, niż myślał.
– Kim jesteś? - warknął.
Kiedy staruszka na niego popatrzyła, na jej usta wpłynął leniwy uśmiech.
– Jestem Pytia... - odrzekła tajemniczo. - Choć większość ludzi zna mnie jako Wyrocznię Delficką.
– Wyrocznia Delficka? - wykrzyknęła Kayth. - Ty jeszcze żyjesz?
Kobieta spiorunowała ją wzorkiem, a podczas wstawania od stołu jej kości zatrzeszczały.
– Nie musisz mi przypominać, że jestem stara - pociągnęła nosem. - Kiedyś byłam piękna...
– Skoro jesteś wyrocznia Delficką, nie powinnaś być... - Scar uciął, a gdy staruszka popatrzyła na niego pustym wzrokiem, dodał z roztargnieniem: - No wiesz, w Delfach? 
– A ty nie powinieneś być w Hadesie? – odcięła się. – Jeśli spędza się tysiąclecia w jednym miejscu, może się ono zrobić nużące. Potrzebowałam zmiany. Przyznam, że przyszliście do mnie dużo później, niż zakładałam... Miałam wizję, którą muszę się z wami podzielić.
Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, ponieważ usłyszeli dziwny odgłos dochodzący od strony drzwi wejściowych. Wzrok całej trójki powędrował ku oknie, które w ciągu kilku sekund zdążyła pokryć gruba warstwa lodu. W pomieszczeniu diametralnie spadła temperatura i mężczyzna mógł przysiąc, że zrobiło się zimniej, niż na dworze. Z każdym oddechem z jego ust wydobywała się para, a nieliczne meble w pomieszczeniu zaczęły zamarzać.
Drzwi sklepu otworzyły się z impetem i stanęła w nich kobieta, której Scar nie spodziewał się zobaczyć. Miała na sobie białą suknię, która wyglądała jak utkana z tysiąca płatków śniegu. Wykończona była grubym futrem, które również pełniło funkcję szala. Jednak to nie jej ubiór najbardziej przyciągał uwagę, a jej twarz. Miała porcelanową cerę, na której odznaczały się tylko dwa kolorowe punkty – lodowo-niebieskie oczy. Sięgające pleców proste włosy były tak jasne, że niemal białe. Wokół niej wirował śnieg, do którego była tak przyzwyczajona, że nawet nie zwracała na niego uwagi. Scar widział ją tylko raz w życiu, jednak wywarła ona na nim tak wielkie wrażenie, że niemożliwym było, by był w stanie ją zapomnieć. Chione była Boginią Śniegu i zarazem jedną z najniebezpieczniejszych członkiń rodziny olimpijskiej. Bał się jej każdy bóg, z wyjątkiem Heliosa. On jeden byłby w stanie roztopić lód, który by wyczarowała. Jeśli kobieta chciałaby zamrozić jakiegokolwiek innego boga, z pewnością by się jej to udało. Taki osobnik nigdy by nie umarł, jednak tkwiłby zamieniony w rzeźbę lodową. Scar lubił lód, jednak niekoniecznie chciał w nim spędzić resztę wieczności.
– Kayth – polecił mężczyzna przez zaciśnięte zęby.  Stań za mną.
Chione popatrzyła na niego z zaskoczeniem, po czym zwróciła się do równie zdziwionej kobiety:
– Nie chcę ci zrobić krzywdy – rzekła uspokajająco, jakby zdziwiona myślą, że ktokolwiek mógł wysnuć taki wniosek. Wyciągnęła w jej stronę rękę. - Jestem Chione.
Po upływie kilku sekund cofnęła dłoń i zaśmiała się ze smutkiem.
– Cóż, lepiej mnie nie dotykaj... Nieraz zapominam, że jestem chodzącą Syberią.
– Czego chcesz? - warknął mężczyzna, a na karcące spojrzenie Kayth, dodał: - Ja nieraz zapominam, że powinienem być uprzejmy.
Bogini popatrzyła na niego z ledwie skrywanym smutkiem. Jej niebieskie oczy przywodziły na myśl zamarzły ocean, symbol umarłej nadziei. Przysiadła na fotelu, który wraz z jej dotykiem zamienił się w lodowy tron. Scar dopiero teraz zauważył, że nie było już z nimi Pytii. Stara czarownica musiała się zmyć, gdy tylko wyczuła zagrożenie. Teraz miał się już nie dowiedzieć, co chciała im przekazać.
– Chciałam jedynie porozmawiać. Nie musisz być taki zimny.
– Zimno to raczej twoja specjalność – uśmiechnął się cierpko.
– Może i władam lodem, ale to ty i inni bogowie macie nim skute serca – odparła cicho. Zwróciła ku niemu wzrok i wyszeptała: - Gdy tylko usłyszałam, że jesteś w Londynie, wiedziałam, że muszę cię odnaleźć. Domyślam się, że wiesz, po co. Przyszłam cię błagać, Momosie. Przyszłam błagać, byś uwolnił moje dzieci. Dam ci wszystko, zrobię wszystko, tylko je uwolnij.
Ach, więc o to chodziło. Mógł się tego domyślić. Wzniósł oczy ku niebu.
– Zazwyczaj jestem skory do negocjacji, jednak nie ma niczego, co mogłabyś mi zaoferować... może oprócz zamienienia Key w rzeźbę lodową, ale i to nie jest warte swej ceny – westchnął ciężko, jakby naprawdę trudno było mu podejmować taką decyzję. - Przecież wiesz, Chione, że nie mogę uwolnić twych dzieci. Otrzymałem rozkaz od Zeusa. To nie mnie powinnaś błagać, a jego.
W pomieszczeniu zrobiło się jeszcze chłodniej, niż wcześniej. Scar od pewnego czasu nie czuł palców u stóp, a teraz zaczynało mu znikać czucie również w dłoniach. Włożył je głęboko do kieszeni, jednak było to na nic, gdy stało się naprzeciwko wściekłej Bogini Śniegu. W zasadzie trudno było stwierdzić, czy była zła. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć, niemal jakby sama straciła w niej czucie.
Do dyskusji wtrąciła się Kayth, która starała się nie szczękać zębami:
– Scar przetrzymuje twoje dzieci?
– Zapomniałam, że zmieniłeś imię – uśmiechnęła się do niego smutno. - Scar. Pasuje, nawet bardzo. Przypomina drapieżnika, którym bez wątpienia jesteś. Widzisz, Kayth, Scar od lat trzyma moje najulubieńsze dzieci w Tartarze. Mówiąc dokładniej, w najbardziej upalnej części Tartaru. Lód i ogień to, jak sama wiesz, nie jest dobre połączenie.
Kayth zwróciła ku mężczyźnie zszokowane spojrzenie. Z jej twarzy odpłynęły wszelkie kolory, ale było to raczej spowodowane zimnem, niż złością.
– Dlaczego je przetrzymujesz?
– Właśnie, Chione, dlaczego? - zawtórował, patrząc na boginię z niechęcią. - Pochwal się, czym rozzłościłaś Zeusa, a nie rób ze mnie od razu złego bohatera.
Bogini milczała, więc kontynuował:
– Kilkanaście lat temu na zebraniu Olimpijskim droga Chione otwarcie zagroziła Zeusowi. Powiedziała, że nie nadaje się on do władzy i powinien uważać, gdyż w każdej chwili ktoś może mu ją odebrać. Zeus, który nie jest całkiem głupi, kazał mi stworzyć zabezpieczenie w postaci korpusu paziów - uprzedzając pytania, tak, Gromowładny ma słabość do Macedonii - czyli zrobienia z dzieci Chione jeńców, co ma powstrzymać ją przed próbami odebrania mu władzy.
