środa, 30 lipca 2014

Rozdział XI. Gdy umiera ktoś bliski, umiera cząstka ciebie

[muzyka]

Kayth

      Kayth była w podłym nastroju. Od pewnego czasu studiowała dziennik Anne, z każdym następnym wpisem coraz bardziej nienawidząc jego autorki. Od dawna wiedziała, że Anne nie była dobrą osobą, jednak nigdy nie przyszło jej do głowy, że jej uczucia do Momosa mogły być udawane. Tylko w jakim celu, pytała samą siebie. Co mogła chcieć osiągnąć była królowa Anglii, rozkochując w sobie księcia Podziemia? Odpowiedź wydawała się oczywista - tron. I gdyby to nie Persefona rządziła teraz Hadesem, układanka byłaby rozwiązana. 
       Nienawiść, jaka kiełkowała w sercu Kayth, dziwiła ją samą. Jeszcze bardziej dziwiło ją jednak, że ktokolwiek mógł pokochać taką manipulantkę, jaką była Anne. A kochało ją wiele osób. Jeszcze za życia udało jej się okręcić wokół palca cały dwór, a wraz ze śmiercią jej zdolności nie osłabły. Choć nie zdobyła przychylności Persefony, rozkochała w sobie cały pałac. 
        Z półsnu wyrwało ją pukanie do drzwi. Gdy nie odpowiedziała, gość zaczął uderzać w drzwi mocniej. Kayth uniosła się na łokciach i zaspanym głosem udzieliła przyzwolenia na wejście. Do komnaty zajrzała młoda służąca, która usługiwała Kayth od początku jej pobytu w znajdującej się w Erebie posiadłości Scara. Podczas gdy Bóg Nocy od kilku tygodni starał się ustalić miejsce zamieszkania Thomasa, jedynej osoby, która posiadała informacje o Henrym, Kayth niemal całe dnie spędzała w komnacie. Towarzystwo zapewniała jej jedynie Laurel, niemająca więcej, niż szesnaście lat służka. 
- Witaj, pani - skłoniła głowę, wchodząc do środka. - Dziś rano przyszedł do pani list. 
Kayth momentalnie się rozbudziła. Jeszcze nigdy, a przynajmniej tak daleko, jak sięgała pamięcią, nie dostała od nikogo listu. Otworzyła kopertę płynnym ruchem, by wyjąć z niej nasączoną perfumami Nadine kartkę. 

Droga Kayth!

       Według obliczeń Platona mija już szósty tydzień Twojej nieobecności. Myślę jednak, że stary filozof się pomylił, ponieważ sama czuję, że minął już przynajmniej rok. Smok, którego zostawiłaś pod moją opieką, porządnie daje mi w kość. Ciągle lata po komnacie domagając się jedzenia i nie daje mi się skupić na pisaniu nowej sztuki. Jak Ty z nim mogłaś wytrzymać? Nieraz myślę, że byłby bezpieczniejszy w towarzystwie Scara, niż jest w moim. Od wyrzucenia go za drzwi powstrzymuje mnie jedynie złożona Tobie obietnica. 
         Wiedz, że nie tylko ja za Tobą tęsknię. Już kilkanaście osób pytało mnie, kiedy wrócisz, w tym również Julian. Nie wiedziałam, że go znasz! Nigdy się nie chwaliłaś. Nawet staremu Platonowi brakuje Twego towarzystwa, choć nigdy by się do tego nie przyznał. Nie mówiąc już o Twoim największym fanie, Cutiem, który dosłownie przebiera nogami, czekając na Twój powrót. 
         Do Scara napisałam osobny list, aczkolwiek nie zaszkodzi mi kazać Ci go ucałować. Jemu kazałam uczynić to samo, dlatego mam cichą nadzieję, że za moją sprawą się pocałujecie. Och, nie rób takiej kwaśnej miny! Nie próbuj mi wmówić, że pocałunek z kimś tak urodziwym byłby wielką męczarnią. 
Czekająca na Twój powrót, 
Nadine

      Kayth odłożyła list na stolik i uśmiechnęła się ciepło do stojącej w drzwiach służącej. 
- Dobre wieści, pani? - spytała dziewczyna z nutką strachu w głosie. Posiadłość w Erebie zazwyczaj stała pusta, dlatego Laurel nie miała wielu znajomych, a jej jedyną namiastką przyjaciółki od kilku tygodni była Kayth. Kobieta wiedziała, że gdy wyjedzie, dziewczyna ponownie zostanie sama. Współczucie przesłaniała jej jednak chęć jak najszybszego znalezienia Henry'ego oraz opuszczenia tego mrocznego miejsca.
- Moja przyjaciółka pyta, kiedy wrócę. Na razie jednak się na to nie zanosi - odparła łagodnie i wstała z łóżka. Jej wzrok na moment spoczął na dzienniku, a ona podjęła obmyślaną od tygodnia decyzję. - Zaprowadź mnie do Scara, proszę. 
        Bóg Nocy siedział w przestronnej jadalni, za towarzystwo mając kilogramy jedzenia. Ogromny stół zastawiony był specjałami, którymi można by było wyżywić całą armię. Kayth tradycyjnie skrzywiła się na ten widok - podczas gdy niektórzy mieszkańcy Zakazanego Miasta nie mieli w ustach jedzenia od lat, jeden mężczyzna miał go dużo więcej, niż potrzebował. 
Słysząc jej kroki, podniósł wzrok znad angielskiej gazety. Jego twarz pozostała niewzruszona, jednak uprzejmie powiedział:
- Witaj, Kayth. Zechcesz do mnie dołączyć? 
- Nie, dziękuję. Wpadłam tylko na chwilę. 
- Jesteś pewna? - w jego oczach zatańczyły kpiące ogniki, gdy przywoływał jej własne słowa: - Przecież całe jedzenie się zmarnuje... 
- Wolę, żeby się zmarnowało, niż zasiąść z tobą do jednego stołu - odparła i nawet w jej uszach zabrzmiało to zbyt ostro. Postanowiła zmienić temat, choć nie wiedziała, czy niesienie przykrych informacji było dobrą taktyką. - Mam dla ciebie złą wiadomość. 
- Uwielbiam złe wiadomości! - klasnął w ręce. - Wolę je dużo bardziej, od tych dobrych. 
- To znaczy, że tą pokochasz. Obawiam się, że nie będę mogła wywiązać się ze swojej części umowy. 
     Od czasu przeczytania wpisu, w którym Anne przyznawała się do wykorzystywania miłości Scara dla własnych celów, Kayth zastanawiała się, czy powinna oddać dziennik w ręce mężczyzny. Wraz z dalszym wgłębianiem się w lekturę, doszła do wniosku, że przeczytanie pamiętnika go zniszczy. Z zapisków Anne trudno było się domyślić, czy kobieta rzeczywiście go kochała, czy tylko udawała, jednak Kayth skłaniała się ku drugiej możliwości. Anne była przebiegłą manipulantką, która miała tylko jeden cel: wydostać się z Hadesu. Nawet jeśli żywiła względem Scara jakieś uczucie, z pewnością nie była to miłość tak silna, jak ją przedstawiała. 
Mężczyzna nie okazał po sobie żadnych emocji, jedynie jego dłoń zacisnęła się mocniej na kieliszku ze złotą substancją, która musiała być ambrozją.
- Co ty mówisz? 
- Nie mogę przekazać ci dziennika. On jest po prostu zbyt... prywatny. Anne nie chciałaby, byś go czytał. 
Zaległa cisza. Nagle, zamiast furii, której spodziewała się kobieta, Scar wybuchnął głośnym śmiechem. 
- Czy ty słyszysz samą siebie? Ty możesz go czytać, natomiast mi tego zabraniasz? Cóż z ciebie za hipokrytka!
Na jej policzki wstąpiły rumieńce złości. 
- To co innego! Ja jej nie znałam, natomiast ty byłeś... - następne słowa z trudem przeszły jej przez gardło: - ty byłeś jedną z najbliższych jej osób. Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się czegoś strasznego? Od tego nie ma odwrotu! Jeśli choć zerkniesz na ten dziennik, poznasz tajemnice, które mogą cię zniszczyć.
Poderwał się od stołu, co wywołało popłoch wśród przyglądającej się im z kąta sali służbie. 
- Czy ty naprawdę myślisz, że nie wiem, jaka ona była? Że uważałem ją za miłą, uczynną osobę? - podniósł głos. - Doskonale wiem, kim ona była! Dlatego właśnie potrzebny mi ten dziennik. Dzięki swej żądzy władzy Anne była w posiadaniu potężnych informacji. Liczę, że podzieliła się nimi ze swoim pamiętnikiem.
Kobieta zmarszczyła brwi. Była pewna, że Scar chciał odzyskać dziennik, ponieważ ją kochał. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że pragnął go wykorzystać dla własnych celów. Ta dwójka jest siebie warta, przebiegło jej przez myśl.
- Myślisz, że Anne byłaby tak lekkomyślna, by spisać ważne informacje w pamiętniku? - spytała cicho.
- Myślę, że dzieliła się z tym dziennikiem rzeczami, którymi nie dzieliła się z nikim innym - odparł, a w jego oczach zabłyszczały niebezpieczne ogniki. Na jego twarzy wypisany był gniew. Podszedł do Kayth i chwytając ją za ramię, podniósł z krzesła. - Naprawdę myślisz, że znasz Anne na tyle dobrze, by prawić mi morały? Udowodnię ci, że nie znasz jej ani trochę.

