czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział XII. Bogini Magii

[muzyka]

Kayth

                   Ciszę, która panowała w Zakazanym Mieście, zakłócił głośny, przepełniony złością łomot do drzwi jednej z kilkudziesięciu starych kamienic. Po kolejnym pełnym pracy i walki o przeżycie dniu wszyscy położyli się do łóżek, chcąc znaleźć ukojenie w objęciach Morfeusza. I choć Bóg Snu nie miał nic przeciwko temu, pewna zielonooka kobieta się z nim nie zgadzała. 
                     Pukanie Kayth przybierało na sile z każdą sekundą zwłoki Prophety, a mężczyźnie nie spieszyło się do otwierania drzwi rozjuszonej szatynce. Scar stał pod ścianą i z założonymi rękami przyglądał się obrotowi sytuacji. Wtopił się w otaczający ich mrok tak bardzo, że kobieta nie wiedziała, czy jedynie nie wyobraziła sobie jego kpiącego uśmiechu. Cutie natomiast latał nad ich głowami, podenerwowany przez sytuację i miejsce, w jakich się znalazł. 
                   Po kilku długich minutach wrota się otworzyły i stanął w nich zaspany gospodarz. Obrzucił gości wzrokiem, po czym westchnął ciężko:
 - Mówią, że w życiu pewne są dwie rzeczy: śmierć i podatki. Powinni dodać do tego odwiedziny Scara i jego nowej towarzyszki. Mam efekt deja vu, choć wasza poprzednia wizyta była o bardziej uprzejmej porze. I nie mieliście ze sobą smoka. On ma na celu mnie wystraszyć?
 - Jeśli nie wystraszył pana Scar, wątpię, że Cutie podoła tej roli. A co do wcześniej uwagi, czy to przypadkiem nie pan mówił, że w Hadesie panuje wieczna noc? - przypomniała Kayth i minąwszy go w drzwiach, weszła do środka fortecy. Ponownie znalazła się w dużym, ciemnym holu, z którego wychodziły dziesiątki korytarzy, każdy prowadzący do innego sekretu. Cutie, któremu bardzo spodobała się szeroka poręcz schodów, zaczął po niej zjeżdżać, rozłożonymi skrzydłami zapewniając sobie utrzymanie równowagi. Gdyby ktoś inny był ich gospodarzem, Kayth kazałaby swemu podopiecznemu zaprzestać zabawy. Teraz natomiast dopingowała w myślach smoka, by coś nabroił.
             Scar wszedł do pomieszczenia z szerokim uśmiechem na ustach i poklepał proroka ze współczuciem po plecach.
 - Cieszę się, że nie jestem teraz na twoim miejscu. Radzę osłaniać twarz - poradził. - Kotek ma długie pazury.
 - Och, nie muszę go dotykać by go skrzywdzić - wycedziła Kayth i wyciągnęła dłoń, nad którą unosiła się fioletowo-niebieska kula ognia. Uśmiech Boga Nocy jedynie się poszerzył., prorok natomiast uniósł brwi i oparł się o poręcz schodów. Wyglądał na znudzonego.
 - Zgaduję, że nie znaleźliście Henry'ego.
 - Znaleźliśmy za to coś lepszego - odparł Scar. - Mordercze zapędy Kayth. Zawsze była taka dobra, że niemal zapomniałem, iż umie pokazać pazurki. Masz może coś do jedzenia? Zawsze lepiej ogląda mi się spektakle, kiedy mam co jeść. Mogę zapłacić Zilantem.
 - Och, tak, niech pan mu coś da. Wszystko, byleby się więcej nie odzywał - dodała Kayth, ledwie panując nad złością.
 - Jedyne, co wam mogę dać to pokój. Mam ich tu pod dostatkiem. Wy wszystko załatwicie w sypialni, a ja się wyśpię. Brzmi jak plan idealny?
 - Nie - zaprotestowali gwałtownie, a Kayth przeszła do rzeczy, porzucając gierki:
 - Jest pan prorokiem, co znaczy, że musiał pan wiedzieć, iż Henry'ego dłużej nie ma z Thomasem - Jej głos był spokojny, choć w środku cała się gotowała. - Mimo to powiedział nam pan co innego, przez co zmarnowaliśmy kilka tygodni na szukanie ojca Anne Boleyn. Tylko po to, by dowiedzieć się, że Henry zniknął, a jego znajomi o nim nie pamiętają. Wiemy, że chłopca nie ma na Polach Elizejskich, dlatego powie nam pan w tej chwili, z dokładnością do źdźbła trawy, w którym miejscu Tartaru znajduje się Henry.
 - Jest jeden problem. W Tartarze nie ma trawy - wtrącił Scar, czym zasłużył na miażdżące spojrzenie kobiety.
 - Nigdy nie powiedziałem, że chłopiec znajduje się z Thomasem - bronił się Propheta. - Powiedziałem, że Thomas przyniesie wam odpowiedzi i w tej kwestii się nie myliłem. Nie mogę wam powiedzieć nic więcej. Sami musicie zadecydować, co zrobić ze zdobytą wiedzą.
 - A co możemy z nią zrobić?! - krzyknęła Kayth, na co Cutie pisnął i nie wzleciawszy w powietrze wystarczająco szybko, skończył zjazd po poręczy na podłodze. - Henry jest w Tartarze, a stamtąd nie ma ratunku!
Przy ostatnim zdaniu jej głos się załamał. Już nie była silną, umiejącą postawić na swoim kobietą. Była zagubiona. Nie wiedziała, co robić. Chciała zgonić na kogoś winę za stratę Henry'ego, nie chcąc dopuścić do świadomości, że to ona zbyt długo zwlekała z misją ratunkową. Obiecała mu, że go odnajdzie i zawiodła. Miała nadzieję, że wyładowanie złości na proroku jej pomoże, jednak tak się nie stało.
 - Jak mówiłem, nie pomogę wam więcej w sprawie Henry'ego - powtórzył łagodnie mężczyzna, a widząc, że otwierała usta, dodał dobrodusznie - Mogę jednak udzielić ci pewnej wskazówki, Kayth. Wierzę, że pomoże ci ona w przypomnieniu sobie twego życia sprzed śmierci. Wiem, że zawsze tego pragnęłaś.
        Nie pragnęła tego. A przynajmniej nie tak bardzo, jak odnalezienia Henry'ego. Kiedyś marzyła o poznaniu swojej przyszłości, natomiast teraz chęć tę przysłonił ból po stracie bliskiej osoby.
 - Jeśli chcesz wiedzieć, jak umarłaś, odwiedź Hever - kontynuował, nie czekając na jej odpowiedź. - To jedyna wskazówka, jakiej mogę ci udzielić.
 - Hever? - powtórzył Scar, uprzedzając kobietę. - Położone kilkadziesiąt kilometrów od Londynu Hever? Posiadłość, w której wychowała się Anne? Jaki, na bogów, to miejsce ma związek z Kayth?!
Prorok wzruszył ramionami i uśmiechnął tajemniczo:
 - Nie dowiecie się, jeśli się tam nie udacie. Miłej podróży. Tylko nie przychodźcie do mnie ponownie. Nie chcę, by ten smok doszczętnie zrujnował mi dom - wskazał na Cutiego, który zdążył strącić wazę ze stolika i wyszczerzał niewinnie ząbki.
               Na dworze powitała ich złowroga cisza. Kayth nienawidziła Zakazanego Miasta i współczuła wszystkim jego mieszkańcom, łącznie z Prophetą. Wolałaby umrzeć, niż spędzić w nim wieczność. Mimo że na wąskiej uliczce nie było nikogo prócz nich, kobieta miała dziwne wrażenie, iż ktoś ją obserwował. Scar nadal rozmawiał z prorokiem. Mężczyźni stali w drzwiach pochylając głowy, dlatego wiedziała, że ich rozmowa była poufna. Cutie kręcił się nad nimi w powietrzu, zapewne chcąc podsłuchać jakiś sekret. Korzystając z tego, że nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi, Kayth doszła do końca brukowanej uliczki. Miała wrażenie, że w jednej z wnęk kamienic widzi dwie pary wystraszonych oczu. Kucnęła, a gdy jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności, dostrzegła chłopca i dziewczynkę, którzy obejmowali się ciasno. Zerkali na nią niepewnie, nie wiedząc, jak się zachować.
 - Nie bójcie się, nie zrobię wam krzywdy - powiedziała łagodnie. - Co tu robicie? Zgubiliście się?
Pokręcili zgodnie główkami, a chłopiec, który był odważniejszy, wyszeptał:
 - Mama i tata się kłócą i powiedzieli, byśmy wyszli z domu.
 - Wyrzucili was? - zdumiała się Kayth. Po chwili zdziwienie ustąpiło złości. - Wyrzucili dwójkę małych dzieci na bruk?!
