piątek, 21 marca 2014

III. Dziennik i jego tajemnice

 

     Kayth zdążyła zaobserwować, że na Polach Elizejskich panowała podobna do londyńskiej hierarchia. Najbardziej cenione były osoby, które za życia były sławne lub zrobiły coś, dzięki czemu utrwaliły się w pamięci następnych pokoleń. Ważniejsza od nich była jedynie rodzina królewska, której kobieta, jako zwykła, nic nieznacząca mieszkanka pałacu nie miała jeszcze okazji poznać i zapewne tej okazji nigdy mieć nie będzie. Hades, Persefona oraz dwójka ich dzieci zamieszkiwali południową część pałacu, do której niemal nikt nie miał wstępu. Wydawała się być ona jeszcze bardziej ponura od reszty zamku, więc Kayth nie było spieszno do przekraczania jej progu. By zaistnieć w towarzystwie wystarczyło zdobyć sympatię któregoś z monarchów. Z usłyszanych plotek kobieta wiedziała, że wielu tego próbowało i równie wielu poległo. Kayth zaliczała się do najniższego szczebla śmietanki towarzyskiej. Niemal niemożliwe było wstąpienie do tego małego społeczeństwa osoby, która za życia nie była ważną osobowością. Nikt nie chciał rozmawiać z kobietą, która dni nie spędzała na licznych balach, a nocy na eskapadach z królami bądź książętami. Dla nich liczył się jedynie prestiż.
    Kayth zabijała czas, zwiedzając liczne zakamarki pałacu. Mogłaby spędzić tu wieki, a nadal nie poznałaby jego wszystkich tajemnic. Żałowała, że nie znała żadnego przewodnika, który mógłby wyjaśnić jej powód zamknięcia jednego ze skrzydeł zamku lub wytłumaczyć, dlaczego przez wiszący w jednej z sal portret małego chłopca przebiegała głęboka rysa. Z każdym kolejnym dniem w głowie kobiety pojawiało się coraz więcej pytań, z którymi nie miała się do kogo zwrócić. Od czasu sprzeczki widziała się z Platonem zaledwie dwa razy, a i tak była to wina przypadku. Mentor całkowicie zignorował swoje obowiązki, woląc spędzać czas w towarzystwie śmietanki towarzyskiej, lub, jak głosiły plotki, samej Persefony. Na widok Kayth reagował lekkim uśmiechem, ale nigdy nie zatrzymał się, by dowiedzieć się, co u niej słuchać. Kobieta nie tęskniła za jego towarzystwem, ale musiała przyznać sama przed sobą, że miło byłoby nieraz odezwać się do kogoś, kto nie był mówiącym o sobie w trzeciej osobie smokiem. Przeważnie ludzie ją ignorowali, a gdy ktoś do niej zagadał, okazywało się, że był albo wariatem, albo kimś mającym w sercu tyle dobra, ile Matka Boska. Kayth nie interesowała znajomość z żadnym z tych typów osobowości.
    Mając pełno wolnego czasu i zero przyjaciół, coraz częściej jej myśli zaczynały krążyć wokół jej przeszłości. Jeszcze jako duch starała się dociec, kim była przed śmiercią. Z braku żadnego punktu zaczepienia, jej poszukiwania kończyły się fiaskiem. Znalezienie informacji w metropolii wielkości Londynu, podczas gdy pamiętało się jedynie swoje imię, było rzeczą niewykonalną. Miała nadzieję, że w Hadesie uda poprosić jej się kogoś o pomoc, ale te myśli bledły z każdym kolejnym dniem samotności.
    Tajemniczy dziennik, który znalazła w dniu swojego przybycia, znajdował się na powrót w skrytce, w której go znalazła. Nie chciała wchodzić z buciorami w cudze życie, a tak właśnie się czuła, czytając zapiski jego autorki. Choć jej historia niezmiernie ją intrygowała, chciała poczuć, że zasłużyła na pobyt na Polach Elizejskich. Osoba o dobrym sercu nie czytałby cudzego pamiętnika, w którym spisywane były intymne myśli i marzenia. Kayth nie była świętoszką, ale również nie była wścibska. Skoro autorka pamiętnika zadała sobie tyle trudu w jego ukryciu, widocznie nie chciała, by ktokolwiek oprócz niej do niego zaglądał.
    Kolejny z nieskończonej liczby poranków, jakie miała przeżyć na Polach Elizejskich, Kayth spędzała na ogromnym patio. Przysiadła na jednej z wygodnych ławek i obserwowała nielicznych ludzi, którzy przechadzali się po przyległych do werandy ogrodach. Przeważnie ją ignorowali, a gdy ich wzrok omyłkowo na niej spoczął, szybko go odwracali z wyrazem niesmaku na twarzy. Jesteś nikim, zdawały się mówić ich oczy. Co ktoś taki jak ty tu w ogóle robi? Coraz częściej sama zadawała sobie to pytanie. Chciała trafić do krainy szczęścia i miłości, a tymczasem znalazła się w replice angielskiego dworu. Jako duch miała szansę poznać ich styl życia i zawsze cieszyła się, że nie była jego częścią. Wieczne intrygi i konflikty przyprawiały ją o ból głowy, a liczne romanse za plecami żon bądź mężów o mdłości. Nienawidziła fałszywych uśmiechów, które domniemane przyjaciółki wymieniały ze sobą tylko po to, by następnie obgadywać się za plecami. Pogardzała mężczyznami, którzy obdarowywali swoje żony prezentami, by chwilę potem wylądować w sypialni kochanki. Najbardziej jednak nie znosiła tego, że teraz znalazła się w samym środku podobnego piekła.
      Obserwowała ubrane w barwne suknie damy przechadzające się po patio i ogrodzie, mając nadzieję, że nigdy nie stanie się jedną z nich. Każdy ich uśmiech był pełen dystansu, a spojrzenie przesiąknięte narcyzmem. W ukrytych w długich rękawiczkach dłoniach trzymały gustowne parasole, mające na celu ochronić je przed odrobiną światła, która docierała do zamku przez dziury w sklepieniu groty. Tereny pałacu były jedynym miejscem w Hadesie, do którego witała odrobina słońca, a one się przed nią broniły! Kayth natomiast oparła się wygodnie na ławce i zamknęła oczy, rozkoszując się promieniami błądzącymi po jej skórze. Nie widząc otaczającego jej świata mogła niemal udawać, że znalazła się w raju.
      Błogostan zakłócił nagle cień, który odciął ją od słońca. Otworzyła oczy i choć minęło sporo czasu od ich ostatniego spotkania, od razu rozpoznała postać, która przed nią stała. Tak jak ostatnim razem, ubrana była w czarną szatę, a ogromny kaptur sprawiał, że jej twarz owiana była mrokiem, przez który nie dało się dojrzeć jej rysów. Efekt deja vu jedynie się wzmocnił, gdy zjawa wyciągnęła dłoń i podała kobiecie zwiniętą karteczkę. Z następnym zabiciem serca mary już nie było.
- Czekaj! - krzyknęła Kayth, choć postać już dawno zniknęła. - Kim jesteś?! Porozmawiaj ze mną!
Przechodzący niedaleko ludzie rzucali jej zdziwione spojrzenia, a plotki o jej dziwnym zachowaniu miały już niedługo obiec cały pałac. W tej chwili jednak liczyła się jedynie karteczka w jej ręku. Drżącymi palcami ją rozwinęła, a jej oczom ukazała się napisana tym samym charakterem pisma, co ostatnio, krótka wiadomość: Poznaj A.B.
Prychnęła i ponownie rzuciła w przestrzeń:
- Nie podoba mi się ten rozkazujący ton, którego używasz!
Odpowiedziała jej cisza oraz pełne zakłopotania spojrzenia przechodniów. 
     Zmięła kartkę w dłoniach i z powodu braku kosza w pobliżu, zirytowana upuściła ją na ziemię, chcąc jak najszybciej się od niej uwolnić. 
- Nikt cię nie uczył, że nie śmiecenie to brzydki zwyczaj? Nie słyszałaś, że zatrudniamy dzieci, żeby sprzątały wszelakie zanieczyszczenia? Widocznie nie masz serca, dodając im pracy - rozległ się za nią znajomy głos. Odwróciła głowę, by spojrzeć na ubranego w czerń mężczyznę. Przez jego ciemny strój z początku wzięła go za zjawę, która widząc bezczelne śmiecenie nie mogła się powstrzymać i zrzuciła kaptur z głowy. Jednakże mężczyzna z pewnością nie był tamtą postacią. Nie znaczyło to jednak, że nigdy się nie spotkali.
- To ty - warknęła, rozpoznając w nim właściciela czarnego pegaza, którego spotkała w dniu swego przybycia na Pola Elizejskie. Najadła się przez niego wiele wstydu.
- Moje serce się raduje, widząc, że jestem rozpoznawalny - odparł z zarozumiałym uśmiechem, przysiadając obok niej na ławce. Zdziwiło ją to zachowanie. Podczas gdy wszyscy inni starali się ją ignorować, on bez najmniejszej zachęty sam zaczynał rozmowę.
- To twoje ego jest wyczuwalne z daleka - Ton jej głosu był ostry niczym brzytwa. Obrzucił ją obojętnym spojrzeniem czarnych oczu. 
- Też cię poznaję, kochanie. Platon wiele o tobie mówił. 
Udało mu się zbić ją z pantałyku.
- Naprawdę? 
Na jego ustach z powrotem pojawił się pełen samozadowolenia uśmiech. 
- Nie. Nie mam bladego pojęcia, kim jesteś. 
Była zła na siebie, że dała się tak podejść. Posługując się sposobem podawania wyników gier, takich jak chociażby popularny w Anglii football, mruknęła:
- Jeden - jeden. 
- Jeden - jeden? - spytał z niedowierzaniem mężczyzna - Jak podobała ci się wizyta w komnacie numer 666, słoneczko? To oczywiste, że jest dwa - jeden.
- Na razie - dodała - Odpłacę ci się za wysłanie mnie do tej komnaty. I nie mów do mnie słoneczko.
Przysunął się do niej blisko, bardzo blisko. Dużo bliżej, niż nakazywały zasady dobrego wychowania. Jej nozdrzy doszedł intensywny zapach skóry i wody toaletowej, która idealnie pasowała do jego ciemnego charakteru. 
- Wolałbym, żebyś nie odpłacała mi się za tę komnatę, lecz w tej komnacie... słoneczko - mruknął cicho, kładąc dłoń na jej okrytym aksamitną spódnicą kolanie. 
Odsunęła się od niego jak oparzona i wstała pospiesznie z ławki. W jego oczach igrały wesołe ogniki, które potwierdzały, że mężczyzna bawił się jej kosztem. Miała dość bycia bierną maskotką. Pochyliła się nad nim, kładąc ręce na oparciu ławki, po obu stronach jego głowy. 
- To się nigdy nie zdarzy - wysyczała, po czym uśmiechnęła z satysfakcją i odwróciwszy plecami do niego, podążyła w kierunku wyjścia z patio. 
- Gdybyś tylko wiedziała, ile kobiet przed tobą tak mówiło... - odparł zmysłowym szeptem, który Kayth zdołała jednak usłyszeć.
Choć szła spokojnie, udając, że sytuacja nie zrobiła na niej najmniejszego wrażenia, jej serce biło jak szalone. 