***

         Środek Erebu był tak samo nieprzyjemny, jak jego obrzeża. Mieszkało tam więcej dusz, przez co powietrze przesycone było jeszcze większym smutkiem i mieszanką jęków. Kayth i Scar starali się nie zwracać na siebie uwagi, jednak ich bogate stroje przyciągały wzrok. Gdyby Kayth zmieniła suknię na worek po ziemniakach, nikt by na nią nie spojrzał, natomiast Scar nawet w łachmanach przykuwałby wzrok. Miał iście arystokratyczną postawę, a jego ruchy były pewne i szybkie. Od małego był przygotowywany do roli władcy i taką właśnie postawę prezentował. Już z daleka można było wyczuć, że był ważną osobistością.
         Jednak to nie Scara, a właśnie Kayth zaczepiali natrętni przechodnie. Podczas gdy przed Bogiem Nocy mykali w popłochu, do kobiety wręcz lgnęli. Nie mogła liczyć na pomoc ze strony mężczyzny, który mknął do przodu, licząc na to, że za nim nadąży. Przez opędzanie się od adoratorów już kilka razy omal go nie zgubiła. 
- Mógłbyś trochę zwolnić? - warknęła, doganiając go po raz dziesiąty.
Obrzucił ją obojętnym spojrzeniem.
- Osoba, do której się kierujemy, zmienia miejsce zamieszkania częściej, niż zmieniają się twoje nastroje, więc nie, nie mógłbym zwolnić.
- Och, moje nastroje?! Popatrz na siebie, istną królową dramatu!
Zaśmiał się z drwiną, po czym powiedział cienkim głosem, próbując ją naśladować:
- "Nienawidzę cię, Scar!", "Pomóż mi znaleźć Henry'ego, Scar!", "Dam ci wtedy dziennik, Scar!", "Nie dam ci dziennika, Scar!".
- Z pewnością nie powtarzam twojego imienia tak często, Scar!
     Ich kiełkującą kłótnię przerwał trzepot skrzydeł, który usłyszeli nad swoimi głowami. Doszedł ich ciężki, pełen zmęczenia oddech.
- Kaythy! - zapiszczał zdyszany smok, siadając na ramieniu kobiety. Wykręcił główkę, a jego oczy znalazły się naprzeciwko jej.
- Cutie! - wykrzyknęła zaskoczona. - Co ty tu robisz?
Wziął głęboki oddech i zaczął się żalić:
- Cutie nie móc wytrzymać z Nadine! Nadine bardzo nie lubić Cutiego! Mówić, że Cutie jest najfajniejszy, kiedy śpi. I ani razu nie dać Cutiemu kamyków!
- Prosiłam ją, by ci ich nie dawała - westchnęła kobieta, broniąc przyjaciółki. Wyciągnęła rękę i pogłaskała Zlinata po łebku. Zmrużył z przyjemnością oczy. - Jak nas znalazłeś?
- Cutie mieć dobry węch - odparł z dumą.
- I dobry poziom irytowania innych - mruknął Scar, co Kayth skomentowała słodko:
- Czyli macie ze sobą coś wspólnego.
        Znalezienie mężczyzny, do którego prowadził ją Scar, zajęło im wiele czasu. Zmęczony podróżą Cutie zdążył zasnąć w ramionach Kayth. Mimo małych rozmiarów sporo ważył, kobieta jednak nie miała serca go budzić, tym bardziej, że włożył sobie fragment skrzydła do buzi, niczym bobas kciuka.
         Mała, ulokowana w środku Erebu chatka, niczym nie wyróżniała się spośród pozostałych. Była tak samo ciemna i ponura jak tysiące innych. Kayth wiedziała jednak, że to, co nazwałaby ubóstwem, było tu bogactwem, albowiem zdecydowania większość mieszkańców tej krainy nie mogła się nawet cieszyć dachem nad głową. Przed domkiem stał sześćdziesięcioletni, nieco zgarbiony mężczyzna, przypatrując się przybyszom z ciekawością.
- Kogo to moje stare oczy widzą! - przywitał ich. - Od lat nie miałem gości!
- Nie mogę powiedzieć, że mnie to dziwi - odparł głośno Scar, dokładając starań, by mężczyzna go usłyszał. Mimo tak złośliwego powitania, uśmiech nie zszedł z jego ust, gdy zapraszał ich do środka.
- Ma nadzwyczajnie dobry humor - zagadnął Kayth Scar, łapiąc ją w wejściu za ramię. - To znaczy, że albo coś knuje, albo oszalał. Uważaj na niego.
       Mężczyzna usiadł w starym, obszarpanym fotelu, wskazując im równie odpychającą sofę. Po długiej podróży Kayth czuła, że mogłaby usiąść nawet na mrowisku, dlatego bez zbędnych słów opadła na siedzenie. Izba była mała i brudna. Składała się z poplamionego łóżka, stolika, rozpadającej się sofy i fotela. Mimo lekkiego uśmiechu gospodarza, w powietrzu było czuć wręcz namacalną niechęć. Scar nawet nie silił się na uprzejmości - jego oczy ciskały gromy. Dwójka mężczyzn z pewnością się nie lubiła, dlatego Kayth zdziwiło, że Bóg Nocy ją tam przyprowadził.
- Chcę, byś opowiedział Kayth o Anne - odezwał się z wrogością jej towarzysz.
- Chcesz, czy żądasz? - spytała kobieta w średnim wieku, która stanęła w drzwiach. Wycierając w ścierkę mokre ręce, patrzyła na przybyszów nieprzyjemnie. - Ponieważ świta mi w pamięci, że ty zawsze żądasz, Scar. Dlatego nie udawaj, że mój mąż ma jakikolwiek wybór.
- Och, wcale nie twierdzę, że takowy posiada - uśmiechnął się Scar niebezpiecznie. - Za chwilę sam się przekona, że nie ma żadnego.
Zanim Kayth zdążyła choćby mrugnąć, bóg stanął za kobietą i zdecydowanym ruchem skręcił jej kark. Kobieta opadła na ziemię niczym szmaciana lalka, którą nikt nie chciał się już bawić.
- O Boże - wyszeptała Kayth, przykładając dłoń do ust.
Mężczyzna posłał jej szelmowski uśmiech:
- Po co te tytuły, słoneczko? Mów mi Scar.
Była w zbyt wielkim szoku, by odpowiedzieć. Wpatrywała się w nieruchome ciało brunetki, której oczy, jeszcze przed chwilą ciskające gromy, teraz wpatrywały się w sufit niewidzącym wzrokiem. Jeśli już była martwa, nie mogła umrzeć ponownie. Gdyby zabił ją inny mieszkaniec Hadesu, po kilku godzinach powróciłaby do życia. Natomiast jeśli zabił ją bóg, kobieta przestawała istnieć. Stawała się nicością ich otaczającą.
       Pozory uprzejmości już dawno zniknęły z twarzy ich gospodarza. Podniósł się z fotela i wymierzając w Scara palec wskazujący, krzyknął:
- Jak śmiesz zjawiać się tu po takim czasie i krzywdzić moją rodzinę?!
- Krzywdzenie swojej rodziny to raczej twoja specjalność, nieprawdaż? - odparł Scar spokojnie, na co nozdrza mężczyzny zafalowały niebezpiecznie. - Gdy tylko udzielisz zadowalających odpowiedzi na moje pytania, przywrócę Margaret do życia. To zbyt wielka łaskawość z mojej strony, ale - przyłożył dłoń do ust, jakby dzielił się z nim sekretem - nie chcę, by rozniosła się wieść, że jestem niekulturalny.
       Wzrok gospodarza powędrował do jego - chwilowo - zmarłej małżonki. Opadł z powrotem na fotel, a na jego twarzy pojawił się wyraz rezygnacji.
- Odpowiem na każde pytanie - powiedział żałośnie.
Mimo że był to dla nich pozytywny obrót sprawy, oczy Scara pociemniały:
- Nawet nie staraj się robić z siebie męczennika, podły draniu - warknął, po czym już spokojniej zwrócił się do kobiety: - Key, nie wierz w jego smutną minę lub łzy żałości. Ten człowiek ma na sumieniu tyle, że spokojnie kwalifikowałby się do Tartaru.
- A jednak tam nie trafiłem - nie omieszkał dodać, porzucając maskę przygnębienia. Na jego ustach błądził lekki uśmiech, a oczy nabrały ostrości. W ciągu kilku sekund ubyło mu lat. W ciągu tych kilku sekund Kayth utwierdziła się również w przekonaniu, że nie warto mu współczuć. Wyraz jego twarzy jasno dawał do zrozumienia, że miała do czynienia nie z miłym, a podstępnym człowiekiem.
- Co się w każdej chwili może zmienić, wystarczy moje skinienie - przypomniał Bóg Nocy.
- Anne by ci nigdy nie wybaczyła - odparł mężczyzna, aczkolwiek w jego głosie słychać było wahanie.
Scar rozejrzał się po izbie.
- A widzisz ją tu gdzieś?
Gdy w oczach gospodarza błysnął strach, Kayth się nad nim ulitowała:
- Chcemy tylko, by pan nam opowiedział o Anne, nic więcej. Nie chcemy pana skrzywdzić - posłała w stronę Scara twarde spojrzenie, sygnalizując, że pod jej obecność z głowy mężczyzny nie może spaść ani jeden włos.
- O Anne? A czegóż to znowu od niej chcecie? - narzekał, zwracając się w stronę Boga Nocy. - Powiedziałem ci o niej już wszystko.
- Owszem. Kayth jednak tego nie słyszała, a wpoiła sobie niesłuszne przeświadczenie, że zna Anne lepiej ode mnie. Muszę ją trochę utemperować, dlatego mów. I pospiesz się. W przeciwieństwie do ciebie, naszym przeznaczeniem nie jest spędzenie wieczności w Erebie.
Mężczyzna westchnął ciężko, jakby musiał wypowiadać te same słowa zbyt wiele razy. Złączył palce dłoni i zaczął opowieść, nie spuszczając ani na chwilę wzroku z kobiety.
- Anne urodziła się jako druga z trójki rodzeństwa w szanowanej, angielskiej rodzinie. W czasie jej narodzin nazwisko Boleyn znane było na całą Anglię, aczkolwiek nie aż tak dobrze, jak miało być znane po jej śmierci. Mary, Anne i George byli trójką najbardziej zgodnego rodzeństwa, jakie widział świat, daję głowę. Stali za sobą murem i wspierali się nawet w najtrudniejszych momentach. Między siostrami wybuchały kłótnie, które jednak znikały tak szybko, jak się pojawiły. George zawsze umiał opanować sytuację, nie krzywdząc przy tym żadnej z nich. Taki właśnie był - opiekuńczy, miły i przy tym niesamowicie zabawny. Nie tylko siostry go kochały, kochał go bowiem cały angielski dwór. Nie było na nim damy, do której serca nie zdołałby się zakraść. Podobnie było z Mary. Choć nie było dla nikogo, nawet dla niej samej tajemnicą, że była najmniej kochaną z rodzeństwa, umiała o siebie zadbać. Niedługo po tym, jak stała się dwórką królowej Catherine of Aragon, wypatrzył ją sobie sam król! Rodzina Boleyn była wniebowzięta, bowiem stanęły przed nimi całkowicie nowe perspektywy. Gdy Mary powiła córkę, radości nie było końca, a gdy niedługo potem w ślad za nią na świat przyszedł chłopiec, szczęście osiągnęło apogeum. Miał on bowiem szansę zostać następcą tronu! Mary stała się kluczem do ich złotej przyszłości. Rodzina zaczęła ją szanować, a dotychczas surowy ojciec coraz częściej uśmiechał się do córki. W tamtym właśnie czasie z Francji powróciła Anne, tym samym stawiając krzyżyk na rozwijającej się sławie siostry. Nie minęło kilka tygodni, a okręciła sobie wokół palca wszystkich mężczyzn na dworze. Jej inteligencja, jasność umysłu i cięty język przysporzyły jej niezliczone grono adoratorów. Wśród nich znalazł się sam Henry Percy, syn hrabiego Northumberland, z którym wkrótce potajemnie się zaręczyła. Hrabia jednak nie mógł pozwolić, by jego syn wziął sobie za żonę zwykłą dworkę, dlatego wysłał pierworodnego jak najdalej od Londynu, tym samym zrywając zaręczyny. Anne i Henry nigdy więcej się już nie zobaczyli. Trudno było nie zauważyć, jak drastycznie kobieta zmieniła się po tamtym wydarzeniu. Stała się bardziej oziębła, a jej poczucie humoru zaczęło znikać. Straciła największą, a może nawet jedyną miłość swego życia. Wystarczyło jednak, by spędziła kilka miesięcy w odosobnieniu w rodzinnej posiadłości Boleynów, a na powrót była tą samą Anne, choć jej uśmiech nie był już tak radosny, jak wcześniej. Gdy wróciła na dwór, wszyscy przyjęli ją tak, jakby nigdy nie odeszła. To ona wyznaczała trendy w modzie, to ona była otoczona największą liczbą adoratorów. Była gwiazdą zamku. Nawet odwiedzający która Henry'ego ambasadorzy chcieli choć przez chwilę z nią porozmawiać. Sam Henry obserwował ją od dłuższego czasu. Był nią zauroczony, choć to zbyt lekkie słowo. Nie widział poza nią świata! Mary dawno poszła w odstawkę, teraz liczyła się tylko Anne. Henry nie przywykł do odmów, dlatego gdy kobieta nie zgodziła się zostać jego kochanką, wziął sobie za cel sprawienie, by zmieniła zdanie. Zasypywał ją prezentami i komplementami, zapraszał ją na polowania, obdarowywał członków jej rodziny licznymi tytułami. Anne nie miała wyboru - gdy sam król okazuje względem ciebie tak wielkie zainteresowanie, musisz mu ulec. Bynajmniej nie była to dla niej męczarnia. Będąc w centrum uwagi czuła się jak ryba w wodzie. Dwór pokochał ją bardziej, niż królową Catherine. Wiecznie uśmiechnięta i skora do debaty Anne była powiewem świeżości i nawet król to zauważył. Okręciła go sobie wokół palca, namawiając do usunięcia swojej dawnej mentorki z dworu, potem z małżeństwa, a na końcu z Anglii. By jeszcze bardziej przekonać króla do swej osoby, zmusiła własną siostrę do przepisania jej swego syna. Od tamtej chwili chłopiec w świetle prawa był synem Anne i Henry'ego. Było to podłe, ale zarówno bardzo mądre posunięcie, zważając na to, iż Henry najbardziej na świecie pragnął dziedzica płci męskiej. Anne nie była dobrą osobą, jednak ludzie zdawali się tego nie widzieć, wpatrzeni w nią jak w obrazek. Nie liczyło się, że była złą i kłamliwą uzurpatorką. Była Anne Boleyn, najpiękniejszą i najbardziej podziwianą damą w królestwie. Do celu pięła się po trupach - aż dziwne, że nie zapisała się w historii jako Trucicielka, powszechnie wiadomo było bowiem, że otruła niejednego swego przeciwnika. W 1533 roku Anne osiągnęła to, o co z taką wytrwałością zabiegała - koronę. Do tamtego czasu zachwyty nad jej osobą jednak osłabły. Już nie była słodką pięknością, którą podziwiał cały dwór. Anglia widziała w niej ladacznicę i złodziejkę, która odebrała im kochaną królową Catherine. W czasie wyjazdów do okolicznych wsi nie raz rzucano w nią kamieniami lub rozpalano ogniska, w których paliła się jej kukła. Lud jej nienawidził. Nie muszę chyba mówić, jak wielki był to cios dla uwielbiającej dobrą sławę kobiety. Przestało się to jednak liczyć w chwili, gdy okazało się, że była brzemienna. Przywłaszczony syn nie mógł zastąpić pierworodnego, dlatego zarówno Anne, jak i Henry niesamowicie cieszyli się z jej ciąży. Wszystko jednak się zmieniło, gdy urodziła się dziewczynka. Wiedzieli, że mają jeszcze czas, że następnym razem może to być chłopiec. Mimo to uczucia dotąd zakochanego bez pamięci króla zaczęły słabnąć. Anne stała się bardziej kapryśna i władcza, niż dotychczas. Własna rodzina nie mogła jej znieść. Kobieta kochała Elizabeth, jednak nie tak mocno, jak kochałaby upragnionego syna. Mimo licznych starań, drugie dziecko nie chciało się pojawić. Król zaczął spędzać coraz mniej czasu w towarzystwie małżonki, a kłótnie między nimi stały się codziennością. Temperament Anne i jej cięty język zaczęły go męczyć. Zaczął szukać drogi ucieczki z małżeństwa. Ponownie zainteresował się dworkami, choć nie zwracał na nie najmniejszej uwagi od czasu, gdy poznał Anne, czyli od przeszło dziesięciu lat. Gdy Boleynowie myśleli, że wszystko stracone, pojawił się promyk nadziei. Królowa znów była brzemienna i, jak twierdzili medycy, na świat miał przyjść chłopiec. Henry znów stał się przykładnym mężem, a jego dotąd nadąsane oblicze wręcz jaśniało z dumy i radości. Niestety taki stan rzeczy nie utrzymał się długo. Anne poroniła, a w czasie jednej z kłótni powiedziała królowi, że to wina jego i jego romansu z Jane Seymour. Był to koniec ich małżeństwa. Anne została usunięta w cień, a do komnat królewskich wprowadziła się nowa kochanka króla. Stawiała ona ten sam warunek, co królowa kilka lat wcześniej: mogła zaakceptować wyłącznie rolę żony i królowej. Był to jeden z kilku powodów, dla których Henry zarządził egzekucję Anne. Znalezienie dowodów jej obciążających nie było trudne, ponieważ miała wiele na sumieniu. A jednak zarzucone zostały jej najbardziej nieprawdopodobne rzeczy. Król powiedział, że była czarownicą, która rzuciła na niego urok. Wiele osób na dworze w to uwierzyło. Kobieta miała bowiem w sobie coś magnetycznego, trudnego do wytłumaczenia. Coś, co przyciągało rzesze adoratorów i sprawiało, że spijało się z jej ust każde słowo. Zarzucono jej również romans z własnym bratem, co potwierdziła żona George'a, która nie raz widziała ich czułe powitania i uściski. Rodzeństwo było w nadzwyczajnie bliskich stosunkach, jednakże insynuowanie kazirodztwa było parodią. Cały proces królowej był zresztą zwykłą parodią, niestety tragiczną w skutkach. Henry nie miał skrupułów przed jej unicestwieniem, mając w pamięci każdego zniszczonego przez nią wroga, w tym byłą królową Catherine. Anne została uwięziona w Tower of London i zmuszona do oglądania egzekucji George'a na kilka dni przed własną. Strata ukochanego brata ją złamała. Zrozumiała, że Henry nie zmieni zdania, choć dotychczas łudziła się nadzieją. Całymi dniami tępo wpatrywała się w ścianę, marząc jedynie o szybkim końcu swego nędznego żywota. Nie dano jej się nawet pożegnać z córką. Była zostawiona przez wszystkich, nawet własną rodzinę, która winiła ją za pójście na dno, choć to ona była tą, która ich wcześniej wyniosła na szczyt. Jej ścięcie odbyło się 19 maja 1536 roku i było szokiem dla wszystkich poddanych. Do ostatniej chwili myśleli, że król zmieni zdanie. Opuszczona przez bliskich, znienawidzona przez cały naród. To był tragiczny koniec Anne Boleyn.
       Po zakończeniu historii w chatce zapadła cisza. Gospodarz oddychał ciężko, zmęczony opowieścią, którą wypowiadał nie po raz pierwszy. Na jego starej twarzy widać było ból, choć Kayth trudno było stwierdzić, czy był on szczery. Odchrząknęła i powiedziała łagodnie:
- Musiał ją pan bardzo dobrze znać.
Wzruszył ramionami.
- Wydawało mi się, że ją znam - mruknął, po czym spojrzał kobiecie w oczy. - Jestem Thomas Boleyn. Byłem jej ojcem.