Z ust bogini wydobył się zimny, niczym powietrze ich otaczające, śmiech. Słychać w nim było również rozpacz.
– Nigdy nie chciałam przejąć Olimpu! Spójrz na mnie, co ja mogę?! Nie mam żadnych przyjaciół, żadnych sojuszników. Wszyscy boją się do mnie zbliżyć! - Wzięła kilka głębokich oddechów, by się uspokoić. - Myślisz, że chciałabym zarządzać całym światem? Ledwie radzę sobie z Alaską, na którą mnie zesłaliście. Powiedziałam Zeusowi jedynie to, co my wszyscy myślimy. Przyznaj, Momosie, czy nigdy nie miałeś mu ochoty wygarnąć, jak złym jest władcą?
– Miałem, ale tego nie robię. Wiesz dlaczego? Bo nie chcę zostać zesłany na Alaskę.
– Pogodzę się z Alaską, ale nie mogę się pogodzić z cierpieniem moich dzieci. Błagam cię, Momosie, Scar, czy jakkolwiek się teraz nazywasz... Błagam, pomóż im – kiedy pokręcił głową, bogini zwróciła zrozpaczone spojrzenie ku Kayth. - Córko Hekate... Wierzę, że wiesz, co to miłość matczyna. Błagam, nie pozwól cierpieć moim synom i córkom.
– M-mam p-pomysł, ale nie mogę... m-mówić – odezwała się kobieta słabo. Scar popatrzył na nią po raz pierwszy od kilku minut, a jego serce stanęło. Kobieta była niemal tak blada, jak Bogini Śniegu. Szczękała zębami i otulała się szczelnie ramionami, jednak to nie pomagało. Zamarzała na ich oczach.
Scar doskoczył do niej w jednej chwili i założył jej na ramiona swą kurtkę, choć sam również czuł przenikliwe zimno. Od dawna nie czuł takiego przerażenia. Kayth osunęła się na ziemię, a jej ciałem wstrząsały dreszcze. Zwrócił się do Chione:
– ZRÓB COŚ! Chcesz ją zmienić w rzeźbę lodową?!
Bogini popatrzyła na dygoczącą kobietę, a następnie na swe ręce. Pokręciła głową z przerażeniem. Fruwający wokół niej śnieg zaczął wirować jeszcze szybciej.
– Nie wiem, jak podnieść temperaturę. Umiem tylko zamrażać, tylko psuć... - wyszeptała z rozpaczą, po czym podniosła szklisty wzrok. - Wszystkie żywe istoty ode mnie uciekają, ponieważ wiedzą, że oznaczam ich zagładę. Nie umiem jej pomóc, wybacz mi.
Scar nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Wyszukał w kredensie stare koce i owinął nimi ciasno Kayth, cały czas pocierając jej ramiona, próbując ją w ten sposób rozgrzać. Nie wiedział, czy w pomieszczeniu zrobiło się cieplej, czy to strach podniósł jego temperaturę. Kobieta była niesamowicie blada i zimna. Powoli przestawała się trząść, co mogło oznaczać albo poprawę jej stanu, albo jej śmierć. Choć w Hadesie była nieżywa od lat, gdyby ponownie umarła na świecie, przestałaby istnieć. Scar nie chciał jej stracić. Często go irytowała, ale przywyknął do tego, że była obecna w jego życiu. W jakiś sposób się do niej przywiązał. Patrzył z przerażeniem na jej nieruchome ciało. Nie mógł sobie wyobrazić, że mogło w nim zabraknąć optymistycznego, pomocnego i wiecznie radosnego ducha. Potrzebował jej. Kayth przypominała mu, że nie był całkowicie zepsuty. Chione zwinęła się w kłębek w najdalej położonym od nich rogu pokoju i przyglądała się scenie z trwogą i poczuciem winy wymalowanymi na twarzy. Ściana, o którą się opierała, pokryła się lodem. Mężczyzna był jednak pewien, że temperatura w pokoju się odrobinę podniosła.
Następne minuty były pełne ciszy i nerwowego oczekiwania. Scar stracił już nadzieję, gdy nagle dobiegł go cichy szept, wydobywający się z ust Kayth:
– Więc jeśli chodzi o ten plan...
Chione westchnęła z ulgą, Scar natomiast uśmiechnął się szeroko. Jego serce przestało wybijać wariacki rytm. Uścisnął jej dłonie, choć nawet jego zdziwił ten gest.
– Jesteś okropna w wymyślaniu planów.
Kobieta otworzyła jedno oko, by spojrzeć na niego krzywo:
– Ten akurat jest dobry – odkaszlnęła i podniosła się na łokciach. Spojrzała na ich złączone dłonie, jednak nic nie powiedziała. Był pewien, że kącik jej ust podniósł się ku górze. Bogini Śniegu ukucnęła obok nich, wpatrując się w kobietę z nadzieją, a zarazem skruchą. Musiała odczuwać wielkie wyrzuty sumienia. - Scar obiecał Zeusowi, że nie wypuści twych dzieci. Może jednak  przenieść je do innej części Hadesu. Do swojej rezydencji w Erebie. Mieszkałam tam przez krótki czas i zapewniam cię, że warunki są godne królów.
       – Cóż, rezydencja była zbudowana dla królów  mruknął i puścił jej dłonie, ponieważ pomysł ani trochę mu się nie podobał. Nikt go jednak nie spytał o zdanie. Przeleciało mu przez myśl, że trzeba było pozwolić Kayth zamarznąć.
Chione zmarszczyła brwi. Było jasne, że nie był to plan, jakiego oczekiwała. Po krótkiej chwili powiedziała jednak:
– Dobrze. Jestem gotowa zgodzić się na takie warunki. Musicie mi jednak przyrzec, że moje dzieci będą traktowane godnie i z szacunkiem.
– Obiecuję na ogród Hesperyd - odparła natychmiast Kayth. - Osobiście tego dopilnuję.
Bogini ścisnęła jej rękę i uśmiechnęła się lekko.
– Dziękuję. Dawno nikt tyle dla mnie nie zrobił - Po chwili dodała zmieszana: - Bardzo cię przepraszam za to, co się przed chwilą wydarzyło. Nieraz, a zwłaszcza, gdy ponoszą mnie emocje, nie umiem zapanować nad swoją magią. Nawet nie wiesz, jaka to ulga, że nic ci się nie stało.
Kayth odwzajemniła jej uśmiech, jednak na powrót zaczęła robić się blada.
– To d-drobiazg... Chione, nie czuję ręki.
Bogini cofnęła natychmiast swoją dłoń i zarumieniła się lekko, jednocześnie uśmiechając niepewnie.
– Przepraszam, cały czas się zapominam.
Kayth machnęła drugą ręką i puściła jej oko. 
– Każdemu może się zdarzyć.
              – Jesteście wzruszające – podsumował Scar i przeniósł wzrok z nich na okno. Coś innego zdążyło jednak przykuć jego uwagę. – Choć nie chcę wam przerywać, powinnaś to zobaczyć, Kayth. 
Kobieta niechętnie na niego spojrzała, a następnie podążyła za jego wzrokiem. Na pokrytej lodem ścianie odznaczał się, wyglądający na wydrapany, napis. Scar wiedział, że tylko jedna osoba mogła być za niego odpowiedzialna. Pytia znalazła sposób, by przekazać im część przepowiedni. I, jak to bywało z niezwykle irytującymi zagadkami, nie miał pojęcia, o co w niej chodziło.


