piątek, 7 marca 2014

II. Kraina Bufonów


[muzyka]    

       Charon, przewoźnik dusz, był staruszkiem o siwej brodzie i rozbieganym spojrzeniu. Jego pomarszczone ciało zakrywała jedynie opaska przewiązana na biodrach. Był mrukliwy i nieskory do rozmowy, co jasno dawał do zrozumienia. Na jego przybycie Kayth musiała czekać kilka długich lat. Okazało się, że nie była jedyną, która posiadała obola, a kolejka składała się z kilkuset chętnych. Teraz czuła się niezręcznie, pozwalając wiosłować wiotkiemu staruszkowi. Dość szybko okazało się jednak, że nie musiała martwić się stanem zdrowia mężczyzny. Kiedy dała mu miedzianą monetę jego oczy rozbłysły, a ręce wzięły się do pracy. Już po chwili płynęli przez Styks z szybkością dorównującą parowozom. Nic nie było jednak w stanie zagłuszyć jęków rozpaczy, które dochodziły uszu kobiety wraz z mijaniem kolejnych części Hadesu. Po kilku godzinach krzyki ustały, a zastąpiła je spokojna melodia, wydobywająca się spod palców grającej na lirze panienki. Łódka zatrzymała się niedaleko niej, sygnalizując dopłynięcie do celu.
    Kayth często zastanawiała się nad tym, jak wyglądały Pola Elizejskie. Opisywane były jako kraina wiecznego szczęścia i dostatku. Henry nieraz fantazjował, że na drzewach rosły ciastka, a w rzekach płynęła czekolada. Poczuła ukłucie bólu na wspomnienie o chłopcu, który miał się już nigdy nie przekonać, jak wyglądało to miejsce naprawdę. Charon patrzył na nią z wyczekiwaniem, więc podziękowała mu za przeprawę i unosząc fałdy pobrudzonej sukni, wyszła z łodzi. Nawet gdy omal nie wpadła do wody, nie doczekała się pomocnej dłoni od zbyt zajętego wpatrywaniem się cielęcym wzrokiem w obola starca. Gdzie podziali się ci dżentelmeni, których w dziewiętnastowiecznym Londynie było tak wielu? W Hadesie nie spotkała jeszcze żadnego.
    Charon odpłynął, nie zostawiając kobiecie żadnych wskazówek. Według pożegnalnych słów Sheakspere'a na lądzie miał na nią czekać Platon. Filozof miał zaprowadzić ją do zamku i jednocześnie stać się jej mentorem. Kayth nie dostrzegła jednak nikogo oprócz dziewczyny, która przerwała grę i patrzyła na nią z ciekawością. Kobieta znalazła się na środku polany pełnej kolorowych kwiatów i krzewów, a w okolicy nie widziała żadnych budynków. Pałac Hadesa i Persefony musiał znajdować się daleko, skoro nie była w stanie dostrzec nawet jego zarysu. Nie miała pojęcia, w którą pójść stronę. Zewsząd otaczała ją wiosenna zieleń, a promienie słoneczne tańczyły na trawie. Snopy światła wpadały przez znajdujące się tysiące metrów nad nią podziurawione sklepienie groty. Minęły lata, odkąd Kayth miała okazję poczuć na skórze słońce. Jej uszu ponownie dobiegła muzyka, która jeszcze bardziej podsycała pozytywne uczucia. Melodia przypomniała jej również, że nie została całkiem sama. Skierowała się w stronę młodej dziewczyny grającej na lirze. Nienawidziła siebie za to, że musiała przerwać jej grę.
- Przepraszam - zagadnęła - Czy nie było tu może Platona? Powiedziano mi, że będzie na mnie czekał.
Dziewczyna otworzyła oczy i nie będąc ani odrobinę zirytowaną, przerwała grę. Uśmiechnęła się ze smutkiem, jakby naprawdę żal jej było przekazywać złe wieści. 
- Platon jest zbyt leniwy, by kiedykolwiek się tu pojawić. Zawsze każe mi wskazywać przybyłym drogę. - Wyciągnęła rękę w stronę dużego lasu w oddali. - Pałac jest za drzewami. Kieruj się w tamtą stronę, a na pewno go nie przeoczysz. Powodzenia. 
Kayth podziękowała i podążyła we wskazanym kierunku, odprowadzana dźwiękiem wznowionej melodii. Podczas marszu zastanawiała się, czy wszyscy na Polach Elizejskich byli tak mili, jak tamta panienka. Platon z pewnością nie jest, przemknęło jej przez myśl. Nowy mentor rzucił ją na głęboką wodę zmuszając, by zaczęła swoje życie w nowej krainie samodzielnie. Dobrze, że była przyzwyczajona do radzenia sobie samej. Wiedziała, że na innych nigdy nie można było liczyć.
    Słysząc sformułowanie "ciemny las" mózg podsuwał najgorsze wyobrażenia tego, co mogło się zdarzyć podczas przeprawy przez niego. Jednak na Polach Elizejskich nawet las wydawał się przyjazny. Kobieta szła pośród drzew wydeptaną wcześniej przez tysiące stóp ścieżką. Wokół niej panowała idealna cisza, której nie zakłócały nawet typowe dla lasów dźwięki, takie jak śpiew ptaków lub poruszane przez wiatr liście. W Hadesie nie było żadnej z tych rzeczy. Dlatego gdy usłyszała nieco piskliwy dziecięcy głos, podskoczyła ze strachu i poślizgnąwszy na mokrym liściu, wpadła w błoto. Jej biała suknia stała się brązowa, a twarz wyglądała, jakby zaprzyjaźniła się z ciastem czekoladowym... lub czymś gorszym.
- Halo? - odezwało się stworzenie skryte pośród sterty liści. - Jest tu kto? Nadzieję mieć, że tak, bo kark bardzo boleć!
Kayth wstała powoli i odgarnęła liście, odsłaniając małe stworzenie. Choć było kilkanaście razy mniejsze od kobiety, ona i tak cofnęła się do tyłu z przerażeniem. Nigdy nie widziała czegoś takiego. Stwór leżał na grzbiecie, a jego całe ciało pokrywały łuski. Łypnął na nią czarnym okiem i zatrzepotał skrzydłami, próbując się podnieść. Jego wysiłki jednak na nic się zdały.
- Jesteś smokiem? - spytała Kayth, a strach w jej oczach został zastąpiony ciekawością. 
- Smokiem! - prychnął z lekceważeniem - Cutie jest Zilantem, nie smokiem! Bardzo poważnym Zilantem!
- Twoje imię mówi samo za siebie - stwierdziła kobieta, starając się ukryć uśmiech.
- Cutie to wie! - odparł z dumą - Mogłaby pani Cutiego podnieść? Cutie leży tu już od kilku lat!
   Miała nadzieję, że Zilant - cokolwiek to było - sporo przesadzał z czasem. Nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłaby takiego losu. Zastanawiała się, kto mógł wyrządzić taką krzywdę nieszkodliwemu zwierzakowi. Nawet jeśli upadek na plecy był winą Cutiego, ktoś musiał włożyć dużo pracy w precyzyjne zakrycie go liśćmi. Wyciągnęła rękę i postawiła smoka na nogi. Gdy stał na ziemi mierzył do połowy jej łydki, jednak błyskawicznie wzbił się w powietrze i zaczął krążyć wokół jej głowy. Czerwono-czarny kolor migał jej przed oczami, nie pozwalając skupić na nim wzroku.
- Cutie nareszcie być wolny! Cutie nie musieć już leżeć! Ojej, ojej, ojej!
- Cieszę się, że mogłam ci pomóc - odparła Kayth, gdy od jego lotów zaczęła boleć ją głowa i zaczęła marzyć o szybkim pożegnaniu. - Na mnie już pora.
- Gdzie pani iść? Cutie pójść z panią!
- Nie! - zaprotestowała gwałtownie.
- Cutie prosić, prosić, prosić! - Przysiadł na jej ramieniu, a dzięki długiej szyi jego łeb znalazł się zaraz przed jej oczami. - Cutie być pani wiernym sługą!
- Nie potrzebuję...
- Cutie prosić! Cutie umrzeć, jeśli pani się nie zgodzić! - zawodzić smok. Kayth westchnęła z rezygnacją. Czy naprawdę za dobre uczynki trzeba było ponosić tak wielkie ceny?
- Niech ci będzie - zgodziła się niechętnie.
- Cutie dziękować! - zawołał i ponownie zerwał się do lotu, wirując nad jej głową.
- Kayth mieć całą przyjemność po jej stronie - mruknęła smętnie, zaczynając iść dalej.

