piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział XIII. Więzi rodzinne

Scar

Scar nigdy nie tęsknił za pałacem. Nieważne, w której części Hadesu się znajdował - czy były to Pola Elizejskie, czy najgorsze części Erebu, on nigdy nie tęsknił za domem. Dlatego powrót do zamku nie był dla niego radosnym wydarzeniem.
            Wyszedł na wielki, pełen kwiatów taras, a jego twarz oświetliły nieliczne promienie słoneczne, które przenikały przez sklepienie Hadesu. Na marmurowej podłodze stał stół, który mógłby pomieścić całą Dynastię Olimpijską. Mebel lśnił nowością i wpasowywał się w obecnie panującą na Ziemi modę. Przysunięte do niego były wykonane z precyzją godną kuźni Hefajstosa krzesła, a na dwóch z nich siedziały Persefona i Rosae. Matka i córka pochylały się nad stertą papierów, zaciekle o czymś dyskutując. Za oplecioną roślinami barierką tarasu rozciągała się panorama obfitych w zielone i wodne tereny Pól Elizejskich. Matka Scara bez wątpienia posiadała komnatę z najpiękniejszym widokiem w całym pałacu.
Persefona uniosła głowę znad szkiców, a gdy zobaczyła syna, na jej usta wkradł się szeroki uśmiech. 
 Persefono – przywitał się, całując boginię w oba policzki.
Mimo dzielącej je różnicy wiekowej, matka i córka wyglądały niemal identycznie. Te same czarne włosy, blada cera i ciemne oczy. Bogowie mogli zmieniać swój wiek kiedy chcieli, a Bogini Wiosny pragnęła być wiecznie młoda, podobnie jak jej córka. Odróżnić je można było tylko po wyrazie twarzy - Persefona patrzyła na wszystko z zimną obojętnością, natomiast Rosae szła przez życie z uśmiechem na ustach.
Teraz spojrzała na brata niepewnie. Wspomnienie niedawnej kłótni ciągle żyło w ich obu.
– Rosae – skinął głową w jej stronę. Słysząc zimne powitanie, zacisnęła usta.
Nawet mało interesująca się dziećmi Persefona zauważyła, że coś się między nimi popsuło. Rodzeństwo zawsze witało się ze sobą przyjaźnie, zwłaszcza po tak długiej rozłące, a Scar nigdy nie zwracał się do siostry inaczej, niż Rosie. Kobieta zmarszczyła brwi.
– Coś się stało?  spytała, patrząc to na jedno, to na drugie.
– Nic – odparli jednocześnie, po czym posłali sobie wymowne spojrzenia.
Persefona wzruszyła ramionami i powróciła do szkicowania, nie zamierzając ciągnąć tematu. Nigdy nie wtrącała się w sprawy swoich dzieci, a Scar miał nadzieję, że tak pozostanie. Ostatnie, czego potrzebował, to interwencja matki. Westchnął cicho, coraz bardziej żałując, że przyszedł przywitać się z rodziną.
Najbardziej żałował tego, że tak szybko opuścił Ereb. Gdyby nie tęskniąca za domem Kayth, z przyjemnością zostałby tam dłużej.
Mimo że nie nie była to przyjemna kraina, lubił w niej przebywać. Nie musiał tam wysłuchiwać przekomarzań Persefony i Hadesa, udawać, że lubi innych mieszkańców pałacu i codziennie nienagannie się prezentować. Choć dla wielu Pola Elizejskie były rajem, on ich tak nie postrzegał. Dla niego były teatrem, a każdy dzień kolejnym spektaklem, w którym musiał brać udział. 
Bycie władcą miało również swoje plusy. Cieszył się powszechnym poważaniem, a z każdym jego słowem się liczono. Znał wiele osób, które w razie problemów mógłby prosić o przysługę. Jako Bóg posiadał również wiele zdolności, o których zwykli ludzie mogliby jedynie pomarzyć.
Po powrocie z Zakazanego Miasta Kayth była roztrzęsiona. Widział, że nienawidziła Erebu i źle się w nim czuła. Gdyby okoliczności były inne, przekonałby ją, by spędzili w nim jeszcze trochę czasu. Po uwięzieniu przez wrogów Hekate wiedział jednak, że nigdy by się na to nie zgodziła. Dlatego zaprzągł pegazy jeszcze tego samego dnia i zabrał kobietę z powrotem do domu. 
Podczas gdy opuszczenie Pól Elizejskich było dziecinnie proste, powrót na nie był niemożliwy. A przynajmniej nie dla kogoś, kto nie był nim.
Dzięki wiekom wypraw Scar wiedział, że płynący przez Ereb Acheron w jednym miejscu stykał się z Krainą Szczęścia. Bariera odgradzająca oba światy tam zatem nie obowiązywała i wystarczyło przepłynąć przez wodę, by znaleźć się na Polach Elizejskich. Nie obyło się jednak bez przeszkód. Rzeka smutku nosiła bowiem taką nazwę nie bez przyczyny. Nawet najmniejszy kontakt z nią powodował halucynacje, wcielające w życie największe obawy człowieka. Scar był już na nie w pewnym stopniu uodporniony, Kayth jednak przez kilka godzin zmagała się ze zjawami przeszłości.
Później powiedziała mu, że przez całe godziny doświadczała ponownie straty Henry'ego, jednak on wiedział, że kłamała. Gdy pierwszy raz przepłynął przez Acheron, wszystkie jego ofiary obudziły się do życia. Nawiedziło go kilkadziesiąt osób, którym odebrał życie, a usta ich wszystkich układały się w jedno pytanie: Dlaczego?. Nawet dla niego, w gruncie rzeczy bezdusznego władcy, było to przeżycie tak przykre, że przez kilka następnych miesięcy na samo wspomnienie robiło mu się zimno. Podczas kilku godzin halucynacji Kayth płakała, krzyczała i rzucała się na pegazie, na którym wcześniej posadził ją Scar. Kiedy zjawy odeszły, jej wzrok wydawał się pusty, zupełnie tak jak jego kilkaset lat wcześniej. Wiedział, że odtwarzanie starty Henry'ego nie spowodowałoby aż tak silnej reakcji.
Minęło kilka dni, odkąd wrócili z Erebu i od tamtej pory nie widział Kayth. Spotkał się jedynie z Nadine i z ojcem, który powitał go bez entuzjazmu. Na jego ustach nie pojawił się nawet cień uśmiechu, nie było to jednak niczym zaskakującym. Od rozejścia się z Persefoną bóg rzadko się uśmiechał. Ponadto był zły na syna, że ten pojechał do Erebu, podczas gdy mieli planować powiększenie granic Hadesu. Gdyby tylko wiedział, dlaczego Scar wyruszył na tę wyprawę... Gdyby wiedział, co zawierał dziennik Anne, sam by nie spoczął, dopóki by go nie odnalazł.
– Momosie? – spytała Persefona, wyrywając go z zamyślenia.
Posłał jej ostre spojrzenie.
– Tyle razy ci mówiłem, żebyś tak do mnie nie mówiła.
Zmrużyła oczy.
– Nadałam ci takie imię, dlatego będę cię tak nazywać – odparła.
– Więc po prostu nie będę na nie reagował – wzruszył ramionami z udawanym smutkiem, który doprowadzał matkę do szału.
– Czy wy zawsze musicie się kłócić? - westchnęła Rosae, przypominając im o swojej obecności. - Przysięgam, że każda wasza rozmowa kończy się sprzeczką. Na początku było to dość zabawne, ale z upływem lat staje się męczące.
– Kłótnia to moje drugie imię – uśmiechnął się Scar cierpko, po czym rzucił matce spojrzenie. - Chyba że w tej sprawie również masz coś do powiedzenia?
– Proszę cię, dość – jęknęła jego siostra, wznosząc oczy ku górze.  Lepiej nam opowiedz, jak ci się udała podróż do Erebu. Czy udało wam się znaleźć chłopca, o którym mi mówiłeś?
Mężczyzna spojrzał na nią z uniesionymi brwiami. Doskonale pamiętał ich ostatnią kłótnię, w której kobieta dała do zrozumienia, że los Henry'ego jej nie interesował. Rosae, która również musiała sobie o tym przypomnieć, sięgnęła przez stół, by ująć jego rękę. Cofnął ją, zanim ich palce się dotknęły.
– Martwiłam się o ciebie – powiedziała obronnym tonem.  Podejmujesz szalone ryzyka, chcąc odnaleźć Anne. To już trzysta lat, Scar. Czas dać jej odejść.
– Nie będę znowu tego słuchać – warknął, na co kobieta przygarbiła ramiona.
Nie była przyzwyczajona do jego wrogości. Scar zawsze ją wspierał i pocieszał. Była jedną z niewielu osób, o które się troszczył, a teraz wypchnął ją poza mur, który wokół siebie budował.
Na tarasie zapadła cisza, przerywana jedynie odgłosem rozmów, dobiegających ze znajdującego się pod nimi ogrodu. Persefona patrzyła na dzieci ze zmarszczonymi brwiami, najwidoczniej zastanawiając się, co między nimi zaszło. Często się kłócili, ale jeszcze nigdy ich rozmowy nie były przesiąknięte taką wrogością.
  Rozmawialiście może ostatnio z ojcem?  spytała mimochodem, chcąc zmienić temat. Jej ton był lekki, jakby niewiele ją to interesowało.  Co u niego?
Scar wzruszył ramionami.
– To, co zwykle. Gnębi poddanych, jest niezadowolony z życia, jest niezadowolony ze mnie, knuje plany przejęcia Olimpu. Nic nowego. 
Kobiety nie poznały się na żarcie. Nic zresztą dziwnego - jeśli chodziło o Hadesa, taki opis mógł być więcej, niż prawdopodobny. Kiedy ponownie zapadła zapadła cisza, mężczyzna wyprostował się na krześle i spojrzał na rozłożone na stole szkice. Rysunki przedstawiały drzewa, krzewy i kwiaty, których nigdy wcześniej nie widział. Bogini Wiosny i Bogini Kwiatów projektowały nowe gatunki, które już wkrótce chciały wprowadzić do świata. Wziął do ręki leżący obok kartki ołówek i pokolorował nim jeden z kwiatów, mocno przyciskając grafit.
– Dlaczego na Ziemi nie ma czarnych roślin? – spytał, gdy skończył swe dzieło. Wstał od stołu i spojrzał na ich skonsternowane miny. - Powinnyście o tym pomyśleć. Nie zawsze wszystko musi być kolorowe.
W drzwiach wyjściowych zatrzymał go głos matki:
– Myślę, że będziesz chciał zostać jeszcze kilka minut. Zaprosiłam gościa.
Zarówno Scar, jak i Rosae posłali matce zaskoczone spojrzenie. Persefona wzruszyła ramionami, a na jej krwiście czerwonych ustach pojawił się uśmiech. Zanim zdążyła cokolwiek dodać, na taras wyszedł lokaj, który w przeciwieństwie do innych pracowników pałacu był człowiekiem, a nie tylko pozostałym po nim szkielecie. Skłonił głowę i powiedział:
– Królowo, przyszła panienka Kayth Candid. Mówi, że pani ją wzywała. Czy mam ją wpuścić?
– Tak, tak – zezwoliła niecierpliwie Persefona.
– Zaprosiłaś Kayth?! – warknął Scar. Jeśli jego matka wzywała kogoś do prywatnej komnaty, musiała mieć ku temu dobry powód. Bał się myśleć, czego mogła chcieć od Kayth.
– To niezbyt miły sposób witania gości – odezwała się od progu przybyła kobieta. Na twarzy miała wypisane zdenerwowanie i niepewność.
– W takim razie nie jesteś zaproszona. Znikasz stąd w tej chwili – powiedział przez zaciśnięte zęby i złapał ją za ramię, wyprowadzając z tarasu. Widząc, że zamierzała się buntować, wyszeptał – Wyświadczam ci przysługę. Moja matka rozerwie cię na kawałki. Ona nie zaprasza ludzi po to, by sobie z nimi pogawędzić, lecz po to, by ich zniszczyć.
– Scar!  odezwała się surowym, nieznoszącym sprzeciwu tonem Persefona. Znał go dobrze i jednocześnie nienawidził. - Przyprowadź tu Kayth z powrotem, proszę.
Westchnął i obrócił się w miejscu, by z wściekłością spojrzeć jej w oczy.
– Nie pozwolę, by stała się pionkiem w twojej grze. Dlatego czegokolwiek od niej chcesz, powiedz to od razu i nie mydl jej oczu swoją pozorną uprzejmością.
Tak jak to było z Anne, dodał w myślach. Persefona przywołała na twarz uprzejmy uśmiech, aczkolwiek było widać, że musiała się na niego wysilić.
– Przepraszam za Momosa, moja droga – zwróciła się do Kayth, która nadal stała w cieniu pokoju. - Zapewne zauważyłaś, że jest nieco... wybuchowy. A ja po prostu chciałam poznać kobietę, z którą mój syn pojechał do Erebu.
– Poznałaś ją dawno temu. Pojechałem z Kayth tylko dlatego, że ma ona dziennik Anne. Wierzę, że pamiętasz jeszcze Anne – powiedział. Miał niewytłumaczalny odruch, by bronić Kayth. Wiedział, że jeśli uwaga Persefony się na niej skupi, nie wyjdzie ona z tego cało.
Matka jednak go nie słuchała. Kayth wyszła na taras, a promienie słoneczne dosięgnęły jej twarzy. Persefona patrzyła na nią z mieszaniną przerażenia i szoku. Jednak gdy Scar mrugnął, uczucia te zniknęły, zastąpione przez chłodną, typową dla niej uprzejmość.
– Platon trochę mi o tobie opowiadał – odezwała się i tylko ktoś znający ją tak dobrze jak on, dopatrzył się w jej tonie oziębłości.  Słyszałam, że jesteś córką Hekate.
– Och, to wspaniale!  ucieszyła się Rosae, włączając się do rozmowy.  Córki Hekate są tak miłe i... magiczne! Oczywiście, zdarzają się wyjątki, a ściśle mówiąc, jeden...
– Jak się poznaliście?  przerwała Persefona, skanując syna i gościa wzrokiem. Nawet Scara zdziwił ten pokaz chłodu. Matka nigdy nie była miłą osobą, ale dobre maniery powstrzymywały ją przed tego okazywaniem.
Kayth machnęła ręką.
– To długa historia. Szłam ze Styksu do pałacu i wtedy wpadłam na Scara – zmarszczyła brwi. Huh. A jednak nie taka długa.
– Cóż, mój syn ma zwyczaj wpadania na nieodpowiednie osoby.
Rosae uniosła brwi, a Scar już miał wtrącić swoje trzy grosze, gdy odezwała się Kayth:
– Nie jestem pewna, co ma pani na myśli – niepewność zniknęła z jej twarzy, zastąpiona przez zalążki gniewu. Jeśli Scar zdążył się czegoś o niej dowiedzieć, był to fakt, że nie lubiła być osądzana przez osoby, które jej nawet nie znały.
Persefona zaczęła wyliczać, zginając po kolei palce prawej ręki:
– Szantażem zmusiłaś go, by towarzyszył ci w wyprawie do Erebu. Wykorzystał na ciebie przysługę, którą była mu winna Hekate, a mógł ją wykorzystać na coś dużo lepszego. Mimo że wywiązał się ze swojej części umowy, ty nie oddałaś mu dziennika, co daje jasny wniosek, że wciąż czegoś od niego chcesz. Nie mówiąc o tym, że ciągle wpadasz w tarapaty, z których on musi cię wyciągać.
– Ja wcale nie...  urwała, zauważając spojrzenie Scara. – To był jeden raz!
– Chociaż idealnie ją podsumowałaś, matko – zaczął mężczyzna – nadal nie wiem, o co ci chodzi. Czego od niej chcesz?
– Chciałam ją poznać – odparła, powracając do szkicowania małego drzewa, jakby nic się nie stało. –  I uświadomić ci, z kim się zadajesz.
Wywrócił oczami. Kto jak to, ale Persefona nie miała prawa nikogo potępiać.
– Gdyby Kayth była krystaliczna, nigdy by jej tu nie było. Możemy wmawiać innym, że pałac to miejsce dla najlepszych z najlepszych, lecz oboje wiemy, że tak nie jest. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy zepsuci. I wierz lub nie, ale Kayth, w porównaniu do nas, jest naprawdę dobra.
Tymi słowami się pożegnał i ponownie łapiąc Kayth za ramię, wyprowadził ją z przesiąkniętego kłótnią tarasu. Kobieta pokręciła głową i wyszeptała:
– I pomyśleć, że kiedyś żałowałam, że nie mam rodziny.