Nie ufaj wspomnieniom, lecz sile uczucia. 
Ważne zmiany pod osłoną nocy kroczą,
a aby je zrozumieć, potrzeba klucza.

_______________________________________

Jak może niektórzy z Was zauważyli, przy tworzeniu postaci Chione zainspirowałam się Elsą z Krainy Lodu. Pomyślałam, że byłoby to ciekawe połączenie, zwłaszcza, że Kraina Hadesa ma nazwę zbliżoną do bajki Disney'a. (:
Przy czytaniu retrospekcji z Anne polecam włączyć podaną na górze rozdziału muzykę - myślę, że stanowi ona świetne uzupełnienie i przy okazji idealnie pasuje (:
U mnie prywatnie nic się nie zmieniło, nadal nie mam na nic czasu. Byle do wakacji... 
Następny rozdział za jakieś trzy tygodnie, niestety nie dam rady napisać go szybciej. Rozdziały ostatnimi czasy stały się jednak szczególnie długie, więc mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że publikuję je tak rzadko.

46 komentarzy:

  1. Zapraszam na mojego bloga z opowiadaniami: http://anaopowiadania.blogspot.com/
    Oraz bloga którego prowadzę z przyjaciółką : just-aulia.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział <3 Nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo się cieszę, że Ci się podobał, zwłaszcza, że sama nie jestem do niego przekonana :*

      Usuń
  3. Wow, wow, wow, wow, wow, wow O.O
    Niesamowite :D
    Dlaczego mam wrażenie, że tym odpowiednim, którego Kay nazwie nieodpowiednim, jest Scar??? :D
    Cóż... Ja przepowiednię mniej więcej zrozumiałam :D Aż czekam na dalszy rozwój sytuacji ;)
    Podoba mi się coś, co dzieje się między Kayth a Scarem :) To jest tak piękne i jednocześnie tak niewinne, że... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa (to jest pisk)
    Czekam na nn :D

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    Ps. Poczekam, ile będzie trzeba :) Nie przejmuj się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniłaś nick i avatar! Gdyby nie podpis na końcu to bym cię nie poznała :P
      Bardzo się cieszę, że ci się podobało! Key i Scar coraz bardziej się do siebie zbliżają i mogę zaspoilerować, że w następnym rozdziale zbliżą się jeszcze bardziej ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. Witam kochana! : ) W końcu mam czas skomentować rozdział i od razu przepraszam za spóźnienie. Naprawdę, muszę spędzać całe dni na nauce, ale widzę, że ty masz podobnie. Szczerze powiedziawszy, dość dobrze mi idzie, więc pozwoliłam sobie na wolny wieczorek w sobotę. ^^

    Hmm, coraz bardziej lubię Scara… Nie wiem, emanuje od niego jakaś taka erotyczność, męskość i naprawdę widzę go jako potężnego i przystojnego faceta. Sama bym się zakochała, dziwne, że Kayth jeszcze nie rzuciła mu się do łóżka :’) Haha, żarty żartami, ale naprawdę, z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi się podoba. I jeszcze przyznał, że podoba mu się Kay, no kurcze, słodkości same! <3 Chyba zaraz zwymiotuję jak Platon normalnie! Ale nie, coś czuję, że nasz Momos coraz bardziej „zaprzyjaźnia” się z Kay i wydaje mi się, że bez niej jest jakiś taki… inny. Ona potrafi go uspokoić, potrafi sprawić, że jest miły, gdy tylko na niego spojrzy. Naprawdę, już się nie mogę się doczekać, kiedy wyznają sobie uczucia, bo między nimi jest taka chemia, że… yhm! I jeszcze to, jak stanął za nią na balu, oznacza to, że musiał ją już od dawna obserwować. I kto to ta blondi? Albo mi coś umknęło, albo zwyczajnie nie napisałaś.

    Wyjazd do Londynu widocznie naprawdę zranił Scara. Troszkę lodu stopiło mu się z serca i dziwię się, że Kayth nie wspomniała o Anne ani słowem. Ale z drugiej strony zapewne nie chciała wracać do jej tematu, aby jeszcze bardziej nie zezłościć Scara. Rozśmieszyło mnie to, jak Kayth utrudniała normalne funkcjonowanie Scarowi w barze (?), gdy była przy nim ta kobieta. Zastanawia mnie najbardziej to, co chciała mu przekazać. Chociaż na samym końcu pojawiły się napisy, to jednak nadal mnie ciekawi, co one tak naprawdę oznaczają… I co będzie z dziećmi Królowej Lodu.

    Mam nadzieję, że nie wygłupiłam się tym komentarzem. Straciłam wprawę w ich pisaniu, teraz piszę same bzdety, a nie chcę tylko zostawiać "podobało mi się, jak zawsze jestem zachwycona i czekam na więcej", a że sama nie chciałabym dostawać takich komentarzy, ten etap braku weny muszę przeczekać. Liczę na to, że mnie zrozumiesz ;)
    Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że jesteś! Nadrobienie wszystkich rozdziałów musiało trochę zająć ^^
      Cieszę się również, że polubiłaś Scara. Z nim jest tak, że albo się go kocha, albo nienawidzi. Kayth i Scar to z jednej strony mieszanka wybuchowa, a z drugiej mają na siebie dość dobry wpływ - przynajmniej Kayth na Scara, bo odwrotnie to już bym nie powiedziała.
      Nie podałam tożsamości blondynki, która była ze Scarem, bo jest ona nieważna. Jest jedną z jego adoratorek, ale ponownie już się raczej nie pojawi.
      Komentarz jest bardzo dobry, oczywiście, że się nie wygłupiłaś! Lubię takie szczegółowe komentarze (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. A tam, poszło mi raczej szybko :)
      Cieszę się, że nie wyszłam na beztalencie, haha. ;)
      Ściskam!

      Usuń
  5. Cudowny rozdział.
    Scar uratował Katyh, "Królowa Śniegu ci się udała nawet aż za bardzo. :) Key jak zawsze ma dobre pomysły, po co zamek w Erebie ma stać pusty, skoro można tam wsadzić jakieś dzieci.
    Pytia mnie rozwaliła swoimi przepowiedniami. W ogóle dużo śmiechu było w tym rozdziale.
    Ha! Choć raz to Scar się rozmarzył. A zemsta Katyh genialna. Co też ta biedna kobieta musiała sobie pomyśleć. :)
    Przepraszam, że komentarz trochę bez ładu i składu, ale kompletnie nie mam czasu, a chciałam dać znać, że przeczytałam.
    Pozdrawiam i wen!
    [pat-czyli-ognistowlosa]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobało! Choć pomysły Kayth często są niewypałami, ten jeden jej się udał. Scar jednak tak nie uważa, ale co on tu ma do gadania :D
      Mi się właśnie wydaje, że w tym rozdziale było mało śmiesznych momentów :( Ostatnio ogólnie jestem dość przygnębiona przez masę nauki, więc zabawne dialogi jakoś idą mi toporniej, niż zazwyczaj.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  6. Przeczytałam ^^. Rozdział faktycznie był dość długi, i miałam wrażenie, że troszkę pisany na szybko. Cieszę się, że dotarłaś już do opisów Londynu, choć miałam wrażenie, że ten odcinek był taką trochę zapchajdziurą. No chyba, że postać Chione będzie mieć później jakieś znaczenie fabularne, mam nadzieję, że tak, skoro poświęciłaś tyle miejsca na opisanie jej.
    Swoją drogą, czy Kayth, jako duch, w ogóle mogła odczuwać zimno czy umrzeć od chłodu? Ten motyw wydawał mi się dziwny, bo skoro jest martwa, raczej nie powinna móc umrzeć po raz drugi.
    Tak wgl czy w takich czasach już istniały knajpy, skoro oni sobie ot tak tam poszli? Choć ta scena, kiedy niewidzialna Kayth łaskocze Scara, była całkiem zabawna. Mimo tych sprzeczek mam wrażenie, że oni coraz bardziej są do siebie przywiązani, zwłaszcza w scenie, kiedy mężczyzna tak troskliwie owinął ją kocami.
    Zastanawia mnie też pojawienie się Pytii i jej przepowiednia oraz to, co wyczytała z dłoni Kayth, najwyraźniej wiedząc, z kim ma do czynienia. Wgl chyba lubisz motyw przepowiedni, w poprzednim opowiadaniu też taki miałaś. Zastanawiam się też, o kogo w niej chodziło. Mam dziwne wrażenie, że na końcu opowiadania Kayth skończy sparowana ze Scarem, choć to by było dosyć przewidywalne ;).
    No nic, okaże się w swoim czasie, co planujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze przyznam, że ten rozdział pisałam bardziej po to, żeby był, a nie dlatego, że miałam wenę. Muszę jednak dotrzymywać terminów i nie tyle robię to dla czytelników, ile dla siebie. Wiem, że gdybym nie zamieściła tego rozdziału w ciągu obiecanego wcześniej czasu, nie miałabym motywacji, żeby w ogóle go zamieszczać i w końcu straciłabym zapał do opowiadania. Mam tak cholernie mało czasu na wszystko, że to aż przerażające :O
      Wiem, że można wyczuć w rozdziale brak weny, bo sama go wyczuwam. Nie jestem z niego zadowolona, ale mam dużą nadzieję, że następny będzie lepszy (:
      Dzięki, że mi uświadomiłaś, że Kayth nie może umrzeć 2 raz... Coś mnie otępiło i o tym zapomniałam, hahah :D Już poprawiłam, ale moje błędy mnie czasem zarówno zaskakują, jak i przerażają (:
      Pamiętaj, że ja nie lubię przewidywalności! Mam nadzieję, że uda mi się Cię zaskoczyć ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. Elsa od razu się zakochałam!
    Wiem że jestem stara ale uwielbiam Krainę Lodu i gdy przeczytałam wspaniałą namiastkę u Ciebie po prostu padłam z zachwytu.
    Chciałabym kiedyś stworzyć tak cudowną historię jak Twoja.
    muszę przyznać że Scar w roli bohatera zaskakuje, a zarazem nie zawsze jest pozytywny
    Natomiast Kayth wykazała się wspaniałą buystrością umysłu i wykonała perfekcyjny plan.
    Trochę szkoda mi Scara, ale zasłużył sobie na to.
    Podoba mi się również opis samego miasta.
    Kurczę ja sama często pomijam takie ważne szczegóły, a ty wszystko tak wspaniale splatasz ze sobą.
    No i oczywiście widać że Scar nie jest do końca jakiś tam aniołkiem i ma na koncie swoje grzeszki, chociaż wydaje mi się że swoje powody również, które tłumaczą tylko jego.
    Zauwayłam również jak wyjazd wpłynął na Scara i jego wspomnienia.
    On może się do tego nie przyzna ale naprawdę czuje się bardzo zraniony.
    Jestem ciekawa co pokażesz w kolejnym rozdziale.
    Ta dwójka coraz bardziej się do siebie zbliża i czekam jak wyjdzie im wszystko na dobre.
    pozdrawiam mocno i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krainę Lodu lubią chyba wszyscy, a skoro miałam możliwość wprowadzić Boginię Śniegu, chciałam zrobić nawiązanie do bajki Disneya (:
      Scar nie jest całkowitym potworem i również ma uczucia, a bycie w Londynie rzeczywiście jest dla niego bolesne. A jeszcze bardziej bolesny będzie pobyt w Hever...
      Skupiam się na opisach, uczuciach, itd., bo uważam, że są to bardzo ważne elementy opowiadania. Cieszę się, że ci się podoba!
      Plan Kayth jest dość dobry, choć z pewnością nie podoba się Scarowi. Chione jednak jest zadowolona... Tak sobie myślę, że jakby miały szansę dłużej ze sobą przebywać, Kayth i Chione stałyby się najlepszymi przyjaciółkami :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  8. czy ja zjadłam za dużo cukierków czy to na prawdę jest calusieńki rozdzialik z perspektywy Scara? *.* Moje życie stało się piękniejsze.
    Rozdział jak zawsze cudowny <3 bo jak by inaczej z Twoim talentem :3
    Chione taką Elsą... O wiele lepsza niż ta z Olimpijskich Herosów... O wiele. Taką to ja lubię.
    Tylko Scar może w jednej chwili myśleć tak ciepło o Kayth, a w drugiem myśleć, że mógł jednak pozwolić jej umrzeć. Kocham go <3
    Święty Apollinie na wrotkach z kwiatkami na włosach! Twoje dialogi są takie słodkie, cudne, i pyszne, że aż chce się je zjeść :3 te wszystkie odzywki, wyzwiska kłótnie i nie tylko <3 oh, aż mi słów brak!
    I ta retrospekcja z Anne. Jednocześnie taka piękna i przybijająca. To pokazuje, ze ona wcale nie była taka okropna. <3
    Ta Pytia... nie spodziewałam się, że to będzie sama Wyrocznia Delficka! i jeszcze przepowiednia i wróżby... Czemu się boje tego co sobie obmyśliłaś? I tak będę czytać z zachwytem :*
    I, o Bogowie!, te opisy! I uczuć i miejsc. Nauczaj mnie mistrzu! Piszesz je perfekcyjnie. Nie lubię, gdy w historiach nie ma zbytnio opisów uczuć i miejsc (sama robię ich za mało niż bym chciała. Nie umiem po prostu), a u ciebie są i dużo i świetne <3
    Życzę dużo weny i czasu :*
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, calutki rozdział z perspektywy Scara ^^ Cieszę się, że ci się podoba. Chione była w Olimpijskich Herosach? Szczerze przyznam, że zupełnie jej nie pamiętam :p
      Anne kochało równie wiele osób, ile jej nienawidziło. Nie była dobra, ale całkowicie zła też nie.
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Moje życie jest piękniejsze *.*
      Chione pojawiła się w Zaginionym Herosie :D i chciała wszystkich pozamieniać w rzeźby lodowe.