***

     Pola Elizejskie były przepiękną krainą. Kayth utwierdzała się w tym przekonaniu z każdym następnym krokiem. Razem z Cutiem opuścili las i teraz szli przez cichą dolinę. Panowała tu melancholia, jakiej kobieta nie miała okazji doświadczyć od kilku lat. Wspomnienia z pełnej zawodzących dusz poczekalni dalej ją męczyły, a wizja Henry'ego w Erebie sprawiała, że jej oczy robiły się szkliste. Od ponurych myśli ratowało ją niekończące trajkotanie smoka, który leciał obok jej głowy. 
    Nie była w stanie dostrzec pałacu, choć ich wyprawa trwała już na tyle długo, by Cutie zaczął skarżyć się na bolące skrzydła. W oddali majaczyły zamieszkałe przez zmarłych budynki, lecz na drodze nie spotkali nikogo. Kobieta nie mogła się jednak skarżyć na samotność, mając za towarzysza umiejącego mówić smoka. 
- Cutie - zagadnęła, kiedy jej nogi zaczęły błagać o litość. - Byłeś kiedyś w pałacu? Czy na pewno idziemy w dobrym kierunku?
To Zilant wyznaczył bieg ich trasy po wyjściu z lasu. Choć Kayth głosowała za dalszym pójściem wzdłuż biegnącej przy strumieniu ścieżki, on zaprowadził ją do doliny, argumentując swój wybór dobrą znajomością jego rodzimej krainy. Spojrzał na nią z oburzeniem. 
- Cutie nigdy się nie mylić! - odparł z wyższością i zatrzepotał szybciej skrzydłami, zostawiając ją w tyle. Jeśli myślał, że przerwa od jego gadaniny będzie dla niej karą, grubo się mylił.
     Przestał unosić się dumą dopiero wtedy, gdy w oddali zamajaczyła potężna sylwetka. Wtedy przysiadł na jej ramieniu i skulił się lekko. Cutie nie sprawiał wrażenia bojaźliwego, więc kobietę zdziwił ten nagły pokaz strachu. Naprzeciwko nich na pegazie jechał potężny mężczyzna. Pegaz był wielkości dorodnego konia, a jego sierść była czarna niczym noc. Gdyby rozłożył skrzydła miałby ponad trzy metry szerokości. Jednak wbrew pozorom to nie zwierzę najbardziej przykuwało wzrok. Mężczyzna siedzący na pegazie emanował mocą, a na jego twarzy wypisane było znużenie. Nawet taka mina nie była w stanie złagodzić jego ciężkich rysów twarzy. Kayth była odważną kobietą, jednak w tym mężczyźnie było coś niepokojącego. Jego wzrok przejechał po niej obojętnie, spoczywając na jakimś punkcie w oddali. Traktowanie jej tak, jakby była niewidzialna wytrąciło ją z równowagi. Zbyt długo była duchem, by tutaj również znosić takie zachowanie. 
- Ja pytać, jak dojść do pałacu? - wyrwało jej się, zanim mężczyzna ją minął. Zaklęła w myślach. Zdecydowanie zbyt dużo czasu spędziła z mówiącym o sobie w trzeciej osobie smokiem. Jej pytanie sprawiło jednak, że nieznajomy ją dostrzegł. 
Uniósł brwi. 
- Za życia byłaś niewolnicą, czy mówienie jakbyś miała problemy psychiczne sprawia, że czujesz się wyjątkowa?
Zdziwiły ją bezpośrednie i jednocześnie kpiące słowa mężczyzny. W Londynie nieznajomi zawsze zwracali się do siebie per pan lub pani i zachowywali względem siebie uprzejmie. Nie była już jednak w rodzinnym mieście. Zwyczaje w Hadesie mogły być inne.
- Sprawiło, że zwróciłam na siebie twoją uwagę - posłała mu triumfalny uśmiech, również przechodząc na "ty". Obrzucił ją wzrokiem, skanując całe jej ciało, w tym brudną suknię. Poczuła się niezręcznie. Po byciu duchem sam fakt, że inni mogli ją zobaczyć był dla niej wystarczająco nowy. Nie potrzebowała dodatkowo natarczywych spojrzeń.  
- Nie jestem zainteresowany - odparł w końcu, a w jego czarnych oczach kryła się szczera obojętność.
Zacisnęła ręce w pięści.
- Uwierz mi, ja również. Chciałam jedynie zapytać, jak dojść do pałacu? - Gdyby nie był jedyną osobą, którą spotkała od ponad godziny, już  dawno pożegnałaby i jego i jego przerośnięte ego. Cutie zatrzepotał nerwowo skrzydłami.
Na ustach mężczyzny pojawił się nieznaczny uśmieszek. 
- Niech zgadnę. Platon po ciebie nie przyszedł? 
Rzuciła mu niechętne, aczkolwiek ciekawskie spojrzenie. Czyżby również mieszkał w zamku?
- Biorąc pod uwagę twój wygląd, nie dziwię się, iż cię zignorował. Niestety poszłaś okrężną drogą - dodał z wrednym uśmiechem, zanim miała szansę odpowiedzieć. Kayth rzuciła pełne wyrzutu spojrzenie smokowi, który jeszcze bardziej skulił się w sobie. - Jeśli jednak pójdziesz dalej tą ścieżką, niedługo znajdziesz się w pałacu. Platona znajdziesz w pokoju numer 666.
- 666? - powtórzyła - Wiem, że odniosłeś wrażenie, iż mam porażenie mózgowe, ale tak nie jest. Naprawdę myślisz, że uwierzę, iż taki pokój istnieje?
- Zapewniam cię, że istnieje - odparł, a jego twarz nie wyrażała zwyczajowej kpiny. - Gdybym chciał cię nabrać, wymyśliłbym coś dużo bardziej oryginalnego.
Wbrew temu, co nakazywał zdrowy rozsądek, uwierzyła mu.
- Dziękuję - odparła, a słowo z trudem przeszło jej przez gardło. 
- Jeszcze mi nie dziękuj - mrugnął do niej, a spoglądając na Cutiego, dodał: - Persefona ma uczulenie na łuski smoków. Przynajmniej tak twierdzi. Ja skłaniam się do tego, że uczulona jest na ich nieskazitelne charaktery.
Z tymi słowami ruszył, zostawiając ich w tyle. Zanim zniknął w oddali, krzyknął przez ramię:
- Pokój 666 czeka! Baw się dobrze! I pozbądź się smoka!
Zmarszczyła brwi, jednak nie miała nawet szansy odpowiedzieć.
- Cutie jest Zilantem - powiedział smok, który poczuwszy się bezpiecznie, wyprostował dumnie skrzydła.
    Im bardziej zbliżali się do pałacu, tym więcej ludzi ich mijało. Wszyscy uśmiechali się do Kayth dobrodusznie, a niektórzy nawet pytali, czy była tu nowa i czy mogli jej w czymś pomóc. Byli dla niej tak mili, że kobieta poczuła się winna na myśl, że trafiła na Pola Elizejskie dzięki kłamstwu. Nie zasługiwała na bycie pośród tych dobrych osób.
      Zamek był jeszcze większy, niż sobie wyobrażała. Jako duch często chadzała do zamku Windsor, należącego do monarchów Anglii. Według usłyszanych pogłosek, był on największym pałacem świata. Ta budowla biła go jednak na głowę. Wielki ogród otaczał czarne, potężne ściany, pełne okien i ozdób. Pałac spowijał mrok, którego nie mogły rozświetlić nawet kolorowe dywany kwiatów. Podczas gdy Windsor sprawiał wrażenie bezpiecznej przystani, ta budowla buchała niebezpieczeństwem. Wokół parku roztaczał się wysoki mur, przed którego bramą zebrały się dziesiątki ludzi. Kayth nie mogła uwierzyć, że każda z osób stała tam, by błagać pilnującego wejścia mężczyznę o przepuszczenie. Kobieta była jedyną z tłumu, która miała prawo wejść do zamku i jedyną, która nie miała na to ochoty.
      Przed wykutą z żelaza bramą stał niewysoki człowieczek, zanurzony po kolana w małym stawie. Przy brodziku wyrastało drzewo, na którym rosły wszystkie gatunki owoców, jakie można było sobie wyobrazić. Na twarzy mężczyzny wymalowała się rezygnacja, gdy wyciągnął rękę, by chwycić zwisającego nad jego głową banana. Gałąź, na której znajdował się owoc cofnęła się, a do swego poprzedniego położenia powróciła dopiero wtedy, gdy postać wycofała rękę, wzdychając ciężko.
- Odsunąć się, gamonie! - krzyknął ze znużeniem do kłębiącego się tłumu. - Codziennie wam powtarzam, że przejść przez te wrota może tylko osoba, która zda test!