***
Kayth

Popołudniu w bibliotece nie było wiele ludzi. Zazwyczaj przepełnione przejścia między regałami były puste, a na wygodnych fotelach siedziały nieliczne mole książkowe. Kayth, która spędzała każdą wolną chwilę w tym magicznym miejscu, się do nich zaliczała. Wybrała sofę przy kominku, która ku jej zdumieniu i radości nie była zajęta. Podkuliła nogi, ciesząc się, że pod suknią nie miała turniury, która ostatnimi czasy stała się modna. Przez lata zdążyła zauważyć, że im bardziej jakieś ubranie było niewygodne, tym bardziej było uwielbiane. Bijące od ognia ciepło ogrzewało jej skórę i wprawiało w cudowny nastrój. Cieszyła się, że choć na chwilę mogła się oderwać od rozmyślań nad minionymi tygodniami. Strata Henry'ego, Zakazane Miasto, spotkanie matki... To wszystko ją przytłaczało. Nie mówiąc o halucynacjach, które dopadły ją po przepłynięciu Acheronu. Powiedziała Scarowi, że jej największym żalem była strata wychowanka, jednak to nie była prawda. Jedyne, co pamiętała z kilku godzin męki to straszliwy ból. To, co wtedy ją prześladowało, było owiane białą mgłą, przez którą nie mogła się przebić. Halucynacje musiały dotyczyć życia na Ziemi, którego nie pamiętała. Przez to była zdeterminowana bardziej, niż kiedykolwiek, by poznać swoją przeszłość.
Biblioteka była ogromnym pomieszczeniem, zajmującym więcej miejsca, niż sala balowa. Wznoszące się na trzech piętrach stosy książek zostały poukładane według roku wydania, a i tak ciężko było wśród nich cokolwiek znaleźć. By dostać się na najwyższe półki, trzeba było skorzystać z niestabilnych drabin, które stały się przyczyną niejednego wypadku. W pomieszczeniu było czuć uwielbiany przez Kayth zapach papieru, który był jednym z wielu powodów, dla których tak kochała to miejsce.
Jane Austen, która ścierała kurze z najstarszych ksiąg, posłała jej uśmiech, a kobieta odpowiedziała tym samym. Poznała Jane dawno temu, jednak nigdy nie miały okazji porozmawiać o czymś innym, niż książki. Znana pisarka, nota bene córka Apollina, po śmierci trafiła do pałacu i od razu poprosiła samego Hadesa o możliwość sprawowania pieczy nad biblioteką. Układające się w słowa zdania były największą miłością jej życia, a bycie bibliotekarką, opiekującą się każdą dotąd wydaną książką na świecie, sprawiało, że nie czuła się samotna.
– Co dzisiaj czytasz, Kayth?  spytała Jane z uśmiechem, przecierając szmatką nazwę starszej od niej księgi.
– Pamiętnik Anne Boleyn – odparła, jakoby nie było to żadnym sekretem. Już wyobrażała sobie minę Scara, gdyby ten dowiedział się, że opowiadała o dzienniku na prawo i lewo. Wiedziała jednak, że Jane uzna to jedynie za jedną z milionów książek, których nie miała jeszcze szansy przeczytać.
– Gdy skończysz, ja sama chętnie się z nim zapoznam. Życie Anne musiało być niezwykle ciekawe.
– Nawet nie masz pojęcia – mruknęła cicho, po czym zabrała się do lektury.