      Usuń
  9. W końcu dotarli do Londynu ;) Oczywiście szkoda, że nie zabrali Cutiego, ale jak Scar sam podkreślił, musiałby to być wyjątkowo uciążliwe. Czy Cutie jest naprawdę taki gadatliwy? A nie chwila jest ;) W momencie kiedy Key prawie złamała zaklęcie Scara stało się dla mnie jasne, że jest wyjątkowo potężna. Jej moc dorównuje mocy boga więc jestem szczególnie zachwycona. Nie wiem czy kiedykolwiek o tym pisałam, ale uwielbiam twoje poczucie humoru. Ta sytuacja w gospodzie, kiedy Kayth psociła, i Scar wyszedł na skończonego debila normalnie mnie rozbawiła. Te wszystkie uszczypliwości między tą dwójką są po prostu urocze. Pięknie opisałaś wspomnienie Scara. Widać, że naprawdę kochał Anne. Choć jeszcze nie do końca rozumiem, co takiego uczyniła żal mi tego, że Scar był dla niej jedynie zabawką - drogą do sukcesu. Razem byli naprawdę cudowni. Szkoda, że tak to się między nimi nie ułożyło. Wątek Wyroczni Delfickiej był wspaniały! Zahaczyłaś nieco o astrologię z tymi liniami życia otwierając nieco współczesny świat wróżbitów. Stare formułki wcale nie okazały się oszustwem, co już zauważyłam kiedy kobieta zaczęła mówić o tym, że Key umarła. Naciągaczki raczej przepowiadają, że umrze się niedługo czy coś tam. Zaintrygowała mnie sprawa liń na dłoni, szczególnie ta miłosna. Mam nawet podejrzenia o jakich facetów chodzi, ale nie będę niczego zdradzać. To strasznie irytujące - dlaczego zawsze musi coś przerywać, kiedy ktoś ma coś ważnego do przekazania bohaterom? Co do samej Chione, myślę że wyszła dość niekonwencjonalne, ale na plus. Od kiedy to bogowie mają problem, aby zapanować nad własną magią? Mimo to ciekawie przedstawiłaś jej postać. Cieszę się też, że nie trzymasz się twardo mitologii i sama wymyślasz własnych bogów. (Domyślam się, że Chione wymyśliłaś na własne potrzeby, tak samo jak wcześniej Rosae - jako boginę kwiatów. Jeśli się mylę popraw mnie ;D) Nie jestem jednak pewna do czego Chione ci właściwie potrzebna. Ten wątek wydał mi się lekkim zalepieniem dziury w fabule, no chyba, że masz co do bogini jakieś plany ;) Mimo to podobało mi się przestawione tu cierpienie matki. Najważniejsze jest chyba jednak to, w jaki sposób zachował się Scar kiedy Key zaczęła zamarzać. Jednak mu na niej zależy! Mimo wszystko! Już nie tylko dziennik nim kieruje! Super! Ach Kayth przypomina mu jakim był człowiekiem kiedyś. Po prostu wniebowzięta jestem. Przepowiednia oczywiście prawie wcale niezrozumiała co tylko dodaje magii. Czekam na następny niecierpliwie i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się do rozdziałów dawać jak najwięcej humoru, żeby to nie było smutne/przygnębiające opowiadanie. Cieszę się, że różne odzywki/sytuacje Ci się podobają ^^
      Co do wróżb z linii miłosnej dłoni nietrudno się domyślić, o kogo chodzi :D Nie podejrzewacie jednak, jak ten wątek się zakończy...
      Myślę, że dobrze czasem zwrócić uwagę na to, że bogowie nie są całkiem idealni i mają wady. Chione nie umie roztapiać lodu, ponieważ jest Boginią Śnegu (zimna), nie ciepła (: Chione istniała w mitologii, ale z pewnością ludzie wyobrażali sobie ją inaczej, niż ja ją przedstawiłam :D
      Zalepienie dziury w fabule? Hmn, nie powiedziałabym. Nie może się cały czas wszystko obracać wokół świętej trójcy - Kayth/Scara/Anne, a że była sposobność kogoś wprowadzić, wprowadziłam Chione ^^ Czy mam co do niej plany? Na razie raczej nie, choć zaczyna mi świtać w głowie całkiem fajny pomysł.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Zaklepuję miejsce ;D Skomciam w piątek ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uff... jestem :) gdyby nie to, że dzisiaj jest Dzień Edukacji Narodowej, prawdopodobnie skomentowałabym dopiero w sobotę. Też nie mam na nic czasu :(.
    Więc tak... Londyn! I to dziewiętnastowieczny! Jeej :D. Trochę mi zabrakło opisów, zwłaszcza jak na tak ciekawe miejsce... no, ale ja nigdy ich się nie najem. W większej części piszesz o ludziach, a ja tak strasznie lubię tamtejszą architekturę... (nie, żebym się na tym znała,czy coś, po prosu mi się podoba).
    Ooo... więc Scar używa zdrobnienia mówiąc do Kayth? Jakie to słodkie. :3 A takiego drania nasz słodziak udaje.
    A, właśnie, tutaj nadmienię, że w tym rozdziale Scar prawie wcale mnie nie wkurzał! Brawo Scar!
    Z nim to jest taki problem, że tak naprawdę jest ciepłe kluchy, a próbuje zgrywać badassa. Oczywiście ma przerośnięte ego (albo raczej próbuje tak zgrywać), ale jest ciepłe kluchy :)
    Więc Kaythy kozacko czaruje, hmmm... to dlaczego, droga Kaythy, nie przemieniłaś Cutiego w psa i go nie zabrałaś ze sobą? I co? Teraz rozpaczam z tęsknoty :< (tak na marginesie, chciałabym zobaczyć zachowanie Cutiego na ziemi, to by było ciekawe ^^. Niestety biedactwo nie może się tam udać :(. )
    Hej, jakim cudem Kayth odczuwa zimno, skoro nie posiada ciała?
    I jeszcze mdleje. A Pytia mogła jej normalnie dotknąć, chociaż Scar nie dał dziewczynie ciała, tylko sprawił, że była widzialna (chyba, że coś przeoczyłam)... Oj, ja nie ogarniam Twojej koncepcji ducha.
    I, że Kayth zdołała unieść jego rękę wbrew jego woli, chociaż on jest jakieś 200 razy silniejszy.
    Ojj, Pan Scar miał jakże rozczulającą retrospekcję. To tylko potwierdza fakt, że są z niego ciepłe kluchy :> Nie dziwię się, że Ance było łatwo nim manipulować.
    To teraz Pytia. Ta pani jest super :) I ma fajny "gabinet". Dziwię się dlaczego nie jest jeszcze martwa. Ta... pewnie Apollo-sadysta chciał żeby pozostała przy życiu, a on miał z niej ubaw. Żartuję... Apollo jest słodki i nic do niego nie mam ^^, jest jednym z niewielu bogów, którzy mnie nie wkurzali zarówno w mitologii, jak i w Percym Jacksonie :). Wracając do Wyroczni, ma niezły potencjał jako postać.
    I prawie-Elsa! Od razu, jak ją przedstawiłaś pomyślałam właśnie o Krainie Lodu :). Ok, to mamy już Elsę, Ankę, Cutie może robić za Olafa... Jeszcze się okaże, że to Nadine wymyśliła scenariusz do tej bajki :P. Co do samej bogini, to chyba najbardziej nierozgarnięta postać w opowiadaniu. Najpierw obraża Zeusa, potem się okazuje, że nie kontroluje swojej mocy, chociaż ma parę tysięcy lat, no, może niezupełnie, bo w końcu Kayth nie stała się sopelkiem lodu, kiedy Chione ją dotknęła. Tak trzymaj, Chionka! :D
    Może jej dzieci odegrają rolę w rebelii w Erebie?
    Chyba rozumiem połowicznie tą przepowiednie. Jedna z części linii serca urwana – na pewno Julian, pewnie umrze, chociaż ja jestem za zdradą. Co do tej końcowej, wspomnienia – świetnie by było gdyby Kayth miała takie migawki jak Nadine, a może ktoś będzie je jej podsuwał, korzystając z tego że nic nie pamięta? Zmiany pod osłoną nocy, to pewnie chodzi o Scara. Pytanie jakiego potrzeba klucza. Może dziennik? Ach, taki ze mnie Sherlock.
    Dużo wolnego czasu życzę oraz weny. I nie martw się nie musisz czekać do wakacji, są jeszcze ferie, przerwa świąteczna... Bogowie dopomóżcie...
    To tym optymistycznym akcentem rzeczę żegnaj i do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz niemal tak długi jak rozdział. No, niewiele mu brakuje :D
      Rzeczywiście trochę mało było opisów, ale zmienię to w przyszłym rozdziale, gdy bohaterowie zawitają do Hever :)
      Scar to ciepłe kluchy? O bogowie, nieee... Coś mi chyba poszło bardzo nie tak w jego kreowaniu, bo nienawidzę ciepłych kluch! Chyba będę go musiała trochę bardziej "przyciemnić".
      Kurczę, to taki dobry pomysł z Cutiem i zamienieniem w psa! Już sobie wyobrażam jego zachowanie jako psiaka! Ehhh, że też sama na to wcześniej nie wpadłam, teraz już za późno :'(
      Moja koncepcja ducha jest taka że to opowiadanie fantastyczne, a w opowiadaniu fantastycznym wszystko przejdzie :D A tak serio to na Ziemi już posiada ciało - gdy była niewidzialna to go nie miała, ale Scar jej je przywrócił. Źle to ujęłam, stąd to nieporozumienie (:
      Też uwielbiam Apolla! W Percym Jacksonie był niesamowicie dobrze wykreowany, te jego wierszyki - cudo!
      Bestia, zacznij pisać jakieś opowiadanie, proszę! Twoje pomysły są świetne! "Ok, to mamy już Elsę, Ankę, Cutie może robić za Olafa... Jeszcze się okaże, że to Nadine wymyśliła scenariusz do tej bajki :P" - Kto wie, może kiedyś wykorzystam pomysł (oczywiście jak się zgodzisz), bardzo mi się spodobał pomysł, że to Nadi wymyśliła Krainę Lodu!
      "Chyba rozumiem połowicznie tą przepowiednie. Jedna z części linii serca urwana – na pewno Julian" - Na pewno? ;)
      Cieszę się, że nie całkiem ogarniasz przepowiednię, zależało mi, by nie była oczywista (:
      Dzień Zmarłych w tym roku jest w sobotę... Dżizas, umieram, chyba dopiero przerwa świąteczna będzie wolna :'(
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Ciepłe kluchy... cóż, może nie najlepiej to ujęłam. Chodziło mi o to, że Scar zachowuje się jak bezuczuciowy drań, a pokazałaś przecież, że uczucia jak najbardziej posiada. Takie zachowania zauważam u niektórych moich znajomych ze szkoły. Udają twardych, bo chcą być fajni. Według mnie, po prostu, jak kogoś udajesz, to znaczy, że się boisz (np. co inni sobie pomyślą), to znaczy, że jesteś ciepłe kluchy :). Nie musisz go zmroczniać. Jak dla mnie jest słaby psychicznie, takie osoby często są mocne w gębie.
      Oj tam, na Cutiego nigdy nie jest za późno!
      Pomysł z Krainą Lodu jak najbardziej możesz wykorzystać. To by było ciekawe :D
      Taa... opowiadań to mogłabym wymyślić z kilkadziesiąt, większość czasu na lekcjach i przed snem spędzam w swojej głowie... mam wymyślony zarys historii, ale przedstawiłabym ją raczej w formie mangi, bo przy okazji jest rysowanie ^^. Aczkolwiek coś pisanego też bym chciała stworzyć, ale obydwie rzeczy najwcześniej za rok... Po prostu nie umiem się do niczego zabrać. A jeszcze co do pisanego... Jak widzisz, poziom stylistyczno – językowy moich komentarzy raczej nie powala, więc.... :-x
      Oo.. źle zinterpretowałam? Cóż, czekam na zaskoczenie :)
      Ta... Najbliżej jest święto niepodległości, ale to tylko jeden dzień :( Ale zawsze można gdzieś po drodze się rozchorować :> Czasem żałuję, że choróbska mnie nie lubią. :(