 - Często tak robią - wzruszył ramionami chłopiec. - Nie chcą, żebyśmy słuchali, jak się kłócą, a mieszkanie jest zbyt małe, byśmy mogli przejść do innego pokoju... Mama zaraz przyjdzie i nas zawoła. Zawsze tak robi.
Kayth pokręciła głową. Nie mogła uwierzyć, że można wyrzucić własne dzieci w środku nocy, tym bardziej, iż znajdowali się w Zakazanym Mieście. Niebezpieczeństwa czyhały na każdym kroku. Chciała poprosić, by maluchy zaprowadziły ją do domu, w którym mogłaby się rozmówić z niepoważnymi wychowawcami, jednak uprzedziła ją dziewczynka. Jej głos lekko się trząsł, gdy pytała:
 - Czy ma może pani coś do jedzenia? Wygląda pani tak bogato, a my nie jedliśmy od kilku dni.
Zapiekły ją oczy. Uśmiechnęła się kojąco, po czym rozejrzała wokół, sprawdzając, czy nikt na nich nie patrzył. Ulica była całkowicie pusta.
 - A na co mielibyście ochotę? - wyszeptała. - Dam wam wszystko, co tylko chcecie.
Scar uprzedzał ją przed korzystaniem z magii w tym miejscu, jednak nie była w stanie odmówić dwójce dzieci, które były chude niczym szkielety. Nie mogłaby spać po nocach, gdyby to zrobiła.
     Oczy dzieci rozszerzyły się z podekscytowania, a chłopiec zaczął wyliczać:
 - Na czekoladę, świeże bułeczki, dżem, ciasteczka, lody waniliowe, tosty...
 - I babkę drożdżową - dodała dziewczynka nieśmiało. - Mama mówiła, że jest pyszna.
Kayth zamknęła oczy i skupiła się na przywołaniu wymienionych smakołyków z pałacu. Była pewna, że kucharze nie zauważą braku kilku potraw, podczas gdy codziennie serwowali ich setki. Westchnienie zachwytu sprawiło, że otworzyła oczy. Rodzeństwo wpatrywało się z rozmarzeniem w pełen łakoci kosz, który pojawił się przed nimi.
- Jedzcie - zachęciła z uśmiechem. - Smacznego.
Chłopiec i dziewczynka rzucili się na kosz z taką radością, jakby od bardzo dawna nie jedli takich specjałów. Nie były to wyszukane potrawy, dlatego widok ten łamał serce Kayth.
        Kobieta nie miała szansy nacieszyć się widokiem ich uśmiechniętych twarzyczek. Nigdy nie powinna zakładać, że wyglądająca na opustoszałą ulica rzeczywiście taka była. W Zakazanym mieście nie było pewne nic, oprócz jednego. Wróg czaił się na każdym kroku. I tym razem obrał sobie na cel Kayth.
         Obserwujący scenę z okna pobliskiej kamienicy staruszek, przerażony widokiem pojawiającego się z nicości kosza, wziął głęboki wdech i zawołał na całą dzielnicę:
 - Wiedźma! Tu jest wiedźma! Córka Hekate!
Nie minęło kilka sekund, a ze wszystkich okien w okolicy zaczęło się sączyć światło. Niektórzy wychodzili na malutkie balkony, inni schodzili na ulicę w samych koszulach nocnych. Jedno słowo, powtarzane z ust do ust, dźwięczało w powietrzu niczym największa obelga:
 - Czarownica...
        Kayth nie zdążyła nawet zerknąć w kierunku domu Prophety, a już była podniesiona z klęczek i popychana przez tłum w nieznanym sobie kierunku. Ludzie wytykali ją palcami, a w ich oczach widać było czystą nienawiść. Jakiś mężczyzna skrzyżował jej dłonie za plecami, a drugi popychał ją do przodu, brutalnie uderzając w plecy. Nie wiedziała, co się działo. Świat wokół niej wirował. Niedawno ciche i puste miasto teraz było wypełnione okrzykami nienawiści. Wystarczyło jedno słowo, by ludzie zmienili się w potwory. Krucjata się rozpoczęła.
          Wśród krzyków i drwin przeszli na plac, na którym zaledwie kilka tygodni temu Kayth przyglądała się tęgim sprzedawcom i sprzedawanym przez nich towarom. Ponad gęstwiną twarzy zauważyła, że prowizoryczne stragany dalej były porozstawiane, jednak nie było na nich żadnych przedmiotów. Pustkę tę rekompensowały setki ludzi, którzy zlecieli się na plac w ciągu kilku minut. Niektórzy zdążyli wziąć ze sobą pochodnie, inni stali w mroku, wykrzykując okropne słowa pod jej adresem. W kobiecie aż się zagotowało. Nie była złą osobą, nie używała magii do niecnych celów. Chciała jedynie pomóc dwójce głodnych dzieci. To, że była córką znienawidzonej Hekate, nie było jej winą.
           Złość, która w niej zakiełkowała, znalazła swe ujście. Z jej skrzyżowanych za plecami dłońmi wystrzeliły iskry, parząc trzymającego ją mężczyznę. Wrzasnął i cofnął się do tyłu, podobnie jak większość otaczających ją ludzi. Kayth nie była bezbronna. Miała przewagę nad każdym z nich, a jednak ponownie posłuchała głosu sumienia. Nie chciała nikogo ranić, chciała przemówić im do rozsądku. To był jej błąd.
              Zanim zdążyła powiedzieć choć słowo, opadło na nią coś ciężkiego. Jęknęła i osunęła się na kolana. Gdy odzyskała ostrość widzenia, zdała sobie sprawę, że znalazła się w klatce. Metalowe pręty otaczały ją z każdej strony. Była zbyt wysoka, by się wyprostować w półtora metrowej pułapce. Mogła jedynie siedzieć z podkulonymi nogami. Ludzie, którzy nagle stali się bardziej odważni, podchodzili do niej i podjudzali niczym dzikie zwierzę. Chcieli zabawy? Proszę bardzo, pomyślała. Zaraz się zabawimy.
           A jednak magia zdawała się ją opuścić. Kiedy kobieta zamykała oczy, nie czuła już tego przyjemnego mrowienia, które oznaczało wielką moc. Czuła się tak, jak przed tym, gdy dowiedziała się, że jest córką Hekate. Zwyczajnie.
                     Brodaty mężczyzna, stojący najbliżej niej i jednocześnie będący liderem tłumu, spojrzał na nią z politowaniem i wzgardą.
 - Kilkadziesiąt lat temu wraz z kilkoma innymi osobami uzyskaliśmy przepustkę z Zakazanego Miasta na czas dwóch tygodni. Cały ten czas poświęciliśmy na dojście do Styksu i przyniesienie z niego kilku litrów wody. Pręty tej klatki zostały nią pokropione. Wiesz, co to oznacza?
 - Że jesteście szurnięci? - podpowiedziała.
Splunął, a kropla śliny wylądowała na jej pogniecionej sukni.
 - Że w obrębie tej pułapki nie działa żadna magia - podniósł głos, a z racji tego, że znajdowali się na drewnianym podwyższeniu, większość osób doskonale go słyszała. - Nic nam nie zrobisz, natomiast my możemy z tobą zrobić, co tylko chcemy. Zapamiętasz ten dzień, córko Hekate. Będzie cię nawiedzał w najgorszych koszmarach, obiecuję ci to.
Tłum krzyknął z aprobatą. Kayth zdawało się, że na placu zabłysło dużo więcej pochodni, niż chwilę wcześniej. Ludzie przygotowywali się na widowisko.
 - Jestem mieszkanką pałacu - rzekła, zaplatając dłonie wokół prętów. - Mam potężnych przyjaciół. Puśćcie mnie, jeśli wam życie miłe.
Mężczyzna uśmiechnął się, ukazując braki w uzębieniu.
 - O to właśnie chodzi - życie nie jest nam miłe. Nie może być z nami gorzej, niż jest obecnie. A twojej matki i jej dzieci nienawidzimy najbardziej na świecie.
           Kayth się poddała. Nie zamierzała go błagać o wypuszczenie, ponieważ wiedziała, że nic by to nie dało. Tłum był zbyt żądny krwi, by ją puścić. Nie chciała płakać, a jednak straciła ostrość widzenia. Nie mogła uwierzyć, że ktoś chciał ją skrzywdzić za to, na co nie miała wpływu. To nie była jej wina, że Bogini Magii była jej matką. Nikt nie wybierał sobie rodziców.