***

      W komnacie powitał ją radosny okrzyk Cutiego, który zerwał się ze swojego posłania, by ją przywitać. Był niczym szczeniaczek, którym trzeba było się nieustannie zajmować. Pogłaskała go po główce i przysiadła na jednym z potężnych foteli, chowając twarz w dłoniach. Nie chciała łamać danego samej sobie słowa i zaglądać do dziennika, jednak tajemnicza wiadomość nie dawała jej spokoju. Dawniej podpowiedź zamaskowanej postaci podziałała na jej korzyść, więc może i tym razem powinna jej zaufać? Zrobiwszy w głowie listę plusów i minusów, wyszła jej zdecydowana przewaga tych pierwszych. 
    Zdjąwszy buty, weszła na łóżko i wyciągnęła ręce ku sufitowi. Nacisnęła miejsce, w którym wyczuła nierówność, a skrytka otworzyła się i prosto w dłonie Kayth wpadł oprawiony w skórę dziennik. Cutie przyglądał jej się, przechylając lekko główkę. 
- Kayth wcześniej mówić, że nie czytać więcej tej rzeczy - przypomniał. 
Smok stawał się głosem jej sumienia. 
- Czasem trzeba złamać własne zasady - odparła cicho i powróciła na fotel z księgą w ręku. 
Otworzyła ją na wpisie z czerwca 1544 roku. Podobnie jak w przypadku poprzedniego zapisku, tusz był rozmyty, sprawiając, że czytanie tekstu przyprawiało o ból głowy. Kayth pomyślała, że to duże poświęcenie na rzecz wiadomości od kogoś, kogo tożsamości nawet nie znała. I choć irytowała ją cała ta sprawa, nie powstrzymało jej to od przeczytania treści wpisu. 
    