      Usuń
    3. A, i jeszcze Scar, on nie może być tak całkiem mroczny, bo nie ma mrocznych zamiarów (pokonanie ojca, strącenie Zeusa z tronu i objęcie rządów na świecie i takie tam). Chce tylko odszukać Anne. A po drodze jeszcze opiekuje się Kayth, No przecież to jest dobre, ani troszkę złe, co prawda komuś czasami pogrozi, ale nic szczególnie złego z tego nie wynika. Właściwie to nie doszukałam się w Twoim opowiadaniu antagonisty. Anne jest silnikiem wszystkich zdarzeń, ale też nie wydaje mi się jakoś szczególnie zła. Ona i parę innych osób mają jedynie spaczony system wartości. I tyle :)

      Usuń
    4. Ciepłe kluchy kojarzą mi się raczej z kimś, kto w ogóle nie ma zarysowanego charakteru, kto jest całkowicie obojętny czytelnikowi. Nie wiem, czy oglądałaś/czytałaś Trzy metry nad niebem, w każdym razie Hache był moją inspiracją do stworzenia postaci Scara, dlatego od początku zależało mi, by był on postrzegany jako ciemny charakter. W przyszłości planuję jednak, by zrobił coś, co sprawi, że więcej osób zacznie go tak postrzegać ^^
      Poziom Twoich komentarzy jest naprawdę wysoki, nie dodajesz niepotrzebnych emotikon, czy czegoś typu "hehehe", "lofciam", itp :)
      Ja tam nawet jak nie jestem chora to robię się chora... ;)
      Napisałaś, że Scar nie chce pokonać ojca, a to jest nie całkiem prawda, choć jeszcze nie wprowadziłam tego wątku. Trzeba jednak zauważyć, że Scar bardzo nie lubi Hadesa i nie uważa jego rządów za dobre. Z czasem może się to przeistoczyć w... rewolucję (;
      Anne zdecydowanie nie jest całkiem zła, Scar też nie. Nawet Persefona taka nie jest. Jak sama powiedziałaś, spaczony system wartości i niecodzienne postrzeganie świata :)

      Usuń
  12. Cześć ^^
    Jestem zaskoczona, że dotarłam tak szybko, ale jakoś moje studenckie życie nie jest wymagające. Mam czas, w końcu :D

    Scar rzeczywiście się nie poddał i kontynuuje poszukiwania. Ale tak szczerze, to zastanawiam się, dlaczego w końcu przybyli do tego Londynu. Oprócz wejścia do sklepu Pytii, nie posunęli się dalej w poszukiwaniach. W sumie, skupiłam się na poszukiwaniach Henry'ego,a przecież K. chciała się też dowiedzieć czegoś o swojej przeszłości i tego, dlaczego umarła i nikt z dołu tego nie wiedział. Dlaczego nie pomyślałam o tym szybciej?

    Super, że Kayth znowu mogła wyjść poza świat podziemny. Widać, iż bardzo chciała znowu poczuć się żywa. Jednak brakowało mi jakiegoś opisu, chociażby budynków. Skupiłaś się głównie na przywołaniu wspomnień Scara dotyczących Anne, emocjach K. w płatkach śniegu i akcji rozdziału.
    W ogóle Scar jest coraz słodszy ^^

    Zaczęłam się zastanawiać nad postacią Chione. Nie wiem dlaczego ją stworzyłaś, dlatego mam nadzieję, że w którymś momencie pojawi się wyjaśnienie. Rzeczywiście przypomina ona trochę bohaterkę Krainy Lodu, sama nie wpadłabym na pomysł, aby wykorzystać do tego bajkę :D

    I te słowa. Nie jestem dobra w interpretowaniu czegoś takiego, więc chyba poczekam na następne rozdziały.