               W tłumie wrogich twarzy wypatrzyła jedną, która patrzyła na nią jedynie z naganą. Mimo kaptura od razu go rozpoznała. Cutie siedział niepewnie na jego ramieniu, na pyszczku mając wymalowane przerażenie. Kobieta poderwała się, a w jej  spojrzeniu zabłysła nadzieja. Chciała do nich zawołać, jednak Scar przyłożył palec do ust, nakazując jej milczenie. Kilka osób zdążyło jednak podążyć za jej wzrokiem i teraz patrzyło z ciekawością na mężczyznę. Ten, niezbyt zadowolony z faktu, iż przyciągnął spojrzenia, wziął Cutiego w dłonie i unosząc go nad głową, zawołał:
 - Niech ktoś dorzuci tam tego smoka! Oddam go za darmo!
 - Cutie być Zilantem! - zawołał smok, usiłując się wyrwać.
 - Ba, nawet wam dopłacę!
Po tłumie potoczyły się chichoty, nikt jednak nie zareagował. Dla ludzi liczyła się tylko Kayth, dlatego już po chwili zapomnieli o mężczyźnie, w którego była wpatrzona. Scar jedynie na to liczył. Mrugnął do niej i obróciwszy na pięcie, zniknął w gęstwinie twarzy.
 - Jasne, nie spiesz się - mruknęła pod nosem. - Chętnie poczekam. Nigdzie się nie wybieram.
                 Mijały godziny, a ratunek nie przychodził. Kayth była uwięziona na placu głównym, a przechodnie patrzyli na nią jak na małpę w cyrku. W Zakazanym Mieście trwał zwykły, pracowity dzień. Żebracy podchodzili do zamożniejszych osób, prosząc o pomoc, dzieci biegały między dorosłymi, a kupcy krzyczeli, wychwalając swe produkty. Z usłyszanych szeptów wiedziała, że przywódca tłumu zadecydował, by przez kilkanaście godzin kobieta była jedynie wystawiona na pokaz. Chciał, by wszyscy zdążyli się przypatrzyć jej bladej skórze, bogatej sukni, nieskazitelnej cerze. Pragnął, by ludzie poczuli zawiść i cieszyli się każdym batem, każdym uderzeniem, które kobieta miała przyjąć dzisiejszego wieczoru.
                        Kobieta wierzyła jednak, że do tego czasu Scar zdoła ją uratować. Nie miała pojęcia jak mógł tego dokonać, jednak musiała w to wierzyć. Bywały chwile, gdy zaczynała się zastanawiać, czy mężczyzna przypadkiem nie opuścił Zakazanego Miasta i już dawno nie był w drodze do pałacu. Bóg Nocy jej nawet nie lubił. Dlaczego miałby sobie zawracać głowę szukaniem dla niej ratunku? Zaledwie dzień wcześniej powiedziała, że nie da mu dziennika Anne, więc nie mogła w tej chwili cieszyć się zabezpieczeniem. Scar nie interesował się nikim, dlaczego więc miałoby mu zależeń na jej uratowaniu? Nie mogła jednak podążać tą ścieżką myślową. Prowadziła ona bowiem do utraty resztek nadziei.
                           Kayth straciła poczucie czasu. Brak słońca nie ułatwiał jej rozeznania w sytuacji. Dopiero gdy sprzedawcy zaczęli zamykać stojące w rogu placu stragany, zdała sobie sprawę, że nadeszła noc. Ta informacja ją przeraziła. Rozglądała się z paniką, nigdzie jednak nie dostrzegła Scara. Zostawił mnie, zdała sobie sprawę. Ratunek nigdy nie przyjdzie.
                           Na placu zebrał się tłum jeszcze większy, niż zeszłej nocy. Ludzie wykrzykiwali złowrogie słowa i śmiali się z uwięzionej czarodziejki. Niektórzy przynieśli ze sobą ciastka, jak gdyby mieli obejrzeć spektakl. Kobieta mogła się jedynie przyglądać przygotowaniom do jej egzekucji. Na jej twarzy nie widać było przerażenia, a jedynie chłodną ciekawość. Przyrzekła sobie w duchu, że nigdy nie pozwoli im zobaczyć swoich łez bądź smutku. Postanowienie to zaczęło się kruszyć, gdy podszedł do niej brodaty mężczyzna z rozgrzanym do czerwoności prętem w ręce. Tłum wrzeszczał z entuzjazmem.
- Gdzie mam go przyłożyć? - zawołał. - Do jej pięknej twarzyczki?
Rozległy się aprobujące okrzyki. Kayth skuliła się w kącie klatki, drżąc na całym ciele. Zacisnęła powieki, gdy pręt zaczął się do niej zbliżać.
                           Mimo zamkniętych oczu, zobaczyła rozbłysk światła. Ludzie krzyknęli ze zdumieniem i strachem. Kobieta uchyliła jedną powiekę, by zobaczyć, że obok jej klatki, na podwyższeniu stała wysoka kobieta. Trudno było skupić na niej wzrok, ponieważ jej szata co chwilę zmieniała kolor. Raz była czarna, raz różowa, raz zielona... Wszystko zależało od tego, spod jakiego się na nią patrzyło kąta. Sięgające pleców włosy były ciemnofioletowe, a na głowie miała spiczasty kapelusz. Nakrycie głowy oplatał Zilant, równie mały jak Cutie. Patrzył na rozgrywającą się scenę z chłodną ciekawością, nie w głowie mu były zabawy. Diametralnie różnił się od wychowanka Kayth, który miał mentalność kilkulatka. Odziana w magiczną szatę kobieta wyciągnęła w stronę brodatego mężczyzny dłoń i uśmiechnęła diabolicznie.
 - Może przyłóż go do własnej, nie tak pięknej twarzyczki - podsunęła i ku przerażeniu wszystkich, mężczyzna dotknął rozgrzanym prętem policzka. Wrzasnął z bólu, jednak nie przerwał czynności, dopóki bogini nie powiedziała: - Dość. I co, nie było tak fajnie, prawda?
Na placu panowała grobowa cisza, zakłócana łkaniem zranionej ofiary. Ci, którzy stali najdalej od podestu, chyłkiem wycofali się do domów.
 - Co się stało? - ciągnęła. - Już nie jesteście tacy rozmowni i żądni widowiska? A przecież mogę wam je zapewnić... Aktorem będzie każdy z was. Obiecuję, że nie przeoczę nikogo.
 - Hekate - zaczął jeden z odważniejszych mężczyzn, kłaniając jej się uniżenie. - Przepraszamy. Nie chcieliśmy cię rozgniewać...
 - Krzywdzenie mojej córki nie było w takim razie najlepszym pomysłem - odrzekła chłodno.
 - Nie myśleliśmy, że ci na niej zależy... Bogom rzadko zależy na dzieciach - zauważył.
 - Cóż, nie dziwię się, że twemu ojcu na tobie nie zależało - zripostowała i podeszła do klatki Kayth. Uśmiechnęła się do niej, jednak w jej oczach czaił się chłód. Obejrzała pułapkę i roześmiała się wściekle.
 - Woda ze Styksu?! No proszę, jednak nie jesteście tacy głupi... - spojrzała na brodatego, drżącego ze strachu mężczyznę. - Otwórz to i zamień się z moją córką miejscami.
Wykonał polecenie niczym potulny piesek. Jego wzrok był zamglony, co znaczyło, że był pod wpływem czarów, spod których uwolnił się dopiero, gdy sam siedział w pułapce. Spojrzał na boginię z przerażeniem. Ta natomiast uśmiechnęła się jadowicie i klasnęła w ręce. Objęła córkę ramieniem.
 - Zechcesz czynić honory, moja droga?
Kayth uśmiechnęła się, obnażając zęby i pstryknęła palcami. Znajdujący się wcześniej w kieszeni mężczyzny klucz zabłysnął w jej dłoni. Podeszła do łkającego w zbyt małej klatce brodacza i z wymalowaną na twarzy satysfakcją, zamknęła drzwiczki na klucz, który następnie rzuciła matce.
        Hekate poklepała ją po ramieniu, a w jej spojrzeniu kryła się aprobata.
 - Taki obrót rzeczy podoba mi się dużo bardziej. Wiecie, co jeszcze mi się spodoba? - krzyknęła w stronę sparaliżowanego strachem tłumu, chowając klucz w fałdach sukni. - Zniszczenie waszych domów... Och, tak. Z chęcią zobaczę jak to, co budowaliście przez lata, równa się z ziemią. A to nastąpi, jeśli jeszcze raz mnie tak rozzłościcie. Zrozumiano?! - Pokiwali z pokorą głowami. Hekate położyła dłoń na ramieniu Kayth i uśmiechnęła zimno. - Doskonale. Pamiętajcie, jeśli jeszcze raz choć tkniecie któreś z moje dzieci, dowiecie się, czym jest mój gniew.
                      Zanim pożegnały Zakazane Miasto w rozbłysku światła i dymu, Kayth zobaczyła, jak bogini pstryka palcami. Na ten gest zawaliła się jedna z sąsiednich kamienic, wzniecając falę pyłu i paniki. To był jedynie przedsmak tego, co mogło się zdarzyć następnym razem.