czerwiec 1542

Od lat zmagałam się z ogromnym poczuciem winy przez to, co stało się z moim bratem. To ja byłam celem Henry'ego, jednak on nie zadowolił się jedynie moją śmiercią. Chciał sprawić, bym przed odejściem doznała straty, która złamie mi serce. George był doskonałym sposobem do osiągnięcia celu.
Nadal nie mogę się pogodzić z tym, że moja ambicja doprowadziła do straty najbliższego mi człowieka. George był dobry, zabawny i opiekuńczy. Nie zasługiwał na taki koniec. Mimo że minęło już tyle czasu, ciągle męczą mnie senne mary. Mam wrażenie, że stare życie mnie prześladuje, nie pozwalając ruszyć naprzód.
Niedawno mimochodem wspomniałam przy Momosie o mych koszmarach. Tym sposobem zaczęłam rozmowę, która trwała kilka godzin i zakończyła się wybuchem płaczu. Nigdy nie pozwalałam sobie na okazywanie słabości przy innych. Wiedziałam, że sępy tylko na to czekały. Jedno moje potknięcie mogło im dać sposobność do sięgnięcia po koronę. Nie jestem jednak już dłużej królową, a Momos nie jest osobą, która wykorzystałaby moją chwilę słabości. Z każdym dniem ufam mu coraz bardziej i to mnie przeraża. Mam plan do zrealizowania. Nie mogę się w nim zakochać. Zeusie, pomóż mi. Niekochanie go to najtrudniejsze zadanie, z jakim kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć.
Dzisiaj odwiedził mnie ze świeczką w ręku i wielkim uśmiechem na ustach. Przez chwilę myślałam, że w końcu przyszedł ten moment i zwariował. Od dawna obawiałam się tego, że bycie synem Hadesa i Persefony pozostawi na nim jakiś ślad. Wytłumaczył mi jednak, że dzięki contactusowi, bo taka była fachowa nazwa świecy, można się skontaktować z kimkolwiek się chce – nawet z kimś, kto nie mieszka ani w Hadesie, ani na Ziemi. Można było porozmawiać jednak jedynie z osobą, która również posiadała contactusa. Po czym dodał, że poruszył parę kontaktów i upewnił się, by George dostał jednego w niebie, w którym się znajduje. Byłam przekonana, że brat nie trafił do piekła, jednak dobrze było usłyszeć z pewnego źródła potwierdzenie tej myśli.
Zobaczenie się z Georgem było jak spełnienie marzenia. Widząc znajomą twarz brata, unoszącą się w płomieniu, zalała mnie fala ulgi.
– George! – zawołałam, upuszczając z ręki patyczek, którym zapaliłam świecę. Nadepnęłam go szybko, chcąc uniknąć pożaru. Obraz mojego brata był tak realistyczny, że przez chwilę łudziłam się nadzieją, iż on naprawdę stał tylko kilka kroków przede mną. Pochyliłam się, chcąc mu się lepiej przyjrzeć.
Mój brat zawsze był przystojny, a niebo nadzwyczaj dobrze mu służyło. Przez kilka ostatnich lat na Ziemi chodził strapiony, a jego twarz starzała się z dnia na dzień. Teraz odzyskał kolory i nieco młodzieńcze rysy, na widok których wszystkie damy na dworze zawsze miękły.
Wcześniej przyrzekłam sobie, że nie będę płakać, jednak nie zdołałam powstrzymać łez. Poczucie winy, które męczyło mnie kilka lat, znalazło swe ujście.
– Tak bardzo mi przykro – wyszeptałam.  Przepraszam, że cię na to wszystko naraziłam. Gdyby nie ja, spokojnie dożyłbyś starości. Zniszczyłam wszystkich, na których mi zależało.
– Nie winię cię, siostro – odparł łagodnie i widziałam, że również najbardziej w świecie pragnąłby mnie przytulić. - To Henry jest odpowiedzialny za naszą śmierć. Dasz wiarę, że ten łajdak przyrzekł naszej siostrze, że nas oszczędzi? Mary wstawiła się za nami, a on, patrząc jej prosto w oczy, obiecał, że nas nie zabije.
– To tylko kolejna z obietnic, których nie zamierzał dotrzymać – odparłam cicho. Nie zamierzałam teraz tego roztrząsać. Rozgrzeszenie brata sprawiło, że znów mogłam oddychać pełną piersią.
– Wierzę, że twoja córka będzie dużo lepszym władcą.
– Oboje dobrze wiemy, że Elizabeth nigdy nie zostanie królową – powiedziałam, a samo wypowiedzenie jej imienia wiele mnie kosztowało. - Będzie miała szczęście, jeśli Henry pozwoli jej zostać na dworze. Skoro mnie nienawidził tak bardzo, jestem pewna, że nasza córka również nie jest mu bliska.
– A ja jestem przekonany, że Elizabeth kiedyś zdobędzie koronę – odparł z niezachwianą pewnością.  Jesteśmy Boleynami. Urodziliśmy się, by zdobywać szczyty. Spójrz na nas, siostro. Może umarliśmy, ale zdecydowanie nie przegraliśmy. Ja jestem w niebie, ty na Polach Elizejskich. Może nie wszystko ułożyło się tak, jak chcieliśmy, ale spadliśmy na cztery łapy.
– Dobrze ci tam? W niebie? - wtrąciłam, pociągając lekko nosem.
Uśmiechnął się szeroko i odsunął nieco, bym mogła zobaczyć rozciągający się za nim krajobraz zielonych łąk i białych, schludnych domków.
– Jest wspaniale. Cały czas urządzane są jakieś zabawy, bale i turnieje. Jest tu pełno młodych panien, a w tej właśnie chwili tylko dwie zalotnie się do mnie uśmiechają. Jedyne, co mnie nieco denerwuje to obowiązek codziennego uczestniczenia w mszy. Czy nie wycierpiałem się wystarczająco za życia?
Zaśmiałam się.
– Na Polach Elizejskich mamy nieco lepiej. Obowiązuje tu tylko jedna reguła - hulaj dusza, piekła nie ma. Choć jest nieco niemądra, zważywszy na to, że Hades cały czas wysyła jakichś biednych nieszczęśników do Tartaru.
– Kto by pomyślał, prawda?
– Że Hades jest zły? Cóż, gdybyś go zobaczył...
– Kto by pomyślał, że znajdziemy się w dwóch zupełnie innych miejscach – sprecyzował. - To ty z nas dwóch byłaś bardziej religijna, a jednak to nie do Boga powinnaś się była modlić, a do bogów. Nadal ciężko mi w to uwierzyć.
– Ironia losu, prawda? - odparłam i westchnęłam - Tak bardzo się cieszę, że mogłam cię zobaczyć. Od chwili śmierci zastanawiałam się, co się z tobą stało... Szukałam cię w Hadesie, ale powiedzieli mi, że nie jesteś herosem, jak ja, dlatego po śmierci trafiłeś gdzie indziej. Tak bardzo żałuję, że nie możemy spędzić wieczności razem, bracie. Co to za Kraina Szczęścia, skoro nie ma w niej ciebie, najbliższej mi osoby?
 Moja żałość jest równie wielka. Brakuje mi kompana, z którym mógłbym śmiać się z tych wszystkich dewotek, które kręcą głową na moje zachowanie - roześmiał się, by po chwili spoważnieć.  Widziałaś się z ojcem?
Zacisnęłam usta.
– Nie. Nie mam zamiaru go odwiedzać. Niech zgnije w Erebie.
– Anne! Nie mówisz poważnie.
Wskazałam na swoją zaciętą minę:
– Czy to mój „Nie bój się, tylko żartuję” wyraz twarzy? Jestem całkowicie poważna, George. Ze wszystkich zdrad, jakich doznałam, jego jest najgorsza. To on kazał mi uwieść króla, to on kazał mi dołożyć wszelkich starań, by zostać królową. Udawał sojusznika, gdy wszystko szło po jego myśli, a gdy świat zaczął się sypać, wyrzekł się mnie. Nie mam mu nic do powiedzenia i żałuję, że nie trafił do Tartaru.
– To twoja decyzja  odpuścił.  Jeśli jednak kiedykolwiek zmienisz zdanie, przekaż mu, że mu wybaczam.
– Te codzienne msze mają na ciebie straszny wpływ – odparłam z uśmiechem, a gdy jego obraz zaczął lekko podskakiwać wraz ze spalaniem się knota, dodałam: – Chyba wyczerpaliśmy limit rozmów. Odezwę się do ciebie niebawem, bracie. Naprawdę wspaniale było cię zobaczyć.
– Kocham cię, Anne. I nie obwiniaj się za moją śmierć. Nie chciałbym umrzeć jako staruszek. Młode ciało ma zdecydowanie więcej zalet.
Zdmuchnęłam świecę, a w komnacie zapanowała ciemność, której nie rozświetlał ani płomień, ani wesoła twarz George'a.
Dopiero kilka godzin później zorientowałam się, jak wielkie miałam szczęście. Gdyby nie Momos, nigdy nie miałabym szansy porozmawiać z bratem i dowiedzieć się, że mi wybaczył. Przez wieczność zadręczałabym się poczuciem winy i zastanawiała, co się stało z Georgem. Jeszcze nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił. Choć Momos starał się, by brzmiało to jak nic wielkiego, wiedziałam, że zdobycie contactusa nie było łatwe. Henry dbał o moje samopoczucie – kupował mi drogie prezenty, zabierał na przejażdżki. Robił wszystko, by dworzanie widzieli jego hojność. Momos natomiast nie chciał, bym była mu wdzięczna albo żebym w ogóle wiedziała, ile włożył wysiłku w wywołanie mojego uśmiechu.
To tyle, jeśli chodzi o niezakochiwanie się.

              – Widzę, że zajęła pani moje ulubione miejsce.
Kayth zamknęła dziennik i odwróciła się w stronę mężczyzny z francuskim akcentem. Był to ten sam mężczyzna, na którego wpadła przed podróżą do Erebu. W dłoni trzymał grubą książkę i przyglądał się kobiecie z ciepłem skrytym w brązowych oczach.
– Jest tyle innych wolnych foteli – zatoczyła ręką koło, wskazując na tuziny pustych krzeseł. - Proszę sobie znaleźć inne.
– Nie tak to miało wyglądać - odparł ze smutkiem, patrząc na sofę, na której siedziała. – Liczyłem na to, że zaoferuje mi pani miejsce obok siebie. 
– Przykro mi, jest zajęte – odpowiedziała, jeżdżąc dłonią po kilku książkach, które tam położyła.
– Zastanawiałem się, kto mnie uprzedzał w wypożyczaniu najnowszych dzieł sir Arthura Conan Doyle'a - westchnął, spoglądając na Powrót Sherlocka Holmesa. - Wygląda na to, że mam odpowiedź.
Wzruszyła ramionami. Nie zamierzała przepraszać za to, że któregoś dnia koczowała w bibliotece kilka godzin, czekając na Hermesa przynoszącego z Ziemi egzemplarz jej ulubionej serii detektywistycznej.
– Mogę panu zdradzić zakończenie – zaproponowała, a na jej usta wkradł się uśmiech.
Uniósł dłoń.
– Niech się pani nie waży!  odparł szybko, sprawiając, że jej uśmiech jedynie się poszerzył. Przypatrywał jej się przez kilka sekund. - Za taki uśmiech mógłbym zejść nawet do piekła. Choć wygląda na to, że już w nim jestem.
Zarumieniła się lekko.
– Mam dziwne wrażenie, że czegoś pan ode mnie chce.
– Ma pani całkowitą rację  skłonił się i podał jej dłoń.  Chcę panią zabrać na spacer, który obiecała mi pani dawno temu. 
Uniosła brwi.
– Czy nie przyszedł pan tu przypadkiem poczytać?
Machnął ręką i posłał jej szeroki uśmiech.
– To była tylko przykrywka.
Spacerowali po błoniach przez kilka godzin. Kayth opowiadała Julianowi, bo tak nazywał się mężczyzna, o jej podróży do Erebu, życiu w pałacu i książkach. Mogliby bez przerwy rozmawiać o literaturze. Julian okazał się równie wielkim molem książkowym, co ona, dzięki czemu znał niemal każdy wspominany przez nią tytuł. Rozmawiali również o Nadine, która okazała się być ich wspólną przyjaciółką. Kayth zupełnie to nie zdziwiło - wydawało jej się, że kobieta znała każdego. Dowiedziała się również, że mężczyzna był bliskim przyjacielem Franciszka I, króla Francji. Umarł podczas wojen włoskich w XVI wieku, a do pałacu dostał się dzięki wstawiennictwie Zeusa, swego ojca. Był bowiem jego ulubieńcem - zazwyczaj niezwracający uwagi na dzieci Pan Piorunów z Julianem spotkał się kilkanaście razy. Mężczyzna nie opowiadał o tym wszystkim z pychą bądź dumą – jego ton był neutralny i tylko czasami pojawiała się w nim nuta melancholii, świadcząca o tym, że tęsknił za dawnymi czasami. Nie chwalił się swoim życiem i pozycją. Był skromny i zabawny, lubił mówić, ale również umiał wysłuchać. Można było z niego czytać jak z otwartej księgi, dlatego Kayth już po kilku godzinach rozmowy wydawało się, że dobrze go znała. Wspaniale się czuła w jego towarzystwie. Po latach samotności nareszcie pomyślała, że znalazła kogoś, komu mogłaby powiedzieć wszystko. Najwidoczniej nie tylko ona tak myślała. Gdy Julian zaproponował następne spotkanie, zgodziła się bez wahania.  
Rozstali się, kiedy zapadł zmrok i błonia były oświetlane jedynie przez nieliczne latarnie. Mężczyzna zaproponował, że odprowadzi Kayth do komnaty, jednak ona się nie zgodziła. Chciała pójść jeszcze do wnęki, którą dawno temu dla Anne zbudował Momos i po raz pierwszy zobaczyć ją po zmierzchu. Magiczny sufit musiał tej nocy ukazywać tysiące gwiazd. Zanim udało jej się tam dotrzeć, kątem oka zobaczyła przemykający przez ogród cień. Tajemnicza kobieta miała na sobie szeroką suknię, a jej włosy były zaplecione w warkocz. Ku zaskoczeniu Kayth, kierowała się w stronę stajni. Zaciekawiona podążyła za nią, trzymając się w bezpiecznej odległości. Zazwyczaj nie była wścibska, ale tym razem czuła, jakby niewidzialna siła pchała ją w tamtym kierunku. 
Odczekała minutę i weszła za kobietą do stajni. Panowała w niej ciemność, którą przecinały tylko nieliczne płomienie świec. Większość pegazów smacznie spała, inne natomiast odprowadzały ją spojrzeniami, kiedy przemykała między filarami. Nie wydawało jej się, by był tam ktoś jeszcze oprócz niej. 
 Halo? – zawołała, a po jej prawej stronie coś się poruszyło. 
Rosae i młody mężczyzna, który musiał być stajennym, odskoczyli od siebie, patrząc na kobietę z mieszaniną przerażenia i szoku. Bogini Kwiatów miała roztrzepane włosy, a na jej policzkach wykwitły rumieńce, ledwo widoczne w blasku świecy. Kayth jednak nie zwracała na nią uwagi. Przyglądała się mężczyźnie z burzą brązowych włosów na głowie i zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Twarzy, która choć wydoroślała, dalej przypominała tę, którą pamiętała kobieta. 
 Kayth?   wyszeptał, a jego głos nie był już piskliwy, jak kiedyś.
Dopiero gdy spojrzała w jego oczy, które mimo upływu lat wciąż były takie same, w pełni dotarło do niej niej, na kogo patrzyła. 
 Henry. 