***

- Thomas?! - wykrzyknęła Kayth do Scara, zrywając się z fotela. Cutie obudził się gwałtownie, nie wiedząc, co się działo. Kobieta nie zwróciła jednak na niego uwagi. Oto przed nią siedział mężczyzna, który wiedział, gdzie był Henry. Już dawno mogła się spotkać z przybranym synem, a tymczasem spędziła długi czas na słuchaniu historii o A.B. - Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?!
- A wysłuchałabyś wtedy tego, co miał do powiedzenia? Nie, oczywiście, że nie. Chciałem, byś poznała historię Anne i dowiedziała się, co zrobiło z niej osobę, którą znasz z dziennika.
- To cię nie usprawiedliwia! Wiedziałeś, od jak dawna szukam Henry'ego. Jego odnalezienie jest dla mnie priorytetem i nie powinieneś go spowalniać przez swoje widzimisię! - Wzięła głęboki oddech, by się uspokoić i spojrzała z nadzieją na Thomasa. Po raz pierwszy od dawna przepełniało ją radosne oczekiwanie. - Powiedziano nam, że wie pan, gdzie znajduje się Henry Hope. Czy to prawda?
Gospodarz uśmiechnął się lekko i rozparł wygodnie na fotelu.
- Czy wiesz, Kayth, jak nazywał się syn Mary i króla Anglii, którego później przysposobiła sobie Anne? Henry. - Widok jej zdumionej miny sprawił mu przyjemność. - Po śmierci trafił on na Pola Elizejskie, jak każda sławna osobistość. Niestety ponad wiek temu wdał się w romans z nieodpowiednią kobietą i Hades poprosił Apolla, boga zarówno poezji, jak i życia, by ten wysłał go z powrotem na Ziemię. Było to spełnienie koszmarów mego wnuczka, który uwielbiał życie w pałacu. Hades był jednak nieustępliwy. Henry dostał nowe, całkiem inne życie. Urodził się jako siódmy z dziesiątki rodzeństwa w jednej z najbiedniejszych rodzin na obrzeżach Londynu i nie pamiętał nic z poprzedniego żywota. Nie musiał jednak długo znosić upokorzeń płynących z bycia tak nisko w hierarchii społecznej. Umarł jako ośmiolatek, na wskutek obrażeń zadanych przez właściciela piekarni, z której ukradł chleb. Wtedy spotkałaś go ty.
        Przełknęła ślinę. Chłopiec, którego pokochała niczym własne dziecko, tak naprawdę był starszy od niej, a jego rodzicami byli Henry VIII i Mary, siostra Anne Boleyn, której Kayth szczerze nienawidziła. Przeznaczenie naprawdę miało czarny humor.
- Proszę mi tylko powiedzieć, gdzie on jest - powiedziała. - Od dziesiątek lat chcę się z nim zobaczyć.
- Jego znalezienie zajęło ci dużo czasu - zauważył Thomas - Chłopak na ciebie czekał i czekał, każdego dnia budząc się z myślą "Dziś jest ten dzień". Każdego wieczora kładł się spać zawiedziony...
- Gdzie on jest? - warknął Scar, przerywając pełną udawanego smutku tyradę.
Thomas rozłożył ręce.
- Nie wiem.
Scar zerwał się z siedzenia, podszedł do niego i złapał za szyję, podciągając do pozycji stojącej. Zbliżył twarz do jego twarzy i wysyczał:
- Na razie byłem bardzo miły. Nie chcesz się dowiedzieć, co potrafię zrobić, gdy jestem zły, zwłaszcza gdy nienawidzę kogoś tak bardzo, jak ciebie.
Mężczyzna był cały czerwony i za wszelką cenę starał się złapać powietrze.
- Scar, puść go - rozkazała Kayth. - Nic nam nie powie, gdy będzie martwy.
Przez kilka długich sekund bóg nie reagował. Nagle jednak go puścił i popchnął tak mocno, że ten znów opadł na fotel. Thomas złapał się za szyję i oddychał głośno. Gdy jego twarz przybrała na powrót zdrowe kolory, powiedział cicho:
- Pewnego dnia po prostu zniknął. Wyszedł na chwilę przed dom i już nie wrócił. Gdybyście tylko przybyli trochę wcześniej... Pytałem o niego wszystkich dookoła, jednak zachowywali się tak, jakby nigdy go nie znali.
           Kayth i Scar popatrzyli na siebie. Oboje wiedzieli, co to oznaczało. W oczach mężczyzny widać było smutek, natomiast wzrok kobiety pełen był rozpaczy. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Potem druga, trzecia, czwarta... Kobieta wybuchła płaczem, opadając na kolana. Cutie przyglądał się temu wielkimi oczyma. Podszedł do niej na krzywych łapkach i trącił ją głową. Nie płacz, chciał powiedzieć, jednak na niewiele się to zdało. Choć Kayth straciła Henry'ego dawno temu, zawsze miała nadzieję, że jeszcze go spotka, że go uratuje. Stało się to celem jej życia, a teraz go straciła.
          Scar podszedł do niej i położył jej dłonie na ramionach. Usiadł obok niej na kolanach i tarł dłońmi jej ręce, próbując ją uspokoić. Kobieta wtuliła się w jego pierś, szukając pocieszenia. Nawet jeśli ten gest go zaskoczył, nie okazał tego po sobie. Objął ją mocno, zamykając w uścisku. Na tę chwilę zapomnieli o wszystkich urazach.
           Gdy ktoś nagle znikał z danej krainy, a żaden wcześniejszy znajomy go nie pamiętał, znaczyło to, że decyzja sędziów się zmieniła. Dusza trafiała wtedy do innej części Podziemia. A skoro Henry'ego nie było na Polach Elizejskich, znaczyło to, że musiał być w Tartarze. A stamtąd już nie było ratunku.

___________________________________________

Rozdział jest długi, ponieważ miałam wiele do opowiedzenia. Wyjaśniło się w nim kilka ważnych spraw. W komentarzach pod poprzednim rozdziałem wielu z Was zastanawiało się, kim jest Thomas. Mam nadzieję, że udało mi się Was zaskoczyć (:
Jak się Wam podoba nowy szablon? Poprzedni był wspaniały (ukłony, Cruncut), jednak stwierdziłam, że jest nieco zbyt ponury. Ta opowieść to nie tylko smutek, a również duża doza radości, przynajmniej w moim odczuciu, i na taką właśnie grafikę zasługuje. Autorką nowego szablonu jest Mei. Czy wyświetla się on Wam wszystkim prawidłowo? (:
Zapraszam również do głosowania w ankiecie na ulubionego bohatera!

PS. Jak myślicie, czy napis na belce nie jest zbyt długi?

75 komentarzy:

  1. Hej;)
    Niestety nie przychodzę z opinią na temat Twojego rozdziału, za co przepraszam, a jedynie z informacją iż w najbliższym czasie pojawię się z komentarzem i przeczytam opowiadanie;) Dziś raczej nie uda mi się tego zrobić, bo jak widzę masz 11 rozdziałów, a ja mam ograniczony czas, ale widziałam Twoje komentarze u mnie i możesz być pewna, że się odwdzięczę i wyrażę SZCZERĄ opinię na temat Twojej twórczości;)
    Piszę dlatego, żebyś nie pomyślała, że Cię olałam albo coś;)

    Także oczekuj mnie teraz Ty:D

    Ściskam;*
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    A.. cudowny szablon! Świetna robota! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam i skomentowałam Twoje opowiadanie dlatego, że bardzo mi się spodobało, a nie dlatego, żebyś się odwdzięczała komentarz za komentarz, niemniej będzie mi bardzo miło, jeśli moja twórczość Ci się spodoba (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Rozumiem i się cieszę;) Ale nie lubię olewać swoich czytelników i dlatego zawsze czytam ich opowiadania;D Jeśli mi się nie spodoba - będę wytykać błędy. A jeśli spodoba komplementować;)

      Usuń
    3. Ok, w takim razie bardzo się cieszę i czekam (:

      Usuń
    4. Tak jak obiecałam, jestem. I przepraszam, że nie skomentowałam każdego rozdziału osobno, ale to zajęłoby mi mnóstwo czasu (jak coś mi się podoba to mogę gaadać na ten temat i gadać, a wiadomo to zajmuje czas), a chciałam jak najszybciej być u Ciebie na bieżąco i powiadomić o mojej reakcji na opowiadanie. Zapewne w tym komentarzu i tak zapomnę o większości tego, co chcę powiedzieć, ale trudno.

      Świat, który wykreowałaś od samego początku mnie zaciekawił. Bardzo umiejętnie połączyłaś mitologię z historią zarzucając nas faktami i nazwiskami w taki sposób, że nie jest to męczące i uporczywe do zapamiętania, a szalenie ciekawe. A mówię to ja- osoba, która robiła wszystko, co tylko mogła by odkładać lekcje historii na potem i jak najrzadziej w niej uczestniczyć. Nienawidzę historii! Tych wszystkich królów, władców, wojen itp. Ale jestem przekonana, że gdybyś Ty pisała książki do tego przedmiotu, to byłabym w stanie go polubić. A to chyba największy komplement jaki mogłam w tej chwili napisać;)
      Kontynuując, piszesz o tym wszystkim z niebywałą lekkością, jestem naprawdę urzeczona. Świat, który stworzyłaś trzyma się kupy! Wszystko jest w miarę jasne i logiczne, wszystko ma sens, widać, że bardzo dobrze to zaplanowałaś i masz na to swój pomysł. Oczywiście kierujesz się prawdziwą mitologią i nie przeinaczasz faktów, których przeinaczenie było by zgrozą i za to plus. Ale połączenie tego jest twoje i za to plus.

      Dalej, mój ulubiony wątek: znajomość Kayth z Scarem!
      To jest po prostu fenomenalne. Lubię obie postacie, choć to dziewczyna ze względu na charakter jest bliższa mojemu sercu. Wrażliwa dusza przejmująca się wszystkim, co dzieje się dookoła. Miła, sympatyczna i przede wszystkim naprawdę dobra. Nie jest fałszywą zdzirą jak większość osób w tym zakłamanym świecie. Przejmuje się losem innych osób i nie zapomina o obietnicach. Potrafiła zaprzyjaźnić się z denerwującym smokiem i przyjmowała na siebie ciężkie ciosy zadawane na małego chłopca. Do tego jeszcze wrócę. Bardzo pozytywna postać. Natomiast Scar to jej kompletne przeciwieństwo. Wydawałoby się, że bóg bez serca, drań i naprawdę wredna istota. Ale ja czuję, że to tylko powierzchowność. Musi być twardy, bo jest bogiem. Poza tym nie ma łatwego życia. Jego rodzicami są osoby pozbawione życzliwości i po prostu złe, jego ukochana okazała się... kim się okazała i nie dziwię się, że stał się taki jaki się stał. Ale mimo wszystko potrafi pokazywać ludzką twarz. Chociażby wtedy, gdy pomyślał, że on może obrażać i krzywdzić Kayth, ale nikomu innemu by na to nie pozwolił. Zapadło mi to w pamięć i uważam, że to zdanie wiele znaczy.
      Jednak najlepsze jak na razie w ich wątku, są te ciągłe kłótnie i wymiany zdań. Mimo że większość nich jest na serio to strasznie mnie śmieszą! Jestem po prostu zakochana w tych momentach, gdy nawzajem sobie dogryzają. To naprawdę słodkie;D Mam nadzieję, że ich wątek będzie się rozwijał, bo zaczął się świetnie.

      Dalej, Henry. Szczerze powiedziawszy czytając te dzienniki i ciągle mając przed oczami "Henry" i "Henry" miałam przeczucie, że ten mały chłopczyk ma coś wspónego z mężem tej całej Anny. Nie pomyliłam się! Zmysł detektywistyczny działa;D Haha! Żal mi bardzo tego malucha, bo chociaż za życia był kim był, to teraz jest tylko małym chłopcem, który nie ma chyba nic wspólnego z poprzednim życiem. Ciekawa jestem, co takiego zrobił, że został zesłany do Tartaru. Dlaczego sędziowie zmienili decyzję? Mam nadzieję, że Kayth się o tym dowie i jakoś zdoła mu pomóc. W końcu chłopczyk jej ufał, wierzył...