***
             
                 Hekate i Kayth pojawiły się w salonie pałacu w Erebie, zastając jego właściciela przy kolacji. Scar przyjął ich przybycie z chłodnym spokojem, natomiast Cutie latał nad ich głowami, co chwilę obijając się o złoty żyrandol. Podsycało to jedynie zawroty głowy kobiety, która niezbyt dobrze zniosła przeniesienie się z Zakazanego Miasta do zamku w ciągu zaledwie kilku sekund.
 - Kaythy! - piszczał - Cutie tak się cieszyć, że Kayth nic nie być!
Złapała go w powietrzu i uściskała mocno. Smok często bywał irytujący, jednak przez ostatnie godziny miała szansę pomyśleć o wszystkim, co by straciła, gdyby nie została uratowana. Cutie był stworzeniem, które ją wspierało, rozśmieszało i kochało najbardziej na świecie. Nie mogła znieść myśli o tym, że mogłaby go więcej nie zobaczyć. Pocałowała go w główkę i pozwoliła dalej latać po pomieszczeniu. Przeniosła wzrok na głaskającą swego Zilanta boginię. Smok nie oplatał już kapelusza, jednak nadal nie wydawał się przyjazny - przynajmniej dla niej. Cutie natomiast uznał go za swego sojusznika i już po chwili oboje latali nad ich głowami.
 - Dziękuję, że mnie uratowałaś - odezwała się Kayth. Nie wiedziała, jak powinna się zwracać do Hekate. "Pani" było zbyt oficjalne, a "matko" zbyt poufałe.
Bogini machnęła ręką, a liczne bransolety na jej nadgarstku zagrzechotały.
 - Podziękuj Scarowi. Gdyby nie to, że wisiałam mu przysługę, nie fatygowałabym się. Zazwyczaj każę moim dzieciom samodzielnie rozwiązywać swe problemy.
Kayth uśmiechnęła się do lekko do mężczyzny. Wiedziała, że nie był zadowolony z tego, iż nie posłuchała jego zalecenia. Gdyby nie użyła magii, by pomóc dwójce głodnych dzieci, prawdopodobnie byliby już w drodze na Pola Elizejskie.
 - Dziękuję - wyszeptała - Przez chwilę myślałam... myślałam, że mnie zostawiłeś.
Uśmiechnął się krzywo.
 - Przeszło mi to przez myśl, jednak ten tutaj - wskazał na Cutiego, który bawił się w berka ze smokiem Hekate - nie dałby mi spokoju. Choć muszę przyznać, że jestem zawiedziony, iż jesteś cała. Myślałem, że będę musiał zdzierać z siebie koszulę, by opatrywać ci rany.
 - W takim razie dzięki bogom, że nic mi nie jest - odparła ze śmiechem.
         Nagle zakręciło jej się w głowie tak bardzo, że musiała usiąść, by nie upaść. Po pełnym lęku i wrażeń wieczorze robiło jej się ciemno przed oczami.
 - Taka słaba... - zacmokała Hekate. - To na pewno moja córka?
 - Nieraz sam się zastanawiam - odparł Bóg Nocy, przyglądając się Kayth ze współczuciem, ale również czymś jeszcze, czego nie potrafiła rozszyfrować. - Jesteście jak ogień i woda.
 - Prawda? Lepiej, żeby nie miała ze mną kontaktu, jeszcze zniszczę całe dobro w jej sercu... Wystarczy, że ty już się koło niej kręcisz.
 - Jeszcze nie zemdlałam, słyszę was doskonale - poinformowała kobieta, opierając głowę na dłoniach. Miała wrażenie, że za chwilę zaśnie. Właśnie poznała matkę, a pierwsze pytanie, które przyszło jej do głowy to: - Co się stanie z tym mężczyzną, którego zostawiłyśmy w klatce? Uwolnisz go kiedyś?
 - Może kiedyś - wzruszyła ramionami. - Jeśli będę miała dobry humor.
 - Czyli nigdy - przetłumaczył Scar, zyskując sobie chłodne spojrzenie spojrzenie bogini.
 - Uważaj, chłopcze. W każdej chwili mogę ci dorobić świński ogonek.
 - Lepiej od razu zamienić go w świnię - wtrąciła Kayth. - A nie, przecież on już nią jest...
 - Choć cieszę się, że znalazłyście wspólny język, nie zapominajcie, że ja mogę sprawić, iż już nigdy nie zmrużycie oka... Chcesz się ze mną zmierzyć na moce, Hekate? Może i jesteś potężna, ale nie zapominaj, że Hades to po części moje królestwo i zaraz po ojcu jestem w nim najsilniejszy.
Choć jego ton był żartobliwy, trudno było nie wychwycić ostrzeżenia. Bogini wyrzuciła ręce w górę i roześmiała sztucznie.
 - Słyszałam, że zyskałeś ostatnio względy Zeusa. Nie chciałabym skrzywdzić ulubieńca Pana Piorunów.
Mężczyzna skrzywił się i warknął, porzucając maskę uprzejmości:
 - Nie jestem jego pieskiem.
 - Oczywiście, że nie. Jeśli już to wężem. Przebiegłym, dwulicowym wężem - Mierzyli się przez chwilę wzrokiem, po czym bogini przywołała Zilanta, który przysiadł na jej ramieniu, patrząc na wszystkich z wyższością. Hekate otrzepała suknię z niewidzialnych paprochów i uśmiechnęła z udawanym smutkiem. - Na mnie już pora.
                    Kayth poczuła zarówno żal, jak i ulgę. Nie podobało jej się, że po tylu latach, kiedy wreszcie miała okazję poznać matkę, ta żegnała się po zaledwie kilku minutach rozmowy. Równocześnie odczuwała ulgę. Ta kobieta ją przerażała. Choć wydawała się przyjazna, było w niej coś niepokojącego. Nie była osobą, która umiała pocieszyć lub się nad kimś ulitować. Patrzyła na wszystko z zimną obojętnością, która znikała dopiero wtedy, gdy ktoś na nią spojrzał. Kayth przerażało również, że w obecności matki do głowy przychodziły jej najciemniejsze myśli. Nie mogła uwierzyć, że skazała brodatego mężczyznę z Zakazanego Miasta na miesiące lub może nawet lata męki. Gdyby nie czuła na sobie badawczego spojrzenia matki, nigdy by tego nie zrobiła. Nikt nie zasługiwał na taki los.
                     Hekate podeszła do Kayth i położyła jej dłonie na ramionach. Kobieta walczyła ze sobą, by się nie odsunąć. Czuła magię od niej bijącą i bynajmniej nie było to jej dobre oblicze. Bogini popatrzyła jej w oczy, niemal wnikając w głąb jej duszy.
 - Uważaj na siebie, moja droga. Nie chcę cię znowu ratować - powiedziała, a w uszach Kayth zabrzmiało to jak rozkaz: Nie zawiedź mnie ponownie. Bogini nachyliła się i szepnęła jej do ucha - Niedługo spotkamy się ponownie. Obiecuję.
Kobieta przełknęła ślinę i ze sztucznym uśmiechem pokiwała głową. Po raz pierwszy pomyślała, że może lepiej by było, gdyby nigdy nie poznała matki.
 - A ty, Momosie... Uważaj - szepnęła bogini w stronę znudzonego boga. - To, że teraz jesteś na szczycie hierarchii nie znaczy, że tak będzie zawsze.
 - Sypiemy teraz dobrymi radami? - odparł z niebezpiecznym błyskiem w oku. - W takim razie mam jedną dla ciebie, Hekate. Nie mierz za wysoko, bo spadniesz... lub zostaniesz zrzucona.
Bogini roześmiała się z ledwie skrywaną złością.
 - Zobaczymy. I to całkiem niedługo.
                Na ich oczach okręciła się w miejscu, zamieniając w orła. Razem z Zilantem wzbili się w powietrze i przez otwarte okno wylecieli z salonu. Wkrótce byli tylko odległym punktem na tle skalnego sklepienia Hadesu. Ich odejściu towarzyszyły zaniepokojony wzrok Kayth i łkanie Cutiego, który stracił nowego przyjaciela.

______________________________________

Przy pisaniu tego rozdziału miałam duży dylemat, czy Hekate powinna być dobrą, czy złą bohaterką. Wyszło jak wyszło i Wam pozostawiam ocenę, czy podołałam jej wykreowaniu (:
Od niedawna chodzę na siłownię i wszystkim piszącym zdradzę, że podczas ćwiczeń bardzo dobrze rozmyśla się nad opowiadaniem i można wpaść na kilka naprawdę fajnych pomysłów, dlatego jest to łączenie przyjemnego z pożytecznym. Druga sprawa, że po ćwiczeniach nie ma się w ogóle siły pisać...
Następny rozdział będzie pisany z perspektywy Scara (: 

53 komentarze:

  1. Pierwsza? Chyba tak. Jeśli nie, to trudno. Przeboleję :D
    Długi rozdział. Nie wiem czy nie najdłuższy. Może to wynika z tego, iż poprzednie czytałam w jednym ciągu.
    Co do treści, to nie wyłapałam żadnych błędów.
    W fabule zastanawia mnie tylko jedno - w jaki sposób Kayth tak szybko opanowała wiedzę magiczną. Skąd wie jak wyczarować to i owo. Czy to kwestia wyobraźni i łączenia obrazu z siłą jaką w sobie czuje, a może nauczyła się tego myszkując po pałacowych bibliotekach?
    W rozdziale zdenerwowała mnie akcja w uliczce. Dobroduszna Kayth próbuje nakarmić dzieci, a tu ludzie i tak traktują ją jak największe zło. Sama miałabym ochotę zmieść z powierzchni ziemi Zakazane Miasto.
    Czekam na wyjaśnienie wątku amnezji bohaterki. Mam już swoje domysły, aczkolwiek gryzą się one z pewnym faktem. :D
    Ciekawe co szykuje Hadesowi i jego synowi Hekate. Zacieram łapki i czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najdłuższy jest chyba rozdział pierwszy, bądź drugi, ale ten jest z pewnością również gdzieś na czele ;)
      Jeśli się nad tym zastanowić to od czasu, gdy Kayth dowiedziała się, że jest córką Hekate minęło już jakieś dwadzieścia ziemskich lat (czas w Hadesie płynie zupełnie inaczej), dlatego nie jest to takie dziwne, że opanowała wiedzę magiczną. Niestety wyleciało mi z głowy to opisać, muszę to naprawić. Po części ma magię wrodzoną, po części sama musiała się jej nauczyć i z pewnością pomogły jej w tym różne księgi. Jedno jest pewne - ma ogromny talent, choć Hekate w tym rozdziale nie była z niej zadowolona.
      Scar i Kayth niedługo wybiorą się w podróż do Hever, w którym kobieta sobie co nieco przypomni (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Ja również dziękuję za odpowiedź. Łatwo tutaj pogubić się w upływie czasu. Ach to Podziemne życie :D