_____________________________________________

Nie mam pojęcia, co się dzieje z tymi akapitami i naprawdę nie mam już siły się z nimi bawić. Spędziłam pół godziny, starając się je naprawić i gucio z tego wyszedł. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten lekko niechlujny wygląd rozdziału. 
Już za chwilę zaczyna się szkoła, co znaczy, że będę miała mniej czasu na pisanie, dlatego nie wiem, czy uda mi się zamieszczać rozdziały co obiecywane dwa tygodnie. Postaram się jednak, by odstępy między nimi nie przekroczyły miesiąca (: 
Zapraszam również do zakładki Zwiastun, w której pojawił się filmik przedstawiający Rosae i Henry'ego (:

50 komentarzy:

  1. uuu bardzo fajny rozdzial :D z małym twistem :D heeenryyyy wuuuuuuttt?! co on tu robi ! czekam na kolejny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię robić takie cliffhangery w rozdziałach! :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  2. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to "Jako Bóg" - niestety nieważne jakie ma się przekonania, trzeba zachować poprawność polityczną.
    Powtórzenie: "Westchnął cicho, coraz bardziej żałując, że przyszedł przywitać się z rodziną.
    Najbardziej żałował tego (...)." może "ubolewał nad tym, iż"?
    literóweczka: "Wiedział, że odtwarzanie starty (...)."
    "– Kłótnia to moje drugie imię – uśmiechnął" Tutaj powinna być kropka po imię oraz z dużej litery uśmiechnął
    Mam mieszane uczucia co do tego zdania Można było zadzwonić jednak jedynie do osoby, która również posiadała contactusa. Notatka z pamiętnika pochodzi z XVI wieku, a wtedy nie było jeszcze telefonów, więc pojęcie dzwonienia oznaczało jedynie pociągnięcia dzwoneczkiem, który wzywał służbę...

    Wreszcie piękne akapity. Wyglądają naprawdę dobrze.
    Ha! Już wiem kim jest Kayth! Potrzebowałam tylko reakcji Persefony na jej osobę. Zastanawia mnie tylko dlaczego reszta nie pamięta jej twarzy skoro są bogami.
    No i romans Rosae... Wiedziałam, że to stajenny, ale dalej już byłam zaskoczona. Ciekawe jak przedostał się z Tartaru do Pałacu. Spodziewam się wyjaśnień w następnym rozdziale.
    Widać, iż pracujesz nad opisami. Ogromny plus. Oby tak dalej!
    Pozostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział. Miejmy nadzieję, że uda Ci się napisać go jak najszybciej.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za wenę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś pisałam Bóg z dużej litery i jedna z użytkowniczek poprawiła mnie na małą. Myślę, że jeśli jest wiele bogów (a w moim opowiadaniu z pewnością tak jest) powinno się pisać z małej :)
      Akapity są fajne w pierwszej połowie rozdziału, potem się wszystko popsuło i nie mam pojęcia, od czego to zależy.
      Tak podejrzewałam, że jak napiszę o reakcji Persefony na Kayth to większość już się domyśli... No cóż, pozostają jeszcze inne tajemnice do rozwiązania :D
      Wyjaśnienia będą, mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę.
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Źle mnie zrozumiałaś. Miałam na myśli to, iż bóg w sensie bogowie "pogańscy" piszę się z małej, a tam Scar określił się mianem chrześcijańskiego Boga. Pewnie w pośpiechu tak wpisałaś. Często u mnie to się zdarza. Przepraszam za nieporozumienie.
      Aby o niczym nie zapomnieć wypisz sobie na kartce najważniejsze rzeczy. rozwiń dane podpunkty, a potem wklej w odpowiednich miejscach.

      Usuń
    3. Aaa, okej :) Jak tylko to znajdę to poprawię, bo mam kompletną pustkę, w którym momencie rozdziału to jest.
      Metoda z kartką jest niezawodna, nie raz z niej korzystałam :) Gorzej, jak zapomnę czegoś wpisać na kartkę...

      Usuń
  3. O BOŻE! Z niecierpliwością czekam na wyjaśnienie sprawy! Fantastyczny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na włochate gacie Merlina! (przepraszam za mój wybuch xD) Muszę Ci powiedzieć, że ogromnie mnie zaskoczyłaś tym zakończeniem, zresztą pewnie nie ja jedna zbieram teraz szczękę z podłogi... Nieźle to wymyśliłaś. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się w jaki sposób Henry znów wtargnie do Krainy Hadesa, ale takiego się nie spodziewałam. Haha xD Kayth pewnie jest równie zaskoczona co wkurzona. Przynajmniej ja bym była, jakby ktoś kogo szukam wszędzie, były tuż obok. Gdyby nie fakt, że jest już martwy to różnie by mogło być. Tak, ale ja chyba jestem bardziej porywcza niż nasza główna bohaterka.
    Szkoda jedynie, że po między Scarem i Kayth wieje takim chłodem. Naprawdę musisz coś z tym zrobić, bo ja dłużej tak nie wytrzymam. Podtrzymywanie napiecia u czytelników swoją drogą, ale co z biedną Katią? ;D
    No i pomysł z Jane Austin w bibliotece... Świetny, sama bym chciała ją zobaczyć zasuwającą między regałami w mojej ;)
    Trochę się rozpisałam. Kończę. Pa i pozdrawiam.

    KatiaBlue

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Cię tak zaskoczyć!
      Kayth czuje ulgę i szczęście, na złość przyjdzie czas później. Będzie jednak zła na siebie, bo gdyby tylko przeszukała pałac... Cóż, lubię jej utrudniać życie ^^
      Najpierw musi być chłodno, by potem było ciepło. Relacje między Scarem i Kayth muszę poprawiać stopniowo, bo głupio by było, gdyby nagle się bardzo polubili :)
      Też bym z chęcią widziała Jane w swojej bibliotece ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Przeczytałam! W najbliższym czasie skomentuję. Wyczekuj mojego komentarza najdalej do północy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego każdy kończy w takich momentach rozdziały?! ZAWSZE kończą się w najlepszych momentach!!!
    Co jak co, ale nie spodziewałam się, że "nauczyciel biologii Rosae" będzie miał jakąkolwiek istotną rolę! A tu Henry!
    Rozdział cudowny *.* jakby inaczej. Tylko (mimo jego perspektywy) jak dla mnie za mało Scara. Chociaż dla mnie zawsze go za mało :3
    Na miejscu Kayth też bym nie pozwoliła usiąść na miejsce, gdzie położyłam książki xD Scar'owi to co innego <3
    tak czytając ten wpis Anne to ona taka wcale zła nie była. A chciałam ją bardziej polubić.
    Dużo weny i już tak bardzo chcę następny rozdział, że to aż nie możliwe... :D i genialnej końcówki wakacji.
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie końcówki zdecydowanie budują napięcie ^^
      Nie może być w każdym rozdziale dużo Scara, bo by się wam przejadł :D
      Anne zawsze była miła dla brata, bo kochała go najbardziej na świecie (przynajmniej tak wynika z materiałów na jej temat). Dla innych jednak już nie była taka miła.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. Witaj, kochana!
    Nie chcę zaśmiecać Ci bloga, ale nie wiedziałam, gdzie to napisać... Powolutku biorę się za to opowiadanie, ale jest raczej z tych dłuższych, a chcę się dobrze wczuć w cały klimat historii ( z tego, co już przeczytałam, to jest ona naprawdę niezwykła i oryginalna), więc mój komentarz dotyczący treści wkrótce się pojawi :)
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że historia Ci się spodoba :*

      Usuń

    2. Witaj! :*
      Jak obiecałam, tak przybywam. Miałam zamiar dodać ten komentarz już wczoraj, ale w piątek byłam na imprezie z nocowaniem i wieczorem szybko padłam. Na wstępie chcę zaznaczyć, że zapoznałam się z dosłownie wszystkim- przeczytałam rozdziały, każdy komentarz, przejrzałam zakładki, obejrzałam zwiastuny i nawet dodałam Cię na snapie, a Ty mnie również ( była dzika radość z mojej strony- d*****m). Szczerze? Jeszcze nigdy mi się chyba nie zdarzyło, żebym tak bardzo chciała się wczuć w całą historię, a wiesz dlaczego? Nigdy nie spotkałam się z taką historią. Owszem, uwielbiam mitologię i często do niej wracam, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, że można stworzyć opowiadanie na jej podstawię. Chylę czoła i biję pokłony już za sam pomysł. Nie miałam nigdy styczności z wcześniej wymienianymi przez Ciebie i Twoich czytelników serialami, więc na początku czułam się trochę zagubiona, ale po pewnym czasie złapałam „bakcyla”. Przynajmniej mam taką nadzieję.
      Mam tyle do napisania, że nie wiem, od czego zacząć. Serio. Hmm.. O, mam. Nie będę przed nikim ukrywać, że najbardziej z całej historii polubiłam Rosae, chociaż nie gra ona tutaj jednej z większych ról. Jest ona odzwierciedleniem ciepła i spokoju, rozsiewa dokoła siebie sympatyczną aurę, przez co każdy na jej widok się uśmiecha, a my (przynajmniej ja)- ludzie, którzy na co dzień otaczają się osobami, którzy nie pasują do tego opisu- poszukujemy takich osób. Uwielbiam jej słowne potyczki z bratem i mimo ich licznych kłótni widać, że bardzo go kocha i zależy jej na nim. Podczas czytania długo zastanawiałam się, kim jest wybranek jej serca i włączał mi się czerwony alarm. Cóż, jestem niepoprawną romantyczką i fanką romansów, więc w głowie od razu ułożył mi się piękny widok z miłością jako zakazanym owocem itp., a tu się okazuje, że był to Henry, na którym, pozwolisz, skupię się za chwilę.
      Drugą osobą, którą najbardziej polubiłam jest Persefona, która u Ciebie jest wredną i zimną suką. Jezu ( a może raczej Zeusie?), jak ja kocham takie osoby! Osobiście uważam, że są one bardzo ważne w każdym opowiadaniu, bo nadają swoistego charakteru i nastroju, a ja z wielką przyjemnością czytam z nimi fragmenty. Wydaje mi się, że Persefona ma totalną zlewkę już na wszystko- królestwo, męża i dzieci. Czy się dziwię? Nie wiem, ale chyba nie. W sumie nawet jest to chyba naturalne- po tylu latach ma po prostu przesyt wszystkiego. Trochę szkoda mi jej kontaktu z dziećmi, bo mógłby być lepszy, ale jednak bardziej mi szkoda jej małżeństwa. Od małej dziewczynki, chyba nawet nieposiadającej dziesięciu lat, kiedy trafiła na mitologię grecką, wyobrażałam sobie tez związek trooooochę inaczej. Cóż, to jest Twoja wizja, ale nieśmiało proszę o jakieś poruszenie, bo wydaje mi się, że w Hadesie zaczynają odżywać stare uczucia! Persefona chyba nie lubi każdego, bo taką ma naturę, ale bardzo mnie ciekawi, dlaczego tak bardzo nie lubiła Anne?!
      Nadine <3 Po pierwsze, jej imię chyba podoba mi się najbardziej ze wszystkich. Z jednej strony jest delikatne i słodkie, a z drugiej takie trochę z charakterem… No po prostu mi się podoba! Po drugie, ma bardzo ciekawą osobowość i trochę dziwiłam się, że tak bardzo się polubiły z Kayth. Jakoś od początku nie bardzo rozumiałam- ona pracuje w tym „Domu rozkoszy”, czy spędza tam czas, czy co? Kolejne zdziwienie wynikało właśnie przez to, jakoś nie byłam w stanie odgadnąć, że syn Hadesa może się przyjaźnić z osobą, która ma do czynienia z takim miejscem… Ale Momos sam jest dla mnie ogromną tajemnicą. Na pewno wdał się w matkę- jest wredny i arogancki. Ma wszystko w dupie, ale muszę przyznać, że sposób, w jaki zaopiekował się Nadine, bardzo mi się spodobał. Do tego jest po prostu ideałem chłopaka. Po tak długim czasie jest cały czas tak bardzo zakochany w Anne, że po prostu nie spocznie, póki jej nie znajdzie. Ich relacja była piękna, choć oni byli dziwni, ale wzajemnie się uzupełniali ( rozszerzenie z historii pozdrawia, od razu miałam podejrzenia, kim Anne była- skromna ja!).