      Wiele bym jeszcze mogła napisać, ale zostawię to sobie na kolejny rozdział. Opowiadanie strasznie mi się spodobało, dodaję Cię do obserwowanych i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Weny kochana! Bo po tych 11 rozdziałach człowiekowi chce się więcej i więcej:)

      Usuń
    5. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
      Osobiście widzę w tym opowiadaniu coraz więcej nielogicznych wątków, ale to dobrze, że nikt inny tego nie zauważa :D
      Osobiście również nie przepadam za historią - zwłaszcza tą XX wieku. W opowiadanie staram się jednak wpleść interesującą historię, jak choćby Tudorów.
      Kayth i Scar rzeczywiście są całkowitymi przeciwieństwami i aż dziw, że sprzeczki między nimi wybuchają tak rzadko. Dwa tak różne charaktery powinny się kłócić 24h na dobę. Ich wątek z pewnością będzie się rozwijał, choć będzie w nim więcej upadków, niż wzlotów :(
      Henry to bez dwóch zdań najczęściej pojawiające się w tym opowiadaniu imię :D
      Prawdziwy los małego Henry'ego wyjaśni się za kilka rozdziałów.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  2. Szablon jest okej ;P. Tyle, że u mnie znowu ucięty, tym razem na dole strony (od dołu szablonu do mojego paska zadań są ze 2 cm luki), no ale to pewnie wina rozdzielczości ;P.
    Jeśli chodzi o rozdział, podobał mi się. Rzucił dużo więcej światła na Anne, pokazał, że wcale nie była taka kryształowa, że jej uczucie do Scara było, przynajmniej na początku, nacechowane wyrachowaniem i chęcią osiągnięcia własnych celów. Kayth wydaje się mieć co do niej mnóstwo wątpliwości, no i też chyba jednak coś tam polubiła Scara, skoro tak się o niego boi i nie chce, by czytał pamiętnik i poznał prawdziwe oblicze kobiety, którą kochał. Swoją drogą, ciekawe, czy faktycznie wiedział o jej ukrytych intencjach.
    W każdym razie - opowieść Thomasa także była ciekawa, choć nie zgadłabym, że jest on ojcem Anne, myślałam z początku, że kimś, kto poznał ją już w zaświatach. Ale dobrze, że Kayth ją poznała.
    Jeśli chodzi o los Henry'ego, coś mi tu zgrzyta (swoją drogą, dużo tych Henrych się namnożyło już w opowiadaniu ;P), głównie mi chodzi o to, że był synem Mary, trafił w zaświaty, a potem odrodził się w ciele chłopca, którego poznała Kayth? Czemu akurat on się odrodził, skoro w zaświatach jest tyle dusz, i inne muszą na wieczność siedzieć w przydzielonych sobie krainach? I to odrodził się z tym samym imieniem? Mam nadzieję, że coś rozjaśnisz, bo troszkę tego wątka na ten moment nie chwytam... No i nie rozumiem, czemu tak nagle zniknął z Erebu, czyżby faktycznie go przeniesiono? To też dziwne, skoro to tylko ośmioletni chłopiec, i skoro tyle lat tam siedział, to dlaczego nagle ktoś miałby go stamtąd zabierać? Hmm...
    Tak poza tym, to ogólnie mi się podobało. Całkiem interesujący rozdział ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogę wiedzieć, jaką masz rozdzielczość? U mnie za to jest nieco ucięty na górze, ale ja mam naprawdę duży ekran komputera :P
      Rzeczywiście w tym rozdziale dowiedzieliśmy się sporo a Anne. Poznaliśmy jej życie na Ziemi i choć częściowo dowiedzieliśmy się, czemu stała się taka, jak się stała.
      Scar nie wiedział o ukrytych intencjach Anne, ponieważ gdy ją poznał był jeszcze, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, niewinny. Trzymał się z dala od intryg i manipulacji. A tu proszę, zakochał się w największej intrygantce! Gdy Anne opuściła Hades bez słowa pożegnania, dotarła do niego brutalna prawda; kobieta użyła jego znajomości, by wydostać się z Podziemia. Jak to zrobiła, okaże się w kolejnych rozdziałach.
      W sumie mam dwóch Henrych - małego i dużego. Mały zresztą był nazwany na cześć ojca :P
      Henry wdał się w romans z kimś zakazanym, dlatego Hades jako formę zemsty wysłał go na ziemię bez żadnych wspomnień, w dodatku do bardzo ubogiej rodziny. Co do imienia... Henry było bardzo popularnym imieniem, zarówno w XVI, jak i XVIII wieku. Szczęśliwy przypadek, że w udziale znów mu ono przypadło (: Co do jego zniknięcia z Erebu, za jakieś 3-4 rozdziały wszystko się wyjaśni.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Przepraszam, że dopiero dotarłam na Twojego bloga. Ostatnio za nic nie mogłam znaleźć odrobiny wolnego czasu. Przeczytałam teraz za to wszystko. Szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam kiedy przebrnęłam przez te jedenaście rozdziałów i również bardzo żałuję, że jest ich tylko tyle.
    Na początku nieco obawiałam się Twojego połączenia mitologii z historią. Być może dlatego, że dawno nie sięgałam po tą książkę i szczerze mówiąc nigdy za nią nie przepadałam. Moje obawy jednak pozostały bezpodstawne. Od samego początku Twoje opowiadanie wciągnęło mnie niczym studnia bez dna a bohaterów polubiłam nawet bardziej niż tych, których wykreowałam sama :)
    Może zacznę od tego, że podziemie, które stworzyłaś jest intrygujące. Cóż nie spodziewałabym się, że ludzie, którzy umarli wiodą sobie dalej normalne życie, razem z teatrem, romansami itp. No cóż, może tylko Ci co trafili na Pola Elizejskie, ale to już zawsze coś. Od początku pokochałam Twoich bohaterów i szczerze mówiąc miałabym duży problem jeśli musiałabym wybrać jednego, według mnie najlepszego (wybacz, ale nie wezmę udziału w ankiecie) :) Nie stworzyłaś nikogo kogo nie da się lubić. No może Persefona mogłaby startować do tego tytułu. Nawet Anne, która zdecydowanie w ostatnim rozdziale okazała się być za życia naprawdę podłą kobietą zyskała sobie moją przychylność. Tym bardziej odetchnęłam kiedy przeczytałam, że teraz Scar dobrze wiedział jaka ta kobieta tak naprawdę jest. I w sumie spodziewałam się, że ten pamiętnik miał mu służyć do odnalezienia Anne, a tu okazało się, że tak naprawdę zależy mu na zapiskach z całkiem innego powodu.
    Kayth jest intrygującą główną bohaterką. Zastanawia mnie jakie było jej przeszłe życie i dlaczego go nie pamięta. Również jestem ciekawa dlaczego nie została od razu po śmierci zabrana do Hadesu. Co prawda w swojej głowie ułożyłam już sobie jeden scenariusz i powiązałam niepamięć Kayth o swoim przeszłym życiu z dziwnym zaginięciem Anne ale na razie nie będę tego pisała. Muszę zebrać więcej dowodów a co za tym idzie poczekać na dalsze Twoje rozdziały :)
    Scar jest zimnym draniem i za to go lubię. Ma dosyć wyraźny charakter, no a do tego jest jednym z bogów. Zastanawia mnie tylko jedno. W ostatnim rozdziale Bóg Nocy skręcił kark kobiecie. I tu moje pytanie. Jak można zabić nieżywego człowieka i co się wtedy z nim dzieje? Nie powiem. Tym mnie zaintrygowałaś :)
    Cutie jest chyba najfajniejszym pieszczochem ze wszystkich magicznych stworzeń o jakich kiedykolwiek czytałam. Na tym Zlinatanie zakończę listę moich ulubionych postaci tego opowiadania, chociaż również wizerunki Platona i Nadine są bardzo ciekawe.
    Nie mogę uwierzyć w to, że Henry przepadł. Wszystkie działania Kayth zmierzały do tego, by odnaleźć chłopca, została zorganizowana cała ta wyprawa itd. Czy naprawdę w żaden sposób nie da się już mu pomóc?
    Będę z niecierpliwością czekała na dalsze części tego opowiadania. Również bardzo chciałam podziękować za komentarze pozostawione u mnie. Miło jest przeczytać, że komuś podoba się to co piszę :)
    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że postanowiłaś przeczytać Krainę i że ci się spodobała (: Rozdziałów faktycznie trochę się nazbierało, ale ja osobiście lubię zaczynać czytać już posunięte do przodu historie, tym bardziej, że autorzy często zawieszają opowiadania po kilku rozdziałach (:
      Scarowi zależy na odnalezieniu Anne, ponieważ chce sobie z nią wszystko wyjaśnić. Anne jest również w posiadaniu niebezpiecznych informacji, dlatego stanowi poważne zagrożenie dla królewskiej rodziny.
      Chyba nawet wiem, jaki scenariusz ułożyłaś sobie w głowie. Już kilka osób również to podejrzewało :D
      W zasadzie żadna dusza nie może zabić innej duszy, ponieważ, jak sama zauważyłaś, one już nie żyją. Taką moc posiadają jednak bogowie, bo, cóż, są bogami :P Oni mogą zrobić wszystko. Gdy Scar zabił Margaret, przestała ona istnieć. Jako Bóg może ją jednak przywrócić do życia tak łatwo, jak go jej pozbawił.
      Cutie zdobył serca wszystkich czytelników, z tego co widzę. A Scar go nadal nie lubi :D
      Jeśli Henry trafił do Tartaru, nie da się mu pomóc. Pozostaje jednak pytanie, czy naprawdę tam trafił (:
      A Twoje opowiadanie, choć dopiero się zaczyna, podbiło moje serce. Mam nadzieję, że dobrze je rozwiniesz, za co mocno trzymam kciuki (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. A dla mnie to ten rozdział był nawet za krótki. Nie zauważyłam kiedy go przeczytałam. :)
    Rozjaśniło się dużo w sprawie Anne. opowiedziałaś to w taki ciekawy sposób. Zaskoczyła mnie Thomasem. Spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego, ze jest jej ojcem. :D
    Katyh jest aż za dobra. Przejmować się takim ciołem jakim jest Scar. Sam chciał ten dziennik. :D
    Cutie zrobił taką niespodziankę, że się pojawił w tym rozdziale. Myślę, że Katyh go brakowało.
    Hm... Henry innym Henrym... nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Zaskakujesz. :)
    Piękna scenka na koniec. :DD
    Pozdrawiam i życzę weny!
    [pat-czyli-ognistowlosa]

    Piękny szablonik. U mnie z nim wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Cię zaskoczyć :)
      Kayth rzeczywiście jest zbyt dobra. Przykładna mieszkanka Pól Elizejskich. Przejmuje się wszystkimi dookoła, nawet jeśli ich nie lubi.
      Kayth bardzo brakowało Cutiego, aczkolwiek smok nie powinien uciekać Nadine.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Rozdział jak zwykle świetny :)
    Zastanawia mnie jedna rzecz jak ktoś kto jest martwy może umrzeć?;)
    Dużym zaskoczeniem było dla mnie przybycie Cutiego. On jest taki kochany i słodki a wredna Nadine nie dawała mu kamieni, i była dla niego nie miła :(
    Niesamowicie opisałaś historię Ann Boleyn. Prawdę mówiąc nigdy za bardzo nie interesowałam się jej historią( znam jedynie sposoby w jakie ginęły żony Henryka VIII- devorced beheaded died devorced beheaded survived) ale teraz chyba poczytam więcej o Henryku VIII i jego żonach.
    Końcówka niesamowita Kayth lubi Scara a Scar lubi Kayth :) ale chyba i tak wolę ich kłótnie.
    Mam nadzieje że może jeszcze jakoś uratujesz Henry'ego on nie mógł trafić do tartaru!!!!!! Może trafił na pola elizejskie ale nikt go nie zauważył? Nie to głupie.
    Nie mogę się doczekać kiedy będzie Beatrice
    mam nadzieję, że niedługo.
    Pozdrawiam serdecznie!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli bóg zabije osobę, która już była martwa, przestaje ona istnieć. W taki sposób nieraz rodzina królewska redukuje liczbę dusz, jeśli jest ona zbyt duża.
      Do Cutiego potrzeba wiele cierpliwości, a Nadine jej z pewnością nie posiada.
      Historia Tudorów jest bardzo ciekawa, dlatego polecam się w nią zagłębić. Szczególnie polecam książkę Kochanice króla, choć po jej przeczytaniu całkowicie znienawidzisz Anne (:
      Kayth i Scar zakopali topór wojenny tylko na chwilę. Zapewniam cię, że niedługo ponownie go odkopią.
      Co do Henry'ego... dobrze myślisz :P
      Do Beatrice niestety jeszcze daleko, zważywszy że w opowiadaniu jest dopiero początek XX wieku :(
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Dzięki, że wyjaśniłaś mi o co chodzi z tym zabiciem martwego :) A książkę muszę koniecznie kupić i przeczytać. Ni mogę się dzoczekać następnego rozdziału :)

      Usuń
    3. Ja czytałam książkę w formie elektronicznej. Tak między nami, już od bardzo dawna nie wydałam ani grosza na żadną powieść... Choć nie, kilka dni temu zamówiłam drugą część Mrocznych Umysłów - na marginesie, również polecam :D
      Wczoraj również obejrzałam film Kochanice króla, który jest "oparty" na książce... Myślałam, że to Percy Jackson jest luźną adaptacją, ale to coś chyba go przebiło :P

      Usuń
  6. Napis na belce absolutnie nie jest za długi - jest wręcz idealnie wkomponowany w nastrój szablonu i w tematykę opowiadania. Szablon: czy tylko ja patrząc na niego mam wrażenie, że to Kayth wpatrująca się w pałac Hadesa? Muszę okiełznać swoją wyobraźnię, ale grafika jest c u d o w n a.
    W sondzie głos oddany i nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć iż głos dostał Scar. Niezaprzeczalnie zwycięzca podziemnych igrzysk ;)
    Jeśli o rozdział chodzi: jak mi się ciepło na sercu zrobiło, kiedy Kayth nie chciała dać Scarowi dziennika, bo mogłoby to zniszczyć jego wspomnienia o ukochanej. Pomimo docinków i kłótni widać (a tu w szczególności), że obdarzyła S. sympatią i zależy mu na nim. Zgaduję, że jemu na niej powoli też zaczyna!
    No i Henry. SERIO?! Taka bomba! To tak samo jakby Voldemort okazał się być kuzynem Ginny Weasley! Co Ty masz w tej głowie, że wymyślać coś takiego? Znowu się powtórzę: pogratulować! Moja szczęka nadal nie może się zebrać z podłogi.
    Mam nadzieję, że będziesz kontynuowała ten wątek, o mężczyźnie, tudzież chłopcu. No, bo chyba Kayth pomimo wszystko o nim ot tak nie zapomni? Skoro S. jest synem króla Podziemi to taka wyprawa do Tartaru jest w zasięgu jego boskich możliwości, prawda?
    Jeny, dziewczyno, cały dzień będę chodzić i myśleć o tym rozdziale i jego następstwach. Ty i Twoje opowiadanie zawładnęło totalnie moim umysłem i sercem. Dziękuję!
    Egoistycznie życzę duuużo weny, bo się już doczekać nowości nie mogę. Ślę uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy szukałam obrazka na szablon i znalazłam ten, od razu pomyślałam, że to Kayth wpatrująca się w zamek, dlatego cieszę się, że również tak pomyślałaś (:
      Kayth jest taką osobą, która nikogo nie chce skrzywdzić. Gdyby role były odwrócone, Scar niestety nie bałby się jej skrzywdzić :( Aczkolwiek pod koniec rozdziału widać, że również nieco mu na niej zależy.
      Co do Henry'ego to pomysł, by był przybranym synem Anne zrodził się w mojej głowie kilka dni temu. Pomyślałam, że imiona pasują, więc czemu nie :D
      Myślę, że Scar rzeczywiście mógłby się wybrać do Tartaru, aczkolwiek szczerze wątpię, że by to zrobił, nawet za cenę dziennika. Tamto miejsce bowiem rządzi się własnymi, strasznymi prawami. Ale zaspoileruję, że być może Henry wcale nie jest w Tartarze (:
      To ja dziękuję, niesamowicie mi słodzisz! Dzięki takim komentarzom aż chce się pisać! :*