- Jaki test? - mruknęła Kayth do stojącej obok kobiety. Ta spojrzała na nią tak, że Kayth zaczęła się poważnie zastanawiać, czy aby na pewno nie miała porażenia mózgowego. Może nie wszyscy na Polach Elizejskich byli mili.
- Musisz podać Tantalowi owoc. Tylko ci, których sędziowie sumienia przydzielili do zamku są w stanie to zrobić.
Kayth zerknęła na trzymaną przez kobietę pomarańczę.
- Mogę spróbować?
- Jasne - wzruszyła tamta ramionami i podała jej owoc - Powodzenia.
Kiedy Kayth wysunęła się naprzód i zbliżyła do Tantala, ten westchnął teatralnie.
- Kolejna? - widząc owoc w jej dłoniach, poruszył znacząco brwiami. - Dasz mi dotknąć swojej pomarańczy, skarbie?
Wywróciła oczami, wyciągnęła w jego stronę rękę. Nie oczekując wiele, mężczyzna zrobił to samo i, ku zdumieniu wszystkich, chwycił owoc. Wpatrywał się w niego niczym dziecko, które znalazło w schowku kawałek czekolady.
- Ucałowałbym cię, skarbie, ale jestem zbyt głodny! Nie jadłem od kilku tygodni! - zawołał i pstryknął palcami, a brama się otworzyła. Sam Tantal natomiast zatopił łapczywie zęby w pomarańczy, nawet nie kłopocząc się jej obraniem. Gapie próbowali wślizgnąć się na teren posiadłości, jednak odbijali się od niewidzialnej bariery. Kayth i przyczepionemu do jej nogi Cutiemu przejście przez bramę nie sprawiło najmniejszego kłopotu.
       Przed nią roztaczały się dywany różnokolorowych kwiatów, układających się w fantazyjne wzory, a sam zamek emanował potęgą. Był tak wielki, że nie była w stanie objąć go wzrokiem. Gdyby kiedykolwiek wyobrażała sobie pałac Pana Umarłych, wyglądałby on właśnie tak. Ogromny, tajemniczy i ponury. Odznaczający się od otoczenia i kpiący z tych, którzy w Erebie nie mogli liczyć nawet na własny kąt. Pełen przepychu i unoszącego się w powietrzu smutku. Gdyby nie oświetlające go promienie słoneczne, byłby najbardziej ponurym miejscem, jakie kobieta miała do tej pory okazję zobaczyć. Kayth nie miała najmniejszej ochoty zaglądać do środka przygnębiającego pałacu. Nawet bez tego mogła stwierdzić, że tu nie pasowała. Musiała jednak znaleźć Platona i wygłosić swoje obiekcje względem jego zachowania. Gdyby nie jej zaradność, mogłaby nigdy nie trafić do zamku na własną rękę.
      Kilka metrów od siebie ujrzała siedzącego w fotelu mężczyznę czytającego książkę. Ten widok wydał jej się przyjemnie normalny. Dobrze było wiedzieć, że w Hadesie nie zanikł zwyczaj czytania. Do tej pory nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo tęskniła za Londynem i bibliotekami, których gościem była prawie codziennie. Młodzieniec podniósł znad lektury wzrok, zauważając wyglądającą jak siedem nieszczęść Kayth. Po przeprawie przez Styks, wpadnięciu w błoto i kilkugodzinnej wędrówce po Polach Elizejskich zapewne nie wyglądała kwitnąco.
- Wygląda pani jak harpia - powitał ją mężczyzna, uśmiechając się krzywo.
- Mogę się założyć, że to najbrudniejszy potwór Hadesu.
- Bingo! - pisnął spod jej spódnicy Cutie, którego zmusiła do wejścia tam, kiedy od mężczyzny na pegazie dowiedziała się o zakazie trzymania smoków w zamku. Zamarła, podobnie jak jej rozmówca i szturchnęła lekko Zilanta stopą, dając mu sygnał, by więcej się nie odzywał.
- Ktoś pani towarzyszy? - spytał mężczyzna, unosząc brwi.
- Nie! - zaprzeczyła piskliwym głosem, starając się naśladować brzmienie smoka. Mężczyzna nie dał się na to nabrać.
- Mógłbym przysiąc, że głos dobiegał spod pani spódnicy.
- To, co jest pod moją spódnicą to wyłącznie moja sprawa - mrugnęła do niego i zmieniła temat: - Niech mi pan powie, gdzie jest pokój numer 666?
Na jego ustach pojawił się lekki uśmieszek.
- Numer 666? Jest pani pewna, że to na pewno pokój, którego pani szuka?
Westchnęła ciężko.
- Zapewne nie. Jednak dostałam taką informację od pewnej osoby i jest ona w tej chwili jedyną wskazówką, jaką posiadam.
Jego uśmiech jedynie się pogłębił, a w brązowych oczach zabłyszczały radosne ogniki.
- Chętnie bym tam panią zaprowadził, ale właśnie dochodzę do punktu kulminacyjnego powieści. - Wydawał się naprawdę zawiedziony. Wskazał ręką na potężne wrota i wyjaśnił: - Musi pani głównymi schodami wejść na trzecie piętro i skręcić w prawo. Pokój, którego pani szuka, będzie na końcu korytarza.
- Dziękuję - odparła szczerze i żegnając go uśmiechem, skierowała się w stronę wejścia do swojego własnego piekła.
    Nadal nie mogła uwierzyć, że coś tak ogromnego w ogóle istniało. Pałac musiał zaprojektować ktoś naprawdę dobry w swoim fachu. Każdy najdrobniejszy szczegół był idealnie zrobiony, tym samym tworząc z budowli istne arcydzieło. Nie pomyślałaby jednak, że było to miejsce, do którego trafiali najlepsi z najlepszych. Wydawało się, jakby to była siedziba samego Diabła. Wewnątrz piekła powitał ją chłód i cisza. Znalazła się w okrągłej sali, na której środku ku górze wspinały się spiralne schody. Od ścian odbijał się odgłos jej kroków, a każdy jej oddech słyszalny był niczym oddech niedźwiedzia. Marmurowa podłoga lśniła czystością, podobnie jak rzeźby poustawiane w różnych kątach sali. Kayth współczuła pokojówkom odpowiedzialnym za utrzymanie czystości w tym gmachu. Ruszyła po schodach, a wędrówka, ze względu na przyczepionego do jej nogi Cutiego, zajęła wiele czasu. Miała wrażenie, jakby za chwilę zza ściany miał wyłonić się jakiś strażnik z miotłą w ręku. To, że tych wszystkich wiszących na ścianach wspaniałości nikt nie pilnował było nierealne. Gdy dotarła na trzecie piętro zrobiła eksperyment i sięgnęła po jedną ze złotych monet, które leżały na półce. W momencie, w którym jej ręka dotknęła kosztowności, ktoś postukał ją w ramię. Odwróciła się, by spojrzeć na niższego od niej o głowę młodzieńca, którego frak obszyty był diamentami, a na szyi lśniły złote łańcuchy.
- Bóg bogactwa zawsze czuwa - przedstawił się i dodał tonem nieznoszącym sprzeciwu: - Odłóż to.
Kiedy to uczyniła, mężczyzna zniknął. Kayth musiała przyznać, że metoda ochrony pałacu była godna podziwu.
    Przeklinała tego, kto zaprojektował kilometrowe korytarze. Zanim doszła do pokoju 666 sapała niczym koń po galopie. W porównaniu do innych pomieszczeń, drzwi apartamentu pomalowane były na odważny czerwony kolor. Zapukała cicho, a gdy nikt nie odpowiedział, nacisnęła klamkę. Ściany komnaty były bordowe, a za dużą ladą stała blondynka, której dekolt sięgał niemal do pasa. Zza sąsiednich drzwi dochodził dziwny szmer. Kobieta obrzuciła gościa zdziwionym spojrzeniem.
- Czy zastałam Platona? - spytała Kayth. Zorientowała się, gdzie się znalazła w tym samym momencie, w którym zadała pytanie. Dźwięków zza ściany nie można było pomylić z niczym innym. Jej twarz zapłonęła. Napis na ladzie głosił: "Kraina Przyjemności". Mężczyzna na czarnym pegazie z niej zadrwił. Blondynka pochyliła się w jej stronę, uwydatniając biust i zaśmiała się lekko.
- Niech zgadnę. Skierował cię tu irytujący i mroczny, ale również przystojny bufon? Jego stały numer. Platona znajdziesz na drugim piętrze, w pokoju numer 347.
- Mam nadzieję, że to nie jest centrum masażu? - wolała upewnić się Kayth. Blondynka potrząsnęła głową, śmiejąc się głośno. Na pożegnanie powiedziała:
- Nigdy więcej nie wierz w ani jedno jego słowo.