      Gdyby nie wyprawiany przez rodzinę królewską bal z okazji rozpoczęcia wakacji, nikt by nie wiedział, kiedy się zaczynały. Mimo docierającego do nas światła, w Hadesie wciąż było stosunkowo ciemno, a pory roku się ze sobą zlewały. Przygotowania do wydarzenia trwały dziesięć razy dłużej, niż ono samo, ale doskonale znałam tę sytuację. Na angielskim dworze było dokładnie tak samo. Gdy nieraz się nad tym zastanawiałam, niemal współczułam pracownicom odpowiedzialnym za przygotowanie balu. A teraz współczułam samej sobie. 
- To niepoważne, byśmy przygotowywały całe wydarzenie! - zaoponowałam w odpowiedzi na propozycję doprowadzającej mnie do szału siostry Momusa. To był skazany na niepowodzenie pomysł, na który kobieta otrzymała głośny sprzeciw od niemal wszystkich zamieszkujących pałac dam. Była jednak przekonana, że sprzątanie i przygotowywanie  ogromnej sali będzie dla nas wspaniałą zabawą. W teorii pięćdziesiąt kobiet przeciwko jednej powinno mieć wygraną po swojej stronie. Ale teoria znacznie odbiegała od praktyki. 
      Pracowałyśmy kilka godzin dziennie przez cały tydzień, za zapłatę mając jedynie satysfakcję z powodzenia balu. Na początku ten pomysł wydawał mi się koszmarem, czego nie omieszkiwałam powiedzieć każdemu, kto chciał mnie słuchać, a tych osób było sporo. Z każdym kolejnym dniem jednak coraz bardziej się do niego przekonywałam. Praca dawała jakiś cel, których w Hadesie nie było zbyt wiele. Dodatkowo podczas pracy można było wymienić plotki i spostrzeżenia z innymi mieszkankami zamku. Tym sposobem dowiedziałam się, że zmarła Jane Seymour - kobieta, którą mój mąż poślubił zaledwie jedenaście dni po moim straceniu. Ta wiadomość napełniła mnie taką satysfakcją, że przez kilka następnych dni bezustannie nuciłam pod nosem różne piosenki i byłam miła dla wszystkich wokół. Momos kilka razy pytał o powód mojego wspaniałego humoru, ale nie mogłam mu powiedzieć. Był przekonany, że już dawno zapomniałam o Henrym i jego haremie. Nie chciałam niszczyć tych złudzeń, zwłaszcza że był ostatnio niesamowicie szczęśliwy.
        Kiedy uporaliśmy się ze wszystkimi przygotowaniami, a sala była gotowa na przyjęcie gości, usiadłam przy jednym z wystawnie zastawionych stołów. Właśnie z tego miejsca piszę tę notatkę. Gdy zamykam oczy, przypominam sobie moje pierwsze spotkanie z Momosem, mające miejsce kilka lat temu w tej właśnie sali. Doskonale pamiętam każdy szczegół przyjęcia. Było to wydarzenie zorganizowane na moją cześć. Dla wiecznie znudzonych mieszkańców Pól Elizejskich każdy powód do świętowania był dobry, a przybycie do ich krainy postaci tak znanej, jak ja był ku temu idealną okazją. O Momusie słyszałam jeszcze na długo przed balem; jego imię docierało moich uszu przynajmniej raz dzienne. Wszystkie kobiety starały się zdobyć jego zainteresowanie. Nigdy nie usłyszałam o nim złego słowa, choć było jasne, że miał wiele na sumieniu. Trzeźwiej myślące znajome ostrzegały mnie przed nim i jego gierkami. Zapewniałam je, że nie mają się czym martwić, ponieważ nie miałam najmniejszej ochoty zaczynać nowego związku, nie po tym, co zafundował mi Henry. I jestem pewna, że gdybym nie spotkała Momosa, dałabym radę wytrwać w tym zamiarze. Jednak podczas balu wszystko się zmieniło. 
          Podszedł do mnie na kilka minut przed tym, jak orkiestra zaczęła grać powolną melodię. Był jeszcze przystojniejszy, niż sobie wyobrażałam. Towarzyszyła mu również nuta tajemniczości, która skradła moje serce. Jestem pewna, że doskonale wiedział, kiedy muzyka zmieni się na wolniejszą, by mógł tańczyć ze mną w bardziej intymny sposób. Za każdym razem, gdy go o to pytam, zbywa mnie tym swoim zarozumiałym uśmiechem. Choć wcześniej obiecałam sobie, że z nim nie zatańczę, przekonał mnie swym wyglądem i elokwencją. Podczas tańca czułam na sobie zarówno zazdrosne, jak i potępiające spojrzenia, aczkolwiek po chwili zupełnie przestałam je zauważać. Zawsze uwielbiałam tańczyć, a moje nogi same poruszały się w rytm muzyki, mając za przewodnika tancerza tak dobrego jak Momos. Gdy piosenka się skończyła chciałam odejść, ale on zatrzymał mnie w miejscu i objął w talii, unieruchamiając spojrzeniem czarnych oczu. Tańczyliśmy tak długo, że większość gości zdążyła już opuścić bal i udać się do swoich komnat. Chciał mnie odprowadzić, ale ja wiedziałam, co to oznaczało, więc podziękowałam i sama udałam się w kierunku wyjścia. W głowie kręciło mi się od licznych piruetów i jego dotyku. Kiedy wspinałam się po spiralnych schodach, doszedł mnie jego głos:
- Zgubiła pani coś! 
Odwróciłam się i zobaczyłam, że trzymał w ręku złoty kluczyk.
- On nie należy do mnie - odparłam, jednak Momos zamknął mi go w dłoni. Uśmiechnął się tajemniczo. 
- To klucz do mojego serca. Od dzisiaj należy do pani. 
I miał do mnie należeć jeszcze przez długi czas.