      Usuń
  7. Dzisiaj krótko, bo nie mam za dużo czasu ;) Problemy w domu. A więc:
    1. Nienawidzę Scara. Wredny pajac...
    2. Tartar... Henry... Jak mogłaś mi to zrobić?!?!?!?!
    Mam nadzieję, że wszystko zakończy się szczęśliwie. Oczywiście kibicuję parze ;) Może książę się zmieni... Haha, czcze marzenia :D
    Czekam na nn

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    Ps. Cutie, jak zwykle, sweet :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scar jest trudny do polubienia, a jednak z tego co widać po ankiecie wiele osób go uwielbia ^^ Zaskoczyłaś mnie tym, że go nienawidzisz!
      W zasadzie nie ma żadnych dowodów na to, że Henry jest w Tartarze... :D
      Dziękuję! Mam nadzieję, że w domu wszystko się ułoży! :*

      Usuń
  8. Jaki piękny szablon! *.* Idealnie odwzorowuje nastrój tego opowiadania i jest po prostu... no śliczny! Bardzo, bardzo mi się podoba. Podoba mi się również cytat na belce. Nie wydaje mi się, aby był zbyt długi. Jest twojego autorstwa?
    No, ale może przejdę do rozdziału, bo to on jest tutaj najważniejszy, a reszta stanowi tylko uroczą oprawę, która skutecznie zachęca do zagłębienia się w lekturę ^^ To tak - bardzo mi się podobał. Uh, muszę otworzyć jakiś słownik synonimów czy inne cholerstwo, bo zaczyna brakować mi słów. Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się, że Kathy tak bardzo przejmie się tym dziennikiem i potencjalnymi uczuciami, jakie może on wzbudzić w Scarze. Do tej pory jakoś szczególnie nie troszczyła się o jego samopoczucie. Jednak pomimo tego zdziwienia, to w jakimś stopniu ją rozumiem. Skoro ona sama poczuła się tak bardzo wstrząśnięta po lekturze dziennika, a nie miała nic wspólnego z Anne (no, a przynajmniej póki co), to jak zareagowałby Scar skoro był z dziewczyną tak bardzo blisko? No tak, niby powiedział, że on wie, jaka była jego ukochana, ale czy na pewno był świadomy, że to wielkie uczucie było udawane? Hmm... Nad tym można debatować.
    List od Nadine był uroczy ^^ I ta propozycja całusa! Oj, tak - ja tam nie mam nic przeciwko, aby tak się stało! Masz mnie, oto cała ja - niepoprawna romantyczna, która wszędzie doszukuje się miłosnych akcentów. Nie bij, nic na to nie poradzę! :D
    W każdym razie przekomarzanki między Kathy a Scarem nadal trwają i to nadal mnie bawi. Jestem okrutna? Może odrobinkę ^^
    Ej, ale nie spodziewałam się, że człowiek, do którego Scar przyprowadził Kathy okaże się ojcem Anne. No bez kitu! Nie mógł jej od razu o tym powiedzieć, tylko zmusił najpierw do wysłuchania historii? Nie no, dobra. To też było istotne - przybliżyło nam przeszłość Anne, która w dużej mierze ukształtowała jej charakter. Jednak Henry był ważniejszy! I teraz niby wydaje się, że szanse na jego uratowanie całkiem przepadły, ale mam nikłą nadzieję, że jednak nie do końca... Scar coś wykombinuje. Wierzę w niego. No bo nawet jeżeli nie przyświeca im ten sam cel, to jemu nadal zależy na odzyskaniu dziennika, a tylko spełniając jej warunek, może go dostać. Zastanawia mnie czy chłopiec naprawdę trafił do Tartaru. Przecież na to nie ma żadnych dowodów.
    Zauroczyła mnie ta końcowa scena. Niby to nic takiego, a jednak to, że ją do siebie przytulił możemy wziąć za próbę przełamania lodów, prawda? Powiedz, że tak :D No, ale znając tą dwójeczkę, to nawet jeżeli w jakiś sposób znajdą wspólny język, to za chwilę jestem przekonana, że go zgubią. Za bardzo lubię ich sprzeczki, aby nagle miało ich zabraknąć ^^
    Cóż... co mogę dodać? Po prostu z wielką niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wypadków.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napis na belce jest mojego autorstwa, dlatego bardzo się cieszę, że ci się podoba (: Szablon rzeczywiście jest magiczny.
      Kayth jest osobą, która troszczy się o wszystkich, nawet o Scara. Martwi się tym, jaką osobą mógłby się stać, gdyby się dowiedział o uczuciach Anne. Nie można jednak powiedzieć, że kobieta cały czas udawała - sama wspominała, że gdyby nie zależało jej tak bardzo na ucieczce z Hadesu, pokochałaby go.
      Masz z Nadine dużo wspólnego, ona też jest niepoprawną romantyczką :D
      Ojciec Anne w sumie nie zasługuje na to miano. Gdy była mała, widywał ją w najlepszym razie raz na rok, a gdy dorosła poważnie zainteresował się nią dopiero wtedy, gdy wpadła królowi w oko. Podczas jej egzekucji nie mrugnął nawet okiem - obwiniał ją za pójście na dno. Dlatego właśnie Scar go tak nienawidzi. Wini go za osobę, którą stała się Anne.
      Mogę zaspoilerować, że Henry'ego już niedługo zobaczymy (:
      Mogę cię zapewnić, że nigdy nie braknie sprzeczek między Scarem i Kayth. Również za bardzo je lubię, choć na moment końcówki opowiadania zakopali topór wojenny (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  9. Jestem szybciej niż zazwyczaj :) Chyba przez to, że nie mogę zasnąć, gdyż sama mam blokadę twórczą i szukam inspiracji.
    Szablon mi się podoba, chociaż zastanawiałam się przez dłuższy czas, o co chodzi z tym obrazkiem. Cóż, odpowiedź była banalnie prosta.

    Rozdział może i długi, ale sama przeczytałam go w mgnieniu oka i była to ogromna przyjemność. O Anne wiem tylko tyle, że została królową, a potem król kazał ją ściąć. Nic więcej :) Dlatego czytając słowa Thomasa, chłonęłam każde słowo. Teraz zastanawiam się, ile z tego to prawda, a ile fikcja stworzona przez ciebie na potrzeby tego opowiadania.
    Rzeczywiście, reakcja Kayth na wieść o tym, co się stało z Henrym i to, co zrobiła potem, było trochę dziwne. Nie sądziłam, że będzie szukała pocieszenia w ramionach Scara, nie po tym wszystkim, co sobie powiedzieli. Ale zapewne był to tylko odruch. Szkoda mi chłopca. Jednak pozostaje kwestia, co on takiego zrobił, że zasłużył na pobyt w Tartarze.
    Tak właściwie, to czy Scar ożywił żonę Thomasa? Ten wątek jakoś uciekł, a przecież odbieranie komuś życia nie jest czymś mało ważnym.

    Na samym początku myślałam, że Kayth ponownie znajduje się na Polach Elizejskich. Nawet sprawdziłam, czy nie pominęłam jakiegoś rozdziału. Ale potem pojawił się ten list od Nadine, co było kompletnym zaskoczeniem i dopiero po chwili załapałam o co chodzi. Prawdopodobnie jest to wina później pory :) Mio wszystko, jest prawie północ.

    Cutie mnie rozbawił. Znalazł Kayth w Erebnie, chociaż jasno powiedziała mu, że ma zostac. Dziwne, że Scar ograniczył swoje komentarze. Myślałam, że zaraz się obrazi i karze odesłać Kayth Zilanta z powrotem na Pola. Kolejne zaskoczenie.

    Teraz będę się tylko zastanawiała, czy odzyskają Henry'ego. No bo Scar może praktycznie wszystko, jest przecież synem Hadesa.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście jesteś szybko :D Ale przecież tu nie chodzi o szybkość a dobrą, pomagającą autorowi opinię i ty zawsze takie dajesz (:
      Wszystko, co powiedział o Anne Thomas to prawda - historia ubrana przeze mnie w słowa, dlatego cieszę się, że dzięki mniej teraz wiesz trochę więcej o tej kontrowersyjnej królowej.
      Kayth potrzebowała pocieszenia, a że Scar był najbliżej, padło na niego. No, był jeszcze Thomas ale ich uścisk to byłby dopiero dziwny xD
      Wątek ożywienia żony Thomasa mi nie uciekł, jednak już nie miałam właściwego miejsca, by go wepchnąć do tego rozdziału, bo już miałam napisane takie ładne zakończenie :D Ożywił, ożywił. Co jak co, ale danych słów Scar nie łamie.
      Scar pewnie miałby więcej do powiedzenia w sprawie Cutiego, gdyby nie to, że był zmęczony podróżą. W następnym rozdziale jednak będzie nieco dogryzania.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Jej nareszcie next *o* Uwielbiam twój blog jest ciekawy i ma nieoczekiwane zwroty akcji. Jeśli chodzi o błędy....cóż, ja ich po prostu nie widz:) Jak dla mnie możesz napisać nawet słowo 'bóg' przez 'U' ;)
    Życzę weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędów nie widzisz pewnie dlatego, że ich nie ma :D Jasne... Gdyby tylko tak było ^^
      Dziękuję i cieszę się, że zdecydowałaś się skomentować rozdział (widzę cię pierwszy raz), zawsze miło usłyszeć dobre słowo :*

      Usuń
  11. Na początek nowy szablon jest cudowny.
    Taki tajemniczy i bardzo pasujący do opowiadania.
    Po drugie zaintrygowała mnie historia Anny Boleyn.
    Zawsze wyobrażałam ją sobie jako dobroduszną królową, która ucierpiała z rąk złego króla.
    Tymczasem TY całkowicie zmieniłaś moje wyobrażenie... widać, że sama Kayth musiała być zaszkowana całą historią.
    Podobnie było w przypadku samego młodego Henrego... czuje że coś się jeszcze za tym kryje i jestem pewna że nam to pokażesz.
    Masz wspaniały dar, który bardzo pokazujesz w tej historii i naprawdę ją uwielbiam.
    Już dawno żadne opowiadanie mnie tak nie wciągnęło jak to.
    I jeszcze Scar i Kayth... hmmm czuje że naprawdę do siebie pasują.
    Nie wiem czemu ale totalnie wyobrażam sobie ich jako parę, chociaż nie będzie to łatwy związek.
    Zwłaszcza z charakterkiem Scara... on czasami jest mocno spaczony xp

    pozdrawiam mocno i czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne na pewno nie było dobroduszna. Jej poprzedniczka i owszem i to właśnie dlatego lud tak znienawidził Anne. Kayth była nieco zaskoczona, aczkolwiek od dawna wiedziała, że Anne nie była dobra, dlatego sama historia aż tak jej nie zdziwiła (:
      Związek Kayth i Scara na pewno kiedyś się wydarzy (nie wiem jeszcze, kiedy) i z pewnością nie będzie łatwy :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  12. - Wolę, żeby się zmarnowało, niż zasiąść z tobą do jednego stołu - odparła i nawet w jej uszach zabrzmiało to zbyt ostro. - Nie mam pojęcia, jak można by to poprawić, ale wypowiedź Kayth brzmi dla mnie odrobinę koślawo.
    - To znaczy, że tą pokochasz. Obawiam się, że nie będę mogła wywiązać się ze swojej części umowy. - (Kogo? Co?) Tę (wiadomość) pokochasz. Przy rzeczownikach żeńskich zaimek (?) ‘ta’ odmieniamy na tę, nie tą. - http://pl.wiktionary.org/wiki/Aneks:J%C4%99zyk_polski_-_zaimki#ten.2C_ta.2C_to.2C_ci.2C_te.3B_tamten.2C_tamta.2C_tamto.2C_tamci.2C_tamte.3B_.C3.B3w.2C_owa.2C_owo.2C_owi.2C_owe
    - Myślę, że dzieliła się z tym dziennikiem rzeczami, którymi nie dzieliła się z nikim innym - odparł, a w jego oczach zabłyszczały niebezpieczne ogniki. Na jego twarzy wypisany był gniew. Podszedł do Kayth i chwytając ją za ramię, podniósł z krzesła. - Gubię się. Najpierw Kayth psioczy, że nie usiądzie z nim przy jednym stole, a potem Scar podnosi ją z krzesła? Przegapiłam moment, w którym dziewczyna jednak zmieniła zdanie?
    Mieszkało tam więcej dusz, przez co powietrze przesycone było jeszcze większym smutkiem i mieszanką jęków. - Więcej, większym.
    Podczas gdy przed Bogiem Nocy mykali w popłochu, do kobiety wręcz lgnęli. Nie mogła liczyć na pomoc ze strony mężczyzny, który mknął do przodu, licząc na to, że za nim nadąży. - Mykali to raczej nie jest poprawna forma. Chyba chodziło Ci o ‘umykali’, co? :>
    Niedługo po tym, jak stała się dwórką królowej Catherine of Aragon, wypatrzył ją sobie sam król! - Chyba nie rozumiem, dlaczego tu jest Catherine of Aragon zamiast jej polskiego odpowiednika, Katarzyny Aragońskiej.
    To ona wyznaczała trendy w modzie, to ona była otoczona największą liczbą adoratorów. - Pogubiłam się trochę w ramach czasowych, ale ‘trendy’ w dziewiętnastym wieku to chyba niezbyt odpowiednie słowo. :>
    Nawet odwiedzający która Henry'ego ambasadorzy chcieli choć przez chwilę z nią porozmawiać. - Króla Henry’ego.
    Sam Henry obserwował ją od dłuższego czasu. Był nią zauroczony, choć to zbyt lekkie słowo. - Raczej nie mówi się ‘lekkie słowo’. Delikatne, jeśli już.
    Mary dawno poszła w odstawkę, teraz liczyła się tylko Anne. - ‘Mary dawno poszła w odstawkę’ – to też brzmi tak strasznie potocznie i niepasująco do czasów. :<
    Oto przed nią siedział mężczyzna, który wiedział, gdzie był Henry. Już dawno mogła się spotkać z przybranym synem, a tymczasem spędziła długi czas na słuchaniu historii o A.B. - Przecież oficjalnie Henry wcale nie był jej nawet przybranym synem. Albo ja przeoczyłam drobny szczegół.
    + Kropki. Coraz mniej, ale wciąż o nich zapominasz. :D