***

     Zdążyła zastukać kołatką pięć razy, zanim w drzwiach pojawił się leciwy mężczyzna o białej brodzie i niebieskich, mądrych oczach. Oparł się o futrynę, nie wpuszczając Kayth do środka. Skrzyżował ręce na piersi, przyglądając jej się z zainteresowaniem. Zauważając oblepiający ją brud, zmarszczył nos:
- Wyglądasz jak... 
- Harpia. Tak, wiem - mruknęła - Wszyscy tutaj jesteście bardzo mili, jak widzę. Niech pan jednak zgadnie, jak to się stało, że jestem taka brudna?
- Oho - westchnął ciężko - Zaczyna się. 
- Według umowy miał pan na mnie czekać przy Styksie i zaprowadzić do zamku! Zamiast tego wysłał pan jakąś biedną panienkę, która jedynie wskazała mi drogę! Musiałam więc poradzić sobie na własną rękę, a nie jest łatwo odnaleźć się w miejscu, w którym nie ma żadnych drogowskazów, a ludzi jest niewiele więcej, niż dinozaurów! Przez chwilę łudziłam się, że wypadło panu coś ważnego, ale pan mnie po prostu zignorował, wybierając kieliszek wina ponad mnie! - zawołała, dostrzegając nad jego ramieniem pustpustą karafkę, stojącą na stoliku. 
- To nie wino, słoneczko - odparł tylko, uśmiechając się z wyższością. 
- Nie obchodzi mnie, co to jest! Liczy się pana zachowanie! - wrzasnęła, dając upust emocjom. Nie była w stanie sobie wyobrazić, by ten egocentryk został jej mentorem.
- Cieszę się, że masz charakterek, moja droga... Katherine?
- Kayth - warknęła. 
Rozplótł ramiona i wyprostował się, patrząc na nią z góry. 
- Więc posłuchaj mnie, Kayth. Od kazań w tym pałacu jestem ja, a wszystko co robię ma jakiś cel. Nieprzyjście po ciebie miało sprawdzić, jak zaradna jesteś. Musisz zrozumieć, że nikt nie będzie prowadził cię po Hadesie za rączkę, a pojęcia mentor nie powinnaś brać dosłownie, ponieważ to jedynie ozdobnik. Musisz radzić sobie sama.
- Niech pan nie usprawiedliwia swojego lenistwa wyższą ideą! Gdzie jest moja komnata? Czy może ją również mam znaleźć sama?
Nagła zmiana tematu zbiła go z pantałyku. Zamrugał i podrapał się po brodzie. 
- Twoja komnata ma numer... 636? A może to było 536? Tak! 536 to z pewnością dobry numer - Sięgnął do kieszeni i rzucił jej kluczyk. Zanim zamknął jej drzwi przed nosem, uśmiechnął się wesoło i mruknął: - Powodzenia w szukaniu. 
    Złość na Platona przyciemniła jej wszystkie myśli. Włóczyła się po korytarzach, w głowie obmyślając plan zemsty. Jej nogi wołały o litość, jednak była głucha na ich prośby. Brnęła naprzód, poznając pałac, w którym miała spędzić resztę wieczności. Na pokój numer 536 natknęła się zupełnie przypadkowo. Złote cyferki zabłyszczały przed jej oczami, gdy całkowicie straciła nadzieję na ich odnalezienie. Komnata znajdowała się w odległym zakątku pałacu, w którym, jak się wydawało, było jeszcze ciszej, niż w innych. Wsunęła klucz do zamka i pchnęła drewniane drzwi. Jej zmęczonym oczom ukazała się duża komnata, umeblowana tak, jak zwykle meblowane były zamkowe pokoje - z przepychem i elegancją. W pomieszczeniu było wszystko, co było potrzebne, by godnie żyć. Dwie szafy, biurko, regał z książkami, toaletka, stolik, krzesła, lustro i, ku zdumieniu Kayth, fortepian. Nie interesowała jej jednak żadna z tych rzeczy. Rzuciła się na ogromne łóżko z baldachimem, nie zważając na to, że pobrudzi całą pościel. Zapadła się w miękkim materacu, biorąc głęboki wdech. Tego jej było potrzeba do pełni szczęścia - snu, ciszy i spokoju. 
    Cutie nie pozwolił jej się jednak nacieszyć żadną z tych rzeczy. Odczepiwszy się od jej nogi zaczął latać po komnacie jak szalony, co raz wpadając na ściany. 
- Ale tu łaaaadnie! - piszczał - Cutie aportuje... pfu! Aprobuje! Cutie aprobuje! 
Przysiadł na żyrandolu i zaczął stukać dziobem w sufit. 
- Cutie! - wrzasnęła Kayth, mając go po dziurki w nosie. - Nie jesteś dzięciołem!
Przerwał na chwilę i spojrzał na nią oburzony. 
- Cutie jest Zilantem! - odparł, po czym ponownie zaczął stukać dziobem w sufit. 
    Do tej pory Kayth myślała, że tajne schowki robiło się jedynie w ścianach lub podłodze. Kiedy kawałek sufitu się uchylił, a na ziemię upadła jakaś księga, zrozumiała, że się myliła. Ktoś bardzo sprytny zrobił schowek w suficie, który zamknięty zupełnie nie odznaczał się od reszty powierzchni. Choć jej ciało błagało o litość, musiała dowiedzieć się, jaka rzecz była tak ważna, by ktoś zadał sobie tyle trudu w jej ukryciu. Podniosła się z trudem i sięgnęła po obszerną księgę, która wypadła ze skrytki. Cutie latał nad jej głową bardzo zadowolony z siebie.
      Księga była tak zakurzona, że Kayth musiała ją przetrzeć kilka razy, by zobaczyć dziwny, kręty wzorek na okładce. Książka musiała być bardzo stara, o czym świadczył żółtawy kolor jej kartek. Na stronie tytułowej widniały słowa:

Zgodnie z umową ofiarowuję Ci Twój własny pamiętnik.
Pisz o mnie w samych superlatywach. 

Księdze brakowało kilku pierwszych kartek, które prawdopodobnie zostały wyrwane. Na pierwszej zachowanej stronie widniała data z maja 1544 roku. Słowa zapisane były małymi, ozdobnymi literami, których odczytanie utrudniał rozmazany tusz. Skupiając senny wzrok, Kayth udało się jednak tego dokonać.
   
    Obudziłam się zlana zimnym potem. Znów nawiedził mnie koszmar, wspominający dzień mojej śmierci. Zdarza się to tak często, że powoli przestaje mnie to zaskakiwać. Morfeusz mógłby się bardziej postarać. Nie mogę jednak powstrzymać drżenia dłoni, którą sięgam do szyi, by sprawdzić, czy aby na pewno moja głowa dalej się na niej trzyma. Minęło już tyle czasu, a wspomnienie sposobu, w jaki zginęłam nadal mnie nawiedza i sprawia ogromny ból. A wszystko, co sprawia ból, jest słabością i może zostać wykorzystane przeciw tobie, jak mawia Platon. Nie zgadzam się z nim w wielu sprawach, jednak w tej muszę przyznać staruszkowi rację. Wiem, że muszę pozbyć się mojej słabości. Jeśli będę wciąż żyła przeszłością, nie uda mi się cieszyć teraźniejszością. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej upewniam się w przekonaniu, że nie będę w stanie ruszyć naprzód, dopóki ludzie odpowiedzialni za moją śmierć nie poniosą zasłużonej kary. Ta myśl chodziła mi po głowie od dłuższego czasu, ale dopiero teraz jestem w stanie się z nią zmierzyć. Król Anglii musi umrzeć. Z ręki osoby, z którą dzielił marzenia, sekrety i łoże. Osoby, której przyrzekał miłość aż po grób. Z mojej ręki.
Nie będę znała litości. Zbyt długo byłam ofiarą - teraz stanę się drapieżnikiem.  Zabiorę mu wszystko, co kocha, a następnie uczynię to, co on uczynił mi bez cienia skruchy. Zetnę mu głowę. 

_____________________________
Rozdział wyszedł dość długi, ale stwierdziłam, że nie ma sensu rozdzielać go na dwa mniejsze. Obiecuję, że Scara wkrótce będzie więcej! Zdradzę nawet, że rozdział czwarty będzie pisany z jego perspektywy :) 
Poznaliście już kilku najważniejszych bohaterów, a w następnym rozdziale dojdzie ich jeszcze więcej. Nawet nie wiecie, jaką radość sprawia mi kreowanie postaci Cutiego! Jakby ktoś miał na zbyciu smoka (przepraszam, Zilanta!), chętnie go przygarnę :)
Następny rozdział za dwa tygodnie!

64 komentarze:

  1. WOW niesamowicie piszesz oby tak dalej a i żeby nikt nie pomyślał że przeczytałam już właśnie się za to zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że ten rozdział również Cię nie zawiedzie :)

      Usuń
  2. oh, oh, oh jak długo *.* wieczorem zabiorę się za czytanie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście wyszedł mi tasiemiec, ale na szczęście, z tego co zauważyłam dużo osób lubi tak długie rozdziały (:

      Usuń
    2. Ja uwielbiam tasiemce! im dłuższe tym lepiej xd
      A teraz rozdział. taa, wiem miałam to zrobić wczoraj, ale Lalka zjadła resztki mojego rozumu i nie byłam wstanie już niczego zrobić -,- to takie przykre.
      Ja nie wiek jak Kayth wytrzymała tyle lat po prostu siedząc i czekając. ja mam dosyć po pięciu minutach, już nie mówiąc o godzinach. a tu musiała czekać kilka lat.
      Cuti jest taaaaaaki słodki! trochę kojarzy mi się z głupotą Nerusa xd może mi go zastąpi!
      Scar jaki miły od samego początku. obstawiam oczywiście, że to on bo nie mam takiej pewności. pokój 666. normalnie gdy czytałam jego wypowiedz wiedziałam, że coś jest nie tak. hmmm w ciekawe miejsce trafiła nasza bohaterka.
      Anna chciała zabić Henryka? albo może zadam inne pytanie. zabiła go? raczej mi się nie wydaje, chyba, że idziemy inaczej niż w normalnej historii to wszytko jest możliwe. za resztą zobaczymy
      Życzę weny!