***

    Ciekawość Kayth była rozbudzona do granic możliwości. Postanowiła dowiedzieć się, kim była tajemnicza autorka dziennika i co się z nią stało. Nie było to jednak łatwe zadanie w zamku, w którym większość osób za wszelką cenę starała się ja ignorować. Niezrażona tym, zaczęła swoje poszukiwania od piętra, na którym sama mieszkała. Większość pokoi była pusta, co nie było dla niej nowością. Już wcześniej zdążyła zauważyć, że miejsc w pałacu było dużo więcej, niż osób, które go zamieszkiwały. Poszczęściło jej się dopiero przy piątych drzwiach, do których zapukała. Otworzyła jej stara kobieta, patrząc na nią z nieufnością, ale również zainteresowaniem.
- Dzień dobry! - przywitała się Kayth - Zapewne mnie pani nie kojarzy. Mieszkam w komnacie numer 536, w której to znalazłam dziennik pewnej kobiety...
- Przepraszam, dziecko, czy możesz powtórzyć? - przerwała jej staruszka i przyłożyła dłoń do ucha, by lepiej słyszeć. 
- Czy wie pani coś na temat...
- Czy mam marzenia? Och, dziecko, gdybyś tylko wiedziała jakie...
Kayth uśmiechnęła się z wysiłkiem i wysłuchała wypowiedzi kobiety o jej wspaniałym psie o dostojnym imieniu Byron i pragnieniu poznania Apollina, w którym się zadurzyła jeszcze jako młoda panienka. Po trwającym kilkanaście minut monologu kobieta pożegnała się ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy i poszła szukać informacji w innych komnatach. Choć pozostali mieszkańcy nie byli głusi, nie byli również pomocni. Niektórzy na widok Kayth reagowali pogardliwym uśmiechem, sprawiającym, że odechciewało jej się zadawania jakichkolwiek pytań i wówczas odchodziła bez słowa. Ci, którzy chcieli pomóc, marszczyli brwi, słysząc inicjały A.B. i mówili, że nigdy o nich nie słyszeli. Co więcej, twierdzili, że komnata numer 536 od zawsze stała pusta! Kayth odchodziła z jeszcze większym mętlikiem w głowie, niż miała przedtem.
    Zdążyła obejść kilkanaście pokoi, których mieszkańcy nie byli w stanie odpowiedzieć na jej pytania. Istniały dwie możliwości: albo wszyscy kłamali, albo ktoś wymazał z ich pamięci wszystko, co wiązało się z tajemniczą autorką dziennika. Gdyby Kayth dalej była na świecie, to możliwość pierwsza wydawałaby się bardziej logiczna. W Hadesie natomiast wszystko było możliwe, a majstrowanie w cudzych wspomnieniach wydawało się tu więcej, niż prawdopodobne.
     Kayth wspięła się po spiralnych schodach na szóste piętro zamku. Choć niemal na każdym poziomie korytarze wyglądały tak samo, ten sprawiał wrażenie bogatszego od innych. Ramy porozwieszanych na ścianach obrazów wykonane były ze złota, a świece oświetlające pomieszczenie utrzymywały się na pokaźnych stojakach. Marmurowa podłoga była precyzyjnie wypolerowana, bez najmniejszej smugi. W przeciwieństwie do pozostałych pięter, to nie kryło się w półmroku - oświetlony był każdy jego zakątek. Kobieta uniosła dłoń i ze zrezygnowaniem zastukała do pobliskich drzwi. Powoli przestawała mieć nadzieję, że znajdzie odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Po długiej chwili drzwi otworzyły się, a w progu komnaty stanęła niewysoka blondynka o wyraźnie zarysowanych kształtach. Ostre rysy twarzy łagodziły przyjazne iskierki błyskające w oczach.
- Znowu zabłądziłaś? - spytała odziana jedynie w satynową narzutkę kobieta, uśmiechając się lekko.
Kayth widziała ją w przeszłości przez jedynie pięć minut, musiała więc minąć chwila, nim przypomniała sobie, że już kiedyś się spotkały. Blondynka pracowała wtedy jako sekretarka w komnacie numer 666, do której Kayth wysłał mężczyzna na czarnym pegazie.
- Mam nadzieję, że nie... - odparła ostrożnie i zerknęła na jej odważny strój. - Przeszkodziłam w czymś?
Blondynka roześmiała się i chwyciwszy ją za ręce, wciągnęła do komnaty.
- Tutaj dzieje się magia - odparła cicho, zmysłowo.
Kayth przełknęła ślinę, a gdy chciała się wycofać, zatrzymał ją rozbawiony śmiech kobiety. Muszę nauczyć się rozróżniać, kiedy ktoś ze mnie drwi, zanotowała w pamięci Kayth. Przez cały okres bycia duchem praktycznie nie miała kontaktu z ludźmi, teraz więc często dawała im się nabierać. Zaczynało jej przeszkadzać, że wszyscy z niej żartowali. W ramach rekompensaty zbliżyła się do kobiety i wyciągnęła rękę nad jej ramieniem. Gdy ją cofnęła, w jej dłoni znajdował się kwiat róży.
- To jest magia - zaakcentowała pierwsze słowo i posłała jej niewinny uśmiech. Gdyby blondynka nie była tak zafascynowana pokazem, natychmiast zorientowałaby się, że kwiat pochodził z wazonu za jej plecami. Ten drobny szczegół uciekł jednak jej uwadze.
- Zatem jesteś córką Hekate - powiedziała w zamyśleniu, a serdeczny uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Jeśli tak jest to moje umiejętności muszą być dla niej powodem do wstydu - odparła i wskazała na bukiet, z którego wyciągnęła różę. Uśmiech powrócił na twarz blondynki, gdy wsadzała kwiat z powrotem do wazonu.
- Co cię sprowadza w moje skromne progi? - spytała, utkwiwszy w niej rozbawione spojrzenie. - Mogę się do ciebie zwracać bezpośrednio, prawda?
Kobieta rozejrzała się po ogromnym pomieszczeniu, którego większość zajmowało drewniane łoże i duża toaletka, na której leżały setki kosmetyków. Trudno było również przeoczyć kryształowy żyrandol, mieniący się tysiącem barw.
- Jeśli to jest skromna komnata, ja żyję w chlewie - mruknęła do siebie, po czym wyciągnęła rękę i dodała głośniej: - Oczywiście, że możemy sobie mówić po imieniu. Jestem Kayth.
- Nadine - odparła, uścisnąwszy jej rękę, po czym wskazała na dwuosobową sofę: - Usiądź, proszę. Nie miewam wielu gości, wybacz zatem moją nieporadność. Czy chciałabyś się czegoś napić?
- Nie, dziękuję. Właściwie chciałam tylko zapytać...
Nadine uniosła dłoń i weszła jej w pół słowa:
- Przepraszam, że przerywam, ale jedna sprawa niezmiernie mnie intryguje... Jakim sposobem dostałaś się na Pola Elizejskie?
Kayth zaschło w gardle.
- Słucham?
- Wydajesz się bardzo miłą osobą - wytłumaczyła - Dlatego zastanawiam się, jakim cudem znalazłaś się w takim miejscu. Byłaś za życia jakąś królową? Miałaś romans z którymś z sędziów? A może z samym Hadesem?
- Za życia byłam... miła? - odparła niepewnie kobieta, zdając sobie sprawę, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała blondynka. By stać się bardziej interesującą, mogłaby powiedzieć, że miejsce na Polach Elizejskich zapewniło jej kłamstwo, ale wiedziała, że nie mogła się tym chwalić na prawo i lewo, jeśli nie chciała trafić do Tartaru. Przez to jednak stawała się nudna w oczach wszystkich mieszkańców pałacu.
Nadine westchnęła ze smutkiem.
- W takim razie musi ci tu być trudno. To nie jest miejsce dla miłych osób - Zamyśliła się, by po chwili dodać: - Prawda jest taka, Kayth, że jeśli będziesz dalej chciała być sobą, nie zagrzejesz tu długo miejsca. Jeśli natomiast będziesz chciała tu zostać, staniesz się taka, jak my wszyscy. Zepsuta.
- Dziękuję za informację... - Kayth nie podobała się nuta melancholii, która wkradła się do głosu Nadine oraz łatwość, z jaką tamta zmieniała temat. W poczekalni Hadesu miała szansę zobaczyć wielu wariatów, a zachowanie kobiety przypominało początkowe fazy ich szaleństwa. - Jednak przyszłam cię tylko zapytać, czy kojarzysz poprzednią mieszkankę komnaty numer 536?
- Wydaje mi się... wydaje mi się, że nikt tam wcześniej nie mieszkał.
Kayth zauważyła wahanie w jej głosie, starała się więc dowiedzieć czegoś więcej:
- Jesteś pewna? Inicjały osoby, której szukam, to A.B.
Tym zdaniem uwolniła lawinę reakcji, a jej przypuszczenia co do stanu umysłu blondynki się potwierdziły. Najpierw oczy Nadine się zamgliły, a następnie jej powieki zaczęły niesamowicie szybko mrugać. Złapała się za głowę, a jej twarz wykrzywiło straszliwe cierpienie.
- A.B.... Nie, nie, nie... - wycharczała, zwijając się w kłębek. Kayth, nie wiedząc co robić, próbowała nią potrząsnąć, jednak spowodowała tym jedynie większy ból. Z oczu blondynki popłynęły łzy i zaczęła się kiwać w przód i tył. - Błagam, nie... Anne... Noc nadchodzi... Nikt już nie jest bezpieczny... Błagam, PRZESTAŃ!
Nadine znajdowała się w innej rzeczywistości, do której Kayth nie była w stanie dotrzeć. Próbowała ją uspokajać przez kilkanaście minut, jednak niejasne słowa wciąż płynęły z ust kobiety. W końcu zasnęła, zmęczona bólem, który zadawały jej własne myśli. Oddając się w objęcia Morfeusza, wyszeptała:
- To wszystko twoja wina... Zabrałaś mi wszystko...