    Teraz, póki wciąż pamiętam. Spóźnione, co prawda, ale mówią, że liczy się gest, więc: Wszystkiego najlepszego, Vakme! Zdrowia, bo ważne, i miłości, a ponadto w nadmiernych ilościach weny i niekończących się pomysłów. Sumienności, a przede wszystkim tego, czego mnie zawsze brakuje – chęci, by przezwyciężyć własne lenistwo. Sto lat! ;*
    A teraz już przejdźmy do rzeczy. Thomas. Nie ukrywam, nie spodziewałam się, że powiążesz go z Anne. Nie wiem, czy to było do przewidzenia, czy nie, ale ja na to nie wpadłam. A już na pewno nie pomyślałabym, że okaże się jej ojcem! Ale nie ma tak dobrze, bo z Henry’m wiedziałam już, że coś pokombinujesz w tę stronę. :D Nie sądziłam tylko, że zabijesz go i znów wrócisz do żywych. Na ogół nie pochwalam takiego zmartwychwstawania, ale jeżeli to się dzieje raz, a nie trzy razy pod rząd, w dodatku w opowiadaniu fantastycznym, to nie mam nic przeciwko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henry, skoro już o nim wspomniałam. Wiedziałam, że go jakoś spowinowacisz i zrobienie z niego siostrzeńca Anne, którego ta potem siłą przygarnęła jako własnego, było całkiem sprytnym posunięciem. Nie wiem tylko, jak można przepisać komuś dziecko, ale ja w ogóle mało co wiem. To jest historia, ja w to nie umiem, o. Zastanawia mnie, w romans z kim wdał się biedny, słodki Henry i już chyba wiem. Czyżby była to malutka siostrzyczka Scara? Albo lepiej, sama Królowa Podziemia? Ktokolwiek by to nie był, niezmienia to faktu, że wole Henry’ego jako dziesięcioletniego złodzieja chleba niż siostrzeńca Anne. Chyba przez sam fakt tego, jaką kobietą była, patrzenie obiektywnie na kogoś, kto z tego samego nasienia był stworzony, nie idzie mi najlepiej, przepraszam. :<
      Anne. Historia zacna, choć długa. Ale nie nużyła, więc idzie na plus. Mimo wszystko mi się wydaje, że Anne wcale nie stała się, jaka się stała, przez to, co jej zrobiono. Ona po prostu taka już się urodziła. Przynajmniej tak wnioskowałam z opowieści Thomasa. Jej się po prostu z wiekiem pogorszyło i ot, cała tajemnica. Nie wiem, jakoś nie umiem uwierzyć w dobrą, słodką i niewinną Boleyn, przepraszam. Ponadto ta sprawa dziennika. Fajnie, że poznaliśmy ją bliżej, ale z każdym kolejnym rozdziałem odnoszę coraz bardziej upierdliwe wrażenie, że ktoś taki, jak ta kobieta nie pisałby dziennika. Oczywiście to tylko moje osobiste odczucia, ostatecznie to Twoja postać i z pewnością znasz ją o wiele lepiej ode mnie, ale mimo to… złoczyńca chcący podbić Podziemie pisze sekretny pamiętniczek? Sama przyznaj, że brzmi dość zabawnie. :D
      Ostatni fragment. Myślałam, że szczęki z podłogi nie zbiorę. Scar pocieszający Kayth? Ludzie, niebo sypie się nam na głowy! Był taki kochany, że to aż niewiarygodne. Nawet darował sobie te swoje głupie komentarze! Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Rozumiem, że to jest ten moment, w którym lodowiec między S&K zaczyna topnieć, a bohaterowie zaczynają się dogadywać i zaniechają wszelkich prób wydrapania sobie oczu? ;D
      Nadine jak zwykle roztrzepana, a Cutie… skąd on się tam właściwie wziął? O.o I tak na dobrą sprawę po co? Mam nadzieję, że miałaś jakiś cel we wprowadzeniu go tam.

      Usuń
    2. Zacznę od końca komentarza - nie miałam żadnego ukrytego celu we wprowadzeniu Cutiego do Erebu. Po prostu chciałam pokazać, że tak bardzo tęsknił za Kayth, że przeleciał setki kilometrów, by do niej dołączyć (:
      Na pomysł zrobienia z Henryego siostrzeńca Anne wpadłam niedawno, jednak uznałam, że jest całkiem trafiony, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Kayth nienawidzi Anne. Powiem ci, że jesteś na razie jedyną osobą, która się zastanowiła nad tym, z kim wdał się romans Henry i co kosztowało go wyrzucenie z Hadesu. Połączyłaś kawałki układanki i ją rozwiązałaś ^^ To właśnie Rosae jest kobietą, z którą Henry wdał się w romans i na co Hades zareagował wielkim gniewem :D
      Myślę, że Anne na początku naprawdę była dobra. Wiadomo, że była władcza i dumna, jak każda Boleynówna, jednak nigdy nie posunęłaby się do trucia swoich wrogów na przykład. To chora ambicja jej rodziny i w rezultacie jej ambicja sprawiły, że stała się osobą, jaką się stała.
      Ja za to z łatwością mogę sobie wyobrazić Anne piszącą pamiętnik, w którym zapisuje wszystkie swoje sukcesy z nadzieją, że kiedyś ktoś ten dziennik znajdzie i będzie jej zazdrościł sprytu i inteligencji :D
      Końcowy moment rozdziału zapowiada ocieplenie się stosunków, aczkolwiek nie oznacza zaniechania przepychanek słownych, których mam w planach nigdy nie zakończyć (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Ten rozdział wcale nie jest taki długi. Połknęłam go w całości i się nie najadłam.
    Właśnie zauważyłam, że jeszcze jeden obserwujący i dobijesz do setki :)
    Nowy szablon jest obłędny. Trzeba nieźle rysować żeby zrobić taką grafikę. Powiesz gdzie ją znalazłaś?
    Co do napisu na belce, to wolałam ten poprzedni. Obecny też jest jakimś cytatem, czy sama wymyśliłaś?
    Więc Kayth nienawidzi Anne. Zabawne. Ja bym się śmiała gdyby taki dupek jak Scar został tak perfidnie zmanipulowany. A Kathy chce go jeszcze chronić przed prawdą. Ta to ma dopiero złote serduszko.
    Bardzo miło, że dostała list od Nadine. Ciekawi mnie jaką treść dostał Scar, bo Kayth w sumie nie miała w tym liście nic ciekawego. A tak w ogóle to jakim cudem poczta z Pól Elizejskich trafia do Erebu? Listonosz chyba odpada, bo pamiętam jak główni bohaterowie opuszczali Elizjum, to przejeżdżali przez jakąś magiczną barierę.
    Hmm... czyżby bogu nocy chodziło o jakąś konkretną informację z dziennika?
    Ach, i jest Cutie! Nareszcie Cutie! :D Biedny smoczek stęsknił się za Kayth prawie tak, jak ja za nim. Ciekawe na co on wyrośnie pod "opieką" Scara. I słodko ssał skrzydełko <3
    No cóż, powiem, że z tym Thomasem to mnie zaskoczyłaś. Właściwie przyłapałam się na tym, że spodziewałam się takiej jakiejś... mroczniejszej postaci. A tu proszę! Ojciec Anne. I wydaje się być całkiem nieźle poinformowany jak się sprawy mają.
    Hej, właśnie mi tak zaświtało: czy matką Anne może być Hekate? W sumie by mnie nie zdziwiło gdyby była siostrą Kayth. W pewien sposób są do siebie podobne. I jakie wpływy w Podziemiu ma bogini magii? To ona zmanipulowała tego kruka (czy jakiegoś innego ptaka od wykrywania kłamstw, nie pamiętam dokładnie) kiedy Kayth była przydzielana do którejś z krain Hadesu w jednym z pierwszych rozdziałów? A Thomas też jest synem jakiegoś bóstwa? Bo o ile dobrze się orientuję, to chyba wszyscy tutaj są półbogami. A kiedy będzie Hekate?
    Wracając do rozdziału, Scar zachował się jak rasowy gimbus grożąc Thomasowi, zwłaszcza, że ten nie przejawiał jakiegoś specjalnego oporu. Z takimi osobami powinno się współpracować, a nie wrogo je do siebie nastawiać. Przebiegłość i wiedza Thomasa czynią z niego godnego przeciwnika, nawet dla boga, a już szczególnie Scara. Wskrzesił on w końcu tę jego żonę? Swoją drogą jestem ciekawa jak takie wskrzeszanie wygląda. W końcu jest to przywoływanie duszy z nicości. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. Jeśli coś takiego jest wykonalne, to nie powinno być łatwe. Nawet dla boga. Właściwie miło by było gdyby nawet bogowie tego nie potrafili. Albo jakiś jeden konkretny, np. Tanatos czy Hades.
    Cieszę się z lekcji historii o rodzinie Boleynów. Oczywiście w szkole to przemilczają, a jest to bardzo ciekawy wątek. Wszystko co tu powiedziałaś to prawda? Czy coś dopowiadałaś na potrzeby opowiadania?
    Z Henrym się pogmatwało. Ale to bardzo fajny obrót spraw. Jeśli on jest w Tartarze, to bardzo jestem ciekawa jak opiszesz to miejsce.
    Życzę weny i udanej resztki wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazek na szablonie jest z deviantarta, tam jest pełno takich perełek (:
      Napis na belce wymyśliłam sama, podczas gdy poprzedni był powitaniem z bramy piekieł z dzieła Dantego. Na razie chyba zostanie ten dłuższy, aczkolwiek myślę, że jak sprawy w opowiadaniu przybiorą naprawdę paskudny obrót powrócę do poprzedniego :)
      Poczta w Podziemiu krąży dzięki jakiemuś "pracownikowi" Hermesa - jeszcze nie wymyśliłam całkowicie tej postaci, aczkolwiek jest to taki zamiennik Hermesa w Podziemiu, ponieważ Hermes ma wystarczająco dużo pracy na Olimpie. Pomyślę nad tym wątkiem i w następnych rozdziałach wszystko wyjaśnię.
      Scarowi rzeczywiście chodzi o konkretną informację z dziennika. Jaką, tego dowiemy się za dwa/trzy rozdziały.
      Czy matką Anne może być Hekate? Bardzo możliwe, aczkolwiek tą kwestię mam w planach wyjaśnić dopiero w przyszłości. Hekate ma duże wpływy w Hadesie, aczkolwiek stara się rządzić z cienia, nie rzucając się w oczy. Zobaczymy ją już niedługo, może nawet w przyszłym rozdziale :D
      Scar nienawidzi Thomasa, dlatego puściły mu nerwy. Nienawidzi go za to, że porzucił córkę, gdy najbardziej tego potrzebowała i w jakiś sposób obwinia go za zrobienie z Anne łagodniejszej wersji potwora.
      Duszy "z nicości" nie może przywołać każdy bóg, ale Hades, Tanatos, Persefona, Scar i Rosae mogą, ponieważ są ściśle związani z Podziemiem, a co za tym idzie, z duszami w nim przebywającymi (:
      Cała historia opowiedziana przez Thomasa to czysta prawda. Anne nie miała wesołego życia :(
      Dziękuję! :*

      Usuń
  14. Hej! :*
    Ha! Tym razem jestem szybciej, bądź ze mnie dumna! ^^ Przeczytałam jak zwykle zaraz po dodaniu, ale jakoś tak nie mogłam znaleźć czasu ani weny, by skomentować.
    Jej, rozdział jest cudownie długi! :* Uwielbiam takie długie wpisy, kocham się w to wczuwać... A zwłaszcza takie ciekawe wpisy, jak ten! :D
    Cholera, tyle się tutaj dzieję! :o Gdy zaczynałam czytać, jak Thomas opowiada historię Anne, w życiu nie wpadłabym na to, że mężczyzna jest jej ojcem. Byłam zaskoczona równie jak Kayth. Scar! o.O Ty szaleńcu! On jest genialnie powalony! xd Podchodzi sobie do żony Thomasa i tak po prostu ją zabija. Ja wiem, że ma moc przywracania życia i te sprawy, no ale bez przesady...
    Co do opisu życia Anne... Od początku podejrzewałam, że ona nie jest święta, ale po tym, co przeczytałam już do reszty straciłam do niej sympatię. Na początku było mi jej trochę szkoda, ale teraz? Ani trochę. Oczywiście, współczuję jej tych wszystkich problemów, ale na swój koniec sama po części zasłużyła.
    Huh, Melodia jasnowidz. Już dawno czułam, że Henry ma jakiś związek z zaginioną. Nie pomyliłam się!
    Mam nadzieję, że Kayth szybko go odnajdzie, ale po słowach Thomasa strasznie się przestraszyłam. Kurczaczki, czyli chłopczyk cały czas czekał... ;c
    Mogę przejść do najlepszego aspektu tego rozdziału? :D
    CUTIE! ^^ Kochane moje słoneczko! <33
    Ożesz! Zła Nadine! Nie dawała mu kamyków?! Ja już sobie z nią porozmawiam! Kayth, dbaj tam o niego! :D
    Cóż, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scar szczerze nienawidzi Thomasa, dlatego tamten nie powinien był się zdziwić, gdy zabił mu żonę. Taki już urok naszego Scara...
      Anne była kowalem swego losu. Mogła się nie pakować królowi do łóżka, bo można było przewidzieć zakończenie tej historii... Aczkolwiek nawet gdyby sama się tam nie wpakowała, jej rodzina, z ojcem na czele, zrobiłaby to za nią.
      Widzę, że dużo osób podejrzewało Henryego o pokrewieństwo z Anne :)
      Kayth obiecuje, że będzie dbać o Cutiego - już ja się o to zatroszczę :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  15. Opowiadanie bardzo mi się spodobało, chyba też między innymi dlatego, że jestem miłośniczką historii Tudorów i samej Anny Boleyn. Jej postać jest niezwykle intrygująca i tragiczna, chociaż to w jaki sposób stworzyłaś ją w opowiadaniu jest ciekawy.
    Podoba mi się jak wplątujesz tych historycznych bohaterów w swą opowieść. Jestem pod dużym wrażeniem i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niebawem. Tym czasem dołączam do obserwatorów(oho, chyba będę 100 hehe) i zapraszam do siebie na ogien-i-lod.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne nie miała łatwego życia, co zostało przedstawione w tym rozdziale. Rzeczywiście spotkał ją tragiczny koniec. Bardzo się cieszę, że ci się podobało :)
      No tak, jesteś setną obserwatorką! Aż nie mogę w to uwierzyć (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  16. Jak uprzedzałam, zostawiając reklamę swojego bloga w odpowiedniej zakładce, wkrótce wzięłam się za przeczytanie Twojej twórczości. Trochę mnie przerażała perspektywa jedenastu rozdziałów i nie chodzi tu, że nie lubię czytać. Wręcz przeciwnie. Po prostu mam zbyt duże wymagania co do treści, jak i też samego zapisu. Ku mojemu zdziwieniu oraz radości, przeczytałam Krainę Hadesa w niecałe trzy godziny, więc swoją opinię zacznę od plusów.