      Usuń
    3. Kayth nie tylko siedziała i czekała... rozmawiała też z innymi, no i miała tam jeszcze jakieś inne zajęcia. Trzeba też pamiętać, że w Hadesie czas płynie szybciej, niż na świecie :)
      Mężczyzna na czarnym pegazie to oczywiście był Scar, bo kto inny mógłby być tak złośliwym? ^^
      Czy Anne zabiła Henry'ego... Na to Ci oczywiście nie mogę odpowiedzieć, bo to spoiler. Oczywiście będę nieco odstępować od wersji historycznej, ale nie będę robić jakiś kolosalnych zmian :) Pewne jest to, że Henry umarł. Nie mogę jednak zdradzić, w jaki sposób.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Faktycznie długi ^^. Ale że moje są jeszcze dłuższe, to nie mam nic przeciwko, tym bardziej, że dobrze mi się czytało. Nawet bardzo dobrze. Ani się obejrzałam, jak dotarłam do końca.
    Więc Kayth w końcu dotarła do krainy, gdzie miała się znaleźć. Dość długo to trwało, no i później w dodatku spotkała ją frustracja z powodu konieczności samodzielnego szukania drogi do pałacu.
    Ale Cutie jest słodki, przyznaję. Odegra jeszcze jakąś rolę w opowiadaniu? W ogóle czym jest zilant? To istota twojego pomysłu, czy skądś to zaczerpnęłaś?
    Ale z tym jego gadulstwem, to pewnie Kayth szybko stała się sfrustrowana, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Ogólnie była tu dość sfrustrowana, co wcale nie jest dziwne, biorąc pod uwagę fakt, jak długo była duchem a teraz trafiła tutaj, i nawet na ten moment musiała długo czekać.
    Ale interakcje z innymi postaciami jak zwykle wyszły ci dobrze. Wręcz zabawnie. U ciebie często tak mam, że rozbawiają mnie dialogi postaci. Tutaj na pewno można tak powiedzieć zarówno o rozmowie z Cutiem, jak i Platonem czy tym facetem na koniu, który wskazał jej zły pokój (czyżby to był Scar?). No i bardzo dobre, obrazowe opisy. Byłam nimi zachwycona.
    Jak już wspomniałam, było lekko i przyjemnie. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądała dalsza egzystencja Kayth w tym miejscu. No i pod koniec odnalazła już ten dziennik, który zapewne odegra w opowiadaniu sporą rolę. Ciekawe, gdzie się podziała jego poprzednia właścicielka, skoro w tym pałacu dusze mają spędzać wieczność?
    Sorry, jeśli wyszło trochę chaotycznie xD. Ale wiedz, że mi się podobało, i czekam na kolejny ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zilant to legendarne stworzenie przypominające smoka i wiwerna (: Nie wymyśliłam go sama, aczkolwiek Zilanty najczęściej miały po dwa metry wysokości, więc troszkę go zmniejszyłam :D Cutie odegra rolę taką, jaką miał Nereus w Zaplątanych -
      rolę błazna ^^
      Kayth była niesamowicie sfrustrowana całą sytuacją, jak i samym Platonem, który po prostu ją olał. Mężczyzną na pegazie oczywiście był Scar, bo któżby inny tak wkręcił nowo poznaną osobę? ^^
      Cieszę się, ze dialogom udało się Cię rozśmieszyć i że Cu się podobało (:
      W następnym rozdziale Kayth będzie starała się dowiedzieć, co stało się z poprzednią właścicielką dziennika.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  4. Rozdział jest cudowny :3
    Cuite jest niesamowity. Cud, miód i orzeszki :3 Też chcę takiego.
    Scar :3 ja chce go więcej!!!
    Niecierpliwie czekam na next
    Życzę weny
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scara będzie więcej, ale nie mogę Was tak od razu zasypywać lukrem... Choć o lukru mu daleko :D
      Dziękuję! :*

      Usuń
  5. Cuite jest taki fajny. Przypomina mi Zgredka z Harrego. Platon to taki idiota- ostatnio polubiłam to słowo. A Scar wcale nie był śmieszny. :D Może, tylko trochę. Nie no nie był..a może jednak. Długie rozdziały są fajne, z tym jest jak z włosami, jak masz długie to możesz je czesać w nieskończoność. Mam coraz dziwniejsze porównania :P. Za dużo fizyki. Więcej Scara, to dobrze, z natury lubię te złe postacie.:D A kto nie lubi?
    Życzę dużo weny :*
    DO następnego przeczytania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był śmieszny, czy nie był? :D
      Moim zamierzeniem jest by Scar był zły (i to tak naprawdę, porządnie zły), ale również zabawny.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  6. Dzień dobry :)
    Niestety mam małe problemy z internetem, ale postaram się przeczytać wszystko (czyli 1 i 2 rozdział) w weekend. Także jak na razie dużo weny i cierpliwości co do mojej osoby. I mojego internetu też.
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Tobie dziękuję za cierpliwość, że jeszcze Ci się nie znudziły te moje wypociny :D

      Usuń
  7. No faktycznie muszę przyznać że mnie pobiłaś.
    I te cudowne opisy.
    Kochana jak ty to robisz. że tak wspaniale piszesz?
    A już najbardziej urzekła mnie postać Cutiego.
    Nie wiem czemu ale troche mi się kojarzy z np tym bałwanem z Krainy Lodu.
    No wiem takie dziwne ale jakoś tak przyszedł mi do głowy.
    Czuje że bohaterka będzie miała z nim sporo zabawy.
    W dodatku podoba mi się jej podróż.
    Mimo że to pola Elizejskie od początku nie jest jej łatwo.
    Jestem ciekawa jak pokażesz ye historie dalej.
    pozdrawiam serdecznie i czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że polubiłaś Cutiego - kreuję go właśnie na taką zabawną, głupawą postać, więc nic dziwnego, że skojarzył Ci się z Olafem ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  8. Nie spodziewałam się, że A.B. to naprawdę będzie sama Anne Boleyn :D Jej historia naprawdę jest ciekawa, czy udało jej się osiągnąć to, co chciała, co ją łączyło ze Scarem i jak bardzo zaszła Persefonie za skórę :p
    Z miejsca kocham Cutiego <3 jest cudowny, naprawdę i jeszcze to imię haha
    uwielbiam wszystkie te opisy, które tworzysz, naprawdę działają na wyobraźnię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne będzie bardzo zagadkową postacią, a zagadek dotyczących jej życia będzie coraz więcej :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  9. bardzo fajny czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :) Już uwielbiam nadętego bufona i jego ego! ;) Czyżby A.B. była moją ulubioną Anną Boleyn? Takie pierwsze skojarzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z początku to miała być tajemnica, ale i tak już wszyscy wiedzą, więc nic się nie stanie, jeśli dołączysz do grona wszystkowiedzących - tak, A.B. to Anne Boleyn :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  11. Łał świetny rozdział:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
    co to będzie, co to będzie?