________________________________

Czuję, jakby jeszcze wczoraj były święta, a tu już pierwszy dzień wiosny! W dodatku przywitała nas piękna pogoda *.* 
Rozdział znów wyszedł długi, aczkolwiek nie aż tak, jak poprzedni. Następny rozdział będzie pisany z perspektywy Scara, którego, z tego co zauważyłam, wiele z Was nie może się doczekać :) Również mam słabość do czarnych charakterów.
Życzę miłego czytania, tymczasem ja wychodzę zagrać w tenisa! Życzcie mi wygranej (: 
Następny rozdział za dwa tygodnie!


57 komentarzy:

  1. *O*
    Brak mi słów. Zresztą jak zwykle ._. To niezwykle irytujące, że piszesz tak świetnie, możesz mi wierzyć.
    Następny rozdział będzie Scar'owy! Aż się nie mogę doczekać.
    Wygranej życzę!
    (Przepraszam, że tak krótko, ale boli mnie głowa i nie jestem w stanie zmusić się do racjonalnego myślenia, a nie chcę napisać czegoś głupiego [głupszego niż zazwyczaj]).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygrałam!
      Dziękuję za miłe słowa! :*
      Mnie też boli głowa (zwłaszcza po ponad godzinnym poprawianiu rozdziału) więc znam ten ból :c

      Usuń
  2. Podobał mi się rozdział ^^. Choć mam wrażenie, że Kayth czuje się tam bardzo osamotniona. Niby trafiła w miejsce mające być najlepszym w zaświatach, a jednak ludzie są tam dość niesympatyczni, tacy dość zmanierowani, i, podobnie jak w tego typu kręgach w zwykłym świecie, najbardziej liczy się dla nich to, czy ktoś był za życia jakąś osobistością. Kayth, o której nic nie wiadomo, nawet ona sama nic o sobie nie wie, zapewne nie jest dla nich odpowiednim towarzystwem i musi radzić sobie sama. Swoją drogą, to by musiało być straszne, spędzić wieczność w takim miejscu. Kobieta musi być rozczarowana, i nie dziwię jej się.
    I nie dziwi mnie też, że mimo postanowień, żeby zachowywać się przykładnie, strasznie ją korci, żeby czytać dalej dziennik i dowiedzieć się, kim była tajemnicza A.B. i co się z nią stało.
    To, że nikt nie wie, kto mieszkał w tym pokoju i co się z nią stało, wydaje się bardzo dziwne. Opcja, że z jakiegoś powodu wymazano im to z pamięci, wydaje się bardzo prawdopodobna, bo to aż podejrzane, żeby wszyscy co do jednego kłamali. Niemniej jednak, ewidentnie coś się za tym kryje. Robi się coraz ciekawiej, uwielbiam takie tajemnice.
    Och, i do niepokojące zachowanie tej kobiety na końcu... (wgl jak ona ma na imię? bo najpierw nazywasz ją Nadine, a potem pojawia się jakaś Heather). Te jej zwidy są dziwne, serio. Jestem ciekawa, co będzie dalej, i co takiego zrobiła ta Anne.
    Heh, jestem chyba jedną z nielicznych osób, które nie mają słabości do czarnych charakterów. Niemniej jednak, i tak ciekawi mnie, jak rozwiniesz postać Scara, i liczę na jakieś cięte dialogi w jego wykonaniu.
    Wgl w tym rozdziale to on się w pewnym momencie pojawił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw miała być Heather, potem stwierdziłam, że Heather jest za ciężkie i do niej nie pasuje, więc zmieniłam na Nadine. Dzięki, że mi uświadomiłaś, że nie wszędzie edytowałam to imię :)
      To jest dopiero początek tajemnic, z każdym rozdziałem będzie ich coraz więcej. Zdecydowanie dziwnym jest, że nikt nie kojarzy A.B. Kayth sama nie wie, co o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony wie, że mieszkańcy pałacu są utalentowanymi kłamcami, a z drugiej wątpi, by wszyscy mieli powód, by kłamać. Jak jest naprawdę wyjaśni się za parę rozdziałów ^^
      Pola Elizejskie zdecydowanie nie są takie, jakie Kayth je sobie wyobrażała. Musi się jednak postarać wpasować do tej społeczności, jeśli chce odnaleźć Henry'ego.
      Scar był w tym rozdziale, to on "podrywał" Kayth. Ja lubię rozbudowane złe postacie, które mają jakiś powód ciemnej strony swego charakteru. Nie lubię bohaterów, którzy są źli ot tak, dla zasady.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Zdecydowanie jestem jedną z tych osób, które nie mogą doczekać się Scara. Już uwielbiam chemię między nim i Kayth :D
    Na razie to tylko wstęp do historii Anne, a już zapowiada się ciekawie. Liczę na więcej kartek z pamiętnika ;)
    Nadine... hm, podejrzana sprawa. Kim ona może być? Wydaje się wysoko postawiona i jeszcze...zabrałaś mi wszystko? Czy to jakaś rywalka Anne? Tyle nowych pytań :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kartek z pamiętnika będzie wiele, jak sama powiedziałaś, to dopiero początek historii :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. Nie mogę doczekać się Scara;) Robi się naprawdę ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scar w zasadzie już był, ale dzięki jego perspektywie będzie go można dużo lepiej poznać (:
      Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Ta,kartka z pamiętnika jest taka.... inna. Dobra nie wiem jak to nazwać. Scar, przypomina mi chłopaka z równoległej klasy. Taki ...powiedzmy miły dupek :D Co z tym wszystkim wspólnego ma Nadine? Poza tym wydaje mi się, że A.B nie była miłą osobą. Biedna Kath, życie na takim odludziu, nie przecież są tam ludzie, no właściwie duchy! Podejrzewam, że Scar może znać odpowiedź na pytania Kath... Tyle pytań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne lubiła wszystko poetycko ubierać w słowa :D Masz rację, ona nie była miłą osobą. Scar też nie jest miły, wierz mi. Jest arogancki, zły, tajemniczy i wredny. Miły jest tylko dla kilku osób, a i tak potrafi im wbić nóż w plecy.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  6. Pięknie *.* jak zawsze z resztą :)
    Scar jest cudowny <3 Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału i to jeszcze z jego perspektywy *o*
    Kim jest ten koleś w szacie? Taki dziwny on jest. Najpierw każe jej skłamać, a teraz czytać cudzy pamiętnik... Czemu naszło mnie, że to Henry? o.O
    Wizja Nadine jest dziwnaaaa... i to strasznie. Na kazego został rzucony jakiś urok, prawda? Że nikt nie pamięta A.B i że świruje jak o niej usłyszy.
    To A.B w końcu była ze Scarem czy Momosem. Bo przecież w Zaplątanych Scar wspominał o Annie. Czy była z tym i z tym?
    Życzę duuuuużo weny i czekam na nexta
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według moich kalkulacji, kto jest tajemniczą postacią wyjaśni się dopiero w końcowych rozdziałach, więc jeszcze trochę Cię potrzymam w niepewności :p
      Nie każdy świruje, gdy usłyszy o A.B. - tylko Nadine. Dlaczego - to wyjaśni się za kilka rozdziałów.
      Wizja Krainy mi się zmieniła i edytowałam ostatni rodział Zaplątanych - Scar już nie mówi tam o Anne :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. Szczerze powiedziawszy to na Scara czekam jak to dziecko na prezent od Świętego Mikołaja. Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa, moja droga! Bo jak nie, to czeka Cię gorszy los od Anne Boleyn ^^
    Zaciekawila mnie postać Momosa. Jest onn troszkę tajemniczy, tak samo jak dziwny mężczyzna z kapturem. Poza tym czemu ten człowiek chce, aby Kayth zaglebila się w wiedze na ttemat świętej królowej? Wiem, że to może glupie, lecz przyszedl mi do głowy pomysł, że mmoże Annę i Kayth to ta sama osoba, lecz w innych ciałach? W kojcu dziewczyna nic nie pamięta, więc teoretycznie taka opcja wychodzi w grę, prawda?
    I jeszcze Nadine. Sam fakt, że ktoś zadał sobie tyle trudu, aby sprawić, że wszyscy zapomną o Anne, jest bardzo intrygujący i jednocześnie podejrzany. Można uznać, iż to sama Persefona, ale czy takie założenia są poprawne? I jeszcze raz kwestia Momosa. Mam przeczucie, że to on jest synem Kory i jednocześnie, że to jest Scar, ale pewności nie mam.
    Wybacz, że tak krótko lecz moi kochani rrodzice uznali, że potraktują mnie i siostre jak dzieci, zabierając nm dziś laptopa. I niewiem, kiedy oddadzą, dlatego używam telefonu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że będzie perspektywa Scara! Nie wiem, co jest gorsze od losu Anne i nie chcę się tego dowiadywać :D
      Anne i Kayth tą samą osobą? Ciekawa teoria, aczkolwiek przeszłość Kayth wyjaśni się już niedługo i będzie różna od tej Anne :)
      Ktoś miał w tym duży interes, by wszyscy zapomnieli o Anne - kto wie, może to ona sama usunęła im wszystkie wspomnienia? ^^
      Dostałaś karę na laptopa, czy Twoi rodzice go po prostu potrzebowali? xD
      Pamiętam czasy kary na komputer - to nie są miłe wspomnienia :c
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Moi rodzice uznali, że to dobra kara za to, że nieposprzątane. Tata się wkurzył, haha ;D
      Tak jakoś mi się ta teoria nasunęła na myśl. Sam fakt, że ten tajemniczy mężczyzna kazał Kathy poznać tajemnice Anne troszkę mnie zmylił. Wiesz, myślałam, że to będzie tak właśnie połączone ze sobą.
      Ale teraz to już nie wiem, co Ty planujesz. Skoro to dwie inne osoby, to nie mam żadnych teorii, haha ;d Muszę czekać, aż mi wszystko wyjaśnisz, no !