    Czyta się lekko i szybko. Przechodzisz płynnie z jednej sceny do drugiej. Dobrze dozujesz informacje. Nie ujawniasz za dużo, ale też nie pozostawiasz niedopowiedzeń.
    Podoba mi się zachowanie pewnego rodzaju skromności. Nie epatujesz tu zbędnymi, odważnymi scenami. Wszystko jest z umiarem oraz dobrym smakiem, chociaż czasami przydałoby się pociągnąć mocniej któryś wątek.
    Postać Anny Boleyn. Uwielbiam tę historyczną postać, a jeszcze bardziej jej, córkę, Elżbietę, która zdawała się odziedziczyć same dobre cechy charakteru po swoich rodzicach, a zwłaszcza po matce. Henryka VIII jakoś nie trawię po tym jak obiecywał, a uczynił drugie. Niedawno zaczęłam oglądać The Tudors i moja frustracja osiągnęła punkt kulminacyjny wściekłości na jego osobę. Dygresja, dygresją. Wracam do tematu.
    Kolejnym plusem są wątki. Coś czuję, że będzie coming out głównych bohaterów, chociaż oczekuję przyjemnych dla wyobraźni zaskoczeń. Hades i Persefona - też z przyjemnością zobaczyłabym mocniejsze nakreślenie ich wątku. Rosie i jej "tajemniczy" wielbiciel. Mam swoje podejrzenia, więc mam nadzieję, iż w najbliższych rozdziałach zostaną one rozwiane, bądź potwierdzone.
    Coś tu jeszcze miało być, ale wypadło mi z głowy. Wybacz. Pierwsza w nocy robi swoje :)

    A żeby nie było słodko, to czas na drobne uwagi (mam nadzieję, że nie naślesz na mnie Cutiego).
    Pierwsza uwaga czysto estetyczna, chociaż podejrzewam, iż to wina bloggera. Ostatnio również rozjechał lub kompletnie zniszczył mi akapity, bo o nich mowa. Ciężko się czyta, gdy jeden wiersz zaczyna się wcześniej, drugi później itd. Taka mała rada.
    Opisy!!! Mimo, iż napisałam wcześniej, iż nie ma tutaj zbędnych niedopowiedzeń, to boli mnie fakt dopowiadania sobie wyglądu niektórych miejsc oraz bohaterów. Nie oczekuję stron poświęconych kolorze trawy, ale czasami byłoby, przykładowo, wiedzieć jak wyglądało mniej więcej Zakazane Miasto. Wiem tylko, że grupa budynków, a po spacerze Scara i Kayth, iż trochę podobieństwa do wschodniego Londynu, ale to przez dusze i ich sytuację. Ta uwaga oczywiście nie miała na celu urazić Cię. Wręcz przeciwnie. To tylko sugestia.

    Na tym chyba skończę swój komentarz. Jest późno, a mnie czeka rano spora wędrówką. Pozdrawiam i cały czas zapraszam do mnie.
    J. z 9thsigil.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziałów się rzeczywiście nieco uzbierało, dlatego bardzo się cieszę, że miałaś ochotę je wszystkie przeczytać!
      Z początku uwielbiałam Annę, ale gdy bardziej wgłębiłam się w jej historię, coraz bardziej mnie irytowała. Zrozumiałam, że nie była niewinną ofiarą, a kowalem swego losu. Nie zmienia to jednak tego, że Henry nie miał najmniejszego prawa zrobić tego, co zrobił. Nienawidzę go z całego serca i jeśli kiedyś się z nim spotkam w piekle, chętnie mu wygarnę :D
      Staram się prowadzić również wątki poboczne, jak właśnie relacje Hadesa i Persefony, lub Rosie i jej "przyjaciela". Mówiłaś, że masz podejrzenia co do jego osoby - chyba nawet wiem, kogo podejrzewasz :D
      Za uwagi bardzo dziękuję i się z nich cieszę - będę wiedziała, nad czym popracować. Akapity to moja zmora, rozdziały piszę na bloggerze, a nie na żadnym programie do pisania, dlatego ciężko mi się je robi :(
      Zdawało mi się, że opisów jest dużo, ale rzeczywiście nieco pominęłam kwestię wyglądu Zakazanego Miasta. W przyszłym rozdziale to zmienię, obiecuję :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Co do Anny to muszę przyznać Tobie rację. Nie była świętą. Jednakże fascynuje swoim uporem, przebiegłością i pewnym brakiem skrupułów. Przecież aby zostać żoną Henryka musiała pozbyć się przeciwników ich związku. Miała jednak zadatki do bycia silną królową. Henryk popełnił duży błąd, ale jak to mężczyzna... W głowie miał inne rzeczy.
      Cieszę się, że zobaczę więcej na temat królewskiej pary Podziemia. Nie mogę doczekać się tego co przyniosą nowe rozdziały. Tobie również życzę weny oraz dziękuję za poświęceniu wolnych chwili na przeczytanie moich wypocin. Było mi niezmiernie miło, gdy ujrzałam Twój komentarz. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Anna pozbywała się swych przeciwników nie tylko przed małżeństwem, ale również po nim. Gdyby mogła, pozbyłaby się całego narodu. Ona i Henry byli siebie warci ;D
      Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych, z jakimi się spotkałam, dlatego to ja tobie dziękuję, że zaprosiłaś mnie do jego przeczytania! (:

      Usuń
  17. miałam dwa rozdziały to nadrobienia, oba były jak zwykle genialne. Generalnie czekam na wydanie Twojej książki, podbije cały świat. NArracja, sposób kreacji bohaterów, dialogów, pomysły, sposób przedstawiania... wszytsko jest po prostu wspaniałe. a najlepsze jest to, że Cutie dołączył do naszej dwójki xD haha, na początku chciałam wybrać jako mojego ulubionego bohatera Scara, ale jak zobaczyłam, ze w liście jest takźe Zlatan, to się nawet nie wahałąm xD Muszę przyznać że najbardiej genialna jesteś w sposobie przedstawiania konwersacji między Kayth a Scarem, to za każdymk razem jest majstersztyk. MImo że cały czas sobie dokuczają i to bardzo trafnie, to widać, że powoli zaczynają być dla siebie ważni... Ponadto już wyszło na jaw, że sprawa chłopca i Anny łączą się ze sobą i że to wszystko pewnie jest o wiele większą aferą, niż ktokolwiek może sobie teraz wyobrazić... Tyle zagadek, nawet jeśli coś odkrywasz, pojawia się mnóstwo następnych pytań... Anne nie wydaje się być w żadnym stopniu miła, jest raczej bardzo wyrachowana, ale wydaje mi się, że mogła kochać Scara... To jest naprawdę fascynujące, co on teraz tak naprawdę do niej czuje.? Ach, czekam z niecierpliwością na cd, jestem uzależniona od tej historii ;) Zapraszam na zapiski-condawiramurs.blogspot.com na nowość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi słodzisz!
      A Cutiego po prostu musiałam wprowadzić do rozdziału, sama za nim zatęskniłam!
      Kayth i Scar zaczynają się... tolerować, co jest dużym krokiem w ich relacji. Teraz będzie tylko lepiej, choć planuję zarówno wzloty, jak i upadki.
      Anne na swój sposób kochała Scara. Miała bowiem sposobność, by go zniszczyć (czego jeszcze nie ujawniłam), a jednak tego nie zrobiła. Gdyby chodziło o kogokolwiek innego, nawet jej rzekomą przyjaciółkę Nadine, nawet by się nie zawahała.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  18. Dawno nie komentowałam, ale cały czas czytam. Trwam, nie przestaję. Historia Anny ;) fajnie. Już przyzwyczaiłam się do tego, że w Twoim opowiadaniu występują angielskie wersje imion, ale Catherine of Aragon brzmi conajmniej śmiesznie. Ale nastąpiło coś, na co czekałam od dawna Scar i Kayth :D

    Pozdrawiam
    KatiaB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że jesteś! :)
      Wiem, Catherine of Aragon to porażka -.- Ale jeśli wszędzie jest Anne, Henry, George i tu nagle byłoby Katarzyna Aragońska to też nie byłoby najlepiej :D
      Tak, bariera między Scarem i Kayth zaczyna się kruszyć.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  19. Ta kruchość bariery przyciąga mnie do opowiadania jeszcze bardziej. Jestem niepoprawną romantyczką i... No cóż musisz się pośpieszyć z kolejnym rozdziałem, bo pozostawiłaś u mnie niedosyt xD Katia głodna historii, Katia zła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział przewiduję dodać 15 sierpnia (:

      Usuń
    2. Oo jakoś przeżyję ;D ale dużą dawkę znikającej bariery pomiędzy K&S poproszę ;)

      Usuń
  20. No po prostu nie wierzę! Wszytko może się zdarzyć, ale żeby Nadine nie dała rady wytrzymać z Cutiem, to naprawdę! Pregięłaś i to grubo. Ja wiem, że on jest denerwujący, zwłaszcza jego piszczący głosik, ale na miłość! On jest słodki, kochany! Więc nikt nie może go nie lubić, ot tak, po prostu! Ha, nikt, prócz Scara. Ale ja i tak mam co do tego odmienną teorię. Scar nie lubi Zilanta nie dlatego, że on go naprawdę denerwuje - Cutie potrafi być bardziej irytujący od Momosa, a i tak zaskarbił sobie sympatię Kayth. Scar jeszcze sobie nie może na to pozwolić. I dla mnie to zawsze będzie wytłumaczenie! Nie ma innego, hhaha ;d
    Fakt, że Thomas jest ojcem Anne Boleyn mnie zaskoczył. Oj tak, z pewnością mnie zaskoczył. Wszystko, co miał do powiedzenia o córce także zbyt dobrze o niej nie świadczyło. Oglądałam Dynastię Tudorów już dawno, dawno temu i niewiele pamiętam z tych początkowych szczegółów, które przytoczyłaś, dlatego nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście tak było, czy nie, ale jedno jest pewne - to wszystko zgadza się z historią. Nawet mały Henry, który teoretycznie jedynie MÓGŁ, ale niekoniecznie BYŁ synem Henry'ego VIII. Powiem Ci w sekrecie, że te dwory i królowie to była jakaś tragedia. Chyba nie ma bardziej popapranej przygody w historii wszystkich państw, jak ta z Henrym. Oj, był pies na baby.
    Co nie zmienia faktu, że oglądałam dość dokładnie ostatnie odcinki sezonu, w którym Anne została skazana na śmierć. i wiesz, z początku nienawidziłam tej dziewuchy za to, co zrobiła Katarzynie. Dopiero pod koniec jej żywota, kiedy ją tak bardzo zniesławili i oskarżyli o najgorsze z możliwych rzeczy, zrozumiałam, że jednak jest osobą, którą lubię. i było mi jej cholernie żal! Dlatego nie przesadź tutaj z jej negatywnym wizerunkiem, bo Cię normalnie zasztyletuję!
    Fakt, że Henry jest przybranym synem Anne wcale mnie nie zaskoczył. Jak zaczęłam czytać o tym, co Thomas ma do powiedzenia, od razu skojarzyłam fakty. I tu nam się wyjaśniła sprawa jego pójścia do Erebu. Chociaż ja uważam, że to niesprawiedliwe. Skoro już raz umarł, to dostał swą karę. Potem go odesłano i całkowicie zmieniono jego życie. Musiał radzić sobie wśród ludzi, nie wiedząc, że jest kimś zupełnie innym tak naprawdę. Musiał walczyć o przetrwanie, kradnąc. Nie wiem, jak bardzo złym było jego przewinienie, ale uważam, że skoro zesłano na niego drugie życie, to już za nie wystarczająco zapłacił. Nie należy mu się Tartar. Zwłaszcza, ze zapewne dalej nie wiem, kim do jasnej ciasnej jest! Powinni chociaż zwrócić mu pamięć o tym, co takiego zrobił. Mam jednak dalej nadzieję, że on nie jest w Tartarze, tylko zagubił się gdzieś wśród natłoku dusz, zamieszkujących Ereb. A może nawet uciekł? Kto wie... Skoro Anne się udało, a on jest jej rodziną...
    Wciąż też zastanawiam się, co takiego zrobiła Anne, że powróciła. Może ona także miała taką przygodę, jak Henry? Wtedy już całkowicie pasowałaby teoria, że Anne to Kayth. Ja cały czas będę przy tym obstawiać i nie ma siły, która mnie od tego odciągnie! Swoją drogą chciałabym przeczytać, jak dziewczyna dowiaduje się, kim tak naprawdę jest. Ojć, to mogłoby ją naprawdę zaboleć. Skoro teraz ma takie zdanie o Anne...
    No nic, czekam na dalsze rozdziały, bo naprawdę robi się coraz ciekawiej. kurcze, Ty to jednak jesteś Mistrzem pokręconych, nielogicznych, zaskakujących zwrotów akcji. Oby tak dalej!
    Pozdrawiam serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważ, że Nadine jest przyjaciółką Scara, co znaczy, że myślą bardzo podobnie. Kayth źle postąpiła, powierzając jej Cutiego, bo to było do przewidzenia, że się nie polubią ;D
      A twoja analiza, dlaczego Momos nie lubi smoka jest tak zakręcona, że aż prawdopodobna ^^
      Są różne teorie na temat Anne, Henry'ego i samego dworu angielskiego XVI wieku. Bezpiecznie jest powiedzieć, że teorii jest tyle, ile historyków. Niemniej, jako że ostatnio czytałam Kochanice króla, oparłam opowieść Thomasa właśnie na faktach tam zawartych :) Osobiście wierzę, że Henry jest synem króla Anglii - po pierwsze, urodził się wtedy, gdy Maria była jego kochanką, po drugie jego imię może o tym świadczyć, po trzecie, gdy dorósł, został najbliższym doradcą Elżbiety I, a na takie miejsca nie powołuje się byle kogo :D
      "Chyba nie ma bardziej popapranej przygody w historii wszystkich państw, jak ta z Henrym." - Całkowicie się z Tobą zgadzam. Ale to, że ta historia jest tak poprana, czyni ją tak interesującą ^^
      Nie chcę zrobić z Anne złoczyńcy, jednak nie mogę również zapomnieć, że nie była święta. W opowieści Thomasa zostały przytoczone tylko i wyłącznie fakty, dlatego to nie moja wina, że wypadła tak negatywnie (: Nie będę jednak ciągle podążać tą ścieżką, bo Anne jednak miała dobre cechy. Jakoś udało jej się zyskać przychylność całego dworu.
      Kwestia Henry'ego wyjaśni się za kilka rozdziałów, dlatego na razie nic nie zdradzam :)
      Twoja teoria na temat Kayth-Anne mnie zadziwia i na razie to jedyne, co powiem w tej sprawie :D Nie będę spoilerować własnego opowiadania :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  21. Bogowie! Cudny rozdział.
    Cała ta historia Anne. Musiałaś się naczytać o niej.
    Z tym Thomasem to mnie zaskoczyłaś. Nie pomyślałabym, że to ojciec Anne.
    Ani, że Henry to jej siostrzeniec! I co teraz z nim będzie? Nie zostanie w tym Tartarze na zawsze, prawda?
    Cutie :3 ooo takie to słodkie, że leciał to Kayth przez taki kawał drogi.Zła Nadine. Jak można takiego słodkiego smoka nie kochać?
    Scar jak zwykle cudowny. I to jak przytulił Kayth na koniec. :3
    A Anne wciąż lubię. :D
    Szablon jest piękny. Taki baśniowy *.* poprzedni również był baardzo ładny, ale jak mówisz chyba zbyt ponury.
    Dużo weny Ci życzę i by te trzy tygodnie wakacji były jak najlepsze.
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę, że przyszły rozdział będzie dużo lepszy, przynajmniej tak mi się wydaję. Mam już napisaną ponad połowę i jestem niesamowicie z niego zadowolona :D
      Czytałam tydzień temu Kochanice króla, a wcześniej oglądałam Dynastię Tudorów - stąd wiem tak dużo na temat Anne (:
      Nie ma żadnych dowodów na to, że Henry w ogóle jest w Tartarze ^^ Co do szablonu to poprzedni rzeczywiście również był niesamowity i stanęłam przed trudną decyzją, który zachować. Myślę jednak, że do tamtego wrócę, gdy w opowiadaniu zrobi się nieprzyjemnie :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  22. Postanowiłam przeczytać Twoje poprzednie opowiadanie Zaplątani w mitologię, no i bardzo mi się spodobało, a że jestem nieuleczalną romantyczką, nie mogłam spać w nocy przez Beatrice i Hermesa. A potem wstałam rano, skończyłam tę historię i teraz siedzę, a w moich oczach widać chęć morderstwa. Jak mogłaś? JAK mogłaś? JAK MOGŁAŚ? JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ?! Smutek. Żal. Rozpacz. Żyletka. A co gorsza, znielubiłam Scara ;(