      Usuń
    3. Kayth. Oczywiście, że ją lubię, ale… Troszkę mnie denerwuje. Jak dla mnie, jest chyba zbyt pewna siebie i arogancka? Takie odniosłam wrażenie, ale może się mylę. Byłam szczerze zdziwiona, kiedy tak po prostu postawiła Momosowi warunek – jak dla mnie było to zbyt… aroganckie. Do tego zgadzam się z Persefoną- jest zmienna jak kobieta w ciąży! Rozumiem, że przeczytała nie za ciekawe rzeczy, które Momosowi mogłyby się nie spodobać, ale tak właściwie, co ją obchodzą jego uczucia? To jego sprawa, on się wywiązał z umowy, ona nie. Poza tym jest spoko :D Lubię jej rozmowy z Platonem, a Cutie to mnie po prostu rozwala! Sama chciałabym mieć takiego słodkiego zwierzaczka ( z całym szacunkiem dla mojego pieska- kochanie, nie mówisz, to tylko dlatego!). Bardzo ucieszyło mnie, że Kayth w końcu postanowiła poszukać Henry’ego, choć martwi mnie jej przeszłość i muszę przyznać, że długo się nad tym zastanawiałam. W pewnym momencie nawet myślałam, że to ona była Anne, ale Momos chyba by ją poznał, nie?
      Tak naprawdę, nie wiem, co mam sądzić o Henry’m! Wcześniej uważałam go za biednego chłopca, który kiedyś zrobił źle, ale bardzo tego żałował, ale teraz? Kurczę! Eja, jakim cudem on się znalazł w Polach Elizejskich? Przecież był w Edenie… Wyparował i zmaterializował się gdzieś indziej? Tak się da? Czy Rosae wiedziała, kim tak naprawdę on jest?!!! A może on ją jakoś wykorzystał do swoich celów?
      Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam… Pozwól, że teraz podsumuję krótko: kocham, kocham, kocham. To opowiadanie jest po prostu wspaniałe, zresztą Twój styl pisania też jest cudowny. Niesamowicie wykreowałaś każdego bohatera z osobna. Uwielbiam Twoje opisy- są długie, ale napisane w tak inteligentny i dobry sposób, że kompletnie nie nudzą, a to się czasami zdarza. Rozdziały piszesz długie i za to też Cię kocham! Z góry przepraszam za ten komentarz, ale pisałam wszystko, co przychodziło mi do głowy i chyba nie mam siły tego sprawdzać, bo obawiam się, że mogę się przestraszyć, albo nawet załamać. Powiem tylko, że z niecierpliwością czekam już na następny rozdział i odpowiedź na kilka moich pytań.
      Całuski! :***

      Jeśli miałabyś ochotę, to zapraszam do siebie na http://ona-jest-tylko-problemem.blogspot.com/ - prolog Ci się spodobał, a jeśli będzie Ci się chciało zagłębić w inną historię, to na http://that-what-makes-you-beautiful.blogspot.com/. Jestem świadoma, że nie każdy musi lubić 1D, ale (szczególnie na OJTP) chłopcy tam po prostu występują, a ja skupiam się raczej na ludzkich emocjach, uczuciach i myślach.

      Usuń
    4. Bardzo dziękuję za tak długi i rozbudowany komentarz!
      To Ty jesteś drabik! Moja wychowawczyni się tak nazywa i przez jedną straszną chwilę myślałam, że to ona :p
      A nie czytałaś Percy'ego Jacksona? Jeśli nie to polecam, świetna książka, również na podstawie mitologii (:
      Jesteś chyba jedyną osobą, która najbardziej polubiła Rosie. Na razie było jej tak mało, że czytelnicy w zasadzie jej dobrze nie znają.
      Persefona kiedyś z pewnością była ciepła i dobra, ale bycie żoną Hadesa i mieszkanie w Podziemiu ją zmieniło. Na wątku dwójki bogów się skupię na pewno, niestety nie w najbliższych rozdziałach.
      W zasadzie na Polach Elizejskich nikt nie pracuje. Kraina rozkoszy to po prostu "hobby" Nadine. Kobieta lubi tam spędzać czas, jednak w inny sposób, niż myślisz. Będąc tam na "recepcji" zna sekrety wielu osób, a chyba nikt nie lubi aż tak plotkować, jak Nadi.
      Nadine jest dokładnie taką osobą, jaka mogłaby się przyjaźnić ze Scarem. Ten święty nie jest, ona również nie - idealna przyjaźń!
      Kayth może być nieco irytująca, aczkolwiek staram się, by nie była arogancka. Możliwe jednak, że kilka razy miałaś takie odczucie. Kobieta już wkrótce oda Scarowi dziennik, nie martw się (: Tym bardziej, że Anne napisała, że się w nim zakochała - nie zrani to więc jego uczuć. Kayth po prostu taka jest, martwi się o wszystkich.
      Bardzo się cieszę, że Ci się podobało! Do Ciebie oczywiście wpadnę (miałam to zrobić dawno) w wolnej chwili. A z nimi jest coraz ciężej...
      Dziękuję! :*

      Usuń
  8. Przeczytałam :).
    W sumie zdziwiłam się, że oni już tak szybko wrócili do pałacu. Spodziewałam się, że jeszcze będą dalej poszukiwać Henry'ego, więc ten rozdział był pewnym zaskoczeniem. Zastanawia mnie jednak, jak to było z tą rzeką smutku i przeszłością Kayth, dlaczego ona nadal nie pamięta swoich wspomnień. Wciąż czuję, że coś ciekawego się za tym kryje, i nie umiem się doczekać, kiedy się to wyjaśni ^^.
    Zaciekawiło mnie też to spotkanie z Persefoną. Po co właściwie ona ją wezwała? Czyżby po to, by sprawdzić, z kim teraz zadaje się jej syn, i upewnić się, że Kayth nie będzie dla niej zagrożeniem? Albo czy nie jest zbyt podobna do Anne? Scar natomiast zachowywał się całkiem normalnie; momentami nadal był troszkę bucem, ale jednak nie chciał, żeby Persefona w jakiś sposób ją skrzywdziła.
    Podobał mi się motyw biblioteki z księgami sprowadzanymi z ziemi ;). Ale nieco skonsternował mnie fragment dziennika; nadal nie do końca umiem sobie ułożyć wizję, gdzie równolegle istnieje kilka rodzajów zaświatów, i Anne trafiła w inne miejsce, a jej brat w inne. I czyżby Anne faktycznie była herosem? Jeśli tak, to zastanawia mnie, czyją była córką i czy miała jakieś dodatkowe zdolności. Ten kamień do kontaktowania był trochę dziwny, wręcz trochę naciągany, ale pewnie chciałaś jakoś pokazać rozmowę Anne z bratem.
    Zastanawia mnie też ten nowy bohater, Julian, i jego zamiary odnośnie bohaterki. Niby wydaje się w porządku, szybko zdobył jej zaufanie, ale takie postacie często budzą podejrzliwość, bo nie wiadomo, co się kryje za ich zachowaniem i chęciami wkradnięcia się w łaski głównych bohaterów.
    No i końcówka! To był ten sam Henry, którego szukała Kayth? Myślałam, że w zaświatach ludzie nie dorastają i zawsze pozostają w takiej postaci, w jakiej tam trafili. I to dlatego zniknął z Erebu, bo jest tutaj? Zastanawiam się, skąd się tutaj nagle wziął i dlaczego, no i dlaczego jest dorosły. No chyba, że wrócił do poprzedniej postaci, i jego znajomość z Rosae też ma coś wspólnego z poprzednim wcieleniem. Mam nadzieję, że się to wyjaśni ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończyłam podróż po Erebie, ale niedługo będzie do Londynu i Hever, więc bohaterowie nie będą siedzieć bezczynnie w pałacu ^^
      Persefonę zastanawia każda kobieta, która kręci się koło jej syna i przeważnie się one nie lubią :P
      Anne była heroską i niedługo okaże się, kogo była córką. Kamień rzeczywiście naciągany, ale wymyśliłam go już dawno na Zaplątanych i chciałam, żeby był też tu (:
      Pola Elizejskie to kraina szczęścia i każdy, kto na nie trafia, ma prawo zmienić swój wiek na jaki tylko chce (: W Erebie i Tartarze nie ma takiej możliwości, jednak wątpię że ktoś byłby wiecznie szczęśliwy np w ciele staruszka, a skoro mieszka w pałacu to powinien być szczęśliwy (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  9. To dzisiaj zacznę od zwiastunu. Świetny, jak dla mnie trochę za długi, ale to jak na razie drugi taki fanowski filmik, który mi się podobał. Zwykle nie mogę takich przeboleć i wyłączam po 10. sekundzie. Natomiast kinowe trailery to mogę mogę oglądać jeden po drugim. Może to trochę dziwne :p. Aktorka, która ma być Rosae, nic o tym nie wiedząc, totalnie wpasowała się w tą rolę. Co do Henry'ego trochę gorzej, ale nie można mieć wszystkiego :)