    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym już być na studiach, to co mam w liceum to urwanie głowy ;( Choć znając moje szczęście, na prawie będę miała jeszcze gorzej -.-
      Ten rozdział to taki przerywnik w akcji, w sumie nic nowego w nim nie było, oprócz przepowiedni.
      Scar słodki? Obrażasz go :D A tak serio to rzeczywiście robi się coraz milszy, muszę to zmienić!
      Opisów budynków w sumie nie było w ogóle, zmienię to w przyszłym rozdziale, obiecuję!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Przeczytałam już dawno, ale nie mam nigdy na czasu na nic. Cóż, właściwie teraz też nie powinnam pisać komentarza, ale cóż.
    Cieszę się, że jesteśmy w Londynie. Nie do końca rozumioem, czemu Kayth nie mogła sama sprawić, żeby stać się widzialną, skoro potrafi już calkiem nieźle czarować. To naprawdę irutyjące, musieć polegać na Scarze i jego humorjach xD nie no, tak na serio, to i tak mimo wszytsko go uwielbiam. a po tymfragmencie z przeszłości to już w ogóle... już wtedy był dość pewny siebie, w sposobie rozmowy i postawie, ale widać jak na dłoni, że darzył Ann wielkim uczuciem i że tylko się z nią przekamarzał. Dlatego jest mi go nieco żal. Co do Chione, wcale nie wydała mi się niebezpieczna- tylko narpawdę niesamowicie samotna, a rpzez to wiecznie smutna... ponadto to okrutne nie móc nikogo dotlknąć bez obawy,że ten ktos zamarźnie xD Jednak trochę szkoda,że zjawiła się akurat wtedy, kiedy Pytia chciała przeazać coś ważnego anszej dwójce...a teraz to pojęcia nie mam, tak jak i ono, co znaczył fragment tej przepowiedni... i pewnie troche potrwa, zanim się dowiem. Mimo ze nasi bojhaterowie nie znaleźłi jeszcze tego, co szukali, uważam,że rozdział był ciekawy, dużo wnosił, i mam nadzieję,że postać Chione będzie tutaj jeszcze nieraz się pojawiać, bo ma zadatki na naprawdę barwną oosbowość,. Mam nadziejęże Scar przetransportuje jej dzieci. Ciekawe, kto jest ojcem swoją drogą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz, niestety nie mam zupełnie czasu na niego szczegółowo odpowiadać, więc odpowiem tylko, że Kayth nie mogła się zrobić sama widzialna, ponieważ takie rzeczy może robić tylko któryś z bogów. Tak naprawdę żaden śmiertelnik nie powinien jej widzieć, ponieważ ona nie żyje. Chione niebezpieczna na pewno nie jest, jednak przez jej moc Olimp przypiął jej taką etykietkę. Tak jak mówisz, tak naprawdę jest strasznie smutna i samotna. Chione planuję jeszcze kiedyś wprowadzić. Co do ojców dzieci to jest ich wiele, bo jej dzieci to herosi :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. Ehh jak to jest pisać takie ciekawe historie... :D zajebiste opowiadanie :D i rozdział nie moge się już doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej! ;*
    Ojeju, ojeju, jak mi zimno od tego rozdziału! Huh, strasznie się wczułam
    Może jednak zacznę od przeprosin, gdyż podobnie jak Ty, nie mam na nic czasu! Ych, dopiero przed chwilą przysiadłam do mojego blogowego świata i wszystko powoli nadrabiam. Chociaż... Moje spóźnienie ma też dobrą stronę! :D Mogłam nacieszyć się od razu dwoma rozdziałami, przez co jestem strasznie szczęśliwa. Uwielbiam to opowiadanie!
    Pozwól, że już nie będę komentować poprzedniego rozdziału i zajmę się tym, ale powiem tylko, że mam nadzieję, iż Hades nie dowie się o ponownym związku Henry'ego i Rosae. To byłoby okropne. :c
    A wracając:
    Hahaha :D Już na wstępie zaliczyłam podłogę ze śmiechu. xd Kayth ma rację - zemsta jest słodka! Te łaskotki i psoty były właściwą karą! :) Szkoda mi tylko tek kobiety, musiała doznać szoku. Taki przystojanik, a taki niezrównoważony psychicznie, że łapie muchy zębami. xd
    O jej... Ta wyrocznia Delficka powiedziała, takie słowa, że na miejscu Key naprawdę bym się bała. To o tych mężczyznach się chyba zgadza, a jeśli chodzi o moją opinię to, chciałabym, żeby to Scara i Kayth połączyło coś więcej. Lubię Juliana, ale jak dla mnie to Momos ma to coś. ^^ Z resztą! Nasz kochany bohater pokazał dzisiaj jak zależy mu na kobiecie! Ta akcja z Chione? Jej, biedna Kayth... Dobrze, że wyszła z tego cało, nie wyobrażam sobie reakcji Scara, gdyby już się jednak nie odezwała... O, a to jak sądzisz? Co by zrobił? Znasz go najlepiej. ;) Takie pytanie z ciekawości.
    Mimo tej akcji mrożącej krew w żyłach, mam nadzieję, że Bogini Śniegu już ich nie odwiedzi i pomogą jej dzieciom. Następnym razem może się to skończyć gorzej...
    O, prawie bym zapomniała! Co do tego wspomnienia Momosa to Anne naprawdę wydaje się być w porządku, szkoda, że tylko wydaje, bo Scar bardzo ją kocha. :c Widać to po nim gołym okiem.
    Hm, cwana ta wyrocznia, ale osobiście nie wiem, o co chodzi w tej ściennej przepowiedni. xd To może dlatego, że nigdy nie byłam Sherlockim.
    Cóż, to ja czekam na kolejny rozdział (postaram się nie spóźnić), życzę weny i pozdrawiam! <3
    PS. Przy okazji zapraszam na kolejny rozdział!
    only-half-blue-sky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się tak wczułaś, to znaczy, że chyba dobrze to wszystko opisałam :D
      Ja od razu też przepraszam, że u Ciebie pojawię się prawdopodobnie dopiero w weekend, bo teraz z trudem znalazłam czas choćby na to, by odpowiedzieć na Wasze komentarze.
      Zaspileruję, że Hades się dowie o Rosae i Henrym. Jestem okrutna, wiem :P
      Co Scar by zrobił, gdyby Kayth umarła? Najprawdopodobniej wymordował ze złości cały Londyn :D Uwierz mi, byłby do tego zdolny. A potem pewnie by przeszedł do porządku dziennego, bo nie są jeszcze z Kayth aż tak blisko, by rozpaczał po jej stracie tak, jak po stracie Anne.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Hej!
    Wstawiłabym taki długi, komentarz na temat tego rozdziału. Nawet napisałam takowy jakieś trzy dni temu, ale jak wszystkim dobrze wiadomo blogger uwielbia robić różne psikusy np. usuwanie komentarzy( szczególnie takich ładnych i długich ;)).
    Nie powiem Ci teraz za dużo na temat rozdziału ponieważ czytałam go trzy dni temu :(, ale Chione kojarzy mi się z Elsą z "Krainy Lodu":)
    Chcę abyś wiedziała, że czytam i uwielbiam twoje opowiadanie i, że postaram się częściej komentować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam doskonale ból usuwających się komentarzy, nienawidzę tego! Siłą się powstrzymuję, by nie rozwalić wtedy laptopa :D
      Chione właśnie miała się kojarzyć z Elsą, więc dobrze, że tak jest (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  17. Wow, chyba najdłuższy rozdział jaki czytałam na blogu. Nie jestem pewna, bo było ich sporo, ale jednak jeden z najdłuższych.
    A co do bohaterów to strasznie do gustu mi przypadła Key- takie małe, wesołe światełko niosące radość i dziecięcą euforię. A Scar... no cóż, co do niego mam mieszane uczucia, ale to pewnie dlatego bo nie znam całej jego historii. Jest strasznie oziębły, a tacy bohaterowie lekko mi działają na nerwy, ale to jeszcze zależy od utworu itp. Ciekawe co będzie z Chione, aż było mi jej szkoda. Mam nadzieję, że męczarnie jej dzieci się skończą i wreszcie zapanuje nad swoimi zdolnościami, bo widać potrzebuje pomocy xd