      Usuń
  8. Świetny rozdział! Czytało mi się szybko, acz przyjemnie. Zachwycasz szczegółami, idealnie oddając klimat Twojego Hadesu.
    Pozdrawiam serdecznie -
    Zośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zamieszczać wiele szczegółów - myślę, że dzięki nim opowiadanie staje się bardziej interesujące :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  9. Naprawdę za dwa tygodnie?
    Czy ty chcesz dziewczyno doprowadzić mnie do jakiegoś stanu emocjonalnego z powodu czekania, czy co?
    Normalnie jak zawsze jestem pod wrażeniem.
    Strasznie mi szkoda jest Kayth.
    czuje, że nawet w Hadesie ma ona jakś zagadkę do rozwiązania i wszystko wydaje się komplikować jeszcze bardziej....
    Ta cała tajemnicza Nadine... Nie wiem czemu ale do końca nie ufam tej dziewczynie.
    Ma w sobie coś mrocznego i niebezpiecznego i odniosłam takie właśnie wrażenie.
    I ta końcówka... muszę przyznać że nie spodziewałam się tego.
    Jak mogłaś zakończyć w tym momencie?
    No i oczywiście mam nadzieję, że pojawi się Scar.
    Wydaje mi się być idealnym towarzyszem dla niej i może jej jeszcze pomóc.
    Osobiście czekam na ciąg dalszy i naprawdę jak zawsze pod wielkim wrażeniem.
    Do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały zawsze pojawiają się co dwa tygodnie, nie mam czasu i weny pisać ich częściej :(
      Nadine poznamy bliżej w 5 rozdziale, a przynajmniej tak wynika z moich kalkulacji :) Scar nie jest idealnym towarzyszem dla nikogo, bo on jest po prostu zły, ale o tym w przyszłym rozdziale.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  10. Coraz bardziej zastawia mnie czym tak naprawdę jest ten Hades. bo wiesz, na pola elizejskie miały wejść tylko nieskazitelne osoby. wydawało mi się, że to samo tyczy się pałacu Hadesa. a tu okazuje się, że tam to jest jeszcze większe zepsucie niż w samym Tartarze. Ci wszyscy ludzie tam są naprawdę dziwni. dziwni i niekiedy przerażający.
    Ta postać w kapturze. kto to do cholery jest? jakiś sprzymierzony pomocnik Anny, czy co? może to on chce aby Kayth doprowadziła do przepowiedni? tajemnice, tajemnice wszędzie!
    Scar jak zawsze tak pewny siebie, że ja również czuję jego ego aż tutaj (czytaj u mnie w pokoju xd) chociaż w porywaniu do K. ja go tam nawet lubię ;> chociaż mnie chciałabym komuś takiemu jak on zajść za skórę.
    ten fragment z pamiętnika Anny. Kim jest ten Momus? na początku tego wszystkiego wydawało mi się, że pani A.B. miała romans z Scarem. tu pojawia się jakiś inny osobnik płci męskiej, który zachowuje się bardzo podobnie do naszego syna Hadesa. czyżby to była jedna i ta sama osoba tylko pod innym imieniem? czy to jakieś kolejne mało wychowany dziecko Hadesa? (coś tam mignęło mi, że mieli dwóję xd)
    No dobrze, to by było na tyle z mojej strony. koniec narzekania xdd
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hades będziemy bliżej poznawać w przyszłych rozdziałach :) Kim jest postać w kapturze wyjaśni się chyba w ostatnim rozdziale, więc jeszcze długo będziecie żyć w nieświadomości.
      Scar jest bardzo... trudnym charakterem. Masz rację, nie chciałabyś mu podpaść :D Łagodnie mówiąc, po prostu by cię zniszczył.
      Kim jest Momos dowiemy się za kilka rozdziałów, ale dobrze kombinujesz :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  11. Arystokratyczne rysy są łagodne. ;) Nie są ostre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że są to jednak rysy właśnie takie ostre, ostro zaznaczone. Właśnie takie ma Scar. Mogę się oczywiście mylić, aczkolwiek już kilka razy słyszałam o szlachetnych - ostrych rysach twarzy :)