    Ech, już koniec Erebu. Mam nadzieję, że jeszcze do niego wrócisz, choć nie wiem pod jakim pretekstem. Skoro Henry jest w zamku, to Kayth nie bardzo będzie chciała tam wracać :/. Może rebelia? Heh, to by było fajne :). A, i skoro znalazła Henry'ego, to wygląda na to, że będzie musiała oddać Scarowi dziennik. To może być ciekawe. Odnoszę wrażenie, że jest on dosyć gruby. Oczywiście nie publikujesz w tych fragmentach całego, a Kayth go już czyta od jakiegoś czasu.
    Scar, jakie emo. Że też nie ma na Ziemi czarnych kwiatków :P
    Muszę przyznać, że dzięki rozmowie Persefony i Kayth, moja teoria o tym, że ona i Anne są siostrami, została mile połechtana. Zwłaszcza wymowna była reakcja Rosae na informację o córce Hekate. No to teraz nie mogę się doczekać kiedy odwiedzimy posiadłość Boleynów. Mam nadzieję, że będzie to już niedługo, bo zrobiłaś fajną zapowiedź dzięki tej rzeczce ze wspomnieniami. Hej, a to, co przeżywała wtedy Kayth, to było podobne do tych ataków Nadine. Próbują sobie dziewczyny coś przypomnieć, a przez to jeszcze bardziej je boli. Mam nadzieję, że niedługo poruszysz tą kwestię, bo już prawie zdążyłam o Nadince zapomnieć, A teraz ciekawość uderzyła ze zdwojoną siłą :)
    Miałaś genialny pomysł z Jane Austin w bibliotece. Swoją drogą to fajnie jej się trafiło, że będzie robić przez wieczność to, co lubi, bo większość mieszkańców pałacu to musi na siłę celebrytować.
    No i jest Julian (nie mogę się wyzbyć skojarzenia Króla Juliana z Madagaskaru :p). Oczywiście nie można mu ufać, bo jest miły, a to Pałac Hadesa. Uważaj Kaythy.
    Ciekawa koncepcja Nieba i tego, że takie światy istnieją koło siebie. Ba! Nawet można się kontaktować! Chociaż zamiast tego kamienia mogłoby być coś innego. W porównaniu do innych Twoich pomysłów, ten jest trochę bez polotu. No i msze w Niebie. Zabawne, bo ludzie raczej je odprawiają żeby być bliżej Boga i się z nim kontaktować, a tam to chyba są wystarczająco blisko. Ale księży nigdy nie zrozumiemy. Natomiast sam wpis z dziennika był super, jak zawsze. Po cichu marzę, że może kiedyś zrobisz perspektywę Anne z tego okresu, gdy poznawała i wykorzystywała Scara. Według mnie ta ich relacja jest najciekawszą w opowiadaniu. Jednak byłoby to chyba zbyt banalne.
    Dzięki za wspaniały rozdział i niech Ci Atena pobłogosławi w tym roku szkolnym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam już, że uwielbiam Twoje komentarze? Pewnie tak... Zawsze są takie długie i treściwe (:
      Moim zdaniem zwiastun również jest świetny, chyba najlepszy ze wszystkich, które do tej pory "zebrałam" (zaraz za tym o Anne).
      Ereb się z pewnością jeszcze pojawi, ale niestety nieprędko - teraz planuję podróż do Londynu i Hever.
      Dziennik rzeczywiście jest długi i Kayth powoli zbliża się do jego końca. Zaspoileruję jednak, że planuję wprowadzić jeszcze drugi dziennik... ale to dopiero później :D
      Nadine będzie już w przyszłym rozdziale i postaram się dodać coś o jej wspomnieniach - a raczej o tym, co kiedyś było jej wspomnieniami.
      Pomyślałam, że przydałaby się w pałacu jeszcze jedna słynna postać i padło na Jane. Nie będzie o niej dużo, ale w końcu w pałacu powinny być znane osobistości, a wygląda na to, że wprowadzam więcej nieznanych ^^
      Ten kamień to porażka, wiem. Ale dawno, dawno temu go wymyśliłam do Zaplatanych w mitologię i zostawiłam go też tutaj. Jak mnie olśni to zmienię go na coś innego :D
      W sumie to chyba zaraz go zmienię, bo właśnie jak to piszę wpadłam na dość dobry (lepszy od kamienia) pomysł.
      To ja dziękuję! :*

      Usuń
    2. A, to się uzupełniamy, bo ja uwielbiam Twoje opowiadanie :D
      Łoo! będzie Ziemia =-o Oj, jak super, Londyn w XIX :3 Taak...
      Ciekawie by było gdyby Kayth czytała jakaś książkę Jane (tak, że ta o tym by wiedziała). Bo Jane była bardzo skromna, chyba nawet nieśmiała. Początkowo pisała do szuflady. Wyobrażam sobie jej reakcję :)
      No, przypominam sobie coś z Zaplątanych. Czy w tej scenie Hermes przypadkiem nie rozmawiał ze Scarem? Wiem, że kiedyś się z nim kontaktował w jakiś sposób.

      Usuń
    3. Fajny pomysł :) Jeśli jeszcze kiedyś będę opisywać odwiedziny Kayth w bibliotece to bardzo chętnie z niego skorzystam :)
      Tak, Hermes rozmawiał wtedy zarówno ze Scarem, jak i z Kayth, a wcześniej SelenE rozmawiała z Iris. Jednak w Krainie zmieniłam kamień na płomień świecy, myślę, że to nieco lepsze rozwiązanie :)

      Usuń
    4. Zdecydowanie lepsze :)

      Usuń
  10. Ale chryja!!! Juz mi sie chciało zlorżeczyc, ze tak wlasciwie nie wiadomo nic o ty, gdzie jest Henry, a oni wrócili (choc z drugiej strony po takich wydarzeniach była to chyba najmądrzejsze decyzja, jaka mogl podjąć Scar), a tu sie okazuje, ze ten wlasciwie dorosły juz chłopak był cały czas w pałacu.... A wlasciwie nieco nieopodal. Swoja droga zdziwiło mnie, ze oni tutaj dorastają, to nie powinno byc tak,ze jak sie umarło jako dziecko, to juz sie dzieckiem pozostaje? Podobnie mnie zdziwiło to,ze wprowadziłas niebo...czyli ze Hades jet tylko dla potomków bogów? Ma to sens wlasciwie...istnieje oddzielne piekło, ze tak powiem, dla zwyklych ludzi? Interesujące. W kazdym razie wydaje mi sie, ze historia Anne jest jeszcze bardziej skomplikowana. Mysle,ze zakochała sie w Scarze, wiec moze i popełniła wiele bledow,szczegolnie na ziemi, ale chyba kayth bedzie zmuszona choc czesciowo zmienić o niej zdanie. Troche zabrakło mi tutaj Zlatana (no, znaczy sie megabatfzo), ale szalona rodzinka i końcówka mi to zdecydowanie wynagrodzily.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dziecko trafiłoby do Erebu albo Tartaru, pozostałoby dzieckiem, ale Pola Elizejskie to kraina szczęścia i gdy się na nie dostaje, można zmienić swój wiek. Oczywiście Platon nie powiadomił o tym Kayth, bo po co... :P
      Hades jest tylko dla herosów, inni ludzie trafiają tam, gdzie wierzą, że trafią - przynajmniej w moim opowiadaniu. Myślę, że jak ktoś jest np muzułmaninem to nie trafia ani do nieba, ani do piekła, tylko tam, gdzie wierzy, że trafi (nie wiem, w co oni wierzą w sumie).
      Cutie (chyba) będzie w następnym rozdziale.
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. całkiem podoba mi się to rozwiązanie z tym,że każdy trafia w to,co wierzy,....prócz herosów,jktórzy nie widdżą,że nimi są.tylko że co wtedy z ateistami? cóż, co do pierwszej części, to właściwie całkiem dobre wyjaśnienie...tylko czy to oznacza,że chłopiec był w pałacu prawie że od początku??? zapraszam na nowosc na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com

      Usuń
  11. Nie dziwię się, że Scar nie tęskni za pałacem. W końcu nic go w nim nie trzyma. Matka udowodniła, że nie jest miła osobą i szczerze powiedziawszy nigdy nie powiedziałabym, ze będzie zdolna tak potraktować Kayth. Nie wiem skąd w niej tyle złości. Swoją drogą, imię Momos mnie rozwala ;D Kojarzy mi się z takimi ciepłymi kluchami, zupełnie nie pasuje do Scara. Podobało mi się jak bronił dziewczyny. Wiem, że nie przemawiało przez niego żadne uczucie czy coś z tych rzeczy, jednak mimo to wydaje mi się, że z każdym rozdziałem trochę zbliżają się do siebie. A to mnie bardzo cieszy.

    Wstawki z dziennika Anne nadają opowiadaniu niesamowitego charakteru i tajemniczości. Jestem niesamowicie ciekawa, co dalej wydarzy się w jej życiu, bo szczerze powiedziawszy trudno mi uwierzyć by była tak zła jak ją przedstawiono wcześniej. Wątpię, by Scar mógł się w niej zakochać gdyby była doszczętnie zła. Musiało być w niej coś, co przyciągnęło go do niej. Bądźmy szczerzy, nie jest typem naiwnego faceta, który da się tak łatwo omotać wokół palca. W ogóle po tym wpisie widać, że z czasem zachowanie Ann zaczęło się zmieniać i jego odczucia co do mężczyzny również. Może rzeczywiście łączyła ich wielka miłość?

    I jeszcze jedno mnie zastanawia - przeszłość Kayth. Wokół tego rośnie coraz więcej tajemnic i szczerze powiedziawszy mam złe przeczucia;D Skoro dręczyły ją takie straszne męczarnie przechodząc przez tą rzekę, to coś musi być nie w porządku. No i Henry pojawiający się na końcu rozdziału. O co tu chodzi? Skąd on się tam wziął i to... starszy? Czekam na kolejny! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Persefona ma swoje powody do nienawiści, które kiedyś się wyjaśnią. Momos to imię zaczerpnięte z mitologii - mi również się nie podoba, ale bóg pasował ;)
      Anne nie była całkowicie zła, to z pewnością. Ona była bardziej... zepsuta. Zepsuta przez rodzinę, wspomnienia, presję, którą odczuwała każdego dnia.
      Przeszłość Kayth to największa zagadka opowiadania i nie zamierzam jej szybko zdradzić :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobra. Okej. Spokojnie.
    Często na blogach, nad rozdziałami, widnieje przestroga typu "Treść 18+", "czytasz na własną odpowiedzialność", "zawiera sceny drastyczne/erotyczne". Uważam, że tutaj powinno być zaznaczone coś w stylu "Uwaga, może spowodować zawały, bo Vakme ma czarną duszę jak sam Hades i uwielbia znęcać się nad biednymi czytelnikami. Zanim zaczniesz czytać - weź Valium!"
    Znęcasz się cliffhangerami, że ja pierniczę, dziewczyno! Pomijając to, że oczywiście tutaj będę zaraz słodzić: jakie to cudowne, jak pięknie napisane, jak ja kocham Scara... Wróć, zbaczam z tematu!
    Tylko, że jestem wstrząśnięta, dlatego koło tematu będę krążyć jak ostrożny wilk (albo biorąc pod uwagę mój charakter nie jak dostojne zwierzę lasu, tylko jak cholerna przebrzydła hiena).
    Nawet nie wiem, dlaczego jestem tak zszokowana. No kurde, to już któryś rozdział, przez który leżę w nocy i myślę. Powinnam zdążyć się już przyzwyczaić, a tymczasem Ty rzucasz mi kolejną bombę chociaż byłam pewna, że dawno wyczerpałaś swoje zapasy, a ja nie wiem co z nią zrobić.
    Henry mała łajza, z córką Hadesa się zadaje, kiedy Kayth brodzi w męczarniach, byleby tylko dowiedzieć się, gdzie ten cholerny chłopak jest.
    Matko, ja pójdę za Ciebie do szkoły, oddam Ci mój wrzesień wolny, żebyś rozdział napisała!
    Jesteś Boginią Słowa, teraz tak sobie pomyślałam. No, bo jak jest Bóg Nocy i inne bożki, to czego by nie Vakme - Bogini Słowa?
    Już się boję co Ty będziesz tworzyć za parę lat, jak już dzisiaj masz tak duży zasób słów i możliwości.
    dobra, kończę, bo zaraz zapluję ekran z tej życzliwości i uwielbienia, a Ty zaczniesz się obawiać, że jestem jakimś stalkerem z piekła rodem.
    Pozdrawiam i mało nauki życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę się zastanawiasz nad moim opowiadaniem w nocy? To chyba największa pochwała, jaką kiedykolwiek usłyszałam, super! :D
      Jestem wredna, wiem. Ale uwielbiam cliffhangery, one zawsze dodają uroku opowiadaniu!
      Henry nie wiedział, że Kayth była w pałacu, ani że go szukała :( Gdyby kobieta poszła kiedykolwiek do stajni, zaoszczędziłaby sobie wiele trudu.
      Właśnie z czasem bardzo ciężko! Dopiero początek roku, a ja już się dzisiaj uczyłam do trzech przedmiotów ;\ Ostro się za nas wzięli.
      Ale mi słodzisz! Bogini Słowa - podoba mi się, aczkolwiek to chyba zbyt duże słowa ;) Za kilka lat to będę miała szczęście, jak będę żyła, bo już czuję, że umieram, a jeszcze tysiące dni nauki przede mną! :'(
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. Chyba naprawdę nauczyłam się komentować dopiero wtedy,kiedy opublikujesz dwa kolejne rozdziały xD Jak widać, nie mam co zapewniać, że następny skomentuje szybciej, od razu, bo pewnie tak się nie stanie :) Ale ja po prostu po przeczytaniu danego rozdziału, zapominam o tym, że nie napisałam ani słowa w komentarzu. I chyba mogę tylko przepraszać :)