    Pozdrawiam
    KatiaBlue

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zaskoczona, że Ci się chciało czytać Zaplątanych, w końcu trochę się nazbierało tych rozdziałów. Cieszę się, że Ci się spodobało! (:
      Końcówka jest spaprana i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Nie miałam jednak już pomysłu na ciągnięcie tego opowiadania, co więcej, chciałam rozpocząć Krainę i wpleść w nią Beatrice. A jedynym na to sposobem było jej uśmiercenie. Przepraszam! Wiem, że pełno osób mnie za to znienawidziło! :c
      Scar nie zabił Trice, bo miał taką zachciankę. Zeus kazał mu to zrobić, a Bóg Nocy nie miał wyboru. W końcowych rozdziałach Krainy dowiemy się, że Zeus postawił mu ultimatum, dlatego to Pana Piorunów powinnaś nie lubić :D
      Naprawdę się cieszę, że miałaś chęć i czas sięgnąć do Zaplątanych, choć uważam, że jakościowo są dużo gorsi od krainy :)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc to z ostatnim zdaniem w zupełności się zgadzam nie obraź się ;) ale prawda jest taka, że jak się kochają to i tak przeczytam. Domyślałam się, że Scar był raczej do tego zmuszony, ale byłam zła z śmierci Beatrice, więc wolno mi go nie lubić. Pewnie jak wstawisz kolejny rozdział Krainy to znów będę go lubiła ;) taka już jestem.
      A że przeczytałam to czysta spontaniczność. Stwierdziłam, że nie mam ochoty na nic typowo książkowego, a jakoś bym sobie głowę zajęła i o tak mi się przypomniało, że coś tam jeszcze masz napisane. Weszłam i nie wyszłam. Samo się przeczytało. Poza tym lubię czytać twórczość innych, znaczy jak mnie zainteresuje. A akurat mitologia i monarchia, a zwłaszcza monarchia angielska mnie interesuje, więc to nie był problem.
      Zeusa też nie lubię, nie musisz się martwić, że zwalam wszystko na Scara.

      Usuń
    3. Zaplątani byli takim moim pierwszym "poważniejszym" projektem, dlatego ich jakość niestety nie jest najlepsza. Przy ich pisaniu jednak szlifowałam swoje umiejętności, dlatego mam nadzieję, że Kraina jest dużo lepsza (:

      Usuń
    4. No tak, jest lepsza. Ale Hermes chyba bardziej mi odpowiada niż Scar (foch na Scara już mi minął, więc to nie dlatego). Szkoda, że tak to się potoczyło, ale wiesz, zawsze mogę sobię wmawiać, że Hermes to drugi Orfeusz ;) z tym że bardziej cierpliwy

      Usuń
    5. Hermes jest zdecydowanie bardziej przyjazny, niż Scar. Nie mogłam z Boga Nocy i jednocześnie syna Hadesa zrobić kogoś przyjaznego i miłego, to by po prostu nie pasowało. Zamierzam pod koniec Krainy zrobić reunion (nie wiem, jak to przełożyć na polski, nieraz mam tak, że myślę po angielsku :p) Beatrice i Hermesa :)

      Usuń
  23. Przepraszam, że dopiero teraz. Jakoś tak wyszło...
    Rzeczywiście sporo wyjaśniłaś w tym rozdziale, za co jestem Ci wdzięczna, gdyż miałam sporo do przeczytania :) Ot i biedny mały Henry to w rzeczywistości następca angielskiego tronu. Jak dla mnie bomba! Poza tym na arenę wparował mój ulubiony smok, przepraszam Ziliant. No i Scar... Przez chwilę okazał odrobinę ludzkiego współczucia. No wiesz :P Przecież Scar zazwyczaj jest zadufanym w sobie dupkiem, paskudnym manipulantem i królewską mędą (może odrobinę przesadziłam, ale faktem jest, że niezłe z niego ziółko), a tu proszę... (; Stać go na takie zachowanie. Ciekawe co jeszcze potrafi... :)
    Jak widzisz, Twój rozdział znowu przypadł mi do gustu.
    Niestety nie skomentuję Twojego szablonu, gdyż zwyczajnie go nie widzę (uroki czytania blogowych opowiadań na komórce), może innym razem, o ile nie zapomnę.
    To byłoby na tyle. Czekam na kolejny wpis, na który już ostrzę sobie ząbki.
    A teraz życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo zobaczymy nieco lepsze oblicze Scara, bo na razie rzeczywiście nie zachowywał się zbyt dobrze... Choć to się całkowicie nigdy nie zmieni :D
      W przyszłym rozdziale zagości Hekate, więc jest na co czekać. Mam nadzieję, że podołam jej należytemu wykreowaniu (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  24. Cóż baardzo podobał mi się ten rozdział bo był długi, ale dobrze i szybko się go czytało. Dużo dowiedzieliśmy się o Ann :) Nie było tam w sumie nowych informacji bo miałam na nią fazę i już przestudiowałam jej życiorys na wikipedi i obejrzałam film itd itd, ale Kat poznała jej historię a to fajnie :D
    Zaskoczyłaś mnie z tym Thomasem :D No i ciekawe co z Henrym.
    Podobała mi się końcówka i to że Scar ją wspierał :D Miło że umieją choć na chwilę zapomnieć o sporach :D
    Czekam niecierpliwe na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że dużo osób miało fazę na Anne. Wcale się temu nie dziwię, bo jej historia jest jedną z najciekawszych, a z pewnością najciekawszą, jeśli chodzi o królowe Anglii :)
      Ta, bariera między Scarem i Kayth zaczyna się kruszyć (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  25. Rozdział świetny, ale za krótki! Ja chcę więcej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział dwunasty mam już napisany, teraz nanoszę ostatnie poprawki (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  26. Wcale nie oczekuję, że ze Scara zrobisz ciepłe kluchy. To by było bardzo niewłaściwe, oj bardzo. Scar jest świetny, taki jaki jest (a widzisz! jednak mi minęło), ale Hermes też jest fajny, bardzo fajny, bardzo bardzo fajny ;) (no i nie twierdzę też, że to on jest ciepłymi kluchami, co to to nie).
    Też chciałabym myśleć po angielsku, a nie po polsku... Myślę, że ten pomysł będzie genialny ;) znaczy według mnie, bo kocham Hermesa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermes i Scar mają wspólną jedną rzecz - poczucie humoru :D No i może jeszcze zakochiwanie się w niewłaściwych kobietach (:

      Usuń
  27. Zaczynając ten rozdział byłam pełna obaw o Scara. Dowiadując się że Anne wcale nie była taką świętoszką myślałam, że się biedak załamie. Teraz już sama nie wiem co mam myśleć o Anne. Z początku brałam ją za biedną ukochaną Scara, której ktoś się pozbył, ale teraz już sama nie wiem. Reakcja Scara zaskoczyła mnie jednak, ale to chyba dobrze ? ;) Kiedy przyleciał Cutie po prostu się uśmiechnęłam ! Ten smok to wytrwały jest. A kiedy spał był taki słodki ! O bogowie, Scar to ma dopiero mocne argumenty, żeby tak brutalnie zabijać :) Historia Anne była perfekcyjnie przemyślana i bardzo ciekawa ! Bardziej jednak zszokowała mnie prawda o Henry'm ! W dodatku jeszcze wysłano go do Tartru ! Dlaczego ? Za co ? W koncowej scenie Scar przedstawił swoją podstawą kolejny powód, aby go kochać ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. To prawda. Anna była złą, żeby nie powiedzieć podłą osobą o przebiegłym charakterze. List od Nadine był dobrym sposobem na poprawienie humoru, szczególnie zabawne było jego zakończenie.
    To normalne, że Kayth wykazała troskę o zdrowie psychiczne Scara na wypadek gdyby miał przeczytać dziennik dawnej ukochanej. I ja także byłam przekonana, że ją kocha.
    Mały Zilant musiał niesamowicie wytrwały, a także wytrzymały aby przebyć taką drogę i odnaleźć swą ukochaną opiekunkę.
    Co to za ludzie do, których Scar zaprowadził Kayth? Początkowo sądziłam, że cały czas prowadzi ją do tego Thomasa, który wie coś o chłopcu.
    Tak przypuszczałam, ze to mogą być rodzice Anny, ale nie miałam żadnej pewności. I może to ten sam Thomas, który wie coś Henrym.
    Oj, bardzo czarny. Brak mi słów, żeby skomentować.
    Wygląda na to, że tak obiecujące poszukiwania się zakończyły i to bez powodzenia. Smutne.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiesz co... Miałam nadzieję, że ta "zła wiadomość" to, to że musi go pocałować! Ach, nadziei mi narobiłaś! Rozdział oczywiście genialny. Przybliżyłaś nam fajny wątek historyczny, tak bardzo ci to naturalnie wyszło. Miałam naprawdę wrażenie, że to mówi ojciec Ann, a nie jakaś obca osoba. Naprawdę świetna robota!
    I wiesz... Jakoś szkoda mi Nadine. Właśnie jestem ciekawa jej wątku i kolejna sprawa, o której zapomniałam pod poprzednim rozdziałem.
    Ale mi zaspoilerowałaś!!!! I na serio. Beatrice. To imię kocham i już nawet zarezerwowałam sobie to imię dla bohaterki mojego opowiadania, a to wszystko przez postać w zasadzie z gry, ale ja ją znam głównie z mangi i anime Umineko. Wiem, że pewnie tym się nie interesujesz, ale samym tym imieniem zaintrygowałaś mnie, by szybciej zabrać się za "Zaplątanych w mitologię". A co nazwiska- Mead. Jest taka autorka książek, to ma jakiś związek?
    Boże, ale plączę...
    Daję ocenę 9/10 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham imię Beatrice, jest przepiękne! Tylko polski odpowiednik, Beatrycze, okropny :\ Hahah, w zasadzie nazwisko całkowicie skopiowałam z pani Richelle Mead, nie miałam pomysłu, więc wzięłam pierwsze lepsze i trafiło akurat na jej. Ogólnie Zaplątani są dość słabi tak do około rozdziału XIV moim zdaniem - kiedy pisałam początkowe rozdziały, byłam jeszcze w gimbazie, więc wiesz...
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Czyli jednak zgadłam z tym Mead ;) Ja tam zobaczę, czy są słabi. Uwierz mi, że może to być tylko twoje "widzi mi się' ana temat bloga, a ocenę pozostaw mi! I akurat uważam, że wiek nie gra żadnej roli. Każdy ma inny charakter, talent itd, Różnie podchodzi do różnych spraw i różnie nabiera doświadczenia. Ja niby tak oficjalnie zaczęłam bloggować w wakacje przez 3 klasą licealną i uwierz mi... tego g**** nie chciałabyś czytać, bo ja sama nie jestem w stanie tego robić. A błędy? Słabe opisy? Boże, ile mogłabym wymieniać! Mówię, wiek czasami nie gra roli, i sądzę, że powinnam mieć dobrą zabawę z Zaplątanymi, a jak coś mi się nie spodoba, to skrytykuję!
      I naprawdę nie musisz odpowiadać na wszystkie, moje komentarze ;)

      Usuń
  30. Smok xD mój ulubieniec z całej tej powieści. Cutie być fanem Key, a ja być fanem Cutie xD
    Brat Anny był George? A nie Jerzy?
    Tak to już jest - cięty język pierw fascynuje, a potem kapryśność i pyskówki męczą - chyba większość mężczyzn tak ma, że zwraca uwagę na pyskate kobiety, ale takowe żony ich denerwują, bo na dłuższą metę są nie do wytrzymania.
    Skąd medycy w tamtych czasach wiedzieli, że drugim dzieckiem będzie chłopiec?
    Czułem na początku, że imię Henry nie jest przypadkowe, już gdy wspomniałaś o Annie wiedziałem, że to nie jest zbieg okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej,
    ech, a tak było blisko, czemu sędziowie zmienili zdanie, a może jednak uda się go uratować, jednak jak się okazało był synem króla i Merry, siosty Anne, Scar taki czuły...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.