    Jestem pod ogromnym wrazeniem. Dziękuję, że wysłałaś mi linka, bo jakby nie on, to ominęłoby mnie cos naprawdę niesamowitego. I znów dobrana rewelacyjnie piosenka. Chyba sie zakochałam :) Cudo ♥ I oby tak dalej. Wierze w Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  13. Ok, zacznę od końca. Anna Boleyn druga żona Henryka VIII, którą ten frajer skazał na śmierć, bo RZEKOM, powtarzam RZEKOMO go zdradziła. I hate him. I really hate him. Ale każdy wie, że Henryk to taki cholercia babiarz był, że nie dziwię się, że Anna tak właśnie skończyła. Skoro porzucił dla niej Katarzynę, to czemu z nią nie miał zrobić czegoś podobnego?
    I tak, oglądałam "Dynastię Tudorów". Na początku byłam za Kasią, bo była taka biedna, ale po tych całych spiskach przeciwko Annie i uznaniu ją za winną wielokrotnej zdrady, której się nie dopuściła, z tego co pamiętam, ani razu -.- całym sercem zwróciłam się w jej stronę i wręcz ją pokochałam. Kiedy ją ścięli to nawet może mi łezka chciała polecieć, ale siostra była w pokoju... Ale czemu to mówię?
    Bo data mniej więcej pokrywałaby się z czasami, w których żyła Anna. I tak. Mamy Londyn, Anglia, czyli miejsce by pasowało doskonale, aczkolwiek podejrzewam, że Hades to niekoniecznie jedynie w Anglii jest, a na całym świecie. Mimo tego uznaję, że skoro Kayth zmarła w Anglii, to dalej się tam znajduje. Tak więc miejsce by pasowało. Anna została ścięta w 1536 bodajże, więc pamiętnik mógł być napisany 8 lat później. W końcu z pewnością czekała, aż ktoś łaskawie wpuści ją do zamku :D Chociaż nie wiem, czy w wyniku tego, że odebrała Kasińce męża, mogłaby trafić na Pola Elizejskie, ale myślę, że chyba tak, bo jakby nie patrzeć zapłaciła za niewinność w innej sprawie dosłownie głową, więc mogła tym spłacić dług. Poza tym właśnie to ostatnie zdanie. Ścięcie głowy - idealnie by pasowało. A i wspominała, że zrobił to Król Anglii, więc od razu pomyślałam o Heniu. Tadam! Takie moje rozkminy :D
    Ogólnie uważam, że rozdział mi się podobał. Ten Cutie na razie jest rzeczywiście Cute, ale podejrzewam, że jeśli tak dalej będzie się zachowywał, to w końcu i mnie zacznie irytować, bo czasami bohaterowie (nawet SMOKI) potrafią najpierw być sympatyczni właśnie jak Cutie, a potem ja bliżej się ich pozna to ma się ochotę ich zabić. Ale myślę, że ten stworek, którego nazwy gatunku nie pamiętam, będzie bardzo fajny. Na razie mi się podoba ;D
    Ten chłopak, który sobie zrobił przezabawny żart z naszej bohaterki to kto to dokładnie był?? Nieźle dziewczynę wprowadził :D
    Ale powiem Ci, że podobał mi się ten pomysł, aby zrobić z Platona takiego, kto to nie lubi się nadwyrężać. I myślę, że on naprawdę ma jakiś wyższy, ukryty cel, dla którego to zrobił. Czemu miałby kłamać? W końcu sam jest autorem triady platońskiej: Dobro, prawda, piękno. Więc z pewnością brzydziłby się takim, nawet drobnym, kłamstewkiem. W końcu całe życie spędził ze swoimi ideami, więc jak mógł teraz je odrzucić? Zdziwiłoby mnie to.
    I gdzie, cholercia, jest Scar?! Ja chcę Scara! Obiecałaś, że się tu znajdzie i nici z tego! Jak możesz mnie tak męczyć, co? :( Mam nadzieję, że szybko coś o nim napiszesz, bo, kurcze, tęsknię bardzo za moim demonem <3 :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że jestem pod wrażeniem Twojej rozkminki i tego, że się nie pogubiłaś z datami. A.B. to rzeczywiście Anne Boleyn, czego bezsprzecznie udało Ci się dowieść (: Jedyne, z czym się pomyliłaś to to, że Kayth znajduje się pod Anglią, ale to wyjaśni się w kolejnych rozdziałach (:
      Na początku też wolałam Katarzynę, ale to Anne skradła moje serce. Henry to jeden z najgorszych ludzi, o jakich słyszałam. To taki Hitler XVI wieku. Postaram się, żeby Cutie się nie zrobił zbytnio wkurzający :D
      A Scar był! To mężczyzna, który wysłał Kayth do pokoju 666. Ale z imienia przedstawi się dopiero w czwartym rozdziale ^^
      Z Platona mam zamiar zrobić bardzo ciekawą postać. Jest mądry, ale i leniwy, a wszystko co robi bądź mówi ma jakiś cel :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
    2. Kurcze, a ja miałam takie przeczucie, żeby właśnie tego człowieczka powiązać ze Scarem, bo mi idealnie pasował! Tylko nie wiem czemu, ale zanim napisałam o tym w komentarzu, to się zatrzymałam. Pomyślałam chwilę i uznałam, że jednak ten ktoś był blondynem, a Scar jest ciemnowłosy i ma irokeza i w ogóle... nie wiem czemu, albo coś przeoczyłam, albo mi się pomieszało wszystko, no! Kurcze, ale ważne, że w głębi serca tak czułam! Oj, jednak umiem rozpoznać Scara <3 :D
      Ale że "A.B" to Anna Boleyn, to bym naprawdę nie pomyślała. Dopiero teraz, po tym rozdziale wpadłam na taki pomysł.Tak, to myślałam, że to będzie Katyth. No, to zaskoczenie jest, haha! ;d

      Usuń
    3. Nie pisałam, że był blondynem, nie wiem, skąd Ci się to wzięło :D
      Czyli jeszcze potrafię zaskoczyć! :D
      Przy okazji, wejdź proszę na gg, bo napisałam Ci wiadomość (:

      Usuń
  14. Scar jest kochany, chcę go teraz, zaraz, w moim łóżku. I nawet się nie zarazi, bo nie może, co jest wielkim plusem, bo ja biedna mówić aktualnie nie mogę -.-
    Ale mniejsza. Cutie jest bardzo cutie, naprawdę. Ach, podbił me serce od pierwszych swych słów <3 Kochany stworek. Taki trochę Olaf... Znasz Olafa? Na pewno znasz Olafa, każdy zna Olafa, Olaf wymiata, szczególnie w polskim dubbingu :D
    Dobra. Przestanę bredzić, ale to chyba trochę przez gorączkę, nieważne. Przestaję w każdym razie, powiem tylko, że Henry (tak się tek chłopaczek nazywa?) mnie irytuje i bardzo chcę wiedzieć, co też takiego zrobił, że go tak ukarali. Chyba zasnąć nie będę mogła i będę to rozkminiać. Zdradzisz tajemnicę?
    Kayth mi się podoba, lubię takie postaci, widać że wygadana, charyzmatyczna, fajna. Przypadła mi do gustu, Platon też, i hm... Co mogę jeszcze napisać?
    Chyba tyle, czekam na nowy, a najbardziej na ten z perspektywy Scara <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scar jest kochany? Uwierz mi, można go określić na wiele sposobów, ale raczej nie jako kochany :D
      Oczywiście, że znam Olafa, uwielbiam go! Teraz tak patrzę, to Cutie rzeczywiście wyszedł podobny do niego. Czemu Henry cię irytuje? :( Niestety nie zdradzę na razie jego tajemnicy.
      Życzę zdrowia i dziękuję! :*

      Usuń
    2. Kochany. Ja zawsze lubię te złe postaci, są takie sekszi :D
      Nie wiem czemu, po prostu. Ale to jestem ja, zawsze jakoś inaczej odbieram postaci i hmm... Normalni ludzie widzą je normalnie, a ja nie :)
      Och, dziękuję! Muszę wyzdrowieć, za 2 tygodnie jadę do Warszawy i na Metro do Buffo <3 Nie mogę się doczekać. A właśnie, w związku z tym miałabym małą prośbę: dałabyś radę dodać nowy rozdział tak do 19? Bo mnie 22 nie ma, no i właściwie nie będzie mnie aż do 20któregoś, nie jestem pewna do którego. Taki mały prezent przedurodzinowy? <2

      Usuń
    3. Zazdroszczę Ci tego Metra! *.*
      Postaram się dodać 21, ale to jedyne, co mogę obiecać, bo wcześniej raczej nie zdążę :(

      Usuń
    4. No :) Chciałam na Deszczową Piosenkę, ale jak zobaczyłam, że grają Metro, od razu zmieniłam zdanie <3
      Rozumiem, to przeczytam jak wrócę :)

      Usuń
    5. Ja osobiście bardzo polecam teatr Roma, byłam u nich kilka razy i wszystkie sztuki niesamowicie mi się podobały *.*

      Usuń
    6. 6 Piętro też dobry, i Zagraj to jeszcze raz, Sam po prostu cudo :)
      Zastanawiam się czy do Metro nie dorzucić jeszcze Szalonych Nożyczek, bo grają na następny dzień, a bilety wcale takie drogie nie są... Słyszałam że dobre, ale i tak najbardziej podoba mi się w nich to, że gra widownia, jak np. w The Rocky Horror :D

      Usuń
  15. Bardzo, ale to bardzo przyjemnie się czytało :) Już lubię tego smoczka (Zilanta), jest słodziutki [o;
    No i ta "tajemnicza" księga/pamiętnik Anny Boleyn... Akcja powoli się zagęszcza, a co najważniejsze snujesz nastrój, który jest wyjątkowy.
    Czekam na więcej [o;
    Życzę chęci i weny. Pozdrawiam serdecznie - Zośka (P.N.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :*
      Przepraszam, ale nie kojarzę... (od zawsze powtarzam, że mam Alzheimera!) :(
      P.N.?

      Usuń
    2. Nie masz Alzheimera, po prostu mogłaś nie wiedzieć...
      P.N. oznacza Panna Nikt, to mój skrót myślowy
      Nick ten wziął się od opowiadania, które piszę i od jakiegoś czasu dodaję na bloga. Tam wiedzą, że to ja, ale i tak zwracają się do mnie po imieniu :)
      Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.

      Usuń
  16. Przeczytałam. Juz jak weszłam,wiedziałam,ze bede zainteresowana czytaniem tego bloga i sie na szczescie nie pomyliłam, lubie zarówno fantastykę,jak i klasykę, a jak sie jeszcze doda Anglię,to wychodzi całkiem fajny początek. Troche krótko byliśmy co prawda w samym Londynie,ale mysle,ze dzieki pamietnikowi Anny przynajmniej w opisach sie tam pojawimy. Nie wiem,kim jest kayth,byc moze Katarzyna od Henryka? To byłoby cos... Ale wlasciwie to az tak istotne na chwile obecna nie jest,poniewaz juz ja lubie.troche cieżko uwierzyć,ze naprawde nie wie nic o swoim pochodzeniu,ale skoro mie ma pojęcia,ile czasu była duchem,to musiało byc to długo,a wiec mogła pogodzić sie z ta...niewiedza. Juz teraz jest wykreowana na dobrym poziomie,choc sa bardziej wyrazisci bohaterowie. Oczywiscie głownie mysle o cutim,który jest przecudowny i nie wiem,jak mogli go biedaczka tak urządzić w tym lesie...jest jak osioł,a ja kocham osła :*. Mysle,ze moze byc pierwszym powodem,dla którego persefona nie polubi dziewczyny... Aka idzie vardzo szybko i juz jest wiele zagadkę.najbardziej ciekawi mnie,co zrobił Henry,kto kazał dziewczynie kłamać i czemu sad sie nie skąpnal,powinni miec jakis detektor klamswy czy cos,..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nô i nie powiem,jestem ciekawa,czy trafiłam z Katarzyna...ale na tp musze poczekać, a jestem pewna,ze w międzyczasie bedzie wiele innych tajemnic. Podoba mi sie kreacja swiata,opisów jest duzo,śle fajnie,ze sie na tym skupiasz, to bardzo ważne w kreowaniu własnej rzeczywistości. Podobał mi sie strażnik który chroni złoto przed złodziejami. Czekam na notke z niecieprliwoscia o dziękuje za komentarz u mnie ;) styl masz dobry. Słowo poczuwszy w jednym z opisów mi zgrzytnelo,ale ogólnie ok.czasem brakuje przecinków, najwyżej kilku w trzech postach