    Podoba mi się, jak wplatasz postacie, które już kiedyś istniały, w fabułę Krainy. Jane Austen, Anne czy Platona. Wprowadzenie ot tak nazwiska wcale nie jest takie trudne, ciężej jest stworzyć takiej postaci indywidualną historię. Jak np. Platon jest opiekunem Kayth, Jane Austen do bibliotekarka, a Anne (cóż w sumie jeszcze nie wiemy, jaką dokładnie rolę doegra w tym opowiadaniu i co się z nią stało :D). Tobie to wychodzi świetnie i często mnie zaskakujesz. Nigdy nie spodziewałabym się, że Jane mogłaby, chociaż została tylko wspomniana, pojawić się gdziekolwiek.
    Ale nawiązując do rozdziału.
    Persefona to taki typ kobiety, która tylko pięknie wygląda, ale w rzeczywistości nie można jej polubić, ponieważ jest fałszywa, wredna, sztuczna. Tak odbieram tę bohaterkę i współczuje Rosie oraz Scarowi tego, że ich matka ma taki charakter. To, jak przywitała Kayth, a następnie na nią naskoczyła doskonale o tym świadczy. Wygląda na to, że Hades poleciał na urodę xD Chociaż zawsze wydawało mi się, że ta mitologiczna Persefona jest o wiele przyjemniejsza i grzeczniejsza. Jakiż zawód spotkał Demeter xD
    Te fragmenty z dziennika Anne robią się coraz ciekawsze. Na samym początku byłam sceptycznie nastawiona, ponieważ zazwyczaj takie wątki kończą się źle, to tutaj zostaam mile zaskoczona. Okazuje się, że Anne to nie tylko podstępna dziewucha. Troszczyła się o swojego brata. Chociaż zastanawiam się, na ile to była troska, a na ile pragnienie pozbycia się wyrzutów sumienia. I chwila, co ona takiego zrobiła temu biedakowi?

    Wiedziałam, że coś nie gra w tej historii z Henrym. Ale że on i Rosie? Najpierw wyobraziłam sobie jego jako małego chłopca, ale potem doszłam do wniosku, że przecież w jakiś cudowny sposób on też musiał dojrzeć. No, ale to jednak niczego nie wyjaśnia. Dlatego mam nadzieję, że w przyszłym rozdziale wszystko wyjaśnisz. O, jeszcze większa motywacja, żeby zapisać sobie w kalendarzu przypomnienie, żeby skomentować dzień później :D

    A tak krótko do poprzedniego rozdziału.
    Hekate posłuchała się Scara? Rozumiem, że ten jest władzą, ale żeby od razu lecieć? Tym bardziej, że nigdy nie pomagała żadnemu swojemu dziecku. Okazuje się, że Kayth chyba darzy większą sympatią niż resztę. Tym bardziej, że rzuciła ten komentarz, iz wkrótce się zobaczą.
    Tylko nie mów,że Hekate również pragnie władzy! Zniszczyłaby tylko świat.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również często mam problemy z terminami, więc doskonale cię rozumiem. Ja już nikomu nic nie obiecuję, bo zazwyczaj łamię obietnice :(
      Skoro akcja Krainy dzieje się (obecnie) w XX wieku pomyślałam, że fajnie by było wprowadzić znane osobistości. Do pałacu trafiają tylko najbardziej zasłużeni herosi, więc muszę wplatać znane postacie (: Cieszę się, że ten pomysł Ci się podoba.
      Persefona kiedyś z pewnością była ciepła i miła. Niestety tysiąclecia w Hadesie zmieniły ją w osobę, jaką jest teraz.
      Anne doprowadziła do śmierci George'a. Jej brat został ścięty, bo rzekomo mieli romans. Jego śmierć nie była całkowicie jej winą, ale jednak gdyby Anne zdołała utrzymać koronę i zachowywać się bardziej powściągliwie względem brata (wszyscy wiedzieli, że rodzeństwo było ze sobą blisko), nigdy by do tego nie doszło.
      W następnym rozdziale oczywiście wszystko wyjaśnię. Nie wiem jednak, kiedy będzie następny rozdział...
      Hekate planuje coś wielkiego i nie ma czasu na gierki ze Scarem :) Kayth rzeczywiście darzy dużą sympatią... myślę jednak, że ten stan rzeczy się długo nie utrzyma.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  15. Hej! ;*
    Pozwalam Ci mnie zabić za to haniebne opóźnienie. Ale przez szkołę narobiłam sobie okropnych zaległości na blogach i dopiero teraz mam szanse je nadrobić. Mam nadzieję, że zrozumiesz. :)
    Co do rozdziału:
    Huh, nie spodziewałam się tego, że Persefona będzie chciała poznać Kayth. Nie dość, że zachowała się bardzo niegrzecznie wobec niej, to jeszcze ją oceniła bez bliższego poznania. Uch, jak takie osoby mnie cholernie irytują. :/ Ale dobrze, że Candid nie dała się, a Scar chciał ją obronić. Bardzo...hm...szlachetne z jego strony. Poza tym wrócę jeszcze do tego momentu, gdy Persefona spytała o Hadesa. Coś mi się wydaję, że nie jest aż taka obojętna na jego losy... Szczerze to mam taką nadzieję, że może jeszcze kiedyś się zejdą. Nie wiem, czy można miłość zagrzebać tak do końca.
    Pamiętnik Anne coraz bardziej mnie do niej zniechęca. Nie wiem czemu tak się dzieję... Scar tyle dla niej robił, załatwił rozmowę z bratem, a ona się w sumie nie przejmowała tym jakoś szczególnie. No dobra, niby zaczynała coś do niego czuć, ale i tak później zniknęła bez wyjaśnienia.
    Końcówka jest bezcenna. W końcu! ♥
    Kayth znalazła Henry'ego. W bardzo nietypowej sytuacji i bliżej niż się tego spodziewała, ale na pewno jest przeszczęśliwa! ;* On z resztą też.
    Ciekawe czy wyjdzie mu z Rosie...
    Wiesz co? Ostatnio obejrzałam wszystkie zwiastuny z tego bloga i jestem oczarowana. W jakim programie je robisz i skąd bierzesz takie idealnie pasujące materiały? *-*
    Do tego mam jeszcze jedno pytanie: kto zagrał Scara? Facet jest tak nieziemsko przystojny, że achhh! ^^
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :*
    Pozdrawiam! <3
    PS. O matko... Z tego wszystkiego zapomniałam Cię powiadomić o rozdziale u mnie, który już wisi od końcówki sierpnia... Wybacz. :c
    Tak więc zapraszam:
    only-half-blue-sky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję, by Persefona i Hades kiedyś się zeszli, ale to odległe czasy :) Masz rację, bogini nie jest obojętna na jego losy.
      Myślałam, że w tym rozdziale pamiętnik Anne właśnie zachęci do niej ludzi :D
      Kayth jest na razie zaskoczona, ale z pewnością też szczęśliwa. Henry pewnie też, choć ma do niej nieco żalu.
      Pod każdym zwiastunem piszę, kto go wykonał. Ja niestety sama nie umiem zrobić żadnego :(
      Scara zagrał Steven Strait, niestety wraz z wiekiem jest coraz mniej przystojny :(
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Napisałam tak duży komentarz i sama go skasowałam.
    Normalnie należy mi się za to solidne lanie.
    Nie wiem co mnie naszło i myślałam że go dodałam;/

    Więc zaczynam od nowa.
    Na początek pełna podniecenie.
    Naprawdę pojawił się Henry?
    Normalnie aż nie mogę w to wszystko uwierzyć.
    Powiedz że nie będziesz kazała tak długo czekać na kolejne części.
    Już nie mogę się doczekać i wierzę, że pokażesz coś wyjątkowego.
    W końcu to samo spotkanie na które czekałyśmy od długiego czasu.
    No i bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Scar.
    Nie spodziewałam się że stanie tak po stronie Kayth przeciw swojej matce.
    Otwierasz coraz szerzej całą historię i mnie intrygujesz.
    Komentarz nieco skromniejszy ale liczę że mimo wszystko jak najbardziej szczery.
    pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ból skasowanego komentarza! Podziwiam, że chciało ci się pisać nowy (:
      Scar nie jest blisko z matką i w zasadzie każda okazja do kłótni jest dla niego dobra :D
      Następny rozdział nieprędko, bo nie mam na nic czasu. Klasa druga liceum to wielka harówka.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  17. Musiałaś długo na mnie czekać i za to już na wstępie Cię przepraszam, jednak niestety gonił mnie czas i dopiero udało mi się nadrobić wszystkie rozdziały, których swoją drogą jest niemało. Na początku – z samego pozoru, bałam się zacząć czytać tej historii, ponieważ czułam, że to nie będzie moja bajka, że się tym nie zainteresuję… kompletnie nie kręci mnie mitologia, jednak Twoje opowiadanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Coś pięknego. Masz niesamowity talent, którego Ci zazdroszczę. Każde zdanie jest tak idealnie dobrane, w ogóle… wszystko jest idealne! Myślałaś może nad tym żeby napisać książkę? Myślę, że z Twoimi umiejętnościami do przekazania ludziom treści, byłabym jedną z wielu osób, które zakupiłoby Twoją powieść. Naprawdę jesteś świetna – zazdroszczę Ci talentu!