    Anna Boleyn? Pierwszy raz widzę, aby ktoś o niej wspomniał i to w opowiadaniu. Wszyscy ją raczej kojarzą z Henrykiem Tudorem, a tu nowość.
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam:
    thevampire-stories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością jeden z najdłuższych :D
      Cieszę się, że polubiłaś Kayth, tym bardziej, że większości czytelników jest ona obojętna (: Za to większość kocha Scara, a ty masz względem niego mieszane uczucia :D Wybijasz się ze schematu.
      Ja sama lubię być oryginalna, dlatego wprowadziłam Anne :)
      Postaram się do ciebie zajrzeć, ale nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy :( Mam taki natłok pracy, że naprawdę trudno z czasem.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  18. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale jak to często bywa: przyszedł październik i zaczęły się studia, a to równa się całym dniom na uczelni i absolutny brak czasu. Na szczęście dzisiaj rano przeczytałam oba rozdziały (chwała Bogu za weekendy i silną wolę, by odpuścić sobie imprezowanie w piątek). Jeżeli chodzi o "Anioła Stróża" to zupełnie inaczej wyobrażałam sobie rozmowę Kayth z Henrym. Myślałam, że będą kłótnie, na jaw wyjdą ukryte motywy i ogólnie będzie jedno wielkie BANG, które znowu zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Nie wiem dlaczego, może po prostu nie ufam mu (teraz, bo wcześniej jako chłopiec zaskarbił sobie mojej sympatii). Nijak nie kupuję tego, że tyle lat siedział w stajni, a Kayth ani razu nawet obok nie przeszła. To, że ona go nie zauważyła to jedno, ale to, że on nie dostrzegł jej? Kumam, że musiał się zapewne ukrywać biorąc pod uwagę historię sprzed lat, że kochankowie, że gniew Hadesa, że kara i że zesłanie. Ale stajnia to nie betonowe więzienie z kratami w oknach, albo nawet bez okien! No nie, wybacz, ale on budzi moje obawy, chociaż nie wiem, jakie Ty masz wobec niego oczekiwania.
    Herbatka u Nadine i grubymi nićmi szyty sojusz Scara i Juliana. Tutaj sama nie wiem, czy ten sojusz był, czy nie. Chyba nigdy nie zapomnę, jak sobie wyobraziłam, kiedy stoją po obu stronach Kayth. Mam, powiedzmy, zboczenie zawodowe na punkcie takich sytuacji, kiedy są opisane zwyczajnie, ale przekazują mi takie emocje. Bo kiedy zobaczyłam Scara, który staje u jej boku uderzyło we mnie jego oddanie. On sobie może mówić i myśleć co chce, ale nie dość, że jest najbardziej honorowym bogiem nie tyle w Hadesie, co na całym Olimpie, Tartarze i Erebie (wybacz, więcej mitycznych krain nie znam) to z jego zachowania przebija sympatia do Kayth.
    "Królowa Śniegu" trafia do szufladki z moimi ulubionymi rozdziałami. Co jest ciekawe, bo z tego co wyczytałam Ty masz co do niego mieszane uczucia. Jak to? - pytam! Zawarłaś w nim wszystko to, co lubię najbardziej: dwójkę moich ulubionych bohaterów, ich słowne potyczki, sarkazm Scara, który powala mnie na kolana i Londyn na którego punkcie mam coraz większego fioła (właśnie piszę o Londynie w 1840 roku), Wyrocznia Delficka pobudziła moją wyobraźnię do granic możliwości, już mam trzy typy mężczyzn, którym K. odda swe serce (niestety, jestem niepoprawną romantyczką, dlatego jednym z nich jest oczywiście Scar).
    Chione najpierw mnie od siebie odstraszyła, dopiero razem z odmarzająca Kayth postanowiłam dać jej szansę. Och, no i ten strach Scara! Czy ja wcześniej nie mówiłam, że temu czartowi z piekła rodem na niej zależy?! Ha! No i, dosłownie mija kilka minut, a jemu już przez myśl przechodzi, że ejdnak mógł pozwolić jej zamarznąć. Tylko jeden taki Scar mógł się pojawić w blogosferze i tylko Ty jedna mogłaś go wykreować na tak realistyczną postać. Wydaje mi się, że nikt nie poradziłby sobie z tak trudnym zadaniem. Postaci przepełnione goryczą i ironią są często gęsto przerysowane, przez co ich wiarygodność wzbudza wątpliwości. A tu proszę, Scar jak żywy, chociaż niby umarły!
    No i ta przepowiednia, której absolutnie nie rozumiem, a która mega mi się podoba.
    Jeszcze dwie rzeczy, o które miałam spytać: 1. Czy Ty siadasz przed komputerem, włączasz Worda i zwyczajnie piszesz rozdział od początku do końca? Czy wcześniej robisz sobie jakieś przygotowanie, albo masz kilka rozdziałów na zapas? Nie chodzi mi o zarys rozdziałów, bo to chyba każdy robi, ale chodzi mi o, np. wypisanie poszczególnych punktów, na których rozdział ma bazować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, bo naprawdę intryguje mnie nie dość, że Twój genialny styl to jeszcze przekaz i sytuacje, które wymyślasz. (jeśli jest to w wywiadzie to przepraszam za powielanie pytania, ale nie zdążyłam jeszcze tam zajrzeć, a boję się, że jeśli nie znajdę odpowiedzi to potem przez kolejne miesiące zapomnę o to spytać).
      2. Lata w Hadesie płyną szybciej, czy w tym samym tempie co na ziemi? Skoro Scar i Kayth odwiedzili Londyn to odwiedzili go w 1900 roku? Tym samym co mają pod ziemią?
      Czekam z niecierpliwością na nowości, bo chociaż te pozycje są długie dla mnie to i tak o wiele za mało!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Jaki długi komentarz! *.*
      Nie masz za co przepraszać, brak czasu chyba teraz odczuwają wszyscy... Mówiąc o imprezowaniu, to ja wczoraj miałam półmetek i dzisiaj ledwo żyję.
      Nie jesteś jedyną, która posądza Henry'ego o ukryte motywy. Cóż, pewne jest, że trudno jest komuś wybaczyć, zwłaszcza jeśli ten ktoś zostawił cię na 50 lat w Erebie. Henry sam powiedział, że myślał, iż będzie nienawidzić Kayth... Czy tak jest, tego nie mogę zdradzić. Na razie muszę sama to wszystko poukładać w spójną i logiczną całość.
      Bardzo się cieszę, że mogłaś sobie wyobrazić opisaną w poprzednim rozdziale scenę. To chyba najmilsze, co autor może usłyszeć - że czytelnik nie ma problemu z faktycznym wyobrażeniem sobie danej sceny.
      Naprawdę ten rozdział tak Ci się podoba? Ja osobiście sądzę, że jest jednym z gorszych... Miałam względem niego nieco inne plany, jednak wyszło tak, że musiałam go w sumie pisać "na szybko", więc np. opisy całkowicie leżą. Bardzo się jednak cieszę, że Tobie się podoba!
      Trzy typy? Pochwal się, kto jest trzecim? Bo sama mam dwa typy, więc jestem ciekawa, co wymyśliłaś.
      Ja sama uważam, że nieco przekoloryzowałam Scara, jednak Twoje słowa naprawdę mnie cieszą! Za kilka rozdziałów Scar wywinie taki numer, że spadniecie z krzeseł! :D
      Co do pytania pierwszego to nie mam Worda ^^ Ale pomijając, wcześniej sobie myślę ogólnikowo o czym będzie rozdział i piszę. Nie sporządzam żadnych punktów, itp. Piszę spontanicznie, nieraz tylko inspiruję się na przykład potyczkami słownymi moich znajomych (:
      Co do pytania drugiego, i tak i nie. Czas w Hadesie płynie inaczej, ale pod tym względem, że na przykład rok mija ci tak szybko jak miesiąc/tydzień. Przynajmniej dusze tak to odczuwają. Chyba umarłyby z nudów, gdyby czas miał im lecieć tak samo jak na ziemi, choć żyją wiecznie. Ale rocznikowo mają ten sam rok, co na Ziemi, po prostu "doszli" do niego szybciej, niż ludzie na Ziemi (: Skomplikowane, wiem. Jak masz jeszcze jakieś pytania to pisz!
      Bardzo dziękuję za tak długi i szczegółowy komentarz! :*