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że wpadłaś :)
      Londynu będzie więcej, a w późniejszych rozdziałach Kayth nie będzie o nim jedynie czytać, ale również się w nim znajdzie... Ale już nie spoileruję (: Kim była Kayth jest sprawą dość ciekawą, zważywszy na to, że nie ma wspomnień i nie tylko czytelnicy tego nie wiedzą, ale również i ona. Będzie starała się dociec prawdy, nie zostawi tej sprawy w spokoju :) Na razie nie będę nic ujawniać oczywiście i zostawię Cię w niepewności ^^
      Cutie jest bardzo słodki, nie wiem, jak Persefona może nie lubić Zilantów!
      Dziękuję! :*

      Usuń
  17. Jestem. Czytam. Skomentuje jak znajdę chwilkę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dzisiaj krótko, bo chcę nadrobić wszystkie blogi, na który zrobiłam sobie zaległości, ale chcę także napisać choć parę zdań. Tak więc zaczynajmy!
    Piękne i plastyczne opisy to pierwsze, co udało mi się przeczytać. Zazwyczaj, gdy muszę od tego zaczynać, czytam co drugą linijkę, aby wiedzieć co się dzieje, a uniknąć nudnej części. W Twoim wypadku czytam wszystko jak leci, ponieważ masz bardzo ciekawe opisy.
    A przechodząc do akcji:
    Platon zachował się wprost cudownie! Biedna dziewczyna, no ale przyznam mu racje - nikt jej za rączkę prowadzić nie będzie, więc powinna nauczyć się, jak sobie radzić. Serce mi zmięło, gdy pomogła temu a'la smokowi. Ale on fajnie mówi - podoba mi się!, pomijając to, że można sobie język połamać czytając na głośno... xD Ale to jego urok, w którym się chyba zakocham <3
    Przystojniak na pegazie - no to ma Kytie szczęście. Druga osoba na Polach i już żarty sobie z niej robią, biedulka.
    Czyżby tym młodzieńcem, co czytał książkę był Scar? Nie mogę się doczekać, jak go poznam!
    O tym, że Platon ma racje już wspomniałam, więc przechodzę od razu do końcówki - przypadek czy nie, że to właśnie ona znalazła ten pamiętnik? Tajemnice, tajemnice, wszędzie tajemnice. Czekam na rozwój akcji, a poniżej kilka błędów, które rzuciły mi się w oczy.
    "- Cutie prosić! Cutie umrzeć, jeśli pani się nie zgodzić! - zawodzić smok."; chyba "zawodził", prawda?;
    "- Sprawiło, że zwróciłam na siebie twoją uwagę - posłała mu triumfalny uśmiech, również przechodząc na "ty"." - zapis dialogów ;
    "- Jasne - wzruszyła tamta ramionami i podała jej owoc - Powodzenia." - to samo co wyżej i lepiej brzmi: "tamta wzruszyła ramionami i podała jej owoc", ale to tylko moje wydziwienia. Z zapisem to było chyba więcej błędów, ale akurat te mi się w oczy rzuciły.
    "drogowskazów, a ludzi jest niewiele więcej, niż dinozaurów!" - drugi przecinek zbędny
    Pozdrawiam,
    Czarna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i za miłe słowa i za wytknięcie błędów :)
      Platon ma wiele racji - Kayth nie może oczekiwać pomocnej dłoni, nie w Hadesie.
      Cutie jest kochany, ma zadatki na moją ulubioną postać ^^ Scar rzeczywiście był mężczyzną na pegazie (: Któż inny by tak wkręcił biedną Kayth?
      Jeszcze raz dziękuję! :*

      Usuń
  19. Cutie jest cudowny!
    Cutie, Cutie, Cutie rządzi!
    Ach... Lubię go jeszcze bardziej niż Scara:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scara jeszcze w pełni nie poznałaś, ale Cutie faktycznie jest czarujący <3

      Usuń
  20. Okazało się, że nie była jedyną, która posiadała obola, a kolejka składała się z kilkuset chętnych. - Obol, nie obola.
    Nawet gdy omal nie wpadła do wody, nie doczekała się pomocnej dłoni od zbyt zajętego wpatrywaniem się cielęcym wzrokiem w obola starca. - Jak wyżej: obol, nie obola.
    Dobrze, że była przyzwyczajona do radzenia sobie samej. - Pewnie się czepiam, ale to brzmi tak, jakby sama dawała sobie jakieś porady odnośnie, bo ja wiem, np. rozdwojonych końcówek albo łamliwych paznokci.
    Dlatego gdy usłyszała nieco piskliwy dziecięcy głos, podskoczyła ze strachu i poślizgnąwszy na mokrym liściu, wpadła w błoto. - Żeby poślizgnąć się na mokrym liściu i upaść przez to, musiałby to chyba być bardzo duży albo bardzo mokry liść. Ja chyba dałabym tu raczej liczbę mnogą. Albo jeszcze lepiej: mokrą ściółkę/mokre podszycie.
    Gdyby rozłożył skrzydła miałby ponad trzy metry szerokości. - Myślę, że to nie koń miałby trzy metry szerokości, tylko jego skrzydła miałyby te trzy metry rozpiętości. :>
    Gdyby nie był jedyną osobą, którą spotkała od ponad godziny, już dawno pożegnałaby i jego i jego przerośnięte ego. - I jego, i jego przerośnięte ego.
    [...]zawołała, dostrzegając nad jego ramieniem pustpustą karafkę, stojącą na stoliku. - Pustą.

    Najpierw przepraszam, że tak długo zajęło mi dotarcie tu, ale ostatnio żyję sobie wyjątkowo aktywnie, a szkoła dobija mnie jeszcze bardziej, więc generalnie nie mam czasu (albo chęci) napisać czegokolwiek do siebie, a co dopiero czytać i komentować u innych.
    Zaczynam od A.B. Ani nie oglądałam Tudorów, ani zbyt pilnie nie uczyłam się nigdy historii, ale ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że to Anna Boleyn jest tą osławioną A.B. Zastanawia mnie tylko, co ona takiego nawet w Hadesie namieszała (podejrzewam, że jakoś namówiła Scara, żeby ją stamtąd wyprowadził, by mogła dokonać swojej zemsty) i jaki był dokładnie jej związek z moim uroczym bad boy'em, czym zasłużyła sobie na taką wściekłość Persefony.
    Rozdział faktycznie był dosyć długi i nie do końca wiem, na ile wychodzi mu to na plus, a na ile na minus, bo chyba jednak wolę coś, co mogę przeczytać szybciej, ale rozumiem, że w tym wypadku dzielenie go byłoby głupotą, więc go kupuję. Dziać też się faktycznie jakoś szczególnie wiele nie wydarzyło, a może to do mnie zwyczajnie nie do końca te wydarzenia trafiły po prostu. Może zbyt dużo postaci jak na raz rzuciłaś, nie wiem. W każdym razie rozdział nie był zły, ale mnie nie porwał.
    Muszę przyznać, że koncepcja leniwego Platona lekko mnie urzekła, bo nie da się zaprzeczyć, że niekoniecznie taki jego wizerunek przedstawiają nam wszystkim w szkołach. Cutie ani mnie bawi, ani denerwuje póki co, podobnie główna bohaterka - co do niej wciąż nie potrafię się określić. Scar za to jak zwykle pełen dowcipu i miłości do wszystkich, ech. Hm, nie wiedziałam, że w Pałacu mają coś takiego jak Komnata Rozkoszy. Całkiem... wesoła koncepcja.
    Ode mnie chyba tyle, w skrócie bardzo, ale niestety, czas nagli znowu. Rozdział trzeci postaram się nadrobić jeszcze dzisiaj, jeśli nie, na dniach na pewno to zrobię. Póki co, życzę weny, o. ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam to opowiadania i mam pewną teorie na temat A.B
    Czyżby to była Anna Boleyn
    Zmarła w 1536 albo 1537 nie pamiętam. Wpis z pamiętnika jest datowany na 1544 a zginęła przez sciecie głowy...
    Dobra idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie nie ma powodu, bym to ukrywała, bo niemal wszyscy już odgadli - tak, A.B. to Anne Boleyn, o czym główna bohaterka dowie się za parę rozdziałów :)
      Dziękuję! :*

      Usuń
  22. To niesamowite z jaką łatwością i płynnością tworzysz ten zaczarowany świat. Brak mi słów. Jesteś mistrzem w tym, co robisz. ; o

    OdpowiedzUsuń
  23. Ach, miałam jeszcze dodać, że Cutie jest uroczy i strasznie przypomina mi Zgredka z Harr'ego Pottera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, jest trochę podobny do Zgredka, ale moim zdaniem bardziej irytujący ^^
      Dziękuję! :*

      Usuń
  24. Cudo, cudo, CUDO!
    Ja osobiście nie lubię takich tasiemców, chociaż ta historia jest tak interesująca, że krótsze pewnie byłyby nie do zniesienia. :)
    Cutie jest świetna postacią. Podbił moje serce.
    Numer z pokojem 666... :D
    Też bym nienawidziła tego, kto wybudował tyle korytarzy. Lubię łazić, ale nie przesadzajmy. :)
    Świetnie wychodzą ci te wszystkie dzienniki, przepowiednie i listy.
    Ach, ten Platon... nie cierpię leni. :)
    Pozdrawiam i weny!