    Ok, ale koniec już tego chwalenia, teraz czas na treść.
    Kayth – na początku była mi zupełnie obojętna, nie do końca wiedziałam, czego mam się po niej spodziewać, ale jedno było dla mnie pewne i zostało aż do teraz – ma wspaniałe serce. Uratowała małego chłopca z opresji i chciała dla niego jak najlepiej, wzięła go pod swoje skrzydła…
    Zastanawia mnie fakt, dlaczego nie została zauważona wcześniej i wędrowała po świecie… pewnie ją też zastanawia to samo, ale czuję, że niedługo wszystko, włącznie z jej przeszłością, której nie pamięta, wyjdzie na jaw.
    Kayth jest niesamowicie uprzejmą i cudowną osobą, ale też i temperamentną! Nie dziwię się więc, że dostała się do zamku, choć nie mówiła o sobie nic… Myślę, że osoba, która dawała jej instrukcje, co ma robić, miała w tym jakiś cel, aby dostała się do zamku i udało się.
    Kayth poznała na swojej drodze Cutiego, który jest przeuroczy, ale fakt faktem – trochę irytujący. Jednak jej dobre serduszko nie pozwoliło jej się go pozbyć i wydaje mi się, że nawet go pokochała. :)
    Było mi jej niezmiernie szkoda, gdy przez tyle czasu była samotna, ponieważ Platon postanowił poddać ją testowi… Całe szczęście, potem, dzięki Nadine udało jej się zdobyć popularność, zaczęła być lubiana i można powiedzieć, że odnalazła w sobie talent aktorski, ponieważ wszyscy zachwycali się sztukami z jej udziałem.
    Kayth jest postacią godną podziwu, ponieważ mimo tego, że zaznała wiele szczęścia i znalazła się w dobrym miejscu, postanowiła zrobić wszystko, aby i Henry mógł tego zasmakować. Co prawda, jej podróż, nie przyniosła rezultatów, a dodatkowo nabawiła się nieprzyjemnej sytuacji ukazując swoją dobroć dwojgu dzieci, ale całe szczęście, że jednak dzielnie, z pomocą Hekate i Scara wyszła z tej opresji.

    Scar – nie ukrywam, że mimo jego oschłości i faktu, że nie jest zbyt przyjazną postacią, po prostu go polubiłam. Nie wiem dlaczego… może po prostu lubię takie czarne charaktery.
    Pod jednym z rozdziałów napisałaś, że lubisz, gdy Kayth i Scar przebywają w swoim towarzystwie – ja też to uwielbiam. Uwielbiam ich przekomarzania się, te wredne teksty i żarty… Czuję, że mimo tego, coś ich połączy. Tak.. wiem… Scar jest taki bez serca… Ale tak czuję i szczerze im kibicuję.
    Ciekawi mnie fakt dlaczego aż tak bardzo Scarowi zależało na posiadaniu dziennika Anne skoro wiedział o tym jaką była osobą naprawdę. Na początku myślałam, że przemawia nim miłość i tęsknota za ukochaną… A jednak chyba kryje się pod tym coś więcej…

    Jeśli chodzi o rodzinę Scara – Rosae, Hadesa i Persefonę, to co do tej ostatniej dwójki mam zupełnie obojętny stosunek. Nie potrafię wyrazić o nich jakiejkolwiek opinii. Według mnie, co pewnie nie będzie nowością jeśli to napiszę, są niezgodnym małżeństwem, robią sobie na złość, kłócą się i oboje są oschli. Rosae z kolei to ich zupełne przeciwieństwo, tętni od niej radością, jest po prostu wspaniała. Mam nadzieję, że ułoży jej się i nie spotkają jej żadne konsekwencje za to, że spotykała się z … Henrym!
    Och! Henry, jak dobrze, że się odnalazłeś!

    No dobrze, kończę już. Miałam tyle myśli w głowie, jednak zaczynając pisać komentarz, wiele z nich mi uleciało. -.- Ugh… Nie lubię tego.
    Czekam na kolejny rozdział. Jesteś naprawdę wspaniała!

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    miłego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak długi i treściwy komentarz!
      O wydanie książki pyta mnie wiele ludzi i z każdym następnym pytaniem zaczynam się coraz bardziej nad tym zastanawiać. Z pewnością bym chciała kiedyś coś wydać, ale nie wiem, czy to się uda, ani czy będzie to akurat ta historia (:
      Tajemnicza osoba rzeczywiście miała cel w tym, by Kayth dostała się do pałacu. Niedługo wiele rzeczy się wyjaśni, wraz z tożsamością tajemniczej postaci.
      Kayth jest rzeczywiście dobra - moim zdaniem zbyt dobra. Jej dobroć wpędza ją w kłopoty, a to nie jest dobry sygnał. Taka jednak jej natura i nikt tego nie zmieni.
      Wszystko zmierza ku temu, że Kayth i Scar kiedyś będą razem. Pytanie tylko, czy ich związek przetrwa i jak się na nich odbije. Są dwiema zupełnie różnymi osobami i albo Kayth zmieni Scara na lepsze, albo on ją na gorsze. Druga opcja jest zdecydowanie ciekawsza.
      Rosae z pewnością nie spotkają żadne konsekwencje za romans z Henrym. Jego natomiast... to już inna bajka :P
      Widzę, że u Ciebie nowy rozdział! W tygodniu na nic nie mam czasu, więc skomentuję w weekend (:
      Jeszcze raz dziękuję! :*

      Usuń
  18. Dobra, przeczytałam wszystkie rozdzialiki, więc czas na ogólne podsumowanie.

    Po pierwsze - piszesz cudownie. Naprawdę, chciałabym ci chociaż trochę dorównać (szczególnie w opisach miejsc, bo to totalnie mi nie wychodzi).
    Po drugie - na początku trochę się bałam, że mi się opowiadanie nie spodoba, bo powstało tyle powieści w świecie mitologii, że troszkę juz mam przesyt. Jednak Twoja pomysłowość mnie zaskoczyła, szczególnie z wplątaniem w fabułę Anny Boleyn, co mnie totalnie zbiło (dzielnie nadrabiam serial Dynastia Tudorów) i nim się obejrzałam, skończyłam wszystkie rozdziały.
    Po trzecie - czyżby zakrawał się trójkąt miłosny? ;) Scar to fajny gość, polubiłam go, szczególnie za te jego odzywki xD Na razie jestem w jego teamie ;)
    Po czwarte - Kayth jako hm, główna bohaterka jest mi na chwilę obecną obojętna. Nie jestem w stanie się w nią wczuć, ale nie denerwuje mnie, więc czyta mi się miło z jej perspektywy ;)
    Po piąte - Cutie wcale dla mnie nie jest słodki, niestety. Denerwuje mnie.

    To tyle, jeżeli chodzi o moje ogólne podsumowanie. Oczywiście, musiałaś zakończyć rozdział w tak ciekawym momencie... Z niecierpliwością czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wszystko nadrobiłaś i że Ci się spodobało :)
      Ostatnio słyszałam kilka opinii, że właśnie piszę zbyt mało opisów miejsc :D Naprawdę powstało dużo opowieści o świecie mitologii? Ja znam chyba tylko Percy'ego Jacksona ^^
      Jesteś jedną z niewielu osób, które nie lubią Cutiego. Ale to fakt, jest dość irytujący :P
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Owszem Percy Jackson jest, że tak powiem "najsławniejszy", jednak wiele książek ma nawiązania (mniejsze bądź większe) do mitologii greckich/rzymskich (bądź innych) i interpretują je na swoje sposoby. Ba, nawet w grach jest tego wiele chociażby w Assassin's Creed (swoją drogą - książki na podstawie serii też są :P). Co do książek, wymienię parę tytułów, które nawiązują do greckiej mitologii:
      "Heros powinien być jeden" Henry Lion Oldi
      "Porzuceni" Meg Cabot (tu jest uwspółcześniony mit o Persefonie - tak nawiązując do Twojego opowiadania ;))
      "Spętani przez Bogów" Josephine Angelini
      "Z ciemnością jej do twarzy" Kelly Keaton

      A nuż, może kiedyś przeczytasz? :D

      Usuń
  19. Rozdział - był fenomenalny. To spotkanie z Persefoną bardzo mi się podobało. Heh wezwała Kayth, żeby "uświadomić Scara z kim się zadaje" coś mi się wydaje że Platon za dużo jej mówi (takie tam moje przeświadczenie)
    Jane Austen jako bibliotekarka ? O bogowie nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobają te delikatne wątki historyczne ! Był szekspir, jest sama postać Anne, platon... Super ! (tak w ogóle idąc tropem tego że w Hadesie moda zmienia się wraz z ziemską już wyobrażam sobie Scara w jakichś śmiesznych portkach z lat 80)
    Wspomnienie Anne było bardzo ciekawe. Ta świeca już w szczególności ! Masz naprawdę fajne pomysły. Czy niebo - tam gdzie trafił brat Annie znajduje się na olimpie ? I co to są za msze ? ("Módlmy się ! Tobie Zeusie Wszechmogący wielka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen" - wybaczcie mi wszyscy za ten tekst) Matko Scar tyle zrobił dla Anne ! I to jeszcze w dodatku był taki skromny ! Ciekawa jestem czy w końcu go doceniła ! Oby tak ! No właśnie a czy szanowna pani Anne zamierza pojawić się w opowiadaniu tak osobiście ? Aha bardzo spodobał mi się ten facet co podszedł do Kayth w bibliotece i zabrał ją na spacer. Bardzo dobra kreacja (zapomniałam imienia jego)... No i dochodzimy do samego końca. Ja cie kręce jaki nagły zwrot akcji ! To Henry nie jest już mały ? I nie siedzi w Tartarze ? I jeszcze spotyka się z Rose ! Nie no nie wierzę ! Jak on się tam znalazł ! To był taki sympatyczny dzieciak, a teraz wydaje mi się, że to wszystko to jedna wielka intryga Anne i Henry'ego (a może dwie oddzielne ?) I wciąż nie wiem jaką rolę w tym wszystkim ma Kayth ! Aha właśnie mi się przypominało - cudowne wykorzystanie Acheronu ;) Co takiego się stało w przeszłości bohaterki ? Dowiem się kiedyś tam, bo zostaje do końca.
    PS: Przeczytałam twoją odpowiedź pod poprzednim rozdziałem i cieszę się, że moje komentarze sprawiają ci przyjemność. Jest co chwalić ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Powiem szczerze, liczyłam na to, że Kayth z pomocą Scara będzie próbowała jeszcze szukać chłopca. Ale przeliczyłam się. Cóż, trudno.
    Tak mi się zdaję, że Persefona lubi zbyt pochopnie oceniać ludzi nie zostawiając na nich suchej nitki.
    Odniosłam chwilowe ważenie, Kayth przez stratę, której doznała zrobiła się nieco złośliwa.
    O, kurczę…! To Henry jednak całe lata już był na Polach Elizejskich, podczas gdy Kayth szukała go w Erebie. Ciekawe jak wydostał z Erebu i to jeszcze z Zakazanego Miasta, zakładając, że naprawdę tam trafił i kto mu w tym wszystkim pomógł. Tego się absolutnie nie spodziewałam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział niesamowity. Bardzo umilił mi czas spędzony w szynobusie, więc dziękuję.
    Ogólnie, tak jak wszyscy, byłam niezwykle zaskoczona końcówką. Trochę to okrutne, że szukała go po całym Erebie, a on był obok niej. Niesamowite :)
    Rodzinne spotkanie Władców Podziemia też było w zasadzie ciekawe (dobrze, że mam normalną rodzinkę) ;) I w zasadzie zgadzam się z Persefoną co do Kayth. Ta dziewczyna nie postępuje w porządku!
    Rozdział 9,5/10 !

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajne tam mają telefony... hehe, ale limity rozmów jak widać są wszędzie. Ciekawe czego Persefona chce od Key. Teraz myślę, że to właśnie Persji pozbyła się Bolenówny. No i pojawił się Henry xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej,
    o... Henry cały czas był tak blisko, to właśnie z nim spotyka się siostra Scara...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.