      Usuń
  2. Przeczytałam ;) Wciąż trudno jest mi uwierzyć, że Henry jest w Tartarze. Lubię go teraz bardzej, gdy wiemy już czyim jest synem, Marię zawsze bardzej kochałam niż Annę. Fajnie, że w rozdziale pojawiła się Hekate, ale przez to trochę mało Scara i Kayth, ku mojej wielkiej rozpaczy, ogromnej rozpaczy...
    A i oczywiście zgadzam się z poprzednim komentarzem. Zadziwiająco szybko Kayth poznała tajniki magii. Tłumacz się teraz Vakme . :D

    Pozdrawiam
    KatiaBlue

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestię magii wyjaśniłam komentarz wyżej :D
      Maria zdecydowanie była bardziej przyjemna niż Anna, ale to historia Anny jest znacznie ciekawsza (: Scara i Kayth będzie więcej, obiecuję! Już niedługo podróż do Hever, która ich nieco do siebie zbliży.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Rozdział bardzo fajny nie moge doczekać sie kolejnego :D Ćwiiiicz żeby mieć mnóstwo pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczę, ćwiczę! Właśnie wróciłam z zumby (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. Przeczytałam ^^. Nie spodziewałam się motywu wprowadzenia matki głównej bohaterki. Jestem ciekawa jej dalszej roli w tej historii i tym, czy będzie mieć jakiś wpływ na losy Kayth. Swoją drogą, na razie nie zrobiła najlepszego wrażenia, wydaje się dość zimna i niezbyt przejęta córką, i gdyby nie jej jakieś stare układy ze Scarem (za którym chyba też nie przepada) pewnie by jej nie pomogła. Może coś w tym jest, że u ciebie bogowie nie przejmują się swoimi dziećmi (wystarczy wspomnieć choćby Beatrice i jej znajomych z pierwszej części), no ale jednak to było dość bezwzględne, i nie dziwię się mieszanym uczuciom i niepokojowi bohaterki. Nie spodziewałam się też, że ją złapią. Faktycznie ludzie w tym mieście musieli bardzo nienawidzić Hekate, skoro tak potraktowali w sumie niewinną kobietę. Swoją drogą, ciekawe, co takiego zrobili, że zostali zamknięci w tym miejscu. Ogólnie całkiem ciekawie wyszło, taki moment grozy, bo nie wiadomo było, jak to się skończy. Lubię akcję, więc się cieszę, że mają jakieś przygody podczas podróży.
    Dobrze, że Scar mimo swojej antypatii do towarzyszki podróży jej pomógł, a przecież mógł ją tak zostawić i sobie wrócić sam do pałacu.
    Podobał mi się też Cutie, jego istnienie w opowiadaniu faktycznie jest takim elementem komediowym ^^.
    Jestem ciekawa, co dalej z poszukiwaniami Henry'ego i czy uda im się ustalić, gdzie on w końcu jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hekate planowałam wprowadzić już wcześniej, ale nigdy nie było okazji :(
      Hekate rzeczywiście nie przepada za Scarem, ale zdradzę, że w przyszłości będą ze sobą współpracować.
      Bogowie mają tysiące dzieci, a przez stulecia przewinęły się ich miliony, więc losy pojedynczych "egzemplarzy" ich nie obchodzą i w zasadzie trudno się temu dziwić.
      Na początku nie planowałam złapania Kayth, ale podsunęły mi to dwie czytelniczki dwa rozdziały temu i stwierdziłam, że to świetny pomysł i fajna możliwość wprowadzenia Hekate :)
      Mieszkańców Zakazanego Miasta stanowią ludzie, których Persefona i Hades uznali za zagrożenie - na podstawie ich zachowania, czynów, plotek bądź przepowiedni :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Hekate wyszła ci cudownie :D Nie mogę uwierzyć, że potrafisz tak świetnie kreować postaci... Zazdroszczę :P
    Rozdział, jak zwykle, niesamowity. Cudowny. Świetny!!! :D
    Czekam na nn.

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Tak na marginesie, nie przepadam za żelkami (choć pewnie trudno w to uwierzyć) :D

      Usuń
  6. Ja też jestem zdania, że Hekate wyszła Ci świetnie. Jak istota z krwi i kości. Mroczna, władcza, ale i z maleńką nutką światła. Po prostu fantastycznie! No, no... a Scar, czyżby coś dobrego zaczęło w nim kiełkować (zwłaszcza względem Kayth)? To zaczyna robić się coraz bardziej ciekawe. Czyżby w relacji (puki co ubogiej) matka-córka, również i Hekate coś poczuła? Takie moje skromne odczucie, niekoniecznie słuszne...
    Warto było czekać :) Rozdział świetny.
    A teraz życzę weny i do następnego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że podoba Ci się kreacja Hekate :) "Mroczna, władcza, ale i z maleńką nutką światła." - chciałam, żeby taka była, dlatego cieszę się, że mi się udało. Scar uratował Kayth głównie przez wzgląd na to, że jest ona w posiadaniu dziennika. Cutie też by mu nie dał spokoju, gdyby ją zostawił. To dwa główne powody, aczkolwiek myślę, że gdyby ich nie było, Scar i tak by ją uratował. Ta podróż ich nieco do siebie przybliżyła.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. Cudowny rozdział!
    Tylko jak dla mnie za krótki...
    Hekate wyszla Ci genialnie, ale... taka wredna i hm...lekko taka... okrutna?
    tylko tak mi jakos malo Scara tutaj... ale nastepny rozdzial z jego perspektywy zapowiada sie cudownie.
    nie wiem co tu jeszcze napisac wiec duzo weny zycze :D
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za krótki? Ma prawie 30tys liter :D
      Hekate miała taka wyjść, tym bardziej, że jej charakter będzie ważny w przyszłych rozdziałach.
      Nie mogę co rozdział dawać dużo Scara, bo chcę również wprowadzać i pokazywać inne postacie :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  8. Cześć, Vakme! Wpadałam tu przynajmniej raz na miesiąc, szczerze powiedziawszy tylko po to, aby zareklamować swojego bloga. W końcu, tak z ciekawości, weszłam w zakładkę Bohaterowie, a później O opowiadaniu i spodobało mi się, nawet bardzo! Kayth — naprawdę oryginalne imię. Nigdy się z nim nie spotkałam. Więc również zabrałaś mnie tym.

    Świetnie kreujesz postaci. Zazdroszczę Ci tego, bo sama mam z tym problem. Urzeczywistniasz charaktery Bogów — wydaje się, jakby naprawdę tacy byli; oschli, pragnący władzy i tylko władzy. Potrafisz dobrze opisać targające ich emocje, jednak nie widzę w ogóle opisów miejsc. Przez to sama musiałam sobie wyobrażać całe wnętrze, ogród i inne takie. Szkoda, że tego dokładniej nie opisujesz, bo wyszłoby Ci to jeszcze bardziej magicznie. Ale i tak jest super, to trzeba Ci zostawić. ;)

    Uwielbiam Persefonę, Cutiego i Scara. Persefonę, bo lubię wredne kobiety, Cutiego za to, że jest słodki i śmieszny, a Scara za sam erotyzm wypowiedzianych słów (dziwie się jeszcze, że Kayth nie dostała przy nim orgazmu, hehehehe). ;D No przyznam się, zakochałam się w Momosie, ale która dziewczyna nie poczuła tej więzi, haha?

    Zdarzają Ci się czasami małe błędy, zazwyczaj w dialogach. Aha, właśnie. Dlaczego piszesz dialogi nie od akapitu? Wszystko się od tego pisze. Tak samo zamiast dywizów (-) używa się pauz (—). ;)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i postaram się ładniej wypowiedzieć bardziej o fabule pod następnym. Obiecuję! Słowo Sparrow :* Bo teraz to mi taki krótki wyszedł.
    Całuję!
    www.sniezka-musi-umrzec.blogspot.com
    PS. Ty robiłaś szablon? Magiczny! Tylko musiałam sobie go powiększyć, niestety nie jest na moją rozdzielczość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Bardzo się cieszę, że wpadłaś i zostałaś. Dzięki zakładce Bohaterowie zdołałam zachęcić już kilkunastu czytelników, więc idealnie spełnia ona swoją funkcję :D
      W początkowych rozdziałach zwracałam dużą uwagę na opis miejsc - Londyn, Pola Elizejskie, pałac... Teraz jakoś tak wyleciało mi to z głowy, co jest dużym minusem. Jesteś drugą osobą, która mi to mówi i obiecuję, że się poprawię. Miałam się już poprawić w tym rozdziale, ale było tyle akcji, że znowu zapomniałam :(
      Scara rzeczywiście lubi dużo osób (co widać po ankiecie), z czego się bardzo cieszę.
      Ogólnie piszę to opowiadanie na bloggerze - nie mam na laptopie Worda, a inne programy do pisania mnie wkurzają. Jeśli kiedyś pisałaś na bloggerze to może wiesz, jak strasznie się tu robi akapity i to jest powód, dlaczego nie ma ich przed dialogami.
      Chyba że mogłabyś polecić jakiś program do pisania? Bo ja wiem, że powinny być te akapity, ale nie mam ich szansy zrobić. A
      Szablon zrobiła Mei :)
      Wpadnę do ciebie jeszcze w ten weekend.