      Usuń
  12. ten rozdział był bardzo fajny i czekam już na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale nie są. :) Wiem, bo cała moja rodzina posiada owe rysy. I arystokratyczne rysy na 10000% są rysami łagodnymi. Ostre rysy mieli zdecydowanie chłopi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? Zdam się na Ciebie w takim razie i zmienię ten szczegół (:

      Usuń
  14. A.B. to Anna Boleyn a Henry to król Henryk VIII.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to już w sumie nie jest tajemnica, ale oficjalnie napiszę o tym dopiero za kilka rozdziałów (;

      Usuń
  15. Dziękuję za wiarę w moją "prawdopisalność". Pozdrawiam. :) PS Genialne opowiadanie, zupełnie jak poprzednie! ;) Podziwiam za twórczość!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolejny świetny rozdział :) a i ostre rysy są szlachetnymi, wyrazistymi :) można to wszędzie znaleźć :)
    Pozdrawiam, ErisErinnes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, ale teraz mnie tak zamotałyście, że sama już nie wiem :p
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. bo tak jest. ostre rysy = szlachetne rysy. Przepraszam, że tak późno dodaje komentarze, bo Hades jest zbyt duży! :)

      Usuń
    3. Tak poza tym może mogłabyś mi napisać komentarz na: http://wolajac-o-pomoc.blogspot.com/ lub http://ksiezniczka-cieni.blogspot.com/ bo po prostu wchodzę zamiast tu na Zaplątanych :) Dzięki :*

      Usuń
    4. Jak będę miała chwilę to wpadnę :)

      Usuń
  17. Dzień dobry, wróciłam :D
    Rozdział cudny, jak zawsze, Scar i Cutie cudni, jak zawsze, pamiętnik ciekawy i tajemniczy - czego można chcieć więcej? Ah, tak. WIĘCEJ SCARA POPROSZĘ <3
    Niestety nie jestem w stanie nic więcej napisać, od środy spałam... Góra 15 godzin, masakra. Jestem jak zombie.
    Och, następny rozdział dzień po mojej osiemnastce, masz cudne wyczucie czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To idź się wyśpij, a nie tu siedzisz na necie! :D
      Scara będzie dużo w następnym rozdziale, specjalnie dla Ciebie!
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Nie da się, za dużo roboty ;(
      Ale nadrabiam powoli braki, tak po 2,3 godzinki w dzień i całe noce. Za miesiąc powinnam dojść do siebie :D

      Usuń
  18. Ok,mto jednak moja teoria troche podupadła, bo pamiętnik jest z hadesu.ale narratorka moze byc nadal ta sama xD ciekawe, kto, jak i dlaczego postanowił wymazać wszysttkim mieszkańcom hadesu pamięć związana z tym pokojem i dlaczego tylko w przypadku nadine reakcja była tak... Zaostrzoną? Moze próbowała z tym walczyć? Ponadto jesli faktycznie wszyscy w hadesie sa tacy zepsuci,dlaczego jest tutaj K? Moze jednak hades i reszta wiedza,kim była w przeszłości? Tylko dlaczego inni traktują ja tak...nieładnie? No i Scar...z jednej strony zachował sie prostacko i chciałam bo uderzyć, z drugiej - jest bardzo intrygujący i zastanawiam sie,czemu chce pomagać K. Moze to on był ta osoba,ktora napisała "kłam"? Pasowałoby... Kurde, dobrze ze napiszesz z jego perspektywy,to moze troche wyjaśni,choc pewnie da jeszcze wiecej pytań :) z niecierpliwoscia czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na wiecej naszego kochanego złatana,miala. Niedosyt. A i, chciałabym tez poczytać wiecej fragmentów z pamiętnik ;) duzo wymagań, wiem. Zapraszam do mnie na nowość zapiski-condawiramurs

      Usuń
    2. Powiem tylko, że dobrze myślisz ^^
      Kayth trafiła do pałacu przez Szekspira, który, możliwe miał w tym jakiś swój cel :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  19. Cześć,
    czy nie przeszkadzałoby Ci, gdybym napisała ocenę Twojego bloga z Deltą zamiast z Gayą? Gaya ma ostatnio dużo innych spraw na głowie, więc jej urlop może się przeciągnąć - gdybyś się zgodziła, ocenę dostałabyś najpóźniej na początku przyszłego tygodnia (kiedy już pojawi się nowy rozdział). Zapewniam, że jakość na tym nie ucierpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, oczywiście, że się zgadzam, a nowy rozdział będzie już w piątek :)

      Usuń
  20. Świetny rozdział :) Jestem ciekawa co będzie dalej i eh, ja chcę więcej Scara! :D Jego ego jest rozbrajająco wielkie ;P Jak dobrze, że już za parę dni kolejny rozdział ^^ Może tym razem uda mi się przeczytać go niezwłocznie, bo tym razem dokonałam aktu desperacji i czytałam w szkole na telefonie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się poświęcasz dla mojego opowiadania... Czuję się zaszczycona :D Następny rozdział może uda mi się wstawić już dzisiaj ;)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  21. Kayth zaliczała się do najniższego szczebla śmietanki towarzyskiej. Niemal niemożliwe było wstąpienie do tego małego społeczeństwa osoby, która za życia nie była ważną osobowością. - Myślę, że powinno być raczej 'osobistością'.
    - Nikt cię nie uczył, że nie śmiecenie to brzydki zwyczaj? - Nieśmiecenie jest złe?
    Nie było to jednak łatwe zadanie w zamku, w którym większość osób za wszelką cenę starała się ja ignorować. - Ją.