      Usuń
  19. Witaj!
    Jestem, oczywiście z poślizgiem i to bardzo, bardzo długim. Szkoła zajmuje mi tyle czasu, że nawet w weekendy nie bardzo mam jak odpocząć, a gdy już znajdę chwilę, rzucam wszystko, chcąc w końcu odsapnąć. :( Podziwiam Cię, że znajdujesz czas oraz siły na pisanie. Zazdro. :')
    Rozdział jest cudowny. ♥ Nie mogłoby być inaczej, wszyscy tu wiemy na co Cię stać, a Ty nie zawodzisz. Podczas czytania zawsze Ci zazdroszczę talentu, ale zazwyczaj jest to o dziwo pozytywne uczucie. Jestem po prostu szczęśliwa, że mogę czytać tak wspaniałe opowiadanie. Moje ulubione w blogosferze. ;)
    Wykreowałaś Chione na bardzo ciekawą postać. Ma potężną moc, a jednocześnie jest boginią dość roztargnioną i samotną. Nie oglądałam Krainy Lodu (ojoj na stos ze mną xD), więc nie mam porównania, ale i tak mi się podoba. Gdy skończyłam czytać, uświadomiłam sobie, że jest mi zimno. O.o Przypadek? Nie sądzę. :D
    Scar to mój ulubieniec, jak pewnie większości czytelników. ♥ Po prostu go uwielbiam. ♥ I to jego zmartwienie, gdy Kayth zaczęła zamarzać. Ach... *.*
    Znalazłam w tekście kilka drobnych błędzików, ale to głównie literówki. ;)
    Jeejuu chyba odwykłam od pisania komentarzy i nie pisze mi się ich tak łatwo jak zazwyczaj. Miałam długi urlop od czytania blogów...
    Znowu zaczynam marudzić. Niedobra, Eveline, niedobra. *bije się po łapkach* Na dniach wpadnę przeczytać najnowszy rozdział. Tym razem o poślizgu nie może być mowy. ;)
    Pozdrawiam,
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej kochana!
    Na początek bardzo przepraszam za moje opóźnienia i że dopiero teraz przychodzę z komentarzami. Rozdział przeczytałam praktycznie od razu po opublikowaniu, a z opinią zeszło mi jak nie wiem. No, ale teraz jestem na bieżąco i miejmy nadzieję, że tak już zostanie;D

    Po raz kolejny urzekł mnie Scar i jego docinki. On jest po prostu fenomenalny, a jego dialogi z Kayth po prostu uwielbiam. Niby się nie lubią, denerwują nawzajem i są dla siebie skaraniem boskim, a mimo to gdy tylko życie kobiety było w zagrożeniu, to Scar działał bez ociągania i przyznał przed samym sobą, że się o nią bał i martwił oraz że bez niej nic nie było by takie samo. To mnie mega ucieszyło, bo szczerze powiedziawszy wciąż mam nadzieję, że kiedyś ich sparujesz;D
    Podobała mi się również postać Królowej. Jest taka... inna niż te wszystkie boginie. One wydają się być bez serca, zakochane w sobie, a ona? Kompletne przeciwieństwo. Jest chyba bardzo nieszczęśliwa i samotna. Nie dziwi mnie to, ale było mi trochę żal. Sprawiała wrażenie... miłej. A za każdym razem gdy tylko chce się do kogoś zbliżyć- zamraża. To naprawdę przykre;/

    Lecę skomentować kolejny rozdział!:) Mam nadzieję, że zdążę;)

    OdpowiedzUsuń
  21. A, więc ta stara kobieta jest najprawdziwszą wyrocznią. To by tłumaczyło skąd wie te wszystkie rzeczy z życia Kayth. Co na początku spotkało się z moim nie małym przerażeniem, choć Pytia jako zwykły człowiek nie mogłaby wiedzieć tego wszystkiego o naszej bohaterce.
    Gdy w sklepie zjawiła się biała postać byłam wręcz przekonana, że to Anna, ponieważ skojarzyła mi się z postacią w bieli ze wspomnienia Scara o Annie. Myślę także, że Anna mogła trafić do Tartaru, skoro zniknęła tak nagle i nie można jej znaleźć. A może to właśnie było jej zamierzeniem?
    Moment gdy Kayth zaczęła zamarzać, bardzo mnie wystraszył. Za to jej pomysł na uratowanie dzieci Chione jest po prostu świetny. A Scar jednak przywiązał się do Kayth. Może jest tak bardzo zraniony zniknięciem i podłością Anny, że nie wierzy, że mógłby jeszcze kogoś pokochać, zmienić się. Może wierzy też, że potrafi być wyłącznie potworem…
    I, cóż za dziwna przepowiednia….

    OdpowiedzUsuń
  22. Uważam, że ten fragment z Królową Lodu był troszkę niepotrzebny, ale taki smaczek z Disneya dostaliśmy i fajnei się czytało, wiec jest ok.
    Rozdział był naprawdę fajny i zabawny. Jak już ta wróżka zaczęła im wróżyć, to się domyśliłam, że będzie w tym jakiś haczyk i był! Mamy Wyrocznię Delficką!!!!
    Co do trójzęba. Sądzę, że chodzi o Juliana (tak się on nazywał???) , Scara i Henrego. Chociaż ona dopiero "spotka". Czyżby chodziło o Annę? Ogólnie sądzę, że i tak będzie ze Scarem, ale nie wiadomo, czym nas zaskoczysz!
    7/10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej,
    no zwiedzają Londyn, ciekawe więc on od początku był widoczny i ta przepowiednia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.