      Usuń
    2. Sama piszę w Wordzie, jest darmowy (wersja z 2007 lub starsza). Naprawdę fajnie się w nim piszę, w razie jakiejś literówki zrobi poprawkę. Gorąco go polecam, prosty w obsłudze, a dobry. ;)

      Usuń
    3. Niestety u mnie się go nie da ściągać, próbowałam wielokrotnie :( Wprost się nie mogę doczekać kupienia nowego laptopa, ten mnie irytuje od dłuższego czasu ;\

      Usuń
    4. Wtrącę się, bo zapomniałam wcześniej wspomnieć. Osobiście nie korzystam z Worda. Używam jego darmowego odpowiednika Apache OpenOffice wersja 3.4.1. Praktycznie to samo i łatwy w obsłudze.

      Usuń
    5. Ooo, dzięki, już ściągam! Mam nadzieję, że będzie u mnie działał :)

      Usuń
  9. Jak dla mnie jeden z lepszych rozdziałów z trzech powodów: Propheta i Zakazane miasto, czyli moje ulubione miejsce w twoim opowiadaniu, świetna kreacja Hekate i mało Scara :D
    Ta muzyka jest autorstwa jakiegoś znanego zespołu? Bo coś podobnego mi się kiedyś obiło o uszy. Bardzo fajna piosenka, choć nie bardzo pasuje do rozdziału.
    Kaythy pokazała pazurki... no nie wiem, jak dla mnie to było raczej niewinne prychnięcie i zjeżenie futerka. Niecierpliwie wyczekuję chwili, gdy naprawdę jej puszczą nerwy. Jestem ciekawa na co stać naszego koteczka :)
    Ciekawe dlaczegóż to prorok nie może więcej powiedzieć i pomóc w poszukiwaniach Henry'ego. Czyżby z kimś / dla kogoś pracował? Chyba mam już swoje typy.
    Hej, co małe dzieci robiły w Zakazanym Mieście? Pamiętam, że parę rozdziałów temu mówiłaś, że to miejsce jest dla osób, które zagrażają władzy. A te dzieciaki mogłyby co najwyżej ukraść cukierka z królewskiej kuchni. Zresztą Kayth nie powinna się tak nad nimi litować, jak ktoś jest duchem to raczej nie może być głodny (chyba, że u Ciebie jest inaczej, ale nie pamiętam takiej informacji, choć może przeoczyłam), zwłaszcza, że wiedziała jakie jest ryzyko. I tak miała szczęście. Według mnie potraktowali ją wyjątkowo ulgowo. Po takim motłochu spodziewałabym się raczej, że zakują ją w dyby i będą ją... no wiesz.
    Fajnie wymyśliłaś właściwość wody ze Styksu. Domyślam się, że to nie jedyna. Będzie jeszcze kiedyś coś o tych pozostałych?
    Ach, i jest Hekate. Nareszcie :). Niemal dokładnie tak ją sobie wyobrażałam, może poza tym kapeluszem i Zilantem. Bogini ma świetny charakter. Bezwzględna, mroczna, a mówi takim tonem jakby jej słowa dotyczyły zburzenia zamku z piasku, a nie prawdziwych domów. Podoba mi się :> Nieźle Ci też wyszła relacja Hekate – Scar. Wyczekuję ich następnego dialogu.
    Weny życzę i do zobaczenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to piosenka zespołu Thousand Foot Krutch :) Słowa rzeczywiście nie pasują, za to melodia i "złowrogość" pasują do rozdziału - przynajmniej moim zdaniem.
      Kayth jest zbyt dobra, by kiedykolwiek w pełni pokazać, do czego jest zdolna. Przynajmniej na razie - w przyszłości może się to zmienić.
      Propheta jest podobny do Platona - mówi zagadkami, zawsze mało zdradza. To, co powiedział Kayth to i tak jak na niego jest dość dużo :D
      Wiedziałam, że będą pytania dotyczące dzieci, dlatego wcześniej to przemyślałam ^^
      Jeśli umarła cała rodzina naraz, jak było w tym przypadku, a dzieci były w tym czasie małe, trafiają one w to samo miejsce, co rodzice - w tym wypadku Ereb. Jeśli Persefona uznała rodziców za jej zagrażających, wysyła całą rodzinę do Zakazanego Miasta. Żadne umarłe dziecko nie jest zostawione samo sobie, a trafia do umarłej wcześniej rodziny, np Henry trafił do Thomasa, swojego dziadka.
      Moje postaci mogą być głodne, zmęczone, itd. Oczywiście od tego nie umrą, ale nie będą miały na nic siły, no i bądź co bądź nie jest przyjemnie być głodnym przez kilkaset lat :p
      Styks ma wiele właściwości, ale główną jest właśnie to, że zatrzymuje magię :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Hmmm na początek zacznę od Hekate.
    Cięzko mi określić jej osobę.
    Nie jest do końca ani zła ani dobra.
    Jest taka hmmm mieszana? Myślę że bardzo pasuje na boginię, chociaż czasami wydaje mi się niezwykle ludzka.
    Poruszyła mnie również scena w Zakazanym mieście.
    Nie spodziewałam się, że Kayth wpadnie w takie kłopoty i że Scar ją zostawi.
    No właśnie, gdzie on się podziewał u diabła?
    W końcu tak niewiele brakowało a znalazłaby się w poważnym niebezpieczenstwie.
    Najwyraźniej nawet tu wszelkiego rodzaju magia wciąż budzi strach wśród ludzi.
    Podobnie jak sama Hekate.
    Ja również uważam że ten rozdział był zdecydowanie najlepszy do tej pory i sporo się w nim działo!
    Aj jak ja kocham całą akcję.
    Jestem ciekawa czy w końcu uda im się znaleźć Henry'ego.
    W końcu nie mógł zapaść się pod ziemie;p
    pozostaje mi czekać na ciąg dalszy i mocno pozdrowić;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scar opuścił Kayth, by sprowadzić Hekate :)
      Mieszkańcy Zakazanego Miasta nienawidzą magii i wszystkich, którzy są z nią związani. W końcu to magia nie pozwala im opuścić murów miasta.
      Losy Henry'ego wyjaśnią się za kilka rozdziałów.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  11. Jestem i ja ^^
    Wcale nie dziwię się Kathy, że tak bardzo się zdenerwowała. Prophety trochę ich wykpił. Kazał szukać Henry'ego tam, gdzie doskonale wiedział, że już go nie znajdą. No dobra, może nie zrobił tego dosłownie, ale tak ich nakierował, że wszystko stało się jasne. Eh, prorocy i te ich niedomówienia! Nie lubię tego w opowiadaniach, bo zazwyczaj właśnie tak bywa, że to przez nich dochodzi do dziwnych, niezrozumiałych sytuacji. W tym wypadku mężczyzna trochę im jednak pomógł, bo Kathy mogła się przekonać jaka była naprawdę Ann. Tylko z tej wiedzy póki co chyba niewiele jej przyjdzie... Chociaż, sama nie wiem. Wszystko wydaje się być połączone mniej lub bardziej z osobą Ann. Szczególnie zastanowiły mnie te słowa dotyczące śmierci Kathy. Mogę się domyślać pewnym kwestii, ale chyba jednak poczekam, aż sama je wyjaśnisz.
    Eh, Kathy i to jej miękkie serducho! Pewnie jeszcze wielokrotnie wpakuje ją w kłopoty! A Scar ostrzegał, aby nie chwaliła się swoimi mocami. Ona jednak zlitowała się nad tymi dziećmi i gdyby nie reakcja jej matki, nie wiem jak to by się skończyło.
    Co do samej Hekate. Póki co nie mam o niej wyrobionej opinii. Nie zdążyłam jej jeszcze dobrze poznać, aby stwierdzić czy jest dobrą czy też złą postacią. Niby uratowała własną córkę, ale nie wydawała się zbytnio uszczęśliwiona tym faktem. I oczywiście skazała tego mężczyznę na potworną karę... Nie wydaje mi się zatem być bardzo miłościwą postacią. Nie, zdecydowanie nie wiem, co mam o niej myśleć.
    Cóż, czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prorocy rzeczywiście są bardzo irytujący! Propheta jednak zrobił coś dobrego - powiedział Kayth, gdzie ma szukać informacji o swoim życiu sprzed śmierci (:
      Kayth zdecydowanie ma za dobre serce, co Scar jej już kiedyś wypomniał. Tak dobrzy ludzie zawsze pakują się w kłopoty.
      Hekate jest bardziej zła, niż dobra, ale trudno całkowicie określić jej postać, bo nikt nie jest całkiem dobry lub zły (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  12. Hej! :D
    Dobra, nie jestem aż tak bardzo spóźniona, jest dobrze. xd
    Rozdział dość długi, ale po przeczytaniu mam ochotę na więcej. <3 Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy nie przerobić tego opowiadania na książkę, bo jest naprawdę tak cudowne i tak oryginalne, że aż zapiera dech w piersiach. *.* Naprawdę masz przecudowne pomysły i genialną wyobraźnię! <3
    Huh, strasznie dużo się dzieje w tym rozdziale!
    Propheta mnie rozbawił. xd Wiem, że Kayth miała ochotę oderwać mu głowę, ale ten jego wewnętrzny spokój naprawdę powala. xd Chociaż podziwiam, przynajmniej się nie stresuje byle czym. :)
    Ojej, biedna Kayth. ;c Ona tylko chciała pomóc tym biednym dzieciom, a ten popaprany lud tak nieładnie się jej odpłacił. Ech, ale z drugiej strony rozumiem ich przerażenie, zwłaszcza, że Hekate chyba im naprawdę podpadła. Cholercia, okrutnie chcieli ją potraktować. Hm, wiedziałam, że Scar jej nie zostawi! Moim skromnym, cichym zdaniem, oni coraz bardziej mają się ku sobie! Ale wiesz, ciii... Nic nie mów Scarowi, bo mu jeszcze się na mnie zdenerwuje, a ja wolę tego uniknąć.
    Wiesz co? Zawsze wyobrażałam sobie Hekate jako spokojną osobę, o matczynym usposobieniu. Nie mam pojęcia, dlaczego. A tak teraz jak o niej poczytałam, to "bez kija nie podchodź". xd Nie dziwię się Kayth, że utrzymywała dystans, mimo, że matka ją uratowała. Ja bym się bała do niej zbliżyć! Bardzo fajnie, że wprowadziłaś ją do opowiadania. :D Może kiedyś dowiemy się więcej o przeszłości Kayth. Mam taką nadzieję i trzymam kciuki za to, aby udali się w miejsce wskazane przez proroka.
    Och, Cutie! <33 Mój Ty skarbie! Zabrali Ci przyjaciela, ych, niegrzeczni!
    Wybacz, ze ten komentarz taki krótki i nieskładny, ale nie mam siły na nic więcej. :c Przy następnym rozdziale, obiecuję postarać się bardziej! <3
    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie się zastanawiam nad zaczęciem od początku tej historii :) Nieco się pogubiłam w niektórych wątkach, a chciałabym, by opowiadanie było jak najlepsze, dlatego poważnie się zastanawiam nad zresetowaniem rozdziałów (: Choć nie wiem, czy z moim lenistwem to dobry pomysł...
      Wszyscy prorocy w moich tworach są zawsze tacy spokojni. Sama nie wiem, skąd oni to biorą. Jakby to na mnie była zła córka Hekate, ukryłabym się pod stołem.
      Kayth i Scar rzeczywiście się do siebie nieco zbliżyli, ale przed nimi jeszcze długa droga.
      Niedługo akcja przeniesie się w okolice XX-wiecznego Londynu i dowiemy się co nieco o przeszłości Kayth (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Witam! Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards. Nawet jeśli nie chcesz przyjąć tej nominacji, wiedz, że Cię podziwiam i uwielbiam! Więcej tutaj: http://sniezka-musi-umrzec.blogspot.com/p/nominacje_31.html. Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominacji niestety nie przyjmuję, niemniej bardzo mi miło! :)