    Przepraszam, ale odniosłam wrażenie, że z Kayth to czasem takie głupiutkie dziecko jest. Nie dość, że butne czasem, to jeszcze zabawne. Bo ja nic nie poradzę na to, że rozśmieszył mnie fragment, gdzie zaczęła latać po komnatach z tym swoim "przepraszam, przeczytałam pamiętnik jakiejś kobiety, który znalazłam w mojej komnacie i chciałabym się dowiedzieć, kim jest, bo miała bardzo interesujące życie, może znałaś ją kiedyś?". To było takie odrobinkę, no, niepoważne, moim zdaniem.
    Zdecydowanie intryguje mnie postać w kapturze i na chwile obecną (choć nie sądziłam, że to w ogóle możliwe) ciągnie mnie go niej bardziej nawet niż do Scara. Jestem niemal pewna, że w sposób nierozerwalny związana jest z krukiem, nie wiem jeszcze tylko jak bardzo. Albo mężczyzna w kapturze jest ptakiem, albo związany jest z nim w jakiś inny sposób. Tak czy siak - to jest jedność i co do tego nie mam wątpliwości. A skoro już dotknęłam Scara, to póki co wydaje mi się odrobinę prostacki, choć to chyba zbyt mocne słowo, ale w wyniku późnej pory, która nie podsuwa mi na myśl żadnego innego, lżejszego i pewnie bardziej pasującego określenia, jest jak jest. Mam nadzieję, że jak już w końcu jutro (ech, dlaczego dopiero jutro!) dorwę się do zacnej czwóreczki, wszystko się ładnie wyprostuje.
    Nadine ma ładne imię, ale to tak naprawdę A.B. - oto kolejna z moich licznych spiskowych teorii (których w większej ilości nie będę na razie wykładać w większych ilościach). Podobało mi się to odseparowanie od rzeczywistości, jakiego doświadczyła na samą wzmiankę o Anne, choć czuję się lekko rozczarowana, że nie dostałam więcej, bo więcej chcę. Mam też dziwne wrażenie, że dziewczyny mogłyby się zaprzyjaźnić (albo jedna drugą wpuści w maliny), na ten moment podoba mi się ich relacja.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniałe, cudowne i strasznie wciągające. Jestem pod wpływem czarów, którymi tworzysz to opowiadanie i pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu. Nie tylko ciekawość Kayth się rozbudziła po przeczytaniu wpisu A.B, ja już nie mogę usiedzieć w fotelu, bo koniecznie muszę przeczytać kolejny wpis. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ;) A.B. zdemaskowana. Muszę przyznać, że wykorzystałaś jedną z moich ulubionych postaci historycznych... Czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  24. *o* *o* *u* *o* *u*
    Jestem zachwycona Twoim opowiadaniem! Jest po prostu fantastyczne, nieziemskie, cudowne! Zakochałam się, naprawdę! <3
    Pozdrawiam,
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
  25. No no, nie dość że wspaniałe opisy i pomysły to teraz jeszcze ogromna nuta tajemniczości. A.B ? Co w tobie jest takiego ? Wysyłasz list do Persefony, potem Kayth znajduje twój dziennik, żeby w końcu działa się krzywda komuś, kto mógłby coś na ten temat wiedzieć.., nie wychodzę z zachwytu ! Poważnie ! Dawno nie trafiłam na historię, którą chcę czytać i czytać ! Nie mogę zrozumieć dlaczego "miła osoba" nie pasuje do tego by mieszkać w zamku. Martwi mnie też fakt, że Nadine przestraszyła się kiedy przez chwilę pomyślała, że Kayth może być córką Hekate. Czy bogini magii i ciemności jest aż taka zła ? Mam nadzieję, że niedługo się pojawi. Ważna jest też ta postać, która daje bohaterce rady. Najpierw obol, a teraz zachęta do rozszyfrowania zagadki tego dziennika. Dlaczego wszyscy myślą że w pokoju Kayth nikt nie mieszka ? To podejrzane. Mam zbyt wiele pytań, zbyt mało odpowiedzi. Aa ! Jeszcze ten facet od pegaza. Jest strasznie irytujący ! Mam nadzieję, że mój domysł (pod rozdziałem drugim) jest nieprawdziwy ! Ah cieszę się, że trafiłam na tego bloga. Resztę rozdziałów nadrobię w najbliższym czasie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tajemnica i ja .... toksyczne połączenie.
    Ten rozdział przeczytałam za jednym razem. Naprawdę był świetny. Może przez ten element tajemnicy? Nie wiem. Na pewno coś się teraz zaczyna. Coś co kocham. Jestem naprawdę ciekawa tego, kim jest ta A.B. (chociaż czytając to miałam zamiar dalej wyliczać C.D itd). A no tak i jeszcze mamy chłopaka z serii "siedzę na koniu". Prawie reklama old spice ;) No coś czuje, że między nimi albo coś zaiskrzy, albo może on jest tym chłopakiem ze wspomnień A.B.? Nie wiem. Bo chyba jego imię nie zostało podane... Prawda? Jeśli się mylę to przepraszam, bo jakoś taka wątpliwość mnie naszła :)
    Jeden błąd zauważyła. Drugi akapit, gdzieś w połowie. I tak jest słuchać, zamiast słychać :)
    Jaka ocena? Ten rozdział zasługuje na 9,5\10. Kiedy będzie pełna 10? Kiedy bohaterka przestanie być TAKA. A jaka? Może trochę naiwna, nie wiem jak to powiedzieć.
    No dobra. Życzę weny i na dzisiaj kończę, bo niestety trzeba jechać zawodzić rzeczy na studia. (Jeśli dobrze pamiętam jesteś w liceum, więc rada od starszaka...Ciesz się tym życiem :) )

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaczynam odnosić niezbyt miłe wrażenie, że Pola Elizejskie wcale nie są takim rajem dobroci i bezinteresowności jak to być powinno. To chyba miejsce jest dobre dla arystokracji, a nie dla ludzi o prosty sercu. Na miejscu Kayth zapewne wyniosłabym się stamtąd, byle tego wszystkiego nie znosić. No, ale wtedy zapewne nie byłoby tej całej przygody i zabawy.
    Najdziwniejsza jednak jest końcówka. Wystarczyło, żeby Kayth powiedziała ”A.B”, a Nadine dostaje jakiegoś ataku… Zupełnie jakby w jej głowie uruchomiła się jakaś skrytka z, której wyskakuje Anna, jak klaun z pudełka. I jeszcze te słowa, o czyjeś winie, odebraniu wszystkiego…
    Czyżby kierowane do Kayth? A może to Nadine jest sprawczynią…
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. "Co u niej słuchać" - "słychać"
    Facet co kazał jej iść do pokoju 666 całkiem fajna postać, choć strasznie niedojrzała. Ogólnie nie przepadam za takiego typu kolegami w życiu, ale w opowiadaniu nadają charakter całej powieści.
    "przynajmniej raz dzienne" - "dziennie"
    Pałac Hadesu to naprawdę dziwne miejsce. Zastanawiam się dlaczego główną bohaterkę tam wysłano - musiał być jakiś powód. Czybko Kayth zapomniała o chłopcu, którego sędziowie stracili (brakuje mi trochę jej wspomnień o nim i motywacji by go wyciągnąć).
    Ponownie zakończyłaś tak, że nie da się nie przejść do kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej,
    ciekawe kto jest autorem tego dziennika i co to za incjały, i ciekawe kiedy ponownie spotka się z Henrym...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.