    [pat-czyli-ognistowlosa]

    OdpowiedzUsuń
  25. Wybacz, że dopiero teraz zjawiam się u Ciebie, ale jestem studentem i się przeprowadzam :C
    Ja zawsze rozdzielam rozdziały, nie wiem, jakoś na blogach wolę czytać krótsze posty, ale tutaj długość mi nie przeszkadzała - czytało się naprawdę przyjemnie, a i zaczęłam już lubić Kayth wydaje się taka zagubiona, a jednocześnie pewna siebie na tyle, że potrafi stawiać czoła przeciwnościom losu. Ha, czyżby ten skrót dotyczył Anny Boley? Angielskiej królowej? Matki Elżuni? :D Jestem ogromnie ciekawa! Ta też miała coś za uszami, więc jest na Elizejskich polach? :D A może Persefona coś jej zrobiła, bo tak? :D W tej notce było tyle goryczy, tyle negatywnych emocji, widać, że Henio zaszedł za skórę, że ścięcie jego głowy będzie pewnie dla niego niewielką torturą w porównaniu z innymi...
    Smok jest uroczy! Ciesze się, że wyróżniłaś to jak mówi, to sprawia, że postać staje się bardziej z krwi i kości :D Leniuszek Platon, nigdy go sobie takiego nie wyobrażałam, nie wiem czy to do niego pasuje, ale, cóż, całkiem mnie ten pomysł urzekł :)

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj nie mogę ! Ta cała podróż jest cudowna ! Opisujesz wszystkie szczegóły ! Jest po prostu pięknie. Oh ten smok jest po prostu uroczy ! Mam nadzieję, że będzie pojawiał się często ;) ale od początku ! Ten platon to okropny facet ! Na moje powinien po prostu po nią wyjść i tyle a takie jego gadanie o nauce to se może wsadzić ! Jakby Kayth już nie była samodzielna ! Ten facet Na pegazie też nie był zbyt miły, ale nie wiem czemu jemu wybaczam... Było w nim coś takiego... Czy tylko ja pomyślałam, że Kayth spotkała Hadesa we własnej osobie ? Nie wiem czemu, ale go sobie dopasowałam do osoby, taki tam mój domysł. Pokój 666 nie ma co. Wolę nawet nie wiedzieć, kto z chęcią tam uczęszcza ;) aha znowu Platon - jak już po nią nie wyszedł, to mógł chociaż zaprowadzić ją do pokoju. Poważnie, czy tam nie ma ani jednego dżentelmena ? To po prostu oburzające ! Zainteresował mnie ten dziennik, bardzo. Kto go tam zostawił ? I dla kogo ? Czy na pewno dla Kayth ? Historię się rozkręca ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wow! Końcówka wymiata!
    No, a teraz cały komentarz. Bardzo długi rozdział, albo tak mi się wydaje, bo czytałam go na raty :) Co mogę o nim powiedzieć. Był dobry, jednak mocno zróżnicowany. To znaczy. Jedne momenty czytało mi się niesamowicie szybko, a drugie niesamowicie wolno. Jeśli mam oceniać całość to pewnie dałabym 8\10. Dlaczego 8? Bo znowu zauważałam tę ciutkę naiwności w tym wszystkim. Nie mniej jednak końcówka BOSKA.
    PS. Przepraszam za spam z poprzedniego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Cóż, powiem szczerze inaczej wyobrażałam sobie raj w postaci Pól Elizejskich. Widziałam to jako miejsce jasne, słoneczne i radosne w, którym są tłumy ludzi. Ty pokazałaś to z innej perspektywy i jest to całkiem fajne. Wciąż mam także nadzieję, że KAYTH wkrótce uratuje Henre’go. Szkoda chłopca.
    Platon wydaje się być w sobie zdrowo zadufany. Ale to chyba cecha mentorów, nawet jeśli ma być tylko ozdobą. Nie mniej jednak mógł być bardziej uprzejmy dla Kayth. W krainie takiej dobroci jaką wydają się być Pola Elizejskie nikt nie powinien być pozostawiony sam sobie.
    Domyślam się, że ukryta księga w suficie należy do słynnej A.B. I już nie mogę się doczekać, aż dowiem się czegoś więcej.
    Rzeczywiście Cutie jest dość ciekawą postacią. Mały smok, który uważa się za Zilanta. Co w zasadzie wychodzi na jedno i to samo.
    Postaram się wkrótce przeczytać kolejny odcinek. Przepraszam, że robię to tak powoli, ale muszę przyznać szczerze, piszesz dość długie rozdziały w, których jest sporo opisów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Hmmm... Czyzby A.B to Anna Boleyn (czy jakos tak) ? ;) podoba mi sie ale szczerze powiedziawszy nwm czy bd komentowacbo zwyczajnie mi sie nie chce xD i tak mam sporo do nadrobienia bo zaczynam czytac dopiero teraz a ty juz chyba 20 (?) rozdzial piszesz ale obiecuje ze jak nadrobie to komentowac bd juz wtedy stale ;) a przynajmniej postaram sie bo u mnie raczej krucho z obietnicami. Ah i chcialam ci jeszcze napisac ze mile mnie zaskoczylas... Kiedy przeczytalam o czym ten blog troche sie zniechecilam bo mialam nieodparte wrazenie ze opowiadanie bd mocno lrzesadzone i zapewne dziwne. Postanowilam jednak ze sprobuje odlozyc przeczucie na bok i przeczytac pfzynajmniej prolog bo szczerze powoedzoawszy zwykle ufam swojejmu instynktowi xD ale bardzo chcialam sie lrzelamac i przeczytac cale gdyz trafilam tutaj poprzez Zaplatanych ktorzy bardzo mi sie spodobalo i przeczytalam mimo ze opowiadanie bylo juz spory kawal czasu skonczone, a za to mimo niechevi zabralam sie glownie dlatego ze wspomnialas o dalszych losach Beatrice i Hermesa... Db niewazne wgl nawet nie jestem pewna czy pisze z sensem.. Pozno juz tak na usprawiedliwieniw xD okej niezawiodlam sie i lrzyznaje pomylilam sie co do tego opowiadania naprawde szacun swoetnie piszesz i masz niezwykla wyobraznie podoba mi sie Hades w twoich wyobrazeniach twoj styl posania i wcagajacy jezyk tez powala ma lopatki tak wiec lece czytac dalejysle ze do jutra nadroboe wszystkie rozdzialy woec oczekuj kolejnevo komentarza ale dopiero pod tq najnowsza notka. No to tego pozdrawiam zyxe weny i takie tam inne mile duperele :p Ochale wiesz jedna rzecz mi sie nie podoba w tym opowiadaniu...wiem ze pewnie tylko mi i to tw opowiadanie ale mimo wszystko wyznam ze nmg scierpiec teho Zilanta (tak?)... Wkurza mnie... Chociaz moze poznoej polubie to stworzonko ale poki co zamadt rozsmoeszac denerwuje mne... Nwm czy to przez zmeczenie i ogolnie taka pore czt przez moj charakter i ogolna zlosliwosc oraz niechec to rzeczy slodkich i niewinnych. Wydaja mi sie po prostu sztuczne a sama postac tevo "smoka" jak dla mnie est tez mocno przesadzona i jakby nierealna.. No db chyba koniec mojego marudzenia.. Ide czytac i jeszcze raz pozdrawiam i naprawde moje uszanowanie jeli dotrwalas do lonca mojego komentarza xD

    OdpowiedzUsuń
  30. Ojej, jestem oczarowany zakończeniem. Nie sądziłem, że wpleciesz tutaj aż takie wątki historyczne. Uwielbiam historie Henryka VIII Tudora i sióstr Boleyn ;-)
    Teraz zaczęło mnie zastanawiać imię chłopca, też był Henry - to ma jakiś związek.
    Kraina Hadesu jest niesamowita i kiedy myślę, że bardziej mnie już nie możesz zaskoczyć, to okazuje się, że możesz. Była jedna literówka, ale już nie pamiętam gdzie, coś typu "Milczałam" zamiast "Milczała".
    Uwielbiam tego małego smoka, ale teraz już rozumiem dlaczego ktoś chciał się go pozbyć, on jest tak absorbujący, że aż nie do wytrzymania.

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej,
    cutie polubiłam tego smoka, no to się nachodziła zanim doszła do pałacu i po samym palacu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Potępieni

Layout by Mei [GG - 49144131]. Google Chrome, 1366x768.