      Usuń
  14. Jak mogę wejść do poprzednich rozdziałów? O.o Nie mogę znaleźć takiej opcji, albo jestem ślepa xD

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to nie jest zawoalowany spam ^^
      Pod menu jest napis rozdziały - kiedy na niego najedziesz, rozsuwa się lista (:

      Usuń
    2. Nie, to nie spam, po prostu wszędzie wrzucam adres xD
      Och, już widzę! Ale naprawdę jak szukałam, by sobie poczytać, nic nie zobaczyłam :O Dziękować!

      http://dzikie-anioly.blogspot.com/

      Usuń
    3. Dzielnie skomentowałam prolog, niedługo wrócę, by zajrzeć do dalszych części :3 Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
    4. Widziałam, bardzo się cieszę, że skomentowałaś ;)
      Zazwyczaj jak ktoś pisze "bardzo fajne, zapraszam na ..." albo po prostu pisze coś krótkiego i daje link do swojego bloga to biorę go za spamiarza, który nie ma na celu przeczytać krainy :)
      Cieszę się bardzo, że w Twoim wypadku się pomyliłam!

      Usuń
  15. Rozdział genialny jak zwykle;)
    Długo zwlekałam z napisaniem komentarza, bo kiedy patrzę na długość wypowiedzi twoich pozostałych czytelników. ....
    W każdym bądź razie nigdy jakoś nie piszę długich komentarzy. ....chyba że się w nich użalam i wściekam na autorów za zbyt długie nie wstawianie rozdziałów. ..:)
    Więc. ..życzę weny i pozdrawiam ; 333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie długość komentarza się liczy, a jakość :)
      Dziękuję i bardzo się cieszę, że Ci się podobało! :*

      Usuń
  16. Cześć! Bardzo Ci dziękuję za miły komentarz i, że spodobało Ci się moje opowiadanie. Myślę, że Twoje także jest ciekawe, więc postaram się powoli zacząć czytać, aby nadrobić zaległości.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co dziękować, Twoje opowiadanie jest świetne - czekam z niecierpliwością na następny rozdział! (:

      Usuń
  17. Prorok mnie denerwuje, jego rady tylko gmatwaja sytuacje. Nie podobalo mi sie ze Kayth tak bez zadnej refleksji zamknela teg brodacza w klatce,nawet jesli ja tak potraktoqal,to nie pasowalo do jej wczesniejzzych zachowan... Hakate jest dosc dziwna, szczwrze mowiac srednio spodobala mi sie na razie jej kreacja,jest co prawda niejednoznaczna,ale bez pazura. .ponadto dziwi mnie ze Kaytj nie probowala z niej wyciagnac czegokolwiek,hociazby tego,czemu jej matja sprawila,ze byla tak dlugo na ziemi jakp duh,ktory nicnir pmieta... no i kim jest ojciec? Jrdank bardzo podoba mi sie fakt,ze Hakate tez ma Zlatana,to chyba taki odpowiednik czarnego kota czarownic...polaczonego z miotla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kayth potraktowała tak brodacza, ponieważ matka tak na nią wpłynęła. Hekate uwalnia w ludziach najgorsze zachowania.
      Jak mówiłam, miałam problem ze stworzeniem Hekate i zdecydowałam się na razie zrobić ją właśnie taką niejednoznaczną.
      Ale Hekate nie sprawiła, że Kayth była duchem i niczego nie pamiętała :) Ktoś inny maczał w tym palce.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  18. "Cutie natomiast latał nad ich głowami, podenerwowany przez sytuację i miejsce, w jakich się znalazł." – w jakiej się znalazł
    "…by przez kilkanaście godzin kobieta była jedynie wystawiona na pokaz. Chciał, by wszyscy zdążyli się przypatrzyć jej bladej skórze, bogatej sukni, nieskazitelnej cerze. Pragnął, by ludzie poczuli zawiść i cieszyli się każdym batem, każdym uderzeniem, które kobieta miała przyjąć dzisiejszego wieczoru.
    Kobieta wierzyła jednak…" - 3x kobieta
    "Kobieta uchyliła jedną powiekę, by zobaczyć, że obok jej klatki, na podwyższeniu stała wysoka kobieta." – 2x kobieta
    "- Czyli nigdy - przetłumaczył Scar, zyskując sobie chłodne spojrzenie spojrzenie bogini." – jedno „spojrzenie” za dużo
    Każdy akapit ma u ciebie inną wielkość (chodzi mi o odległość od początku strony).

    No, no no… dużo zamieszania w tym rozdziale. Propheta jest dziwny. Nie lubię tego gościa. Brawo Cutie za tą wazę. :D Ciekawe co się wydarzy w tym Hever.
    Nic dziwnego, ze ludzie z Zakazanego Miasta tak nienawidzą Hekate, skoro ona im takie atrakcje funduje. Ale to nie wina Katyh, że jest jej córką, chociaż zapewne ci ludzie mają to gdzieś, bo za bardzo się boją. Pewnie mają tak w kółko: zjawia się jakieś dziecko Hekate, oni się go boją, więc chcą je „ukarać”, zjawia się bogini i daje im nauczkę, potem pojawia się kolejne dziecko, a oni się boją, że zrobi coś podobnego, do tego, co robi jego matka i tak w kółko. :D
    Ale żeby tak pstryknięciem zburzyć budynek? Też bym tak chciała. Chociaż może dla świata bezpieczniej by było, gdybym tak nie umiała, bo znając moje szczęście…
    Hekate wyszła ci jako taka jędza bez uczuć. :) Już za nią nie przepadam, podobnie jak Katyh. Tylko, ze ona musi żyć ze świadomością, że to jej matka. :)
    Tak myślałam, że przybycie Hekate to sprawka Scara.
    Ci bogowie wszyscy są tacy interesowni. Gdyby wszyscy tacy byli, to by się żyć nie dało. :D
    Mi natomiast najlepiej się myśli w kościele. :D
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej jakoś nie miałam czasu.
    Pozdrawiam i weny!
    [pat-czyli-ognistowlosa]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie Cutie był mistrzem tego rozdziału :D
      Mieszkańcy Zakazanego Miasta głównie nienawidzą Hekate za to, że przez jej zaklęcie nie mogą go nigdy opuścić. Bogini nie jest też miłą osobą, co również przekłada się na ich niechęć ^^
      Zburzenie budynku to dla Hekate pestka - miejmy nadzieję, że nigdy się nie przekonamy do czego jest zdolna w całej okazałości.
      Kościół porzuciłam z chwilą bierzmowania, ale kiedyś też mi się tam dobrze myślało - w końcu trzeba było jakoś zapełnić tę godzinę :P
      Dziękuję! :*

      Usuń
  19. Przepraszam, że komentuję tak późno, ale rzadko korzystam z pomocy zakładki "Obserwatorów" i zwyczajnie przegapiłam moment, w którym dodałaś rozdział. Nie wiem jak to się mogło stać, ale już nadrobiłam tą karygodną zaległość;)

    Utwierdziłam się w przekonaniu, że Kayth to wspaniała i dobra osoba. Byłam prawie pewna, że nie przejdzie obojętnie obok tych dzieci. Jej wrażliwa natura nie pozwoliła jej odejść od tych biedaków i to wcale mnie nie dziwi, bo ewnie postąpiłabym podobnie. Tylko dziwi mnie, że zachowała się przy tym tak nieostrożnie. Przecież Scar wyraźnie jej powiedział, że ludzie z tego miasta nienawidzą Hekate i jej potomków. Nie mogła się schować jakoś? Iść gdzieś, gdzie na pewno nie będzie ludzi i po chwili przynieść im jedzenie? No tak, łatwo się mówi po fakcie;D W każdym razie dobrze, że nad wszystkim czuwał Scar i Cutie i że zdołali przekonać Hekate do pomocy. Gdyby nie oni to ten tłum pewnie zlinczowałby Kayth albo zagłodził w tej klatce na śmierć.
    Szczerze powiedziawszy na początku dałam się nabrać słowom matki. Myślałam, że rzeczywiście zależy jej na córce, ale jak widać jest zbyt wyrachowana, żeby posiadać jakiekolwiek uczucia. Dobrze chociaż, że szybko pokazała swoje prawdziwe oblicze, Kayth przynajmniej wie czego się spodziewać. A co do kreacji Hekate, podoba mi się! Szczerze powiedziawszy nie wiem do końca co sądzić o tej postaci i chyba to sprawia, że mnie tak intryguje;D

    Kochana, przepraszam, ale nie zdążę dziś skomentować i przeczytać kolejnego rozdziału. Postaram się to zrobić jak najszybciej. Nie chcę tego po prostu robić na odwal się, a mam mało czasu i dużo osób do powiadomienia. I przy okazji bardzo dziękuję za komentarz u mnie ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kayth rzeczywiście jest dobra, zbyt dobra. Nawet nie pomyślała, że ktoś ją mógł obserwować, był środek nocy, a ulica sprawiała wrażenie całkiem opustoszałej.
      Cóż, nie mogliby jej zagłodzić na śmierć, bo ona już nie żyje... Ale bez jedzenia byłaby jedynie cieniem człowieka.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  20. Może najlepiej będzie jeśli zacznę od początku ! Na bogów to był tak emocjonujący rozdział że ja nie mogę ! Po prostu masakra to było fenomenalne ! Też bym się wkurzyła na tego proroka ! Mógł ich od razu uprzedzić i nie dziwię się, że Kayth się zdenerwowała. To było takie nie fair i dość okrutne, że bohaterka chciała tylko pomóc biednym dzieciom, a lud zareagował jak ci wszyscy idioci w średniowieczu. Cud, że nie chcieli, jej spalić na stosie ! Moim zdaniem mieszkańcy Zakazanego Miasta to straszne tępaki ! Rozumiem, że są rządni zemsty, bo to magia nie pozwala im się wydostać, ale mimo to powodem do triumfu byłoby gdyby złapali samą Hekate, co chyba raczej by się im nie udało. (Woda Styksu jako coś co niweluje magię ? No, no to wspaniały pomysł) Od początku widziałam, że Scar nie zostawi Kayth tym ludziom, ale szczerze mówiąc zasiałaś we mnie ziarnko niepokoju, że mógłby chcieć w pewien sposób nauczyć ją, że powinna stosować się do jego rad, ale na szczęście pomógł i to dzięki niemu Kayth poznała matkę.
    No właśnie - Hekate. Wyszła wprost genialnie ! Poważnie ! Zapoznając się z mitologią wyobrażałam sobie ją jako kobietę o dwóch twarzach i ty właśnie w ten sposób ją przedstawiłaś. Z jednej strony okazuje troskę, a zaraz z drugiej przyznaje, że uratowała Kayth tylko dlatego, że wisiała przysługę Scarowi. To naprawdę wspaniałe wydaje się, że jest chłodna, pozbawiona dobrego serca, a mimo to ukrywa się pod maską uprzejmości. Fantastycznie ! To prawda, że bogowie mają niezliczoną liczbę potomków, ale myślę, że dbają o swoich wybranych ulubieńców i mam szczerą nadzieję, że nie uratowała córki tylko przez prośbę (aha, on przecież nigdy nie prosi) ~ a więc przez "prośbę" Scara. Świetny pomysł na wprowadzenie postaci tej bogini, mam nadzieję, że będzie się jeszcze pojawiać. ;) Przeczytałam i piszę ten komentarz strasznie podekscytowana ! Mój ulubiony rozdział <3 (przynajmiej na razie) Okej tyle ode mnie. Pozdrawiam ;)
    P.S: Cutie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podobał! Ja również bardzo lubię ten rozdział. Przepraszam również, że nie odpowiedziałam na Twoje wcześniejsze komentarze, ale naprawdę nie mam czasu. Przeczytałam je oczywiście wszystkie i bardzo mi się spodobały!
      Mieszkańcy Zakazanego Miasta nie myślą racjonalnie. Mają tak nudne życie, że chcieli jakiegoś urozmaicenia, a Kayth mogła im je zapewnić. Na szczęście nie zdążyli jej skrzywdzić.
      Scar może i jest dupkiem, ale nigdy nie zostawiłby Kayth. Fakt, był na nią zły, ale równocześnie wiedział, że musi ją uratować.
      Hekate to bogini o więcej, niż dwóch twarzach :D Niedługo ponownie pojawi się w opowiadaniu i zobaczymy jej następne oblicza. Kayth ma dużą szansę na zostanie jej ulubioną córką ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  21. Takie rzeczy to do spamownika ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale zwlekanie z misją ratunkową nie było winą Kayth, ona po prostu nie znała nikogo, kto pomógłby jej odnaleźć chłopca w Erebie, a przecież nie mogła się wybrać tam sama.
    No tak jeden nie rozważny krok i już mogą człowieka uwięzić, by zrobić z niego widowisko, a potem nawet zabić. Myślę, że Scar nie pojawił się, bo uznał, że Kayth sama na to zasłużyła. Przecież uprzedzał, tłumaczył dlaczego nie powinna. A jednak nie posłuchała i dlatego pewnie nie przyszedł z pomocą. Ale zjawiła się jej matka, a to już bardzo wiele.
    Jak dla mnie spotkanie z Hekate także było trochę dziwne, ale może jestem przewrażliwiona.

    OdpowiedzUsuń
  23. No i ostatni rozdzialik. Po raz kolejny świetny i przede wszystkim: MEGA ZABAWNY i okrutny, ale i zabawny. Chyba po raz pierwszy tak bardzo polubiłam Cutiego! A niech mu zrzuca co trzeba.
    I znowu. Jaka ta Kayth naiwna, no ale dzieciom trzeba było pomóc, ale.... Zasłużyła na tą klatkę! Dobrze jej tak! A co tam! Ale jakie było moje zdziwienie, gdy mamusia się przybyła. Niezła mamuśka! Ale dobrze, że była na niej zawiedziona!
    I jeszcze jedna rzecz. Skoro Kayth urodziła się tam, gdzie żyła A.B. to może jest jej jakąś rodziną (a może ona sama jest A.B., które na nowo się narodziła - chyba moja wyobraźnia poszła za daleko. Ona nie jest taką suką! ).
    Rozdział 9/10. Naprawdę świetnie, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  24. Najlepszy rozdział na całym blogu - stanowczo najlepszy.
    Wiedziałem, że Scar nie pozwoli skrzywdzić Key :)
    Uwielbiam Zielanta :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej,
    Kayth pokazała pazurki, wpadła w kłopoty i poznała matkę, i ona miała Zelinta, ale był zupełnie inny niż Cute, czyżby też coś ją łączyło z Anne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.